Recenzja słuchawek Bluedio KN Sport 2

CCK (Bluedio) to podmarka, która miała już swoją premierę na łamach AF pod postacią całkiem sympatycznych i polecanych przeze mnie KN Sport (KS Energy). Tym razem na warsztat wpadł ich następca, model KN Sport II (KN Energy 2). Przy okazji jest to też kolejna szansa na wykonanie pomiarów dokanałowych nowym sprzętem pomiarowym.

Wyposażenie w zasadzie po staremu - nic nie doszło, ubyły pianki za dopłatą.

Dane techniczne

  • Przetwornik: dynamiczny, 13 mm
  • Pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
  • SPL: 116 dB @ 1 KHz
  • Impedancja: 32 Ohm
  • Standard Bluetooth: 4.2
  • Maksymalny zasięg bez przeszkód: 10 m
  • Czas czuwania: 250 godzin
  • Czas ładowania: 1,5 godziny
  • Czas pracy: do 12 godzin
  • Czas pracy z ANC: do 9 godzin

 

Zawartość zestawu

  • dodatkowe tipsy silikonowe w rozmiarach S / M (już zamontowane)/ L
  • kabel ładujący USB C
  • instrukcja obsługi w języku angielskim

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki przeszły drobną metamorfozę, ale w ramach swojej funkcjonalności pozostały generalnie bez zmian. Najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą może być to, że popracowano tym razem nad ergonomią. Kabelki od obu muszelek nie wchodzą już w konstrukcję karkowego przegubu, ale wychodzą ze specjalnie nadbudowanego elementu na jego środku. W ten sposób nawet przesunięcia się przegubu nie będą miały konsekwencji dla naciągu kabelków, a sam on będzie mógł być ukryty za kołnierzem naszego odzienia. Minusem jest tu niestety to, że przegub potrafi się zaplątać w malutkie kabelki.

Do magnetycznych korpusów doszły wypustki pozycjonujące.

Poprawiono oznaczenia na słuchawkach, dzięki czemu widzimy już który przycisk za co odpowiada. Sam układ pozostał bez zmian, tak samo jak odsłonięte gniazdo USB-C, choć sprzęt zakładamy tak, że jest ono skierowane ku dołowi. Plus wspomniana możliwość ukrycia pod odzieżą. Nie wiem jednak nadal czemu nie zastosowano zaślepki. Tak byłoby prościej. Dołożono za to wypustki do magnetycznych korpusów, przez co słuchawki są teraz po ściągnięciu praktyczniejsze.

Niestety tulejki pozostawiono bez zmian. Nadal są niewysokie i powodują problemy z komfortem.

Nie pamiętam przyznam czy poprzednio również słuchawki wyłączały się tak długo, ale… wyłączają się długo (7 sekund). Znacznie dłużej niż włączają (2 sekundy). Być może to również kwestia zabezpieczenia się na wypadek nacisków na przycisk gdy pałąk jest pod kołnierzem lub jakkolwiek za ubraniem.

 

Wygoda i izolacja

Zaczynając może od tej drugiej, KN Sport nie są słuchawkami fabrycznie bezwzględnie izolującymi i tutaj w poprzednim wydaniu trochę poprawiały sprawę pianki. Aktualnie nie zostały dołączone do zestawu, a co więcej, słuchawki zostały inaczej zestrojone, przez co ich założenie nie jest już tak korzystne (więcej o tym w akapicie dźwiękowym). Producent skupił się na tipsach silikonowych. Tu też zalecałbym ich wymianę na coś innego, najlepiej o większym profilu. Polepszy to izolację i uczyni system ANC jeszcze skuteczniejszym.

Kabelki wychodzą teraz z łącznika na przegubie.

Wymianę tipsów warto zrealizować również z tytułu wygody. O ile poprzednio piankami mogliśmy się z tematu wybronić (nota bene dlatego mi się tak wtedy podobały jak na 90 zł), o tyle teraz musimy radzić sobie sami lub poprzez ich dokupienie za cenę jeszcze większego przyciemnienia. Na standardowych tipsach niestety drażniące są jak zwykle odlewy wewnątrz korpusów na samym ich środku, a czego producent nie kwapił się poprawić.

Jasne nadruki - nareszcie ktoś pomyślał.

Wszystko przez to, że tulejki nie są należycie odsunięte i powodują – przynajmniej u mnie – konieczność opierania się korpusu o małżowinę. Są to jednak czynniki anatomiczne, więc problem można rozwiązać albo poprzez próbowanie zakładania ich jako OTE (Over The Ear, za uszami), albo poprzez wspomnianą zmianę tipsów. Ostatecznie zdecydowałem się na ten drugi wariant z dużym powodzeniem.

 

Szumy, przebicia, lagi

Nic takiego o dziwo nie stwierdziłem, co jak przy tak tanich słuchawkach jest naprawdę sporym wyczynem. Delikatny szum podczas pracy oczywiście jest, ale nie ma on nic w sobie z przebić. Dodatkowo słuchawki są przeznaczone dla osób aktywnych fizycznie, więc nie ma prawa nic nam tam przeszkadzać – po prostu tego nie usłyszymy, w przeciwieństwie do mnie, gdzie słuchawki testuję w kompletnej ciszy, bardzo często po nocach, aby szumy otoczenia były jeszcze niższe.

 

Mikrofon

Tak naprawdę jest to najsłabszy punkt programu. Zwracano mi uwagę na ten aspekt przy poprzedniej recenzji, także tym razem poświęciłem na ten element nieco czasu, zmieniając przy tym sposób weryfikacji tego elementu. Efekt? Niestety muszę się zgodzić.

Umiejscowienie mikrofonu w takim miejscu musiało się źle skończyć.

Mikrofon jest umieszczony w sposób niepraktyczny i zbiera słabo. Głos jest cichy, często niezrozumiały. Testowałem na tą okoliczność inne słuchawki, w tym nauszne i niestety każdorazowo droższe od KN Sport II, ale żadna para nie zbliżyła się do tego poziomu. Najbliżej były Winnery, ale ich mikrofon zbierał znacznie głośniej i tu już odsetek słów niezrozumiałych był wyraźnie mniejszy. Dlatego jeśli ktoś nastawia się na korzystanie z KN Sport II z telefonu, niech po prostu ma świadomość, że rozmowy telefoniczne mogą wypadać – zwłaszcza na mieście przy hałasie z otoczenia – gorzej niż przy np. przewodowym zestawie, gdzie mikrofon znajduje się na wysokości ust w większości przypadków.

 

Przygotowanie do odsłuchów i pomiary

Tradycyjnie wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.

Źródłami były m.in. Shanling M1, nadajnik Asus BT400 oraz telefon LG G4c. Niebezpośrednim materiałem porównawczym był poprzedni model KN Sport, a tym bardziej bezpośrednim: m.in. Audictus Adrenaline 1.0 ze względu na podobieństwa i występowanie jako punkt odniesienia w recenzji poprzedniego modelu KN Sport.

Przebieg sygnału w stanie surowym (bez kompensacji basu, tylko lewy kanał):

Scenicznie słuchawki prezentują się z kolei tak:

Przypominam, że wszystkie wykresy akustyczne są materiałami o charakterze pomocniczym i nie są w stanie przekazać całości zdolności do reprodukowania muzyki przez daną parę słuchawek (inaczej recenzja byłaby w ramach swojej treści w dużej mierze bezużyteczna). Tyczy się to zwłaszcza modeli dokanałowych, które pomiarowo w stanie surowym mają np. znacznie mniej basu niż to, co odbiera użytkownik po prawidłowej aplikacji słuchawki w swoje kanały słuchowe. Jak w każdej tego typu sytuacji, różnice względem recenzji mogą być spowodowane nie tylko gustem posiadacza, ale też wynikać z jego anatomii, sposobu aplikacji słuchawek, jakości przylegania oraz ogólnie doboru tipsów.

Należy pamiętać też, że jeśli dana osoba nie ma możliwości poprawnego zaaplikowania słuchawek ze względu na swoją własną, unikalną anatomię czy brak umiejętności/higieny osobistej, odczuwa notoryczny dyskomfort w kanałach słuchowych, szczypanie, swędzenie, ból, migrenę, a także notuje wzmożone wydzielanie woskowiny, najlepiej niech nie używa konstrukcji dokanałowych w ogóle.

Na sam koniec jeszcze jedna ważna informacja: pomiary wykonywane przy modelu KN Sport II różnią się metodologicznie od tych wykonywanych dla KN Sport I i niestety, ale w bardzo trudno jest je przez to ze sobą porównać. Wynika to z faktu, że od stycznia 2019 roku wykorzystuję na blogu sprzęt pomiarowy specjalnie dedykowany do odczytów słuchawek dokanałowych. Dlatego też można przyjąć, że pomiary od recenzji Lime Ears Model X (włącznie) są już ze sobą w pełni kompatybilne.

 

Jakość dźwięku

KN Sport II to słuchawki wbrew pozorom bardzo trudne w interpretacji, a już na pewno tej poprawnej. Praktycznie wszystko jak się okazuje ma tu znaczenie: od sposobu założenia, przez rodzaj tipsów, po aplikację. A już w szczególności znaczenia nabiera anatomia słuchacza. Z taką, jaką natura łaskawa była obdarzyć moje skromne uszka, powiem wprost, że czuję się jak klient z końca kolejki, który nastał się kilka godzin, a dostał ochłapy.

Przekładając to na przedmiot recenzji – KN Sport II są w stanie zagrać nam płytko i bez wyrazu, jeśli dobierzemy złe tipsy i będzie aplikować je płytko. Jeśli głęboko, sypną szczodrym, środkowym basem. Jeśli damy im pianki, staną się ciepłobasowymi misiami nastawionymi na kompensację. Dlatego najlepiej – przynajmniej u mnie – spisywały się w bardzo wąskim zakresie scenariuszy, głównie na tipsach od NE700M, czyli na standardowym rodzaju.

Największym problemem jest dla mnie wybranie tego jedynego, właściwego sposobu ich grania, ale moim zdaniem takowy albo tu nie istnieje, albo balansuje on między fabrycznymi „kapeluszami”, a innymi silikonami. Wbrew pozorom, bo te są tu naprawdę złudne, KN Sport II nie zostały zaprojektowane przypadkowo.

Przede wszystkim pierwsze wrażenie miałem takie, że brzmieniowo niespecjalnie różniły się od poprzedników. Nie wprowadzały (i w istocie nie wprowadzają) rewolucji jakościowej, właściwie nie mogę też powiedzieć o konkretnej ewolucji, a przynajmniej w zakresie dźwięku. To obraz fałszywy, bo zmiany są i podpowiedzią może być rezygnacja z tipsów piankowych. Producent tym razem postanowił skupić się na tym, aby osiągnąć efekty dźwiękowe takie jak na piankach za pomocą silikonów. W efekcie skutecznie pozbawiając nas możliwości ich stosowania. Choć może inaczej – pianki nadal możemy tu spokojnie stosować, ale praktycznie zawsze uzyskamy cieplejsze brzmienie, nawet stosując twarde podróbki Comply czy pianki Audictusa. Z tymi ostatnimi efekty zresztą – w przeciwieństwie do Adrenaline – są najgorsze.

Wracając do sedna, silikony. KN Sport II są strojone cieplej i przytulniej od i tak dosyć muzykalnych już i naturalnych KN Sport. Szala przechyla się tu na stronę bardziej misiowatego dźwięku, nastawionego mocniej na kompensację głośnego otoczenia czy efektu mikrofonowego od podłoża. Tym samym bas stracił swoją rytmikę (ale też i twardość) na rzecz znacznie bardziej typowej, przyjemnej, średniobasowej natury. Oznacza to długie i pełne wybrzmiewanie, które milknie tylko przy nieprawidłowej aplikacji słuchawek do ucha. Ilościowo basu jest tu dużo, nawet bardzo dużo i pod tym względem przypominają mi jak nic pierwsze Adrenaline.

Średnica pozostała niewzruszona względem poprzednika, choć na nią też potrafi spłynąć trochę miodu ze stołu ciepłobasowości, jaką przyjęły KN Sport II. Tu także przypominają Adrenaline, choć te były bardziej, jakby to powiedzieć, „dopracowane” pod tym względem, ale też większe, o innej konstrukcji, czy oczywiście droższe. Jest więc muzykalnie i blisko, z nasyceniem, dźwięcznie. Wokalista śpiewa najczęściej przez mikrofon z jakby warstwą tłumiąco, blisko nas, niemal „na twarz”.

Sopran również poddaje się temu obrazowi i tu kłaniają się jak pisałem bardzo mocno użyte tipsy. Ale też kształt kanałów. Przykładowo wygięcie słuchawek już umieszczonych w kanałach ku przodowi powodowało, że dźwięk otwierał się i wyrównywał. Wciąż jednak KN Sport II to grupa ciepłych, muzykalnych rozwiązań, które sprawdzają się lepiej od tych faktycznie równiejszych w scenariuszach miejskich i na duży hałas. Zresztą takie jest ich przeznaczenie, także nie dziwota takiemu strojeniu. Z tej perspektywy jednak na piankach jest tym razem ciemniej i cieplej, więc rozwiązania te – o ile były przeze mnie bardzo pożądane i chwalone przy poprzednim modelu – tutaj już nie do końca są w stanie powalczyć z silikonami poza wygodą. Jest to też prawdopodobnie powód, dla którego producent zdecydował się pianek w zestawie nie zamieszczać.

Scena – właściwie bez zmian, choć gdybym miał poszperać sobie w pamięci, mam nieodparte wrażenie, że jednak Sport I grały trochę większą sceną od Sport II. Różnica jednak byłaby tu marginalna i tylko porównanie łeb w łeb mogłoby coś nam więcej powiedzieć. Wynika to także z faktu, że Sport II notorycznie lubią się „zacieplać” na różnych tipsach i w dużej części przypadków po prostu nie mają stosownego marginesu, z którego mogłyby naddatek sopranu na rzecz pogłosów zaciągnąć. Przy określonych rodzajach silikonów natomiast wydaje mi się, że scenicznie są bardzo podobne do tego, co notowałem na piankach w Sport I. Znów mamy tu bardzo eliptyczną scenę. Mocno rozbudowana na szerokość, głębia jest zredukowana ponownie przez bliski wokal, jednym słowem bardzo podobny układ do poprzednika.

Cały czas trzeba mieć świadomość, że poruszamy się w klasie budżetowej, dlatego mimo wszystko będziemy musieli spotykać się z kompromisami. KN Sport II ponownie sprawiają wrażenie, że producent ponownie zainwestował maksimum środków w jakość dźwięku, robiąc to za 10 złotych więcej i kosztem pianek. W zamian stara się trochę poprawić ergonomię oraz przemodelować KN Sport tak, by produkt ten był w swojej cenie bardziej kompleksowo zaprojektowany.

Starania te zaowocowały cieplejszym dźwiękiem, bardziej praktycznym w miejskich scenariuszach. Słuchawki mocno przypominają mi teraz niektóre modele Audictusa: dokanałowe Explorery, bezprzewodowe Adrenaline 1.0, a nawet Winnery. Nie ma więc już tej uniwersalności zastosowań, tj. możliwości lawirowania między scenariuszem wyjściowym, a domowym, za to w zamian oferuje się lepsze sprawdzanie w tych pierwszych. Bardziej ciepły dźwięk oznacza lepszą kompensację, do tego z izolacją pasywną wspomaganą przez system ANC, który nie moduluje dźwięku sam z siebie. Są to rzeczy, które docenia się dopiero z czasem i w określonych sytuacjach.

Niemniej całościowo progres słuchawki zaliczyły. Nie jest on duży, ale jest i co najważniejsze – prosto w kierunku domeny, w której winny pracować od samego początku. Choć ma też i swoje teraz cechy, na które wcześniej przy wcześniejszym modelu nam być może nie przeszkadzały. Wbrew pozorom w tych słuchawkach fajnie się pracuje w warunkach domowych, zwłaszcza po zmianie tipsów, sumiennie odpracowanej walce o jak najlepsze dostosowanie ich do siebie oraz o późnych porach nocnych, gdzie pod wpływem zmęczenia każdy ostrzejszy dźwięk to jak wbijany w głowę gwóźdź. Producent zdaje się, że chciał poprawić w nich tyle, że po drodze skończył się budżet. W efekcie z następcy wyszła po prostu wariacja w określonym kierunku. Paradoksalnie dla KN Sport II, tym razem są to słuchawki bardziej zgodne ze swoją domeną. KN Sport I podobały mi się w swoim przedziale cenowym zupełnie przypadkowo i właśnie dlatego, że nie grały tak jak Sport II, a więc w domenie aktywności fizycznych i bycia sprzętem wyjściowym. Miałem z tym problem w jedynkach, ale korzystałem całymi garściami w odsłuchu na spokojnie w domu. Dwójki to już sprzęt typowo na wyjście, którego prawdopodobnie używałbym tak jak Explorerów – czyli w zaciszu domowym wcale, jeśli nie miałbym sprzętu jaśniejszego, mniej basowego i o słabej mocy. Scenariusze na miasto? To już inna rozmowa i tu faktycznie progres jest.

 

Podsumowanie

Na początku trudno było mi nie ulec wrażeniu, że KN Sport II to taka trochę zmiana dla zmiany względem poprzednika. Ani bowiem czas pracy nie uległ zwiększeniu, ani brzmienie się jakoś specjalnie nie zmieniło, ani też w wyposażeniu nie nastąpiła rewolucja, ba, nawet pianek już nie ma, za to minimalnie podniesiono cenę. Ale im dalej w las i tak jak zapamiętałem poprzedni model, tak okazywało się, że KN Sport II są zoptymalizowanymi Sport I pod wyjście, lepszą izolację, z trochę lepiej działający w tym wszystkim system ANC, a także rozwiązaniem problemu majtania się „chomąta” na karku, które ciągnęłoby nam za kabelki od korpusów. Słuchawki strojono na większą ciepłotę, lepszą kompensację z niskich częstotliwości z otoczenia, po prostu czyniąc je bardziej praktycznymi.

KN Sport 2 to ostatecznie bardziej wyjściowy wariant KN Sport z większością tych samych problemów.

Trochę szkoda mi było walorów brzmieniowych poprzedników, ponieważ paradoksalnie ich niedomaganie na mieście było potem korzystne w odsłuchach domowych, ale to uwaga bardziej z mojej własnej, subiektywnej strony. Wyraźną wadą KN Sport II będzie natomiast mikrofon. Zgodnie z zapowiedzią spod recenzji pierwszych KN Sport tym razem sprawdziłem kwestię mikrofonu bardzo dokładnie w trochę inny niż zazwyczaj sposób. Okazało się, że niestety ze wszystkich słuchawek bezprzewodowych jakie posiadałem, KN Sport II rzeczywiście wypadają pod względem jakości rozmowy słabo. Ale też pamiętajmy, że przy tak dramatycznie małym budżecie wciąż trzeba było go jakoś pogodzić między różne elementy, cechy i walory. Plus Bluedio tradycyjnie uparło się na ANC, choć tym razem nie jest to przysłowiowy kwiatek do kożucha i lepiej komponuje się z warstwą izolacji pasywnej.

W dużym skrócie więc, bardziej wyspecjalizowane w swojej domenie słuchawki dla ludzi aktywnych, które mają mniej uniwersalności brzmieniowej Sport I, ale za to więcej izolacji i praktyczności.

Słuchawki Bluedio KN Sport II są dostępne na dzień pisania recenzji w cenie ok. 100 zł. (sprawdź dostępność słuchawek w sklepie Mozos).

 

Zalety:

  • lekka konstrukcja
  • magnetyczne korpusy
  • zwiększona izolacja od otoczenia
  • obsługa Bluetooth w wersji 4.2
  • zaimplementowana technologia ANC tym razem o zwiększonej skuteczności
  • brak częstych w budżetówce przebić od elektroniki oraz lagów
  • bardzo długi czas pracy na baterii
  • brzmienie o dobrej kompensacji niskich częstotliwości z otoczenia
  • bardziej praktyczne wydanie w ramach domeny, w której powinny od samego początku operować
  • atrakcyjna cena, zwłaszcza jak na model z systemem ANC

Wady:

  • tulejki wciąż mogłyby być dłuższe by ułatwiać w ten sposób aplikację
  • gorsze rezultaty z piankami w stosunku do modelu KN Sport I
  • słabo zbierający mikrofon
  • widoczne ślady odlewów oraz klejenia
  • niezabezpieczone gniazdo USB-C
  • dioda na włączniku, która przez to jest niewidoczna podczas naciskania
  • brak etui do przenoszenia, choć w tej cenie nie jest to żelazny wymóg

 

Serdeczne podziękowania dla dystrybutora marki Bluedio za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

5 komentarzy

  1. Pytanie o pianki comply. Myślałem o zakupie tych słuchawek do pracy. Niestety pracuje na Open Space i nie mogę się skupić na pracy jakbym chciał. W poprzednim modelu korzystali państwo z T500. Do tego modelu również będą pasowały? Ew. czy są inne słuchawki dokanałowe do 300zł, które lepiej się sprawdzą w takiej sytuacji?

    • Odlewy słuchawek są rzeczywiście takie sobie. Ja w mojej pierwszej generacji poprawiłem to papierem ściernym. Myślę, że w drugiej generacji też to może pomóc.

  2. W przypadku dużych słuchawek Bluedio T5 wspominałeś o problemie w postaci uczucia rosnącego w uszach podczas używania ANC. Sam mierzyłem tamte słuchawki i miałem to samo odczucie, więc chciałem zapytać, czy w przypadku KN Sport 2 (oraz ich poprzedników) też miałeś takie wrażenie?
    Z góry dzięki za odpowiedź!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *