Audeze Mobius to bardzo innowacyjne słuchawki, implementujące w sobie pakiet technologii mocno kojarzący się z rosnącą wciąż gałęzią rozwiązań rzeczywistości wirtualnej. Choć wszystko skupia się tam na obrazie, wcale nie oznacza to, że dźwięk również nie może podlegać pewnej ewolucji. Bynajmniej jednak fizycznej, bowiem wciąż ludzie posiadają i posiadać będą parę uszu, a fala dźwiękowa nie zmieni magicznie swoich właściwości wykraczając poza nasze zdolności percepcji. Może jednak rozwinąć się w zakresie sprzętu, sposobów reprodukcji, warstwy stricte użytkowej i w konsekwencji – użytecznej. A że coraz więcej producentów wskakuje na coraz szybciej pędzący wagonik, nie powinno dziwić zrodzenie się tytułowych słuchawek i wprowadzenie ich na rynek jako prawdopodobnie pierwszych z tak mocno rozwiniętym pakietem efektowym dostępnym dla masowego odbiorcy. Miło mi też być pierwszą osobą w Polsce, która wyda na ich temat pełnowymiarową recenzję.
Dane techniczne
- Konstrukcja: wokółuszna, plastikowa
- Przetworniki: magnetostatyczne, zamknięte, magnesy neodymowe N50
- Wielkość przetwornika: 100 mm
- Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 50 kHz
- Skuteczność: > 120 dB
- Bateria: litowo-polimerowa
- Czas pracy na baterii: do 10 godzin
- Komunikacja bezprzewodowa: Bluetooth (SBC, AAC, LDAC)
- THD: < 0,1% przy 1 kHz
- Waga: 350 g
Opakowanie i wyposażenie
Słuchawki przychodzą do nas w kartonowym pudle z wypełnieniem gąbkowym. Są dosłownie otulone gąbką, także nie ma prawa im się nic stać w takiej formie. Całe wyposażenie jest posegregowane i odseparowane od słuchawek w formie papierowych kopert.
W ramach wyposażenia otrzymujemy:
- Instrukcję obsługi
- Kabel USB-C do USB (ładowanie i komunikacja)
- Kabel USB-C do USB-C (ładowanie i komunikacja)
- Kabel AUX 1,25 m (obustronny jack 3,5 mm TRRS)
- Woreczek do przenoszenia
- Mikrofon wpinany na gęsiej szyi
Niestety wszelkie dodatkowe akcesoria są dostępne w ich przypadku tylko jako osprzęt dodatkowy – a więc twarde etui i prosty stojak metalowy typu wiszącego. Tradycyjnie dla wielu moich recenzji, stojak widoczny na zdjęciu (w tym wypadku Oehlbach In Style Black) jest mój i nie wchodzi on w skład wyposażenia ani dołączanego, ani wspomnianego dodatkowego, toteż również konieczny jest do zakupienia osobno.
Jakość wykonania i konstrukcja
Mobiusy są słuchawkami wykonanymi z plastiku – w części kolorowej zwykłego, zaś na ciemnych elementach – matowionego. Zanim myśli uciekną w stronę paniki nt. pękania i tego typu historii, uspokoję: to na szczęście przemyślana konstrukcja.
Pękanie w słuchawkach bierze się z dwóch rzeczy:
- albo spowodowane jest skrajnymi oszczędnościami materiałowymi
- albo nieprzemyślaną konstrukcją generującą zbyt duże naprężenia na określone jej punkty
Na szczęście zdaje się, że żaden z tych scenariuszy nie będzie miał przy Mobiusach zastosowania. Pałąk wydaje się solidny, a newralgiczne punkty są wzmocnione dodatkowo śrubami. Naprężenia zredukowano poprzez zastosowanie bardzo szerokiego profilu, dlatego słuchawki powieszone na stojaku są mocno rozwarte. Wydaje się to nienaturalne na pierwszy rzut oka, ale jest też trochę słuchawek, nawet tych bardzo tanich, które wykorzystują duży kąt rozwarcia na korzyść zmniejszenia naprężeń.
Czemu więc uparto się na plastikową konstrukcję? Raczej nie do mnie powinno być to pytanie skierowane, ale jeśli miałbym zgadywać, to z dwóch powodów: bezprzewodowości i wagi.
Słuchawki te są mocno zorientowane także na komunikację bezprzewodową, posiadając obok gniazda USB (ładowanie i komunikacja) oraz AUX (sygnał analogowy + mikrofon) także moduł Bluetooth. Metalowa konstrukcja mogłaby powodować tu interferencję i zwiększać wagę słuchawek, która już wynosi 350 g. Przypomnę tylko, że Audeze znane jest raczej z cięższych modeli i wykorzystywania dużej ilości drewna i metalu do swoich konstrukcji. Tu natomiast mamy coś z zupełnie innej beczki.
Plastik jest w dużej części zmatowiony, aksamitny w dotyku i sprawia bardzo fajne wrażenie. Jedynie plastikowe elementy kolorowe na jego tle kontrastują, ponieważ widać na nich odlewy oraz ogólnie czuć różnicę w dotyku.
Cała lewa muszla otoczona jest również przez przyciski oraz gniazda. Na prawej nie ma nic, poza trzema otworami o nieznanym przeznaczeniu. Prawdopodobnie jest w nich ukryty mikrofon do prowadzenia rozmów telefonicznych, ale to tylko moje domysły.
Włączenie następuje poprzez wciśnięcie i przytrzymanie głównego przycisku (podwójne jego naciśnięcie włącza tryb parowania). Tuż nad nim usytuowana jest dioda sygnalizacyjna, a jeszcze wyżej – przełącznik wyciszenia mikrofonu. Z boku mamy potem przycisk wirtualizacji dźwięku, gniazdo na mikrofon, wspomniane gniazda USB-C i AUX, a także dwa pokrętła. Choć oznaczone są jako regulacja głośności (cyfrowa) dla słuchawek i mikrofonu, można je także nacisnąć.
Ich 100 mm przetworniki jako żywo przypominają mi te z serii EL8, przynajmniej optycznie. W środku zastosowano Fazor, ale w formie mniej inwazyjnej niż w serii LCD, przez co zintegrowany wraz z talerzem jest znacznie przyjemniejszy dla ucha, nawet jeśli notuje ono kontakt z powierzchnią muszli od środka. Przetworniki Mobiusów posiadają ostatnie nowinki i rozwiązania opracowane przez producenta, a więc magnesy Fluxor oraz membrany Uniforce.
Słuchawki dostępne są w dwóch kolorach – miedzianym i niebieskim. Jednak uprzedzając i opierając się na sytuacji np. z produktami Astella, nie, kolory nie grają, słuchawki są identyczne bez względu na to której wersji byśmy nie wybrali. Obie wypadają tak samo pomiarowo, toteż mając możliwość przetestowania obu wersji, warto to po prostu podkreślić.
Jakość mikrofonu
Mikrofon wpinamy do wyżej wymienionego specjalnie przygotowanego dla niego gniazda. Możemy to uczynić tylko w jednej pozycji z racji długiego i szerokiego wypustka z nacięciem. Zaś w razie nieużywania spokojnie odczepić.
W trybie Bluetooth nie pracował mi specjalnie dobrze i nie chodzi tu nawet o tryb (1 kanał, 16 kHz), a o to, że dźwięk był bardzo niskiej jakości i mocno skompresowany, przez co ciężko było mi zrozumieć własną mowę. Możliwe że to kwestia nadajnika, aczkolwiek fakt faktem dopiero użycie go po USB (tudzież analogowo) rozwiązało problem. Okazało się wtedy, że dźwięk zbierany przez Mobiusy jest bardzo dobrej jakości – stosunkowo czysty, bardzo wyraźny, nieprzytłumiony jak w wielu popularnych i tanich headsetach czy niezależnych mikrofonach komputerowych.
Wirtualizacja dźwięku
Pierwszy z brzegu przycisk oznaczony jako 3D odpowiada za wirtualizację dźwięku opartą o system (prawdopodobnie żyroskopowy) Nx, firmy Wavez. Do wyboru mamy 3 ustawienia:
- 3D Manual – dźwięk przestrzenny z ręcznie ustalonym punktem centrowania (pojedyncze naciśnięcie przycisku powoduje wycentrowanie),
- 3D Auto – dźwięk przestrzenny z automatycznym centrowaniem następującym po chwili,
- 3D OFF
Jest to coś zupełnie niesamowitego w słuchawkach jako takich i nigdy chyba jeszcze nie zostało przez nikogo wdrożone w takiej formie. Patrząc np. w ekran monitora i odwracając lub pochylając głowę, dźwięk pozostaje wciąż „na” monitorze. Możemy odwrócić się do komputera plecami, a wszystko będzie dobiegało do nas z tyłu. Jest to coś naprawdę wciągającego przy pierwszym kontakcie.
Sama wirtualizacja jest wykonana bardzo dobrze i jako jedna z niewielu, nie powoduje u mnie problemów natury percepcyjnej. Faktycznie można poczuć tutaj świetnie zrealizowany efekt pogłosowo-fazowy, nadający dźwiękowi głębokości i w wielu sytuacjach nie negujący realizmu, co także rzadko się zdarza.
Dodatkowe możliwości konfiguracyjne możemy natomiast uzyskać z dodatkowej aplikacji producenta, która jest całkowicie darmowa, aczkolwiek wciąż w fazie beta i nie do końca byłem w stanie ją aktywować w pełni.
Wygoda i izolacja
Mobiusy zachowują się dosyć optymalnie w tym względzie. Nie jest to może tak wygodna para jak np. ADX5000 czy HD800, ani też tak mocno izolująca jak ANC700BT, ale we wszystkich tych aspektach są przynajmniej dobre.
Oferują więcej niż rozsądną wygodę (bez problemu siedziałem w nich kilka godzin bez przerwy grając i słuchając muzyki, a mógłbym spokojnie i cały dzień), w pełni akceptowalną wagę (dodatkowo amortyzowaną przez miękką poduszkę na pałąku), a także nieprzesadzoną izolację na dosyć standardowym poziomie jak dla słuchawek zamkniętych, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Jeśli więc ktoś obawiał się, że będzie miał tu drugie LCD-XC czy Odiny (ponad 700 g), może odetchnąć z ulgą. Asymetryczne nauszniki są tu w wersji bardziej ekonomicznej: gąbka pamięciowa i sztuczna skóra. Są jednak według deklaracji producenta wymienne, a i sama ich jakość jest należyta.
Obsługa
Opanowanie tak mocno wyposażonych słuchawek jak Mobius nie należy do najprostszych i słuchawki mają kilka sekretów na pokładzie. Pomaga nam w tym żeński lektor angielski i tu już sytuacja mocno się klaruje. Jedynymi elementami których musiałem się nauczyć, było zachowanie się trybu 3D, a potem obsługi pokręteł.
To właśnie w nich tkwi sekret. Pokrętło głośności można jak pisałem nacisnąć i jeśli po naciśnięciu pokręci się nim np. do góry lub do dołu, uzyska się funkcję poprzedniego/następnego utworu. Z kolei wciśnięcie i pokręcenie w górę lub w dół pokrętła mikrofonu aktywuje wbudowany w słuchawki układ Cypher DSP (EQ), który zresztą zawsze musi być aktywny, aby słuchawki mogły pracować (nawet w trybie analogowym).
Mobiusy mimo wszystko mają swoje wady i do głównych należy przede wszystkim brak zapamiętywania ustawień w trybie bezprzewodowym i częściowo w USB. Każdorazowe włączenie słuchawek w trybie Bluetooth sprowadzało głośność Mobiusów do poziomu 66% (Windows zgłaszał co ciekawe 56%). Automatycznie włączał się również tryb 3D Auto, zawsze. Jedynie tryb USB zapamiętywał swoje ustawienia głośności.
Samo włączenie i wyłączenie słuchawek trwa moim zdaniem za długo – przytrzymanie przycisku wymagane jest przez 5 sekund. Spokojnie można byłoby czas ten skrócić. Komunikaty głosowe np. podczas wyczerpywania się baterii (lektor przy 15%) również mogłyby nie zagłuszać tego co dzieje się w słuchawkach.
Trochę denerwować może konieczność dostosowywania się do priorytetowości połączeń audio. Jeśli bowiem słuchawki podłączone są przez kabel USB i jednocześnie AUX, a także sparowane przez BT, to taka dokładnie będzie ich kolejność co do otrzymywania dźwięku. Tak samo fakt, że aby skorzystać z kabla analogowego, słuchawki muszą być włączone, a więc za każdym razem układ DSP (i bateria) mają swój udział w pracy Mobiusów.
Nie jest też zbyt mądrym zmuszanie użytkownika do nasłuchiwania z niego cały czas. Audeze nazywa to jako technologię „Sidetone” i usprawiedliwia jej wdrożenie tym, że… użytkownik dzięki temu wie czy ma mikrofon aktywny, czy też nie. Tymczasem na górze muszli znajduje się przełącznik MUTE, który jest w formie suwaka, a więc wystarczy zapamiętać jego pozycję i palcem poznać czy mikrofon jest włączony, czy też nie. Jego sprawność natomiast spokojnie można byłoby sprawdzić nasłuchiwaniem wprost z Windows, jeśli mówimy akurat o PC. Obawiam się, że będzie wiele osób, dla których brak możliwości deaktywacji tego mechanizmu i wymuszanie korzystania z funkcji MUTE, tudzież preferowania wypięcia mikrofonu kompletnie, spowoduje pewną konsternację podczas użytkowania, jeśli nie irytację. Mi osobiście średnio taki stan rzeczy przeszkadzał, ale preferowałbym nie słyszeć swojego głosu w słuchawkach, w których gram.
Bateria
Czas pracy na wbudowanej baterii litowo-polimerowej wynosi w deklaracjach ok. 10 godzin przy wszystkich włączonych wodotryskach i w trybie bezprzewodowym/przewodowym. Mi osobiście udało się osiągnąć ok. 8-9 godzin na dostarczonym egzemplarzu, cały czas bawiąc się nim i kombinując z efektami, głośnością czy EQ. Ładowanie do pełna bez użytkowania w tym czasie słuchawek zajęło ok. 2 godzin, może nieco więcej.
Podczas ładowania dioda pali się na czerwono. Gdy słuchawki są naładowane – miga. Ogniwo jest z tego co widzę zabudowane i niewymienne, choć pewnie serwisowo udałoby się je wymienić na nowe.
Balans, szumy, przebicia, lagi
Delikatne przebicia (cichutkie, jednostajne bzyczenie) są słyszalne tylko podczas ładowania i jednoczesnego używania Mobiusów. Po zakończonym ładowaniu przebicia ustawały. Nie zanotowałem natomiast żadnych problemów z lagami. Szum słuchawek jest również bardzo cichy, także nawet w cichych partiach muzycznych czy w grach nie będzie nam to kompletnie myślę przeszkadzało. Balans słuchawek jest delikatnie przesunięty na lewą stronę w zakresie basu z racji ulokowania jej właśnie tam. W odsłuchu nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, ponieważ słuchawki nie mają tak dużej separacji międzykanałowej jak większe LCD, w których już nawet drobne przesunięcia sprawiają wrażenie, jakby jeden z przetworników nie działał prawidłowo.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem, który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.
Słuchawki dla pewności zawsze zostawiam sobie 24-48h z tytułu profilaktyki. Sprzęt sprawdzany był bezprzewodowo na komputerze PC oraz w komunikacji ze smartfonem i odtwarzaczem Shanling M1. Oczywiście standardowe tory stacjonarne wymienione w metodologii również poszły w ruch.
Jakość dźwięku
Mobius to słuchawki bardzo innowacyjne i z wielu względów starające się osiągnąć może nie perfekcję w tym co robią, a przynajmniej optymalność. Taki wniosek nasuwa się po przeanalizowaniu wszystkich ich cech, zarówno tych brzmieniowych, jak i użytkowych. Te drugie omówiłem już na początku przy okazji opisu konstrukcyjnego, więc skupię się na tych pierwszych i z perspektywy połączenia USB oraz głównie domyślnych ustawień EQ (Default). Postaram się uwzględnić także i pozostałe, moim zdaniem najciekawsze, tryby, przypisując od razu do nich w treści korespondujące z nimi pomiary akustyczne.
Co do zasady jednak, słuchawki prezentują się pod względem ogólnej jakości dźwięku spokojnie akceptowalnie w swojej klasie. Nie grają źle, nie starają się też wywrzeć na nas przesadnie audiofilskiego wrażenia okraszonego mnóstwem kiczu i pozoranctwa. Standardowo uruchamiają jednak debatę odnośnie grania lepiej/gorzej od odpowiedników typowo przewodowych i przeznaczonych do muzyki. Niepotrzebnie i może też troszeczkę niesłusznie. To model przeznaczony od początku do gier i producent się z tym na żadnym etapie nie kryje. Nawet na pudełku. Oznaczenie PC Gaming Optimized powinno zakończyć więc ewentualne dywagacje, ale nie skreślać w żadnym wypadku tych słuchawek w kontekście muzyki, której również poświęcimy tu sporo uwagi.
Default – akustycznie
Zaczynając więc już konkretnie od kwestii brzmieniowej, ich strojenie wprost z pudełka jest stosunkowo neutralne, w odsłuchu wydając się bardzo kontrolowanym dźwiękiem na planie lekkiego „U” i z naciskiem albo równomiernie na oba skraje pasma, albo z lekką dominacją sopranu. Choć nie testowałem zamkniętej wersji EL8, byłbym skłonny podejrzewać analogie między nim, a tym co uzyskuję w Mobiusach. Jednocześnie słuchawki wykazują też trochę analogii do XC, ale to już bardziej na polu bycia tak jak one konstrukcją zamkniętą.
Strojenie takie a nie inne jest podyktowane sprawdzaniem się w grach komputerowych, ale z zachowaniem zdrowej dozy uniwersalności, dlatego zapewne stało się tym domyślnym. Spokojnie można na nich słuchać muzyki, oglądać filmy, a nawet traktować jak słuchawki stricte mobilne, choć w tym ostatnim przypadku doskwierać może nam brak kompensacji basu lub aktywnej redukcji szumów, zwłaszcza w miejscach o dużym natężeniu hałasu.
Niezbyt mądre byłoby jednak ocenianie Mobiusów stricte w takich zastosowaniach, toteż jedynie o nich wspominam. Priorytetem jest tutaj sprawdzanie się w grach, nawet nie w muzyce. W niej neutralne strojenie sprawdza się bardzo dobrze w elektronice i jest na tyle uniwersalne, że zarówno po kablu, jak i w trybie bezprzewodowym, nie powinno być specjalnych problemów z innymi gatunkami. Co najwyżej kwestią dyskusyjną będzie ich strojenie w przypadku osób o preferencjach bardziej muzykalnych i ciepłych, ale takie modele nie są z reguły przeznaczone do grania i mają mniejszą uniwersalność gatunkową.
W grach słuchawki uzyskują natomiast dokładny bas, zdrową odległość środka sceny, aby móc poprawnie ocenić odległość źródła dźwięku i jednocześnie nie pogrzebać w prochu i popiele sekwencji mówionych, natomiast detaliczna góra pozwala dobrze rozróżnić od siebie charakter poszczególnych źródeł pozornych i na słuch zdiagnozować z czym być może mamy do czynienia w trakcie rozgrywki. Przy czym taki zabieg ma jeszcze jedną, zasadniczą rolę: wpływ na scenę.
Dobra scena to podstawa każdej pary słuchawkowej przeznaczonej do gier. Jeśli słuchawki nie są w stanie wyrenderować dużej sceny, niech będzie ona przynajmniej poprawna konstrukcyjnie. Jeśli i tego nawet nie potrafią, nie nadają się do gier, proste. W modelach otwartych za scenicznością kryje się zazwyczaj (bo jest też trochę od tego wyjątków) sama otwartość konstrukcji. Różnica między Sennheiserami HD800 a HD820 jest bardzo dobrym przykładem na to, że nawet dwukrotnie droższe słuchawki tego samego producenta w formie zamkniętej mogą mieć sporo problemów, aby poradzić sobie z należytą kreacją sceny, nie mówiąc już, że dobrej sceny.
Mobiusy, będąc modelem zamkniętym, muszą więc posłużyć się fortelem i albo mieć jakąś wymyślną konstrukcję przetworników lub komór akustycznych, albo pochylić się nad sopranem. Z tego względu, że to właśnie tam kreują się wrażenia sceniczne i jeśli słuchawki są w stanie poprowadzić wysoko przebieg tonalny w najwyższych oktawach, istnieje szansa na uzyskanie bardzo dużej przestrzeni mimo formy zamkniętej. I taki scenariusz się tu właśnie odbywa.
Scena Mobiusów jest bardzo dobra jak na słuchawki tego typu, przezwyciężając zarówno zamkniętość, jak i fakt, że muszle nie są aż tak duże. Nie przeszkodziło to w umieszczeniu w nich dużych przetworników, mam wrażenie że żywcem wyjętych z EL8 lub bazujących na tej serii. Stąd dobra jakość dźwięku ogólnie, ale scenicznie słuchawki prezentują się na dużym, trochę eliptycznym planie, z bardzo dobrą szerokością. Wychylenie jest spore na osi lewo-prawo, większe niż na głębokość, która mimo wszystko zachowuje się jednak należycie. Nie ma tu wrażenia „efektu studni”, ale przybliżony wokal z XC również to nie jest.
Scena całościowo zresztą przewyższa to, co droższe LCD-XC sobą prezentują, także jeśli ktokolwiek miałby dylemat którą parę z tych dwóch wybrać do gier, z perspektywy sceny wybór byłby dla mnie oczywisty. Mobiusy scenicznie (i mówimy tylko o trybie stereo na tą chwilę) wypadają w ramach słuchawek Audeze w czołówce i przegrywają jedynie z moimi iSine 20, choć na polu holografii całościowej również można byłoby postawić LCD-4, czy nawet LCD-2 wyżej od nich. Z tym że na konto Dwójek bardzo często wpadają pretensje dotyczące wielkości scenicznej, na którą użytkownicy zdaje się bardziej reagują, niż na jej konstrukcję czy trójwymiarowość. Zresztą przy Lambdach też były tego typu zarzuty, choć do tej pory modele bardziej holograficzne od moich recablowanych (a właściwie retaśmowanych) SR-202 mógłbym policzyć właściwie na palcach jednej ręki.
Default – zastosowanie w grach
Wychodząc jeszcze bardziej z pudełka, jakim jest paleta modeli tylko tego jednego producenta, scenę porównać mógłbym z pamięci do tej z ATH-PDG1. Słuchawki zrobiły na mnie wtedy naprawdę duże wrażenie, mocno nawiązując skojarzeniami do K702, z tą jednak zasadniczą różnicą, że oba te modele są od Mobiusów tańsze, ale otwarte. No i konstrukcyjnie znacznie prostsze, bez takiego zaplecza technologicznego.
Dawniej przy testach słuchawek dla graczy listowałem jak dana para sprawdzała się w danej grze, ale wydaje mi się, że przy Mobiusach nie ma takiej potrzeby. Słuchawki prezentują się należycie w każdym tytule bowiem i nie potykają się same o siebie, przynajmniej na moje uszy. Toteż nie ma myślę specjalnie powodu, aby silić się na wyszczególnianie jak sprzęt sprawdził się w Rise of The Tomb Raider, jak grało mi się na nim w Mass Effect: Andromeda, jak wypadł w Alien: Isolation, lub też w moim poczciwym i nieśmiertelnym Stalker: Call of Pripyat z doinstalowanym Misery Modem. Nie chodzi tu też nawet o te mityczne już „słyszenie kroków” kilometr od nas. Chodzi o to, czy słuchawki są w stanie wykreować realistycznie brzmiący świat dźwiękowy danej gry, uzupełniając się z wrażeniami wizualnymi, a jednocześnie zaoferować nam na tyle czytelny plan źródeł pozornych, abyśmy byli w stanie zareagować szybciej, niż w przypadku słuchawek zduszonych i zgnuśniałych akustycznie.
Oczywistym faktem jest też, że nie jestem profesjonalnym graczem rankingowym. Ale nie znaczy to, że jestem głuchy i do gier mam dwie lewe ręce. Po prostu nie poświęcam na gry (i sprzęt do gier) tak dużej uwagi i środków, a zamiast tego wolę skupiać swój czas na pracy, prowadzeniu bloga i rzeczach jakkolwiek ważniejszych od biegania po Zonie strzelając do „mutków” i „najmoli” z Dragunova, czy szperania po grobowcach z pochodnią w ręce cały dzień, robiąc tylko przerwy na jedzenie. Dlatego testy w grach są u mnie o ile najważniejszym elementem recenzji sprzętu tego typu, o tyle nie jedynym. Stąd też dużo testów pobocznych, czysto akustycznych, syntetycznych, a co razem dopiero sprowadza się do możliwości określenia ogólnych właściwości testowanych słuchawek. To, że jakaś para świetnie sprawdza się w jednym tytule, za rok może być jedynie dodatkową informacją, która wymagałaby odświeżenia już na kolejnych, nowszych. Stąd staram się opisać wszystko bardziej ogólnie, jako całokształt. Poza tym do tej pory nie zdarzyło mi się jeszcze, aby jakaś para słuchawek zdała tylko jeden egzamin. Jeśli coś mi przeszkadzało w scenie w testach „konwencjonalnych”, wychodziło potem na wierzch w grach. Nawet w muzyce się tak zdarzało, że słuchawki z np. mocno podkreślonym sopranem także i w grach były wysoce męczliwe. W Supreme Commandera na ten przykład w AKG Q701 nie dawało się grać, tak samo pozycjonowanie w Half-Life 2 na osi przód-tył było dalekie od oczekiwań i realnego dystansu, jaki notowałem w grze w danej chwili. Z kolei w HD800 Andromeda to było coś naprawdę wspaniałego, nie mówiąc już o nocnym graniu w Izolację. W obu przypadkach górka na 6 kHz była słyszalna, ale nie przeszkadzała. Tak samo trochę podjaśniony sopran Mobiusów nie robi im kompletnie nic a nic za przywarę.
Flat
Dosyć agresywny brzmieniowo tryb, w którym słuchawki mają dodatkowo przybliżoną średnicę, a co odbywa się kosztem głębi scenicznej. Niemniej czytelniejsze są tu wokale i może to być wybór bardzo ciekawy dla osób, które nie lubią brzmienia na planie nawet „U” jak pisałem, a preferują dźwięk wysoce neutralny, równy, czytelny, dokładny. Obok Default jest to moim zdaniem jeden z ciekawszych trybów wbudowanego w słuchawki korektora. Choć nie używałem go przyznam aż tak często, jak Default i Music.
Music
Pisałem bardzo obszernie o zastosowaniach Mobiusów w grach i ogólnie ich przeznaczeniu ku takim właśnie celom. W muzyce elektronicznej sprawdzają się przez to bardzo dobrze, ale możemy próbować mimo wszystko osiągnąć efekt muzykalności przełączając Mobiusy w odpowiedni do tego tryb EQ o tej samej nazwie.
Słuchawki brzmią wtedy znacznie bardziej naturalnie, może też na swój sposób „zwyczajnie”, normalnie, klasycznie można by rzec. Stają się wtedy równe, z przyjemnym, ale umiarkowanym wygładzeniem na górze (-5 dB), przypominając wtedy znormalizowane, spokojniejsze (i naturalnie niższe klasowo) wydanie LCD-XC, ale z włączonym i ustawionym stosunkowo wysoko Revealem, który w trybie dla XC działa dla nich jak tłumik sopranowy. Tu jest coś bardzo podobnego, oczywiście pracując w niższej od LCD-XC klasie, bliższej słuchawkom z półki 2000-2500 zł. Podobieństwo wynika też z faktu, że tryb ten jest cichszy od Default czy Flat, a więc korekcja odbywa się poprzez redukcję natężenia. Dużo mają w sobie także wtedy z K270 Studio, choć tu również ciężko mówić o kserokopii.
Tryb Music rekomenduję zatem wszystkim tym, dla których tryby Default lub Flat są do słuchania muzyki zbyt agresywne. Sprawdzi się to również w tych nagraniach, które posiadają dosyć ostrą linię sopranową. W grach natomiast trybu tego nie polecam z tego względu, że redukuje nam wielkość sceny. Nie jest ona jakaś potężna, ale skoro mamy możliwość wyciągnięcia więcej ze słuchawek na tym polu w innych trybach, nie widzę sensu aby się ograniczać. Chyba że sposób grania Mobiusów jest dla nas ważniejszy od ich zdolności technicznych w danym momencie lub danym tytule, wtedy nie ma co do tego przeszkód. Dla mnie osobiście był to tryb używany równie często jak Default.
Pozostałe tryby
Słuchawki posiadają jeszcze kilka innych ustawień, które mogą okazać się przydatne dla graczy, a które są tak naprawdę różnymi wariacjami trybu Default. Pozwalają one na lepszą percepcję kroków (tryb Footsteps z dodatkowym podbiciem sopranu), wystrzałów (tryb Ballistics), silników (tryb Racing) oraz… tryb RPG, przy którym nawet sami twórcy przyznają, że nie wiedzą po co go zaimplementowali, za to znają cytaty z filmów Monty Pythona. Ich znajomość poczytuję co prawda subiektywnie na plus, ale nie ma to naturalnie żadnego przełożenia na recenzję.
Podsumowanie
Pierwszy raz spotkałem się z takimi słuchawkami i było to dla mnie definitywnie pouczające doświadczenie. Już sam fakt bardzo mocnego zróżnicowania akapitów pokazuje, jak szeroko Mobiusy pokrywają różnorodne aspekty dźwiękowo-użytkowe i jak wiele może być rzeczy, wokół których ich posiadacz może budować sobie perspektywę do ostatecznej oceny. Tudzież po prostu jak wiele spraw trzeba przy nich poruszyć, aby móc wyłuskać finalną konkluzję. Ta jest z mojej strony taka, że to słuchawki kipiące rozwiązaniami technologicznymi i praktycznymi, ale przeznaczone jednak nieco bardziej do gier niż do muzyki, tudzież równoważące wszystko między sobą. Plus wychodzenie z nimi na zewnątrz, które także jest możliwe.
W tych pierwszych zastosowaniach – a więc dla graczy – oferują przede wszystkim świetną scenę jak na model zamknięty o takich gabarytach, żyroskopową wirtualizację dźwięku, konfigurowalny EQ, odłączany mikrofon oraz możliwość podłączenia do różnych urządzeń, bez względu czy to konsola, czy PC, czy mamy już jakiś sprzęt audio, czy też nie. Pod muzykę wystarczy natomiast wypiąć mikrofon i ustawić odpowiedni tryb EQ, aby mieć uniwersalne strojenie na każdą okazję. Przy zastosowaniach wyjściowych z kolei niewątpliwie wykorzystamy ich bezprzewodowość. Pod tym względem słuchawki te są naprawdę niesamowite.
Czy posiadają jakieś wady? Owszem, jest ich kilka, ale o ile nie jest tak, że Mobiusy nie trafiają w nasze potrzeby, chyba żadna z nich nie przekreśla ich w sposób znaczący i krytyczny. Zwłaszcza, że to pierwszy taki produkt w portfolio Audeze i do tego od razu bardzo innowacyjny już na starcie. Jeśli szukamy słuchawek tylko i wyłącznie do muzyki i nie interesuje nas mikrofon, ich wyposażenie w nowinki technologiczne oraz bezprzewodowość, a tylko bezwzględna jakość dźwięku, należałoby skupić się być może na innych, bardziej konwencjonalnych rozwiązaniach. Natomiast jeśli szukamy sprzętu z perspektywy osoby spędzającej mnóstwa czasu przy komputerze, słuchawek mających w praktyce bardzo wiele cech uniwersalnych all-rounderów, trochę może tu i ówdzie kompromisowych, ale mogących pełnić rolę jednej konkretnej pary dosłownie „do wszystkiego”, jak również nie posiadamy specjalnie rozbudowanego (lub jakiegokolwiek) toru audio i chcemy na tym polu poczynić oszczędności, Mobiusy mogą być bardzo interesującą pozycją. Mi osobiście słuchawki przysporzyły sporo frajdy zarówno w grach, jak i po całokształcie. Zabawa efektami 3D, konfigurowalny dźwięk, dobrej jakości mikrofon, praca po USB bez kompleksów, dobra scena jak na zamknięte… te słuchawki naprawdę mają sporo do pokazania z typowo praktycznej perspektywy.
Słuchawki Audeze Mobius można nabyć na dzień pisania recenzji w salonach Top HiFi za 1899 zł.
Zalety:
- nieco kompaktowy, ale wciąż wokółuszny format
- wyposażenie we wszystkie niezbędne okablowanie
- całkiem dobra konstrukcja nośna o niskiej wadze
- co najmniej zadowalająca izolacja pasywna
- należyta wygoda podczas dłuższego użytkowania
- odpinany mikrofon z wyciszeniem i regulowaną głośnością
- możliwość pracy bezprzewodowej oraz kablowej
- możliwość autonomicznej pracy po USB i w trakcie ładowania
- wbudowany DSP z 7 trybami EQ
- dedykowana aplikacja do zarządzania słuchawkami
- do 10 godzin pracy na baterii w trybie bezprzewodowym
- zaimplementowany system wirtualizacji dźwięku z punktem zbornym
- możliwość renderowania realnego dźwięku wielokanałowego
- spokojnie satysfakcjonująca jakość dźwięku całościowo
- bardzo dobra scena jak na słuchawki zamknięte
- dedykowany tryb muzyczny robiący z nich przyjemne all-roundery
- wsparcie dla kodeka LDAC
- bardzo łatwe w napędzeniu i czujące się świetnie na słabszych mocowo urządzeniach
Wady:
- aplikacja dedykowana wciąż w fazie beta
- widać odlewy tu i ówdzie
- elementy kolorowe również mogły otrzymać zmatowienie
- brak zapamiętywania części ustawień po uruchomieniu
- włączony na sztywno tryb nasłuchiwania z mikrofonu
- tryb analogowy AUX mimo wszystko wymaga pracy na baterii
Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Ciekawe urządzenie. Na pierwszy rzut oka headset dla graczy za 1800zł to szaleństwo, jednak biorąc pod uwagę to, że dostaje się komplet słuchawki, karta dźwiękowa i mikrofon na USB sprawa zaczyna wyglądać ciekawiej. Szczególnie, że AIM-a dziś chyba już nie sposób kupić, a alternatywy sądroższe. Gdy podliczyłem swój zestaw słuchawki + AIMSC808 + mikrofon USB to wyszło mniej więcej tyle.
Dodać do tego, że Mobiusy można zabrać np. do pracy.
NIE ODNAJDUJE MI TEN APARAT BEZPRZEWODOWO W MOIM TELEFONIE I ASUS rog , WIEC NIE POLECAM SZKODA KASY
Po pierwsze, nie musi Pan krzyczeć. Po drugie, nie jest to aparat. Po trzecie, raczej wina leży po stronie telefonu, skoro u mnie nie było problemu.
Ciekawostka.
Po podłączeniu słuchawek kablem USB-C-do-USB-A z filtrem USB Jitterbug od Audioquest w 'Flat’ EQ otrzymujemy głośniejszy, czystszy i dużo bardziej szczegółowy dźwięk od domyślnego 'default’ EQ bez użycia tego filtru USB. Słuchawki grają niewiele ciszej od moich wysłużonych ISK9999 na Dragonfly Black + Jitterbug i zdecydowanie klarowniej, z ogromną przestrzenią.
Ten filtr też znacząco poszerza scenę, w zasadzie eliminując wady 'Flat’ EQ wymienione w tej recenzji – głośniejsza, uszczegółowiona muzyka w 'Music’ EQ jest również ogromnym plusem, bez tego filtru jest ona zdecydowanie za cicha. Można by powiedzieć że ten maluch USB od firmy AQ dodaje słuchawkom skrzydeł i wznosi je na nowy poziom jakościowy.
Polecam tryb 7.1 (3D Manual) do filmów oraz gier, Hi-Fi stereo natomiast do muzyki oraz starszych gier które sobie nie radzą albo brzmią zwyczajnie niepoprawnie w dźwięku przestrzennym.
Dla trybu 16-bit 48 khz stereo nie znalazłem zastosowania, nawet przy odtwarzaniu muzyki w jakości 16-bit 44.1/48 khz słuchawki lepiej brzmią w trybie Hi-Fi stereo (identyczny problem miałem ze słuchawkami ISK9999 na Dragonfly Black).
Bardzo jestem wdzięczny za tą bogatą recenzję. Czy podłączenie słuchawek przewodem z amplitunera (denon AVR1400 jack 6,3 do 3.5 mobiusow) spowoduje jakieś znaczące zmiany lub podniesie jakość dźwięku?
Używam tych słuchawek od roku i zakochałem się w basie i ich dokładności w separacji poszczególnych dźwięków. Używam zwykle trybu default z włączonym 3D. Zastanawiam się nad pójściem o krok dalej i kupnem LCD-2F, pytanie tylko czy różnica będzie na tyle odczuwalna, żeby uzasadniała wydanie ponad 6000zł (z DAC/AMP). Co o tym sądzicie?
Jestem już po zakupie i odpowiadając na swój komentarz powiem krótko- różnica jest warta wydania takiej kwoty 😉
Świetna recenzja jak zawsze.
Warto pamiętać, że od czasu opublikowania tego tekstu producent wydał już kilka aktualizacji firmware dla tych słuchawek oraz oprogramowania dla Windows/Android/iOS. Z tego co przeczytałem w logach zmian, wiele problemów które Pan tutaj wymienił mogło zostać już naprawionych. Między innymi jakość mikrofonu po BT, zapamiętywanie ustawień EQ i domyślna głośność.
Pozdrawiam.
Zastanawiam się nad zakupem, ale głównie dlatego, że głośniki Atmos pod konsole XSX, czy PS5, to jednak dużo większy wydatek. No właśnie, pod konsole. Problem w tym, że z tego, co udało mi się wyczytać tu i tam, słuchawki nie współpracują poprawnie i na XSX nie zapewnią oczekiwanego dźwięku przestrzennego 7.1. Czy może się mylę i coś się w tej sprawie zmieniło?
Należy zapytać o to polskiego dystrybutora albo wsparcie techniczne Audeze.