Mini-recenzja Creative EP-630

Budżetowe akcesoria muzyczne od dawien dawna przyciągały do siebie rzesze użytkowników chcących nabyć jak najlepszy sprzęt za jak najmniejsze pieniądze. Efekty takich poszukiwań są naprawdę różne, od znalezienia wyjątkowo kiepskich rozwiązań o niskiej trwałości rodem Made in P.R.C., po całkiem dobre produkty o dosyć wysokich walorach użytkowych, przy których naprawdę można usiąść i powiedzieć: „tanie i dobre”. Za taki właśnie produkt uznaje się dosyć często Creative EP-630, robiące swego czasu prawdziwą furorę i do tej pory obecne w sprzedaży, głównie jako podróbki za grosze.

Dlatego też niniejszy szybki i stosunkowo krótki test będzie dotyczył oryginalnej pary EP-630, będącej swego czasu jedną z nielicznych których byłem w stanie używać w miarę normalnie – jako osoba z defektami kanałów słuchowych, objawiającymi się notorycznymi problemami z dopasowaniem słuchawek dokanałowych tak, aby nie odczuwać bólu, zmęczenia czy też doświadczać szybkiego wyślizgiwania się gumki z kanału i utraty izolacji, głównie w prawym uchu.

Oryginalnie tekst ten znajdował się na łamach forumpc.pl jako przykładowa mini-recenzja, jednakże z bliżej nieokreślonego powodu została usunięta. Dziękuję zatem serdecznie kajzerowi z tamtejszej moderacji za pomoc w odzyskaniu oryginału, abym mógł go spokojnie opublikować u siebie.

 

Dane techniczne

Producent: Creative
Model: EP-630
Kolor: Czarny
Pasmo przenoszenia: 6 Hz – 23 kHz
Opór: 16 Ohm
Połączenie: przewodowe 1,2m
Złącze: mini Jack
W zestawie: słuchawki oraz zestaw tipsów w rozmiarach S, M i L
Cena: ok. 55zł.

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki są zapakowane w pudełko kojarzące się z obecnie sprzedawanymi konstrukcjami iRiver’a w zakresie ich odtwarzaczy przenośnych. Znajdziemy w nim kilka informacji od producenta, naturalnie same słuchawki i zestaw gumek w trzech rozmiarach. Przyznam się że jeśli chodzi o ich jakość i rozmiary, nie tylko są na wysokim poziomie, ale też doskonale izolują i to już na poziomie rozmiaru M. Do tej pory jeszcze nie zdarzyło mi się aby któraś z par moich AKG pozwalała mi na komfortowy odsłuch na innych tipsach niż L, prócz droższych K370 i K390.

Sama budowa słuchawek jest identyczna jak w przypadku Sennheiserów CX300 czy też AKG K324P, z tego też powodu biorą się pewne problemy. O ile AKG nikt nie stara się podrabiać na szeroką skalę bo nie jest to sprzęt zbyt popularny (wynika to z mentalności odbiorców), o tyle Sennheiser i ten konkretny model CT mogą mówić o istnej pladze. Podrabiane są masowo i w wielu przypadkach bardzo trudno rozróżnić podróbki od oryginałów. Na szczęście istnieją poradniki oraz publikacje porównujące ze sobą konkretne modele.

Rzecz na którą również nie można narzekać jest symetryczny kabel – słuchawki przeżyły naprawdę wiele szarpnięć i naciągnięć z tego względu że używałem ich chociażby… podczas snu. Do tej pory jednak nie zdarzyło mi się aby ucierpiały w jakiś sposób.

Wadą na polu chociażby dowolnych słuchawek dousznych czy dokanałowych od AKG jest brak namacalnych oznaczeń kanałów. Po ciemku bardzo trudno zlokalizować co jest L a co R, z tym że ciekawostka – zamiana kanałów między sobą, mimo symetrii słuchawek, jest wyczuwalna dźwiękowo.

Słuchawki testowałem na odtwarzaczach iRiver E100 oraz iFP-895 na różnych utworach i w różnych sytuacjach – od odsłuchu stacjonarnego, przez testy w nausznicach izolacyjnych Peltora nałożonych na EP-ki siedzące w kanałach słuchowych i ucinanie sobie w nich drzemki, po jazdę rozsypującym się Autosanem na trasie Elbląg – Nowy Dwór Gdański. A więc jak widać stworzyłem dlań dosyć szerokie pole do popisu. Pytanie zatem – czy i czym się popisały?

