Audeze Maxwell – recenzja headsetu planarnego wireless

Audeze jest zdaje się obecnie swego rodzaju prekursorem rozwiązań magnetostatycznych kierowanych do graczy i na rynek szeroko pojętego entertainmentu. Na pewno tendencja ta będzie jeszcze bardziej wzmocniona po przejęciu firmy przez Sony. Audeze Maxwell są więc ostatnim modelem, który wypuszczony został pod sterami samej Audeze, a moim zadaniem będzie w niniejszej recenzji sprawdzenie co te słuchawki sobą reprezentują.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Audeze za pośrednictwem sieci salonów Top HiFi, która podesłała niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Cechy (cyt. ze strony producenta):

  • 80hr+ Battery Life with Fast Charge for All Day Play in 20 min
  • Ultra-Low Latency Wireless with 3X Range of Traditional 2.4Ghz
  • First-in-Class Bluetooth 5.3 supports LE Audio, LC3plus, LDAC
  • Class-Leading High-Resolution Audio up to 24-bit/96kHz
  • Embedded Dolby Atmos® License (Xbox version only)
  • All-New Reinforced Chassis Built with Aluminum and Steel
  • FILTER™ Noise Reduction Technology for Clear Commuications
  • Award-winning Audeze 90mm Planar Magnetic Drivers

Cena w Polsce: ok. 1600 zł.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Tym razem dostajemy do rąk coś, co wygląda na naprawdę przemyślany produkt, a przynajmniej pewną iterację czegoś wcześniejszego. Mowa tu naturalnie o innych słuchawkach gamingowych tego producenta, a dokładniej modelu Mobius, którego testowałem swego czasu i który to zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, zwłaszcza za sprawą mechanizmu żyroskopowego z efektem zakotwiczenia położenia dźwięku.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Maxwelle nie posiadają na pokładzie tym razem (aż) takich cudów i skupiają się głównie na tym, co najważniejsze, a więc byciu po prostu słuchawkami. Efekt żyroskopowy jest co prawda dostępny w Maxwellach, ale zdaje się, że na razie jedynie na MacOS, przy wykorzystaniu jedynie Dolby Atmos Renderer i jedynie w wersji XBOX.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Konstrukcja jest mieszanką elementów metalowych i lekkich odlewów plastikowych, ale dobrej jakości. Miesza się tu także skórę (opaska) i materiał skóropodobny (pady). Całość elektroniki sterującej znalazła się na lewej muszli, z czego wyróżnić możemy:

  • Przełącznik wyciszenia mikrofonu.
  • Włącznik główny z funkcją parowania BT.
  • Diodę LED sygnalizującą pracę.
  • Przełącznik wejścia sygnału.
  • Gniazdo jack 3,5 mm TRS dla odpinanego mikrofonu.
  • Gniazdo USB-C do ładowania i komunikacji.
  • Gniazdo jack 3,5 mm TRRS dla źródła analogowego.
  • Regulację głośności mikrofonu.
  • Regulację głośności słuchawek.

W zestawie mamy wszystko czego nam trzeba, a nawet więcej. Przede wszystkim jest to okablowanie oraz niezbędne przelotki. W zestawie znalazł się również dongle z przełącznikiem PC/Playstation. Choć lekki i „tani” w dotyku, to super dodatek, rozwiązujący problemy wireless gamingu u osób posiadających zarówno komputer, jak i konsolę, które nie chcą kupować kilku zestawów słuchawek specjalnie pod każde urządzenie.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Dostępna jest również wersja XBOX Edition, która – jak łatwo się domyślić – dedykowana jest konsoli produkcji konkurenta z Redmond. Obie wersje różnią się kolorem oznaczeń. Wersja „pod pleja” ma emblematy niebieskie, podczas gdy druga ma zielone. Zachowano więc ten sam schemat, co przy Penrose. Jedyne, czego mi zabrakło, to jakiegoś twardego etui, aczkolwiek teoretycznie nie jest to model stricte wyjściowy (choć mógłby bez problemu takowym być).

 

Regulacja opaski i pałąk

Regulacja jako taka jest do bólu uproszczona. Dostajemy ją skórzaną, z kompletem trzech par dziurek po obu stronach. Aby dopasować słuchawki do naszej głowy, musimy wypiąć i wpiąć opaskę odpowiednimi dziurkami na wkręcone bezpośrednio w konstrukcję cztery śruby, po dwie na stronę. Wyklucza to jakiejkolwiek szybkie dostosowanie słuchawek do głowy danego słuchacza, ale daje też pewne korzyści.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Przede wszystkim jest to mechanizm z gatunku „gniotsa nie lamiotsa”, czyli tak prostych i tak skutecznych, że aż przypadkiem niezawodnych. Drugi plus, to możliwość dosztukowania sobie opaski takiej, jaką tylko chcemy, wliczając w to sytuację kompletnego zużycia i rozklejenia się lub przerwania tej fabrycznej. Wreszcie, trzeci plus: dzięki takiemu mechanizmowi, słuchawki mogą mieć prostszą, lżejszą i tańszą konstrukcję. Wpływa to jednym słowem korzystnie na cenę, masę i zwiększa niezawodność.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

To właśnie m.in. ten element pękał przy Mobiusach z tego co krążyło jak widziałem po sieci. Teoretycznie uszkodzeniu mógł ulec również pałąk, który tym razem w Maxwellach jest elementem metalowym. Tak więc cytując klasyka „w tym szaleństwie jest metoda” i mam wrażenie, że producent bardzo świadomie podszedł do konstrukcji Maxwelli, mając na uwadze problemy z pękaniem i trwałością Mobiusów.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

To zresztą jedna z tych rzeczy, których w recenzji nie da się przewidzieć. Tak samo z Maxwellami, o ile nie widzę tu potencjalnych źródeł problemów, o tyle nie mam najmniejszych szans przez raptem 2 tygodnie (słuchawki nadane 15 listopada) zmaltretować je tak, aby w jakimkolwiek stopniu zasymulować np. 2 lata ciągłego użytkowania u osoby X lub Y. Stąd jedynie możliwość estymacji, która w Maxwellach wygląda tak, że nie powinno nic się z nimi dziać w ramach ich konstrukcji nośnej i elementów newralgicznych.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Ciekawostką jest, że mimo iż słuchawki opierają się o opaskę, pałąk właściwy posiada wciąż mięciutkie obicie, choć nie sądzę aby poza skrajnymi przypadkami użytkownik był w stanie się tym poratować (tj. używać słuchawek bez opaski, bazując na samym obiciu). Jest ono bardzo miękkie i płytkie, a pod nim wyczuwalny jest kabel łączący lewą muszę z prawą. Będzie to zakładam niewygodne doznanie, zwłaszcza przy fakcie, że słuchawki na głowie jednak czuć.

 

Waga i wygoda

Aczkolwiek nie powiem, że Maxwelle są niewygodne. Wręcz przeciwnie. Czuć je na głowie jak pisałem, ale to nie jest poziom LCD-XC. Niemniej wciąż, 490 g to jednak 490 g i znów dają o sobie znać magnesy oraz przetworniki magnetostatyczne, które to ich do szczęścia niestety wymagają. Producent stara się to rekompensować np. muszlami z plastiku, ale mimo wszystko pół kilo na głowie się melduje. Osoby wyczulone na masę mogą nie być do końca zadowolone.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Mi osobiście to nie przeszkadzało aż tak bardzo, abym z tego powodu marudził i nie chodzi tu też o „zepsucie” posiadaniem LCD-XC, bo znacznie bardziej preferuję lżejsze słuchawki, takie jak K271 czy nawet jakieś dokanałówki na piankach, aby nie mieć nic na głowie. Z Maxwellami natomiast dałbym radę żyć, po prostu. Pady są za to stosunkowo miękkie, ale nie na tyle aby uszy zapadały się nam na amen. Na pewno są większe od tych z Mobiusów, a do tego okrągłe, nie owalne.

 

Sparowanie przetworników L/R

Jest bardzo dobre, choć troszkę zabrakło do miana perfekcyjnego. Między lewym a prawym rysuje się delikatna różnica w natężeniu dźwięku ze wskazaniem na lewy, czyli tam, gdzie znajduje się cała elektronika sterująca. Choć jest to w granicach normy (1-2 dB różnicy, nieregularnie) i spokojnie można byłoby zaklasyfikować jako różnicę produkcyjną, z przyzwoitości recenzenckiej należy to odnotować. W muzyce przyznam, że nie udało mi się usłyszeć żadnej różnicy między kanałami, a momentem, w którym zwróciłem na to uwagę, były testy syntetyczne na fantomie pomiarowym.

 

Parowanie Bluetooth

Co do sparowania Bluetooth, miło mi zakomunikować brak problemów. Słuchawki były podłączane z powodzeniem m.in. pod nadajniki:

  • Asus BT400
  • Asus BT500
  • Intel AX200 (Windows 10)
  • Intel AX210 (Arch Linux, via Pipewire)

Może to być cenna wiadomość dla osób, które zastanawiają się nad headsetem do gier dla platformy innej niż Windows. Dramatycznie mało jest z tego co widziałem informacji o tym, z czym dokładnie recenzenci parują testowane słuchawki BT i jeśli już to robią, to w jakich konfiguracjach, nie mówiąc o tak niszowych systemach w zastosowaniach do gier jak Linux.

Dużym plusem słuchawek jest też praca z kodekiem LDAC, co powinno zagwarantować bardzo dobre parametry pracy na polu komunikacyjnym. Coś, co punktowałem np. w obdarzonych dźwiękiem 8K Finalach ZE8000. Audeze dźwięku 8K nie mają, ale mają LDACa. Można? Można.

 

Jakość dźwięku

Maxwelle w pierwszej chwili robią wrażenie słuchawek grających na planie umiarkowanego jeszcze „V”, z czego więcej w nich można doszukać się góry niż dołu. Słuch jednak bardzo szybko przyzwyczaja się do ich stylu grania, zostawiając z każdym kolejnym utworem coraz lepsze wrażenie, by finalnie sprowadzić się do następujących obserwacji i uwag:

  • Bardzo dobre strojenie całościowe z uwzględnieniem gier.
  • Świetne zejście na basie przy nieprzesadzeniu z ilością.
  • Dobry detal i doświetlenie góry przy nieprzesadzeniu z jaskrawością.
  • Kapitalna scena jak na zamknięte, co jest w zasadzie idealnym spełnieniem pokładanych w nich oczekiwań co do gier.

Tak naprawdę jest to kwintesencja tego, jak te słuchawki grają i najbliższe skojarzenia mam z MM500 oraz Mobiusami, do których nawiążę jeszcze w dalszej części recenzji. Na początek jednak, pomiary:

Pomiary słuchawek Audeze Maxwell

Zniekształcenia:

Pomiary słuchawek Audeze Maxwell

Odpowiedź impulsowa, na przykładzie kanału lewego:

Pomiary słuchawek Audeze Maxwell

Jak widać słuchawki prezentują się naprawdę niezgorzej. W oczy rzuca się brak specjalnych wybić i lekkie tąpnięcie na przełomie niskiej średnicy, ale przede wszystkim bardzo równe THD (interesuje nas zakres przede wszystkim od 100 Hz), gdzie słuchawki trzymają stabilne okolice 0,5%. Można powiedzieć, że to standard jak na słuchawki, zwłaszcza tanie magnetostaty. W praktyce w punkcie kontrolnym daje nam to -47 dB, które już da się usłyszeć, ale mieści się to cały czas pod progiem lampowym.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Bas w Maxwellach w żadnym wypadku nie jest przesadzony. Jest on bardzo dobrze dobrany „wzajemnie proporcjonalnie”, oddając przyjemny nacisk na niższe swoje partie i zejście, potem na wydźwięk, a na końcu dopiero na wyższe swoje partie. W efekcie zachowuje doskonały status quo w różnych sytuacjach. Gdy w danej ścieżce dźwiękowej – bo niekoniecznie musi to być muzyka, zwłaszcza w kontekście ich realnego przeznaczenia – pojawia się mało basu, korzystamy z dobrego zejścia basowego Maxwelli. W momencie gdy pojawiają się dynamiczne zdarzenia i dużo niskich tonów, całość trzymana jest wciąż w ryzach, ale nie da się nie poczuć potencjału mocy wynikającego również ze wspomnianego zejścia.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

W ten sposób tam, gdzie słychać bębny, są one naturalne, ale ilościowo nieprzesadzone, a gdzie będą to wybuchy i huk, nie zostaniemy nim ogłuszeni. Idealne wyśrodkowanie między angażem a kinowymi doznaniami. Osoby lubiące anemiczny bas i wrażliwe na niskie tony nie powinny mieć tu powodów do narzekań, zaś te preferujące solidny wygar, jedynie w przypadku oczekiwań za basem „subwooferowym” na zasadzie odkręconej gałki będą czuli niedosyt, ale nie jest to bas kojarzący się – przynajmniej mi osobiście – z wysoką jakością dźwięku. Znacznie bliżej mi do koncepcji jaką serwują Maxwelle i w trakcie odsłuchów przypomniały mi one o powodach takiego stanu rzeczy.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Średnica jest w oczywisty sposób nieco trzymana z tyłu, na zasadzie tradycyjnej już u Audeze delikatnej dyfuzji źródeł pozornych. Nie jest to odbierane przeze mnie jako konwencjonalne odsunięcie średnicy, wokali, odebrania im ważności i środka ciężkości, ale nadanie im lekkiego wrażenia eteryczności, mgiełki. Trudno to wyrazić słowami, ale podobne wrażenia miały miejsce przy starszych LCD-2 oraz LCD-3. W zasadzie LCD-4 także. Po prostu w otwartych klasycznych LCD takie efekty udawało mi się usłyszeć i doznać bez żadnych problemów, ale to, co odróżnia Maxwelle na ich tle to fakt, że o ile są to słuchawki tak samo zamknięte jak LCD-2CB i LCD-XC, to żadne z tych słuchawek nie zachowują się na środku w taki sposób. Swoją drogą wiele osób bardzo ceni sobie oba zamknięte warianty Audeze właśnie za sposób prezentacji średnicy, który jest wielokrotnie bardziej konwencjonalny i przewidywalny. W tym ostatnim przypadku nawet znam jedną osobę, ale nie chce mi się szukać w tym momencie lustra. Maxwelle łączą natomiast przyjemne z pożytecznym, bo absolutnie nie mogłem odmówić czaru i klimatu otwartym LCD, ale też trudno było mi nie docenić tradycyjnego środka XC, na którym zawsze mogłem polegać, gdy do gry wchodziły odsłuchy nie stricte dla własnej przyjemności, a krytyczne. W sumie to jedno z drugim w pewnym momencie się połączyło i preferencje idące w kierunku słodkich kłamstw ustąpiły większemu cenieniu sobie wierności dźwięku i realizmu, ale Maxwelle nie są kierowane do żadnej z wymienionych grup użytkowników. Toteż niesamowicie interesujące jest móc postawić się w perspektywie trzeciej osoby, kompletnie stojącej do tej pory z boku i niemalże nieistniejące w uniwersum Audeze. Dopiero modelami Mobius/Penrose czy LCD-GX producent próbował grupę tą kokietować i każda z tych par robiła to na swój sposób.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Sopran w Maxwellach ma przy tym więcej wspólnego z pierwszymi z wymienionych. LCD-GX zapamiętałem jako zauważalnie cieplejsze i przyjemniejsze, dające przede wszystkim niemęczący dźwięk osobom chcącym pograć sobie nie przez godzinkę czy dwie, ale naprawdę bardzo długo. Technicznie jednak uważam, że Maxwelle je przebijają w tym względzie, że jeśli kiedykolwiek mieliśmy GX-om chęć zarzucić nadmierną powściągliwość i być może też małą scenę, a także niedostateczną izolację (bo okazało się, że jednak nie możemy grać w modelu otwartym i potrzebujemy czegoś zamkniętego), Maxwelle dowiozą w ramach tego samego producenta rozwiązanie tychże problemów.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

W pierwszej chwili może się wydawać nawet, że sopranu w Maxwellach jest delikatnie za dużo, a przynajmniej w muzyce można zauważyć, że gdzieś tam talerze mają tendencję do uciekania do przodu. W grach i filmach tego kompletnie nie usłyszałem.

Co więcej od Mobiusów słuchawki te grają moim zdaniem czyściej i ogólnie lepiej, bo z dokładniej wykończonymi skrajami, które znacznie bardziej sugerują obcowanie z przetwornikami magnetostatycznymi. Choć nie jest to taka czystość, jaką serwują Px8, ani taka klasa, jaką spotkać można było w MM500, to w tych pieniądzach udało się upakować na tyle dużo dobra, abym był w pełni usatysfakcjonowany jako ich potencjalny użytkownik. Tym bardziej, że sopran ma tu też po części swoje przełożenie na scenę.

Recenzja słuchawek Audeze Maxwell

Scena stanowi jeden z najważniejszych punktów programu każdych poważnych słuchawek do gier. Może być ona mała albo duża, ale przede wszystkim powinna być poprawna. To dlatego świetnie grało mi się w teoretycznie mających bardzo małą scenę K271 lub K550, ale już w chwalonych za obszerność K702 było co najmniej dziwnie. W Maxwellach mamy natomiast i jedno i drugie. Słuchawki w kapitalny sposób łączą w sobie poprawność sceny rodem ze słuchawek zamkniętych z jej spektakularnością niczym w dużych otwartych LCD i to bez efektu „małej sfery”. Ujmę to może inaczej: weźmy scenę z LCD-XC (szeroka) i dodajmy do niej tej z np. starych LCD-3 (głębokość, holografia). Całość wyważmy tak, aby zwolennicy jednej i drugiej koncepcji byli zadowoleni. Tak właśnie przedstawiają się na moich uszach Maxwelle i uważam, że wrażenia sceniczne przy zachowaniu zamkniętości konstrukcji to ich absolutny atut, za który powinno się je chwalić.

 

Podsumowanie

Jakość wykonania i wyposażenie – są mocnym progresem ponad Mobiusami, tak więc jest ogromna szansa niepowtórzenia się problemów z pękającymi plastikami. Najbardziej denerwującym elementem był dla mnie osobiście mikrofon, który oferował tylko ograniczony zakres możliwości wygięcia. Zwróciłem też uwagę na różnicę w natężeniu dźwięku między lewym i prawym przetwornikiem, choć nadal jest to w granicach normy. Słuchawki w trybie analogowym nie lubią też zbyt dużej mocy na wyjściu i koniecznie potrzebują wyjścia combo jack 4-pin, co ogranicza ich zastosowania w warunkach stricte domowych lub wymusza zastosowanie okablowania z pustym pinem mikrofonowym. Nie są to jednakże rzeczy, które Maxwelle by przekreślały w jakikolwiek specjalny sposób. W zestawie znajdziemy wszystko, co niezbędne, przynajmniej w zakresie okablowania (nie zasłużyliśmy na etui). Duży plus za dongle’a z przełącznikiem PC/Playstation oraz nowoczesne kodeki na pokładzie. Ostatecznie nie mogę doszukać się tutaj niczego na tyle poważnego, aby w tej kategorii nie dać im bardzo zdrowej oceny 9/10.

Jakość dźwięku – osobiście uważam, że strojenie Audeze Maxwell jest fenomenalne w ramach ich przeznaczenia i grupy docelowej. Z zejściem i mocą, ale nie basowo do przesady. Jasno i świeżo, ale bez zabawy w igielnik. Do tego z tym, czego gracze chcą najbardziej, a więc sceną. O ile są to świetne słuchawki do muzyki, w grach spełniają wiele cech modelu wprost idealnego, stworzonego z głową i naprawdę z uwzględnieniem tego, czego ludzie potrzebują. Choć czysto de gustibus życzyłbym sobie czystości jak w Px8 i delikatnie tyci mniej góry, aby uzyskać dźwięk bliższy mojej subiektywnej referencji (więcej Harmana), niemal na pewno odbiłoby się to na wrażeniach scenicznych, a czego bezwzględnie bym nie chciał. Dlatego też skupiając się głównie na obiektywnych aspektach i realnych zastosowaniach do których słuchawki zostały stworzone, chyba nie dało się tego zrobić lepiej. 9/10

Ergonomia, wygoda i praktyczność – tak naprawdę punkty w tej kategorii odjąć należy za kilka rzeczy. Raz, że za tradycyjne dla tego producenta klejenie padów do konstrukcji, które choć ma tu swoje uzasadnienie, to jednak dla użytkownika końcowego może powodować po paru latach problem przy konieczności zmiany padów. Druga sprawa to opaska pałąka, którą o ile wymienić możemy bardzo łatwo, to sposób regulacji wysokości jest delikatnie mówiąc spartańsko uproszczony, choć pracujący na dużą niezawodność. Waga jest umiarkowana jak na Audeze, niemniej po paru godzinach słuchawki daje się poczuć, że są na głowie i niestety osoby wrażliwe na wagę będą marudziły. Maxwelle nadrabiają za to pełnym wachlarzem sposobów komunikacji na naprawdę wszelkie możliwe scenariusze (niestety wszędzie wymagając pracy akumulatorowej), odpinanym mikrofonem, sterowaniem wygodnie na słuchawkach, sensowną izolacją pasywną oraz kosmicznie długim czasem pracy wynoszącym 80 godzin. Stąd finalnie bardzo wysokie 7/10.

Sumarycznie słuchawki uzyskały aż 8.5/10 w ocenie końcowej, co jest wynikiem świetnym jak na słuchawki do gier i spokojnie kwalifikującym Maxwelle na rekomendację. Słuchawki na pewno nie są pozbawione pewnych wad, ale też mają mnóstwo zalet, które powodują, że jako potencjalny użytkownik sam rozważałbym ich zakup i to nie tylko jako słuchawki do gier, ale też i do codziennego użytku, korzystając garściami z ich dobrej izolacji od otoczenia, piekielnie długiego czasu pracy oraz uniwersalnego strojenia. Przede wszystkim jednak bardzo cieszę się, że Audeze uczy się na błędach i cały czas poprawia to, na co zwracają im uwagę użytkownicy.

 

8.5/10

 

Słuchawki są dostępne na dzień pisania recenzji m.in. w salonach Top Hifi w cenie 1599 zł.

 

Zalety:

  • należyte wyposażenie we wszystkie niezbędne akcesoria
  • prosta(cka), ale niezawodna regulacja opaski pałąka upraszczająca konstrukcję
  • dobra izolacja pasywna przy nadal sensownej wygodzie
  • potężne 80 godzin pracy na baterii z funkcją szybkiego ładowania
  • wysokowydajne kodeki HD na pokładzie i niska latencja
  • komplet regulatorów na muszli
  • odpinany mikrofon
  • system żyroskopowy dostępny na bazie Dolby Atmos
  • możliwość łatwego parowania z konsolą za pomocą dołączonego dongle’a
  • opcja pracy przewodowej za sprawą kabla jack 3,5 mm
  • brak artefaktów i kompresji
  • uniwersalne i praktyczne strojenie na planie umiarkowanego „V”
  • bardzo równy przebieg tonalny i zniekształceń
  • świetnie zrealizowana scena dźwiękowa
  • genialne słuchawki do gier i codziennego użytku
  • całkiem rozsądnie skrojona cena

Wady:

  • wciąż jest to prawie 500g wagi na głowie
  • tryb analogowy wymaga i tak pracy bateryjnej
  • THD mimo wszystko mogłoby być nieco lepsze przy zastosowaniu technologii magnetostatycznej
  • klejone pady mogą utrudniać ich wymianę użytkownikom i wymuszają stosowanie dedykowanych rozwiązań producenta
  • mikrofon samodzielnie opadający i nie trzymający do końca zadanego kształtu
  • system żyroskopowy możliwy do wykorzystania tylko w wersji dla XBOXa
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

9 komentarzy

  1. Słuchawki są dostępne na dzień pisania recenzji m.in. w salonach Top Hifi w cenie 1599 zł.

    Gdzie niby? Od dawna ich tam nie ma.

    • A to już pytanie do nich (ew. do Audeze kiedy będzie ship). Na szczęście jedną sztukę do podesłania na testy znaleźli. 🙂

  2. To moje pierwsze słuchawki w tej technologii. Słyszę wyraźny szum w trakcie spoczynku, czy to normalne?

    • Warto sprawdzić czy mikrofon jest aktywny. Jeśli nie korzysta się z tego odpinanego na pałąku, to mają jeszcze w sobie dodatkowy wbudowany.

  3. Szczerze mówiąc, to znacznie łatwiej znaleźć dobre słuchawki do grania (po dodaniu mikrofonu), niż gamingowy headset nadający się do słuchania muzyki. Maxwell nie odbiega od tej reguły, z tym, że jest średni również w gamingu. Ja się rozczarowałem i pozbyłem się headsetu po 3 tygodniach.

  4. Udało mi się kupić w zagranicznym sklepie i uważam je za świetne allroundery. Do tego bateria to cud malina i w końcu mogę mieć słuchawki do grania i słuchania muzyki.

  5. Panie Jakubie czy grał pan w tych słuchawkach na ps5 jak ocenia Pan immersję dźwięku 360 czy są to jedne z najlepszych słuchawek do grania jest to efekt WOW? jak Pan ocenia ANC w porównaniu do muzycznych słuchawek B&W czy są w stanie zagłuszyć dość głośny hałas remontów od sąsiadów w bloku? Pozdrawiam.

  6. Panie Jakubie, pady jak najbardziej są sciągalne i wymienialne – wystraczy przekręcić w odpowiedni sposób. Sam osobiście wymieniłem oryginalne na Wicked Cusions, które nie powodują u mnie nadmiernego pocenia się małżowin w trakcie letnich upałów. Maxwelle kupiłem w ciemno dzień po tym jak pojawiły się u polskiego dystrybutora jako zamiennik dla Mobiusów, w których niestety pękł pałąk tuż nad jedną z muszli. Wiadomo taki sprzęt to zawsze jest kompromis… Choć mnie służą głównie do pracy i słuchania muzyki w jej trakcie. Dla mnie ogromną zaletą jest to, że są w pełni bezprzewodowe i mogę ich używać zarówno z komputerem (dołączony USB dongle) jak i z telefonem (via Bluetooth). Przychodzące połączenie telefoniczne powoduje automatyczne przełączenie na BT, więc wystarczy odebrać. Po zakończeniu rozmowy automagicznie „wraca” dźwięk z komputera. W trakcie długich telekonferencji mogę wstać od komputera i pochodzić swobodnie bez potrzeby odpinania kabla, czego nie dało się zrobić z Mobiusami… Po pełnym naładowaniu, spokojnie wystarczają na tydzień pracy z zapasem…

    To mój trzeci model Audeze, po EL8 Titanium i wspominanych już wcześniej Mobiusach, i z każdego z nich jestem/byłem równie zadowolony, a Maxwel jest dla mnie, jak na razie, rozwiązaniem na każdą okazję (również w podróży).

    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *