Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

Zapewne każdy będzie zastanawiał się, skąd u licha wzięło się temu fanatykowi na zagadnienia typu „czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk”? Albo „czy listwy i UPSy psują brzmienie”? Człowiek może nie zwracać uwagi na fakty i liczby. Aż do czasu, gdy te przyjdą i zaczną pukać mu po drzwiach i oknach. Tak też było w moim przypadku.

Przeglądając Internet w poszukiwaniu pewnych informacji, natrafiłem na pewną recenzję pewnego produktu na pewnej stronie o audio. W niej to w pewnym momencie natrafiłem na pewne zdanie, opisujące wrażenia dźwiękowe drogiego zestawu listwa zasilająca + kabel zasilający. Gdy je przeczytałem, byłem już pewien, że obok pewnych rzeczy nie dam rady przejść do porządku dziennego. Tym bardziej, że sam jestem użytkownikiem takich urządzeń. To znaczy nie do końca, bo mowa tu o zestawie kabel + listwa za grube pieniądze. Ale skoro tak drogie urządzenia mają definitywnie wpływ na dźwięk wg recenzenta, to co z tymi tanimi, których sam używam? Tam to dopiero musi być masakra, a ja na tym ludziom sprzęty mierzę!

W takiej sytuacji należy więc sprawdzić wszystko dla świętego spokoju. Dlatego nie tylko kable zasilające, ale też listwy, UPS, gniazdka… wszystko będzie tu weryfikowane. W efekcie artykuł obejmie znacznie szerszą tematykę, niż pierwotnie zakładałem. Tym bardziej, że obejmować będzie on również sprzęt z lat wcześniejszych i moje dawne obserwacje, jak również sporo pomiarów z lat nowożytnych, że tak powiem.

Aktualizacja 2025-06-14: po kontakcie ze strony autora cytatu użytego we wstępie, zwracającego uwagę na jego anonimizację, został on usunięty. Postaram się nie powoływać już w przyszłości na treści z tego portalu, aby nie czynić autorowi przykrości. 🙂

 

Kable zasilające – po nitce do kłębka

Totalna weryfikacja stała się zatem przyczynkiem do zgłębienia tajemnicy tematu związanego z zasilaniem. Na początku zacząłem od tego, od czego zacznie zapewne wymieniany wyżej doświadczony audiofil: od recenzji i publikacji na ten temat. I tak bardzo szybko znalazłem się na forach audio, ale też całych blogach poświęconych godnej uznania misji znalezienia odpowiedzi na wspomniane zagadnienia. Zaczęło się od kabli, ale szybko przeszło w listwy zasilające, UPSy, gniazdka, osobne linie, kondycjonowanie. Wygląda na to, że wszyscy poszukujemy rozwiązania niejednej audio-zagadki. Szukamy najlepszymi dostępnymi narzędziami i metodami, jakie tylko posiadamy pod ręką.

Sam autor wspomnianego bloga opowiada o tym tak (cyt. / pisownia oryginalna / źródło: badabum.pl):

Czy kable zasilające grają? Czy mają jakiś wpływ na dźwięk muzyki? Jedni mówią, że „tak”, a drudzy, że „nie”. Osoba początkująca i szukająca informacji w tym temacie może być zdezorientowana i ciężko jest jej zdecydować, czy wymieniać sobie kabel czy nie. Ale powiem to od razu, jasno i krótko – każdy element toru audio ma znaczenie. Kable zasilające też! I warto je wymienić. Nie zawsze jednak usłyszymy dużą różnice dźwięku ale wynika to głównie z tego, że system audio nie jest przygotowany na to (np jest słaby jakościowo i zwyczajnie nie zagra dużo lepiej niż na zwykłym kablu). W przypadku lepszego sprzętu poprawa brzmienia może być zaskakująca.

Rzeczywiście, jako osoba początkująca i szukająca informacji w tym temacie, jestem bardzo zdezorientowany. Ale ukończywszy Wyższą Szkołę Chłopskiego Rozumu na kierunku Dedukcja Praktyczna, teoretycznie należy przyjąć, że każdy element toru audio ma w istocie znaczenie. Nawet nóżka od kolumny, bo bez niej ta stoi krzywo. Idąc tym tokiem rozumowania, uważam, że w poczet tychże elementów toru wchodzą również tak trywialne rzeczy, jak śrubki. One na pewno też mają znaczenie. Jedni mówią, że „tak”, a drudzy, że „nie”, ale powiem to od razu, jasno i krótko: skoro kable mają znaczenie, to i śrubki również! Nie zawsze usłyszymy różnicę w dźwięku, ale to nie znaczy, że śrubki mogą być pominięte i wpływu na cokolwiek nie mają.

Jeśli różnicy nie słyszymy, to na pewno nasz system audio nie jest na to przygotowany i nie zagra dużo lepiej niż na zwykłych śrubkach. Ale używając porządnych, np. tytanowo-palladowych, śrubek, poprawa brzmienia będzie zaskakująca. O ile można na ten temat polemizować, o tyle w jednym się zgodzimy: sprzęt bez śrubek się nam najprawdopodobniej rozleci.

 

Kable zasilające nie do taniego sprzętu

Pisałem wcześniej o swoich wątpliwościach względem testowanej listwy i kabla zasilającego, jako posiadacz znacznie tańszego zestawu urządzeń. Trochę rozwiał je po raz kolejny autor cytowanego artykułu z badabum.pl:

Nie jest moim celem w żadnym stopniu krytyka tego, że ktoś może mieć tani sprzęt ani tym bardziej nie wywyższam tu nikogo, kto ma lepsze audio. Chodzi mi jedynie o informacje, że jeśli zmieniamy kabel zasilający w słabym sprzęcie audio to możemy nie usłyszeć wielkiej różnicy dźwięku. Nie przeskoczy sie ograniczeń technicznych. Tanie systemy są bowiem budowane z tanich części i wiele sie z nich nie wyciągnie. Sensem zmiany kabla jest lepszy przepływ prądu ale wzmacniacz musi mieć możliwości to wykorzystać. Jak nie ma to wymiana wiele nie da.

Uff, całe szczęście, że moja głowa nie spoczęła na pieńku i uciekłem w porę spod topora. Ale moment, chwila. Autor mówi, że trzeba mieć bardzo dobry sprzęt audio, aby usłyszeć różnicę. Inaczej nie będziemy w stanie przeskoczyć jego ograniczeń technicznych. Autor powtarza to w zasadzie co chwilę, cyt.:

I podobnie może być z kablami zasilającymi (i nie tylko zasilającymi). Jeśli sprzęt jest w stanie zaprezentować wysoką jakość to lepsze kable wniosą dużo dobrego i pozwolą na to. A jak nie to nie. Więc jeśli ktoś ma słaby sprzęt i wymieni sobie kabel to może nie usłyszeć różnicy w dźwięku.

Wiadomo, że kilkukrotne powtórzenie tego samego fragmentu sprzyja jego utrwaleniu w głowie czytelnika. A powtarzanie w kółko spowoduje, że wszystko będzie wyryte niczym kilofem w skale. Nie wiem jak Wy moi kochani, ale ja już jestem pewien, że jeśli nie usłyszę nic, to jest to wina mojego sprzętu, jego taniości, taniości jego elementów. Ale nie tylko. Jest coś jeszcze.

 

Autostrada zgody i wzajemnego szacunku

Dosłownie w kolejnym zdaniu Autor udaje się w bardzo ciekawym kierunku:

Więc po części mogę zrozumieć osoby, które twierdzą, że „kable nic nie dają”. Ale z drugiej strony… nie rozumiem ich agresywności i drwin w stronę osób „słyszących kable”. Uważam, że jest to przejaw braku kultury i braku dobrego wychowania. Nie można w ten sposób postępować w stosunku do kolegów, którzy również są miłośnikami muzyki. Mało napięć mamy w tym kraju? Naprawdę, aż przykro sie robi… Pamiętajcie – muzyka powinna nas łączyć, a nie dzielić. A kwestie techniczne takie jak wpływ kabli zasilających warto omawiać w spokojnej atmosferze, najlepiej wspólnie przy piwku robiąc razem doświadczenia na rożnych sprzętach.

Kultura, wychowanie, piwko i atmosfera podstawą są zdaje się więc budowania sojuszu robotniczo-chłopskiego. Aż przypomniała mi się piosenka Proletaryatu: „niech słychać młoty i radosny śpiew, a kto nie śpiewa dostanie prosto w łeb”. Jeśli nie akceptujemy przedstawionych tu założeń „tak, jak są”, a do tego jeszcze – o zgrozo – przyjdzie nam na jakieś heheszki, to źli my.

Dlatego będę starał się podejść do tematu z absolutnie należnym mu szacunkiem, aby nikt nie poczuł się urażony. Bo i trudno nie zgodzić się z Autorem (niestety jest on anonimowy, dopiero w O mnie doszukałem się imienia: Łukasz). Może nas dzielić wszystko, ale muzyka to akurat ten jeden element, który mamy wspólny. Niech zaiste nacja Wasza będzie zespolona, zjednoczona z klasą robotniczą.

 

Kulturalne wywołanie do tablicy

Wszystko byłoby utopijnie i sielankowo, gdyby nie natrafienie na poniższy wywód:

Naprawdę dziwie się ludziom, którzy piszą, że są naukowe dowody na to, że kable nie grają… Coś mi sie wydaje, że takie testy polegają na tym, że został zbadany jakiś jeden parametr, który dla wszystkich kabli był taki sam i na tej podstawie wysunięto daleko idące wnioski, że kable nie maja znaczenia… Gdzieś czytałem informacje, że z takich testów wyszło iż nawet zwykły drut z wieszaka przewodzi prąd tak samo jak drogi audiofilski kabel zasilający…

Myślę, że komentować tego nie trzeba.. Nie mówię, że pomiary, jakie zostały zrobione, były błędne, bo być może otrzymane wartości były prawidłowe i faktycznie były takie same dla kabla audio jak i dla drutu z wieszaka, ale trzeba zapytać, co to były za parametry i czy nie ma innych parametrów, które można sprawdzić! Życie mnie nauczyło, że istnieje wiele właściwości danej rzeczy, które można zmierzyć oraz że istnieje wiele cech, do zmierzenia których nie mamy jeszcze narządzi! Jak na przykład zmierzyć, czy dana rzecz jest przyjemna w dotyku? Jak zmierzyć sens książki?

Myślę, że wrażenia dźwiękowe, jakich doświadczamy, wchodzą właśnie w sferę, którą ciężko pomierzyć laboratoryjnie. Wyrażam ogromną chęć, aby to sie kiedyś udało. Choć z drugiej strony… mi wystarczy to, co słyszę

Przed momentem mówiliśmy o piwku, atmosferze, kulturze i wychowaniu, a tu nagle, niczym dzik z krzaków, wybieg w stronę osób mówiących „sprawdzam”. Tu czy tam przebijająca się nutka pogardy, wykrzykniki, ignorowanie swoich adwersarzy („ja słyszę i mi wystarczy”). Czar audiofilskiej sielanki pryska, a ja zostaję jej resztkami ochlapany.

Zatem czuję się wywołany do tablicy i uroczyście wyrażam w czynie ludowym chęć pomierzenia tego laboratoryjnie, rzucając z radością hasło: „towarzyszu Łukaszu, sprawdźmy co słyszymy!”.

 

Testowa platforma z prostych i tanich komponentów

System, którego użyję do tegoż pomierzenia, będzie składał się z bardzo prostych komponentów, przed którymi p. Łukasz wyraźnie przestrzegał. Ośmielę się jednak go zastosować, gdyż legitymuje się on bardzo wysokimi parametrami technicznymi, w które p. Łukasz zdaje się nie wierzy.

Swoją drogą, jak mawiał klasyk, rzeczywiście „czasy się zmieniły”. I to tak bardzo, że „to się w pale nie mieści”. Coraz częściej w tanich produktach otrzymujemy jakość na poziomie hi-end (pisałem o tym w recenzji Sabaja A20h). A wysokie parametry techniczne nie są żadnym problemem do osiągnięcia w dobie dzisiejszej techniki audio nawet na bardzo tanich komponentach (tam: 4x TPA6120A2).

P. Łukasz uważa inaczej, ale w porządku, ma do tego prawo i w żadnym razie nie mam zamiaru mu go odbierać. Byłoby to tak, jakbym – używając tradycyjnego już porównania z HE400se – mówił mu jak ma się wypróżnić. Mimo, że człowiek jakby nie patrzeć, srać musi. Tak został stworzony i musi jarzmo biologii zaakceptować. Poza tym, wstrzymywanie stolca może prowadzić do późniejszych poważnych komplikacji zdrowotnych.

W każdym razie, system obejmuje:

  • Słuchawki Austrian Audio Hi-X60 (1300 zł).
  • Interfejs studyjny Motu M4 (1200 zł).
  • Wzmacniacz słuchawkowy Sabaj A20h (450 zł).
  • Wzmacniacz słuchawkowy Topping L70 (1200 zł).
  • Środowisko testowe oparte na systemie Arch Linux (za darmo).
  • Przeróżne inne urządzenia audio na przestrzeni czasu (pomiary i wnioski do artykułu zbierane sukcesywnie od paru ładnych lat).

Co należy podkreślić, słuchawki to egzemplarz zmodyfikowany akustycznie, aby był bliższy moim preferencjom i osobistej krzywej słuchu. Tej samej, która również została okrzyknięta przez p. Łukasza mistyką, nie dającą się zmierzyć laboratoryjnie (czyt. w gabinecie audiologa).

 

Co będzie podłączane i weryfikowane?

Tradycyjnie badać będziemy to, co można usłyszeć na wyjściu, a więc szukamy zmian w tonalności albo czystości. Punktem wyjściowym będzie jakość dźwięku na zwykłym kablu zasilającym (marki Adam Hall) w sytuacji zastosowania tylko i wyłącznie podłączenia pod gniazdko w ścianie (w tej roli QUADRA QR-G2R-F z ramką za 7,92 zł) i pod zwykły rozgałęziacz z USB (IKEA KOPPLA za 80 zł, aby było modnie).

Następnie wprowadzę „zmienne środowiskowe” w postaci:

  • Listwy zasilającej ACAR S10 (80 zł).
  • Zasilacza awaryjnego (UPS-a) Mustek PowerMust 2012 (ok. 900 zł dawniej).
  • Kabli zasilających Fanatum oraz AF wg własnego projektu (jakieś 1000 zł w materiałach).
  • Kabli zasilających Lucarto Audio PC-2EVOPC-3 (odpowiednio 1000 zł i 1600 zł).
  • Kabla zasilającego Furutech FP-S55N z wtykami FI-E50NCFR + FI-50NCFR (4250 zł).
  • Gniazdka Furutech FP-SWS-G (380 zł).

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

UPS ma przy tym aktywną stabilizację napięcia. W przypadku wykrycia zbyt dużego napięcia w sieci elektrycznej, będzie załączał się wewnętrzny stabilizator i uruchamiał tylny wentylator. Taka sytuacja zdarzyła się podczas testu, więc UPS będzie widniał w dwóch różnych pomiarach.

 

Na czym dokładnie będzie polegała weryfikacja?

Może się wydawać, iż cały ten artykuł jest pisany w kontrze do p. Łukasza i jego bloga, ale nic z tych rzeczy. Po prostu, jako kolega po fachu, mam szczerą intencję, aby p. Łukaszowi pomóc dojść do prawdy, której ze smutną konstatacją nie widzi sensu szukać.

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

Na szczęście logika dowodu jest bardzo prosta i jestem głęboko przekonany, że tak wnikliwie podchodząca do tematu osoba, jak p. Łukasz, ją zaakceptuje. Nawet mimo deklaracji, że „wystarczy mu to, co słyszy”. Wiem, że przemawia przez niego daleko idąca skromność. Ale jego późniejsze wypowiedzi w przytaczanych fragmentach recenzji wskazują jednak na ciągłe i mimowolne poszukiwania.

P. Łukasz szuka dowodu namacalnego, ale jednocześnie mówi, że wystarczy mu dowód nienamacalny, czyli wyimaginowany. To taka trochę antyteza Niewiernego Tomasza: wierzy nie tylko nie widząc dowodu, ale wręcz nie chcąc go widzieć. Tak jak mówiłem, ogromna skromność i pokora niczym te słynne cnoty niewieście.

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

Metoda przeprowadzenia dowodu to po raz kolejny akustyczne zmierzenie wpływu instalacji/konfiguracji na dźwięk uzyskiwany na wyjściu. A więc urządzenia ustawione w dokładnie ten sam sposób będą co rusz włączane i wyłączane, celem wykrycia zmian. Po każdorazowej podmianie elementów toru, będę ponownie wykonywał pomiar na słuchawkach, zapisywał go, wyłączał sprzęt, podmieniał elementy, powtarzał proces. W ten sposób uzyskamy komplet danych dla każdej konfiguracji. Ale nie muszę bazować na ryzykownej i ulotnej pamięci dźwiękowej, tylko twardych wynikach.

 

Weryfikacja recenzji gniazdka Furutech (przy okazji)

Tak się świetnie przy okazji złożyło, a co było jednym z powodów, dla których wybrałem gniazdko SWS-G na test, że testował je również p. Łukasz.

Gniazdko Furutech SWS-G
Co więcej, ma nawet całą recenzję na ten temat. Pisze on w niej np.:

Wiele osób opisuje zmianę dźwięku po wymianie gniazdka. Wcale tego nie neguje! Wiem, że u jednego będzie to słychać a u innego nie. I nie zależy to tylko od wrażliwości ucha ale od instalacji, okablowania oraz sprzętu, jaki mamy. Gniazdko ścienne, podobnie jak każdy inny element, może wywrzeć swój wpływ (słyszalny bardziej lub mniej), bo to nic innego jak poprawa przepływu prądu. Im lepsza tym dźwięk lepszy.
Każdy kto wgłębia się w tematy audio wie, że jakość elementów doprowadzających prąd do sprzętu jest tak samo ważna jak okablowanie idące od sprzętu i między wzmacniaczem a źródłem. Niektórzy kładą nawet osobną instalację elektryczną montując nawet w skrzynce audiofilskie bezpieczniki. I maja w tym pełną racje. Co prawda ja nie zdecydowałbym się na to, z uwagi na fakt, że mój sprzęt nie jest tego wart, ale jak ktoś ma zestaw za 100 tysięcy lub więcej to taka instalacja na pewno da mu wymierny efekt.

To już kolejny raz, gdy p. Łukasz stosuje zabieg – jak mawiam na to – „polisy ubezpieczeniowej”. Wykładany jest nam szereg obostrzeń, które mogą wpłynąć na naszą percepcję, choć jeszcze przed momentem różnica była niepodważalna i bezdyskusyjna.

 

Trudne dochodzenie do prawdy

P. Łukasz naprawdę wydaje mi się sympatyczną osobą i z dużą elastycznością wobec siebie. W pewnym momencie bowiem w przedziwny sposób polemizuje nawet sam ze sobą:

Zastanawiam się, dlaczego za pierwszym razem nie odczułem różnicy w brzmieniu. Przyczyn może być kilka: inny sprzęt, pozbycie sie listwy Gigawatta mającej filtry prądu, podłączenie sprzętów bezpośrednio do gniazd, założenie kilku gniazd (co pozwoliło na wpięcie do nich całego systemu). Mogę jednak sobie tylko „gdybać” bo i tak nie dojdę do prawdy.

Rzeczywiście. Gdy jest się „słyszącym”, jedyne, co można zrobić, to gdybać, gdyż i tak nie dojdzie się do prawdy. Ale nawet, gdy się ją pozna, to czy będzie ona smaczna i przyjemna? A może okaże się tym, co produkowaliśmy jeszcze chwilę temu siedząc na białym tronie? Chciałbym – mówiąc szczerze i bez przekąsu – być w tym samym miejscu, co p. Łukasz. Może niekoniecznie byłbym bliżej prawdy, ale poświęcałbym całe dnie wsłuchiwaniu się w dźwięk, by wydobyć z niego najdelikatniejsze nawet szczególiki. Z przerwami na biały tron, rzecz jasna.

Po automatycznej polemice, wracamy na szczęście do pionu:

Na pytanie, czy warto wymienić sobie gniazdko ścienne na odpowiem, że tak. Nie zawahałbym się zrobić tego ponownie i choć początkowo nie zauważyłem jego wpływu na muzykę i dokupiłem kolejne dwa gniazdka kierując się jedynie kwestiami technicznymi to teraz, kiedy dostrzegłem poprawę brzmienia, jestem podwójnie zadowolony i polecam je każdemu.

Cieszy mnie niezmiernie samozadowolenie p. Łukasza. Słyszy to słyszy, tzn. nie słyszał, ale już słyszy. Niczym w samospełniającej się przepowiedni. Po rzeczonej wizycie na białym tronie, aby mieć lżejsze podejście do tematu, czas tym razem na mnie i dokonanie testów odsłuchowych, które być może rzucą nowe światło na ten temat.

 

Testy odsłuchowe

Miałem nadzieję szczerą, najszczerszą jak się tylko da, że usłyszę te same rzeczy, a nawet jeszcze więcej, co Autor bloga, na którego zawędrowałem. W sumie i tak winszuję mu, że zmusił mnie tym do tak tytanicznego wysiłku i analizy tematu, który wcześniej, przyznaję, w ogóle mnie nie interesował. Bo i cóż tam jakieś kable zasilające? Działa to działa, po co drążyć temat. No ale właśnie, parafrazując klasyka: „cóż szkodzi posłuchać?”.

Jakiż był mój zawód, gdy okazało się, że nie usłyszałem żadnej różnicy. Nie znaczącej, a po prostu żadnej. Austrian Audio grały cały czas tak samo, bez zmian. Przynajmniej na mojej głowie. I od razu przypomniało mi się to, co pisał Autor bloga: to wina taniego sprzętu, ponieważ jest złożony z tanich komponentów. Warunki klauzuli warunkowej zostały spełnione, bezpiecznik zadziałał.

Recenzja słuchawek Austrian Audio Hi-X60

Problem w tym jednak, że brak zmian odnotowałem nie tylko na gniazdku i kablach Furutecha, Lucarto i własnych. Nie było mi dane ich wykryć również na pozostałym osprzęcie. Zwróćcie proszę uwagę chociażby na UPSa. Odremontowany i naprawiony przeze mnie własnoręcznie, pamiętający czasy jeszcze rodzinnego Athlona 64 na socket 939.

Spodziewałbym się zatem pogorszenia i to dramatycznego. A tu nic. Dźwięk nadal jest taki sam. Ani to on lepszy, ani gorszy. Ale to pewnie i tak wina komponentów i części systemu. Wciąż po głowie chodzą mi też te nieszczęsne śrubki. Jeśli już, to one też muszą być winne. Wszyscy są winni. Ale nic to. Obiecałem sobie, że p. Łukaszowi po chrześcijańsku pomogę, aby gdybać już nie musiał i męki jego wreszcie kres ujrzały.

 

Testy pomiarowe

Posłuchane to posłuchane, ale skoro powiedziałem A, to powiem i B: „cóż szkodzi pomierzyć?”. Zatem wyniki pomiarów pasma przenoszenia:

Pomiary pasma przenoszenia Austrian Audio Hi-X60
Ojej, a cóż to się stało? Jak to pięknie się wszystko pokryło. Równość nad równościami i wszystko równość. Oczywiście chodzi o te nasze takie kolorowe szlaczki. Bo słuchawki same z siebie równe rzecz jasna nie są. Ale choć wygląda to jak przekrój toru do zawodów MTB, Hi-X60 za każdym razem zagrały tonalnie tak samo.

P. Łukasz pytał jak wyżej cytowałem:

(…) ale trzeba zapytać, co to były za parametry i czy nie ma innych parametrów, które można sprawdzić!

Już spieszę z odpowiedziami.

Parametry, które to były, to pasmo przenoszenia słuchawek, a więc ich wykres tonalny na osi częstotliwości. Im wyżej położony wykres, tym głośniejsze słuchawki są w danym miejscu. Jeśli cokolwiek z zastosowanych komponentów (kabel, listwa, UPS, gniazdko) miałoby jakikolwiek wpływ na tonalność, zobaczylibyśmy to jako różnicę na wykresie. Nawet najdrobniejsze zmiany, które umykają ludzkiemu uchu, nie zachodzą.

Czy są inne parametry, które można sprawdzić? Oczywiście, całe mnóstwo. Dla użytkownika słuchawek (i głośników) liczyć będzie się jeszcze jednak głównie czystość.

 

Inne parametry

Czystość, czyli zniekształcenia, a więc THD+N, opisuje nam, jak bardzo zniekształcony jest sygnał uzyskany względem sygnału zadanego. Im niższy poziom zniekształceń, tym wyższa jakość dźwięku. Przyjmuje się powszechnie w nauce, że od pewnego progu słyszenia, człowiek nie jest w stanie już wychwycić dużych, a potem jakichkolwiek, zmian w THD.

Rzecz jasna nie tyczy się to osób, którym wystarczą uszy. Bo to nie są zwykłe uszy, tylko złote uszy. Uszy prawdy, wykuwane w setkach tysięcy godzin wnikliwych odsłuchów od świtu do nocy. Tylko tak jakoś strasznie kapryśne, bo raz działające (wyraźna różnica w dźwięku), a raz nie (brak jakiejkolwiek różnicy).
Sam osobiście preferuję logikę funkcyjną, toteż różnica dla mnie albo jest zawsze, albo nigdy (powtarzalność). Jeśli ucho, gloryfikowane jako przyrząd pomiarowy, nie jest przyrządem powtarzalnym, to jest to za przeproszeniem kupa, a nie przyrząd. Ucho to ucho, uchem się odbiera dźwięk, a nie go mierzy, bo do mierzenia się ono kompletnie nie nadaje.

Dlatego najpierw uczyniłem pomiar wyjściowy THD dla czystego gniazdka, abyśmy mieli z p. Łukaszem jakąś linię bazową:

Pomiary zniekształceń Austrian Audio Hi-X60
Następnie wykonałem pomiar dla listwy i UPSa:

Pomiary zniekształceń Austrian Audio Hi-X60
Pomiary zniekształceń Austrian Audio Hi-X60
Pomiary zniekształceń Austrian Audio Hi-X60
Czytałem, że od komputerowych listw i UPSów powinienem odnotować słyszalne, oczywiste, radykalne i niepodważalne oznaki degradacji dźwięku. Tymczasem z tezy tej wyszła po raz kolejny… no cóż… kupa. A jak wszyscy normalni ludzie widzący kupę, należy ją omijać. Niech muchy też mają coś od życia.

 

Jeszcze więcej danych pomiarowych czystości (RTA)

Identycznie było na Furutechach, więc nawet nie zapisywałem już nawet wyników na słuchawkach, tylko przeszedłem na analizator widma. Jest to inna forma prezentacji danych niż poprzednie wykresy, ale generalnie operujemy na tym samym.

Standardowy kabel + standardowe gniazdko, a więc nasza linia bazowa:

Pomiary zniekształceń Topping L70
Po czym następuje zmiana na Furutech FP-SWS G + najdroższy kabel na bazie FP-S55N:

Pomiary zniekształceń Topping L70
Wow, wyszło nam całe audiofilskie nic. Czyli tonalność się nie zmienia, czystość się nie zmienia, więc co jeszcze ma się nie zmienić, abyśmy doszli do wniosku, że nic się nie zmienia? Nic. Bo nic się nie zmienia. Poprawa dźwięku wyniosła zero. Popsucie dźwięku także. Rzucam jeszcze na szybko okiem do recenzji p. Łukasza, a tam cyt.:

Wiem jednak, że gniazdko Furutech FP-SWS (G) sprawia, iż muzyka zyskuje większą masę i ogładę. Nie do końca podoba mi sie swoista sztywność basu ale jest on za to mocny, co rekompensuje mi jego ostateczny charakter. Warunkiem są jednak dobre kable na całej długości systemu.

Mamy tutaj niekomfortową sytuację, ponieważ wszystkie dane tu zaprezentowane przeczą temu, co napisał p. Łukasz. Gniazdko Furutecha – nawet z firmowym ich kablem za 4250 zł – nie dało nic. Mimo to, dla p. Łukasza może nie być to i tak żaden dowód. Wystarczą mu jego uszy. Tak jak wprawnemu majstrowi niepotrzebna miara i poziomica, bo wystarczy oko.

 

Warunkiem są dobre kable na całej długości systemu

Pojawił się za to znów „bezpiecznik” w postaci konieczności posiadania dobrych kabli na całej długości systemu. Inaczej wynik będzie oczywisty i niczego nie da się ustalić ani pomiarowo, ani na słuch. Koreluje to z tym, co pisał p. Łukasz, że do zmierzenia wszystkiego, co możemy poczuć, nie mamy jeszcze „narządzi”. Tymczasem bez problemu zmierzyliśmy dwie najważniejsze cechy dźwięku: tonalność i czystość. A więc zależy kto ma jaki „narządź”, to będzie w stanie zmierzyć. Mój „narządź” potrafi zrobić to bez problemu w granicy możliwości słuchu ludzkiego, a więc jest to dobry „narządź” i lepszego nie trzeba.

Mówiąc jednak całkowicie poważnie, pozwolę sobie polemizować z p. Łukaszem odnośnie kabli na całej długości systemu. Wbrew jego twierdzeniu, nie są one warunkiem do uzyskania większej masy i ogłady za pomocą gniazdka elektrycznego z gniazdka za 380 zł. To trochę jak uzależnianie smaku frytek od tego, że ktoś kartofle obierał lewą ręką, a nie prawą. Może to przez to, że jestem ze wsi, a więc człowiekiem prostej konstrukcji i oddający Bogu co boskie. Przeto obiektem kultu nie są dla mnie kable i w moim systemie są one zredukowane do niezbędnego minimum. Tym samym warunek postawiony przez p. Łukasza w ogóle nie zachodzi. Śmiem nawet domniemywać, że jedynym kryterium klasyfikowania przez niego wartości rzeczy, jest cena. A jak bałamutne może to być kryterium, a cena nie równa się wartości, pokazał chociażby Hifiman. Choć nie tylko.

I już tłumaczę co mam na myśli.

 

A co z filtracją? Przykład na bazie listwy Cardasa

Przytaczany na samym początku fragment recenzji tyczył się zestawu Cardas Nautilus Power Strip (11 200 zł) + kabla Cardas Clear Beyond Power XL (16 000 zł). Jak myślicie, co kryje się w listwie zasilającej za 11 200 zł? Okazuje się, że np. zwykłe ferryty na pierścieniach z drukarki 3D:

Cardas Nautilus Power Strip
Recenzent bardzo sprytnie omija temat filtracji, zrzucając to na barki lakoniczności samego producenta.

Passive RFI/EMI protection on every outlet, the same filters found on our flagship power cables. 3D printed wire guides ensure the uniformity of each coil. Capable of delivering clean, high current to all six outlets.

Sklepy opisują na swoich stronach jedynie:

Każde gniazdo wyposażone jest w filtr RFI/EMI

Nikt nie podaje wartości filtracji ani progowych. Czy można to samodzielnie oszacować? Tak. Szacowana częstotliwość początkowej filtracji EMI dla 6 + 12 + 12 zwojów na trzech pierścieniach ferrytowych (jak pokazano na zdjęciu) wynosi ok. 30–100 kHz. Oczywiście jest to przy założeniu użycia standardowych materiałów ferrytowych (np. Fair-Rite 43/31). Niemniej wartości te jak widać wykraczają daleko poza użyteczne spektrum akustyczne. Jest to więc identyczna sytuacja, jak w OPAMPach.

Pomijając, że nie ma to jakiegokolwiek przełożenia na spektrum słyszalne dźwięku, koszt filtracji tego typu to kwestia 50-100 zł na Allegro, jeśli bawić się w płytkę:

Filtry EMI
Nawet możemy sobie dobrać wersję w zależności od potrzeb. Nie chciałbym używać dużych i mocnych słów, więc użyję wymienianego tu już określenia, ale dla odmiany w formie sympatycznego emoji: 💩

 

Cóż czyni branża i rzecze lud prosty?

Swoją drogą, tak, jak wiele urządzeń z testów zwracałem z żalem, tutaj czyniłem to z wielką ulgą. I co więcej, udało mi się zwrócić wszystko bez problemu. Zamrozić kilka ładnych tysięcy złotych tylko po to, aby pomóc jakiejś anonimowej osobie w sieci, to jakby nie patrzeć bardzo duże poświęcenie. Zrobiłem to jednak ze szczerej chęci pomocy w rozterkach p. Łukasza i rozwiązaniu jego problemu. Choć fakt faktem, że nie jest on jedyny:

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

A także:

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

Czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk?

Nie widzę jednak sensu poświęcania się po raz kolejny, aby weryfikować inne przypadki i problemy tego typu. Czy zaklinać rzeczywistość będzie audiofil zwyczajny, czy audiofil branżowy, wynik będzie dokładnie ten sam. Jedyne, co uda się odnotować mniej lub bardziej, to może pętlę masy.

Drugim powodem jest sprawa z AIM SC808. Za wydanie własnych pieniędzy na zakup tych kart, a potem wielogodzinne analizy problemów i chęć pomocy innym, zostałem parokrotnie opluty. No cóż, widocznie z koncepcji o piwku, atmosferze, kulturze i wychowaniu, moja skromna osoba jest wykluczona.

Natomiast co mówi szeroko pojęta branża, w tym rzeczony producent okablowania? Bardzo dużo i to nawet w formie wykładów. Poniżej krótka (i niedostępna publicznie z jakiegoś powodu) zajawka:

Na wspomnianych warsztatach osobiście nie byłem. Ale mam wrażenie, że p. Łukasz – koincydencja imion z recenzentem przypadkowa – mówi o teorii fali długiej. Co prawda ma ona jak pamiętam zastosowanie w liniach transmisyjnych WN na dystansach kilometrowych, ale kto by się tam przejmował szczegółami. Jest wyjaśnione, atomy się odpychają, sinusoidy odbijają, elektrony pracują, wszystko gra i buczy. Zwłaszcza, gdy kabel ma (podobno) idealnie 2,7 m. Wówczas audiofil może iść spokojnie na zakupy lub wręcz wołać ekipę budowlaną i dumnie chwalić się efektami swoich dźwiękowych wojaży. A i co też miało czasami miejsce na dawnym Forum AF:

Wątek na forum o audiofilskich gniazdkach i kablach.

Swoją drogą, gdy parę dni nie słucham swoich słuchawek, też często ich nie poznaję. Zapewne tak, jak były wygrzane, zdążyły ostygnąć przez ten czas. Cóż, ciężkie jest życie audiofila i prościej (oraz taniej) jest nim po prostu nie być.

 

Aktualizacja (2025-06-04)

Myślę, że odpowiedzi na temat artykułu również kwalifikują się do systematycznego uwzględniania w powyższym akapicie, toteż niniejszym wklejam:

Branża kablowa o kablach zasilających.

 

 

Podsumowanie

Tak czy inaczej jestem ogromnie wdzięczny, tak obu panom Łukaszom, jak i osobom z postów na forach, których pojedyncze przykłady zawarłem wyżej. Dzięki temu wszystkiemu mogę odtąd spać spokojnie. Miało być słyszalne zdegradowanie dźwięku za sprawą komputerowych listew i UPSów. Potem miała być słyszalna dźwiękowa ewolucja w stronę masy, ogłady i sztywności basu bo zastosowałem super kable zasilające i gniazdo Furutecha. A finalnie okazało się, że zaszło absolutnie nic.

Żaden z testowanych elementów w zakresie swojej obecności lub jej braku, nie wykazał w moim systemie najmniejszego wpływu na dźwięk. Ani pomiarowo, ani w odsłuchu. Brak był polepszenia, jak również degradacji. Bo nie było jak degradować, ani czego ulepszać. Kable zasilające własne zrobiłem, działać działają, choć taniej byłoby kupić kilkadziesiąt sztuk marki Adam Hall i mieć spokój.

Oczywiście, może to być tak, że system jest zbyt tani, ja za biedny, zbyt głuchy, a sprzęt pomiarowy zbyt niedokładny, aby rywalizować z czyimś słuchem i doświadczeniem organoleptycznym. Może rzeczywiście trzeba mieć sprzęt za (minimum!) 100 000 zł, najwyższej jakości kable i osobną linię transmisyjną, aby usłyszeć różnicę w dźwięku. Czy to z audiofilskiego gniazdka za 380 zł, kabla za tysiąc-dwa-szesnaście tysięcy, albo listwy filtrującej za jedenaście.

A może trzeba podejść do tego prostym, wiejskim spokojem i stwierdzić, że gniazdko ma wtyk kabla przyjąć, kabel ma prąd przewodzić, a listwa zabezpieczyć przed przepięciami. Koncepcja zaiste tak banalna, jak ta kupa, o której nikt mówić nie chce, ale i tak każdy ją robić musi. Tak więc co do tytułowego pytania: czy kable zasilające mają wpływ na dźwięk? Owszem. Gdy się je wypnie, dźwięk nie płynie, bo sprzęt nie działa. Tylko tyle i aż tyle.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

37 komentarzy

  1. Dorzucę swoje trzy grosze: jeśli ktoś nie potrafi okiełznać zbyt ciemnego brzmienia swojego zestawu, polecam prąd z fotowoltaiki. Absolutne objawienie, zwłaszcza na markowych niemieckich panelach. Niestety nie działa z dark techno i black metalem, ale nie można mieć wszystkiego…

    • Qrde, a już miałem kupować panele, ale słucham Behemoth i Cradle of Filth to mi nie rozjaśnią :/

    • dlatego ja słucham tylko za dnia kiedy natężenie UV jest największe, wtedy mam pewność, że jasne słuchawki, pozostaną takowe. na co mi ciemne hd800?

  2. Co za beznadziejny artykuł – jakżesz można tak jednoznacznie negować wiedzę znakomitych wyznawców Audiofilii, jakżesz można negować wykłady pseudonaukowe tfurcuf wspaniałego sprzętu hi end robionego w przydomowej drewutni gdzieś hen za górami i lasami w województwie opolskim… Przecież to jasne że miliony much – o przepraszam miliony audiofili nie mogą się mylić więc jedzmy gówno – o przepraszam słuchajmy kabli.

    A teraz poważnie: Wreszcie autor napisał artykuł własciwie stanowiący jego zabawną wersje statement audio AFa – słuchaj muzyki na sprzęcie a nie złudzeń – a sprzęt ma po prostu być dobry. No więc mogę go tylko pobłogosławić i czuję się zwolniony z obowiązku obrony normalności w audio – acnie przejął pałeczkę i robi to w spacznym i ironicznym stylu.

    PS. Oczywiście jak do komentarzy wparuje jakiś burak bez wiedzy to nie zawacham się odezwać :D.

    PS 2 – Wybaczam użycie mojego uluionego stwierdzenia w podsumowaniu – tego że kable grają bo jak wyjmiesz kabel to sprzęt nie gra :D.

  3. Artykuł bez znaczenia , pisany ku pokrzepieniu serc i portfeli sceptyków.
    Kabel kablowi , sprzęt sprzętowi, instalacja elektryczna instalacji elektrycznej , uszy uszom … A to bardzo proste , jeśli ktoś w swojej sytuacji słyszy różnice to podejmie decyzję czy jest ona warta kosztu.
    O i jeszcze , cena nie musi być po 10000pln a kabel i wtyki z dolnej półki za 300pln potrafi ciekawie pozytywnie wpłynąć na dźwięk więc można całkiem tanio pobawić się w eksperymenty odsłuchowe .
    Powodzenia

    • Komentarz bez znaczenia , pisany ku pokrzepieniu serc i portfeli audiofoliarzy.
      Tlumaczenie typowe dla branzy Klient slyszy roznice to slyszy roznice , glupi to kupi wiec po co dalej drazyc xD.
      AF pokazal ze na nic to nie wplywa wiec sorry 10000pln czy 300pln jest to zakup bez sensu , ale coz… audiofiowi palcem pokazac a ten dalej swoje :D.

    • Oczywiście p. Pawle ma pan rację. Tam również po przecięciu wtyczek albo ich wypięciu dźwięk nie płynie.
      Szczęść Boże. 🙂

    • Ale dlaczego nie? Dlaczego osoba, która ma ograniczone środki na sprzęt (Bo ma gromadę dzieci, bo ma hipotekę, bo woli słuchać jak robić nadgodziny, bo jest mniej zdolny, bo wydał właśnie 100 tyś na rower itd) ma się nie pokrzepić. Ja się właśnie pokrzepiłem. Sprzedałem cały swój audiofilski sprzęt ( bo właśnie władowałem prawie milion złotych w SSZ na wsi w górach i muszę wydać jeszcze drugie tyle na wykończenie). Wyleczyłem się ze złudzeń, słucham sobie teraz na sprzęcie studyjnym, tanim, paradoksalnie nie gorszym – to jest dopiero odkrycie!!! Aktualnie mocno uwiera mnie bałagan w zasilaniu, brak dobrych kabli. Wszystko wisi na kablach dołączonych np do monitorów studyjnych. Ale o dziwo gra… No i proszę, może nie ma czym się stresować. Ten tekst jak balsam! Nie zarzucaj, że bez znaczenia albo dla leczenia kompleksów gołodupca. Bo to nie prawda. Jednocześnie rozumiem gdy kupujemy sobie za 100 tyś set stereo. No i naprawdę, naprawdę! Wstyd było by to spiąć kablem komputerowym wetkniętym do komputerowej listwy. Choćby względy estetyczno – kulturowe aż wołają – odżałuj kilka tyś na kable. Pozdrawiam!

  4. Świetny artykuł. Od razu po zobaczeniu nagłówka byłem bardzo ciekawy rezultatu, bo z mojego doświadczenia o ile kable głośnikowe coś zmieniają (choć to też jest dosyć mocno przeceniane, a ceny kabli są absurdalne), tak wypożyczyłem raz kabel zasilający, który miał zdziałać cuda no i nie zdziałał 🙂 Myślałem, że coś ze mną jest nie tak albo mam za tani sprzęt skoro u wszystkich innych był efekt aleee ze mną chyba jednak wszystko okej

    • Serio tylu producentów okablowania się myli…ale jak to …Panie autorze Pan tak na poważnie?Może były gorsze dni czy jak…na słuchawkach słychać każdą różnicę między modelami a pomiędzy kablami nic? 🙂
      Pozdrawiam

    • Ani jeden producent okablowania zasilającego nie pokazał nigdy żadnego dowodu na to, że się nie myli. Ale zapytałem specjalnie dla Pana moje mikrofony pomiarowe, czy mają gorsze dni. Nie odpowiedziały, ale to zapewne przez ich zbytnią powagę. Ja myślę, że to po prostu ich oczywista skromność. 🙂

  5. Oesu, ostatnio nadrabiałem wszystkie filmy Tonu Składowego na YT o audiovoodoo i do tej pory mi łeb pulsuje jak przypomnę sobie te audio switche sieciowe czy kujwa boxy uziemiające z magicznym kwarcem xD Wiem, że to nie tylko w świecie audio takie baśnie ale to właśnie tu najbardziej kisnę z tych czarów xD Jakby nie patrzeć to wszystko opiera się w gruncie na wierze. Ja słyszę różnicę (czyt. WIERZĘ) a skoro TY nie słyszysz to znaczy, że jesteś bluźniercą i obrażasz moje bóstwo. Psychika ludzka jest fascynująco-przerażająca i memogenna xD

  6. Bardzo dobry artykuł. Słucham muzyki głównie na słuchawkach i używam wzmacniacza hybrydowego. Przyznam się, że byłem do tego tematu sceptycznie nastawiony, ale… Z mojego doświadczenie duże znaczenie ma jakość prądu w gniazdkach. Mój sprzęt był podłączony do UPS Line-interactive, który regulował napięcie i miał podstawową filtrację prąd. Później kupiłem lepszy kabel zasilający i listwę podłączając przez ten UPS. Dźwięk wydawał mi się lekko poprawiony. Największa zmiana nastąpiła po zmianie UPS na topologię Online z podwójną konwersją prądu, który prawie całkowicie usunął zakłócenia z sieci (Nie stać mnie na jakieś drogie „wynalazki”. Największą wadą tego UPSa są ciągle pracujące wiatraki, nie ma gniazd FR). Podłączyłem do niego listwę i rozgałęźnik na komputer. Dźwięk z komputera (YouTube) oraz ze streamera w słuchawkach poprawił się znacznie. Pozdrawiam

  7. Wszystko fajnie ale ten test jest w ogóle niekompletny. Uważam, że powinieneś spróbować zasilić tenwzmacniacz przewodem typu vintage. Wyrwanym z PRLowskiej ściany, skręconym z 4 odcinków złączką marki Eltech, o dedykowanej grubości policzonej kalkulatorem przy wytycznych spadku napięcia maks 3% i długim conajmniej na 30m żeby prąd który zaraz stanie się dźwiękiem miał szansę się rozpędzić. Przewód nie może być za gruby bo będzie miał za małe strumieniowanie. Trzeba go dobrać pod moc wzmacniacza. Może być wykonany z różnych materiałów, np. jeden odcinek aluminiowy, wtedy ze wszystkich charakterystyk użytych materiałów smuje się to co najlepsze. Złączek proszę niczym nie owijac bo to zamyka scenę.

    • Rzeczywiście panie Marcinie, coraz bardziej dochodzę do wniosku, że test jest niekompletny i wykonany nawet trochę nieprofesjonalnie. Zresztą, zwróciły mi już na to uwagę firmy zajmujące się wytwarzaniem takich produktów. Okazało się, że konieczny jest szerszy kontekst, aby zrozumieć istotę rzeczy. Kable użyte do testów były, jak mi powiedziano, niedostatecznie zaawansowane, bowiem spełniały wyłącznie rolę przewodzenia prądu. Potwierdzam więc, iż nie mieściły się w ramach specyficznych założeń dla tego typu konstrukcji, które nie były mi na początku znane. Być może dopiero opisane przez pana sposoby podłączenia dałyby perspektywę na owy szerszy kontekst.

  8. Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że na końcu kabla zasilającego po drugiej stronie obudowy i gniazda zasilającego w sprzęcie audio jest najczęściej sekcja zasilania, która filtruje, prostuje i obniża napięcie, bo większość urządzeń audio zasilana jest przefiltrowanym prądem stałym o niskim napięciu. I cała magia znika… 😀

    • Pewnie chodzi o to, że jak są bardzo dobre kable zasilające, to prąd swobodniej płynie do sprzętu audio, a co za tym idzie nie musi on tak mocno filtrować prądu. Mniejszy wysiłek sprzętu oznacza większą swobodę w dźwięku, który jest bardziej żwawy i napowietrzony. Wiadomo bowiem, że w większości sprzętów audio taka filtracja LC za np. 18 zł w Gotroniku będzie działała znacznie lepiej na porządnym kablu zasilającym. Jak wspomniano na Facebooku, zastosowany przeze mnie kabel Furutech za 4250 zł niestety nie pozwalał takiemu układowi i jemu podobnym (u mnie zapewne jeszcze gorszym) na rozwinięcie pełni możliwości i dostatecznie swobodne płynięcie prądu z punktu A do punktu B. Dlatego test okazał się niemiarodajny, a cytowane obostrzenia na temat sprzętu 100 000 zł – trafne i celne. 🙂

  9. Przedwczoraj wieczorem na popularnym portalu społecznościowym na koncie jednego z naszych rodzimych producentów urządzeń lampowych, a także szeroko pojętej elektroniki audio, pojawił się post dotyczący kabla USB chyba do DAC za wagon pieniędzy. Autor posta napisał min. „Kabel ten od razu sie podoba, ma wypełnienie i detal i przestrzeń i trzeci wymiar. Otacza mnie chmurą dźwięku od której kręci się w głowie.” Przydałby się z Pańskiej strony podobny test z cyklu, obrazujący jak jakość kabli przesyłających cyfrowe dane w torze audio wpływa na końcową jakość dźwięku. Chętnie poczytam o takich wynikach testów. 🙂 Pozdrawiam.

  10. Hahahaha – co do cyfry to myślę że wszyscy audiofile mają zupełnie inne narządy do obserwacji rzeczywistości – np wzrok – na 100% widzą to że człowiek jest zbudowany głownie z przerw pomiędzy materią – widzą wyraźnie przez atomy bo przecie one w wiekszosci są puste. Dalej, ich zmysły sa jak Kot Schrödingera, ale aktywny taki, sa w stanie wpływać na kwantowe zjawiska w sposób bezpośredni – stąd ich postrzeganie tego że wszystko ma wpływ na wszystko. W ich przypadku w sposób oczywisty motyl nad pacyfikiem wpływa na odbiór basu w słuchawkach w ich ukochanych audiofilskich kawałkach. Ba a my plebs po prostunie mamy tych nadzmysłów i tyle.

    Dobra wreszcie to pojąłem – idę właśnie dołaczyć do osiedlowego koła masonów -podobno w promocji dostaje się tam nadzmysły audio i kabel za 200 milionów euro (co prawda nikt go nie kupił na stronie na której jest wystawiony i podejrzanie przypomina kabe lza 10 zł – ale czy to nie szampańskie dostać wpłacając wpisowe 100 zł gadżet za 200 milionów euro?).

  11. Wielkie dzięki za ten artykuł! Nikt na niego nie czekał, ale WSZYSCY POTRZEBOWALI 🙂 Reasumując: kupa śmiechu 😉 Pozdrawiam, netlabelu Ojciec Dyrektor 🙂

  12. Szacunek dla audiofanatyk.pl za wysiłek włożony w wykazaniu tego, co dla fachowca jest oczywiste. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę na pewną jałowość wysiłków, choć sam takowe podejmowałem dla kabli sygnałowych i głośnikowych. Jałowość wynika z faktu, że dla nawiedzonych audiofilów i tak przedstawione wyniki nie będą przekonujące (bo oni i tak słyszą). Ale z punktu widzenia podejścia profesjonalnego, opartego na wiedzy, metoda powinna być – moim zdaniem – inna. Pozwolę sobie ją pokrótce przedstawić.
    Należałoby sobie postawić następujące pytania:
    1. Co się zmienia na wejściu zasilającym urządzenia audio w zależności od użytych kabli – jakimi wielkościemi to wyrazić (np czystość spektralna napięcia, wartości zakłóceń itp);
    2. Jaka jest wrażliwość zasilanego urządzenia na zmiany wielkości z p. 1, wyrażona na poziomie parametru wyjściowego – mogą to być parametry dotyczące całego toru, a więc akustyczne (dla pominięcia wszystkich etapów pośrednich);
    3. Jaka jest wrażliwość słuchu na zmiany akustyczne określone w p. 2 przy odsłuchu muzyki. To badanie musiałoby mieć charakter statystyczny, gdyż wrażliwość słuchu jest sprawą indywidualną. Niezbędne byłoby maksymalne zredukowanie wpływu czynników pozaakustycznych.
    Jeśli ktoś ma odpowiednią wiedzę, nietrudno byłoby mu zgadnąć, że celowość badań załamałaby się na styku p.1 i 2.

    • Panie Andrzeju znakomity komentarz osoby która wie o czym pisze – metodologicznie pełna zgoda. Jednak jest takie powiedzienie o rzucaniu pereł przed wieprze – i traktując Pana merytoryczną wypowiedz i swego rodzaju delikatną ironię jako swoistą perłę pośród natłoku beznadziejnych komentarzy stanowiących wieprzowe środowisko w którym on się zanurzył jako swoistą puentę tego żałosnego wątku zarzynanych prosiaczków….

      A tak w sumie to metodologicznie wrażliwość słuchu czyli punkt 3 jest około 40 decybeli powyżej punktów dwa i jeden – to polemizowałbym o miejscu załamania sie argumentacji – punkty jeden i dwa (dwa właściwie nie istnieje gdyż z wykresów przedstawionych przez AFa wynika że zmian zauważalnych nie stwierdza się pomiarowo) są po prostu sporo poniżej teoretycznych możliwości ludzkiego słuchu. Ale tojuż luźna dywagacja i przyjacielska polemika 🙂
      Pozdrawiam serdecznie normalsa audio.

    • Pełna zgoda z panem Laliksanem. Żadne realnie istniejące kable zasilające nie są w stanie wpłynąć na to, co dostaje się na wejście zasilające urządzenia. Z drugiej strony to, co dostaje się na to wejście nie ma wpływu na brzmienie (wrażliwość bliska zeru). Owszem, zakłócenia mogą przedostać się do wyjścia (jeśli są w sieci, czyli także na wejściu zasilania) i mogą zakłócić percepcję muzyki, ale, jako kompletnie nie skorelowane z sygnałem użytecznym, nie wpłynęłyby na brzmienie muzyki. Mogłyby być słyszane, zwłaszcza w chwilach ciszy, jako odrębne dźwięki (np trzaski lub odgłosy CB-radio).

    • Mają przecież to oczywiste – jak je wyjmiesz to ni ma dzwięku – Zero ściemy 😀

  13. W audio wszystko ma jakiś wpływ na dźwięk, mniej lub bardziej i po ponad 40 latach tych zabaw,doświadczeń,dochodzę do wniosku, że czasem to zajęcie doprowadzało do frustracji bo pomimo wysiłku szło w złą stronę i zabierało przyjemność ze słuchania muzyki.
    Ale każdy sam decyduje o sobie i robi co chce no i oczywiście zależy to od jego portfela.
    Tak słychać różnicę pomiędzy kablami ever.

    • Nie. A wypierając się rzeczywistości nie sprawia się, że owa rzeczywistość znika. I wcale nie stoi to w sprzeczności z przyjemnością ze słuchania muzyki. Stoi za to słuchanie kabli, zamiast niej. No ale każdy ma swój fetysz. 🙂
      Sam kamieniem nie rzucę, bo dawniej bywało różnie, ale gdy zacząłem racjonalnie patrzeć na audio, przyjemność z muzyki powróciła. I o tym będzie obszernie w kolejnych artykułach.

  14. Żeby prąd miał wpływ na dźwięk to musiałby zaburzyć poprawne działanie urządzenia czyli musiały by być bardzo mocne wahania napięcia itp.

    Warto dodać jedną oczywistą rzecz do tematu. Jakiekolwiek zmiany w odczuciu mogą dotyczyć narządu słuchu i percepcji. Nie ma opcji żeby przy każdym odsłuchu „słyszeć” tak samo. Kto siedział dłużej szczególnie przy obróbce dźwięku wie że po paru godzinach często nie potrafimy już oceniać ani balansu tonalnego ani tego czy brzmi lepiej czy gorzej po zastosowaniu danych zmian. Nawet zmiana nastroju wpłynie na nasze odczucia. Jak się za bardzo „nakręcimy” to wszystko brzmi lepiej. Jak mamy zły humor to nawet to co lubimy może „męczyć”.
    Skrajne audiofilstwo jest podobne do płaskoziemstwa. Ludzie przestają liczyć się z dowodami. Zaczyna im wystarczać ich własna opinia na dany temat. Kto mówi tak samo jak oni ten zna prawdę, kto nie mówi tak jak oni ten jest wrogiem prawdy. Dobrze że nikt nie zaczął jeszcze mieszać w kable wątku religijnego bo bylibyśmy tytułowani heretykami i masonami, my którzy nie wierzymy w prąd 😀

  15. „i po ponad 40 latach” – to klucz do wypowiedzi Pana Henryka – w wieku późnym średnim tylko się nam wydaję że słyszymy coś i sobie to uzupełniamy. Jednocześnie często dysponujemy górą grosza i nas stać na podsycanie takich złudzeń. Tyle…

    Pan Jakub – dokładnie tak jest. Jest jeszcze jakiś np generator fali audiofilski co się przy nim niby lepiej słucha….

  16. Ja się nie znam więc się wypowiem. Nie został poruszony temat 'toru’ na linii od elektrowni do WLZ w budynku. Prawdziwy audiofil ma swoją własną linię z elektrowni!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Logo Audiofanatyk M
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na mój blog i pomoc w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.