 

Brzmienie

Dźwiękowo słuchawki wypadają bardzo przeciętnie ale poprawnie w sytuacji, gdy nie słyszało się lepszych i droższych konstrukcji. To jest zresztą największy problem tych słuchawek – gro opinii pseudo-pozytywnych wywodzących się właśnie z owego prostego faktu. Pierwszą rzeczą jaka rzuca się w uszy jest bass, punktowy i płaski ale nader mocny, wynikający z doskonałej izolacji od otoczenia jakie te słuchawki oferują. W wypadku słuchawek konwencjonalnych, musielibyście kupić dociskówki nauszne, np. AKG K518 DJ, aby osiągnąć taki poziom odseparowania i tu EP-630 należy pochwalić. Środek jest bardzo mocno wycofany, można powiedzieć że niemal w ogóle go nie ma, przykrywa go dół i dzięki temu nie ma żadnego wyrazu, jest bezbarwny, suchy, jałowy, wyprany z jakiegokolwiek nasycenia i odbierający przyjemność ze słuchania. Tak samo w zakresie góry ciężko doszukać się tak czystości jak i wierności dźwięku, pozostaje na swój sposób w podobnej relacji co środek. Co prawda jest o wiele lepiej od każdych dowolnych 4World czy innych „bazarówek” próbujących udawać słuchawki dokanałowe, jednak w przypadku zetknięcia się chociażby i z najtańszymi modelami AKG, Brainwavz lub Soundmagic’a, raczej nie będziecie mieli złudzeń co wyląduje na Allegro lub w śmietniku, jeśli tylko otrzymacie w nich podobną izolację co w EP-630. De facto w cenie w jakiej można dostać oryginalne EP-630, a dochodzącej nawet do 70 zł, znajdują się Brainwavz Alpha, MEElectronics M2 oraz SoundMagic PL11 – wszystkie te modele nie będą miały większych problemów z pokazaniem swojej wyższości.

Czy jest sens dalej opisywać brzmienie tego modelu? Myślę że nie. Słuchawki mają dobre cechy użytkowe, ale nic poza tym, nie mam więc serca się dalej nad nimi pastwić, ale nie zdziwią mnie potencjalne komentarze, jakoby sprzęt ten był przewspaniały i przecudowny.

 

Podsumowanie

Słuchawki w tej cenie można polecić warunkowo chyba tylko osobom które szukają mocnego basu, bardzo dobrej izolacji od otoczenia oraz nie mogą dostać najbliższej konkurencji w postaci Philipsów SHE9500 lub 9501, a portfel nie pozostawia im złudzeń co do wielkości budżetu. Ew. skorzystają z nich osoby szukające alternatywnych tipsów do swoich słuchawek, bowiem te są w przypadku EP-630 bez zarzutu. W innym przypadku warto mimo wszystko dopłacać i rozglądać się za słuchawkami z wyższej półki, bo już za 10-20zł więcej można dostać o kilka klas lepsze Brainwavz Alpha, które również recenzowane były na łamach Audiofanatyka: [LINK].

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

6 komentarzy

  1. Recenzja stara, ale odgrzebię, miałem te EP-630 oraz Brainwavz Delta. Creative według mnie mają lepszy dźwięk w dodatku wytrzymały 6 lat zanim jedna słuchawka przestała grać. Delty rozpadły się po 3 miesiącach.

  2. Nigdy mie spotkalem sie z tak niska cena tych sluchawek. Oryginalne EP-630 to koszt za kazdym razem minimum 100 PLN a kupoealem je kilka razy. Raz sie nacialem i kupilrm taniej za okolo 60 PLN na Allegro ale to okazaly soe jakies podrobki. Najprostszym sposobem by odruznic te sluchawki od podrobionych jest ocena przewodu sluchawkowego, oryginalny jest z miekszego materialu ktory nie szrywnieje nawet podczas mrozow. A co do dzwieku jest rewelacyjny za taka cene. Moze rzeczywiscie ma pan racje ze zasluga tego jest donre wyciszenie otoczemia ale dla klasycznego urzytkownika wyciszenie otoczenia powoduje lepsze brzmienie i klada na lopatki inne sluchawki. Osadzenie sluchawet takze swietne, zwykle pociagniecie za przewod nie powoduje wypadniecia. Podczas uzytkowania kilku juz sztuk w karierze kazda sztuka posiadala jedna powazna wade, jest to wtyczka mini jack ktora po jakims czasie uzytkowania za kazdym razem ulegala uszkodzeniu niszczac w srodku przewody i sluchawki zaczely przerywac i grac na jedna sluchawke.

  3. Skoro tu dotarłem tzn. że temat jest nadal aktualny ;o)
    Miałem EP-630 ponad 3 lata(!). I uważam, że nie dość, że słuchawki są niemal nie do zdarcia, to na prawdę dobrze grają.

    • Raczej po prostu trafił tu Pan jak w każdą inną stronę w Internecie :).
      Również miałem te słuchawki sporo czasu i miałem okazję porównać z innymi, a czego subiektywną małą opinię wyraziłem w publikacji. Bardzo leciwej, ale napisanej na podstawie wciąż własnych odczuć. Cieszę się jednakże, że Pana są w ich przypadku bardziej pozytywne.

  4. Właśnie mam brainwavz delta i szukam czegoś równie dobrego i taniego i przypomniałem sobie że 100 lat temu miałem creativki i były rewelacyjne ale wieżę autorowi recenzji że są do bani – od czasu jak mam delty większość słuchawek mi nie odpowiada – dziwnie grają. Pytanie do autora – wymienić delty na M1?

    • To już decyzja która należy wyłącznie do Pana. Przede wszystkim weryfikatorem będzie fakt, że zgadza się Pan z recenzją Delt na blogu. M1 uważam za ciekawsze od Delt – nieco cieplejsze, bardziej realistyczne, z bogatszym wokalem, a więc takie jak lubię. Pozostanie więc kwestia ustalenia czy taki stan rzeczy spodoba się również i Panu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *