Soundcore Space One Pro by Anker – recenzja słuchawek BT/ANC

Soundcore Space One Pro by Anker to nowość na rynku i jeśli się dobrze orientuję – aktualny flagowiec producenta. Moje wcześniejsze spotkanie z produktem Ankera było w formie recenzji modelu Q20i, które specjalnie na okoliczność testów zostały zakupione ze środków blogowych. Można powiedzieć więc, że recenzja odbyła się dzięki wszystkim, którzy to kiedykolwiek kliknęli w jakiś link, czy też w jakikolwiek inny sposób dorzucili swoją cegiełkę. Tym razem jednak do tematu podchodzimy od strony recenzji oficjalnej, więc nie było takiej potrzeby. Zobaczmy zatem, czy Space One Pro mają takie same możliwości jak Q20i i co tak naprawdę daje nam zwiększenie budżetu względem mniejszego brata.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy realizowanej z marką Anker za pośrednictwem agencji Tabasco, która zorganizowała niniejszy sprzęt. Celem było wydanie niezawisłej opinii na jego temat i wykonanie rzeczywistych testów użytkowych oraz pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Pudełko od słuchawek Soundcore Space One Pro

Jakość wykonania i wyposażenie Space One Pro

Słuchawki można dostać w dwóch kolorach: czarnym i kremowym. Mi trafiła się ta druga wersja.

Słuchawki Soundcore Space One Pro po otwarciu pudełka

Wyposażenie to tak naprawdę standardowy pakiet potrzebny nam do szczęścia. Oprócz słuchawek dostajemy jeszcze trzy rzeczy: kabelek ładowania, kabelek analogowy oraz woreczek z tego samego materiału, co obicia.

Instrukcja użytkowania oraz mapowanie przycisków w Soundcore Space One Pro

Materiały użyte do produkcji słuchawek są bardzo dobre. Dominuje plastik, ale bardzo przyjemny w dotyku. Krawędzie są ładnie obrobione, żadnych ostrości czy widocznych odlewów. Jakość wykonania i materiałów więc na ogólnie duży plus.

Bardzo ważnym atutem Space One Pro może być też składana konstrukcja (oraz solidność tego mechanizmu). Słuchawki naprawdę robią pod tym względem wrażenie. Nie ma więc obaw o częste ich składanie i transport. Choć dziwię się, że etui nie znalazło się w zestawie, a jedynie jako opcjonalne akcesorium za dodatkowe 150 zł.

Zawartość zestawu Soundcore Space One Pro wypakowana z pudełka

Oznacza to jednak, że jeśli chcielibyśmy skompletować cały zestaw, to bez promocji na słuchawki (SRP wynosi 849 zł) uzyskujemy pakiet za 1000 zł. Jesteśmy więc w rejonie Bowersów Px7 S2e, Sony WH-1000XM5, Hifimanów Deva Pro czy Teufeli Real Blue PRO.

 

Konstrukcja – trudna przy potencjalnym serwisie

Słuchawki typu wireless są często traktowane w całości jako przedmiot wysoce eksploatacyjny. Tyczy się to nie tylko baterii, ale czasami nawet całej konstrukcji. Tak jest również w przypadku Space One Pro. Nie widzę możliwości łatwego demontażu czy to padów, czy pałąka. Oznacza to, że czeka nas ciekawa zabawa w sytuacji konieczności dostania się do środka lub wymiany wspomnianych elementów.

Soundcore Space One Pro widoczne z boku

Wiąże się to poniekąd zarówno ze skończonością ogniwa bateryjnego. Bez niego słuchawki stają się bezużyteczne i pracujące tylko po analogu, a co jest przewagą nad typowymi konstrukcjami TWS. Drugą rzeczą jest system ANC, który wprost wymaga dużej szczelności padów. Stąd producenci stosują różne metody: zatrzaski, klej itd.

Mechanizm składania słuchawek Soundcore Space One Pro widziany od wewnątrz

Istnieje jednak spora szansa, że jeśli nie będziemy słuchawkami rzucali na prawo i lewo, materiał posłuży nam bardzo długo i oznaki zużycia pojawią się dopiero po paru latach. Na pewno z tego co widzę łatwiej będzie się dostać do ogniwa i wymienić pady, niż próbować tej sztuki z pałąkiem. Ten jest zresztą 5-segmentowy i bardzo ciekawie skonstruowany (pozwala na bezkarną kompresję i zginanie).

 

Czas pracy na baterii – bardzo długi

Tutaj Anker kontynuuje to, co pokazał wcześniej w modelu Q20i. Do dyspozycji mamy pojemną baterię 60 godzin w trybie zwykłym i 40 godzin w trybie ANC.

Z jednej strony nie są to rekordy, bo 80 godzin w Edifierach czy 90 u Audio-Techniki działa na wyobraźnię i winduje wymagania. Do tego wspomniane Q20i czy np. Haylou S35 to identyczny czas pracy, a cena niższa.

Zbliżenie na muszlę słuchawek Soundcore Space One Pro

Z drugiej strony 40-60 to nadal bardzo komfortowy wynik, przebijający Hi-X25BT (30 godzin), czy niedawno testowane Listen Wireless i Porta Pro Wireless (oba po 20 godzin).

Słuchawki posiadają poza tym szybkie ładowanie (5 minut ładowania to 8 godzin pracy bez ANC), ale nie da się ich używać w trakcie ładowania (chyba że w pełni analogowo).

 

Właściwości połączenia Bluetooth i przepustowość

Prędkości jakie zanotowałem z Space One Pro (firmware standardowy, wersja 3.33):

  • AAC: 21,83 KB/s (~175 kbps), bezproblemowa praca,
  • SBC: 34,50 KB/s (~276 kbps), bezproblemowa praca,
  • SBC-XQ: 61,45 KB/s (492 kbps) ale ogólnie test uznaję za niezaliczony (ciągłe spadki transferu i przerywanie sygnału, przez co tryb jest wprost nieużywalny).

Wydajność wbudowanego układu niestety, choć teoretycznie pozwala na obsługę SBC-XQ, nie daje sobie w praktyce rady.

 

Obsługa kodeka LDAC

Na zdjęciach producenta widziałem również certyfikację Hi-Res oraz kodek LDAC, ale słuchawki nigdzie indziej nie mają o nim informacji oraz nie zgłaszają innych kodeków niż AAC/SBC. Okazuje się, że do aktywacji LDAC konieczna jest aplikacja oraz specjalna aktualizacja firmware, niezależna od oprogramowania standardowego. Na dzień pisania recenzji, standardowa wersja miała numerację 3.33, z kolei wersja z LDAC zgłaszana była jako 4.33. Nie rozumiem dlaczego nie można było postawić tylko na jeden wariant, ale podejrzewam, że temat rozbija się o licencjonowanie i koszty.

Aktywacja trybu LDAC wymagała ponownego uruchomienia słuchawek. Zupełnie tak, jakby słuchawki posiadały swoisty dual-boot. Wymagało to również ponownego parowania na PC. Efekty:

  • SBC-XQ: nadal bez zmian, przerywanie i niemożność korzystania w normalny sposób ze słuchawek,
  • LDAC: 124,82 KB/s (~999 kbps), bezproblemowa praca.

Dziwić może, że tryb SQ nadal pozostaje niewzruszony, ale cóż. LDAC działa tu bez zarzutu, notując potężny wzrost przepustowości. Odbywa się to kosztem konsumpcji baterii oraz funkcji parowania do dwóch urządzeń jednocześnie. To też może być jeden z powodów, dla którego musimy wyczyniać tu takie fikołki. Pozostałe kodeki bez zmian (brak zmian przepustowości). Soundcore Space One Pro ewidentnie są profilowane pod konkretnego użytkownika i scenariusze użytkowe wprost z pudełka.

 

Lagi, problemy, szum własny

Nie zauważyłem na szczęście żadnych lagów i desynchronizacji w materiale video. Słuchawki zachowywały się tu nienagannie. Tak samo temacie szumu własnego, wliczając w to ANC. To duży plus ponad S300BT, których algorytm adaptacyjny powodował wzrost szumu w sytuacji kompletnej ciszy.

Jedyną rzeczą, która rzuciła mi się w uszy, to dziwne artefakty podczas ruchu głową pochodzące od ANC w sytuacji ciszy otoczenia. Jakby „zawirowania szumu”. Trudno jest mi określić dokładnie z czego może to pochodzić, ale możliwe, że jest to pochodne ruchu słuchawek (padów) na głowie.

 

Połączenie analogowe – zaprojektowane nietypowo

Zawsze bardzo mnie cieszy, gdy w słuchawkach wireless jest przewidziana opcja przewodowa. Problem w tym, że w Space One Pro otwór na gniazdo słuchawkowe jack zamontowano po stronie wewnętrznej. W efekcie kabel wystaje nam pod kątem prosto w bark.

Zbliżenie na gniazda i złącza słuchawek Soundcore Space One Pro

Rozwiązaniem byłoby puszczenie gniazda USB-C nieco bardziej z przodu, omijając mikrofon, a gniazdo jack zostawić skierowane przynajmniej centralnie w dół.

Ale to nie wszystko, bo otrzymujemy tu coś w zamian: tryb aktywny-kablowy. I już tłumaczę o co chodzi.

 

Tryb aktywny-kablowy

W trybie przewodowym słuchawki potrafią nadal pracować z pokładowym DSP i ANC. Jest to bardzo nietypowe rozwiązanie, które rzadko możemy spotkać w słuchawkach tego typu. Zazwyczaj bowiem jest tak, że słuchawki po podłączeniu kabla albo wyłączają się automatycznie, albo wymagają włączenia do jakiejkolwiek pracy. Tak dzieje się odpowiednio w ogromnej większości słuchawek wireless i słuchawkach Audeze (wraz z klonami, np. Spirit S3).

Space One Pro pracują kompletnie inaczej. Jeśli podłączymy do nich kabel, rebootują się i przechodzą w tryb ANC/DSP automatycznie (nadajnik BT po prostu jest wyłączony). Dopiero wtedy możemy spróbować je wyłączyć i wówczas uzyskujemy prawdziwy tryb analogowy (bez ANC i DSP). Jeśli kabel podłączymy, gdy słuchawki są wyłączone, oczywiście nie włączą się samoczynnie. Reboot dzieje się tylko wtedy, gdy były wcześniej włączone.

Jak to interpretować? Teoretycznie jest to błąd techniczny, przynajmniej patrząc na to, że można w ten sposób omyłkowo rozładować sobie baterię do zera. Inne słuchawki na rynku również się tak nie zachowują. Z drugiej strony daje nam to fantastyczne możliwości pracy dokładnie tak samo, jak po BT, ale z urządzeniami, które przyjmą tylko sygnał analogowy. Wystarczy wyobrazić sobie gamepad od XBOXa, a już okazuje się, że kupując Space One Pro nie tracimy absolutnie nic z dźwięku i izolacji względem trybu BT.

 

Wygoda i izolacja – wysokie w obu przypadkach

Space One Pro pod tym względem prezentują się bardzo dobrze. Jest to inne podejście niż u ATH, bowiem mamy słuchawki mające pełnię objętości na ucho. Pierwotnie wydaje się, że jest dość płytko, ale słuchawki w środku mają pogłębioną komorę (przetworniki kątowe). Duże i odstające uszy opierają się wówczas na membranie ochronnej nauszników.

Częściowo złożone Soundcore Space One Pro na białym tle

Izolacja od otoczenia jest bardzo w porządku w trybie aktywnym. Trybu pasywnego tu nie uświadczymy (jest tylko przejście na tryb rejestrowania otoczenia). Ale jeśli dobrze pamiętam, w aplikacji była możliwość wyłączenia ANC ręcznie.

Osobiście rekomenduję trzymanie się trybu ANC (tak jak w Q20i). Oczywiście tryb pasywny uzyskamy na kablu, o ile słuchawki pozostaną jak pisałem wyłączone.

Jedyną uwagę mam do ograniczonego zakresu kąta nachylenia słuchawek względem głowy oraz tendencję pałąka do rozregulowywania wysuwu. Wygoda była jednak nadal bardzo w porządku. Po prostu wymagało to należytego wyregulowania wysuwu w pierwszej kolejności. Potem słuchawki same się już układały na głowie.

 

Jakość dźwięku Soundcore Space One Pro

Obowiązują tu takie same zasady, jak przy np. ATH-A990Z albo AD500X, a więc przesunięcie słuchawek na głowie celem uzyskania należytego kąta nachylenia driverów względem ucha.

Generalnie dostajemy tu – w zależności od perspektywy – dobasowione Haylou S35 albo dopracowane Soundcore Q20i. Cały czas jednak obracamy się w okolicach typowego strojenia Ankera, które zostało przez producenta ustawione jako fabryczne. Nacisk kładziony jest więc głównie na bardzo mocny bas oraz podkreślenie sopranu.

 

Bas

Definitywnie gra w Ankerach pierwsze skrzypce. Jako podstawa i fundament obecny jest w większości sytuacji niczym siła dominująca. Zaznacza swój autorytarny styl w muzyce, budując na tym wrażenie monumentalności i mocy.

Na pewno będzie dużą ucztą dla graczy, kinomaniaków i ogólnie osób, które stawiają na ten rzeczywiście mocniejszy bas. Bardzo zadowoleni powinni być też użytkownicy mobilni, którym taka mieszanka ANC + kompensacja dołu przyda się bardzo w transporcie. W odsłuchu domowym natomiast… zależy. Jeśli preferencje na to wskazują, no to super. Jeśli nie, konieczne stanie się korzystanie z aplikacji producenta, o której powiem za moment więcej.

W trybie ANC-OFF bas jest dla mnie już niestety za mocny i zbyt nieprzyjemny, ponieważ słuchawki forsownie go nakładają za pomocą DSP, tak jak w Q20i. Nie ma znaczenia jakie są ustawienia EQ, bas zawsze zostanie nam wepchnięty w gardło siłą. Anker stosuje więc wszędzie ten sam układ logiki i algorytmy.

 

Tony średnie

Trzecie skrzypce należą do średnicy i wokalu. Są one umieszczone dokładnie pomiędzy obydwiema skrajnościami, ale bardziej jest to cofnięcie pozycyjne, niż zakrzyczenie przez bas lub sopran. Przynajmniej w trybie BT ANC.

Jest to odmienny styl środka niż np. w S300BT, które wprowadzają do ustroju ten typowy dla sporej części modeli ATH efekt pomieszczenia. Space One Pro budują środek bardziej portretowo, w formie prezentacji znajdującej się przed słuchaczem. Trochę przypomina to też inne słuchawki dostępne na rynku.

Nie zaskakują więc słuchacza w sposób negatywny, ale też nie powodują efektu „WOW”, który dałby nam powód do wsłuchiwania się z wypiekami na twarzy. Taki można powiedzieć dosyć dobry standard, a przynajmniej na strojeniu fabrycznym.

 

Tony wysokie

Te grają drugie skrzypce, plasując się pomiędzy środkiem pasma a dołem w kategorii słyszalności. Sopran jest w Space One Pro podkreślony, ale bardzo umiejętnie. Daje wrażenie świeżości, detaliczności, należytego ataku i klarowności. Nie robi tego ofensywnie, za co producentowi należy się pochwała. Barwa jest trochę podniesiona i słuchawki w trybie ANC śmiało podążają w stronę nosowości. Nieprzesadzonej, ale wciąż nosowości.

Osoby szukające detalu, ale bez wbijania im w uszy igieł, mogą być z propozycji Ankera więc całkiem zadowolone.

 

Wrażenia sceniczne

Słuchawki grają dobrą, acz wciąż standardową, sceną, która charakteryzuje się szerokim wychyleniem na boki. Środek jest oddalony, ale zrealizowany portretowo. Można powiedzieć, że to po raz kolejny całkiem solidny standard. Nie ma tu efektu maksymalnej holografii albo pogłosu pomieszczenia. Całość brzmi po prostu jak słuchawki.

 

Tryb czysto analogowy

Rzadko się zdarza, że jest on subiektywnie lepszy w odbiorze, niż tryb z DSP, ale Soundcore Space One Pro będą prawdopodobnie takim właśnie wyjątkiem.

Co się dzieje? Otóż nasze słuchawki gubią w tym trybie dominację basu, delikatnie odpuszczają też sopran, za to mocniej akcentują 1,5 oraz 2 kHz. W efekcie tego Space One Pro stają się bardziej naturalne i wyważone. I to naprawdę bardzo.

Bas nie dominuje już tak mocno, staje się super wyważony i wciąż doskonale słyszalny. Po prostu nie jest już tak ofensywny. Średnica nabiera delikatnie lepszego „smaczku” i zmniejsza swój dystans do sopranu. Ten z kolei czerpie całymi garściami z opuszczonej trochę barwy. To czyni go z jednej strony cieplejszym i spokojniejszym, choć z drugiej przytępia jego atak i obniża ilość detalu. Uważam jednak, że zmiany są tu bardzo na plus.

Aż chciałoby się, aby grały w taki sposób po ANC…

 

Wbudowane tryby EQ

Słuchawkom można dowolnie kształtować akustykę za pomocą aplikacji, toteż postanowiłem pobawić się trochę w ich „zaprogramowanie” tak, aby spróbować uzyskać efekty z trybu analogowego w trybie BT ANC. I wydaje mi się, że znalazłem idealny kompromis, bo pod postacią trybu EQ o nazwie „Obniżone o pół tonu”.

Wybija on środek pasma, albo może inaczej: obniża (ścisza) dół i sopran. To jest dokładnie to, czego szukałem, a przynajmniej taki właśnie kierunek (basu nadal mogłoby być mniej).

Jeszcze lepszy w tym względzie okazuje się tryb „Słowo mówione”, który już w ogóle przypomina to, co uzyskałem po kablu. Wprowadza najlepszą moim zdaniem równość i naturalność w tych słuchawkach ze wszystkich predefiniowanych trybów EQ. Można powiedzieć, że nareszcie jesteśmy w domu.

Basu nadal czasami mogłoby być ciut mniej, ale jego ilość i forma są naprawdę o niebo lepsze proporcjonalnie i strukturalnie niż na fabryce. Co więcej, scena uległa zauważalnej poprawie. Mniej jest jej już na szerokość, ale zyskała na objętości i głębokości. Magia akustyki, którą z serdecznością tu przyjmuję. Trzymając się nadal solidnego standardu, zaczyna mi to wychodzić w stronę bardziej naturalnej i przewidywalnej sceny.

 

Czemu nie można było tak od razu?

No właśnie. Sprowadza to nas do konkluzji:

  • Słuchawki tracą kolosalne możliwości dopieszczania dźwięku, jeśli nie jesteśmy w stanie używać aplikacji.
  • W stanie fabrycznym słuchawki mogłyby być bez problemu wystrojone lepiej w trybie Bluetooth ANC i to wprost z pudełka.
  • Bez sensu moim zdaniem jest różnicowanie dźwięku w trybie ANC ON i OFF, a już w szczególności siłowe podbijanie basu w OFF.

Być może odpowiedzią na to jest to, że rozpatruję Soundcore Space One Pro z perspektywy najpierw słuchawek domowych wireless, a dopiero potem typowych „mobilnioków”. Możliwe, że Anker po prostu nastawia się na typowego użytkownika, który szczerze preferuje takie granie, jakie prezentują fabryczne Soundcore Space One Pro.

Nawet podbicie basu w trybie ANC OFF (obecne zawsze, nakładane na jakikolwiek wybrany tryb EQ!) jestem w stanie zrozumieć z perspektywy wyjściowej (kompensacja dołu). Problem w tym że nie muszę się z tym godzić. W odsłuchu domowym mógłbym zaoszczędzić w ten sposób 1/3 baterii.

Dziwi mnie też nieuwzględnienie tego trybu w standardowej konfiguracji przycisków słuchawek. Czyżby Anker nie miał nad tym kontroli i „walczył” z fabryką? Dziwne doprawdy.

 

Czystość i balans kanałów

Przechodząc do tematu aspektów technicznych, jest tu o dziwo bardzo dobrze. Słuchawki nie przekraczają nigdzie 0,5% THD+N, a więc po raz trzeci solidny standard. W punkcie pomiarowym udawało się uzyskiwać wyniki w okolicach -57 dB THD+N. Widzieliśmy już nie raz lepsze wartości, ale 9 i pół bita rozdzielczości to wciąż porządny wynik. Sparowanie kanałów jest natomiast zadziwiająco dobre jak na budżetowe wirelessy. Tu Ankerowi bardzo się kontrola jakości udała.

 

Całokształt

Wychodzi więc na to, że Anker w swoim zamyśle starał się uczynić owe „współczesne” brzmienie tym, które będzie serwowane jako domyślne dla trybu ANC. Natomiast ryzykownie trochę, ale zagrano na naturalność w trybie analogowym dla użytkownika domowego. Trochę na dwoje tu babka wróżyła.

Podpowiada to jednak jakie możliwości drzemią w przetwornikach Soundcore Space One Pro. Jeśli spodobają się nam po kablu, będziemy próbowali drążyć temat także po BT. I to właśnie spowodowało, że przypomniałem sobie o zachowaniu Q20i. A to natomiast można powiedzieć dosłownie uratowało te słuchawki. Bo już zaczynała się u mnie migrena od basu.

W ogólnym rozrachunku, są to słuchawki o „współczesnym” brzmieniu, które jest bardzo uniwersalne, ale nastawione głównie na outdoor i klienta masowego. Da się bez problemu wykorzystać Soundcore Space One Pro również jako słuchawki domowe. Wówczas albo nasze preferencje basowe będą decydującym czynnikiem podczas zakupu (zwłaszcza w trybie ANC OFF), albo możliwość skorzystania z aplikacji Soundcore, która mocno nas podratuje i uzupełni funkcje słuchawek.

 

Aplikacja staje się więc przymusowa

To ostatnie to autentyczny „game changer” przy tych słuchawkach i niestety kolejna taka sytuacja po Final Audio Design. Tam również mocno uzależniano się od aplikacji. W efekcie wysypująca się aplikacja w telefonie przekreśliła mi możliwość sterowania niektórymi funkcjami słuchawek.

Zdjęcia aplikacji Anker

Tracimy np.:

  • możliwość zaprogramowania przycisku od ANC tak, aby ten umożliwiał również jego wyłączenie (domyślnie są tylko ANC i tryb transparentny),
  • tryb pracy adaptacyjnej ANC (aktywny jest domyślnie tryb niestandardowy ustawiony na maksimum),
  • kontrolę nad EQ (domyślnie aktywny jest tryb płaski, który i tak nim nie jest),
  • algorytm od usuwania wiatru (domyślnie wyłączony),
  • możliwość aktywacji kodeka LDAC (domyślnie wyłączony),
  • sterowaniem funkcją parowania do dwóch urządzeń (dual-pairing, domyślnie włączony ale LDAC go dezaktywuje),
  • funkcję słyszenia własnego głosu podczas mówienia (Side Tone, domyślnie wyłączony),
  • konfigurowanie i włączanie trybu automatycznego wyłączania (domyślnie 60 min),
  • limiter głośności (domyślnie wyłączony).

I tak można wymieniać.

Na całe szczęście słuchawki da się nie dość, że przywrócić do pełnoprawnego stanu, to jeszcze zaprogramować go trwale. Soundcore zapamiętują ustawienia nawet po aktualizacji firmware, a także przenoszą je na każde kolejne urządzenie. Daje to super możliwości w sytuacji pracy np. z PC albo starszymi urządzeniami mobilnymi. Za to samo chwaliłem ZE8000, toteż nie widzę powodu, aby pochwalić za to Ankera.

Tak więc aplikacja producenta staje się tu przymusem. Tylko ona sprawia, że ze Space One Pro możemy wyciągnąć maksimum możliwości. I tylko ona rzeczywiście zaczyna powodować, że cenowo Soundcore Space One Pro zaczynają się nawet nie usprawiedliwiać, a wprost bronić. I to całkiem skutecznie.

 

Opłacalność i porównania

No właśnie, spróbujmy mimo wszystko ocenić Soundcore Space One Pro pod kątem rzeczywistej opłacalności. Pomijając możliwości kształtowania dźwięku, mamy tu generalnie: mocniejszy bas, nie najgorszą średnicę, sensowną i otwartą górę oraz bez problemu akceptowalną scenę. Czystość również spokojnie mieści się w granicach normy.

Gdy rozpoczynałem pracę nad Space One Pro (grudzień 2024, jeszcze brak „pingwinków”), słuchawki kosztowały w promocji 600 zł. Nie była to kwota mała, ale też wcale nie najgorsza. Wręcz wydawało mi się, że całkiem adekwatna. I to tym bardziej, że możliwości tego modelu są spore. Jeśli nie mamy problemu z warstwą obsługi i wspomnianą aplikacją, którą w zasadzie można potraktować jako jednorazowy programator, to Space One Pro warte były wówczas rozważenia. Jednak w momencie publikacji, mamy już połowę lutego i trochę inne realia. Najtaniej można SSOP kupić za 718 zł (stan na 2025-02-18) i tu już robi się mocno premium. Ale są też dostępne i za pełne SRP, czyli 849 zł. Tu już jest premium do kwadratu. Mało tego, widziałem je nawet i za 1000 zł, czyli w rejonie Px7 S2e. Tu już opłacalność jest zerowa biorąc pod uwagę konieczne konfiguracje.

Dlatego wydaje mi się, że 700 zł to jest taka bezpieczna granica, ale bardziej pasują one do przedziału 600 zł, może nawet 550 zł.

 

Space One Pro vs Bowers Px7 S2e

Głównym dylematem będzie prawdopodobnie ewentualna dopłata do Bowers & Wilkins Px7 S2e, które są do dostania obecnie nawet za ok. 1000 zł. Px7 mogą zaoferować lepsze wykonanie, dopracowanie oraz strojenie wprost z pudełka, a także jakość jako taką, ale za cenę krótszego czasu pracy (30 godzin vs 40 godzin z ANC). Materiał obić również jest bardziej podatny na zabrudzenia niż to, z czego wykonano Space One Pro. Propozycja Ankera jest więc teoretycznie bardziej opłacalna jako całościowy pakiet, aczkolwiek Bowersy na pewno są mniej stresującą opcją, jeśli nie mamy możliwości skorzystania z aplikacji.

 

Space One Pro vs Teufel Real Blue Pro

Za ok. 1100 zł można kupić Teufel Real Blue PRO. Strojenie tonalnie definitywnie bardziej naturalne wprost z pudełka, ale nieco gorsze czasy pracy, bardziej skomplikowana obsługa i przede wszystkim zauważalnie gorsza czystość. Tutaj wydaje mi się, że odpowiednio skonfigurowane Space One Pro nie mają się czego wstydzić.

 

Space One Pro vs ATH-S300BT

Od spodu po piętach depczą im z kolei wymieniane przeze mnie wielokrotnie Audio-Technica ATH-S300BT, które przebijają je na czasie pracy i to dosyć wyraźnie. Do tego oferują (co prawda inne, ale wciąż) ciekawe strojenie alternatywne z lepszą sceną w stylu A550Z/A990Z. Przy cenie 400 zł to rzeczywiście interesujący skok w bok. I choć są to mniejsze słuchawki od propozycji Ankera, bardzo mocno bym się nad nimi zastanawiał.

 

Podsumowanie

Soundcore Space One Pro bardzo trudno jest ocenić w sposób jednoznaczny ze względu na możliwości wpływania na dźwięk. Wydaje mi się jednak, że najbardziej uczciwym podejściem jest ocena ich przez pryzmat właśnie tychże możliwości. Tym bardziej, że ograniczyłem się celowo do predefiniowanych ustawień, które przewidział sam producent.

 

Jakość wykonania

Bardzo fajne materiały w dotyku, dominujący dobrej jakości plastik, przyjemne obicia. Naprawdę trudno jest mi się tu do czegoś przyczepić. Z perspektywy wykonania, w cenie 600 zł w zasadzie jest wzorowo, ale powyżej 700 zł zaczynam mieć już pewne oczekiwania. Mam też trochę wątpliwości co do możliwości wymiany padów i obić. Do tego przydałoby się już zacząć tu myśleć o etui połączonym do zestawu, a nie oferowanym jako dodatkowe akcesorium za 150 zł. Z drugiej strony ich konstrukcja wydaje się bardzo solidna i jest w pełni składana, co dla niektórych osób może być kluczowym atutem w transporcie. Sumarycznie przy cenie lekko ponad 700 zł dałbym im 8/10.

 

Jakość dźwięku

Soundcore Space One Pro wykonały naprawdę kosmiczne akrobacje, aby wyjść obronną ręką. Główny punkt oporu ustawiły w trybie kablowym oraz możliwości kształtowania brzmienia via EQ z aplikacji. Tam zaś, w konkretnym jednym ustawieniu predefiniowanym, prostują się na tyle, abym był z nich bardzo zadowolony. Wciąż jednak nie zaszkodziłoby ciut mniej basu w trybie BT i trochę lepiej w temacie sceny.

Sama konieczność ustawiania czegokolwiek oczywiście też jest jakimś minusem. Tak samo bezsensownie dodawany bas w trybie non-ANC. Czystość w aktualnej cenie jak najbardziej do zaakceptowania, a sparowanie kanałów wyśmienite. Tak więc o ile słuchawkom szykowało się 5/10, po EQ i dopieszczeniu w aplikacji spokojnie można dać zdrowe 7/10. Gdyby słuchawki nadal utrzymały swoją cenę promocyjną, to może nawet 8. No ale jest jak jest, a w sklepach widziałem je nawet powyżej 1000 zł, więc trudno przewidzieć jak ułoży się ich opłacalność w przyszłości.

 

Ergonomia i praktyczność

Słuchawki są bardzo wygodne, z dobrym ANC, a aplikacja producenta bardzo mocno rozszerza ich możliwości. Wady to wymuszanie tejże aplikacji, skromna regulacja nachylenia, niepraktycznie umieszczony port analogowy. Kilka rzeczy jest zakopanych w aplikacji i powinny być one włączone domyślnie. Tak jednak się nie stało.

Przykładowo, tryb adaptacyjny ANC, algorytm wycinania wiatru czy nawet możliwość wyłączenia ANC przyciskiem fizycznym są domyślnie wyłączone. Gdyby producent nie pochwalił się na pudełku, że Space One Pro robią 60 godzin bez ANC, nie wiedzielibyśmy nawet, że da się to wyłączyć. Gdyby nie dopatrzenie się informacji o LDAC na jednym ze zdjęć producenta, a potem w instrukcji dostępnej wyłącznie online, nie wiedziałbym że takie coś tu w ogóle istnieje. Potem zaś odkrycie, że LDAC można aktywować wyłącznie przez aplikację i to za sprawą aktualizacji firmware.

Przeciętnie prezentuje się też przepustowość sygnału na standardowych kodekach, choć nie zauważyłem negatywnego wpływu na dźwięk w sensie bezpośrednim. Słuchawki nie radzą sobie też z trybem SBC-XQ, nawet na firmware z LDAC.

Niemniej, po wstępnym skonfigurowaniu w aplikacji, aktualizacjach, personalizacji względem wzorca, jakim był tryb kablowy, było super. Korzystanie ze słuchawek stało się dla mnie jednoznacznie przyjemnym doznaniem. Wreszcie też poczułem, że dostałem pełnowymiarowy, pełnoprawny produkt. Nie musiałem później już do aplikacji wracać, rzeczywiście traktując ją jako programator. Sam czas pracy poczytuję tu również za duży plus.

Finalnie słuchawki miałyby u mnie może z 5/10 ze względu na brakujące funkcje i niską przepustowość. Ale ponieważ daje się je dosyć łatwo „przywrócić” do tego „pełni funkcji”, za całość pakietu w takim kształcie dałbym wreszcie te 8/10. Niech mają, zasłużyły.

 

Sumarycznie

Soundcore Space One Pro, w takim kształcie w jakim je otrzymałem, wykręciłyby ocenę 6.5/10, jako niedowożące różnych rzeczy i mające sprzeczności na pudełku. Ale po dostosowaniu i aktywowaniu wszystkiego, co trzeba, wypracowały ocenę końcową 7.5/10. Dosłownie minimalnie otarły się więc o warunkową kwalifikację na Rekomendację. Kluczowa jest tu możliwość skorzystania z aplikacji, aby słuchawki „odblokować”, oraz cena, która oscyluje obecnie w granicy lekko ponad 700 zł i jest z nią ściśle powiązana. Gdyby słuchawki kosztowały najtaniej dokładnie tyle, ile wynosi SRP, a więc 850 zł, sprawa byłaby jeszcze bardziej skomplikowana. Tak samo gdyby nie byłoby możliwości płynących z aplikacji, ratujących brzmienie i robiących z nich rzeczywiście bardzo praktyczne i sensownie grające słuchawki. Ale też i gdyby kosztowały nadal 600 zł, może mniej, Rekomendacja byłaby w zasięgu ręki.

Choć SSOP naprawdę fajnie grały mi po customizacji, cały czas mam wrażenie, że jako użytkownicy nie powinniśmy być zmuszani do takich czynności. Konieczność instalowania aplikacji aby włączyć funkcje, których po prostu domyślnie nie włączono, jest przeoczeniem. I to delikatnie mówiąc. Tak samo, jak forsowne podbijanie basu tylko dlatego, że wyłączyliśmy ANC. To właśnie suma takich drobnych uwag, błędów oraz tendencji powoduje, że są to bardzo dobre słuchawki, ale bardziej dla świadomego użytkownika, który wie czego chce i w razie konieczności umie sobie z tym poradzić.

Są w stanie zagrać lepiej od Q20i, wydają się bardziej dopracowane brzmieniowo, a przede wszystkim mają potencjał na bardzo dobre rezultaty. Słuchawki sprawdzają się najlepiej jako słuchawki uniwersalne. Będą z nich zarówno dobre klasyczne mobilnioki, jak i semi-aktywne nauszniki stacjonarne do pracy przewodowej z ANC. Pozytywnie zaskakują za to po zwykłym kablu, na którego wtyk musimy niestety uważać.

Mimo wszystko słuchawki należy wyróżnić za duże możliwości, pozwalające wybrnąć z niektórych decyzji Ankera obronną ręką.

 

6.5(7.5)/10

 

Na dzień pisania recenzji, słuchawki są dostępne w cenie ok. 720 zł u naszych krajowych sprzedawców (sprawdź aktualne ceny i dostępność), ale można je też kupić w polskim Amazonie.

 

Dane techniczne

  • Średnica przetworników: 40 mm
  • Wersja Bluetooth: 5.3
  • Kodeki Bluetooth: SBC, AAC (LDAC tylko po aktualizacji oprogramowania)
  • Impedancja: 16 Ohm
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz
  • Czas pracy: do 60 h / z ANC do 40 h (standardowy firmware i kodeki)
  • Czas ładowania: ok. 2 h
  • Pojemność baterii: 2x 350 mAh
  • W zestawie: kabel jack-jack 1,2 m, kabelek ładowania, woreczek

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD PRO
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
  • Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-A990Z, Audio-Technica ATH-S300BT, Haylou S35 ANC, Haylou S30, Soundcore Q20i, KZ-ZSX + TRN BT20 Pro
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.

Serdeczne podziękowania dla agencji Tabasco i marki Anker za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *