Koan to pochodzący z Rosji duet dwóch przyjaciół, którzy w ramach założonego w 1993 roku projektu muzycznego o tejże nazwie tworzą muzykę elektroniczną obejmującą najpierw gatunki czysto etniczne, szybko mieszające się ze space ambientem, aby ostatecznie przekształcić się w chillout i ambientronikę z elementami muzyki trance. Ich znakiem szczególnym jest duża melodyjność i łatwość wpadnięcia w ucho. To dlatego tak wysoko cenię sobie późniejszą twórczość Koana, śledząc i słuchając ją od kilku lat.
Preferuję ją głównie jako muzykę motywacyjną, nadającą mojej pracy odpowiedni rytm i impet, bez względu na to czy jest to grafika, czy recenzje. Aczkolwiek może to dziwne, ale poza kilkoma wyjątkami, nie jest to materiał na którym testuję słuchawki, a po prostu coś, czego można z przyjemnością posłuchać na swojej ulubionej parze, pozwalając sobie na luksus pełnej subiektywności zgodnie z osobistymi preferencjami.
Album It’s the Quiet Ones You Got to Watch jest bardzo świeżym, bo wypuszczonym w tym miesiącu, zawierającym kilka remiksów i interpretacji, ale utrzymany niemal przez cały czas w podobnym kanonie i nie odróżniający się aż tak mocno między poszczególnymi utworami co do stylu, w jakim zostały nagrane. Ma to znaczenie głównie przez pryzmat ewolucji, jaką przechodziła muzyka Koana. Czasami czuć w ich utworach stare zabiegi i sample użyte kilka(naście) albumów wstecz, co daje też pewną nutę retrospekcji wszystkim, którzy doskonale znają ich wcześniejsze produkcje. Zawiera też pewien błąd – utwory 9 i 10 są identyczne. Niemniej naprawdę jest to świetny album, którego mogę słuchać w nieskończoność.