Noble FoKus Rex5 – recenzja ulubionych słuchawek Twojego audiologa

Noble FoKus Rex5 to przedstawiciel drogiej, audiofilskiej marki Noble Audio, która bywalcem w moim przybytku była dawno temu. Miło jest mi ją znów u siebie gościć i to tym bardziej, że w nowych okolicznościach pomiarowych. Bowiem trafiły do mnie w momencie, gdy opracowałem eksperymentalny symulator małżowiny na bazie rzeczywistego, silikonowego odlewu ucha prawego (roboczo nazwany EARR). Pierwotnie miał to być sprzęt wycelowany w testy coraz popularniejszych słuchawek typu open-ear (tzw. „kolczyki”), ale, parafrazując klasyka, „cóż szkodzi pomierzyć” nim i Noble? Dlatego w Materiałach dodatkowych będą dwa różne rzuty pomiarów oraz ich porównanie: z symulatorem ucha (ucho + kanał + tips) oraz zgodnie z normą IEC 60318-4 (tą prawdziwą, a nie oszukiwaną).

Recenzja jest owocem płatnej współpracy ze sklepem Audiomagic, który podesłał mi niniejszy sprzęt celem wykonania jego rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Recenzja słuchawek TWS Noble FoKus Rex5

 

Jakość wykonania i konstrukcja Noble FoKus Rex5

Pierwsze więc, co rzuciło mi się w oczy, to bardzo wysoka jakość wykonania etui. Otwarcie etui, założenie słuchawek na szybko: działa tylko lewa. Prawa martwa, etui martwe. Cóż, nie najlepszy naszej znajomości początek. Całość idzie więc do ładowania, a ja wracam do pisania.

Etui ładujące dla słuchawek FoKus Rex5

Obudowy wykonane są z uroczego i dokładnego połączenia aluminiowych korpusów malowanych na zielono oraz akrylowych „nakładek twarzowych”, zwanych z angielskiego faceplates. Naprawdę świetnie się to prezentuje i nie dziwota. Noble nie jest bowiem marką z przypadku. Firma pozycjonuje siebie samą, jako markę audiofilską, a więc po raz kolejny trafia w me niegodne ręce sprzęt, który wykracza znacznie ponad mój poziom wynagrodzenia.

Recenzja słuchawek TWS Noble FoKus Rex5

 

Audiofilski rodowód i dotyk „Czarodzieja”

W tym wszystkim przebija się też jeszcze jeden fakt niezbity. Otóż spotkałem się niedawno z zarzutami, że piszę recenzje w sposób nieprawidłowy, a moim treściom brakuje tej dawnej magii i lekkości pióra. Noble Audio przybyło mi tu z odsiedzą, dosłownie i w przenośni. Bowiem po raz kolejny pudełko zdobi podpis „Czarodzieja”, z którego doświadczenia i ekspertyzy czerpie rzeczony producent. Nie da się więc odmówić – przynajmniej tej recenzji – że nie ma w sobie magii. Jest ona tu obecna od samego początku, bowiem autentyczny magik dotknął swym magicznym palcem również i tego produktu.

Rex5 wyjęte z etui ładującego

Patrzę na ofertę „Koronnych” w sklepie Audiomagic i widzę tam absolutne tuzy, podchodzące do 21 tysięcy złotych. Ewidentnie są to produkty dla entuzjastów z krwi i kości, a przede wszystkim dla tych o złotych uszach. W moim przypadku niestety nie jest tak kolorowo i słuchawki typu IEM znajdują się na szarym końcu, na dole łańcucha pokarmowego.

Słuchawki Noble FoKus Rex5 wyjęte z etui ładującego

Chcę sobie to tłumaczyć dbaniem o słuch i kwestiami zdrowotnymi, ale przyznam się też, że przy całym swoim audiofanatyzmie, na dokanałówki za 21 tysięcy po prostu mnie nie stać. Być może do takiego samego wniosku doszedł Noble Audio, dlatego zdecydowano się na stworzenie wielokrotnie tańszej linii słuchawek TWS. Dzięki temu, możemy obcować z dźwiękiem „Koronnych”, szczycić się byciem w elitarnym gronie wybrańców. Jednocześnie nie musimy żuć trawy i skrobać zębami kory z drzew, bo nie mamy co jeść przez najbliższe pół roku.

 

Niemal wszystkie możliwe technologie przetworników

Zapewne każdy pomyśli teraz, że za te nędzne 2200 zł dostaniemy jakieś równie nędzne padło. Bo przecież różnica względem 21 tysięcy skądś musi się brać. Czy aby więc nie zostaniemy tu traktowani po macoszemu, jak najgorszy plebs? Że ślepia nasze niegodne są, aby spoglądać na splendory koronne? Nic bardziej mylnego.

Widok słuchawek Noble z boku

W Noble FoKus Rex5 oferuje się nam konstrukcję hybrydową, ale nie w formule takiej, jaką znamy np. z KZ. Jak sama nazwa wskazuje, mamy tu zespół pięciu przetworników:

  • 1x 10-milimetrowy przetwornik dynamiczny,
  • 1x 6-milimetrowy przetwornik planarny,
  • 3x przetworniki armaturowe.

Do tego – nie tak jak w Final Audio ZE8000 – Koronni serwują nam odpowiednie kodeki hi-res: aptX i LDAC. Powszechnie wiadomo bowiem, że tak, jak większości użytkowników wystarczy bitrate w zasadzie na poziomie AAC/MP3, tak u aspirujących IEM-owych audiofilów, jest to dramatycznie zbyt mało. Skoro jest porządna cena, to i musi być porządna ilość kodeków. I jest w rzeczy samej, a co mnie osobiście okrutnie cieszy. Produkt takiej klasy musi mieć dobre kodeki i koniec dyskusji.

Kodeki Bluetooth obsługiwane przez Noble FoKus Rex5

Całość zdobią Bluetooth 5.4 i łączność multipoint, które również są wskazaniem, że Noble poszedł w najnowsze standardy. Natomiast co wyszło nam z tego gulaszu przetworników różnych różnistych w takim połączeniu, przekonamy się za moment w akapicie dźwiękowym (tj. gdy słuchawki się naładują).

 

Personalizacja za pomocą aplikacji

Noble FoKus Rex5 integrują w sobie rozwiązania oparte na aplikacji Audiodo. Co prawda nie jest to może coś, co zadowoli ultra-konserwatywnych purystów audiofilskości, bo traktuje się to w światku i półświatku jako swoiste oszustwo.

Na nic jednak lamenty wobec Noble Audio, które jako żywo nic sobie z tego nie robi i wręcz na siłę oferuje swoim użytkownikom najnowsze zdobycze techniki personalizacji.

Aplikacja Noble do serii FoKus

Sercem tegoż procesu jest układ QCC3091, który przechowuje naszą personalizację w sobie, niczym sekret najskrytszy. Producent obiecuje unikalną kalibrację i precyzyjne dostrojenie pod każde ucho z osobna. Co więcej, dostępne jest to na każdym urządzeniu i już bez wymagania potem aplikacji. Zupełnie tak, jak w moich M-Audio, które także można zaprogramować na sztywno.

Co jeszcze więcej, producent reklamuje tą funkcję jako rewolucyjną. Pozwala ona bowiem na zrównoważenie wrażeń słuchowych u tych osób, które cechują się nierównomiernym słuchem. Zupełnie tak, jakbyśmy otrzymywali do ręki wręcz aparat słuchowy i pełną nad nim kontrolę. Myślę, że branża lekarska i związana z aparatami słuchowymi będzie okrutnie cięta na Noble Audio za tak brawurowe podkopywanie jej klienteli.

 

Instrukcja

Może dziwić, że tak banalny element ma swój osobny akapit, ale muszę to powiedzieć: bardzo chcę pochwalić instrukcję. Pachnie miętą. Uwielbiam miętę. Nie wiem jakiego tuszu lub papieru tu użyto, ale już za samo to dałbym rekomendację. No i komponuje się to okrutnie sugestywnie z zielonym kolorem. Oj wpada duży plusik. Ale to też nie jest tak, że można mnie przekabacić paczką miętówek. Dawniej można było próbować żelkami, ale jedno i drugie ma to do siebie, że tu i tu cukier. A dentyści teraz bardzo drodzy. Drożsi niż wizyta u audiologa. Droga racjonalnego fanatyka audio wieść więc winna nie przez żołądek i delikatesy, a przez portfel i rozum.

 

Bateria i żywotność

Noble FoKus Rex5 legitymują się czasem pracy do 7 godzin odtwarzania bez trybu ANC i do 5 godzin z włączonym ANC. Etui pozwala na dodatkowe 35-40 godzin. Mamy też funkcję szybkiego ładowania (15 minut = 2 godziny). Wyniki mogą wydawać się na pierwszy rzut oka małe, ale jak na takie maleństwa, jest to sporo. Wystarczy przytoczyć (ponownie) ZE8000, które robiły 5 godzin, zarówno z jak i bez ANC. Producent nie mógł tego nawet zaimplementować poprawnie, a po ostatnim złapaniu go z rękami w majtach na ZE3000SV, nawet mnie to nie dziwi.

Wycięte laserowo logo Noble w sitkach słuchawek

Ogniwa w Noble FoKus Rex5 zapewniają standardową dla segmentu TWS żywotność około 2–3 lat codziennego użytkowania przy regularnym ładowaniu. Producent nie podaje liczby cykli, ale biorąc pod uwagę technologię ogniw Li-ion i segment premium, można spodziewać się około 400–600 pełnych cykli ładowania bez drastycznego spadku pojemności (w granicach do 80% pojemności pierwotnej). Po tym czasie czas pracy słuchawek może się stopniowo skracać.

 

Wygoda i intuicyjność obsługi

Intuicyjność jest w miarę w porządku, można się słuchawek nauczyć w locie. Ale czułość paneli dotykowych to typowy – jak dla mnie – problem. Częste poprawianie Noble FoKus Rex5 w uszach powoduje notoryczne pauzowanie muzyki albo przełączanie trybu ANC. Pierwsze jest bowiem pod pojedynczym dotykiem, a drugie pod długim przytrzymaniem. Funkcje te można wyłączyć lub ponownie mapować w aplikacji, ale fakt faktem – irytujące.

Otwarte etui słuchawek bezprzewodowych Noble

Wygoda również jest w porządku, choć notorycznie miałem tutaj problem z czymś innym: uwieraniem tipsów w kanałach. Po prostu szyjki są delikatnie dla mnie za krótkie. Czasami było tak, że raz założone, łapały odpowiednią wygodę od razu i było super. Innym razem było to wieczne poprawianie ich w uchu. To też jeden z powodów, dla których preferuję coś poza uchem, preferencyjnie modele klasycznie nauszne Bluetooth. Na szczęście producent raczy nas zatrzęsieniem tipsów, więc wygoda staje się kwestią do wymęczenia w praniu.

 

Jakość dźwięku Noble FoKus Rex5

Słuchawki przy pierwszym odsłuchu zaliczyły niestety ogromną wtopę. Do tego stopnia, że myślałem, iż są uszkodzone. Co się stało? Otóż lewa słuchawka grała zauważalnie ciszej od prawej na sopranie. Już snułem teorie co tu może być nie tak, doszukiwałem się przyczyny w uszkodzeniach lewej słuchawki itd. Okazało się jednak, że nic z tego nie miało miejsca, a cała wina tkwiła w osobie o imieniu Piotr, która skorzystała z pełni możliwości tych słuchawek. Otóż ma ona – jak widać po wykonanych korekcjach – mocny niedosłuch na prawym uchu. Tak więc wyregulowała sobie słuchawki, że przy 8-12 kHz notowałem aż 10 dB różnicy.

Mówiąc wprost, Piotrze, bardzo mi przykro, ale masz niedosłuch na prawe ucho o 10 dB.

Mimo to, byłem gotów słuchawki nadal w takim stanie opisać. Padłoby wówczas pytanie, po co marnować na nie czas? Odpowiem w ten sposób, że tak mi ten sprzęt podesłano, w takim stanie a nie innym. Miałem wykonać testy, więc je wykonuję. I robię to z autentycznym zainteresowaniem, bo Interesuje mnie również technika sama w sobie, także od strony takich usterek. Jest to absolutnie fascynujący świat w którym miesza się ze sobą warstwę powierzchni użytkowej z głębią rzeczywistego funkcjonowania rzeczy. A nam – użytkownikom – daje wgląd w sytuację „a co będzie gdy…”. Gdyby nie była to kwestia ich zaprogramowania, stawiałbym, że lewa słuchawka upadła i doznała wstrząsu o dużej sile. Spowodowało to wewnętrzne uszkodzenie jednego z dwóch elementów (lub nawet obu łącznie):

  • mikrofonu od systemu ANC,
  • mikroprzetwornika planarnego (lub innego odpowiadającego za sopran).

Na całe szczęście były to tylko fałszywe predykcje.

 

Było blisko rzucenia ręcznikiem

Trudno uciec myślami od potencjalnej sytuacji „co by było gdyby jednak”. Jako rasowy fanatyk dobrego audio, który swoim pozytywnym fanatyzmem zaraża całe rzesze ludzi od wielu lat, nie zamierzałbym składać broni, choć było blisko. Co więc może zrobić recenzent w takiej sytuacji?

  • Zgłaszać usterkę i rzutem na taśmę czekać na kolejną sztukę, choć recenzja miała być na maj i na takie czynności nie byłoby już po prostu czasu.
  • Udawać, że tego nie ma i „słyszę” dźwięk równo, a recenzję opisać, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
  • Próbować equalizować w locie tylko jedną stronę, aby na siłę zrekompensować ubytki i defekty, by recenzję dociągnąć do końca.

Zauważcie, że ostatni punkt jest dokładnie tym, co tu się wydarzyło, ale paradoksalnie to właśnie to doprowadziło mnie na trop rzeczywistej „usterki”. Bynajmniej słuchawek, a słuchu użytkownika „Piotr”, któremu serdecznie i bez cienia złośliwości zalecam udanie się do lekarza. Korzystanie ze słuchawek dokanałowych w takiej sytuacji byłoby ogromnie ryzykowne i tylko obawiam się pogłębiałoby problem. Ale lekarzem nie jestem, więc nie można traktować moich słów jako eksperckich w tej dziedzinie.

Na pewno użytkownik „Piotr” ma już w tym momencie na jedno ucho słuch typowy dla osoby w podeszłym wieku, godny starego konesera i bywalca salonów. Może też koncertów. A może jednak był to celowy sabotaż moich testów? Kto wie. Nie mam na to jednak żadnych dowodów. Ot po prostu ktoś używał i skorzystał z dobrodziejstw tego, co oferuje Noble. I za co de facto wszyscy tu płacimy.

 

A więc jak grają Noble FoKus Rex5?

Dotyk czarodzieja w dźwięku zaklęty, można rzec. Po wyważeniu słuchawek i wyłączeniu wszystkich „wodotrysków”, dostałem bardzo przyjemnie zrealizowaną V-kę nakierowaną wyraźnie na bas. Nie jest to granie ofensywnej V-ki w stylu np. Bowersa, który lubuje się w równomiernym emanowaniu basem i sopranem, a bardziej granie w stylu dawniej testowanych przeze mnie Noble. Można powiedzieć, że „Koronni” kontynuują w ten sposób swoją czarodziejską wizję dźwięku.

Bas jest mocny, pulchny, ale bez jak pisałem aż takiej ofensywności, o jaką można byłoby go podejrzewać. Zwłaszcza w trybie ANC daje o sobie znać.

Tony średnie są lekko cofnięte, oddające ładnie głębię sceny i pozostawiające przyjemny margines kontaktu z wokalistą. Nie są to słuchawki grające „na twarz”, a co wielu osobom może się okrutnie podobać. Wręcz powiedziałbym, że ich styl grania jest dość mocno studyjny. Wynika to jednakże głównie z zastosowań mobilnych.

Tony wysokie jak już pisałem były ofiarą cudzych problemów zdrowotnych i lewa strona miała zauważalnie wygaszony sopran. Jednak po przywróceniu go do pionu, okazało się, że to nie redukcja została przez użytkownika wprowadzona, a podbicie na prawej stronie. Ostatecznie jest naprawdę fajnie tonalnie. Detalicznie i dokładnie, ale bez przesady i żadnych wybić. Wręcz całkiem ciepło i potulnie, bym powiedział.

Scenicznie słuchawki również nie mają się czego wstydzić i to nawet po w/w czynnościach naprawczych. Całkiem szeroko i z należytą głębokością wynikającą z pozycji środka.

 

Całokształt

Niestety los tak chciał, że przyjechał na testy sprzęt wymagający wstępnego „rozbrojenia”, nad którym bardzo, ale to bardzo chciałbym się móc rozpływać. I wreszcie mogę, choć paradoksalnie to w trybie „większej V-ki” bardziej mi się podobały. I to jest właśnie to, że Noble bez problemu możemy sobie dostosować pod własny słuch i preferencje. U mnie wystarczyło to drugie, u użytkownika „Piotr” konieczne było też to pierwsze. Z tą różnicą, że pójście do lekarza nie kosztuje 2200 zł, tak jak Noble FoKus Rex5.

Niemniej dopuszczam sytuację, w której użytkownik „Piotr” był świadomy defektu własnego słuchu. Być może dlatego testował właśnie ten model, a nie jakiś inny. Możliwe, że Noble doskonale wiedziało co robi i dla kogo, czyt. pod jakie problemy wypuszcza Rex5. Dlatego zastosowano tu różne typy przetworników. Dlatego mamy tu aplikację wykonującą testy zbliżone do tych u audiologa.

Choć jestem trochę zły, że namarnowano mojego czasu w sytuacji, gdy go po prostu nie mam, a sam nie pomyślałem, aby zajrzeć Noble „pod maskę”. Ale dzięki temu odkryłem paradoksalnie ich potencjał. Ten jest naprawdę spory i okazuje się, że nie jest to tylko kolejny produkt klasy audiofilskiej, skalujący materiały i cenę w górę. Tu naprawdę ktoś nad tym pomyślał i próbował stworzyć produkt dla osoby świadomej na bazie autentycznych doświadczeń audiologicznych.

Przyjemna i wygładzone nieco V-ka na bas to ich domyślne granie i jednocześnie świetna baza do dalszych eksperymentów. Tych co bardziej audiofilskich, ale i też tych mniej. Nie są mistrzami równości tonalnej, ale nie muszą być, bo po prostu dobrze to brzmi na ucho już wprost z pudełka. O ile jest naładowane.

 

Dodatkowe (i spore) możliwości

Rzeczywiście na spory plus można zaliczyć możliwości płynące z dopasowywania dźwięku podług własnego widzi mi się oraz ubytków słuchu. Cały czas będę podkreślał, że mimo wszystko warto skonsultować to z lekarzem. Warto też przynajmniej spróbować estymować głośność na jakiej słuchamy, gdyż to ona odpowiada w większości przypadków za problemy zdrowotne i słuchowe (TTS/PTS).

Natomiast co się dzieje, gdy mamy pełną świadomość tego, co słyszymy i co chcemy usłyszeć? Absolutna poezja. Z Noble FoKus Rex5 czułem się, jakbym mógł namalować dokładnie taki obraz, jaki chcę, samym dźwiękiem. Mnogość personalizacji dźwięku na przynajmniej kilka sposobów powoduje, że poziom intymności i związku sprzętu ze słuchaczem jest wprost ogromny.

Zrobiło to na mnie bardzo dobre wrażenie i sprawiło, że rzeczywiście nie jest możliwe jednoznaczne opisanie sposobu grania Noble. Opisać mogę co najwyżej to, jak grają fabrycznie i jak mogą zagrać po moich własnych modyfikacjach. A te opiewać będą nie tylko na dopasowaniu pod akustykę anatomiczną uszu, ale też podbiciu sopranu tak, by uzyskać nieco większą V-kę. Bo dobra V-ka, to dobra V-ka. I nie mam nic przeciwko takowej, jeśli dobrze trzyma barwę w ryzach. W Noble właśnie tak się dzieje.

Coraz mocniej zaciera mi się więc wizja Noble FoKus Rex5 jako słuchawek rasowo audiofilskich. Pojawia się za to mnóstwo cech wskazujących, że to idealne słuchawki TWS dla wymagającego użytkownika z zacięciem do inżynierii akustycznej. Pamiętacie może recenzję niedawną Qudelix 5K? Wyobraźcie sobie, że macie podobne możliwości strojenia, ale w słuchawkach.

 

Podsumowanie

Z piekła do nieba przebyły swą drogę Noble FoKus Rex5. Słuchawki bardzo mi się spodobały, choć mają tu i tam swoje mankamenty. Wygoda jest za to całkiem dobra, możliwości są ogromne, a czas pracy spokojnie akceptowalny. Tak, nie jest to 90 godzin, jak w ATH-S300BT, które zakupiłem praktycznie zaraz po ich recenzji dla siebie (i dla nas na blog). Ale i tak jest dobrze.

Warto mieć baczenie na to, że otrzymując demówkę, możemy nadziać się na czyjeś ustawienia i strojenie. Tak przydarzyło się mi. Mógłbym się do tego nie przyznawać, ale prawdziwy recenzent audio nie kłamie, nie zmyśla, tylko – niczym słynny klasyk – mówi jak jest. A jest jak jest. Byłoby inaczej, gdyby tak nie było. Ale że było, no to jest.

Najchętniej bym słuchawek nie odsyłał i zatrzymał dla siebie, serio. Noble zrobił tutaj coś naprawdę fajnego i mocno kłania się w stronę osób takich, jak użytkownik Piotr. Niemniej patrząc po tym, jak to się zachowuje, jestem niemal pewien, że parę osób się przerazi. Zobaczy bowiem jak „rozjechane” są prawdopodobnie ich uszy. Oczywiście należy brać pod uwagę, że rozjazd mają też same słuchawki, ale pomiary zbieżności pokazują minimalne dość różnice.

A zatem…

 

Jakość wykonania

Pomijając ślady uderzeń, nie mam się do czego przyczepić. 10/10

 

Jakość dźwięku

Przyjemne, basowe, potulne, ale z wigorem. Bez problemu daje się z nich zrobić słuchawki o dowolnej sygnaturze, oczywiście w granicach rozsądku. Ale też bez problemu widziałbym je domyślnie w konfiguracji równiejszej tonalnie. Łatwiej jest bowiem od takowej wyjść w jakieś konkretne rejony strojenia. Cieszy duża czystość, ale dziwi trochę lawirowanie basem w trybie ANC ON/OFF. Moim zdaniem niepotrzebne, choć wynikające trochę z tegoż systemu. Całościowo 8/10.

 

Ergonomia i użyteczność

Teoretycznie powinno być tu bardzo wysoko, ale nie jest. Troszkę rzeczy bym tu poprawił. Wygoda jest w porządku, ale mogłaby być lepsza. Wyjmowanie z etui wymaga dużej wprawy. Słuchawki powinny również mieć opcję kompletnego resetu fabrycznego (w tym pokładowych nastawów personalnych). Jeśli nie, to aplikacja winna wskazywać ustawienia już wgrane od samego początku, a nie pokazywać stare dopiero, gdy wykona się nowe.

Wreszcie rzecz najbardziej mnie denerwująca, a więc bardzo duża czułość paneli dotykowych. Niezliczona była ilość sytuacji, w których coś „robiłem” dotykiem tylko dlatego, że chciałem sobie słuchawkę w uchu poprawić. Co prawda można to sobie wyłączyć lub skonfigurować samodzielnie w aplikacji, ale to jest tak, jakby okrajać sobie auto z rzeczy, za które i tak się zapłaciło. Dałbym więc tu tak na surowo 6/10.

 

Sumarycznie

Ale i tak słuchawkom udało się przezwyciężyć niesprzyjające okoliczności i wykręcić rzutem na taśmę notę 8.0/10. Trochę tak, jak miało to miejsce w Meze 99 Classics. Z tą tylko różnicą, że z pomocą (a może bardziej: na przekór) technologii i programistów. A także z dźwiękiem, który bardziej przypisałbym właśnie tym starym „klasykom” z 2016 roku.

Osobiście uwielbiam urządzenia programowalne pod użytkownika i uważam, że jest to przyszłość mainstreamowego audio. Nawet w swoich monitorach studyjnych mam „zaprogramowaną” korekcję pomieszczenia od strony basu, który bije na równości niejedne słuchawki.

Czy kupiłbym dla siebie Noble FoKus Rex5? Tak. Ale musiałbym polubić się do końca z IEMami. Musiałyby mi również nie robić potencjalnie krzywdy (kwestie zdrowotne). Ale tam, gdzie nie dałoby się użyć niczego innego, w tym momencie Rex5 są u mnie pierwsze w kolejności, jeśli chodzi o wyspecjalizowane IEMy TWS. No i ten przepiękny zielony kolor…

 

8.0/10

 

Na dzień pisania recenzji, sprzęt dostępny jest w cenie 2199 zł w sklepie Audiomagic

 

Dane techniczne

Dane skopiowane z karty produktu sklepu:

  • Przetworniki:  5 (1 x 10 mm dynamiczny, 3 zbalansowane armaturowe, 1 x planarny)
  • Konstrukcja obudowy: aluminium i akryl
  • Obudowa ładująca: aluminium z ładowaniem bezprzewodowym
  • Łączenie multipoint
  • Bluetooth 5.4
  • Integracja z Audiodo

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
  • Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
  • Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Meze 105 AER, KZ ZAX / ZSX + TRN BT20Pro, Soundcore Liberty 5
  • Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli Fanatum, ACX i ADX (jeśli miały zastosowanie)
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.

Serdeczne podziękowania dla sklepu Audiomagic za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

2 komentarze

  1. Wyglądają jak ulubione klipsy mojej babci. Babcia jest jeszcze bardziej głucha niż pan Piotr. Przypadek? Zamówię babci parę, niech ma. Panie Jakubie, dziękuję, że jak zwykle mówi Pan jak jest. A jest jak jest… 😉

    • Pal licho faceplate-y, ale one naprawdę są fenomenalne jeśli chodzi o kolor. Tej głębi metalicznego zielonego nie mogłem wyciągnąć do końca przy świetle foto. 🙂

      A na poważnie, stosowanie słuchawek dokanałowych w sytuacji uszkodzenia słuchu, błony bębenkowej, zwapnień, perforacji lub przebytych zapaleń jest wysoce niewskazane i kwalifikujące się na wizytę albo u lekarza, albo u protetyka słuchu celem zastosowania profesjonalnego i dokładnie strojonego aparatu słuchowego. Rex5 to słuchawka na okres przejściowy. Fajnie byłoby je też skonfrontować z prawdziwym lekarzem aby ocenił je fachowym okiem (jestem tylko inżynierem, nie umiem ocenić tego z perspektywy następstw medycznych i skuteczności na osi czasu), ale niestety nie mam ku temu możliwości (plus i tak nie są to słuchawki moje).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Logo Audiofanatyk M
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na mój blog i pomoc w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.