Recenzja słuchawek CCA NRA (KZ ZEX)

Marka Knowledge Zenith, znana bardziej pod skrótem KZ, to bardzo ciekawy producent. Choć typowo chiński i mający swoje typowo chińskie historie (kontrola jakości, powtarzalność, szczerość), do tej pory wart był wszelkiej uwagi ze względu na oferowanie często bardzo tanich słuchawek o wysokim współczynniku ceny do możliwości i jakości dźwięku (przynajmniej w niektórych przypadkach co do tego ostatniego). Być może jednym z takich właśnie przykładów jest recenzowany poniżej model ZEX, dostępny również jako CCA NRA w nieco innym kolorze i wyglądzie. I być może nie zaszkodzi mu też zła sława jaką marka ta okryła się (KZ/CCA) w ostatnich tygodniach na świecie.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Dane techniczne

  • Typ: słuchawki hybrydowe, dokanałowe, zamknięte
  • Przetworniki: 1x 6,8 mm elektret + 1x 10 mm dynamik z podwójnym magnesem
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz
  • Czułość: 103 dB / mW
  • Impedancja: 25 Ω
  • Waga: 15 g
  • Złącza: CIEM 2-pin 0,75 mm
  • Wtyk: jack 3,5 TRS (opcjonalnie jack 3,5 mm TRRS dla wersji z mikrofonem)
  • Opcje kolorystyczne: niebiesko-szary, czarny, przezroczysto-różowy
  • Cena: ok. 120 zł

 

Wykonanie i konstrukcja

KZ ZEX to bardzo tanie słuchawki, ale jednocześnie są genialnym przykładem na to jak uznaniowe potrafią być ceny w stosunku do możliwości. Słuchawki ogólnie mają przy tym dwa sekrety – jeden konstrukcyjny, który omówimy w tej części recenzji, a drugi brzmieniowy w późniejszej.

Konstrukcyjnym sekretem jest jej prostota, która opiera się wyłącznie na dwóch przetwornikach z naturalnym podziałem wynikającym z ich własnych możliwości przenoszenia częstotliwości, aniżeli sztucznego podziału za pomocą mikro-zwrotnicy, której – przynajmniej wizualnie – doszukać się tu nie mogę.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Oba przetworniki są skierowane wprost na siebie w układzie cross-firing. W teorii to co słyszymy to po prostu wypadkowa fali akustycznej w taki sposób uzyskanej. ZAX są na tym tle znacznie bardziej skomplikowane, bo mieszczące ogromną liczbę przetworników, dosłownie poupychaną w korpusie. Porównanie to jest jak najbardziej na miejscu, gdyż gabarytowo są to konstrukcje względem siebie identyczne. Jedyną różnicą są bardziej wysunięte tulejki o mniejszej średnicy, na oko coś pomiędzy T200 a T400 (ZAX = T500). Wynika to z innych tipsów jakie zostały tu użyte. Ale jest też dodatkowy argument.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Przy tym samym rozmiarze korpusu ZEX są zdawałoby się bardziej tradycyjną konstrukcją hybrydową i mającą większy współczynnik wykorzystania w ten sposób komory akustycznej tworzącej się wewnątrz, ale nie jest to ani wada, ani zaleta, a jedynie cecha budowy. Znów – w teorii. W praktyce obie pary słuchawek są co do zasady jeszcze prostsze i bazują głównie na przetworniku dynamicznym, a co wykazało śledztwo samych użytkowników, szeroko opisywane w Internecie. W ZEX przetwornik elektretowy nie jest jak się okazuje zaimplementowany jako typowa jednostka odtwarzająca dźwięk w paśmie słyszalnym, a bardzo subtelny korektor barwy, powodujący, że tak naprawdę słyszymy jedynie przetwornik dynamiczny z bardzo delikatnym wpływem tegoż elektretu.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Osoby więc do tej pory doszukujące się w tej konstrukcji wpływu elektretu, rozsmakowane w jego dźwięku, padały ofiarą swego rodzaju autosugestii, bo niedopowiedzenia przez producenta tego w jak wielkim zakresie oba przetworniki pracują. Problem ten jest obecny w praktycznie większości słuchawek KZ, zaś cała afera jest nazywana wymownie „KZ Drama”. Choć producent próbował całą sytuację wyklarować, oświadczenia firmy oscylowały bardziej w obrębie umniejszania i negacji (w tym pomiarów).

Można byłoby oczywiście wątpić w same odkrycie i użytkowników, zarzucać szukanie sensacji na siłę, ale bardzo dziwne zachowanie producenta, podejrzanie późna reakcja, czy np. wykupienie botów piszących pozytywne komentarze, jakby wprost nadają temu wszystkiemu wiarygodności. Można płomiennie spierać się też, czy producent nas faktycznie oszukał, ale na pewno nie została powiedziana nam do końca prawda o tym w jaki sposób pracują słuchawki tego producenta i tu chyba wszyscy będą zgodni. Część osób na pewno im daruje ze względu na cenę, inni jednak nie odpuszczą z tytułu naruszenia pewnych elementarnych zasad. Zwłaszcza że KZ wypuszczało ostatnio coraz droższe słuchawki, a praktyka tu opisana nie musi być wcale jednostkowa i ograniczona tylko do KZ/CCA.

Na tym etapie najważniejszą informacją niechaj będzie więc ta, że ZEX nie są słuchawkami hybrydowymi w klasycznym rozumieniu tego słowa, a jedynie hybrydowo korygowanym pojedynczym dynamikiem. Nietuzinkowość wynikająca z użycia całego dodatkowego przetwornika podłączonego w przeciwfazie tylko na rzecz korekcji barwy (pierwotny zarzut był że driver jest zaślepką lub jednostką niedziałającą), a nie wykorzystania go jako pełnoprawnego przetwornika dzielonego w punkcie podziału. Mierząc ZEX i NRA miałem przyznam sam wątpliwości, bowiem na wykresach nie wyglądało to wcale inaczej od tego co widziałem na ZAX, ale tłumaczyłem to sobie tym, że może po prostu tak to się mierzy i z racji bardzo niskiej ceny nie widać na wykresie cech wskazujących jednoznacznie na to, że w słuchawkach mamy przetwornik elektretowy zaznaczający swoją obecność jakoś wyraźnie.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Same słuchawki są modelem w pełni zamkniętym, zyskując ponad ZAX troszkę więcej izolacji, ale co do zasady o podobnej izolacji od otoczenia co ogromna większość ich oferty, gdyż to co zyskamy z konstrukcji zamkniętej, najczęściej rozbije się o dopasowanie tipsów. Stosując szczelniejsze niż oryginały, można spróbować uzyskać lepszą izolację niż fabryczna. To taka podpowiedź dla użytkowników, gdyby zastanawiali się nad kupowaniem dodatkowych tipsów pod ten model od innego producenta lub w innym kształcie.

Wygoda jest bardzo dobra z racji wspomnianych dłuższych szyjek, z automatu bardziej pasując pod moje uszy w tym aspekcie i sprawiając wrażenie, że aplikacyjność oraz dopasowanie do innych uszu będą również bardzo dobre. Ze względu na konstrukcję tipsów mam natomiast problem z uszczelnieniem prawego kanału i tutaj po prostu muszę najczęściej mocniej popracować nad fitem. Jest to cecha wyłącznie mojej indywidualnej anatomii.

Co do wyposażenia, w zestawie nie uświadczymy cudów, toteż prócz słuchawek, paczki tipsów i kabla jaki sobie wybraliśmy (wersja z mikrofonem lub bez) nie otrzymamy nic szczególnego. To zresztą i tak dobrze że przy ok. 120 złotych otrzymujemy tyle co w droższych modelach. Sam mikrofon nie jest tragiczny, ale głos będzie odbierany w formie przytłumionej.

Co jednak trzeba powiedzieć i to głośno: słuchawki są wykonane bardzo dobrze i nie ma tu absolutnie żadnego uchybienia (przynajmniej w testowanym przeze mnie egzemplarzu i przy tak niskiej cenie), poza może drobnymi zadrapaniami, które okazały się jakimiś pozostałościami po odlewach niebieskiego plastiku. Ale poza tym, a co też jest tylko błahostką, nie ma nic. Słuchawki grają równo, sparowanie kanałów jest bardzo dobre, a co piszę ze względu na pojawiające się informacje o losowej trochę jakości wykonania. I mogę tutaj ją potwierdzić, ponieważ o ile ZEX są w porządku i nic im nie dolega, o tyle NRA wykazywały się delikatnym brzęczeniem (może elektret?) na jednym kanale, ale tylko wówczas, gdy dostaną konkretny mocny sygnał źródłowy. Czyli np. na ST/STX problem występował, ale z tabletu czy akcesoryjnego modułu BT już nie. Zatem pozostaje już tylko pochylenie się nad jakością dźwięku mając ewentualnie w pamięci wycięty przez producenta numer z przetwornikami.

 

Pomiary

Pasmo przenoszenia na fabrycznych tipsach:

Pomiary słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Impulsowo słuchawki stabilizują się już po 1 ms, przy niemal całkowitym uspokojeniu membrany na poziomie 1,5 ms:

Pomiary słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

 

Opis dźwięku

Pierwsze zetknięcie się z modelem ZEX to wrażenie, iż jest to „gorszy” jakościowo brat ZAXów o „lepszym” od nich strojeniu wprost z pudełka. W telegraficznym skrócie:

  • zrównoważony bas, głównie średni i wyższy podzakres,
  • optymalnie dobrana średnica, wokaliści klarowni i ani za blisko, ani za daleko,
  • czytelna i delikatnie tylko pojaśniona góra, przez co wydają się bardzo wyważone w tym zakresie
  • satysfakcjonująca scena, spełniająca wszystkie standardy dokanałowe, a nawet więcej jeśli patrzeć na cenę.

Bas jest bardzo dobrze dobrany ilościowo i nawet żonglując tipsami z jakiegoś powodu, nie będzie nam doskwierał. Skupia się bardziej na średnim i wyższym swoim podzakresie, zostawiając po drodze oszczędniejsze zejście, dlatego może sprawiać czasami wrażenie niekompletnego lub zbyt twardego. Nie są to częste momenty, ale zwłaszcza przechodząc ze słuchawek o bardziej kompleksowej linii basowej będzie można usłyszeć pewne małe niedobory ZEXów na tym polu.

Średnica nie ma żadnych problemów i jest bardzo dobrze renderowana. Nie za blisko, nie za daleko, nie nazbyt sucho, ale też nie gęsto. Po prostu zwykła, porządna średnica, która serwowana jest w sposób równocześnie intymny i zachowawczy, przez co pasuje do bardzo wielu utworów i gatunków muzycznych.

Sopran jest mocno zależny od tipsów i trzeba powiedzieć sobie wprost, że najlepsze rezultaty osiąga się wyłącznie na fabrycznych silikonach. Można używać alternatyw, jak np. tipsów pochodzących od modelu AST, ale też i innych tipsów o innym profilu, ale trzeba będzie liczyć się wówczas ze wzbudzeniem zakresu ok. 8 kHz i całego sąsiadującego z nim prawego zbocza. ZEX brzmią wtedy bardziej sztucznie i szkliście, podczas gdy na tipsach fabrycznych zachowują bardzo duży realizm i naturalność strojenia, pozostawiając jednocześnie pole do manewru z drobnymi korekcjami w 7,7 kHz.

Scena jest tu przynajmniej solidna w kategoriach obiektywnych, a jeśli patrzeć na cenę, to jest ona wprost rewelacyjna. Słuchawki na sprzęcie lepszej klasy potrafią zagrać zarówno szeroko, jak i głęboko. Nie jest to może doświadczenie bardzo mocno wychodzące poza głowę lub okraszone wysoką trójwymiarowością jak w niektórych konstrukcjach otwartych jakie posiadałem lub posiadam, ale w ramach siebie dokładne i większe niż wiele innych budżetowych konstrukcji. W tym względzie nie miałbym żadnych oporów, aby wraz z tonalnością traktować je jako punkt odniesienia dla innych słuchawek dokanałowych, póki nie zaczynamy wchodzić w rejony modeli z wyższych klas i przedziałów cenowych.

Czystość jest na dobrym poziomie. Choć to słuchawki budżetowe, ich poziom grania jest naprawdę zadziwiający, a co jest po części zasługą bardzo prostej konstrukcji. W tej cenie spodziewałem się znacznie mniej niż otrzymałem. Tym bardziej biorąc pod uwagę celowo wprowadzoną impotencję przetwornika elektretowego.

Szybkość również jest bardzo dobra, a co pokazuje wykres odpowiedzi impulsowej. Rutynowo można byłoby doszukiwać się, że jest to zaleta przede wszystkim elektretu, gdzie prawdopodobnie to fale wtórne od przetwornika dynamicznego mają pewien problem z uspokojeniem się. W praktyce jednak jest to cały czas dynamik. Elektret nie ma tu zbyt wiele (wg użytkowników: nic) do powiedzenia, jeśli z tego co czytałem jest on skonfigurowany na -40 dB względem przetwornika głównego. Czyli technicznie „działa”, ale w praktyce może jacyś forumowi nietoperze lub budżetowi audiofile o złotych uszach będą w stanie się tego doszukać. I broń Boże się z kogokolwiek naśmiewam, ale zwracam uwagę iż wszystkim nam, nawet najbardziej doświadczonym, KZ przypomina takimi konstrukcjami o bardzo podstawowych, fundamentalnych wręcz właściwościach naszych ośrodków słuchu.

Niemniej w dźwięku słuchawki zachowują się wysoce nienagannie, czasami może aż sterylnie przez to, że impuls właściwy milknie niemalże natychmiast. Słuchawki reagują przez to błyskawicznie na to co dzieje się w utworze, nie wykazując niepotrzebnych przebrzmień i dramatycznych rezonansów. Można to poczytać na rzecz lekkiego ukłonu w stronę charakteru analitycznego. I tutaj nawet przyznam że cieszę się, że gra tak dynamik, bo pokazuje to, że wcale nie potrzeba wymyślnej technologii lub miliona przetworników. Wystarczy jeden, ale dobrze dobrany. Reszta w KZ/CCA to już marketing, aby produkt się jakkolwiek w obecnych czasach (rozdmuchanych pod wiele przetworników przez same KZ) sprzedał.

Synergiczność ZEX/NRA jest przy tym bardzo wysoka. Potrafiłem bez przeszkód korzystać z nich wprost z leciwego tabletu Asus ME371MG przerobionego na tablet muzyczny. Bardzo dobrze – aczkolwiek z wykorzystaniem adapterów rezystancyjnych – sprawdziły się na Essence STX z 3x OPA627. Ich jedyną wadą, jak w praktycznie każdych KZ-tach i wielu słuchawkach dostępnych obecnie na rynku, jest tendencja do wyciągania szumu tła z urządzenia źródłowego.

Napędzenie tych słuchawek nie przysparza praktycznie żadnych problemów w zakresie niedoboru mocy. Wprost przeciwnie, o ile zyskują na cieplejszych i mocniejszych sprzętach, o tyle musi być zachowany absolutny reżim jeśli chodzi o głośność oraz wspomniany szum tła. Przy NRA dodatkowo większa moc urządzenia powodowała potęgowanie się brzęczenia w jednym kanale, a co jak pisałem zwraca uwagę na często pojawiające się zarzuty o oszczędności w zakresie kontroli jakości.

 

Dodatkowe porównania i uwagi

Najwięcej porównań uczyniłem względem modelu ZAX, który jest od ZEXów/NRA zauważalnie droższym modelem, choć i tak stosunkowo tanim wciąż jak na obecne rynkowe realia rynku IEM. Pierwsze wrażenie to mniejsza scena, trochę bardziej chropowata góra, ale całościowo nie tak jak jasna, spokojniejszy bas. Od czasu testu zbiorczego o KZ ZAX swojego zdania nie zmieniłem i nadal jest ono bardzo pozytywne. Choć słuchawki są dla mnie czasami zbyt jasne, czasami zbyt basowe, nie są to proporcje przekreślające odsłuch, a jedynie domieszki wzbogacające odsłuchy muzyki elektronicznej. ZEX są bardziej uniwersalne, pasujące do większej ilości urządzeń, gatunków i gustów, oferują mniej doprawiony dźwięk, ale całościowo bardziej harmonijnie. Stąd też moje skojarzenia, że ZEX to „uspokojony tonalnie” model ZAX.

Flagowe KZ AST to kompletna zmiana klimatu. Mocniejszy bas, znacznie cieplejsze i ciemniejsze strojenie, bardziej skomasowana scena, ale też lepsza aplikacyjność wprost z pudełka i izolacja od otoczenia. Tą w ZEX możemy polepszyć innymi tipsami, ale będzie to odbywało się kosztem strojenia sopranu. Kluczowe jest tu bowiem skrócenie tulejki dolotowej tworzonej przez tips. Pozwala to na uzyskanie bardziej bezpośredniego dźwięku i wyrównanie przebiegu sopranowego, nie eksponując rejonu 8-10 kHz.

Tak samo model ZEX PRO, który prezentuje zupełnie inne strojenie i to mimo, że tak naprawdę różni się od modelu ZEX tylko kilkoma rzeczami. Dodano tu przetwornik armaturowy, zmieniono tipsy na podobne co w ZAX, dodano korpusy z wypustkiem, podobne do ich linii TWS. Niby tylko tyle, ale aż tyle, bowiem ZEX PRO zachowują się kompletnie inaczej. Bas ma teraz więcej zejścia niż wypełnienia, potrafiąc jawić się jako coś lekkiego, aby potem zejść do piekła, a całe strojenie ma charakter ogólnie bardzo monitorowy na planie wznoszącym i z nosowym wybiciem góry w punkcie 7,5 kHz. Słuchawki mają przez to zupełnie inny odbiór, znacznie bardziej „Etymotikowy”, ale oferują od ZEX lepszą izolację, aplikacyjność oraz szumią od nich mniej (są też cichsze). Bardzo fajne słuchawki po korekcjach, ale moim zdaniem bardziej uniwersalne są ZEX dla zwykłego użytkownika.

W kontekście modelu CCA NRA zmiany są żadne i jedynie wizualne. W dźwięku jawiły mi się jako dokładnie tak samo grające słuchawki, albo z dosłownie kosmetycznymi różnicami wynikającymi najprawdopodobniej z samych przetworników i ich powtarzalności oraz aplikacji w aparaturze pomiarowej. Powtórzę więc, że jeśli odrzucić drobne detale mieszczące się w granicach błędu pomiarowego, obie pary to identyczne względem siebie konstrukcje. Dokładnie ta sama budowa, ta sama konfiguracja przetworników, te same gabaryty, te same tipsy i kable, ta sama przeciwfaza, ten sam numer, a jedynie inny faceplate i kolor korpusu (turkusowy). Wg pomiarów i odsłuchów słuchawki mają od ZEXów minimalnie bardziej zaznaczony bas oraz główne górki na sopranie, ale są to jak pisałem zmiany śladowe i w granicach błędu pomiarowego.

Najciekawiej wypadło porównanie do Fearless S8F, które mają jak się okazuje nawet podobne strojenie do ZEX, a różnice sprowadzają się jedynie do:

  • pewnej modulacji barwy sopranu (delikatnie cieplej i gładziej),
  • większej czystości (wyższa klasa przetworników),
  • nieco lepszej sceny (tutaj rywalem były już głównie ZAX i LCD-i3),
  • słyszalnie słabszego basu.

Oczywiście różnica w cenie jest tu kolosalna (~500 USD), ale powiem tak: gdyby S8F miały powiedzmy że strojenie sopranu, ilość basu zostałaby zapożyczona z ZEXów właśnie, zaś zejście i scena z ZAXów, kto wie czy nie byłby to kandydat na zakończenie tematu referencyjnych wręcz dokanałówek.

Przełączenie się na ZEX jest jednak szokujące: słuchawki wydają się bardziej surowe, ale pojawia się dokładnie taki bas, jaki byłby myślę oczekiwany właśnie z S8F, sopran otwiera się i przyspiesza, a całość gra bardziej neutralnie, jakby z mniejszym narzutem własnym. Tracimy za to wrażenie aksamitności góry oraz oczywistą trójwymiarowość. S8F mają też jedną wadę względem ZEX – mają gorszą tolerancję na źródło i potrafią reagować niekorzystnie z adapterami impedancyjnymi.

I choć S8F bardzo mi się podobają, to kolosalna różnica w cenie prawdopodobnie z automatu zepchnie wszystkich w stronę ZEXów i tak, gdyż o wiele łatwiej jest je przetestować osobom nie planującym wydawać na audio większych kwot, a które nie mają żadnego problemu z tym, że nie jest to do końca konstrukcja hybrydowa w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. W przypadku Fearlessów musi to już być konkretna decyzja zakupowa i przekonanie, że takie brzmienie będzie dokładnie tym, czego się szuka, albo o synergiczności S8F z posiadanym źródłem. Choć tak szczerze, chyba tylko ilość basu może być tzw. „deal breakerem” w ich przypadku.

 

Okablowanie

Wymiana kabla w modelu ZEX nie jest konieczna. Producent daje od startu kabel w otulinach zamiast plecionkę, co rozwiązuje problem z plątaniem się. Choć kabel jest w stanie kosmetycznie wpłynąć na brzmienie tego modelu, głównie barwę sopranu i czystość, kryterium doboru powinna być moim zdaniem bardziej ergonomia i wykorzystywany wtyk.

Najczęściej używałem z ZEX/ZAX kabla Fanatum i to z prostego powodu. Kabel fabryczny ma bowiem uformowane wstępnie zausznice, które oferują bardzo dobry chwyt na małżowinę. W moim przypadku troszkę aż za dobry – stosunkowo szybko pojawiał się u mnie dyskomfort z tego tytułu, zwłaszcza na początkowych miesiącach użytkowania. Z wieloma słuchawkami i różnymi systemami wspierania ich w uszach miałem ten problem, najdłużej chyba na iSine 20. Po prostu takie mam uszy i dopiero własna konfekcja rozwiązała ten problem, gdyż w takich sytuacjach mogę samodzielnie dostosować kabel pod własną anatomię metodą prób i błędów oraz praktyki z innymi kablami, określając w jakich warunkach jestem w stanie wytrzymać dłużej, a w jakich zauważalnie krócej.

Także jeśli ktoś zastanawia się co dają na ZEXach lepsze kable, mogę powiedzieć, że jest lepiej, ale na rewolucje nie ma co liczyć i jeśli tylko nie mamy problemów z wygodą lub trwałością kabla fabrycznego (np. twardnienie otulin, pękanie, inne uszkodzenia), trzymanie ZEXów w formie kompletnie fabrycznej jest decyzją optymalną. Tym bardziej, że miałem okazję porównać je także z innymi kablami fabrycznymi: od ZAX (stara plecionka 4-core) i AST (plecionka 8-core). Ze swoim kablem fabrycznym ZEX zagrały z tej trójki najlepiej i z najwierniejszą górą. Najgorszy okazał się kabel od ZAXów – zbyt szklisty. Wniosek jest więc taki, że oferowane obecnie kable v2 przez KZ to nie tylko zmiana wizualna, ale też przewodnik. Moim zdaniem dobry to kierunek, choć finalnie i tak wróciłem na Fanatum z racji najlepszej kombinacji dźwięku i wygody.

 

Podsumowanie

Mimo wywołanych przez producenta ogromnych kontrowersji związanych z realnym określeniem funkcji dodatkowych przetworników i zakresu ich pracy, ZEX/NRA to moim zdaniem słuchawki wybitne jak na swoją cenę i żałować tylko mogę, że KZ nie posiada w swojej ofercie wariantu o znacznie lepszej jakości (tj. walorach ZAX: czystość, zejście, scena), będących prawdziwymi hybrydami, o jakich każdy z nas normalnie myśli. Być może trzeba powiedzieć tu wprost, że producent nie radzi sobie z konstrukcjami hybrydowymi i ich strojeniem, toteż posługuje się tego typu fortelem, aby nie wypadać blado na tle konkurencji, rywalizować wciąż cenowo i móc oferować swoje konstrukcje jako coś wprost „łamiącego system”.

Recenzja słuchawek KZ ZEX i CCA NRA

Okazuje się więc, że wyżej pewnego pułapu się nie podskoczy i takich faktycznych „łamaczy systemu” nie ma, ekonomia jest tu nieunikniona. Ale nawet mając świadomość, że to raptem jeden dynamik z korektorem elektretowym (bo tak należałoby chyba to nazwać), próbującym zachowywać się jak hybryda wieloprzetwornikowa, to jednak bardzo niska cena, wciąż dobre wykonanie, wysoka ergonomia i przede wszystkim kondycja tego „skorygowanego” przetwornika dynamicznego, czynią je słuchawkami o betonowej opłacalności.

Owszem, producent nie jest z nami szczery i ja również nie wiedziałem co kupuję – ZEX/NRA są bowiem moim nabytkiem. Na szczęście kosztował mnie grosze, więc zapewne tak jak większość użytkowników zamierzam w tym konkretnym przypadku po prostu tym słuchawkom odpuścić i nie pastwić się nad nimi tylko dlatego, że ktoś nie potrafił sobie poradzić z taką jednostką. Wciąż jest to jednak bardzo fajne granie o bardzo dobrej jakości za grosze, któremu ciężko znaleźć równie betonową alternatywę. Na tym polega jak mniemam dylemat wielu użytkowników, którzy w imię zasad z chęcią by je zwrócili/sprzedali/wyrzucili (i nie tylko te KZ, ale wszystkie), ale jak tak złapią się za portfel to jednak już tak skorzy do kamienowania nie są.

Jeśli odrzucić praktykę producenta, późniejsze wynajmowanie botów do obrony swoich profili społecznościowych, dziwne i okrągłe oświadczenia itp., to ZEX można bez mrugnięcia okiem polecić. Do tego stopnia, że jeśli ktoś kazałby mi wybrać między ZEX/NRA a Jasperami, wybrałbym nadal ZEXy i to przy całej świadomości i wiedzy o nieszczerości producenta. Grają lepiej i są znacznie tańsze od Jasperów, w efekcie powodując, że numer z elektretem jest dla mnie łatwiejszy do przełknięcia w świetle całościowego grania tych słuchawek, niż całościowe granie Jasperów w świetle ceny. Co nie znaczy oczywiście że pozostałbym na to wszystko ślepy. Posiadaczem ZEXów jestem już post factum całej „KZ Drama” i stąd jest to już moja przysłowiowa musztarda po obiedzie. Producent nadwyrężył mocno moje zaufanie do siebie i tego co umieszcza w środku. Ale też są to wciąż świetnie grające słuchawki za grosze. Dlatego myślę że sprawa KZ finalnie rozejdzie się po kościach w społeczności audio. Gdyby ZEX kosztowały więcej, byłbym naprawdę wściekły, gdyż bardzo cenię sobie zasady i może taką elementarną przyzwoitość. Przy tak niskiej cenie zawsze musi być pewne ryzyko, jeśli chcemy grać na jak najlepszą jakość dźwięku za jak najmniejsze pieniądze. Tym razem kilka kart poszło pod stołem i dlatego mam ogromny dylemat czy słuchawki nagrodzić Rekomendacją. Jeśli jednak komuś nie przeszkadza to co się stało, może potraktować moją recenzję tak, jakby Rekomendacja została przyznana. Bo jednak słuchawki nadal dają sporo frajdy i to czy elektret realnie coś tam daje czy nie, dźwięk wyjściowy jest taki a nie inny i to on jest finalnie przeze mnie oceniany.

Słuchawki na dzień pisania recenzji można zakupić za cenę ok 120 zł.

 

Zalety:

  • nawet dobra jakość użytych materiałów jeśli chodzi o budowę zewnętrzną i akcesoria
  • ergonomiczna konstrukcja OTE dająca sporą szansę na bycie wygodnymi
  • akceptowalna izolacja od otoczenia
  • dodatkowe akcesoria i tipsy w zestawie
  • wymienne okablowanie na wtykach CIEM 2-pin
  • metalowe faceplate’y korpusów to miły akcent
  • stosunkowo równe, trochę rozjaśnione tylko brzmienie pasujące idealne pod codzienny użytek
  • bardzo dobra scena jak na tak niskie pieniądze
  • bardzo łatwe w napędzeniu i wysterowaniu
  • nie wymagają żadnych dodatkowych nakładów finansowych
  • dają sobie świetnie radę z wielu tańszych urządzeń audio (starszych tabletów itp.)

Wady:

  • nie jest to prawdziwa konstrukcja hybrydowa (elektret jako korektor barwy w przeciwfazie a nie pełnoprawny driver)
  • ogólnie wynikająca z tego nieszczerość producenta co do zasady działania/budowy słuchawek
  • wyraźne wyciąganie szumu tła z urządzeń źródłowych
  • problemy z kontrolą jakości (egzemplarz od CCA)
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

3 komentarze

  1. Kolejna wciągająca recenzja. Cenną o tyle, bo przypominającą, że cudów nie ma. Cena do jakości nigdy nie będzie z gumy, nie idzie jej rozciągnąć do pułapu o jakim mażą nabywcy w zestawieniu z produktami wyższej półki. Jak to w życiu bywa recenzja rozwiewa złudzenia i mity o magicznych możliwościach za grosze. Panie Jakubie tak na marginesie ciekaw jestem jakie byłyby Pana spostrzeżenia na temat produktów Empire z serii Ears np ESR MKII. Z przyjemnością czytam Pana spostrzeżenia, przemyślenia jakimi dzieli się Pan z nami w swoich recenzjach. Pozdrawiam

    • Bardzo dziękuję za celny komentarz i ciepłe słowa. Z marką Empire Ears nie miałem styczności do tej pory i obawiam się, że tutaj tylko faktyczni użytkownicy tego egzemplarza będą mogli nas wspomóc podesłaniem go na testy.

  2. Kupiłem te słuchawki i chyba są niedopasowane anatomicznie do mojego ucha…dlatego też moja ocena odnośnie jakości dźwięku może być niesprawiedliwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *