FiiO FT5 – recenzja otwartych słuchawek planarnych

FiiO od wielu lat jest marką, która pojawia się u mnie co jakiś czas. Ostatnimi czasy jedynie dzięki serdecznym i ciepłym gestom posiadaczy jej produktów, którzy chcieliby zarówno poznać ich sekrety techniczne, jak też abyśmy my wszyscy – ja i Wy – mogli również wspólnie przeanalizować je wielowymiarowo. Na taki właśnie gest zdobył się p. Mateusz, podsyłając na testy swoją niemal nową sztukę planarnych słuchawek FT5. Nie byłbym więc sobą, gdybym nie sprawdził, czy aby znów nie rozbijamy się o to, co udało się zaobserwować przy dokanałowych FD5, ale przede wszystkim szukając tych samych problemów, jakie napotkałem z jego Anandami Nano. Bowiem one również pochodziły z prywatnej kolekcji p. Mateusza.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie akcesoriów i słuchawek.

 

Dane techniczne

Specyfikacja cytowana z jednego ze sklepów audio deklarującego się jako oficjalny reseller marki FiiO:

  • Typ słuchawek: Otwarte, planarne słuchawki magnetyczne
  • Pasmo przenoszenia: 7 Hz-40 kHz
  • Typ przetwornika: magnetyczny planarny 90 mm
  • Materiał sterownika: membrana PAR + cewki ze stopu aluminium
  • Impedancja: 36 Ω
  • Czułość: 110 dB/Vrms (przy 1 kHz)
  • 96 dB/mW (przy 1 kHz)
  • Maksymalna moc wejściowa: 2000 mW
  • Waga: około 456g (bez kabla)
  • Docisk nauszników: 4,0N±0,3N
  • Długość kabla: około 1,5 m
  • Materiał kabla: 392 żyły z posrebrzanej miedzi monokrystalicznej o wysokiej czystości
  • Złącze kabla: Podwójne wtyczki 3,5 mm po stronie słuchawek, z wymiennymi wtyczkami audio

Cena na dzień pisania recenzji to ok. 2200 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach) – tym bardziej, że zaczynam widzieć je już za 2300, 2400 zł…

 

Jakość wykonania

Choć FiiO kosztują „tylko” 2200 zł (lub nieco powyżej tej ceny), prezentują się jak model iście hi-endowy. Pod względem jakości wykonania, spasowania, materiałów, jest tu naprawdę wysoka półka. Ponieważ jest to model premierowy dla FiiO, prawdopodobnie tak samo, jak Aune, producent stara się dać użytkownikom jak najwięcej, aby wywołać jak najbardziej pozytywne wrażenia.

Recenzja FiiO FT5 - zbliżenie na nauszniki i system mocowania.

Wyposażenie również jest na bogato. Solidne etui przenośne, jeden kabel ale wyposażony w wymienne końcówki bazujące na złączu 4.4 mm, nawet zatyczki końcówek – to wszystko dosłownie krzyczy jakością i przemyślanym projektem, a do tego nie podnosząc ceny słuchawek ponad przesadę.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie słuchawek z prawej strony.

FiiO są pod tym względem kolejnym z gamy produktów kierowanych bardziej do osób z umiarkowanym budżetem na swoje sprzęty audio, ale jednak ceniącym sobie wydawane przez siebie środki. Producent zachowuje się, jakby również miał świadomość, że obecnie zarobić 2200 zł na zachciankę w postaci słuchawek, które nie są produktem pierwszej potrzeby, trochę czasu zajmuje. I jednocześnie nie neguje to faktu, że zakupu nadal może chcieć dokonać pasjonat, który za dobrym dźwiękiem wraz z dobrym wykonaniem pójdzie chętniej, niż tylko za dobrym dźwiękiem.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie słuchawek z lewej strony.

Fanem marki specjalnie może nie jestem, ale takie podejście do mnie, jako do potencjalnego klienta, w takich pieniądzach bardzo szanuję.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie słuchawek w pozycji pionowej.

Czy słuchawki mają na tym etapie jakieś wady? Chyba poza tylko tym, że trochę czuć, że ma się je na głowie, nie. Aczkolwiek wspomnieć należy o padach.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie słuchawek leżących na boku.

Dostajemy dwa komplety – skórki i zamsze – w formule dedykowanej. Montaż jest na zatrzaski wystające z plastikowych pierścieni. Dorobienie customowej pary padów oznacza więc prawdopodobnie zabawę w DIY i albo poświęcenie jednej pary (najlepiej już po ich zużyciu, czyli na swój sposób regeneracja), albo zrobienie nowych od podstaw (np. drukarka 3D + samodzielne klejenie).

Recenzja FiiO FT5 - bliższe ujęcie mechanizmu obrotowego.

Okablowaniem nie musimy się tu przejmować. Kabel jest elastyczny i w zupełności wystarczający ergonomicznie. A do tego te wymienne końcówki na bazie 4.4 mm BAL. Jest to super pomysł.

Recenzja FiiO FT5 - zbliżenie na wykończenie detali.

O ile ergonomię mogłem podnieść sobie swoim własnym okablowaniem z serii ACX, które wkrótce będzie dostępne w postaci wariantu Ultra na elementach z poliamidu i włókna szklanego, z perspektywy elastyczności przyłączeniowej większość użytkowników FT5 raczej nie powinna zaprzątać sobie głowy wymianą okablowania poza specyficznymi scenariuszami typu „potrzebuję 6 m kabla bo do TV nie sięga”, albo po prostu obawy o uszkodzenie/zużycie oryginalnego kabla.

 

Jakość dźwięku

Subiektywnie sprawiają wrażenie słuchawek lekko ocieplonych, ale grających w konfiguracji, jak to lubię ujmować, „detal plus”. Obiektywnie też:

FiiO FT5 - uśrednione pasmo przenoszenia wraz z odbiorem psychoakustycznym.

Bardzo ładny i równy bas, który w odsłuchu jawi się jako zakres czysty i schludnie podany. Słuchawki mają rozsądnie podaną jego ilość, przez co ani się nie wlecze za orszakiem, ani nie dominuje, a zamiast tego prezentuje się z gracją i pełnią. Dokładnie tyle, ile go być powinno, mamy tu zapewnione.

Sekretnym sosem FT5 jest tu prawdopodobnie to, co zaobserwować można na wykresach impulsowych:

FiiO FT5 - wykres impulsowy dla lewego kanału.

W zakresie obu przetworników, FiiO mają kłopoty, aby uspokoić membranę:

FiiO FT5 - wykres impulsowy dla prawego kanału.

Może to sugerować albo sporą masę membrany, albo – i ku czemu się tu skłaniam – bardzo mocny układ magnetyczny. Prawdopodobnie są tu magnesy obustronne, a same magnesy to al-nico.

Średnica odbierana jest przeze mnie jako tylko lekko zdystansowana, ale nie ma się wrażenia pustki (a przynajmniej nie tak jak w niektórych modelach Hifimana). Słuchawki lubią zagrać przez to lekko ocieplonym wokalem, ale ładnie rozlanym w przestrzeni osi przód-tył.

Scenicznie nie jest to może bicie rekordów i największa scena, jaką możemy sobie wyobrazić, ale wstydu też nie ma. Mocniej jest zaznaczona oś lewo-prawo. Umiarkowana elipsa, bym rzekł.

Na samym końcu mamy sopran, który częściowo jest ocieplony, ale przez wybicie na 7kHz lubi zaiskrzyć w losowych partiach utworów. Świetnie sprawdza się to w elektronice, ale nie zawsze rodzi oczekiwane rezultaty w innych gatunkach. Czasami słuchawki grają przez to bardzo naturalnie, aby w starciu z jakimś dźwiękiem, który swoją energię alokuje w wyższych partiach sopranu, zgrzytnąć sztucznością i przesunięciem barwy w dziwną stronę.

Efekt ten redukują trochę pady zamszowe, które są moim zdaniem najlepszym dopasowaniem do tego modelu.

Przede wszystkim jednak słuchawki należy rozpatrywać jako bardzo czyste i zachowujące się kulturalnie:

FiiO FT5 - wykres zniekształceń harmonicznych dla lewego kanału.

Dla prawego przetwornika:

FiiO FT5 - wykres zniekształceń harmonicznych dla prawego kanału.

Choć producent nieco nas „oszukuje”, bo akurat to w punkcie pomiarowym THD jest najniższe, nigdzie nie przekraczamy 0,5% THD. Wszystkie harmoniczne również są bardzo ładnie trzymane w ryzach.

Jest to o tyle dla mnie przyjemny widok, że ostatnie recenzje słuchawek wykonanych w technice magnetostatycznej nie miały specjalnego szczęścia. Albo potężne rezonanse na środku i przełomie środka z sopranem, albo problemy z opanowaniem dołu pasma, albo mniejsze bądź większe znaki zapytania z wygodą/wykonaniem. FT5 zmywają zatem wszelakie podejrzenia i wątpliwości, że może to jednak problem związany z aparaturą. Jak się okazuje, nie jest to kwestia sprzętu, nie jest to też problem z kompetencjami samego oceniającego, a nawet coś związanego z „gęstym” albo „rzadkim” prądem, asymetrycznością padów albo magnesami Stealth.

Jak na ironię, FT5 nie posiadają żadnych takich rzeczy na pokładzie (a przynajmniej sam się takowych nie doszukałem), ale jakoś nie mają problemów z rezonansami (chociażby), podczas gdy słuchawki, którym teoretycznie rzeczy te powinny gwarantować betonową wręcz jakość, nie są niestety nawiązać z FT5 walki jak równy równym. Mimo, iż kosztują więcej od nich lub w ostateczności tyle samo.

Idąc dalej i patrząc na wyniki pomiaru rezonansów:

FiiO FT5 - wykres CSD dla obu kanałów.

Nie obserwujemy tu nic niepokojącego. I to tym ciekawsze, że jednak część barwy dźwięku pochodzi bezpośrednio od maskownicy muszli. Jej wyfrezowane otwory stanowią jedną część całości obudowy, tak więc jak widać nie szczędzono środków i materiałów na FT5, a jednak nie wpłynęło to negatywnie na cenę.

Mamy więc dwie tezy: albo koszt produkcji wcale nie wynosi aż tak dużo, albo producent stara się konkurować na rynku sensowną marżą dla siebie. Być może nawet jedno i drugie jest odpowiedzią poprawną. Tego się raczej nie dowiemy. Ale za to u Audiofanatyka dowiemy się jak wygląda spektrogram dla tego modelu:

FiiO FT5 - wykres spektrogramu dla lewego kanału.

Dla prawego przetwornika:

FiiO FT5 - wykres spektrogramu dla prawego kanału.

Można byłoby w kółko przytaczać tu konkurencyjne modele słuchawek, a następnie znęcać się nad nimi pokazując, że FiiO w premierowym swoim modelu potrafiło dowieźć jakość, której wieloletni bywalcy rynkowi nie potrafią.

Zresztą, czasami łatwo jest się zatracić w porównaniach i rywalizacji z innymi produktami, choć określony przekaz dawno już został osiągnięty. Po prostu, FT5 to bardzo dobre słuchawki. Nie idealne, ale bardzo dobre jako całościowy pakiet. Nawet patrząc pod kątem sparowania kanałów, jest tu całkiem dobrze:

FiiO FT5 - porównanie lewego i prawego kanału pod kątem balansu tonalnego.

Widać, że producent ma dużą powtarzalność i również w odsłuchach nie wyczułem najmniejszych problemów z przesunięciem kanałów. Być może jest to fart testowanego egzemplarza, ale pochodzi on z normalnej sprzedaży i nie jest to żaden „selekt”. Inni producenci osiągają taki poziom jakości raczej na zasadzie wypadkowej, czyli może się uda, może nie. Czasami wystarczy, że nausznik będzie się różnił, a już kanał zacznie zachowywać się inaczej. Jest to sytuacja taka sama, jak gdyby ustawić kolumny niesymetrycznie w pomieszczeniu i jeden głośnik stałby bliżej ściany. Definitywnie będzie słychać potem różnicę w balansie kanałów.

To też mówiąc, słuchawki bardziej wpadły mi w ucho po zmianie padów na zamszowe:

FiiO FT5 - porównanie wpływu padów zamszowych i skórzanych na dźwięk.

Mimo ubytku w 1-3 kHz, całość zagrała równiej, a barwa zaczęła się poprawiać. Dlatego gdybym kupował FT5 dla siebie, praktycznie od razu cała moja uwaga skupiona byłaby wokół padów zamszowych, podczas gdy skórzane traktowałbym tylko jako zapas na czarną godzinę. Na zamszach słuchawki grają minimalnie ciszej, ale tylko minimalnie (średnio 2 dB).

 

Podsumowanie

Choć FT5 nie są do końca „moim” strojeniem, uważam je za naprawdę świetnie wykonane, dopracowane technicznie słuchawki o wysokim potencjale, który ustalany jest przez odległość ucha od przetwornika. To właśnie tutaj skupiałbym się w temacie modyfikacji „eftepiątek”. Traktować można je jak ulepszoną wersję Quadów Era-1 oraz jakościowego pogromcę Hifimanów, choć od tych ostatnich dzieli je już mocno samo strojenie.

Recenzja FiiO FT5 - zdjęcie słuchawek od czoła muszli.

Temu zarzucić mogę jedynie niepotrzebny peak w okolicach 7 kHz, tak tonalny jak i na polu THD+N, ale poza okazjonalnym wybrzmiewaniem nieco dziwnie barwowo, nie miałem z nimi złych przygód. Od razu radzę instalować pady zamszowe – dają najlepsze efekty końcowe. Spokojnie dałbym im tu 8/10.

Do wykonania absolutnie nie mogę się przyczepić. Wyposażenie pierwszej klasy, materiały jak ze znacznie droższych słuchawek, naprawdę FiiO się postarało i w tej cenie dajemy 10/10.

Ergonomia jest bardzo dobra, choć słuchawki mimo wszystko swoje ważą i czuć je na głowie. Dobry i prosty pomysł na odpinane końcówki załatwiają temat okablowania, a same słuchawki bez problemu pchniemy na większości sprzętu audio. Minus za pady dedykowane, które ciężko będzie zmienić bez wchodzenia w tematy DIY. Ostatecznie dałbym tu ponownie 8/10.

Słuchawki wykręciły na koniec notę 8,5/10, tym samym kwalifikując się na polecenie. Użytkownicy tak naprawdę jedyne, na co muszą zwracać uwagę, to ich tendencja do ekspozycji 7 kHz ponad miarę, co może czasami uwydatniać „błędy” podczas odsłuchów dobrze nam znanych utworów.

Ponad wszystkim jednak, FiiO pokazuje, że da się w sensownym budżecie zrobić słuchawki, które wyglądają jak hi-end i mierzą się w podobny sposób. A jeśli producent będzie planował rozwijać tą serię, to warto będzie się nimi zainteresować także i w przypadku lepszych/droższych modeli. Jak na model premierowy – brawo FiiO.

 

8.5/10

Sprzęt w momencie pisania recenzji jest dostępny do kupienia za ok. 2200-2400 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)

 

Zalety:

  • świetnie wykonane i z zauważalnym wkładem materiałowym
  • zwarta i spasowana konstrukcja
  • wymienne pady w zestawie i modularne okablowanie
  • bardzo fajne twarde etui
  • przyjemny bas i lekko ocieplone granie z wybiciem na detalu
  • świetne sparowanie kanałów
  • bardzo dobra czystość w całym paśmie
  • atrakcyjny stosunek ceny do jakości

Wady:

  • mniejszy peak na sopranie i jesteśmy w domu
  • słuchawki mimo wszystko czuć jednak na głowie z racji swojej wagi
  • dedykowane pady
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

5 komentarzy

  1. Witam
    Świetna recenzja jak zawsze. Te Fiio wyglądają na naprawdę udany model. Tylko czy warto się w nie pakować mając już Audeze LCD-2F? Czy ich dynamika, konturowość i możliwości basowe są choć trochę porównywalne do Audeze?
    Przyznaję, że zakochałem się w dźwięku planarów, ale czy to nie będzie trochę krok wstecz?

    • Jest takie powiedzenie „lepsze jest wrogiem dobrego”. Jeśli jest się zadowolonym z LCD-2F, to nie ma sensu kombinować moim zdaniem.

  2. Witam. Testowałem te słuchawki w sklepie, a także fiio ft5. Nie mogę się zdecydować. Jak by Pan porównał te słuchawki? Czy warto dopłacić do fiio? Mogę je mieć nowe za 2150zł. Źródłem będzie AIM SC808. Niestety hifimany XS mają bardzo niską oporność, czy ta karta dźwiękowa, to nie będzie dla nich za dużo? Testowałem jeszcze HD650 oraz HD660s2 i też nie były złe, ale w tych drugich dla mnie było już za mało basu.

    • Przepraszam, wkradł się błąd. Myślałem, że jestem na recenzji Hifimanów XS. Chciałem napisać, że testowałem wspomniane XS i Fiio FT5 i zastanawiam się czy warto dopłacić. Jeśli XS odpadają przez niską oporność, to rozważam właśnie testowane FT5, HD650, lub może AD900x. Aktualnie mam M50x i te pod kartą AIM sc808 na poziomie głośności 10/100 są już głośne, więc z XS będzie jeszcze gorzej.

    • Wkradł się błąd, chodziło mi o dylemat między Hifiman XS a testowanymi Fiio FT5.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *