FiiO to dosyć ciekawa firma. Obecna jest na rynku od niedawna, w bardzo szybkim tempie zdobywa coraz więcej klientów, o których walczy atrakcyjnymi cenowo produktami, dobrym marketingiem, sprawnym community managementem i przede wszystkim jakością brzmienia. Nie jest to sprzęt high-endowy i producent nawet nie myśli o robieniu rewolucji na tym szczeblu, ale trzeba przyznać, że mainstream zaatakował pierwszorzędnie. Kwestią czasu zatem było wypuszczenie produktu, który podniesie wszystkie postawione do tej pory poprzeczki i jeszcze mocniej ugruntuje jej pozycję na rynku – przed Wami FiiO E17 Alpen, przenośny DAC USB z wbudowanym wzmacniaczem i akumulatorem.
Dane techniczne
– złącza wejściowe: line-in (jack 3,5 mm), SPDIF (jack 3,5 mm, optyczne lub coaxial)
– złącza wyjściowe: Słuchawkowe (jack 3,5 mm), interfejs 18-pin do FiiO L7, E9 i E09K
– złącze ładowania: mini-USB
– dwukolorowy wyświetlacz OLED
– moc wyjściowa: >250 mW (16 Ohm), >16 mW (300 Ohm)
– impedancja słuchawek: 16 – 300 Ohm
– SNR: ≥109dB (wzmacniacz), ≥104dB (DAC)
– zniekształcenia: <0.001% (AMP), <0.007% (DAC)
– maksymalny format audio: 24 bit 96 kHz (USB), 24 bit 192 kHz (optyczne lub coaxial)
– pasmo przenoszenia: 10 Hz – 20 kHz (DAC), 10 Hz – 100 kHz (AMP)
– pojemność baterii : 1500 mAh
– czas ładowania: 3.5 godz.
– czas pracy: 15 godz.
– wymiary: 96 mm x 55 mm x 15.2 mm
– waga: 112g
Akcesoria w zestawie:
– dwie gumowe opaski do spinania sprzętu przenośnego z E17
– kabel mini USB
– interconnect jack 3,5 mm stereo
– adaptery do kabli optycznego i coaxial
– pokrowiec
Jakość wykonania i konstrukcja
E17, jak przystało na FiiO, to prawdziwa kwintesencja rosyjskiego „gniotsa nie lamiotsa” – aluminiowe body chroniące urządzenie przed uszkodzeniami i zakłóceniami pełni również rolę radiatora, ponieważ ładowana przez port USB bateria wydziela minimalne ilości ciepła.
Sterowanie DACiem jest bardzo intuicyjne i w zasadzie bez patrzenia w instrukcję można się go nauczyć w jakieś 3-5 minut. Wszystkie parametry pracy są regulowane elektronicznie – głośność, gain, balans, tony niskie i tony wysokie oraz kilka innych pożytecznych opcji. Regulacja odbywa się w dwie strony, +db i -db z krokiem co 2 i do maksimum wynoszącego 10. To wystarczy, aby zapewnić w miarę dobrą kontrolę nad dźwiękiem i jego dostosowaniem pod konkretne wymagania lub sprzęt. Naturalnie urządzenie jest ładowane z USB i podczas ładowania możliwe jest korzystanie z jego wszystkich funkcji, nie trzeba się zatem martwić sytuacją „z baterii albo wcale”. Tak jak mówiłem 3-5 minut i wszystko staje się jasne, Alpen nie jest zbyt skomplikowanym urządzeniem i tu można zaliczyć mu mocny plus.
Gdybym rozpisał się nad pełnym zakresem opcji tego DACa, recenzja prawdopodobnie byłaby dwukrotnie dłuższa, ale pomijając oczywiste cechy funkcjonalne, jak mobilność i możliwości podłączania różnorodnych urządzeń, chyba najbardziej wartym uwagi jest slot, umożliwiający sparowanie z desktopowym wzmacniaczem słuchawkowym z serii E9, np. E09K. Rozszerza to możliwości prądowe E17 o napędzanie nieco bardziej wymagających słuchawek, a także wpływa na brzmienie, czyniąc je bardziej dynamicznym i z szerszą scenerią, ale kosztem np. masy średnicy, co nie musi się od razy wszystkim spodobać (sporo marudzenia w tej kwestii jest chociażby na headfonii. Tak czy inaczej możliwe jest w taki sposób stworzenie bezstratnego połączeniowo duetu, który spokojnie zaspokoi apetyt na źródło wielu tak popularnych, jak również i nieco droższych konstrukcji. FiiO takim zabiegiem popisał się już przy okazji E7, dzięki czemu w bardzo łatwy sposób wprowadził zamkniętą modularność (czyli tylko między swoimi produktami) i pozwolił na konstruowanie toru z kilku różnych elementów. O tym jednak zapewne jeszcze będziemy mieli okazję napisać w późniejszym terminie i w innych okolicznościach, przejdźmy lepiej do najważniejszego, czyli brzmienia nowego FiiO.
Brzmienie
Prawdopodobnie będzie ono doskonale znane wszystkim posiadaczom E10, gdyż FiiO w dużej mierze stworzyło DACa USB, którego w porównaniu do poprzednich produktów tej firmy nazwać można swoistą fuzją modelu E7 z E10, stąd też oznaczenie – E17. Udało się w ten sposób zachować w pełni funkcjonalność i mobilność pierwszego oraz bardzo dobre brzmienie drugiego (a co jest zasługą m.in. ponownego zastosowania kostki WM8740 od Wolfsona), do tego wyczuwalnie ulepszone pod każdym niemal względem. W przypadku ustawień wyzerowanych znajdziecie tu wszystko to, co lubiliście w E10, tyle że czystsze i lepiej kontrolowane. To, co po zmianach rzuca się w uszy jako pierwsze, to ogólne rozjaśnienie brzmienia oraz polepszone walory akustyczne w zakresie generowania szerokości sceny. Opierając się na wrażeniach z E10 i sprowadzając zakres zmian w nowym Alpenie tylko do tych dwóch aspektów, będzie można nakreślić jednak całościowy obraz dźwiękowy tego urządzenia.
Rozjaśnienie bierze się z kilku względów. Przede wszystkim bas nabrał większej przezroczystości i odjęto mu od górnych warstw nieco masy, jaką cechował się poprzednik. Wpłynęło to pozytywnie na liniowość i potencjalne reagowanie ze średnicą, która w ten sposób minimalnie się odchudziła i jednocześnie wyklarowała. Ową masę oczywiście można sobie bardzo łatwo przywrócić dzięki wbudowanej regulacji linii basowej, przez co nie będzie się aż tak czuło ubytków na tle o połowę tańszego brata. Pytanie jednak dlaczego mówię tu o ubytkach, skoro już na starcie określiłem brzmienie E17 jako ulepszone pod każdym względem w stosunku do E10? Otóż nie ze wszystkim taki stan rzeczy musi się idealnie parować. Przykład: w sytuacji, gdy macie ze sobą słuchawki o lekko cofniętej średnicy i górnym basie, E10 będzie zgrywał się bardzo sprawnie, balansując się w naturalny sposób ze słuchawkami i swoimi naddatkami w brzmieniu wypełniać ich ubytki niczym gładzią szpachlową. Tymczasem po podpięciu tej samej pary pod E17 nadal będzie czuło się pewien niedosyt w tym względzie, DAC nie pokryje takich ubytków. Podnoszenie basu w DACu może częściowo sytuację poprawić, ale niestety jednocześnie wybity zostanie dolny zakres, który wcześniej był na poziomie jak najbardziej akceptowalnym i nie wymagał żadnych zmian. Co chcę powiedzieć przez to co napisałem – że techniczne górowanie nad innym sprzętem wcale nie musi oznaczać automatycznie konieczności migracji na lepszy i E17, mimo lepszego niż E10 dźwięku, niekoniecznie jest musowym zakupem dla kogoś, kto posiada już „e dziesiątkę” i dobrze mu się ona zgrywa z używanymi aktualnie słuchawkami. Sytuacja ta jednak będzie mogła mieć miejsce w zasadzie tylko na niższej klasie sprzętu niż sam DAC, na lepszym sprzęcie ilość plusów parokrotnie przewyższy potencjalne wady. Jeśli porównacie w tym miejscu E7 z E17, to już całkiem przekonacie się, że nie może inaczej być.
Wracając do tematu – do rozjaśnienia swoją cegiełkę dorzuci także góra, która na E17 nabierze wyraźnej ostrości, może aż zbyt przesadnej na niektórych słuchawkach, ale dopiero takich, które mają ją dosyć mocno wyeksponowaną. W porównaniu do E10 zrobiła się nie tylko ostrzejsza ale jednocześnie czystsza i gro osób przesiadających się z jednego urządzenia na drugie na pewno doceni ten aspekt brzmieniowy.
Co do drugiego wspominanego przeze mnie aspektu, a więc szerokości sceny, E17 tworzy ją całkiem sprawnie i prezentuje bardzo odpowiednią dla tej półki cenowej stereofonię. Progres, jaki dokonał się w zakresie rozdzielczości oferowanego dźwięku, jest na Alpenie niezaprzeczalny, jednakże szerszą scenę łatwiej było mi określić niż na E10 – ma ona kształt elipsy z ośrodkiem umieszczonym w centrum głowy słuchacza, której najszersze miejsce wypada po bokach. Taki stan rzeczy osiągnięto kosztem głębi, co słychać wyraźnie po np. bliskości wokali na niektórych nagraniach, choć ma to miejsce dopiero na słuchawkach rysujących dźwięk bardzo sferycznie i tam można to poczuć najmocniej, ponieważ na ogół są bardzo wrażliwe na rozpływanie się dźwięków w przestrzeni. Na E17 źródła pozorne, pojawiające się w modelu sferycznym z przodu i z tyłu, są sprowadzane do przysłowiowego parteru i umieszczane w opisywanej przeze mnie elipsie czasami tak bardzo, że sprawiają wrażenie egzystencji w jednej osi wraz z innymi dźwiękami. O ile są one wtedy dobrze słyszalne i nie mieszają się o dziwo z pozostałymi, to mimo wszystko ich percepcja w zakresie głębi jest utrudniona, choć na szczęście nie niemożliwa. Żeby było śmieszniej w praktyce okazuje się, że częściej wychodzi to brzmieniu na dobre, zatem mamy do czynienia ze swoistym „BHO” – Bezpieczeństwem i Higieną Odsłuchu, przynajmniej na słuchawkach uznawanych za docelowe dla takiego sprzętu. Gdyby było inaczej, mielibyśmy w wielu miejscach bardzo sztucznie brzmiące tworzenie na siłę sceny większej, niż powinna być, a co przyniesie ze sobą więcej problemów niż korzyści, no, chyba, że zarówno źródło jak i słuchawki byłyby poważniejszego kalibru.
Cokolwiek jednak bym tu nie powiedział, fakt faktem rysowanej przez siebie sceny E17 naprawdę nie musi się wstydzić i śmiem twierdzić, że przy całokształcie brzmienia tego DACa jest ona na bardzo wyważonym i wciąż bezpiecznym poziomie, identycznie jak poprzednik, bowiem o ile różne niedomagania tonalne można sobie jakoś podreperować od biedy equalizerem, to w przypadku zbyt wąskiego lub rozległego rozmieszczania pozornych źródeł dźwięku, w zasadzie nie da się z marszu nic zrobić, poza zastosowaniem na linii toru czegoś, co w jakiś sposób będzie go zawężało / poszerzało – i to ze wszystkimi takiego zabiegu konsekwencjami. Słuchawek nadających się do podpięcia pod ten DAC jest zresztą naprawdę sporo – przez mainstream po entry-level, E17 powinien zatem złoty środek im wszystkim oferować. Naturalnie nie jest to możliwe, bo jeszcze się tak nie zdarzyło, aby dogodzono wszystkim i wszystkiemu, ale FiiO próbuje za każdym razem wyraźnie podążać właśnie w tym kierunku i należy to pochwalić, gdyż za każdym razem maleje ryzyko potencjalnego nie zgrania się sprzętu ze sobą.
Zastosowanie
Oczywiście E17 nie jest brzmieniowym absolutem. Wysoka czystość, klarowność, spore możliwości i uniwersalność, ale to nadal DAC za niecałe 600zł, który nie jest ani do końca liniowy, ani na tyle mocny, aby napędzić absolutnie wszystko i rozwiązać wszystkie związane z tym problemy. Znajdą się spokojnie słuchawki, które swoimi gabarytami przekroczą to, co może im te malutkie urządzonko zaoferować, ale pod chyba niemal wszystkim, co siedzi w przedziale na oko 700-1500zł, powinno się bardzo ładnie sprawdzić, a nawet jeśli mimo wszystko zajdzie taka potrzeba, to istnieje opcja sparowania z E09K. Jest to idealne rozwiązanie dla osób szukających sensownego i opłacalnego obejścia braku duetu źródło + wzmacniacz, a nawet trio, ponieważ jeśli weźmie się też pod uwagę jakiś poważniejszy outdoor, Alpen umożliwia poradzenie sobie bez dodatkowego przenośnego wzmacniacza kieszonkowego. Tak jak pisałem, obok możliwości tego DACa po prostu nie można przejść obojętnie.
Opłacalność w kontekście posiadania E10
W tym miejscu ponownie wrócę jednak do tematu sensu migracji z E10 na E17, ponieważ jest to kwestia, którą należy do końca wyjaśnić. Czy zatem posiadacz Olympusa może z czystym sumieniem migrować na dwa razy droższego Alpena? Niestety nie da się odpowiedzieć tutaj wprost „tak” lub „nie”, gdyż opłacalność takiego kroku zależy po prostu od tego, czy sygnatura dźwiękowa słuchawek zgrywa się z sygnaturą Olympusa. Jeśli ktoś używa słabego sprzętu lub np. karty zintegrowanej, to kupno E10 za 300zł będzie w takim razie strzałem w dziesiątkę – tu nie ma najmniejszego problemu z decyzją, ale przy posiadaniu już E10 dopłata drugiej takiej porcji złotówek do E17 nie przyniesie aż tak dużego wzrostu jakości odsłuchu, jak miało to miejsce w poprzednim przypadku. Jest wyraźnie lepiej, fakt, ale nie można przełożyć tego na czysty zysk brzmieniowy x2 tylko dlatego, że budżet również zwiększył się x2. Jeśli jesteście posiadaczami lepszych słuchawek i zależy Wam na jak największym ich wykorzystaniu bez kupowania kilku urządzeń, tylko trzymania wszystkiego w jednym uniwersalnym, to E17 będzie wyjątkowo dobrym i praktycznym wyborem. Ale jeśli macie już E10 i jakieś dobrze zgrywające się z nim słuchawki za powiedzmy 500-600zł (czyli zasada dwukrotności ceny źródła), migracja na lepszy sprzęt może być średnio opłacalna, o ile same słuchawki również nie będą przy tej okazji wymienione. Tak samo jak nie ma najmniejszego sensu kupować kolumn głośnikowych za 3000zł i okablowania do nich za 6000zł, tak samo można podejść do naszego problemu – do słuchawek za 300zł nie opłaca się nabywać Alpena za 600zł, bo będzie się po prostu marnował. Odwróćcie te proporcje, a dopiero wtedy poczujecie prawdziwy postęp brzmienia nad tańszym bratem, różnice między nimi wyraźnie wzrosną, oczywiście na plus dla Alpena. Na tańszych, mniej precyzyjnych słuchawkach, różnice będą mniejsze, a brzmienie śmiało będzie można uznać za ograniczane.
Podsumowanie
Dywagować można co prawda nad ilością zmian brzmieniowych w stosunku do E10 i jej proporcjonalnością co do ceny końcowej, ale będzie to zależało mocno od podpinanego pod E17 sprzętu – raz będzie tego więcej i wyraźniej, a raz niekoniecznie, ale fakt faktem w zakresie przenośnych rozwiązań zintegrowanych o jak największej uniwersalności i jakości brzmienia FiiO E17 śmiało można określić jako wyjątkowo ciekawy produkt, który powinien być brany pod uwagę nawet wtedy, gdy szuka się sprzętu typowo stacjonarnego. Po prostu urządzenie stwarza zbyt duże możliwości zastosowania, aby przejść obok niego obojętnie.
Jakie słuchawki polecacie w granicach 1000zł które będą dobrze śmigać z tym DAC’em?
Stricte do użytku domowego i najlepiej wokółuszne ;> (na forach zawsze dają po 100 różnych modeli do wyboru i nie wiadomo kto ma jaką wiedzę/doświadczenie więc wole sie tutaj zapytać ;c )
Witam,
Na forach zapewne wskazywane jest po 100 różnych modeli z tego względu, że każdy z piszących ma własny, unikatowy gust, ulubioną muzykę i priorytety przy wyborze słuchawek. Przykładem dobrze zgrywających się moim zdaniem słuchawek z tym urządzeniem są AKG K550, ale to tylko jeden z przynajmniej kilku przykładów. To Pan musi zdecydować czy ich brzmienie będzie dla Pana odpowiednie.
Mogę doradzić, aby szukał Pan modeli o niedużych wymaganiach napędowych, aby urządzenie nie musiało specjalnie silić się na ich napędzenie.
Pozdrawiam.
Witam Panie Jakubie.
Mam pytanie, bo planuje kupić sobie pierwsze
„lepsze” słuchawki i mój typ padł na AKG K612 PRO (lub grados sr60 – które są bardziej przenośne). Jedynym problemem
jaki widzę, będzie napędzenie tych słuchawek. Czy FiiO E17 Alpen da radę
w jakiś rozsądny sposób obsłużyć te słuchawki ? Co więcej o ile dobrze
zrozumiałem zastosowanie tego urządzenia, można stosować je jako
przenośny wzmacniacz/dac (dla telefonu, który odtwarza pliki flac) jak i
zewnętrzną kartę dźwiękową ?
Witam Panie Kamilu,
Widziałbym co prawda tu troszkę mocniejszy sprzęt i o nieco innej tonalności, ale na początek takie połączenie nie jest samo w sobie złe. Chyba, że lubi Pan przyjemniejsze brzmienie i nacisk na wokalizę.
Co do drugiego pytania – tak jest.