Apogee HypeMic – recenzja kompaktowego mikrofonu USB

Apogee HypeMic jest jak na ten moment najdroższym mikrofonem na USB, który miałem okazję testować. Kosztujący w okolicach 1600 zł maluszek miał zadanie przed sobą trochę trudniejsze niż wcześniej testowane modele mikrofonów innych marek, ponieważ to pierwszy jak dobrze liczę test takiego urządzenia na kompletnie innej platformie i to jeszcze nie będącej pod kontrolą systemu szpiegoperacyjnego z firmy Mikromiękki. W praktyce jednak wybronił się z tego zadania pięknie i stąd też zaproszenie do lektury niniejszej recenzji, w zasadzie drugiej już na temat produktu spod strzechy tegoż właśnie producenta.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Apogee za pośrednictwem jej dystrybutora, firmy ESS Audio z Łomianek, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.

Apogee Hypemic wraz z wyposażeniem i pudełkiem

 

Dane techniczne

Informacje zapożyczone z jednej z kart produktu:

Wymagania systemowe

  • Mac OS 10.9 lub nowszy
  • Windows 10
  • iOS 9 lub nowszy

Specyfikacja techniczna

  • Typ wejścia: Micro USB
  • Połączenia: Lightning, USB (typ C), USB (typ A)
  • Długość: 4,88″ (124 mm)
  • Szerokość: 1,5″ (38 mm)
  • Głębokość: 1,5″ (38 mm)
  • Waga: 0,45 funta (0,20 kg)

Kardioidalna charakterystyka kierunkowa

Charakterystyka kardioidalna jest kierunkowa i rejestruje tylko dźwięk z przodu mikrofonu, co idealne sprawdza się w przypadku nagrywania głosów i instrumentów akustycznych.

Konwersja A/D i przedwzmacniacz mikrofonowy

  • Maksymalny SPL: 130 dB (1% THD przy 1 kHz)
  • Czułość: -36 dBfs (94 dB SPL. 1 kHz)
  • Poziom szumu: -108 dBfs (A) przy wzmocnieniu 0 dB
  • Maksymalne wzmocnienie przedwzmacniacza: 46 dB

Cena: ok. 1600 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

Jakość wykonania

Pierwsza rzecz która zwraca na siebie uwagę, to pakowanie, które jest delikatnie mówiąc nieadekwatne do zawartości. Mamy tutaj tyle dobra, że po prostu nie wytrzymuje ono jego wagi. Mikrofon wraz z akcesoriami znajduje się w sztywnym etui, które z kolei umieszczono w prostym i cienkim pudełku, na który nasuwana jest obwoluta z wszelakimi informacjami odnośnie mikrofonu i jego zastosowań. Jak nie trudno sobie wyobrazić, a także zobaczyć na zdjęciach, opakowanie jest z tego powodu dosyć mocno zmasakrowane. Sama zawartość natomiast ma się wyśmienicie.

Zbliżenie na wyposażenie mikrofonu Apogee Hypemic.

W etui znajdziemy absolutnie wszystko co potrzebne do rozpoczęcia pracy z mikrofonem z marszu: sam mikrofon, głowicę, trójnóg, pop-filtr i 3 rodzaje kabli na każdą ewentualność. W skład tych ostatnich wchodzą złącza USB-A, USB-C oraz Apple Lightning.

Zbliżenie na wyposażenie mikrofonu Apogee Hypemic oraz sam mikrofon.

Sam mikrofon posiada na sobie jedynie złącze słuchawkowe oraz micro-USB. Oznacza to, że pracuje w standardzie USB 2.0. Oprócz tego, znajdziemy na nim trzy diody sygnalizujące stan pracy, przycisk do nagrywania z zerową latencją oraz pokrętło głośności z funkcją Mute (po wciśnięciu).

Apogee HypeMic wraz z wyposażeniem w fabrycznym etui.

Ilustracje ewidentnie sugerują, że jest to mikrofon przeznaczony do pracy z urządzeniami mobilnymi, ale odrzucam te sugestie, bo sam wiem najlepiej co i jak. Dlatego oczywiście ze znaną sobie tylko bezczelnością i złowrogim uśmiechem, podłączyłem mikrofon pod swoją główną maszynę z Arch Linuxem. O dziwo nic nie wybuchło i się nie spaliło, a system wykrył urządzenie poprawnie bez najmniejszego problemu.

Frontowy panel mikrofonu Apogee HypeMic.

Wówczas okazało się, że diody mogą pracować jako bardzo prosty wskaźnik poziomu wejściowego, emitując zielone światło i zmieniając się w czerwone, jeśli przesadzimy. Super rozwiązanie które bardzo mi się podoba.

Tylna część korpusu mikrofonu Apogee HypeMic.

Choć jest to sztuka demonstracyjna, jakość wykonania jest bardzo dobra. Widać, że ktoś się nie szczypał z nią w tańcu, gdyż tylna część korpusu posiada wyraźne wżery od montowania na głowicy, która nie była tą dołączoną do zestawu. Mówiąc wprost, ktoś po prostu bezmyślnie zniszczył urządzenie, bo nie chciało mu się użyć akcesoriów z zestawu. Prawdopodobnie z lenistwa, bo prościej jest zamontować mikrofon na osobnym ramieniu, które ma się już przygotowane, zamiast wykorzystać elementy z zestawu. Głowicę Apogee można bowiem przecież zamontować na dowolnym statywie i mieć temat z głowy. Testuję różnorodny sprzęt audio od lat i za każdym razem staram się dbać o sprzęt tak samo, jak o swój własny. I przy każdej takiej sytuacji niezmiennie tego nie rozumiem.

Zbliżenie na gniazda dolne mikrofonu Apogee HypeMic.

Jedyna rzecz na jaką mogę zwrócić uwagę na tym etapie, to chyba tylko brak blokowania się małego trójnogu w więcej niż jednej pozycji. Byłoby to sporym ułatwieniem, ale wydaje mi się, że producent zakładał, iż po prostu każdy użyje sobie w tym celu osobnego statywu. Faktyczną wadą jak dla mnie jest za to pop-filtr, który posiada metalową siateczkę i przeciętnie skutecznie blokuje powietrze. Jest owszem, bardzo transparentny dla głosu, ale materiałowy pop-filtr jest dla mnie tutaj znacznie bardziej skutecznym rozwiązaniem, a przy okazji mniej podatnym na uszkodzenia.

Mikrofon nie jest poza tym tani, więc pytanie jak sprawdza się w praktyce?

 

Jakość dźwięku

W zasadzie wystarczy posłuchać:

Mikrofon zaskakująco dobrze zbiera dźwięk, nawet w dużej odległości i wcale nie na maksymalnej czułości zdarza mi się zarejestrować „popa”. W nagraniu powyżej zresztą słychać jedno takie miejsce, a mikrofon miałem na stole pod brodą, w odległości jakichś 30 cm.

Testowałem HypeMic’a jeszcze w kilku innych scenariuszach i dopiero tak od 50 cm zaczynał zbierać pomieszczenie nagraniowe (aktualnie zwykły salon/biuro, bez specjalnej adaptacji akustycznej).

Ogólnie mikrofon bardzo mi się podoba i choć nie jestem w grupie docelowej, bo nie nagrywam instrumentów oraz nie pracuję mobilnie, to bez problemu widziałbym Hypemica w sytuacjach, gdybym miał przeprowadzić z kimś rozmowę i nagrania na wyjeździe. Zamiast rozstawiać cuda niesamowite i zmieniać komuś na chwilę dom albo biuro w studio nagraniowe, wyciągam małe etui, stawiam sobie takiego „hajpmika”, podłączam i gotowe.

Apogee Hypemic zamontowany na statywie.

Bardzo fajny jest wskaźnik poziomu wejściowego. Z doświadczeń z pomiarami słuchawek mogę powiedzieć, że choć nie jest to coś krytycznego, czasami ogromnie ułatwia pracę.

Fakt, jest to konstrukcja droga, ale moim zdaniem broni się jakością. Serio, naprawdę fajny mikrofon all-in-one, który spokojnie można kupić i nie żałować. Czy da się taniej z czymś innym? Pewnie tak, ale nie tak poręcznie i raczej ze znacznie gorszej jakości akcesoriami, które, choć adekwatne do tamtych przedziałów cenowych, obok Apogee nawet nie leżały.

 

Podsumowanie

Byłem przyznam troszkę sceptyczny na początku wobec Apogee HypeMica, ale finalnie okazało się, że jest to ciekawy mikrofon, dobrze wykonany, z bardzo dobrym wyposażeniem i ogromną poręcznością. Znacznie wygodniej się nim operuje np. na stole z dołączonym trójnogiem niż gdyby miał to być duży mikrofon z gatunku typowych, które testowałem do tej pory na blogu. Najmniejszy z nich był Fifine, ale Apogee jest jeszcze mniejszy. Radium przy nim to istny kolos, co wcale takie super też nie jest.

Apogee Hypemic zamontowany na statywie.

Dużym, jeśli nie kluczowym dla mnie plusem jest bezproblemowa praca pod Linuksem. W zasadzie wszystkie nagrania jakie tu usłyszycie, są wykonywane właśnie w takim środowisku. Mikrofon jest podłączony do osobnego kontrolera via USB-C, a oprogramowaniem jest darmowy Ardour. Może być to wskazówka dla wszystkich, którzy chcieliby nieco bardziej na poważnie pobawić się nagrywaniem za jego pomocą, ale mają mnóstwo wątpliwości związanych chociażby z tym, czy Linux jako system operacyjny sprawdzi się w codziennym użytkowaniu. I choć faktycznie czasami wymaga to samozaparcia do rozwiązywania problemów, zwłaszcza na Archu, produkt Apogee nie jest i myślę nigdy nie będzie jednym z nich.

  • Jakość wykonania jest pierwszorzędna. Nie mam się do czego przyczepić. Sam mikrofon też – jak się okazało – jest dosyć odporny na głupie decyzje użytkownika i poza zarysowaniami na obudowie, wyszedł względnie cało po czyichś testach. 10/10
  • Jakość rejestrowanego dźwięku bardzo dobra. Tu również nie mam się do czego przyczepić. Mikrofon zbiera nadzwyczajnie dobrze i bardzo głośno. 10/10
  • Ergonomia również jest bardzo dobra, choć przyczepić się można do pop-filtru, który niewiele daje, a także trójnogu, w którym zabrakło możliwości ustawienia kąta rozwarcia nóżek. W tej cenie fajnie byłoby móc to zobaczyć. Nie pogardziłbym też klasyczną gąbkową czapeczką. Mimo wszystko dałbym tu 8/10, z racji chociażby gabarytów czy bardzo pomocnego wskaźnika poziomu wejściowego, choć brakuje wskazania na jakiej czułości aktualnie jesteśmy podczas regulacji.

Tym samym z notą ogólną 9.3/10 za ponadprzeciętne właściwości zbierania dźwięku oraz wysoką jakość wykonania, mikrofon można wyróżnić i polecić. Jego cena jest owszem, wysoka, ale zasadzie względem każdego produktu mogę powiedzieć, że cena nie jest dla mnie problemem tak długo, jak produkt dowozi rzeczy, jakich od niego oczekuję. Przy 1600 zł oczekuję betonowej konstrukcji, świetnego wyposażenia, bezbłędnego zachowania i bardzo dobrej rejestracji dźwięku w praktyce. Tak też zostało mi tu dowiezione. Jest to naprawdę miła odmiana po testach Hifimanów Ananda Nano, które (będąc zupełnie innym rzecz jasna produktem) w kategorii jakości wykonania obok Apogee nawet nie leżały. Czy kupiłbym dla siebie Anandy Nano? Absolutnie nie, nawet gdyby kosztowały ułamek swojej ceny. Czy kupiłbym dla siebie na własny użytek HypeMica? Bez żadnego problemu. Ale że na razie mam Radiuma, który na szczęście cały czas działa, ręka trochę mniej drży.

 

9.3/10

Sprzęt jest dostępny w sklepach krajowych na dzień pisania recenzji w cenie ok. 1600 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach).

 

 

Zalety:

  • bardzo dobre wykonanie
  • bogate wyposażenie o również dobrej jakości wykonania
  • wysoka poręczność
  • dodatkowe funkcje oraz wskaźnik poziomu wejściowego
  • bezproblemowa praca pod dowolnym systemem operacyjnym i urządzeniem
  • głośny i czytelny dźwięk rejestrowany
  • możliwość skutecznej rejestracji nawet z dużej odległości
  • idealny pod zastosowania przenośne lub w sytuacji braku miejsca

Wady:

  • nie obraziłbym się za interaktywny wskaźnik ustawienia czułości
  • dołączony pop-filtr praktycznie nic nie daje, jeśli nie naciągniemy na niego dodatkowego materiału tłumiącego
  • cena bardziej jak dla profesjonalistów, aniżeli amatorów

 

Serdeczne podziękowania dla firmy ESS Audio za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *