O Edifierze słyszał już chyba każdy i firma ta kojarzy się najszybciej z głośnikami komputerowymi. Testowałem już kilka ich urządzeń i niektóre były bardzo kapryśne, a inne wręcz przeciwnie. W słuchawkach jak do tej pory bardzo ciekawie zaprezentowały się W855BT, które serwowały bardzo podobne strojenie jak ich systemy głośnikowe. Producent jednak najwyraźniej postanowił zrobić zwrot w stronę większej przyjemności i muzykalności, próbując tym razem zadowolić wszystkich tych, dla których ciepły i słodki potok brzmień był zawsze miodem na serce. Zobaczmy więc czy firmie udało się uniknąć czyhających na nią w tym właśnie obszarze pułapek w nowym, kosztującym raptem 550 zł, modelu W860NB, gdzie oznaczenie NB oznacza odpowiednio aktywny system tłumienia otoczenia oraz Bluetooth.
Dane techniczne
- Format słuchawek: pomniejszone wokółuszne, składane
- Przetworniki: dynamiczne, zamknięte
- Wersja Bluetooth: 4.1 z NFC i aptX
- Zasięg działania Bluetooth: do 10 metrów (na wolnej przestrzeni)
- Obsługiwane profile: A2DP, AVRCP, HSP, HFP
- Impedancja: 32 Ohm
- Czułość: 97 dB
- Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20 kHz
- Czas odtwarzania muzyki/rozmów: ok. 25 godz.
- Czas pełnego ładowania: ok. 4 godz.
- Waga (realna): 285 g
Opakowanie i wyposażenie
Słuchawki przychodzą do nas dobrze zabezpieczone. Nic nie lata, nic nie telepie, zaś sprzęt znajduje się na czas transportu w twardym etui.
W skład zestawu prócz słuchawek chodzą:
- Rzeczone etui
- Adapter samolotowy
- Kabel USB do ładowania
- Kabel analogowy jack 3,5 mm o długości 1,3 m
- Dokumenty
Widoczny na scenie stojak Oehlbach Gold nie wchodzi oczywiście w skład wyposażenia i musi być zakupiony osobno. Wybrałem go natomiast z oczywistego faktu komponowania się kolorystycznie do takiej a nie innej wersji słuchawek. U nas w kraju dostępne będą na tą chwilę tylko wersje czarne.
Jakość wykonania i konstrukcja
Sama konstrukcja sprawia wrażenie całkiem solidnej, głównie z racji metalowych wzmocnień mechanizmu wysuwania muszli, czy też metalowych wkrętów wzmacniających wewnętrzne panele.
Słuchawki starają się budować dobre wrażenie także z materiałami, ale to, czego kompletnie nie mogę zrozumieć w tym modelu, to użycie innego plastiku do objemek i widełek. Wygląda bardzo słabo, widać skazy i niedokładne wykończenie, a także odróżnianie się kolorem od reszty paneli, skądinąd ze znacznie lepszego gatunkowo plastiku. Dodatkowo łatwo się rysuje. Naprawdę nie wiem czemu Edifier zdecydował się na taki krok.
Daje się poczuć i domyślić, że chciano zrobić z nich coś na wzór Samsungów Level Over, ale niestety nie wyszło, właśnie przez takie kontrastujące z ogólnymi odczuciami elementy.
Niemniej jeśli je pominąć, to okaże się, że nie jest aż tak źle z wykonaniem i słuchawki się nam od patrzenia nie rozpadną. Dopuszczam tu też po cichu, że ten typ plastiku to po prostu domena tej konkretnie wersji kolorystycznej, ale taka została przysłana i powiedzmy, że mój gust i poczucie estetyki w tym właśnie miejscu ulegają pełnemu wyłączeniu. Jeśli mam już nad czymś się od subiektywnej strony pochylać, wolałbym aby był to dźwięk.
Obsługa jest stosunkowo prosta i nie nastręcza trudności. Cieszy obecność dyskretnego panelu dotykowego (znów nawiązanie do Samsungów zdaje się), bardzo cieszy też system nadspodziewanie skuteczny ANC, którego wyróżnikiem są tu ogromne otwory należące do 4 mikrofonów rejestrujących dźwięki z otoczenia.
Okablowanie i bateria
W860NB oferują 25 godzin pracy na baterii, co jest bardzo dobrym wynikiem. Słuchawki posiadają także gniazdo wejściowe na kabel analogowy, aby można było poratować się tą drogą w sytuacji, gdyby bateria skończyła nam się w biegu. Bardzo lubię takie rzeczy, ponieważ wydłużają one cykl życia słuchawek bezprzewodowych i po zużyciu się ogniwa i podjęciu decyzji o braku chęci jego wymiany, słuchawki staną się po prostu modelem kablowym.
Ponieważ nie osadzono specjalnie głęboko gniazda wejściowego, możliwe jest stosowanie innego okablowania niż fabryczne (będzie o tym trochę w dalszej części recenzji), ale jednak Edifier mógł mimo wszystko zrobić podobnie jak Audio-Technica i dać zapasowy mikrofon na kablu.
Nie jest to jakaś specjalna ujma, ale jeśli wyczerpie się nam bateria, a ze słuchawek korzystaliśmy również jako z zestawu słuchawkowego po sparowaniu z telefonem, od tego momentu będziemy skazani wyłącznie na odbiór muzyki, bez prowadzenia rozmów.
Wygoda i izolacja
Izolacja pasywna jest o dziwo całkiem sensowna i to mimo faktu, że pady są bardzo mięciutkie, pokryte cienką warstwą eko-skóry dla jak największego komfortu użytkowania. Efekt jednak jest tu taki, że nauszniki zbyt szybko poddają się naciskowi i wygoda u osób z odstającymi małżowinami może po paru godzinach się zacząć przypominać, ale daleko jeszcze jest im do spowodowania bólu. Nauszniki z tego co widzę są niewymienne, a przynajmniej sprawiają takie wrażenie.
Izolacja aktywna po włączeniu trybu ANC jest za to wyjątkowo dobra i warta mocnej pochwały. Idealnie komponuje się z izolacją pasywną i to właśnie dlatego uzyskujemy tu tak dobre rezultaty. W W860NB mogłem spędzić wyraźnie więcej czasu niż w Winnerach i trochę więcej niż w M50xBT.
Niestety systemu ANC nie powinniśmy używać w trybie kablowym. O ile jest to możliwe, powoduje głośne buczenie, tym większe, im mocniejszy jest sprzęt źródłowy.
Na plus można zanotować także obicie pałąka i ogólnie da się o W860 powiedzieć, że to wygodniejsze słuchawki tego typu. Uwagę należy zwrócić jednak na ich wielkość, bowiem zakres regulacyjny jest dosyć mały i słuchawki mogłem zakładać spokojnie i komfortowo, mając je na maksimum regulacji. Mam dużą głowę, ale są i większe, przy których w razie czego może nie być specjalnie marginesu w tym względzie.
Szumy, przebicia, lagi
Nic takiego nie stwierdziłem. Słuchawki jedyne co z siebie wydawały, to delikatny pisk podczas parowania, ale później nastawała grobowa cisza. Również podczas odtwarzania słuchawki nie ośmielają się wydobyć z siebie cichutkiego nawet szumu. Kolejny plus zatem odnotowany.
Przygotowanie do odsłuchów
Wszystkie moje preferencje dźwiękowe, muzyczne, posiadany w całości sprzęt oraz metodologia opisane są w ramach osobnej, specjalnie na ten cel wydzielonej i w pełni dostępnej od bardzo długiego czasu podstrony:
https://audiofanatyk.pl/sprzet-i-procedury-testowe/
Podkreślam to tak dobitnie, aby nie było wątpliwości co do mojej osoby w kontekście preferencji i gustu, rzekomo preferującego skrajnie jasne lub skrajnie ciepłe brzmienie, ostatnio ponoć najbardziej te ostatnie, jak się dowiedziałem przy okazji recenzji Fezza Omega Lupi. Poznanie preferencji osoby oceniającej jest bezwzględnie kluczowe w sytuacjach, w których nie mamy pewności co do pokrywania się wydanego przez nią osądu z tym, co uzyskamy po zakupie danego sprzętu, a co często niestety musimy realizować w ciemno (tak, mi również się zdarza). Jednocześnie zabezpiecza mnie osobiście na wypadek prób dyskredytacji i przedstawiania recenzji jakoby pisanej z określonej i bardzo specyficznej perspektywy.
Jakość dźwięku
Edifiery to brzmieniowo klasyczny można powiedzieć „dwugłos”, jeśli chodzi o sposób strojenia. Dźwięk dzieli się tu bowiem na cieplejszy, gdy zastosujemy połączenie kablowe, oraz równiejszy, gdy zdecydujemy się na Bluetooth. Dlatego opis musimy rozbić również na dwie części (a nawet więcej). Do każdej w miarę możliwości przypiszemy sobie korespondujące z nimi pomiary, które tym razem zdecydowałem się umieścić w formie od razu rozszerzonej poza zakres 20 Hz, aby pokazać jak zachowuje się np. system ANC, a co bardzo często udaje mi się spotkać w innych systemach tego typu (górka na basie).
Kablowo (stock)
Typowe miejskie ciepluchy nastawione na kompensację niskich częstotliwości. Bardzo przypominają mi w tym charakterystykę Bluedio i dążenia, aby dźwiękiem ciemniejszym, cieplejszym i bardziej basowym przykryć miejski zgiełk w sposób pasywny. To akurat dążenie bardzo prawidłowe i skuteczne, jeśli nie mamy sprzętu z bardzo dobrą pasywną izolacją czy systemem ANC. A i nawet wówczas takie strojenie jest z punktu widzenia miasta korzystne.
Dźwięk jest tu mocno dociążony, fizyczny wręcz, a przez to powolnie się sączący w swojej melodyjności. Szybkie ataki i nagłe zwroty akcji to nie tutaj. Zamiast tego płynność i opanowanie. Po prostu zwykłe, ciepłe granie z mocnym basem.
Ten natomiast warto sobie przeanalizować na różnorodnym sprzęcie. Edifiery, jak większość sprzętu tego typu, różnicują to, pod co są podłączane. Ale nie na zasadzie kapryśności, analizy czy bezwzględnej synergiczności, bo takie przymiotniki to możemy sobie do HD800 przypisać. Mowa o mocy wyjściowej. Te słuchawki są stworzone do sprzętu oszczędnego w moc. Na wzmacniaczu słuchawkowym mamy w rejonie basowym bowiem wzbudzenie, jest więcej środkowego basu, więcej niższego, cała linia zyskuje na walorach ilościowych, przez co potrafi w co bardziej basowych utworach pokazać się od konkretnej, mocnej strony.
Moc na wyjściu będzie natomiast sterowała przede wszystkim wrażeniem misiowatości tego zakresu. Do tego w tle kołacze nam jeszcze podatność na tłumienie akustyczne pochodzące z impedancji wyjściowej samego urządzenia. Jak to się układa w praktyce na basie? Pobawmy się i zróbmy mały test.
Powiedzmy że opisujemy W860 z perspektywy Aune S6 – czyli mocnej integry słuchawkowej, mającej impedancję 10 Ohm na wyjściu słuchawkowym i 20 Ohm na XLR. Nas interesować będzie oczywiście to pierwsze. Bas z tego źródła ma wszystkie przymiotniki jakie opisałem wyżej. Ale wystarczy przejść na jeszcze mocniejszą S7-kę, aby nagle pojawiła się lepsza kontrola basu, większa precyzja i mniejszy efekt misiowatości. Sekret? Ekstremalnie niska wartość impedancji wyjściowej. Czyli jedna rzecz przestaje nam w tym momencie wchodzić w drogę.
Ale idźmy dalej. Odejmijmy teraz moc, przerzućmy się np. na mojego leciwego iFP-895, mającego swój sympatyczny powrót po latach wegetacji w szufladzie w recenzji M50xBT. Całe 18 mW na kanał. Bas dalej się uspokaja, robi lżejszy, ale wciąż pozostaje trochę mocniej podkreślonym zakresem. Choć oczywiście cała jakość odsłuchu idzie w dół, ponieważ gdzie staremu Wolfsonowi do zestawu za 5000 zł o znacznie większych możliwościach. Niemniej z perspektywy basu i W860 jest to chyba najprostsze pokazanie zjawisk i zachowań słuchawek czułych na moc, a o czym wielokrotnie pisałem we wcześniejszych recenzjach. I co podkreślić chcę – wszystko to jest zupełnie normalne i nie ma tu nic ekstraordynaryjnego.
Średnica jest również jak najbardziej normalnym zakresem tonalnym, który prezentuje wokalistów z cieplejszą barwą głosu, bez przemożnie świszczących głosek i z bliższej nam perspektywy. Wokal jest przez to cały czas obecny, nigdy nie drażniący, ale wrażenie jest takie, jakby mikrofon nagrywający głos miał bardzo gruby filtr gąbkowy na sobie. Nie jest to jeszcze efekt mulący i powodujący negatywne doznania, po prostu nadający słuchawkom – ponownie – powolnego charakteru, ale osobom preferującym jaśniejsze, dokładniejsze i szybsze granie raczej nie przypadnie do gustu. Pisząc to mam na myśli np. K240 DF albo BE6i czy HF2 z czegoś bardziej przyziemnego. Ale ponownie – ten zakres zaczyna się wybijać na mieście, gdy bas stanie się zabijany przez hałas otoczenia.
Sopran sprawia wrażenie bardzo naturalnego i zaskakująco, ale prócz ogólnego ocieplenia idącego w deseń powiedzianych tu już przymiotników nie mam specjalnie do czego się w nim przyczepić. Przede wszystkim podoba mi się ponadprzeciętnie dobrze zachowana barwa i nawet w trybie kablowym słuchawki te są w stanie nagrać naturalniej od np. Audictusów Winner, które – choć czytelniejsze – są bardziej nosowe. Oczywiście musimy przy tym przemilczeć sporą różnicę cenową i w formatach między obydwoma modelami, także można powiedzieć, że oba grają w swoich cenach bardzo moim zdaniem adekwatnie. Jedyna rzecz to więc ostatecznie taka, że życzyłbym sobie więcej światła, ale to znów życzenie wypowiadane w odsłuchu domowym, a nie warunkach miejskich. W860 zabrane właśnie tam nagle stają się bezproblemowe w tym względzie. Cud? Nie. Kompensacja. Dlatego często posiada się kilka modeli słuchawek, w zależności od zastosowania. W trybie kablowym Edifiery wyraźnie pochylają się nad tematem przenośnym-miejskim. A ponieważ mają system ANC, producent prawdopodobnie chciał, abyśmy mogli dać sobie radę nawet po wyczerpaniu baterii.
Włączenie ANC w trybie kablowym w tym modelu jest możliwy, ale np. z S7 dźwięk się neutralizuje i trochę spłaszcza (znów ukłon w stronę zachowania Bluedio) i co najgorsze, pojawia się głośne buczenie. Dlatego nie zalecam stosowania tego systemu po podłączeniu do wzmacniacza słuchawkowego.
Scenicznie jest bardzo typowo dla takich konstrukcji, a więc z bardzo umiarkowaną holografią, na planie elipsy, bez bicia rekordów objętościowych. Nie jest to jednak kompletny brak sceny i nie ma z tego tytułu powodów do paniki. Są słuchawki grające ciaśniej i węziej od W860. Ale nie da się ukryć, że są i takie grające obszerniej i szerzej.
Kablowo (AFC AC1S)
Dla ciekawości postanowiłem sprawdzić Edifiery również z własnym kablem AC1S. Nadzieje na odstawienie rewolucji i odwrócenie charakteru W860NB od razu chciałbym rozwiać, ponieważ AC1S nie jest kablem jakkolwiek dla takich i podobnych ich słuchawek korekcyjnym, a dedykowanym pod jaśniejsze modele, jak właśnie niektóre Audictusy, Marleye, na upartego może Bluedio A2 Doodle, choć tutaj przydałoby się jednak wszystko zmierzyć samodzielnie, aby mieć 100% pewności.
Niemniej AC1S robi Edifierom dobrze w ramach tego, w jaki sposób grają fabrycznie. Nadal jest w nich ciepło, nadal basowo, ale czyściej i z bardzo potrzebną im głębią sceny. Jednocześnie kabel ten dokładnie powiela swoje zachowanie, jakie notowałem na M220, czyli zawężenie na szerokość, wyważenie się sceny międzyosiowo. O rewolucji jeszcze nie można mówić, ale jest to niewątpliwie krok w dobrym kierunku, jeśli komuś podoba się sposób kablowego grania W860. Obchodzi się też problem cienkiego kabelka fabrycznego (średnica rośnie z 3 do 6 mm), jeśli taka cecha fizyczna akurat jest dla kogoś problemem.
Bezprzewodowo
Jak łatwo przewidzieć, w tym trybie Edifiery powinny błysnąć większym kunsztem co do strojenia. I tak też się dzieje. Ale przyznam że W860 robią to tak dobrze, że aż mnie zaskoczyły. Pozytywnie. Miejscami aż się śmiałem sam z siebie, jak dałem się im podejść.
Dawno nie miałem na głowie słuchawek potrafiących mnie tak bardzo uśpić przed głównym daniem. To jak czytanie książki, w której na początku mamy, mówiąc kolokwialnie, tak wielkie flaki z olejem, że z nudów zjedlibyśmy własną rękę. A po skończonym grubym tomisku sięgamy po dwa kolejne, łykając je jak pelikan i smucąc się, że tak szybko się cała opowieść skończyła. Jeśli miałbym rzucić przykładem, może bez dodatkowych tomów, byłby to np. „Monsun” Wilbura Smitha. W słuchawkach bezprzewodowych lekko powyżej 500 zł, na pewno zaś jedną z podobnych pozycji będą właśnie W860NB.
Jakiż to anioł tak te słuchawki odmienił? Właściwie to stoi za tym wszystkim suma cech wynikających z faktu bezprzewodowości. Brzmienie jest wyraźnie świeższe, czytelniejsze, z o wiele lepiej ilościowo dobranym basem. A co najlepsze, nawet mimo to nie tracą swojej naturalności i dobrej barwy. Nabierają tak potrzebnego im powietrza i tym samym realizmu. Scenicznie także jest lepiej, choć kształt i właściwości co do zasady cały czas operują na tych samych pryncypiach, co po kablu.
W tym trybie Winnery zostały pod tym właśnie kątem zdeklasowane. Znów oczywiście wspomnieć należy o cenie, ale jeśli w tym momencie ktoś szukałby dla nich droższego rozwinięcia, to chyba mamy zwycięzcę konkursu.
W860 robią tu na mnie naprawdę dobre wrażenie. Grają tak jak powinny grać. Robią to co powinny robić. Wpadają przy tym dokładnie w mój gust i jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to naprawdę musiałbym za nimi biegać z lupą i listować uwagi na siłę. Robi się równo, naturalnie, lekko opadająco w bardzo przyjemną muzykalność niepozbawioną czytelności, kapitalną do odsłuchów domowych.
To trochę paradoks, że po kablu słuchawki sprawdzają się idealnie na mieście, a w domowym zaciszu bez niego, gdzie teoretycznie powinno być z punktu widzenia czystej praktyczności i ergonomii na odwrót. Ale siedzenie przy PC bez kabli też ma swoje dobre strony i Edifierom szczerze nie można odmówić świetnych co do tego predyspozycji. Tryb ANC niestety także i tutaj muzykę nam spłaszcza, choć w zakresie tłumienia samego w sobie działa naprawdę bardzo dobrze (i bez buczenia, bo brak kabla).
Choć teoretycznie w każdym trybie W860 grają na tym samym, wspólnym fundamencie, definitywnie są to dwie różne sygnatury i najwięcej czasu z Edifierami spędziłem właśnie bez jakiegokolwiek kabla. Grają bardzo mocno w stylu ostatnio recenzowanych Audictusów Adrenaline 2.0, jeśli wolno porównać je do czegoś dokanałowego, ale z tą zaletą, że bez ich – jak dla mnie wciąż zbyt mocnego jeszcze – basu. Te zaś grają w dużej mierze jak dokanałowa wersja Winnerów. Wszystko jest tu spójne koherentne. Ale już patrząc na Edifiery, ich sposób grania jest wyraźnie odmienny od W855BT. Tam mieliśmy bowiem nawiązanie bardziej do nawyków głośnikowych tego producenta, granie V-ką, z naciskiem na bas i sopran. W860 odwracają w trybie kablowym te proporcje między średnicą a górą, ale całość wraz z basem równoważą po BT. Sumarycznie więc mamy tu kilka różnych sygnatur i brak póki co jednoznacznego stwierdzenia jak wygląda szkoła brzmieniowa słuchawek Edifiera (nie da się tego wyklarować po raptem dwóch modelach jedynie).
Założyłem zresztą Adrenaline 2.0 zaraz po Edifierach i od razu zaczęła mi uciekać średnica na korzyść mocniejszego basu. Także W860 są naprawdę dobrze wyważone i po raz kolejny mogę tylko utyskiwać, że producent nie zdecydował się na umożliwienie pracy po kablu z również takim brzmieniem. Jest ono bowiem najbardziej uniwersalne, najlepsze w domowym odsłuchu w ciszy i gdy nie jest nam potrzebna kompensacja, ale trzeba też zrozumieć, że tej ostatniej nie da się pominąć przy takich słuchawkach, jeśli nie chce się narażać na oskarżenia (będąc producentem), że słuchawki są „anemiczne”, „bez basu”, „nie nadają się na miasto” itd. Choć nawet w trybie BT nie ma szans moim zdaniem, aby osoba o normalnym guście i zwyczajnych punktach odniesienia miała tego typu uwagi.
Podsumowanie
Edifiery W860NB to przykład słuchawek, którym niewiele brakuje do miana naprawdę wszechstronnych moim zdaniem wirelessów poniżej kwoty 600 zł i przeszkadzać w tym będzie nam na ogół kabel oraz drobne niedociągnięcia materiałowe.
Po kablu zdają się nie być niczym superlatywnym i serwują za jego sprawką dźwięk raczej typowy dla słuchawek miejskich: ocieplony, basowy, trochę zagęszczony, zwłaszcza ze sprzętu stacjonarnego, wręcz może trochę nawet bułowaty. Scenicznie i pod względem czystości pomaga im mój AC1S, ale nadal będzie to cały czas ta sama pieśń z dużą porcją miodu i lepiącej się słodkości. Błyszczą za to bez kabla (a raczej wzmocnienia analogowego), prezentując dźwięk świetnie wyważony, naturalny, realistyczny. To przekaz równy ale muzykalny, dokładny ale spokojny, dokładnie taki, jakiego bym sobie życzył. Praktycznie nie mam się do czego w tym trybie przyczepić i gdyby słuchawki oferowały tylko i wyłącznie taki dźwięk, byłaby pełna 10-tka. A tak niestety uwzględnić muszę fakt, że po kablu – choć lepiej pod miasto – jest gorzej.
Poza tym słuchawki są bardzo wygodne, nieźle wykonane, dobrze izolujące, choć mające swoje wady, jak przede wszystkim buczenie ANC w trybie kablowym czy tandetny plastik objemek i widełek. Wciąż jednak z czystej kalkulacji wychodzi mi, że w tej cenie słuchawki te bronią się bardzo przyzwoitym dźwiękiem po BT i ogólną ergonomią na również wysokim poziomie. Za wszystkie te elementy chciałbym więc model ten nagrodzić, jako jedne z najbardziej naturalnie grających słuchawek BT w okolicach 500-600 zł, jakie ostatnio testowałem.
Sprzęt powinien być niedługo dostępny i oferowany w cenie MSRP wynoszącej 549 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- wzmocniona konstrukcja ogólnie niezgorsze materiały
- wyjątkowo poręczne etui w zestawie
- możliwość pracy w trybie kablowym i bezprzewodowym
- bardzo długi czas pracy w trybie bezprzewodowym
- elastyczność w doborze okablowania
- wsparcie dla aptX
- potencjalnie wysoka wygoda użytkowania z racji wygodnych nauszników i umiarkowanego docisku
- tym razem strojenie na muzykalność i naturalność, zwłaszcza po Bluetooth
- duża uniwersalność gatunkowa
- wyjątkowo skuteczny system ANC
- w miarę sensowna izolacja pasywna
- uwzględniając to wszystko razem: bardzo dobra opłacalność
Wady:
- brzmienie po kablu mogłoby być de gustibus jaśniejsze
- gorszej jakości plastik użyty do wykończenia objemek i widełek
- ANC powoduje wyraźne buczenie w trybie kablowym, zwłaszcza na mocniejszym prądowo sprzęcie
- troszkę skromny zakres regulacyjny wysunięcia widełek
- kabel analogowy nie posiada na sobie mikrofonu awaryjnego
Serdeczne podziękowania dla EDIFIER POLSKA za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów.
Witam. Jak prezentuje się poziom szumów jałowych w tych słuchawkach zarówno z ANC jak i bez? Czy słychać szum podczas przełączania nagrań, pierwszego progu głośności?
Witam Panie Robercie,
Tak jak opisałem w recenzji w dedykowanym ku temu akapicie 🙂
Hej, po wlaczeniu anc slychac delikatny szum. „Odlegly wodospad”, ustawienie glosnosci na ok. 30% powoduje, ze szum przestaje byc jakkolwiek widoczny.
Podczas przelaczania – najpewniej nie dasz rady zwrocic uwagi, zbyt krotka pauza, trzeba miec kontrast w postaci „dosc mocnej” ciszy, zeby go dobrze uslyszec.
To teraz czekam z niecierpliwością na recenzje w830bt. Jestem ciekawy, jak Twój egzemplarz będzie wykonany i jak brzmiał.
cześć!:)
mam pytanko dlaczego te słuchawki tak cicho graja po BT?
Być może dlatego, że po prostu bardzo głośno słucha Pan muzyki. Użytkowałem je na maksymalnie ok. 36-38% głośności jeśli dobrze pamiętam, aby osiągnąć w pełni zadowalający mnie poziom głośności. Pozostałe modele z serii W również.
A jaka jest jakość mikrofonu?
Mysle, ze jest bardzo dobrze. Testowalem kilka roznych sluchawek i chyba najlepsza jakosc polaczen. Dzwonie czesto do mamy po pracy 😉 i potwierdza, ze slyszy mnie najlepiej z „huczliwego” miasta.
Stałem się wielkim fanem marki Edifier. Jakiś czas temu chciałem kupić głośniki do komputera. Budżet miałem ok 500zł Zaryzykowałem i kupiłem R1600TIII jak jeszcze ta marka nie była znana na Polskim rynku. Zakochałem się w ich brzemieniu. W tej cenie są nie do przebicia.
W ciemno więc kupiłem w860nb jak tylko zapragnąłem nie plątać się w kablach w pracy i nie słuchać smalltalku kolegów 🙂 Oczywiście przeczytałem najpierw tę recenzję, która mnie tylko utwierdziła w przekonaniu, że to dobra decyzja 🙂 Nie zawiodłem się. Jakość wykonania rewelacyjna. Na poziomie konkurencji za 2x cenę. Brzmienie super. Dokładnie takie jakie chciałem. Neutralne. Poprzednie słuchawki SONY miały dla mnie za dużo basu. Tu jest wszystko idealnie.
Jako, że w całości te słuchawki są rewelacyjne i wszyscy o tym wiedzą to skupię się na ich wadach. Na szczęście tylko dwóch.
1. ANC działa dość dobrze. Nie jest to poziom SONY za 1700zl ale za to miażdżą SONY za 600zł. Jedyny minus to obcinają nieznacznie dół. Zmienia się brzmienie. Nieznacznie ale…
2. Najgorsza wada to przerywanie. To prawdopodobnie wina mojego telefonu ale jak mam go w kieszeni to co jakiś czas pojawiają się zakłócenia. Małe przerwy. To prawdopodobnie zakłócenia z „mojego ciała” bo jak telefon leży na biurku to przerwy są rzadziej, co klika minut albo nawet kilkanaście. To moje pierwsze słuchawki BT więc mam pytanie czy to normalne? Testowałem dzisiaj najwyższą półkę SONY i też się zdarzały przerwy ale dużo rzadziej z kieszeni. Czy to mój egzemplarz czy telefon. Przez BT laptopa w pracy przerwy się raczej nie zdarzają.
Jaki masz model telefonu? U mnie dzieje się coś podobnego z redmi airdots. Mam też Taotronics bh046 i tu jest w miarę ok gdy telefon mam w kieszeni i idę ulicą, bardzo rzadko coś przerwie na pół sekundy. Ja mam redmi note 5.
Mam pytanie. Chciałbym kupić testowany model (Edifier-w860nb) albo Sony WH-XB900N. Zależy mi na tym aby były wygodne, miały przyzwoity mikrofon (potrzębuję sensownej jakości rozmów do pracy) oraz przyzwoite brzmienie – nie mam tu chyba sprecyzowanych wymagań. I oczywiście muszą być bezprzewodowe. Czy ktoś może mi doradzić, które z tych słuchawek spełniają lepiej moje oczekiwania? A może coś jeszcze innego? Mój budżet to 600zł i wolałbym nie przekraczać tej kwoty. Pozdrawiam.
Jeśli nie ma Pan sprecyzowanych oczekiwań, to trudno jest stwierdzić co może te oczekiwania spełnić bez posiadania zdolności jasnowidzenia. Dlatego najlepiej będzie z pytaniem zakupowym pójść na forum.audiofanatyk.pl. Komentarze ani temu nie służą, ani nie są zbyt wygodne do tego celu. Ze swojej strony tym bardziej mogę zachęcić, że nie znam WH-XB900N poza tym, że pochodzą one z serii XtraBass, a więc najpewniej daleko poza moimi preferencjami.
Pozdrawiam.
Na wstępie dziękuję za te testy – są bardzo obszerne i profesjonalnie ujmują temat.
Czy istniałaby możliwość dodawania do testu informacji nt. fizycznych wymiarów wewnętrznych muszli?
W przypadku elipsy szer i dłg. byłyby wystarczające.
Chodzi o możliwość sprawdzenia czy dane słuchawki wokółuszne rzeczywiście okalają małżowinę bez jej dociskania.
Witam Panie Romanie,
Dziękuję za ciepłe słowa. Ciekawy pomysł, zobaczymy co da się zrobić. Pierwszą okazją będzie prawdopodobnie recenzja 1MORE H1707. Proszę śledzić recenzję gdy się pojawi i dać wtedy znać, czy zawarte informacje będą w niej wystarczające. Co do pozostałych modeli które były recenzowane na blogu, tutaj niestety możliwość uzupełnienia o pomiary mam tylko tam, gdzie słuchawki posiadam na własność.
Panie Jakubie, mozna prosić o wymiary muszli?
Nigdzie w sieci nie mogę znaleźć. W ciemno nie chciałbym zamawiać 😉
Rozumiem że mam specjalnie kupić te słuchawki, aby pobrać takie wymiary? 🙂 Tak jak pisałem wyżej: „Co do pozostałych modeli które były recenzowane na blogu, tutaj niestety możliwość uzupełnienia o pomiary mam tylko tam, gdzie słuchawki posiadam na własność”. Edifierów niestety nie posiadam na własność i posiadać nie planuję.
Witam,
Posiadam recenzowane słuchawki od ponad roku i jestem bardzo zadowolony. Zdecydowanie po BT grają jaśniej, czyściej. Jednak pogoń za czymś lepszym, dokładniejszym, jaśniejszym nie ustaje. Dlatego noszę się z zamiarem zakupu Audio Techniki SR50BT lub 50xBT. Tutaj pytanie do autora tekstu, który wszystkie trzy egzemplarze testował (oraz czytelników). Czy słuchawki się różnią barwą? Jak bardzo? Jak się sprawdza NC w przypadku SR50BT i Ediffierów? Będę wdzięczny za informację. Pozdrawiam Marcin
Po włączeniu trybu ANC ze słuchawek wydobywa się nieprzyjemne syczenie oraz szum. Niezależnie od tego czy słuchawki są podłączone do jakiegoś urządzenia. Znika on powyżej 30% głośności, lecz gdy zatrzymuje się utwór owe „dźwięki” przebijają się przez tło. Jest to ogromnie męczące, a co najgorsze bardziej podoba mi się dźwięk wydobywający się ze słuchawek korzystając z ANC. Panie Jakubie, miał pan podobny problem?
Szum w ogromnej większości systemów ANC występuje i jest to normalne. Głośność i głośna muzyka zagłusza dźwięk tła, to także normalne. Ale nie słyszałem żadnych nieprzyjemnych dźwięków prócz szumu.
Panie Jakubie, świetny test, jak zawsze. Zauważyłem, że ten model zniknął z Pańskiej listy polecanych słuchawek BT, czy mogę zapytać jaka jest tego przyczyna? Rozważałem kupno ich (tak samo jak bardzo zachwalanych przez Pana Audio-Technica ATH-SR50BT) i teraz się waham. Generalnie ślepo ufam Pańskim recenzjom od lat i nigdy się nie rozczarowałem, bardzo Panu dziękuję.
Dziękuję Panie Łukaszu,
W860NB uległy duetowi SR50BT + M50xBT którym ceny pospadały do całkiem atrakcyjnych pułapów. To wciąż bardzo fajne słuchawki, ale grające w domenie muzykalnej i o ile osobiście preferuję dźwięk ATH, o tyle jeśli komuś właśnie bliżej do muzykalności, ciepła, może też i ciemności wręcz, to 860-tki wciąż są ciekawą alternatywą. Zanotowałem sobie wtedy, że jeśli ceny się zmienią i dla W860-tek znajdzie się miejsce w przedziale cenowym, to wrócą.
Co do zaufania, jako użytkownik nie powinien Pan ślepo ufać żadnym recenzjom, tylko przede wszystkim zaufać swoim uszom. To one rozsądzają ostatecznie o jakości i podobaniu się dźwięku. W recenzji rozsądzają natomiast moje własne uszy, które niekoniecznie muszą zgrywać się absolutnie z każdym gustem i które mają swoje zboczenia i preferencje, a także anatomię 🙂 . Bardzo się cieszę, że tak wysoko ceni Pan moje skromne przemyślenia blogowe, niemniej zawsze ostatnie zdanie winno należeć do Pana i każde słuchawki warto kupować z opcją zwrotu w terminie 14 dni gdzieś z tyłu głowy. Dopiero gdy wszystko okaże się w porządku i po kilku dniach spokojnych testów oraz przyzwyczajania się, można będzie odtrąbić sukces.
Czy możesz porównać ANC pomiędzy tym modelem a Sony WH-1000XM3? Powiedzmy głośna muzyka w tle (impreza) a Ty potrzebujesz odsłuchać inny utwór (na konsoli) nie atakując uszu zbyt głośną muzyką w słuchawkach.
Jesli chodzi o SONY, to na pewno ANC w tym modelu jest lepsze. Mnie w Soniakach przeraziło:
cena oraz totalny brak średnich tonów. Edifiery mnie urzekły, grają dla mnie idealnie, to słuchawki jakich szukałem. Nie wiem czy jakiekolwiek ANC będzie w stanie wygłuszyć imprezę w tle Oo. To raczej do szumów ulicznych, tła.
Dla mnie nie ma co porównywać, zwłaszcza że cena mówi sama za siebie..
PS. Jako wieloletni fan AKG k518DJ, w końcu po przesłuchaniu dosłownie 20 par słuchawek znalazłem godnego następce
Jestem posiadaczem tych słuchawek już grubo ponad 3 lata. Oczywiście jestem z nich zadowolony, bo brzmienie mi odpowiada. Niestety od pewnego czasu trapi je pewna przypadłość. Z 3-4 odsłuchy bezprzewodowe po około 25 minut, i akumulator wyczerpany do zera, mimo że wskaźnik w telefonie pokazuje 100%. Oczywiście już po gwarancji. Więc pytanie. Da się wymienić akumulator, jak to zrobić, i gdzie szukać. Googlowałem, ale nic nie znalazłem na ten temat, a mój smart bez jacka.