Amerykański Sonic Imagery Labs jest u nas bardzo egzotycznym producentem o praktycznie zerowej rozpoznawalności, a recenzowany produkt oferowanym w stosunkowo wysokiej cenie. Nic dziwnego – firma ta para się tematem specjalistycznych układów dyskretnych oraz modułów regulacji napięć. I tak się przypadkiem złożyło, że na moje ręce, a w konsekwencji łamy mojego bloga, spadły dwa egzemplarze podwójnego 994Enh-Ticha, będącego przedstawicielem uniwersalnej serii układów dyskretnych o przeznaczeniu profesjonalnym. Wartość obu układów to łącznie 1000 zł.
Uwaga! Recenzja zawiera subiektywne wrażenia czysto odsłuchowe wzmacniaczy operacyjnych i pochodzi z czasów, w których dopiero nabywałem doświadczenie z tego typu komponentami audio. Nie były przy tej okazji wykonywane żadne pomiary i weryfikacje, które mogłyby na dzień dzisiejszy i przy obecnym stanie mojej wiedzy zwrócić być może kompletnie inne wyniki. Dlatego też przestrzegam, aby nie sugerować się poniższą recenzją archiwalną w perspektywie zakupowej. Niestety nie nadarzyła się dotychczas okazja aby recenzję uzupełnić o dane pomiarowe i nie otrzymałem ponownie odsłuchiwanych kości na testy pomiarowe.
Jakość wykonania i konstrukcja
Sonic Imagery Labs 994Enh-Ticha, to klasyczny przedstawiciel rodziny dyskretnych wzmacniaczy operacyjnych. Klasyczny, bowiem wszystko zawarte jest „na surowo” na dwóch płytkach w kształcie ośmiokąta (lub precyzując: kwadratu z obciętymi rogami).
Nie istnieje jakakolwiek możliwość pomyłki w zakresie rozróżnienia od siebie modelu pojedynczego od podwójnego, ponieważ raz, że wersja pojedyncza ma oznaczenie 992, dwa że duale są de facto podwójną płytką 992 z pinami łączącymi lutowanymi na stałe, pełniącymi jednocześnie rolę dystansów. Można doszukać się na nich obu oznaczeń wraz z zaznaczeniem, na poczet której wersji były przeznaczone. Między nimi powstaje w ten sposób przestrzeń, którą można sprytnie wykorzystać na korzyść lepszego chłodzenia obu układów. Dwojako.
Nie dość, że nie ma wtedy problemu z chłodzeniem powietrzem, które opływa obie płytki jednocześnie, to jeszcze sam producent oferuje opcjonalne specjalne radiatory, które montuje się w specjalnie przygotowanych miejscach. A jest ku temu realny powód, bowiem układ wyraźnie się nagrzewa. Powtarza się więc sytuacja z zasłyszanym zachowaniem a’la OPM401.
Producent podaje, że temperatura pracy układu nie powinna przekraczać realnie 75’C, z granicą krytyczną ok. 100’C. W trakcie testów udało mi się rozgrzać 994Enh w niektórych sytuacjach od ok. 45-55’C w ramach urządzeń zamkniętych (z obudowami i chłodzonych pasywnie), a najbardziej kulturalną pracę odnotowałem w przypadku STX / SC808, ponieważ sprzęt znajdował się po prostu w aktywnie wentylowanej obudowie komputera. Tam temperatura trzymała się bardzo komfortowych poziomów, a SIL był praktycznie tylko lekko ciepły. Bardzo się z tego powodu cieszę, ponieważ to właśnie w tym środowisku spodobał mi się pod wszelakimi względami najbardziej, ale o tym naturalnie później.
Generalnie rodzina modeli 99x obejmuje dwie grupy: 990Enh/995FET oraz 992/994. Pierwsza grupa zastępuje nieprodukowane układy bazujące na projekcie Jensen JE990, m.in.: Automated Processes Inc. API-2520, John Hardy Co. 990A-990C, FiveFish Studios DOA series, Seventh Circle Audio SC10, SC25, SC99 oraz Avedis Audio 1122.
Druga grupa to już recenzowane przeze mnie układy 994, ale ogólnie modele wyłuszczyć możemy trzy:
– 992Enh, dyskretne wzmacniacze operacyjne w topologii otwartych płytek chłodzonych powietrzem lub opcjonalnym radiatorem,
– 992Enh-LV, j.w., ale pracujące na niższym napięciu,
– 994Enh, podwójna wersja 992.
Co bardzo ważne, seria 992/994 nie ma obostrzeń takich jak 990/995 i są to układy o przeznaczeniu uniwersalnym.
Choć 994 kosztują sporo, nie są to układy pozbawione całkowicie wad z perspektywy zwykłego użytkownika. Przede wszystkim gabaryty – SIL jest układem dwupłytkowym w konfiguracji równoległej względem siebie, ale prostopadłej do gniazda DIP8. Oznacza to, że zamontowany na miejscu wzmacniacza operacyjnego przykrywa całą sąsiadującą z nim elektronikę. Jeśli jest dosyć niska, nie powinno być problemu, ale jest to dodatkowy wymóg do i tak wyraźnych obostrzeń aplikacyjnych.
Obudowa urządzenia docelowego musi być na tyle wysoka (choć i tak niższa wyraźnie niż w Supreme Sound V5), aby móc zmieścić go na wysokość w przypadku chęci skręcenia, jak również sąsiedztwo ewentualnego drugiego wzmacniacza operacyjnego musi być także oddalone na tyle, aby zmieściły się oba obok siebie. W HPA-3B udało się dosłownie na styk. W DACu-80 bez zastosowania ekstenderów już nie. STX i SC808 również, jeśli próba obejmowała instalację jako układy kanałowe. Przy okazji warto zwrócić na oznaczenie pinu nr 1 na płytce scalonej, ale częściej będziemy się zapewne kierowali wcięciem w stoliku. W 994Enh jest to najłatwiejsza obserwacja polaryzacji i gwarant, że nigdy się nie pomylimy.
Aplikacyjnie więc wygląda to bardzo różnie i najczęściej obawiam się będzie skutkowało sporymi problemami dla użytkownika, do którego należeć będzie ostateczna ocena odnośnie powodzenia instalacji. Dopiero jako układ buforujący zarówno wszedł mi na obie karty dźwiękowe bezproblemowo, jak też najlepiej sprawdził się sonicznie na tej właśnie pozycji.
Ta ostatnia obserwacja poniekąd łączy się z jeszcze jedną cechą, którą nosi w sobie nie tylko 994Enh, ale i podobne mu układy, takie jak AudioFEEL OPA301 czy Sparko Labs SS3602 – bardzo wysoki gain na wyjściu. SIL jest bowiem jednostką wysokonapięciową i projektowany był od początku jako układ o przeznaczeniu profesjonalnym-studyjnym, gdzie liczy się przede wszystkim duża dynamika i odstęp sygnału od szumu. Ze względu na dosyć duży gain, byłbym troszkę bardziej ostrożny w zakresie stosowania go w sekcjach cyfrowych I/V, albo przynajmniej przejrzał dokładnie dokumentację. Co prawda producent zadeklarował, że na sekcji I/V 994 działa bezproblemowo i to jeden z jego dużych atutów, ale jeśli mimo wszystko nasz sprzęt miał już kiedyś przykre przygody z innymi OPA w takiej konfiguracji, profilaktycznie można spróbować wysłać zapytanie do producenta odnośnie potencjalnego powodzenia instalacji i zastąpienia układu X w urządzeniu Y. W ramach sprzętu biorącego udział w niniejszej recenzji, nie zdarzyło mi się ani razu, żeby układ się wzbudził lub spowodował jakieś problemy, również w wyżej wymienionej sekcji.
Na koniec akapitu opisującego jakość tych układów, chciałbym podkreślić rzecz chyba najistotniejszą, od której w ogóle powinienem był zacząć całą recenzję: SIL 994Enh jest według mnie kapitalnie wykonanym i polutowanym wzmacniaczem operacyjnym. Także już po samym wyglądzie lutowania widać, że faktycznie dorasta on do niemałej kwoty, jaką przychodzi nam za niego zapłacić. Cóż, nikt nie mówił że zabawa w audio na wyższym poziomie będzie łaskawa dla portfela. Jedynym ewentualnie „szpecącym” elementem są plastikowe osłonki pinów łącznikowych między płytkami, lubiące pękać już na etapie montażu. Mają one za zadanie jedynie izolować zewnętrzne ścianki bolców łącznikowych i nie przeszkadza im to w niczym.
Przygotowanie do odsłuchów
Układy testowałem w pięciu środowiskach aplikacyjnych przy założeniu jak największego zróżnicowania:
– karcie dźwiękowej AIM SC808 z naciskiem na sekcję wzmacniacza słuchawkowego,
– karcie dźwiękowej Asus Xonar Essence STX z naciskiem na sekcję wyjść RCA,
– zewnętrznym DACu NuForce DAC-80,
– wzmacniaczu słuchawkowym Matrix M-Stage HPA-3B,
– wzmacniaczu słuchawkowym Burson Lycan.
Słuchawkami testowymi były praktycznie wszystkie posiadane przeze mnie modele. Wzmacniacze operacyjne były zatem sprawdzane na sprzęcie zarówno ciepłym i ciemnym, jak i lekkobasowym i jasnym. Zakres oporności obejmował przedział od 32 do 600 Ohm. Clou testów wykonywane było na specjalnie dostrajanych słuchawkach K240 Monitor, K500 EP oraz sławnych studyjnych AKG K1000.
Jakość dźwięku
Co trzeba przyznać już na początku, 994Enh-Ticha posiadają naprawdę potężny tzw. „WOW factor”, czyli umiejętność wywołania w nas dodatniego zaskoczenia i pozytywnego wrażenia swoim graniem. Dlatego też ze wzmacniaczami Sonic Imagery Labs należy bezwzględnie – podkreślam: bezwzględnie – zapoznać się przy dłuższym odsłuchu, aby efekt „WOW” ustąpił miejsca bardziej chłodnej kalkulacji.
Drugą rzeczą jest fakt, w jakich warunkach producent umiejscawia swój własny produkt. Są nim zastosowania studyjne oraz profesjonalne. I faktycznie daje to właściwą optykę dla jakiejkolwiek analizy recenzowanych układów, ponieważ wyjaśnia to wiele zabiegów w zastosowanych. Nie jest to tym samym produkt stricte konsumencki, taki jak np. Bursony Supreme Sound V5 czy V5i.
Do rzeczy więc. Układy grają na moje uszy jakoby w bardzo prostej linii z kości LME49710HA, jeśli spojrzeć na nie od strony ogólnego charakteru. To bardzo precyzyjne, dokładne, detaliczne i neutralno-naturalne wzmacniacze operacyjne. Do tego o świetnych walorach scenicznych, choć najczęściej objawiających się głównie na szerokość. Dlatego wypadają wybitnie w bardzo skrupulatnie dobranych mieszankach. Sonicznie jest to bowiem idealny układ dla sprzętu grającego średnicowo, wolno, gęsto lub po prostu zbyt „zwyczajnie”. Mieszany z kośćmi przestrzennymi i analogowo grającymi pozwala uzyskać naprawdę świetne, kompleksowe efekty.
Bas
Najkrótszym opisem zdolności dolnorejestrowych 994Enh jest następujący ciąg przymiotników: precyzja, kontrola i szybkość połączone z mocą, zejściem i rozdzielczością. To rasowo studyjne kości i czuć to praktycznie na każdym kroku.
Bas jest w SILach fantastycznie dobrany – bardzo równy i z potężnym spadem oraz sowitym rozciągnięciem. Słuchawki jako żywo reagują na to niemal z marszu, zwłaszcza wtedy, gdy SIL znajduje się na ostatnim miejscu toru sygnałowego. Tak, bas w 994-kach jest iście przedniej próby i należytego formatu, adekwatnego do ich – niestety stosunkowo wysokiej – ceny.
To, czego w 994Enh nie ma, to spowolnienia i „misiowania” basu. Jeśli taki kierunek jest przez nas pożądany w ramach modyfikacji brzmieniowych naszego sprzętu audio, radziłbym się przynajmniej mocno zastanowić. Zwłaszcza w sytuacji, gdy mamy tylko jeden stolik aplikacyjny i nie możemy stworzyć sobie mieszanki. Dopiero w tej ostatniej stwarzane są możliwości do takiego dobrania im towarzystwa, żeby pogodzić przysłowiowy ogień z wodą i w genialny sposób wykorzystać wszystkie zalety każdego z układów, który ewentualnie wchodziłby w jej skład.
Średnica
Jest tu bardzo ciekawie zaprojektowana i mająca tym razem więcej wspólnego z Bursonami. Zapodana jest w sposób świetnie równoważący zarówno studyjną neutralność, która mocno przebija się z tych układów, jak też i taką typowo ludzką, naturalną prezentację, która w zasadzie jest i zawsze powinna być jednak istotą tonalności każdego systemu nastawionego na odbiór muzyki, nawet kontrolnie.
Poniekąd 994Enh czynią tu tak samo jak SS V5i, a więc przybliżają średnicę do słuchacza, ale robią to z klasycznym przehandlowaniem w zamian głębi scenicznej. Coś, co droższym czerwonym V5 udało się kapitalnie, tu nie występuje, nie ma już kokieterii odległościowej, jest za to bardziej przewidywalne, profesjonalne podejście i tym samym mimo wszystko lepszy wgląd w dźwięk.
994 pokazują odrobinę więcej detali od V5, wykładają dźwięk bardziej na płasko, precyzyjniej, obrazowo, choć wciąż z zachowaniem poprawności w najbardziej znakomitym rozumieniu tego słowa. Nie jest w żadnym wypadku granie pozbawione wielowymiarowości, zlepione, mdłe. Takich rzeczy tu nie uświadczymy, a przynajmniej nie bezpośrednio z samych układów. Zamiast tego neutralno-naturalne granie o dużej techniczności i obrazowym wglądzie w dźwięk. Tak można byłoby najkrócej to ująć. Dlatego SILe tak mocno zyskują z kości grających bardziej muzykalnie i organicznie.
Góra
Sopran jest w 994 troszkę modulowany na stronę nosowości, ale to efekt uboczny jakoby wynikający z ogromnej detaliczności i „szczerości” amerykańskiego układu, zwłaszcza gdyby porównać jego zachowanie się do LME49860 w wielu aplikacjach. Co ciekawe nie jest on w sposób jednoznaczny podkreślony, a jeśli już chcielibyśmy użyć takiego sformułowania, musiałoby ono być bardzo wybiórcze na wykresie częstotliwościowym.
Fakt faktem przebija się do uszu wyraźniej i pomaga dzięki temu zrzucić urządzeniu wrażenie parności oraz popularnego w kręgach budżetowych kocyka. Bardzo pozytywnie wpłynąć potrafi takie zachowanie chociażby na typową Lehmannową manierę grania HPA-3B, na którym to przyznam układy te spodobały mi się bardzo mocno.
W aplikacjach mających na celu osiągnięcie większej organiczności i płynności wcale go to jednak nie przekreśla. Łączony z odpowiednimi kośćmi (ponownie w tej roli SS V5) udało mi się uzyskać na Essence STX bardzo ładne wypełnienie i barwę, ale wciąż z sensowną technicznością i mieszaniem wszystkiego ze sobą tak samo genialnie, jak robił to dosłownie przed chwilą recenzowany Burson Soloist SL MKII.
Scena
Scenicznie 994 wypadają bardzo dobrze, a w zakresie osi L-R nawet więcej, niż bardzo. Nie jest to jednak scena do końca tak holograficzna i z taką głębią, jak u Bursona. Pomagać im zatem będą, jeśli zaczniemy wszystko ze sobą mieszać, ale też chociażby na pokładzie takich urządzeń, jak Burson Lycan, który sam z siebie może być nazwany wręcz „drutem z potencjometrem”. Wykazując również przy okazji ponownie większą kompetencję techniczną 994 ponad SS V5, naturalnie w ramach wszystkiego, co do tej pory opisałem. Jest tu szybciej, precyzyjniej i bardziej technicznie, a także z nieco większą dynamiką płynącą z samego układu wzmacniającego. Fakt faktem jednak wciąż tak jak pisałem nie jest to ten poziom sceniczności, co na Supreme Soundach. Na szerokość owszem, jest wyraźny progres, ale w zakresie osi przód-tył, jest bliżej, bardziej eliptycznie, wręcz klasycznie można byłoby rzec.
Niesie to ze sobą plusy i minusy. Przy słuchawkach grających pogłosowo lub bardzo scenicznie w ramach samych siebie, jest to bardzo pożądana i pozytywna zmiana. Do tego przybliża nam przyjemnie wokal, stwarza okazję do lepszego przeglądu tego, co dzieje się na środku sceny, ale utrzymując należytą separację instrumentów. Na tym właśnie polegają ogromne kompetencje i profesjonalizm wynikający z przeznaczenia 994. Bursony robią inaczej – trzymają wokal w fokusie na środku sceny, ale dystansują pogłosy, czyniąc głębię sceny większą. Mniej przykładają uwagi do prezentowania absolutnie wszystkiego, a zamiast tego bawią się dźwiękiem niczym farbkami i pędzlem. Na takiej kokieterii i zabawach SS V5 opierają właściwie cały swój urok, a na technicznej doskonałości bez przeszklenia i „przeneutralizowania” bazuje SIL.
Całokształt
Wracając wzrokiem po wszystkich akapitach powyższej recenzji, powinniście mieć Państwo dosyć klarowne wrażenie kompletności brzmienia 994Enh z odpowiednio przygotowanymi na wypełnienie miejscami, w które wsadzać będziemy ewentualne cechy czy to własne urządzenia docelowego, czy innych kości gotowych do sparowania w innych jego sekcjach. Z tego względu w praktycznie żadnej recenzji wzmacniacza operacyjnego nie uda się na 100% przewidzieć wszystkich efektów końcowych, a jeśli już udaje, to niewiadomą pozostanie ich skala. Aby skutecznie móc określić sposób grania wzmacniacza operacyjnego, potrzebne są różne źródła, różne słuchawki, ale też duże doświadczenie i wiedza na temat tego jak każdy z tych elementów gra. W ten sposób nawet zwielokrotnione warstwy abstrakcji daje się z grubsza odcedzić i przyjrzeć się w ten sposób prawdziwemu kształtowi opisywanego przedmiotu.
Nakreślone przeze mnie w recenzji naprawdę potężne kompetencje 994Enh wynikają z bardzo równej, studyjnej prezentacji oraz posiadania miejsc na stworzenie mieszanki różnych cech ze sobą w jedną, spójną masę i przy zachowaniu wciąż bardzo wysokiej selektywności. Dźwięk, zwłaszcza po zastosowaniu w torze przestrzennego źródła i odpowiednio grających słuchawek, potrafi jednocześnie otaczać nas jak w przypadku odsłuchu stricte dla przyjemności, ale też i być podawanym w formie stabilnego ciągu, który po pierwszym ataku efektu „WOW” nie zaskakuje, a umożliwia, uspokaja swoją solidnością i rzetelnością. Choć po prawdzie znów będzie tu decydował sprzęt, który określam jako otoczenie aplikacyjne.
Niemniej jednak jeśli tylko faktycznie będzie on dobrej jakości i klasy, efekty mogą być dosyć współmierne do kosztów, które są niemałe. Gdyby 994 był układem celowanym na rynek konsumencki, cena prawie 500 zł za jeden podwójny układ byłaby dla mnie zbyt wysoka. Nie w zakresie możliwości, ale przekonania co do wyceny. Od początku producent zamiast tego stara się być bardzo konkretnym (i szczerym) co do przeznaczenia swojego dyskretniaka, także nie ma tu audiofilskiej papki, ani też audiofilskich odbiorców, którzy silą się na poezję pisaną. Cel to zastosowania profesjonalne, dlatego układ pod niektórymi względami wypada subiektywnie raz „gorzej” od Bursonów, nie mających takich aspiracji, a raz „lepiej”, a przynajmniej w zakresie porównania kość w kość. Na ogół jest to klasa dźwiękowa SS V5, ale są też i wyraźne przebłyski, w których jawią się technicznie ponad ich pułapem. I na takiej zasadzie, że tam, gdzie mimo wszystko SS się nie sprawdzają, SIL brylują w świetle jupiterów.
Tak było w HPA-3B, który na czas recenzji i aplikacji w nim tych modułów stał się (do czasu przyjazdu Soloista) moim ulubionym wzmacniaczem, nawet mimo faktu, że obok stał przecież kapitalnie grający z SS V5 Lycan. Wiele uwag i przywar, jakie mógłbym wzmacniaczowi Matrixa wyłożyć, albo znikało, albo przycierało się, również wiele rzeczy nie do końca „naprawianych” w nim przez rzeczone Bursony w sensie tonalnym. SS nadawały mu smaku, podczas gdy SILe faktycznie naprawiały niedoskonałości.
994Enh naprawdę dobrze sprawdziły się również w DACu-80, kreując dźwięk liniowo progresywny względem natywnie zainstalowanych tu LM4562NA. Jednocześnie przyznam, że skala zmian była dosyć mała i po prostu sprowadzała się do schematu „LM4562 + jeszcze trochę więcej czystości, dynamiki, sceny i detalu na górze”. Wszystko zagrało w jak najlepszym porządku i dokładnie tak, jak NuForce ma w zwyczaju grać u mnie właściwie już od lat. Nie była to jednak diametralna rewolucja, a jedynie progres o te pół kroku w dokładnie tym samym kierunku. Trochę więcej zmian notowałem z SS V5, ale tu głównym powodem była zmiana charakteru, niewystępująca przy aplikacji 994 w kontekście LM4562.
Niekończące się dylematy – kiedy warto / nie warto?
Na pewno będą rodziły się u Państwa pytania i dylematy takie jak powyższe. I niestety nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi.
Czy warto, zależy od wymagań, sprzętu i słuchawek.
Czy uda się „poczuć różnicę”, zależy z kolei od zdolności percepcyjnych, a także – owszem – ponownie sprzętu i słuchawek.
Na pytanie „Czy będzie na 100% pasował na moje urządzenie?” również nie potrafię odpowiedzieć. Ze względu na uniwersalny charakter układu bardzo możliwe, że pasować będzie w sensie elektrycznym, a najczęściej myślę problemem będzie gabaryt.
Nie uważam natomiast, aby zakup 994Enh miał jakikolwiek sens w sytuacji, gdy posiadamy niskoklasowy sprzęt. Wzmacniacz operacyjny nie zastąpi nam porządnego DACa czy wzmacniacza, a osoby liczące na wykpienie się w ten sposób od poważniejszych inwestycji raczej i tak będą musiały je wykonać prędzej czy później. I dopiero wtedy po przełożeniu układu w nowe miejsce być może doznają prawdziwego szoku, jak faktycznie zagrać potrafi ich zakup. Nie znaczy to jednak też, że SIL skrzydła rozwinie tylko na sprzęcie za krocie.
Więc kiedy warto jak nigdy nie warto? W pewnych sytuacjach jego zakup faktycznie można traktować jako swego rodzaju elewację danego urządzenia o kilka ładnych klas w górę. Jest tylko jeden warunek – sprzęt docelowy musi mieć ku temu wyraźny potencjał. Inaczej obudzimy się ponownie w punkcie wyjścia.
Takim urządzeniem okazał się u mnie paradoksalnie nie SC808, którego uważam za jedno z najlepszych źródeł słuchawkowych w kwocie 500-1000 zł, a stary poczciwy Essence STX, któremu nie odmawiam za to kompetencji w zakresie sygnału RCA. To właśnie na nim zaczęły dziać się cuda i to tylko w jednej kombinacji (z SILem w roli układu buforującego). Efekty były przy tym o kapkę większe, niż na SC808 po wyjściu wzmacniacza.
Porównanie wykonałem ostatecznie na obu kartach w teście A-B względem DACa-80 za pomocą wzmacniaczy słuchawkowych umożliwiających podłączenie kilku źródeł jednocześnie. Takimi urządzeniami były Burson Soloist SL MKII oraz HAP-100. Różnica słyszalna i widoczna zawsze między SC808 a STX w różnorodnych pojedynkach, sprowadzała się do wniosków końcowych, że SC808 sprawdza się świetnie zarówno jako źródło RCA oraz HP OUT, czyli z wykorzystaniem wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego. STX z kolei nieco lepiej sprawdza się od SC808 w roli źródła stricte RCA oraz COAX ze względu na odpowiednio bardziej uproszczony tor sygnałowy oraz możliwość jednoczesnej pracy wyjść analogowego i cyfrowego. Teoretycznie można zaliczyć też na poczet STXa tezę, że jego DAC (PCM 1792A) lepiej reaguje w takim środowisku i przy takim towarzystwie.
Konsekwencje sygnału SC808 wzbogacanego przez na sztywno wlutowanego LM4562 były takie, że na dokładnie tym samym zestawie układów obsadzonych w tych samych miejscach i rolach, dźwięk w SC808 był o kapkę bardziej techniczny i jaśniejszy, zaś w STX bardziej organiczny i naturalny. Osobiście preferowałem ten drugi. Mowa oczywiście cały czas tylko i wyłącznie o sygnale po RCA przekazywanym na zewnętrzny wzmacniacz.
Efekty były jednak tak dobre, że całościowo awansowały tą starą i ostatnimi laty trochę niedocenianą przeze mnie kartę na źródło praktycznie równorzędne do DACa-80, zwalniając je jednocześnie ku mojej wielkiej uciesze na poczet toru stricte pod K1000, z którym to akurat DAC ten sprawdzał się najlepiej. STX stał się natomiast dla niego nadajnikiem cyfrowym po złączu COAX, a po analogach zastępczym dla niego źródłem testowym.
Wracając do konfrontacji, różnice notowane w teście A-B tym razem między DACiem-80 a STX na rzeczonych wzmacniaczach sprowadzić można było do precyzyjniej i ostrzej budowanych skrajów w STX, ale za cenę troszkę mniejszej głębi sceny. Klasa jednakże była między nimi bardzo podobna. Zmiany miejscami okazały się trudne do usłyszenia poza testami A-B, ale jednak zachodzące. Dopiero za sprawą K1000 udawało mi się za każdym razem ładnie rozsądzić co było czym. To zbyt trudny przeciwnik, żeby można było go łatwo wyprowadzić w pole.
Ok, wracając tym samym do odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule akapitu – w moim przypadku okazało się, że jednak było warto. Przywołam prostą matematykę i chłodną kalkulację: koszt DACa-80, którego cenię sobie bardzo wysoko, wynosi 3400 zł. Uważam go również za sprzęt z potencjałem na spokojną rywalizację z Cayinem iDAC-6 za 4900 zł i m.in. przez jego przestrzenno-muzykalne brzmienie traktuję jako nieodzowny element toru pod K1000. Mamy więc DAC za prawie trzy i pół tysiąca złotych, który potrafi doskoczyć do innego DACa za prawie pięć tysięcy. Tymczasem w takim towarzystwie nagle ląduje „zwykła” karta dźwiękowa wzbogacona o duet SS V5 i gwiazdę naszej recenzji, a więc sumarycznie doinwestowana kwotą 1200 zł. Koszt samej karty z racji statusu EOL można doliczyć samodzielnie lub też wliczyć koszt nowej karty (STX II).
Wychodzi znacznie taniej? Wychodzi. Kończymy z podobnym efektem klasowym? Kończymy. Więc w tym wypadku chyba było warto, choć jednocześnie absolutnie nie uważam, aby rzucało to negatywne światło na sensowność któregokolwiek z rozwiązań droższych – inny format, brak konieczności posiadania stacjonarnego PC, sterowników, inne wyposażenie, inne możliwości. Wątpliwości oscylować mogą jedynie wokół samej idei, że dane urządzenie (w tym wypadku kartę dźwiękową) doinwestujemy kwotą przekraczającą jej wartość. I to samo w sobie może okazać się nieco absurdalne.
Podsumowanie
Układy Sonic Imagery Labs 994Enh miały w tej recenzji przed sobą ogromne wyzwanie. Miały mnie do siebie przekonać w sytuacji, gdy moje preferencje oraz ogólnie poszukiwania świetnie brzmiącego, muzykalnego OPAMPa, zostały w zasadzie zakończone i stanęły na Bursonach SS V5. Miały pokazać się dobrze w sytuacji, gdy zastosowania są ustawione nie na studio, a cykl mieszany, tj. zarówno odsłuchowy dla przyjemności, jak i jakkolwiek pomiarowy, kontrolny. Udało się im wybronić z tego klinczu i jednak mimo wszystko będąc układem bardziej technicznym, skutecznie dobić się do moich uszu i zdobyć najpierw moją ciekawość, potem uwagę. Nie mniejszą niż Bursony.
O ile nadal czerwone wieżyczki są moim koronnym wyborem z gatunku wzmacniaczy muzykalnych, SILe spodobały mi się wybornie olbrzymim poziomem kompetencji technicznych, a także zdolnością utrzymania żelaznej kontroli i wspaniałego detalizowania przekazu bez sztuczności i przesadyzmu. Tym samym awansując na taką samą pozycję, ale po tej drugiej stronie rzeki – bardziej technicznej, będącej rozwinięciem sprawdzonych w boju LME. Tak więc jak Bursony dzierżą subiektywnie pierwsze miejsce w rankingu wzmacniaczy naturalnych i organicznych, tak SIL trzyma od dziś koronę zwycięzcy w zakresie profesjonalnych i dokładnych układów z naprawdę wysokiej półki. Jeśli tylko sprzęt pozwala im na pełne rozwinięcie skrzydeł – dzieją się rzeczy niesamowite.
994Enh przede wszystkim rekomenduję świadomym użytkownikom do aplikacji w urządzeniach, które oferują dużo miejsca dookoła stolika, są dobrze wentylowane i pozwalają na umieszczenie 994Enh w roli układu odpowiedzialnego za końcowe etapy wzmocnienia sygnału.
Wzmacniacze dyskretne Sonic Imagery Labs 994Enh można nabyć w cenie 499 zł za sztukę, lub też w podobnych kosztach sprowadzić na własną rękę z USA.
Zalety:
- bardzo solidnie polutowane i wykonane
- mimo wszystko stosunkowo intuicyjne w instalacji
- duży gain potrafi być często mocnym atutem
- fantastyczna czystość, dynamika i szybkość reakcji
- połączenie precyzyjnych skrajów ze świetnie zobrazowaną średnicą
- akcentują dokładność, równość i kontrolę, oferując zarówno duże zejście na basie, jak i mnogość detali na sopranie
- dobrze rozbudowana na boki scena z neutralną prezentacją pierwszego planu
- łączone z organicznymi układami o dobrej holografii potrafią zafundować dźwięk niemal bezkompromisowy
Wady:
- definitywnie nie na każdą kieszeń, zwłaszcza przy kilku układach
- trochę duża temperatura pracy wymusza upewnienie się, że sprzęt ma należytą wentylację
- radiatory dostępne jako opcjonalne akcesorium na specjalne zamówienie, a powinny być w zestawie
- gabaryty ograniczają w niektórych urządzeniach bezstresową aplikację
- głębia i holografia jak z Bursonów przy zachowaniu szerokości SILów byłaby tu już kompletną „kropką nad i”
Serdeczne podziękowania za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Witam.
Teraz Jakubie do pełni szczęścia i uzupełnienia wiedzy czytelników pozostało już tylko zrecenzować Lycana, z poszczególnymi opampami. Najbardziej jestem ciekaw połączenia NuForce DAC-80 + Lycan + V5 i SIL 994Enh (gdyby była możliwość też z IDAC-6). Oczywiście opis brzmienia innych opampów z Twojej kolekcji jest mile widziany:) Pozdrawiam.
Witam panie Jakubie, rozumiem że w teście Sonic Imagery testował je pan w sc 808 przerobionej, tzn. z wlutowanym wymiennym stolikiem na buforze po rca, tzn. na kanałach 2x burson v5 + sonic imaginery w miejscu bufora zamiast lm4562na ?
Pozdrawiam Marek Pigieł
Witam Panie Marku,
SC808 był w formie fabrycznej, nie zmodyfikowanej. Takiej karty w żadnym wypadku nawet nie chciałbym nawet widzieć u siebie w komputerze ze względu na dosyć mocne sparzenie się w przeszłości na sprzęcie konstruowanym samodzielnie lub poprawianym ponad specyfikację. Tyczy się to również każdego innego urządzenia, jakie brało udział w teście: STX, DAC-80, HPA, Lycan – wszystko fabryczne i w ramach możliwości serwowanych od razu po wyjęciu z pudełka.
Pozdrawiam.
Witam ponownie, ja od około chyba roku mam tą kartę z wlutowanym stolikiem, używam z różnymi opampami w tym burson v4, opa 301 i nic się złego nie dzieje. Poszedłem do serwisu rtv gdzie pan na poczekaniu wylutował opampa i wlutował stolik, kosztowało mnie to chyba z 8 zł. Pozdrawiam.
Cieszę się że w Pana przypadku jest wszystko w porządku mimo podjętego ryzyka. Nadal jednak nie widzę aby zmieniało to cokolwiek w kontekście mojej poprzedniej wypowiedzi. Posiadanie fabrycznego SC808 w żaden sposób nie umniejsza ocenie testowanego wzmacniacza operacyjnego w ramach tej konkretnej platformy testowej. Gwarantuje za to bezpieczeństwo i powtarzalność efektów u innych czytelników. Wszelakie modyfikacje są wykonywane przez nich potem na własną odpowiedzialność i z dobrowolnym naruszeniem gwarancji oraz integralności karty.
Pozdrawiam.
Rozumiem, przymierzam się do zakupu burson v5, pisał pan , że dobrze wypadają z muses 8820, rozumiem też że z sonic imagery jest jeszcze lepiej.
Czy miał pan okazję słuchać też 3x burson v5?
Pozdrawiam.
Muzykalnie i ciepło. SIL jest zupełnie innym układem i tam jest bardziej precyzyjnie, równo, jaśniej, z większą klarownością i dynamiką. Niekoniecznie jednak może być to dobry efekt synergicznie, ale fakt faktem jest to pułap niektórych urządzeń na ES9018, przynajmniej z Essence STX.
Tak, podkreślają się wtedy wszystkie cechy V5 o których pisałem w ich recenzji. Na SC808 wciąż jest też słyszalna ta neutralna nuta LM4562 w tle. Dla fabrycznych SC808 moim zdaniem najbardziej opłacalnymi układami są SS V5 ale w wersji „i”. Koszty są wtedy trzymane w ryzach, sama jakość dźwięku bardzo mocno przypomina Soloista SL MKII, a aplikacja układów nie wymusza rezygnacji z osłonki EMI (karta nadal zajmuje 1 slot).
Pozdrawiam.
Update, po zainstalowaniu 2x burson v5 + burson v4 na buforze na sc808 byłem w szoku jak dobrze to gra.
Niestety po około dwóch miesiącach bez żadnych oznak karta po wyłączeniu komputera i ponownym jego włączeniu przestała grać.
Coś mi się wydaje że to sprawka tych bursonów v5, wcześniej z opa 301 grała nez problemu.
No cóż jako, że słucham przeważnie po rca zostałem zmuszony do zakupu stxII.
Pozdrawiam.
Również Panie Marku używam od wielu miesięcy SS V5 i na moim SC808 nic się nie dzieje. Może to przypadek, może kwestia obsadzenia buforu modelem V4. U siebie mam zamontowany tam standardowy fabryczny OPAMP, jaki był dostarczany z tymi kartami.
Pozdrawiam.
Witaj Jakubie. Jako, że spodobało mi się brzmienie SIL-a w Lycanie (z HD-600), chciałem zapytać, czy może on pracować na wyjściu analogowym CD zamiast NJM 5532? W chwili obecnej mam w tym miejscu wybrany w drodze eliminacji ADA4610-2BRZ na stoliku, który brzmieniem mocno przypomina właśnie SIL-a. Chciałbym to jeszcze poprawić, stąd moje pytanie do fachowca w tej dziedzinie:) Nadmienię, że V5D choć grały w CD pięknie to mocno się grzały i wkrótce jeden padł.
Witam Panie Sławomirze,
Bursony nie wytrzymały ze względu na środowisko niskogainowe. Tak samo nie wytrzymują w korektorach graficznych itd. Jednocześnie należy uważać, aby nie doszło do przesilenia urządzenia. SIL powinien sobie z tym akurat poradzić, to kości studyjne o bardzo dużej wytrzymałości.
Dziękuję za odpowiedź, która mnie ucieszyła. SIL-e mogą sprawić, że CD będzie źródłem na najbliższe kilka lat. Pozdrawiam.