Recenzja słuchawek bezprzewodowych Final Audio Design ZE8000

Recenzja Final Audio Design ZE8000 będzie jedną z ostatnich recenzji w tym roku i do tego naprawdę interesującą. Jest to bowiem mieszanka kontrastów, gdzie miesza się naprawdę solidny kawał inżynierii i niezły dźwięk z dziwną warstwą programistyczną i nie najlepszą sferą marketingową, która powoduje głównie niepotrzebne emocje, chaos i dezorientację. Są to słuchawki więc wysoce skomplikowane opisowo, które bardzo trudno jest ocenić obiektywnie i całościowo w tylko skrótowej formie. Ponieważ przed testami zostałem poproszony o zrecenzowanie ZE8000 jak najbardziej rzetelnie i dokładnie tak jak je odebrałem (czyli tak jak zwykle), prócz planowanej typowej zawartości recenzji, a więc rzetelnego opisu kwestii technicznych i dźwiękowych wraz z pomiarami, postaram się opisać absolutnie wszystkie aspekty z nimi związane, w tym materiały marketingowe, opisy, parametry, zastosowane patenty, funkcje aktywowane programowo, a nawet osobne pomiary wpływu różnych elementów i opcji na dźwięk, by móc ocenić ich skalę. Również dlatego, że wszystko to jest przez wspomnianą sferę marketingową opisywane jako istna rewolucja w świecie IEM/TWS. Dlatego też recenzja będzie jedną z dłuższych i mających w wielu miejscach swoje zwroty akcji. Będzie też nieco porównań ze słuchawkami, które ostatnio testowałem, które znam i być może wysoko sobie cenię, bez względu na półkę cenową. Tak, aby wspomnianej prośbie uczynić pełną zadość, tak jak przy D8000. Choć pewnie i bez niej opisałbym wszystko w podobnym zakresie.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy bezpośrednio z marką Final Audio Design i dystrybutorem, firmą Fonnex, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.

Recenzja słuchawek bezprzewodowych Final Audio Design ZE8000

 

Dane techniczne (wg producenta):

  • Rodzaj transmisji: Bluetooth 5.2
  • Obsługiwane kodeki: SBC, AAC, Qualcomm aptX, aptX Adaptive
  • Czas odtwarzania muzyki: Max 5 godz. / z etui max 15 godz.
  • Szybkie ładowanie: 5 min = 45 min odtwarzania muzyki
  • Czas ładowania: Słuchawka 1,5 godz. / Etui 2 godz.
  • Wodoodporność: IPX4

Są to wszystkie dane techniczne jakie podaje producent. Żadnych innych parametrów takich jak SPL czy pasmo przenoszenia nie byłem w stanie się doszukać.

 

Wykonanie i konstrukcja ZE8000

Zacznijmy może od jakości wykonania. Ta jest szczerze fantastyczna. Jeśli narzekałem na jakość etui w Noble FoKus H-ANC, tak Final zmiótł temat doszczętnie. Etui jest fajne, przemyślane, rozsuwane, nie tracące stabilności i przede wszystkim łatwe w użytkowaniu. Słuchawki idą dokładnie tym samym tropem i również – będąc w typowej fakturze Finala znanej z ich słuchawek pełnowymiarowych – prezentują super jakość wykonania. Nie mogę się przyczepić do żadnego ich aspektu. To mi się podoba. Wreszcie poważne słuchawki dla poważnych ludzi, a przynajmniej na to się zanosi.

Recenzja słuchawek bezprzewodowych Final Audio Design ZE8000

Choć słuchawki wystają widocznie poza obrys uszu i nie należą do rozwiązań specjalnie dyskretnych, są wyśmienite do domowych, długich odsłuchów i spacerów bez nakrycia głowy. Ich konstrukcja jest podzielona na dwie komory – osobno z przetwornikiem, osobno z elektroniką. Sprzyja to izolowaniu się od interferencji elementów, ale też jest zabiegiem podyktowanym czysto wygodą, która jest absolutnie wzorowa (o niej za moment więcej).

 

Teoretyczna analiza możliwości funkcji 8K SOUND

Jest to flagowy punkt programu ZE8000 w ich materiałach reklamowych, czyli „dźwięk 8K”. Jednak czym ona dokładnie jest, na jakiej zasadzie działa, na czym się opiera – tego wielu po prostu nie wie. Przyznam, że starałem się naprawdę mocno zrozumieć na czym ta technologia polega (jak określa ją producent, choć powinno to być słowo „technika” mam wrażenie, ale powiedzmy że będziemy stosować słowo „technologia” tak jak podaje producent). Ponieważ nie była dostępna od samego początku, nie mogłem uczynić tego po zapoznaniu się z nią bezpośrednio i zacząłem przeglądać zarówno materiały producenta, jak i tłumaczenia na język polski u naszych rodzimych sprzedawców.

Niestety – a przynajmniej w zakresie polskich kart produktów – nie da się tego ani przeczytać, ani zrozumieć. Jest to jeden wielki potok słów, monolit treści, ale żadnych konkretów. Jeden wielki ogólnik marketingowy, będący jakąś bliżej nieokreśloną próbą wytłumaczenia przeciętnemu użytkownikowi fenomen „dźwięku 8K” na przykładzie rozdzielczości pikselowej obrazu 8K. Zauważyć można przy tej okazji pewien schemat, a mianowicie często powtarzające się przemycanie do sfery audio zagadnień nie będących z nią bezpośrednio związanych, na zasadzie analogii. Sam również stosuję takie zabiegi, bo potrafię w recenzjach odnosić się do zagadnień kulinarnych, wychodząc z założenia, że i tak wszyscy jeść musimy i przez żołądek najprościej będzie przeniknąć do wyobraźni czytelnika. Tak więc trochę rozumiem skąd taki zabieg. Ale trzeba czynić to rozważnie i umiejętnie, bo może się okazać, że nasza analogia trafia w zupełnie inną przestrzeń niż byśmy tego chcieli.

Marketing sam w sobie oczywiście też nie jest zły, bo używanie prostych i nieco bardziej ogólnych słów jest po prostu przystępne. Prościej opisać na przykład, że jakiś kabel powoduje wrażenie takie i takie, niż tłumaczyć to na bazie zwiększenia pojemności albo zastosowania w środku elementów konstruujących filtr dolnoprzepustowy o dodawanej stałej wartości impedancji. Prościej jest napisać też wyjaśnienie do wykresu tonalnego słuchawki takiej czy takiej, niż operować wyłącznie na wykresach i danych surowych, licząc na to że ktoś kompletnie nie znający się na tym będzie w stanie to zrozumieć. Marketing – zwłaszcza ten dobry – działa na dokładnie takich samych zasadach i ma za zadanie wytłumaczyć nam, użytkownikom, jakie zalety i atuty posiada dany produkt. Tak abyśmy wiedzieli dokładnie czego się spodziewać.

Problem w tym że i w oryginalnych materiałach FAD bardzo trudno doszukać się konkretnych informacji czym tak naprawdę jest tryb 8K SOUND. Trzymając się wspomnianej analogii kulinarnej, nie wiem co 8K oznacza. Czy to, że dostaję potrawę (dźwięk) w takiej samej ilości ale na większym talerzu, czy więcej jedzenia na tym samym talerzu rozmiarowo, czy może trochę inaczej przyprawioną, a może wszystko jednocześnie?

W pierwszej chwili opisy mówiły o znalezieniu nowych materiałów fizycznych i tym samym rozszerzeniu możliwości przetwornika dokanałowego. W bezpośrednim tłumaczeniu na język polski z oficjalnej strony Final Audio Design, na dzień otrzymania słuchawek:

ZE8000

odkrywając nowe właściwości fizyczne

„DŹWIĘK 8K”

Zrealizowany, ponieważ jest bezprzewodowy,

Niezastąpione przeżycie muzyczne

Zespół badań akustycznych firmy Final odkrył nowe właściwości fizyczne, które różnią się od tych, które od dawna są znane w branży. Odkryliśmy, że dźwięk oparty na tej nowej charakterystyce fizycznej sprawia, że ​​muzyka brzmi przytłaczająco bardziej szczegółowo niż wcześniej. Jednocześnie zdałem sobie sprawę, że trudno jest wyrazić słowami to nowe brzmienie. Wyrażenia takie jak „tekstura niskich częstotliwości” i „rozszerzenie wysokich częstotliwości” są często używane w wielu produktach audio, a my używaliśmy również wyrażeń wskazujących, że jakieś pasmo jest lepsze. Jednak tym razem nie byłem w stanie znaleźć słów, aby wyrazić moje wrażenie z pierwszego wrażenia, że ​​mogłem skupić się na wszystkim, łącznie z głębią, niezależnie od zakresu, instrumentu czy głosu. Odniosłem na przykład wrażenie, że przytłoczyła mnie wysoka rozdzielczość standardu wideo nowej generacji „8K”. Postanowiliśmy więc nazwać ten dźwięk „8K SOUND”. Podobnie jak w przypadku wideo 8K, organizm potrzebuje trochę czasu, aby przystosować się do wysokiej rozdzielczości, ale kiedy już się do tego przyzwyczaisz, nie ma odwrotu.

Drążąc jednak temat dalej, natrafiłem na fragmenty takie jak:

Wyposażony w ultra-precyzyjny i ultra-niski poziom zniekształceń sterownik „f-CORE for 8K SOUND”

Aby wdrożyć zaawansowane cyfrowe przetwarzanie sygnału, konieczne jest opracowanie niezwykle dokładnych sterowników. Aby uzyskać dźwięk 8K, opracowaliśmy na nowo sterownik o ultrawysokiej precyzji i bardzo niskich zniekształceniach „f-CORE for 8K SOUND”. Membrana o dużej średnicy, odpowiadająca średnicy 13 mm*, co jest rzadkością w całkowicie bezprzewodowych słuchawkach, jest mocowana bez użycia kleju poprzez wciśnięcie jej w krawędź za pomocą specjalnego silikonu. Ponadto, ponieważ okablowanie do cewki przyjmuje metodę okablowania antenowego, jest również bez kleju. Ta metoda produkcji, która nie wykorzystuje klejów, pozwoliła na zmniejszenie masy i wysoką precyzję membrany. Dzięki dokładnemu oscylowaniu ultralekkiej membrany udało nam się opracować precyzyjny przetwornik z przytłaczająco mniejszymi zniekształceniami w porównaniu do zwykłych przetworników.

* Przybliżona wartość przeliczona z części kopułkowej

A także:

Cyfrowa technologia przetwarzania sygnału dla dźwięku 8K

Po korekcji w domenie częstotliwości i dziedzinie czasu przy użyciu ogólnego filtra FIR, poprzez unikatowe połączenie wielu technologii cyfrowego przetwarzania sygnału, uzyskuje się wysokiej rozdzielczości, pozbawiony rozmyć „DŹWIĘK 8K”.

Czyli jednym słowem, a przynajmniej tak jak ja rozumuję i odczytuję z tych treści:

  • przetwornik jest teoretycznie 13 mm, ale jest to przybliżona estymacja,
  • składa się z dwóch materiałów połączonych w jedną membranę,

I na tym kończy się fizyczność cech i technologii tych słuchawek. Producent prawdopodobnie zalicza obie te rzeczy jako elementy technologii 8K.

Dopiero od tego momentu zaczyna się właściwa technologia 8K SOUND, która jest:

  • zaimplementowanym w słuchawki układem scalonym (jak mniemam procesorem dźwięku)
  • funkcją co do zasady sterowaną programowo, nie będąc stałą cechą fizyczną przetworników jako takich,
  • operująca na filtrze FIRcyfrowej korekcji tonalnej/czasowej,

Co do tego co powinna robić, jak wskazuje ostatnie zdanie materiałów: „zwiększać rozdzielczość dźwięku i redukować jego rozmycia”. Ponieważ jest to rozwiązanie programowe, wymaga najpewniej jakiejś aplikacji (Final Connect), ale informacja ta jest podana dopiero później w toku dokładnej lektury materiałów. Ciekawe jest, że producent nie podaje żadnych danych dotyczących przetwornika, takich jak pasmo przenoszenia czy SPL.

Pomijając cechy programowe, zawsze największą uwagę poświęcam tym sprzętowym i przyznam, że to co zrobił Final jest faktycznie ciekawe. Połączyli jak rozumiem dwa różne materiały w jedną membranę, różnicując ich sztywność i właściwości reprodukcji dźwięku. Sprytne podejście, choć nie będące nowością (występuje od lat w temacie kolumn głośnikowych, gdzie różne materiały są łączone z gumowym zawieszeniem). W słuchawkach od razu skojarzenia miałem z AKG i ich technologią Varimotion XXL, choć nie jest to do końca to samo (zróżnicowana sztywność/gęstość membrany w zależności zbliżania się do jej centrum). Sumaryczna średnica w okolicach 13 mm to spory atut, gdyż w IEMach kwalifikuje to przetwornik na grupę wielkośrednicowych, dając nadzieję na faktycznie lepszy dźwięk. Nie będą to oczywiście planarne IEMy typu Audeze, ale zobaczmy jakie są to maleństwa. Tu liczy się dosłownie każdy milimetr.

Na tym etapie ocenić możemy bez odsłuchu jedynie teoretyczne możliwości tej funkcji. Wygląda ona jak koniunkcja zróżnicowanej membrany przetworników z dedykowanym im procesorem dźwięku sterowanym programowo przez aplikację, aplikującym odpowiedni filtr FIR oraz sterując parametrami tonalnymi/timingiem. Jeśli miałaby ona generować np. lepsze wrażenie sceniczne, dekodować dźwięk lepiej (mniejsza kompresja) albo korygować tonalność na zasadzie podobnej do Audeze Cipher, to zapowiada się to naprawdę ciekawie. Final Audio Design zresztą wprost opisuje ją jako „game changer” i tak samo rozentuzjazmowani wcześni użytkownicy. I to mimo, że „dźwięk 8K” od początku nie jest (był) specjalnie dostępny. Dopiero w dniu premiery 16 grudnia zostanie (został) udostępniony i konieczne jest do tego celu zaktualizowanie aplikacji Final Connect do najnowszej wersji.

 

Aktualizowalny firmware

Słuchawki posiadają możliwość zaktualizowania oprogramowania pokładowego. Testowane egzemplarze były pierwotnie oparte o starszy firmware 1.7.1. Wykonałem na nim krótkie odsłuchy wstępne, generalnie było fajnie, ale po zainstalowaniu aplikacji pojawił się monit że jest nowa wersja FW, sygnowana numerem 1.7.8. Na niej też dokonałem wielu pomiarów i odsłuchów. Ostatecznie wgrałem firmware 1.8.0 i to na tym pakiecie kończyłem recenzję.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby jednak nie dwa problemy, a raczej dwie uwagi co do firmware’u:

  • nie ma możliwości cofnięcia się do poprzedniej wersji FW,
  • każda zastosowana przeze mnie wersja z wymienionych, w sposób słyszalny i zauważalny pomiarowo zmieniała strojenie ZE8000.

Zorientowałem się niestety już po wykonaniu pierwszej aktualizacji, ale na szczęście przy drugiej byłem już zwarty i gotowy, toteż zrobiłem stosowne pomiary. Tak więc wszystko jest super, jeśli tylko strojenie danej wersji nam odpowiada. Problem zaczyna się, gdy strojenie preferowaliśmy z poprzedniej wersji, ale jakieś nowe funkcje pojawiły się w nowszej. Powstaje dylemat co wtedy wybrać. Ale to nie wszystko. My nawet nie mamy wiedzy jakie strojenie producent zastosował.

Przykładowo, jak widać przy FW 1.8.0. widnieje jedynie:

„IMPROVED SOUND QUALITY WITH OPTIMIZED DIGITAL SIGNAL PROCESSING”

Czyli może to oznaczać absolutnie wszystko. Dowolne strojenie, a nawet brak zmian i skupienie się tylko na equalizacji. Również będę starał się to ustalić.

 

Aplikacja Final Connect – miły (i troszkę wymuszany) dodatek

O ile dodanie aplikacji jest rzeczą korzystną dla nas jako konsumentów i robią tak również chociażby Noble czy Audio-Technica, o tyle akurat rzeczy, które są tam obecne, nie będą niestety działały poza środowiskiem tejże aplikacji.

 

Na PC – czyli w konfiguracji w której używałbym ich najczęściej – i tak nie dostąpimy możliwości obcowania z dźwiękiem 8K oraz innymi opcjami programu, ponieważ aplikacja Finala jest przeznaczona wyłącznie na system Android w wersji min. 7.0.0 oraz iOS. Oznacza to z automatu, że mój poczciwy Asus, którego przerobiłem na przenośny tablet muzyczny, ze swoim zabytkowym Androidem 4.1.2, również nie skorzystałby z dobrodziejstw aplikacji Final Connect. Zostaję więc na tylko tym, co słuchawki oferują natywnie, a więc:

  • dźwięk natywny (czyli w standardowym spektrum 20 Hz do 20 kHz) i brak wspomnianego trybu 8K,
  • trzy tryby ANC bez możliwości ustawienia zachowania się opcji Hear Through,
  • brak możliwości zaaplikowania/wgrania EQ na pokład,
  • brak trybu głośności precyzyjnej (Volume Step Optimization) co zmusza do korzystania z tej wbudowanej o dość dużych skokach.

Jak wiadomo jestem osobą, która bardzo sobie ceni jakość dźwięku w formie natywnej, praktycznie w każdych słuchawkach. Nie jest to kwestia uprzedzeń, wiary ani niczego podobnego, ale elementarnego sposobu działania equalizerów jako takich, zwłaszcza cyfrowych. Cenię sobie dźwięk po prostu bez upiększaczy, dokładnie taki na jaki stać dane przetworniki pracujące w danej komorze. Powiedzmy że przemawia przeze mnie w tym momencie podejście stricte inżynierskie, a więc operujące na stanie faktycznym i faktycznych liczbach. Ten jednak zaimplementowany w aplikację operuje na bardzo skromnym zakresie do +3/-3 dB i przez to nie psuje nam tu specjalnie dźwięku, więc warto go mieć (przynajmniej mogę zbić nieco bas w ten sposób). Poniżej przykładowe ustawienia:

Oczywiście pozostanie na koniec pytanie, czy gra jest w ogóle warta świeczki, ale o tym za moment sobie dokładnie powiemy.

Aplikacja Finala pozwala nam jak pisałem na equalizację. Jest ona 4-zakresowa, ale każdy zakresy możemy dodatkowo ustawiać, co jest ogromnym plusem. Niestety słuchawki nie zapamiętywały ustawień EQ via Final Connect i pracowały z konkretnymi ustawieniami wyłącznie poprzez aplikację, a więc znów iOS albo Android 7.0+. Pomyślałem, że wielka szkoda, bo faktycznie mogłoby to uczynić ZE8000 pierwszymi programowalnymi słuchawkami TWS i to niezależnie od środowiska w jakim pracują.

Szczęśliwie składa się jednak, że raz, iż producent nie uzależnił się aż tak bardzo od dodatków i postanowił dowieźć nam produkt mam wrażenie maksymalnie dopracowany sam z siebie na gotowo, czyniąc wspomniane dodatki warstwą jedynie dodatkowej polewy na grubym i dostatecznie smacznym torcie. A dwa, że na wersji firmware 1.8.0 funkcja ta jednak działa tak, że można ustawiać słuchawki via Final Connect i tym samym da się programować je equalizerem pod inne urządzenia.

 

System ANC – całkiem dobry

Choć słuchawki nie mają mocnej izolacji od otoczenia pasywnie i bardziej określiłbym ją jako przeciętną (ale wciąż zależną od anatomii, więc może być u kogoś lepiej lub gorzej), funkcji wyłączenia systemu ANC tak jak w FoKusach mi po prostu brakowało. I to nie tylko via aplikacja, ale powinno być to na sztywno zakodowane w samych słuchawkach w ramach cyklu zmian trybu ANC.

Słuchawki posiadają dwa, a po aktualizacji – trzy, tryby pracy systemu ANC, który możemy rozszerzyć jeszcze o dodatkową opcję w aplikacji. Będą to:

  • ANC
  • Wind Noise Reduction Mode
  • Ambient Sound (często inni producenci opisują ją jako Hear Through (pozwolę sobie stosować te nazwy zamiennie w tekście)) z dwiema pod-funkcjami dostępnymi w aplikacji: przekazywania całości dźwięku z zewnątrz (Ambient – domyślnie) oraz głównie ludzkiego głosu (Voice).

System ANC jest bardzo fajnym dodatkiem, nie zmieniającym sygnatury tonalnej słuchawek, nie dodający szumu własnego (ach te stare czasy i narzekanie moje na K390NC), a do tego tłumiący wg deklaracji producenta do 30 dB hałasu otoczenia. FoKusy ze swoimi 40 dB fakt faktem były skuteczniejsze w tym aspekcie, ale i mniej wygodne.

Od początku wydawało mi się, że tryb Wind Noise Reduction w ogóle nie działa i zamiast redukować szum wiatru, a nawet zwykły pokojowy wentylator czy szum takowych z komputera, nie robi nic. Ponieważ jest to coś pośredniego w działaniu między Hear Through a ANC, przypuszczałem, że to właśnie on jest „wyłączeniem” się funkcji ANC i być może jest to niedopatrzenie programistów Finala. Na pewno nie jest to problem z wadliwą aktualizacją firmware, ani też samą aplikacją, gdyż tryb ten aktywuje się w słuchawkach, poprzez przytrzymanie przez dwie sekundy słuchawki lewej. Zatem funkcja ta przyszła z FW 1.7.8 i jest zakodowana w słuchawkach, niezależnie od aplikacji. A co akurat jest dla mnie dużym plusem.

Niemniej, niestety tryb ten nie wpływa na zużycie baterii i nie jest wyłączeniem całkowicie systemu ANC. Nadal czas pracy wynosi tyle samo co w przypadku pozostałych trybów. Nie dawało mi to spokoju i poczekałem na aktualizację 1.8.0. Podkusiło mnie wówczas coś, aby sprawdzić czy aby nie redukuje to nie szumu jako takiego (jak robił to Noble), ale podmuchów wprost w słuchawki. No i bingo! Czyli FAD implementuje zupełnie inaczej ten mechanizm niż konkurencja. A co jest przyznam chyba nawet lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza na rower, czyli – a jakże – pod jedyny sport jaki uprawiam. Niestety jest teraz za zimno abym mógł to sprawdzić i jedynie mogę zweryfikować to na balkonie lub w warunkach domowych.

 

Bateria i czas pracy

Ta niestety nie jest aż tak pojemna jak by się mogło wydawać i jest w stanie dostarczyć nam ok. 5 godzin pracy (można doładowaniami etui wyciągnąć max. 15 godzin). Każda godzina pracy to dokładnie 20% ubytku baterii. Prawdopodobnie udałoby się ten czas w ogóle wydłużyć poprzez całkowite wyłączenie systemu ANC, ale nie jest to możliwe, ponieważ tegoż wyłączyć się po prostu nie da. Uważam to za niedopatrzenie względem osób będących użytkownikami domowymi i nie potrzebującymi systemu ANC w formie zawsze aktywnej, ale oczekujących dłuższego czasu pracy, aby objąć przynajmniej cały dzień roboczy (8 godzin).

5 godzin przy słuchawkach zachęcających do odsłuchów i nie będących używanymi z konieczności sytuacyjnej to jednak trochę mało, zwłaszcza na tle bardzo pozytywnie przeze mnie przyjętych FoKusów z ich rzeczonymi 8 godzinami pracy na ANC i prawie 13 godzinami bez. Można próbować bronić ZE8000 gabarytami, które mogłyby ulec zwiększeniu przy chęci wpakowania w komorę zewnętrzną większych ogniw, ale uważam że konstrukcyjnie była na to możliwość (może w ZE10000?). No ale cóż, mamy to co mamy.

Aby też nie było wątpliwości, tryb Ambient Noise nie jest wyłączeniem trybu ANC, gdyż mikrofony cały czas będą w takim trybie pracowały, a jedynie zmienia się sposób tejże pracy.

Pozwoliłem sobie zadać pytania bezpośrednio do producenta/dystrybutora Final Audio Design na temat całkowitego wyłączania ANC czy wgrywania EQ bezpośrednio do słuchawek na stałe. A dokładniej, czy jest to możliwe i czy jest to planowane. Do dnia publikacji uzyskałem jedynie odpowiedź na pierwsze pytanie, cyt.: nie można wyłączyć tych funkcji całkowicie.

(Aktualizacja 21.12.2022) Na drugie pytanie odpowiedziano tuż po publikacji, że da się jednak wgrywać EQ, toteż sprawdziłem na 1.8.0 i faktycznie. Zwracamy więc honor.

 

Ogromna wygoda ZE8000

Słuchawki korzystają z dedykowanych specjalnych tipsów, które łączą w sobie cechy zarówno tipsów silikonowych do tradycyjnych słuchawek dokanałowych, jak i swego czasu obecnych na rynku „pseudosilikonów” nakładanych na słuchawki typu earbud, zmieniając je w ten sposób w model dokanałowy. ZE8000 nie są earbudami, mają normalną tulejkę, ale jest ona gładka, pozbawiona jakichkolwiek wypustków czy pierścieni mogących ograniczać tipsy konwencjonalne przed ześlizgnięciem się. W efekcie, tych słuchawek nie da się używać z innymi tipsami niż fabryczne. Z jednej strony jest to spora wada, z drugiej w zestawie otrzymujemy komplet aż 5 dodatkowych par tipsów w różnych rozmiarach. Tak więc nie jest aż tak źle. Plus 5 par zapasowych filtrów/sitek, co też jest bardzo miłym akcentem.

Co by jednak nie mówić, są to pierwsze słuchawki dokanałowe i chyba pierwsze TWS, w których bez jakichkolwiek problemów i dyskomfortu mogłem wysiedzieć praktycznie całą baterię. I to bez jakichkolwiek przerw. Naprawdę w tych słuchawkach aż chce się słuchać i nie dlatego że grają tak czy inaczej, ale że nie męczą kanałów słuchowych, nie podrażniają uszu, nie naciskają na małżowinę, nie wypadają, nie obracają się w kanale. Nie mam po nich uczucia parzenia i pieczenia w uszach, nie czuję się źle. Jestem w szoku. Wreszcie ktoś zrobił dla mnie wygodne słuchawki TWS.

Sekretem tego jest ich konstrukcja, która przez specyficzny kształt tipsów i fakt wyrzucenia elektroniki do osobnej komory, jest w praktyce systemem 2-punktowego kontaktu z uchem. Słuchawki trzyma w uchu zarówno sam tips i to na płytkiej stosunkowo aplikacji, jak i korpus w silikonowej osłonie. Jest to znacznie lepszy system niż ten zaproponowany przez Audeze ze wspornikami od SureFire, a potem „ślimaczkami”, ale i gabaryty słuchawek są inne, więc nie jest to porównanie do końca uczciwe. Audeze stało przed znacznie większą ilością wyzwań w swoich słuchawkach. Być może bardziej akuratnym rywalem byłby tu model Euclid, mimo że przewodowy, ale do tego też na spokojnie sobie dojdziemy.

 

Opis dźwięku ZE8000

Niestety nie sposób opisać jednoznacznie i akuratnie tego jak grają ZE8000 w kilku skrótowych punktach, ponieważ wszystko zależeć będzie od wersji firmware na której słuchawki pracują, a także skali wygrzania słuchawek (w zakresie basu). Na razie skupiając się na tej pierwszej rzeczy, oto pomiar wersji 1.7.8 oraz 1.8.0 (jak pisałem 1.7.1 nie posiadam bo nie spodziewałem się że FW zmieni strojenie):

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Z ciekawostek i obserwacji, wykres porównawczy jest znormalizowany do punktu zbornego w 1 kHz. W rzeczywistości jednak, słuchawki na 1.8.0 grają ciszej niż 1.7.8. Nie jest to różnica duża, bo średnio 2 dB różnicy na niemal całym paśmie, ale jest. Wnioskując więc po pomiarach, maksymalne SPL dla 1 kHz przy wersji 1.7.8 wynosiło 100 dB. W wersji 1.8.0 wynosi już 98 dB. Oczywiście należy brać te dane z pewną dozą niepewności co do realnych możliwości słuchawek (część energii może mi się wytracać w trakcie pomiaru generując stosowną tolerancję i może to być np. 101 albo 102 dB), ale różnica między nimi jest już jak najbardziej realna i jeśli są to 2 dB, to tak jest w rzeczywistości. Prawdą również okazało się, że jakość dźwięku została poprawiona. Pomiar wskazał różnicę w THD na plus (dla 1 kHz z 0,23% na 0,19%), więc technicznie zmiana – o ile subtelna i nie dająca się wychwycić uchem – jest na plus.

Niemniej, jak widać słuchawki różnią się tonalnie od siebie, w nowszej wersji grając równiej (i lepiej). W wersji 1.7.1 grały jeszcze inaczej, lżej basowo, jaśniej. Czyli w tym momencie mamy tak naprawdę możliwość napisania nie jednej, a trzech recenzji. To są trzy różnie grające pary słuchawek, albo przynajmniej dwie, jeśli uznać że 1.8.0 to jedynie nieco zmieniony proporcjonalnie wariant 1.7.8. W tym miejscu uważam, że użytkownik ZE8000 powinien mieć absolutnie pełny wgląd w to, jak słuchawki będą strojone po zaaplikowaniu wersji X lub Y oprogramowania pokładowego, aby mógł podjąć świadomą decyzję. Tymczasem jak pisałem producent w ogóle tego nie opisuje, powodując aktualizację firmware’u przypominającą rosyjską ruletkę. Trafimy albo nie. Jeśli wersje FW mają być opisywane tak lakonicznie jak cytowałem wcześniej, bez żadnych pomiarów lub nawet estymacji w formie graficznej tak, aby każdy mógł sobie to wyobrazić i zdecydować czy upgrade będzie dla niego korzystny czy nie, to moim zdaniem należałoby dać przynajmniej możliwość cofnięcia się do poprzedniej wersji, jeśli coś nam nie pasuje.

Fakt modyfikowania tonalności oprogramowaniem co rusz wprowadza zatem niesamowity chaos do tego już dostatecznie wykreowanego przez funkcję 8K i powoduje, że recenzja musi być pisana z perspektywy określonej wersji FW i tym samym skazuje wszystkie recenzje pisane w danym okresie na niemal natychmiastową dezaktualizację, jeśli tylko wyjdzie kolejna wersja oprogramowania, która znów coś zmieni w tonalności słuchawek.

Nie mam osobiście możliwości czasowych podług ciągłych aktualizacji recenzji o nowe sygnatury dźwiękowe wynikające z aktualizacji. Muszę więc podjąć decyzję pisania jej w oparciu o 1.7.8 oraz 1.8.0. Na 1.7.1 miałem wrażenie, iż słuchawkom bliżej jest do DT880. Na 1.8.0, bardziej to już zaczyna przypominać np. H1707. Transformacja interesująca i ciekawa, bo pokazująca jak słuchawki są w stanie zagrać tylko i wyłącznie poprzez cyfrowe ustawienia i manipulowanie wbudowanymi końcówkami mocy, DACiem itd. na poziomie programowym. Ale i jak mówiłem groźna, bo robiona w jedną stronę, bez opcji powrotu.

 

Bas

Na samym początku słuchawki zagrały świetnym technicznie, nieprzesadzonym basem, który można nawet byłoby zakwalifikować jako po tej oszczędniejszej stronie. Tu również mógł jednak nastąpić błąd po mojej stronie, gdyż zbyt szybko zdecydowałem się na aktualizację do nowego FW, nie wiedząc że może on zmienić dźwięk. W efekcie przy braku pomiarów i znaku zapytania przy temacie wygrzewania, które prawdopodobnie jednak tu występuje, wrażenie lekkości basu mogło wynikać tak samo dobrze z wersji FW, jak i niewygrzania słuchawek. Naprawdę bardzo rzadko zjawisko to występuje w słuchawkach dokanałowych i ma ono miejsce najczęściej przy membranach sztywnych, które muszą mieć z tej racji solidne zawieszenie. Tak przynajmniej jest w sferze głośnikowej. Na razie jedyne słuchawki dokanałowe, które mi się faktycznie przepoczwarzyły dźwiękowo, to Aune E1 i Noble FoKus H-ANC. ZE8000 chyba jednak również zaliczyłbym do tego grona. Można byłoby to nawet próbować wyjaśniać faktem użycia dwóch różnych materiałów do produkcji membrany przez FAD. Aczkolwiek jakby momentalnie przypomina mi się snucie tez do grającego etui, gdzie recenzentowi odtwarzacz przenośny z wbudowanymi lampami zagrał subiektywnie lepiej po tym gdy został umieszczony w etui, jakoby przez temperaturę pracy lamp. Osobiście wolałbym trzymać się faktów, toteż przepraszam, że dałem się zaskoczyć i nie zabezpieczyłem się na taką okoliczność w ZE8000, ale wynika to też z kolejności działań jakie podejmuję w recenzji: najpierw odsłuch, potem pomiary, aby nie sugerować się tymi drugimi i zachować ich znacznie zdrowszą rolę weryfikacyjną odsłuchu subiektywnego.

Wracając do basu zatem, przyznam że podobał mi się najbardziej w 1.7.1. Znacznie bardziej niż w 1.7.8, gdzie stał się znacznie mocniejszy, pulchniejszy, ale jak pisałem może po prostu wyrobiło się zawieszenie membrany i słuchawka dostała basu sama z siebie. Po aktualizacji do 1.8.0 jest lepiej, stanął on między 1.7.1 a 1.7.8, ale znów: może to wynikać z faktu, że przetwornik jest już wyrobiony po tygodniu pracy. Na pewno jednak można potwierdzić różnicę między wersjami, odsłuchowo i pomiarowo. W wersji 1.7.8 słuchawki grały basem zauważalnie podkreślonym, ale głównie w rejonie wyższego i średniego basu. W 1.8.0 jest on równiejszy i odbierany przeze mnie jako wciąż spory ilościowo, ale nadający się do praktycznie każdej muzyki. Jest mniej potężny na zejściu niż w ZAX, a już w szczególności niż w FoKusach, ale przez to jest mniej męczący i skupiający się bardziej na wybrzmiewaniu, wydźwięku. Dla fanów nieco mocniejszego basu ale jeszcze trzymanego w ryzach będzie to mocny i pozytywny punkt programu Finala.

 

Średnica

W wersji 1.7.8 była stosunkowo pulchna bym powiedział, jakby otulona delikatnym kocem przebrzmień. W wersji 1.8.0. robi natomiast lekki krok w tył ku 1.7.1 i jest to paradoksalnie dla mnie większa przyjemność słuchania. Widać na pomiarach mniejsze natężenie i jednocześnie tak właśnie daje się to usłyszeć. Albo inaczej – w odwrotnej kolejności. Daje się usłyszeć a pomiary to potwierdziły. To już jest bowiem skok, który nasze ucho jest w stanie bez żadnego problemu wychwycić jako zmianę. Jest więc przez to lepsza i równiejsza względem swoich sąsiadów. Wokaliści są dobrze słyszalni, głos jest świeży i czytelny, ale nie jest to przemożna intymność. Głos jest umiejscowiony w punkcie optymalnym, lepiej przestrzennie niż było to na 1.7.8 i nie negując aż tak bardzo głębi na osi przód-tył jak miało to miejsce wcześniej. Myślę że tutaj każdy będzie bardzo zadowolony.

 

Góra

To ona myślę będzie decydowała o „być albo nie być” tych słuchawek w posiadaniu użytkowników. Pomiarowo jest ona bardzo równa, choć w odsłuchu wydaje się podkreślać sporo detali w swojej wyższej partii. Dzieje się tak za sprawą wybicia w 7,4 kHz, które nadaje sopranowi specyficznego „smaczku”. Pierwotnie na 1.7.1 było tego jeszcze więcej miałem wrażenie i stąd skojarzenie z DT880. Tutaj natomiast, w 1.8.0, jest to swoiste zawieszenie między sopranem znormalizowanym a udetalicznionym, że tak to ujmę. Zależy więc jak wygląda nasz audiogram i jak bardzo jesteśmy w stanie usłyszeć 6-8 kHz, tak nam ZE8000 zagra. Góra może się wydawać nawet pozbawiona tegoż szczytu i podkreślenia detaliczności, jeśli nasz słuch notuje już ubytek w tamtym rejonie, chociażby z racji wieku czy wykonywanego zawodu zmuszającego do pracy w głośnym otoczeniu. Jeśli planujemy korzystać wyłącznie z aplikacji/telefonu, wówczas możemy sobie precyzyjnie ten punkt zbijać za pomocą EQ, ale w normalnych odsłuchach odbierałem sopran ZE8000 jako bardziej ich właściwość, aniżeli wadę. Nie do końca pasuje mi podkreślanie detali w tamtym rejonie i wolałbym szczyty mieć nieco bliżej 5-6 kHz, ale słuchawki nie sybilują, nie syczą, nie kłują i co więcej, świetnie się taki sopran sprawdza o dziwo w muzyce której słucham. Zawsze brzmi to świeżo i z wrażeniem, że sopran jest dobrze rozciągnięty.

Dlatego też wydaje mi się, że Final zdecydował się na takie strojenie z dwóch względów. Pierwszy powód: specyficzny target w który pozycjonowane są te słuchawki. Czyli klienci szukający tego „czegoś”, tych smaczków, o niekoniecznie nawet młodym uchu. Drugi powód: łatwiej w ten sposób stworzyć wrażenie słuchawek hiper-detalicznych i rozdzielczych. Nawet mimo zastosowania kodeków, które z hi-res mają związek (o tym za moment).

 

Scena

Powiedziałbym, że w 1.7.8 jest to scena dobra, spokojnie wystarczająca jak na TWSy, ale mająca mocno zaznaczoną szerokość sceniczną. Głębia jest przez to mniej selektywna – wszystko dzieje się bardziej na planie mocno wyciągniętej na boki elipsy. Trójwymiarowość również nie jest aż tak duża i wydaje się, że jednak FoKusy miały trochę bardziej wyważoną scenę we wszystkie strony. Od obu par lepsze okazały się też ZAXy, choć w trybie kablowym. Są to jednak słuchawki o nieco specyficznej konstrukcji, dlatego nie jest do końca w porządku ich przytaczanie, ale robię to dlatego, że są to też słuchawki IEM, też mogące pracować bezprzewodowo, a przede wszystkim będące pewnym wyznacznikiem jakościowym i punktem odniesienia w skandalicznie niskiej cenie.

Wraz z wersją 1.8.0 mam wrażenie, że scena uległa poprawie, jest mniej eliptyczna, a nieco więcej uwagi poświęcono osi przód-tył, co mnie niezmiernie cieszy. Dystans do ZAXów się więc zmniejszył, ale choć nadal są to słuchawki potrafiące stworzyć wrażenie lepszej głębi i trójwymiarowości, bardziej zdatne są ZE8000 w tej chwili do rywalizowania z FoKusami, jako że to te słuchawki odbieram jako faktyczną alternatywę dla produktu Finala.

 

Artefakty, szum i kompresja

Słuchawki zachowują się bardzo kulturalnie, praktycznie nie szumiąc z włączonym trybem ANC. Nie jest to te słynne „czarne tło”, ale trzeba naprawdę bardzo mocno się wsłuchiwać, aby coś w tym względzie usłyszeć.

Artefaktów na szczęście nie uświadczyłem żadnych. Słuchawki – w tym na basie – zachowują się schludnie i czysto. Nie ma żadnego dzwonienia ani brzęczenia, a zwłaszcza takiego, które uznalibyśmy za „rattling” przetworników. Pod tym względem Final się faktycznie postarał.

Pozostaje zatem temat kompresji. Tu daje się odczuć, że ZE8000 mają coś grzebane z górą. Sopran przynajmniej w dwóch punktach sopranowych posiada wybicie za pomocą strojenia układem, a także najwyższy sopran poza progiem 10K, co powoduje wrażenie lekkiego cyfrowego nalotu w próbkach syntetycznych i testowych. W muzyce na 1.7.1 w 99% przypadków nie byłem w stanie się tego doszukać, choć na mocniej sopranowych utworach trudno było już tego „nie odsłyszeć” i uszy same się stroiły na szukanie takowych rzeczy. Tak właśnie działa ludzki układ słuchu. Na 1.7.8 i 1.8.0 było już znacznie lepiej, bo choć kompresja nie zniknęła, bas uległ wzmocnieniu na tyle, aby móc niektóre rzeczy w trakcie pracy po prostu przykryć (nie mylić z zalaniem).

Pod tym względem ZE8000 zachowują się jak typowe słuchawki TWS/BT, bowiem i kabelek do KZtów ma to samo, i Soundpeats H1 mają to samo. Tylko FoKusy H-ANC nie miały, ale im doskwierały delikatne artefakty na basie, tak więc jeden problem zamienialiśmy na inny. Natomiast co ważne podkreślenia – skala zjawiska. W ZE8000 jest ono naprawdę bardzo malutkie. O ile nie powiedziałbym, że są to słuchawki w 100% alternatywne dla modeli kablowych, pozbawionych takich problemów komunikacyjnych, to jednak tak jak FoKusy są im bardzo bliskie. Powiedzmy przynajmniej te 90% jest. A to już naprawdę duży komplement. Dla kontrastu, Soundpeats H1 mają bardziej słyszalną kompresję na górze, choć nadal jest ona całkowicie akceptowalna. Dopiero kabelek KZ BT z ZAXami ujawnia słyszalną kompresję i pogorszenie się jakości dźwięku. Powiem nawet więcej, preferowałem w trybie wireless przepięcie się kabelkiem na znacznie tańsze i prostsze ESX, zostawiając ZAXom tryb kablowy. Nie jest to ich wina, a kabelka, który mam wrażenie lepiej zachowuje się na BT o lepszych (wyższych standardem) parametrach.

To zaś sprowadza nas do jeszcze jednej obserwacji, a mianowicie kompatybilności Bluetooth i stopniowania jakości. W ZE8000 nie uświadczyłem tego zjawiska, w przeciwieństwie do KZ BT. Zarówno tablet ze starą wersją BT, jak i telefon/PC z BT 5.0, nie były poróżnione jakością dźwięku i ze wszystkiego ZE8000 grały tak jak powinny. Duży plus Finala i sromotna porażka KZ.

 

Funkcja 8K SOUND (1.7.8)

Cały powyższy opis aspektów dźwiękowych tyczy się dźwięku normalnego, czyli pozbawionego jakichkolwiek korekcji. Trzeba było czekać do 16 grudnia, aby móc pochylić się więc nad tym jak w praktyce sprawdza się tryb 8K. Poświęcimy mu naprawdę mnóstwo objętości w tej recenzji i głównie z jednego powodu: materiałów producenta. To w nich bowiem jest to funkcja przedstawiana jako absolutnie kluczowa i fundamentalna dla ZE8000, mająca decydować o ich sprzedaży. Choćby dlatego powinniśmy poświęcić mu bardzo dużo miejsca i przynajmniej spróbować sprawdzić jak w praktyce wygląda funkcja, która ma jak rozumiem odmienić rynek słuchawek TWS i sprawić że zapamiętamy ZE8000 jako prawdziwy „game changer”. Już sam dźwięk bazowy – bez żadnych korekcji – jest bowiem bardzo fajny. Więc skoro producent mówi nam iż „to jeszcze nic nie słyszeliśmy” i może być jeszcze lepiej, no to czemu nie? Tak jak pisałem jeśli miałaby ona generować np. lepsze wrażenie sceniczne, dekodować dźwięk lepiej (mniejsza kompresja) albo korygować tonalność na zasadzie podobnej do Audeze Cipher, to jestem z automatu zadowolony.

Wykonałem więc wszystkie niezbędne aktualizacje, bo było to konieczne. Wrzuciłem na telefon kilka utworów testowych – dokładnie tych samych które służą mi na PC od wielu lat – w formatach MP3, FLAC, WAV oraz nieco próbek syntetycznych, ale też przygotowałem się od strony streamingu z Bandcampa (m.in. Randal Collier-Ford – Advent).

Uruchamiam więc pierwszy utwór testowy w trybie normalnym, czyli:

  • VSO = OFF,
  • 8K = OFF,
  • EQ = OFF,
  • ANC = tryb pełny.

Na spokojnie go przesłuchałem, następnie cofam się do początku i w trakcie jego odtwarzania aktywuję funkcję dźwięku 8K (raczony komunikatem o tym że może to spowodować większą konsumpcję baterii).

 

Naciskam OK że zrozumiałem i… nie słyszę żadnej różnicy. Słucham przez 10 minut, 20 minut, pół godziny, przełączając się co rusz w locie i przed odtwarzaniem, na streamingu i po plikach… nic. Po prostu brak różnic.

Ok, więc może scenicznie coś się zmienia? Nie, brak różnic.

No dobrze, no to na pewno kompresja w syntetyku będzie mniejsza? Wiadomo – rozdzielczość i w ogóle ma być lepsza, tak obiecuje producent. Nie, brak różnic. Cały czas jest taka sama i w tych samych miejscach. Jedyne więc co udało mi się usłyszeć to delikatnie pyknięcie w słuchawkach (mikro-trzask) w momencie aktywacji lub dezaktywacji trybu 8K.

 

Pomiary działania funkcji 8K SOUND (1.7.8)

Logicznym ciągiem zdarzeń byłoby więc spróbować przyjrzeć się, czy aby wszystko jest w porządku, albo mi słuch nie płata figli, bo jak wiadomo jest to narząd wysoce niedoskonały i podatny na różnego rodzaju sugestie. Choć zdaje się, że nawet studiowanie opisów i możliwości trybu 8K na stronie Finala nie spowodowało, że cokolwiek usłyszałem na zasadzie autosugestii i „szukania” na siłę zmian.

Trudna jest to jednak sztuka, aby akuratnie dane pomiarowe zebrać przy wykorzystaniu aplikacji w telefonie. Niemniej przy wsparciu i konsultacjach w tym względzie udało się i tym bardziej jestem zadowolony, że był to przyczynek do opracowania metodologii dla pomiarów uzyskiwanych z zupełnie innego środowiska. Oto wyniki, przypomnę, cały czas dla 1.7.8:

Niebieski wykres to tryb normalny, czerwony to tryb 8K. Jak widać, wykresy są… w zasadzie identyczne. Wykonałem dla pewności 5 prób pomiarowych i wyniki były wysoce powtarzalne, z drobnymi wahaniami w jednym obszarze, ale mieszczącymi się w granicach błędu pomiarowego (0,3 dB w miejscu największej różnicy, w pozostałych 0,1 i 0,2 dB), więc w najlepszym wypadku byłoby to na granicy percepcji ludzkiego słuchu, przy założeniu że mówimy o zdrowym słuchu. W praktyce jest po prostu niesłyszalne.

Impuls – niemal identyczny, ze wskazaniem na tryb normalny, który zachowuje się minimalnie lepiej.

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Zniekształcenia THD – identycznie jak wyżej, brak różnic z minimalnym wskazaniem na tryb normalny i mieszcząc się w granicach błędu pomiarowego.

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Jeśli cokolwiek więc tryb 8K mógłby powodować, to dało się to zaobserwować tylko w wybranym rejonie pasma przenoszenia i tylko o takiej maksymalnej amplitudzie zmian. Technicznie można byłoby się upierać, że funkcja faktycznie działa i „zmienia dźwięk”, ale w rzeczywistości jest to tak samo jak przy słynnym KZ drama – technicznie coś powoduje, a słyszalnie jest to dyskusyjne, bo na granicy percepcji i to bardzo umownie. Z reguły poniżej jej. Użytkownik wsłuchując się, być może coś usłyszy, ale dla większości osób klikanie na ON/OFF będzie po prostu obojętne i powodowało jedynie niepotrzebny drenaż baterii i zabawę w szukanie zmian na siłę.

Dyskutować możemy, czy przez fakt, iż zmiany znajdują się poza granicą słyszalności słuchu, tryb 8K można określić jako w ogóle „działający”. W wymiarze technicznym możemy potwierdzić, że „jakaś” zmiana jest, więc system „działa”. W wymiarze praktycznym – udowodniłem wyżej iż jest to niesłyszalne. W wymiarze marketingowym – obiecywane było coś zdawałoby się znacznie większego i to tak naprawdę jest największym czynnikiem wpływającym na to, żeby się w ogóle czegoś tu doszukiwać. Prawdopodobnie taką intencję podsywa sam producent, namawiając do wsłuchiwania się dłuższy czas. Cytując bowiem go ponownie:

Podobnie jak w przypadku wideo 8K, organizm potrzebuje trochę czasu, aby przystosować się do wysokiej rozdzielczości, ale kiedy już się do tego przyzwyczaisz, nie ma odwrotu.

Być może więc po prostu o to chodzi.

 

Aktualizacja do wersji 1.8.0 i ponowne pomiary trybu 8K SOUND

Wątpliwości względem funkcji 8K miałem szansę szybko zweryfikować, bo tego samego dnia co premiera, tj. 16 grudnia, obok aplikacji wypuszczono też wspomnianą wersję firmware 1.8.0. Postanowiłem więc powtórzyć wszystkie pomiary, już w ramach nowego strojenia słuchawek, licząc na to, że jeśli funkcja ta działa błędnie, to nowa wersja FW wszelkie problemy by rozwiązała. Oto więc efekty:

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Kolory dokładnie tak samo jak poprzednio, czyli niebieski – tryb normalny, a czerwony – tryb 8K. Ponownie taka sama sytuacja. Ale i ponownie delikatne różnice w granicach błędu pomiarowego na pułapie znów maksymalnie do 0,3 dB i w tych samych rejonach. Nie wygląda to na przypadek, zwłaszcza że na innych słuchawkach mierzonych takich wahań w tych miejscach nie odnotowałem (nie jest to więc rezonans ani problem z pracującymi tipsami).

Impulsy – znów bez zmian, delikatnie na korzyść trybu nie-8K, czyli pomijalne:

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Pomiary słuchawek Final ZE8000

THD – znów bez zmian, z ułamkami na korzyść trybu nie-8K, czyli pomijalne:

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Pomiary słuchawek Final ZE8000

Znów więc sporo za mało aby móc powiedzieć, że cokolwiek się tam jednoznacznie słyszalnie dzieje, ale też ma miejsce coś bardzo ważnego: wszystko to odbywa się w sposób powtarzalny w ramach dwóch różnych wersji firmware’u. W obu przypadkach nie jestem w stanie stwierdzić subiektywnie i obiektywnie różnic większych niż wspomniany błąd pomiarowy, ani na poziomie tonalnym, ani impulsowym, ani zniekształceń. Jedyną faktyczną i realną różnicą, którą absolutnie odczuje każdy z racji różnicy głośności i amplitudy częstotliwości na poziomie średnio 4 dB, jest zmodyfikowanie strojenia bazowego słuchawek (moim zdaniem na jeszcze lepsze niż w 1.7.8), ale dzieje się to jakby poza tematyką „technologii” 8K.

 

Werdykt odnośnie funkcji 8K SOUND

Od samego początku 8K SOUND wzbudzała sporo kontrowersji i stąd też chęć dogłębnego przeanalizowania najpierw tego co miała robić i co robi w praktyce. Myślę, że możemy powiedzieć iż funkcja ta faktycznie działa, bo włącza się i wprowadza bardzo subtelną zmianę w tonalności w powtarzalny sposób na dwóch różnych wersjach firmware przy fakcie wykonania prób wielokrotnych na obu słuchawkach. Można założyć więc, że zmiana poniżej lub na poziomie percepcji, wynosząca tylko 0,1-0,3 dB, jest po prostu zamierzona. Sam osobiście spodziewałem się wielokrotnie więcej i bardziej w stylu Audeze Cipher, gdzie zmiana strojenia słuchawek była zawsze słyszalna, wymierna i przez to bezsprzeczna.

 

8K SOUND a techniczne ograniczenia transmisji w ZE8000

To jednak wciąż nie kończy tematu i mimo wszystko wracam myślami do opisów producenta. Tych marketingowych rzecz jasna. Temat ten analizuję tak obszernie w zasadzie tylko przez wzgląd na to jak bardzo położono nacisk na marketing trybu 8K, ale też z uwagi na to że jak daje się zauważyć, coraz bardziej zwracam uwagę na aspekty techniczne testowanego sprzętu i lubię popatrzeć na niego nie tylko przez pryzmat samego dźwięku jako takiego, ale związanych z jego reprodukcją technicznych możliwości i ograniczeń. I właśnie o te ograniczenia chodzi.

Być może bowiem problemem całej idei dźwięku 8K w ZE8000 jest więc fakt, że obojętnie co by się nie działo, funkcja ta będzie i tak ograniczana przez same słuchawki, a więc na:

  • próbie wpłynięcia na rozdzielczość słuchawki będącej jakby nie patrzeć stratną – poza SBC i AAC obsługiwane są tylko kodeki apt-X (352 kbps) i apt-X Adaptive (do 420 kbps + zmniejszenie opóźnienia),
  • braku faktycznych kodeków bardziej zbliżonych do idei hi-res: apt-X HD (576 kbps) czy LDAC (990 kbps),

Sam fakt możliwości komunikacji na maksymalnej przepustowości do 420 kbps wzbudza we mnie spore wątpliwości, że mógłby być limitowany przez techniczne możliwości transmisji danych do słuchawki. Maksymalną rozdzielczością słuchawki jest bowiem kodek apt-X Adaptive o co prawda głębi 24 bit / 96 kHz, ale przepływności zmiennej od 279 do 420 kbps. Co prawda jest to kodek zgodny z apt-X i apt-X HD, jednak trochę nie przystoi to słuchawkom aspirującym do miana rewolucji. Wypunktowałem tu brak kodeka LDAC, czyli należącego do Sony, również dlatego, że to właśnie on byłby najbardziej zbliżony do idei dźwięku wysokiej rozdzielczości. Zakładam jednak że wypadł on z powodu konieczności uiszczenia opłat licencyjnych.

W dźwięku co prawda już nawet te maksymalne 420 kbps będzie wystarczające do większości scenariuszy. Ale uważam że nie są to technicznie warunki do zademonstrowania technik DSP/FIR/EQ w skali określanej jako „rewolucyjną” i w ramach produktu będącego mam wrażenie konstrukcją pełniącą rolę demonstracyjną dla tej funkcji. Nie będzie to też jeszcze do końca „ten” poziom, który może zaoferować zwykły poczciwy kabel z dwoma porządnymi przetwornikami. Natomiast sam kodek czy kabel nie są oczywiście gwarancją jakości i muszą pracować jeszcze w połączeniu z porządnie zaprojektowaną słuchawką oraz elektroniką w środku. Jest to swoisty system naczyń połączonych.

Finalnie więc skłaniam się ku przekonaniu, że jeśli mechanizmy takie jak 8K SOUND już implementować i z tak daleko idącymi obietnicami, to na takiej zasadzie jak czyniło to Audeze i dając to jako po prostu przyłącze z elektroniką i programowalnym DSP, ale dbając jednocześnie o jakość transmisji, czyli po kablu + ewentualnie bezprzewodowo via coś pokroju wspomniany LDAC.

 

Realna przydatność 8K, EQ itd.

Tutaj każdy musi już sobie sam odpowiedzieć co jest dla niego ważne i w jakim stopniu. Mówiąc całkowicie subiektywnie, korzystając z np. PC czy starego tabletu i tak nie mam możliwości skorzystania z tej funkcji. Jej egzystencja jest więc ograniczona w moim przypadku wyłącznie do telefonu, którego nie używam do słuchania muzyki, tylko do poczty, rozmów i komunikacji jako takiej. Oczywiście mogę, ale z jakiego powodu miałbym zmieniać swoje preferencje lub nawyki? Tylko dlatego że jest jakaś funkcja, która – pomijając brak słyszalnego i jednoznacznie korzystnego wpływu na dźwięk – wymaga konkretnej aplikacji i używania na jednym urządzeniu z łącznie chyba pięciu, które mogłyby z ZE8000 współpracować? Mała to więc dla mnie póki co strata. I powód dla którego zakupowo nawet nie brałbym jej pod uwagę jako powód nabycia ZE8000.

Precyzyjna regulacja głośności – nigdy nie korzystałem z tej funkcji, więc nie jest mi ona niezbędna. Na PC jestem w stanie zrobić sobie precyzyjne dostrojenie ręcznie, a głośność z tabletu okazała się idealnie pokrywać z już wbudowanymi krokami. Na całe szczęście mogę zatem dać sobie radę.

Equalizacja – teoretycznie przydałaby się, ale jestem zwolennikiem surowej jakości dźwięku na czysto i wolę aby słuchawki grały mi dobrze wprost z pudełka, a nie dzięki cyfrowemu wspomaganiu. Zwłaszcza że to właśnie w taki sposób można uzyskać w nich najwyższą jakość z tego co oferują. Ale czy koniecznie ZE8000 muszą być equalizowane? Dyskutowałbym. Te słuchawki mają własny styl który może i będzie się podobał wielu osobom. A to, że na co dzień obcuję z innymi tonalnościami, wcale nie znaczy że odmienna musi być od razu „fuj”. Plus można słuchawki po prostu zequalizować sobie na nowszym urządzeniu i korzystać z niego na starszych.

Sterowanie ANC – generalnie niepotrzebne. Mam je już w samych słuchawkach. Jedyne co mi wypada to sterowanie sposobem działania Hear Through, a już wiem, że korzystałbym tylko z trybu pełnego ANC i WNR. Gdyby była funkcja ANC OFF, to najczęściej jednak właśnie z niej. Ale znów: na pytanie o ten tryb uzyskałem dość jednoznaczną odpowiedź odmowną.

Aktualizacje FW – przy stosowaniu różnych strojeń w ciemno i braku możliwości cofnięcia się, jest to w tym momencie balansowanie na ostrzu brzytwy, więc póki co zostanę na 1.8.0 i nie będę dalej na siłę aktualizował oprogramowania tylko po to, aby sprawdzać dalej działanie funkcji 8K. Chyba że dojdzie jakaś faktycznie interesująca opcja lub otrzymałbym sygnał, że warto.

Tak oto więc wygląda u mnie przydatność wszystkich funkcji dodatkowych w praktyce. Nie słyszę różnicy, z reguły nie korzystam, przeżyję, nie korzystam, bez opcji downgrade’u nie będę korzystał. Na szczęście ZE8000 oferują sporo i bez wodotrysków czy aplikacji na Androida, toteż nadal mają się czym u mnie w uszach bronić na poziomie projektu i przemyślanej konstrukcji, ale też i sensownego dźwięku, który o ile nie nazwałbym pełnym ideałem pod swoje preferencje, pada od niego bardzo blisko. Zwłaszcza w gatunkach których słucham najczęściej. U kogoś innego może jednak to wyglądać inaczej. Wystarczy na ten przykład ktoś, to ma wciąż jeszcze działający telefon na Androidzie 6.0 i nie planuje żadnych zmian. Taka osoba jest odcięta od wszystkiego co wymieniłem. A jeśli przyjdą do niej słuchawki z FW 1.7.8 i będzie chciała przejść na udokumentowanie lepsze lub bardziej rozbudowane oprogramowanie pokładowe, to tu już nie zdziwiłbym się negatywnym emocjom. Przy czym wersję FW można sprawdzić właściwie tylko w aplikacji. Nie ma możliwości przewidzenia/sprawdzenia w jakiej wersji do nas przychodzą.

 

Porównania

Porównanie mogę przeprowadzić do najbliższych znanych mi słuchawek, ale przede wszystkim zbliżonych konstrukcją, a więc zamkniętych TWSów. ZE8000 pozycjonowane są na półkę 1600 zł, co daje im sąsiedztwo pomiędzy kosztującymi niecałe 1000 zł FoKusami H-ANC od Noble Audio, a wycenianymi obecnie na 6000 zł Audeze Euclid, które nie są co prawda modelem TWS, ale reprezentują IEMy klasy wyższej. Tak aby były tu dwa przeciwległe bieguny.

 

Noble FoKus H-ANC

Są słuchawkami najbliższymi gatunkowo do ZE8000. System ANC jest lepszy w produkcie Noble. Tłumi lepiej w trybie ANC, tryb Wind Reduction działa, a także jest możliwość wyłączenia całkowicie mechanizmu aktywnej redukcji szumów, co wydłuża czas pracy na baterii. Ten także jest większy, bo wynoszący jak pisałem 8 godzin dla ANC i prawie 13 godzin dla zwykłego użytkowania. To zauważalnie więcej i odpowiednio ponad dwukrotnie więcej niż skromne 5 godzin ZE8000 do których jesteśmy przykuci czy się nam to podoba, czy nie (jak pisałem: potwierdzony oficjalnie brak możliwości wyłączenia ANC). Etui jest lepiej zaprojektowane i wykonane natomiast u Finala. Same słuchawki również są lepiej wykonane i przede wszystkim wygodniejsze, praktycznie pozbawione u mnie problemów. Nie bolą mnie małżowiny, nie muszę robić przerw.

Brzmieniowo jest mi bliżej strojeniem sopranu do FoKusów, choć ilość basu znacznie bardziej widzi mi się na ZE8000. Pozycja średnicy i ogólna sceniczność także przemawiają na korzyść Noble, aczkolwiek Final ma lepszą scenę na szerokość. Obie pary podlegają też zjawisku wygrzewaniu przetworników – Noble ze względu jak sądzę na wyrobienie się zawieszenia przetwornika z membraną tytanową, a Final z racji użycia dwóch materiałów o różnych właściwościach do stworzenia membrany.

W temacie artefaktów palmę pierwszeństwa dałbym mimo wszystko Finalom za dosyć czysty bas. W Noble słychać było delikatne brzęczenie. Góra z kolei czystsza kompresyjnie jest u Nobla. Mikrofony do rozmów lepiej zachowują się u Finala – głos jest stały i pozbawiony problemów, na poziomie mniej więcej typowego zestawu słuchawkowego dołączonego do telefonu. U Nobla zdarzały się z tym problemy niestety i swego rodzaju pulsujące zanikanie głosu rozmówcy. Opóźnienia i lagi to także zwycięstwo Finala. Transmisja dźwięku zostanie co najwyżej na samym początku przez ułamek sekundy ucięta, ale synchronizacja względem materiału video jest bardzo akuratna.

Można więc powiedzieć że obie pary mają swoje mocne i słabe strony, wymieniając się ciosami jak w amoku. Gdybym miał wybrać z nich coś sam, rozmowy telefoniczne, wygoda i znacznie bardziej akceptowalne strojenie basu – wraz z nadal strawną dla mnie tonalnością która po wygrzaniu znacznie mocniej podchodzi pod moje gusta – przemawiają za ZE8000.

 

Audeze Euclid

Tu natomiast ma miejsce totalna porażka, niestety. Choć słuchawki nie są aż tak straszne jak może się to wydawać, mimo mojego (dogasającego już powoli) sentymentu do tej marki, wybrałbym praktycznie we wszystkich scenariuszach ZE8000. I tak naprawdę tyle. Nie ma sensu tu już nic więcej dodawać. Owszem, nie są to TWS, ale ZE przebijają je w każdym możliwym aspekcie. Tonalnie, wygodą, opłacalnością, jakością wykonania, a nawet potencjalną żywotnością przetworników. I nawet kabel, który preferuję, nie ratuje tego modelu. Nie przy cenie 6000 zł i takiej konkurencji jak obecnie stanowią FoKusy czy ZE8000. Kiedyś można było się zastanawiać, ale obecnie próg wejścia w sensownie grające TWSy robi się coraz lepszy.

 

KZ ZAX

Słuchawki te jako pierwsze urzekły mnie z palety rozwiązań oferowanych przez KZ swego czasu i od tamtej pory, mimo iż dają się przeskoczyć jakościowo temu czy tamtemu produktowi, towarzyszą mi jako bardzo fajny budżetowy punkt odniesienia, dający mnóstwo ciekawych obserwacji i przemyśleń.

Są to ponownie słuchawki przewodowe (choć można im dać kabelek BT), wielokrotnie tańsze (ok. 350 zł), a do tego zmodyfikowane (zmienione tipsy oraz własny kabel Fanatum Synavlia IEM). Wszystko to podłączone do poczciwego Xonara Essence STX oraz Asusa K004. Sytuacja porównawcza z tymi słuchawkami zmieniała się parokrotnie, tak jak najpierw zmieniła się wersja firmware. W wersji 1.7.1 słuchawki były zauważalnie chudsze basowo i trochę też jaśniejsze od ZAXów. W wersji 1.7.8 natomiast okazały się po tygodniowym użytkowaniu… cieplejsze od ZAXów. Subbas mocniejszy w ZAX, ale bas generalnie i tak jest mocniejszy w ZAX, bardziej trzeba na niego uważać, o ile nie stosujemy kabelka BT, który bas tendencyjnie uspokaja, ale kosztem ogólnej jakości dźwięku względem kabla. Tu więc przyjemniej słucha się ZE8000. Średnica bliższa w ZAX, nieco bardziej oddalona w Finalach. Góra jaśniejsza i ostrzejsza w ZAX, w Finalach jasna na wyższej górze, wciąż detaliczna, łagodniejsza przy dłuższych odsłuchach i przez to sprawiająca wrażenie mniej surowej. Zwłaszcza na kabelku BT, ZAX po prostu swoją sopranową naturą wyciągają wszystko to, co Finalom udaje się swoim odmiennym strojeniem umiejętnie poukrywać przed uwagą słuchacza. Scena na głębię lepsza jest oczywiście w ZAX, na szerokość mocno zbliżona.

Najbardziej porównywalne do ZAXów były ZE8000 na samym początku, oferując równy i idealnie dobrany ilościowo bas względem ZAX, lepiej wyrównaną średnicę niższą i główną, górę nadal z podkreśleniem partii wyższych i wrażeniem wyższej od ZAXów jakości, ale i też przy tym wszystkim lepszą scenę, tym razem mniej oddaloną dystansem od ZAXów. Tak więc też jest to bardzo ciekawy pojedynek i szkoda, że nie można wrócić z ZE8000 do stanu początkowego.

 

KZ ESX 10th Anniversary Edition

Drugim modelem były KZ ESX, ale tym razem pracujące w nieco odmiennej konfiguracji: z ich firmowym kabelkiem bezprzewodowym BT o którym wspominałem wyżej, kablem Fanatum oraz tipsami KZ SuperSoft (SS) i nieprodukowanymi już piankami Comply S400.

Pojedynek ten jest jeszcze ciekawszy i najobszerniejszy ze wszystkich, bo tym razem mówimy o słuchawkach za ok. 100 zł, a więc 16x tańszych, będących w zasięgu praktycznie każdego użytkownika. Do tego półotwartych (na krawędziach znajdują się otwory dyfuzyjne komory akustycznej przetwornika) i opartych o „superdynamiki” KZ, czyli podwójne jednostki 12 mm w formie jednej sprasowanej kapsuły. Porównywalnie więc do tego, co zostało umieszczone w ZE8000, a przynajmniej w zakresie wielkości przetwornika. Jest to konstrukcja bezzwrotnicowa, tak prosta jak tylko się da.

Słuchawki te tym teście znalazły się nieprzypadkowo, nie tylko dlatego, że po prostu mogą. Ale dlatego, że jak na razie są wraz z kilkoma innymi parami niesamowicie blisko kroczącymi strojenia, które uznaję za perfekcyjne i idealnie wyrównane, a do tego betonowo opłacalne. Przede wszystkim nie jest to żadna „profanacja” dla ZE8000, jak często widzi się przy podobnych porównaniach w myśl argumentu, że są to przecież różne półki cenowe i żadna to więc rywalizacja. Ale to właśnie pytania o to jak taki sprzęt sprawdza się na tle tego tańszego i czy jest wart wielokrotnie większej dopłaty sprawiają, że konfrontacja jest więcej niż uzasadniona. W końcu przecież droższy produkt musi grać lepiej. A jednak to malutkie ESX okazały się być trudnym dla ZE8000 rywalem.

Pod względem wygody jest bardzo dobrze, choć nadal ze wskazaniem na ZE8000. ESX są dla mnie niesamowicie wygodne i przyjemne w użytkowaniu ze względu na pianki S400, które dają mi zarówno solidne utrzymywanie słuchawki w uchu. Izolacja jest oczywiście lepsza w ZE8000, bez dwóch zdań podnosząc wrażenie że czystości w kontekście szumów otoczenia i wyciągania szumów własnych. Na silikonach SuperSoft aplikacja jest bardzo płytka, więc wygoda również utrzymuje się na rozsądnym poziomie, a izolacja pasywna wzrasta do poziomu identycznego jak w ZE8000 w trybie Wind Noise Reduction, choć aplikacyjność jest znacznie gorsza. Słuchawki głębiej siedzą w uchu przez mały profil tipsów i nie wystają tak jak ZE8000, ale ich bardzo miękkie kapelusze notorycznie łamią szczelność podczas insercji i niekiedy bardzo dużo czasu zajmuje ich poprawne umiejscowienie w kanałach oraz w ogóle nauka jak robić to poprawnie.

Tonalnie dopiero tutaj słychać, jak bardzo ZE8000 odstają od neutralności. Bas jest zdecydowanie spokojniejszy na ESX z piankami (oczywiście mocniejszy gdy są na silikonach), wielokrotnie bardziej neutralny, równy, przypominający mi najbardziej ten z wersji 1.7.1. Potrafi zejść, potrafi zabrzmieć, potrafi skrócić się gdy jest to potrzebne. Dla mnie osobiście to właśnie taki bas jest tym lepszym, natomiast proporcjonalnie bardziej odpowiada mi w odsłuchu domowym ten słyszany na SS. Niestety na kabelku BT słuchawki zauważalnie wytracają bas, a co jest bardziej korzystne dla ZAX.

Wokal jest nieco bardziej ocieplony w ZE8000, nie tak świeży i doświetlony, nie tak konkretny i bliski jak w ESX. Głosów i wyłącznie samych głosów słucha mi się w ESX lepiej, choć w słuchawkach Finala wrażenie jest większej czystości z racji faktu ukrycia tego czy owego strojeniem, a co też jest całkowicie naturalne i wynikające z tonalności. To samo jest w HD800 czy K812 PRO, które największe zniekształcenia i chropowatość notują właśnie tam, gdzie mają największe wybicia.

Góra jest również bardziej ocieplona w ZE8000, wydając się gładszą i mniej surową oraz lepszą jakościowo, z podkreśleniem najwyższych detali i dalszego skraju. W ESX na piankach jest za to całościowo jaśniejsza, bardziej szklista i stąd też wrażenie, że surowsza. Wrażenie jest mniejsze na tipsach SS i tu już można powiedzieć, że to właśnie ona dzierży palmę pierwszeństwa na drodze ku neutralności, czy też umownej referencji tonalnej. I nie czyni tego wbrew pomiarom, bo ZE8000, choć na pomiarach równiejsze, w praktyce pokazuję tak jak wszystkie słuchawki, a więc w obrębie danych surowych i nie uwzględniających chociażby izofony odsłuchowej czy indywidualnego audiogramu, którego nie da się nałożyć na wykres, gdyż jest on indywidualny dla każdego człowieka, a nawet pojedynczego ucha. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby góra była w ESX dosłownie odrobinę cieplejsza, ale wówczas byłyby to FoKusy H-ANC. A gdyby ZE8000 miały tak właśnie strojoną górę proporcjonalnie względem wszystkich swoich podzakresów i łączyły w sobie wszystkie cechy wymienionych par, to nie zdziwiłbym się gdyby próbowano do ceny dopisać jeszcze jedno zero.

Scenicznie ponownie sytuacja kształtuje się tak jak w ZAXach: więcej na szerokość w ZE8000, ale bardziej słychać pomieszczenie jako całość w ESX. Trójwymiarowość jest zbliżona, może ze wskazaniem na ZE8000 w niektórych sytuacjach. Tu już swój udział mają pianki, które premiują tonalność w ESX bardziej niż techniczną dokonałość. Na tipach SS dystans się zmniejsza i szerokość sceniczna jest już całkiem w zasięgu ręki, tak samo trójwymiarowość, ale oś przód-tył za to lepsza w ESX, mimo bliżej umiejscowionego środka.

Jak więc widać – dzieje się. I to za naprawdę śmieszne pieniądze. Słuchawki w wersji z kablem z mikrofonem + kabelek BT + tipsy SuperSoft + powiedzmy etui twarde to koszt łącznie 115 zł + 110 zł + 8 zł + 20 zł = zawrotne 253 zł. Czyli zupełnie przeciwległy biegun dla rozwiązań oferowanych przez firmy takie jak Final.

 

Tripowin x HBB Mele

Słuchawki te zostawiłem już na absolutnie sam koniec testów. Są to aktualnie chyba najbardziej naturalne słuchawki dokanałowe jakie miałem przyjemność testować i pod względem strojenia oraz klasy/jakości dźwięku leżą bardzo blisko ESX z tipsami SuperSoft. Różnica polega jednak na tym, że dostajemy tu nieco więcej izolacji, nieco więcej basu i delikatnie przygładzoną górę, która jest już w pełni leżąca w moich preferencjach, choć tak samo jak ta z ESX+SS.

Różnica jest między nimi o dziwo tak mała, że nawet zastanawiałem się, czy nie ująć obu par w jednym akapicie. Nawet scenicznie obie pary plasują się bliźniaczo. No ale dla czytelności i porządku niech będzie, że w ramach osobnego akapitu stwierdzimy ogromną tożsamość wniosków z opisu ESX. A więc: bas proporcjonalnie lepszy niż w ZE8000, ilościowo nieco większy niż w ESX. Średnica również bardzo podobna, bliska i namacalna, świeża i czytelna. W ZE8000 ponownie czuć delikatny woal ocieplenia. Góra w Mele całościowo przygładzona ponad ESX ale też znacznie bardziej koherentna niż ZE8000, gdzie ma miejsce schemat najpierw odpuszczenia gazu a potem wdepnięcia, czyli ocieplenie w niższej partii sopranu (do 6 kHz) + detaliczność w wyższej (próg 7 kHz i wyżej). Scena ustępująca nieco na szerokość Finalom, ale wydająca się nieco lepiej rozbudowywana na osi przód-tył.

Ale zahamować pragnę wypieki na twarzy i szydercze uśmiechy, że oto ZE8000 zostały pobite przez chińskie słuchaweczki za grosze. Przede wszystkim, są to mimo że IEMy, to jednak z dwóch różnych światów. ESX i Mele to modele przede wszystkim przewodowe, bez ANC, bez rozmów telefonicznych, wymagające dodatkowych inwestycji aby w ogóle móc uzyskać bezprzewodowość i opcję z mikrofonem (która w module BT KZ będzie i tak gorsza niż to co oferuje FAD), jak również ogromnych fikołków w ESX, aby dostroić ich brzmienie tipsami pod siebie i nie zrujnować po drodze jakkolwiek jeszcze dobrej wygody. Musimy więc spojrzeć na wszystkie produkty uczciwie. W odsłuchach domowych, przy komputerze, preferowałem ESX z racji lepszego i równiejszego strojenia pod mój gust lub Mele, o ile udawało mi się złapać szczelność na prawym uchu. Bezprzewodowo, czyniąc sobie wycieczki do kuchni albo oglądając coś w łóżku na laptopie, lepiej wypadały mi ESX z piankami i kabelkiem BT. Ale już wyjściowo, do telefonu, podczas rozmów telefonicznych, absolutnie ZE8000 były nie do pobicia, zwłaszcza że Mele mają korpusy metalowe, które w taką pogodę są proszeniem się o poważne kłopoty zdrowotne. Tak samo jeśli chciałem wyciągnąć maksymalną jakość muzyki z tabletu, gdzie niestety część przewodowych modeli zawodziła, a kabelek KZ BT notował straszną wręcz kompresję.

Jak więc widać, to nie jest wcale sytuacja zero-jedynkowa. Uwielbiam natomiast dobierać słuchawki względem przeznaczenia i tak jak chciałbym, aby ich ilość była możliwie jak najmniejsza w moim posiadaniu, po prostu nie da się pokryć absolutnie wszystkich zastosowań.

Dajmy na to rozmowy telefoniczne. Testowałem zarówno firmowy kabelek BT, jak i moduły AZ0x TWS i żaden z nich nie był w stanie pokonać swego czasu moich CK3TW. ATH sprawdzały mi się dlatego świetnie w rozmowach, a nawet na rowerze, w parku, gdziekolwiek. Powyższe rozwiązania brzmiały natomiast jak ze studni, albo zza kotary. ZE8000? Żadnych problemów. Dobrze było słychać mój głos, czytelnie i bez problemów. Dlatego jeśli już używam którychkolwiek KZtów do rozmów, to za pośrednictwem kabelka z mikrofonem przewodowym, a co jak łatwo się domyślić jest często bardzo nieporęczne, a nawet ryzykowne. Tam gdzie nie ma dobrego wyjścia jack, również ZE8000 się obronią. Tam gdzie jest starsza wersja BT – jak widać ZE8000 obróciły kabelek KZ w proch. Dlatego z tabletem używałem do tej pory głównie przewodowych IEMów, zaś ZE8000 są w gronie nielicznych bezprzewodowych z nim sparowanych.

Wygoda? To samo. ZE8000 wyjmuję i wkładam do ucha, jedynie uważać aby nie dotknąć „patyków” i czegoś nie włączyć przypadkowo. W ZAX nie mam problemu z aplikacją. W ZEX i Mele troszkę zabawy mam z prawym uchem. ESX na piankach bez problemu w obu uszach, na fabrycznych silikonach w zasadzie chyba też, ale już na SuperSoftach jest dramat i loteria, złapie się szczelność albo nie, poprawiać albo nie, a najgorsze, że KZ tipsów twardszych o takim dokładnie profilu jak SS w swojej ofercie nie ma. No i nie zapominajmy, że FAD daje nam aplikację z cyfrowym EQ, którym możemy sobie w razie czego dystans między tonalnościami w konkretnych miejscach zmniejszyć. Każdy kij zawsze będzie miał więc dwa końce i w zasadzie tyczy się to każdej pary słuchawek która została tu zaprezentowana (no, może poza Euclidami, one naprawdę dostają tu łupnia).

 

Podsumowanie

ZE8000 są dla mnie bez wątpienia najtrudniejszymi słuchawkami w ocenie, a może nawet w historii prowadzenia bloga. I paradoksalnie przechodzą przez dokładnie tak samo dogłębną analizę jak swego czasu D8000. Być może jest to brak szczęścia do ósemki i trzech zer, a być może moje zafascynowanie tą marką tak bardzo, że gdybym mógł to wszystko jeszcze rozebrać i analizować na poziomie elektroniki, to i tej przyjemności bym sobie nie odmówił.

Trudność w ocenie wynika ze złożoności materii ZE8000. Jest tu zbyt wiele rzeczy, które okazują się lub wychodzą na jaw dopiero po zakupie. Na trzy różne wersje firmware, można byłoby napisać trzy osobne relacje brzmieniowe i wydać trzy różne oceny ich dźwięku w kontekście ceny, które byłyby potem i tak jeszcze podlegające ocenie z trzech różnych perspektyw: inżynierskiej, marketingowej i programistycznej. A w zależności od tego nad którą się skupimy, wyjdzie nam to raz mniej, a raz bardziej pozytywnie bądź negatywnie. Plus można jeszcze zrobić tak jak ja, czyli zebrać to wszystko w całokształt i opisać pod każdym możliwym względem, starając się opisać jak najwięcej przydatnych informacji i słuchawki wszechstronnie udokumentować. Bo na ten moment zaiste wygląda to tak, jakby nad tymi słuchawkami pracowały trzy zespoły: inżynierski, marketingowy i programistyczny, ale na bardzo luźnej między sobą koordynacji i robiąc część rzeczy i tak po swojemu. Najbardziej na wysokości zadania mam wrażenie stanął ten pierwszy. Drugi ciężko pracuje na to, aby te słuchawki znielubić i wyśmiewać, a trzeci jest rozdarty między dwoma poprzednimi. Być może to jest ta obiecana rewolucja? W każdym razie już nawet ja sam na tym etapie recenzji czuję się przytłoczony i zmęczony. Autentycznie zmęczony domyślaniem się, zgadywaniem, zakładaniem lub weryfikowaniem rzeczy, których normalny użytkownik nie ma możliwości poznać ani przed, ani nawet po zakupie. I będę w tym miejscu naprawdę zadowolony i usatysfakcjonowany, jeśli powyższa recenzja rzuciła na te słuchawki trochę światła i umożliwiła podjęcie wielokrotnie bardziej świadomej decyzji przy ich zakupie.

Wracając jednak do tych perspektyw, ze strony tej inżynierskiej naprawdę muszę ZE8000 pochwalić. Słuchawki są świetnie wykonane, bardzo dobrze wyposażone, niesamowicie wygodne, wysoce praktyczne, a także całkiem dobrze brzmiące, zwłaszcza dla fanów tej opisywanej przeze mnie basowej V-ki z naciskiem na nieprzesadzenie skrajów. Mówiąc ogólnie – porządne słuchawki TWS. Niby tylko tyle, ale i aż tyle. Do tego dobrze zaimplementowany system ANC, konfigurowalność via aplikacja firmowa, aktualizacje oprogramowania pokładowego, brak lagów czy artefaktów i dobrej jakości mikrofony do rozmów telefonicznych. Jedyne do czego można się przyczepić to tylko 5 godzin pracy na jednym ładowaniu, brak możliwości wyłączenia ANC i nieobecność faktycznych kodeków hi-res (LDAC). Są to największe moim zdaniem wady tych słuchawek. W sferze życzeniowej naturalnie jeśli mógłbym coś w tych słuchawkach zmienić, to uczyniłbym je grającymi tak jak ESX+SS lub Mele, jako że te dwie pary są mi strojeniem najbliższe i najbardziej wpisujące się w moje preferencje. Niemniej Final miał swój pomysł na własny dźwięk i to również należy uszanować, zwłaszcza że jak pisałem nie wyszło mu to wcale źle i tych słuchawek nie tylko można spokojnie sobie słuchać, ale wręcz chce się słuchać. Słuchawki te dają miejscami naprawdę fantastyczną mieszankę solidnego basu i przyjemnej góry z dodatkowym wrażeniem precyzyjnego detalu, szczególnie po wstępnym przyzwyczajeniu się. Przypominają mi się trochę moje HD 580, ale na wielokrotnie wyższym poziomie jakościowym. A także pewne skojarzenia właśnie z D8000.

Z perspektywy marketingowej mamy potok słów-ogólników, same slogany bez żadnych konkretów i operowanie na zupełnie innych zagadnieniach by „wyjaśnić” w i tak w większości niezrozumiały sposób użytkownikom rewolucyjną technologię 8K SOUND na przykładzie techniki obrazu. Do tej pory trzeba dosłownie zgadywać co ta funkcja robi i na czym się opiera, jednocześnie w pomiarach akustycznych wychodzi mi jak na dłoni, że zmian w dźwięku słyszalnych nie ma żadnych. W muzyce słyszanej i odtwarzanej również. Są na granicy percepcji i to tylko tonalnej, trzeba się mocno wsłuchiwać aby być może cokolwiek w ogóle usłyszeć. Trzeba doszukiwać się także informacji, że 8K SOUND wymaga aplikacji Final Connect do jakiegokolwiek działania. Ze wszystkimi osobami z którymi rozmawiałem, aby poznać ich zdanie na ten temat, dowiedziałem się iż jeśli coś miałoby być rzeczą odrzucającą od zakupu, to definitywnie wskazaliby właśnie marketing, gdyż pokazuje jak producent w ogóle pochodzi do nich jako potencjalnych nabywców. Dlatego zostają przy swoich obecnych rozwiązaniach, w tym tańszych ZE3000. Choć jakby na drugiej szali odnotowywano fakt, że ZE8000 bardzo mi się jako sam produkt podobają i faktycznie mogą być to świetnie zaprojektowane TWSy. Po prostu marketingowo tak mocno wyskalowano oczekiwania i obietnice wobec tych słuchawek, że teraz działa to niczym miecz obosieczny.

Na koniec jest też perspektywa programistyczna, która wprowadza aktualizacje funkcji w nowych wydaniach firmware, co się chwali, ale słuchawki tak jak pisałem mają funkcje działające dyskusyjnie (8K), jak również co wersję zmieniają swoją bazową sygnaturę dźwiękową. Mamy więc dzięki temu słuchawki których nie da się ocenić w ramach wszystkich możliwości jakie oferują, a także nie da się opisać, bo za tydzień albo miesiąc ta recenzja będzie nieaktualna po kolejnej zmianie strojenia i to bez możliwości ewentualnego powrotu na wcześniejszą wersję firmware. Choć pochwalić trzeba, ze w wersji 1.8.0 słuchawki faktycznie wyciągnięto w dobrą stronę, jako że na 1.7.1 było za chudo i jasno (a może by się to wygrzało tam?), a na 1.7.8 przegięcie w drugą stronę: za ciepło i gęsto basowo. Widać więc że przynajmniej pracują i starają się. A jakby się tak postarali jeszcze bardziej, albo tak, żeby na premierę nie musieć się starać, to już w ogóle byłyby miód, orzeszki i poezja.

Gdyby tego wszystkiego nie było, być może każdy podszedłby do ZE8000 tak jak do normalnych słuchawek TWS, ze znacznie większym zaufaniem i entuzjazmem, a recenzja byłaby znacznie krótsza i bez tak rozbudowanych analiz. Bo jeśli odrzeć je z tych wszystkich marketingowych treści i rzeczy które w recenzji punktowałem, zostaną się nam w rękach zdumiewająco przemyślane słuchawki, które wiele rzeczy robią tak dobrze, jak żadne jeszcze TWSy które miałem w uszach. W Noble mogłem pomarzyć o tak genialnej wygodzie, a bas po rozruszaniu stawał się czasami po prostu męczący, choć fani głębokiego dołu byliby zachwyceni. Tylko w ZE8000 byłem w stanie wyczerpać baterię do zera, zrobić to w dokładnie deklarowanych 5 godzinach, bez żadnych przerw, bez bólu małżowin, piekących kanałów i innych nieprzyjemnych rzeczy, które powodują unikanie przeze mnie rozwiązań dokanałowych jako preferowanych jakby z samej definicji i niechęci do niszczenia sobie słuchu takim rodzajem słuchawek.

Znacznie prędzej więc powiedziałbym, że ZE8000 są „ewolucją” w świecie TWSów aniżeli „rewolucją”. Na płaszczyźnie technicznej i programistycznej idą w dobrym kierunku, czasami wręcz wyśmienicie dobrym i liczę, że inni producenci będą coraz bardziej podpatrywali tematy takie jak ulepszany firmware, rozbudowywanie funkcji w przyszłości czy programowanie aplikacją na inne urządzenia. Na tej marketingowej natomiast słuchawki tracą sporo zainteresowania już na starcie i jest to kontr-produktywne w stosunku do dwóch poprzednich. Jest to rzeczywiście wyrządzenie im w ten sposób krzywdy i tym bardziej mam wyrzuty sumienia że się tak mocno nad tym rozwodzę, zamiast skupiać na tym co faktycznie się liczy, czyli dźwięk, ergonomia itd. No ale cóż, miały się tu znaleźć wszystkie moje przemyślenia i ich opis dokładnie tak jak je odebrałem, a więc również całościowo.

Co bym w tych słuchawkach zmienił? Przede wszystkim:

  • wydłużyłbym czas pracy na baterii,
  • umożliwił całkowite wyłączenie ANC i funkcji Hear Through, aby dać możliwość dłuższej pracy na baterii użytkownikom domowym,
  • zaimplementował realne kodeki hi-res, aby nie ograniczać komunikacyjnie realnych możliwości tych słuchawek,
  • popracował nad tym aby tryb 8K wprowadzał faktycznie słyszalne zmiany nie operujące na dosłownie granicy percepcji, może też zmieniając jego nazwę po drodze na coś normalnego,
  • wykasował wszystkie materiały marketingowe o tych słuchawkach i napisał je od nowa, tym razem tak, aby przynajmniej wszyscy mogli je zrozumieć,
  • umożliwił cofanie się do poprzednich wersji firmware oraz opisywał je w taki sposób, aby użytkownik wiedział w jakie brzmienie się pakuje, jeśli takowe podlegać będzie w danej wersji zmianom.

 

Czy warto kupić Final Audio ZE8000?

To już jest najtrudniejsze pytanie w całej tej recenzji. Więc może ujmę to w ten sposób:

Jeśli tryb 8K nie jest (lub był) dla nas najważniejszym powodem zakupu ZE8000, tak samo jak chęć usilna korzystania z aplikacji (która być może ograniczy nam zakres zastosowań tych słuchawek do tylko wybranych urządzeń), a interesuje nas to co słuchawki oferują od ręki, same z siebie, bez wodotrysków uzależnionych od środowiska operacyjnego, to słuchawki w wersji 1.8.0 jestem w stanie zarekomendować. Fakt faktem bowiem, że używa mi się ich naprawdę dobrze, są wysoce wygodne i praktyczne, a do tego świetnie mi grają na obecnej wersji oprogramowania. Dodatkowo wraz z kolejnymi aktualizacjami dostajemy nowe funkcje, mapowanie przycisków, zapisywanie EQ do słuchawek itd. Tak samo rozbudowywana jest sama aplikacja. Możliwe więc, że z czasem za wydane pieniądze otrzymamy więcej niż pierwotnie w momencie zakupu, tak jak to miało miejsce z zapisem EQ albo opcją Wind Noise Reduction. Tego na starcie nie było. Teraz jest, a nie wydałem na to ani złotówki.

Jeśli natomiast nie jesteśmy w stanie pogodzić się z tym, że funkcje za które tu płacimy nic słyszalnie nie dają oraz obawiamy się tego, że słuchawki na jednym firmwarze zagrają tak, a na drugim inaczej i może taka sytuacja zajść jeszcze w przyszłości bez możliwości (póki co) cofnięcia się do poprzedniej wersji, lub może po prostu jesteśmy uczuleni na marketing na zasadzie idée fixe, no to robi się niestety już gorzej i rekomendacja jest po prostu na tym etapie zbyt ryzykowna. Zwłaszcza jeśli użytkownik nie ma doświadczenia z takimi słuchawkami i niekoniecznie orientuje się w nowoczesnych technologiach, mogąc odnieść przeświadczenie, że dostaje tu dokanałowy odpowiednik D8000, nawet numeracją się sugerując. Choć mam wrażenie że słuchawki kierunkowo nawet do ich strojenia próbują dążyć.

Myślę że produkt przechodzi obecnie typowe stadium wieku dziecięcego i będzie jeszcze rozwijany, przynajmniej w wymiarze programowym, dlatego w żaden sposób ich nie skreślam i trzymam kciuki za powodzenie tego projektu. Po prostu na razie to, co miało być kluczowymi atutami tych słuchawek, okazuje się być paradoksalnie największymi znakami zapytania, gwiazdkami i drobnym druczkiem na dole, które w przypadku przeoczenia mogą spowodować zawód. Bardzo też możliwe, że z czasem nie będzie tak źle i te słuchawki pod wieloma względami jeszcze dojrzeją, ponad już całkiem dobrą warstwą sprzętową. Ale to na razie tylko estymacja, a jak pisałem, estymacje ryzykownie jest brać za pewnik.

Nie ma natomiast myślę żadnych przeszkód, aby słuchawki nagrodzić bez żadnych już wątpliwości, zwłaszcza po rozwiązaniu przynajmniej części kwestii jakie poruszyłem wyżej, przede wszystkim możliwości swobodnej zmiany firmware na wcześniejsze wersje oraz wyłączania kompletnie mechanizmu ANC. Wówczas nie będzie ryzyka, że dźwięk który mi się podoba sobie przypadkowo „zepsuję” daną aktualizacją, wykonaną głównie z intencją jeszcze kolejnej weryfikacji funkcji 8K czy rozszerzenia palety algorytmów ANC, a także by oszczędzić baterię w zastosowaniach domowych, na których mi osobiście jako potencjalnemu użytkownikowi ZE8000 najbardziej by zależało. I choć odpowiedź odmowna została w tym drugim przypadku już udzielona, nadal nie tracę wiary, że dałoby się to zrobić. A jeśli tak by w istocie się stało, z ogromną przyjemnością wróciłbym do recenzji z dobrymi nowinami i jej aktualizacją.

(Aktualizacja 21.12.2022) Ponieważ otrzymałem odpowiedź że funkcja zapisu EQ do słuchawek działa, po pozytywnej weryfikacji działania tejże, jednak zdecydowałem się dać słuchawkom rekomendację. Była to jedna z funkcji na których mi najbardziej zależało i która otwiera ogromne możliwości przed użytkownikami.

 

 

Zalety:

  • bardzo dobra jakość wykonania słuchawek i etui
  • należyte wyposażenie dodatkowe w tej cenie
  • wodoszczelna konstrukcja
  • panele dotykowe
  • jak na razie największa wygoda użytkowania z jaką spotkałem się w słuchawkach TWS/IEM
  • konfigurowalne ANC i dodatkowe funkcje dostępne w aplikacji
  • możliwość zapisu EQ wprost do słuchawek (działa na 1.8.0)
  • ciekawie działający system Wind Noise Reduction
  • aktualizowany firmware i cały czas dochodzące nowe opcje/możliwości programowe
  • całkiem dobra jakość rozmów telefonicznych
  • brak problemów z lagami i synchronizacją dźwięku w materiałach video YT/PC
  • praktycznie brak szumu własnego
  • dobra ogólna jakość dźwięku
  • bardzo dobra scena na szerokość

Wady:

  • funkcja 8K SOUND nie daje żadnych słyszalnych i wymiernych efektów
  • brak jakichkolwiek opisów jak zmieniać będzie się dźwięk przy aktualizacji firmware do nowej wersji
  • brak możliwości powrotu do poprzednich wersji firmware
  • brak faktycznych kodeków hi-res typu LDAC
  • bardzo drobne ślady kompresji na sopranie
  • krótki czas pracy na baterii
  • duże skoki głośności wbudowanej
  • brak możliwości wyłączenia systemu ANC w razie jego niepotrzebowania

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

7 komentarzy

  1. Hej!

    Skąd pomysł, że funkcja 8K+ (zakładając, że w ogóle działa) nie jest tylko włączana przez aplikację, podobnie jak EQ, czy funkcje ANC. Według moich obserwacji, aplikacja działa tylko jako „włącznik”, natomiast funkcje działają potem na innym telefonie, na którym nie jestem w stanie uruchomić aplikacji (ciągły crash). Z materiałów marketingowych również nie byłem w stanie wyciągnąć tych samych wniosków co Ty.

    • Działanie funkcji 8K zostało pokazane na pomiarach – brak jakichkolwiek zmian przed/po. Uzależnienie funkcji 8K od aplikacji zostało natomiast potwierdzone w korespondencji z dystrybutorem.

    • Muszę odpowiedzieć sobie, bo innej opcji nie mam :/ Ja mam inne informacje od dystrybutora. Z tego co wiem, działanie funkcji 8K+ jest niezależne od aplikacji. Aplikacja służy w tym przypadku tylko do kontroli – włącz/wyłącz.

    • Więc możliwe Michale że nie było z nim zrozumienia po mojej stronie. Pytałem bowiem też i o ANC i tam również minęło trochę czasu zanim się zrozumieliśmy. Jeśli tak to fajnie, ale to i tak nic nie zmienia z tego względu, że funkcja ta po prostu nic nie daje, a nawet niektóre parametry pogarsza. W praktyce ani wpływu na dźwięk, ani wspomnianego pogorszenia nie mamy najmniejszych szans aby usłyszeć. Nie da się więc stwierdzić że parametr jest zapamiętywany o ile nie będzie on wprowadzał słyszalnych i znaczących różnic, która się jednoznacznie ocenić poza aplikacją na słuch lub pomiarowo poza granicami błędu pomiarowego (stąd pomiar na tym etapie byłby bezcelowy).

  2. Kolejne słuchawki po Focal Bathys w których nie można całkowicie wyłączyć ANC – to nieporozumienie.

  3. Bardzo przyjemna oraz długa recenzja. Przyjemnie się ją czyta i wiele można z niej wyciągnąć, chociaż brakuje tutaj np. porównań do wielu innych produktów z półki cenowej oraz będącymi faktycznie słuchawkami TWS, jednak tutaj nie ma na co narzekać – całokształt subiektywnej opinii jest w pełni możliwy do interpretacji. Jednak muszę się przyczepić do pewnej rzeczy – pomiarów. Brakuje informacji do jakiego targetu są owe tworzone i w którym momencie pomiar równa się z targetem (np. w wypadu rtings jest to pomiar surowy oraz skompensowany, jednak w tamtym wypadku mamy zobrazowanie jak wygląda target serwisu. Tutaj nie ma informacji ani o jednym ani o drugim i to jest największy ból by można było samemu zinterpretować brzmienie słuchawek).

    • Bardzo dziękuję za komentarz. W zakresie porównań, przyrównać słuchawki mogę do tego co znam. Konkurencyjne względem ZE8000 produkty musiałbym po prostu zakupić, aby móc się im dogłębnie przyjrzeć. W przypadku pomiarów, są to zawsze pomiary surowe, uzyskiwane wprost ze sprzętu pomiarowego. Nie uwzględniam targetu, ponieważ nie jest on sprecyzowany i nie ma jednej powtarzalnej metodologii. Dlatego porównywanie pomiarów między różnymi serwisami jest bardzo ryzykowne. Rtings ma swój własny, ustalony przez samych siebie target. HBB, Crinacle czy inne osoby zajmujące się pomiarami mają własny. Czasami jest to ich własne wyobrażenie tonalności, czasami jest to oparcie się o naturalną krzywą słuchu. Problem w tym że ta ostatnia kształtuje się różnie na różnych poziomach głośności i odbiór słuchawek może być różny dla izofony 60 dB oraz 80 dB. Dlatego od samego początku stosuję pomiary surowe, które osoba uzbrojona w podstawową wiedzę na temat słuchu jest w stanie poprawnie zinterpretować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *