Austrian Audio Hi-X60 to zamknięty wariant modelu X65, recenzowanego już przeze mnie sporo czasu temu. Sama marka powstała na „zgliszczach” fabryki AKG w Austrii i w gronie pracowników znaleźli się tam ci, którzy zakończyli swoją przygodę z nabytkiem najpierw Harmana, potem Samsunga. Taka sytuacja. Dla nas, konsumentów, oznacza to jednak możliwość zetknięcia się z całą paletą wizji i pomysłów, które nie miały szans na realizację po stronie „tamtych” Austriaków. „Ci” zaś Austriacy, oferując łącznie cztery modele z tej linii, staraj się coś nam udowodnić i X60 odbieram właśnie jako jedną z takowych prób.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Austrian Audio za pośrednictwem jej dystrybutora, firmy ESS Audio z Łomianek, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.
Dane techniczne
- Konstrukcja: słuchawki dynamiczne, wokółuszne, zamknięte
- Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 28 kHz
- Efektywność: 110 dB SPL/V
- Impedancja: 25 Ω
- Moc nominalna: 150 mW
- Wymiary: 200 x 170 x 85 mm
- Waga: 320 g (bez kabla)
Cena: ok. 1400 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach)
Jakość wykonania i wyposażenie
Pakowanie jeśli dobrze sobie przypominam, nie zmieniło się od czasu testów X65. W zestawie mamy certyfikaty, broszury informacyjne, ale przede wszystkim woreczek z logo producenta, jeden kabel sygnałowy z nasadką gwintowaną oraz same słuchawki. W zestawie powinien znajdować się jeszcze dodatkowy krótszy kabel sygnałowy 1,2 m, a przynajmniej tak twierdzi pudełko. Jednakże nigdzie go w nim nie znalazłem. Uroki egzemplarzy demo.
Konstrukcja i wykonanie również nie zmieniły się na tle poprzednika, a jedyną zmianą jest jak widzę po prostu wydanie słuchawek w formacie zamkniętym z nieco zmienioną szatą kolorystyczną. Porzucono srebrne i szare akcenty na rzecz większej ilości czerni oraz czerwonych wstawek. Wizualnie bardzo mi się to jednak podoba.
Izolacja oraz wygoda Hi-X60 – optymalnie dobre
Izolacja od otoczenia jest bardzo dobra, a w kontekście utrzymanej wciąż sensownie wygody – nawet więcej niż bardzo. X60 jak mało które słuchawki starają się wyważyć ergonomię z praktycznością do poziomu nie przelewającego się ani w jedną, ani drugą stronę swoim własnym kosztem.
Niemniej jeśli miałbym wskazać słuchawki od nich wygodniejsze, bez problemu wskazałbym np. AD700X, które jeszcze leżą na stole po ostatniej ich recenzji (będę się do nich zresztą często tu ustosunkowywał) czy HD800S, ale to akurat oczywista oczywistość. Tylko sęk w tym, że obie te pary są otwarte. Porównywanie z nimi modelu zamkniętego jest już samo w sobie komplementem dla X60.
Ale i po drugiej stronie znajdziemy słuchawki bez problemu mniej wygodne, jak chociażby HSC171, K271 MKII czy nawet LCD-XC, które o ile nie mają takiego docisku jak Hi-X60 (w nich jest on przeciętnie silny), to jednak dobijają głowę i kark swoją masą. Hi-X60 to 320 g. LCD-XC to ponad 700 g, a więc więcej niż 2x tyle.
Napędzenie Hi-X60 – bardzo łatwe
Pod względem napędowym jest bardzo dobrze. Słuchawki nie potrzebują elektrowni atomowej w piwnicy czy podłączenia osobnej fotowoltaiki bezpośrednio pod siebie, aby być należycie napędzonymi.
Bardzo lubią za to sprzęt o trochę cieplejszym usposobieniu, a o czym za moment powiem nieco więcej. Paradoksalnie, świetnie mogą sprawdzać się z takimi urządzeniami, jak Focusrite Scarlett Solo, który mimo wysokiej impedancji wyjściowej, wypluwa z siebie bardzo sensowny pod taką tonalność dźwięk.
Narzekanie czyli kącik marudy
Na pewno narzekać można na pady, których nie byłem w stanie zdjąć bez obaw o uszkodzenie ich, czy samych słuchawek. Powinno być to nieco bardziej intuicyjne. Są również dedykowane, mając w sobie otwory akustyczne i czynnie biorąc w ten sposób udział w kształtowaniu akustyki (identycznie jak np. u Beyerdynamica).
Narzekać można także na bardzo głęboko osadzone gniazdo po jednej stronie, w praktyce bardzo utrudniające konfekcję kabla o innych parametrach/złączach niż fabryczny.
Można byłoby się nieco przyczepić też do braku twardego etui, aby bardziej wykorzystać właściwości przenośne Hi-X60, ale słuchawki są opisywane jako model profesjonalny już na etapie pudełka, toteż nie wymagam tego bezwzględnie.
Jakość dźwięku
Hi-X60 od samego początku sprawiają wrażenie słuchawek stricte studyjnych, a nie domowych. Ich zachowanie mógłbym przyłożyć od ręki do stylu grania AD700X połączonego z zamkniętością i charakterem M40X. Prawdopodobnie już sam ten opis będzie wskazywał z czym mamy tu do czynienia.
Mówiąc wprost, mamy tu słuchawki grające na dosyć neutralnym fundamencie, z trochę podniesioną górą i nieofensywnym basem, grające bardzo mocno na szerokość, ale zachowując wysoce portretowy środek. Uśredniony wykres pasma przenoszenia słuchawek Hi-X65:
Słowa takie jak „solidne” czy „profesjonalne” bardzo często przemykały mi po głowie podczas odsłuchów. Przy czym od pierwszych chwil słuchawki nie robią efektu „WOW” takiego, jak np. AD500X w kontekście swojej ceny. Ma się wrażenie, że bardziej dostajemy tutaj „narzędzie” pracy, aniżeli sprzęt bezwzględnie konsumencki.
Nie dziwiłoby mnie to jednak, ponieważ sama geneza powstania marki Austrian Audio jest nierozerwalnie połączona z jeszcze inną, która mimo wszelkich zawiłości na rynku i coraz to dziwniejszych decyzji, nie może odciąć się od swojego studyjnego rodowodu. Gdyby posiłkować się tym tropem, na horyzoncie pojawiłaby się jeszcze jedna myśl: że Hi-X60 to studyjne wydanie pierwszych K550. Tak jak przy Hi-X65, nie byłyby to oczywiście skojarzenia tylko i wyłącznie optyczne, ale właśnie i brzmieniowe.
Bas
Nie jest przesadnie mocny, ani też nie jest przesadnie anemiczny. Rytmika jest dobra, a całość oscyluje po tej trochę lżejszej stronie. Bardzo mocne skojarzenia miałem właśnie z rzeczonymi AD700X. W ten sposób słuchawki są bardzo nieofensywne w przekazie, ale nie pozostawiające po sobie uczucia niedosytu, o ile nie podchodzimy do nich od strony bardzo basowych modeli.
Tony średnie
Bliska i portretowa, pokazująca bardzo dobrze wszystko to, co dzieje się w utworze, ale bez wpychania nam tego w gardło. Na słuch idealnie stojąca między cofnięciem się jak w DT770, a przybliżeniem i podkreślaniem jak w K271 MKII. Bardzo zadowoleni będą użytkownicy, którzy lubią średnicę słyszeć, ale bez efektu dominacji.
Tony wysokie
Słuchawki nie kryją się z nimi w żaden sposób, ale też nie szlifują nam uszu niczym tarczami diamentowymi. Zwracają dużą ilość informacji, pozwalając na krytyczne odsłuchy i dokładną, acz rozsądną, analizę struktury utworu.
Wrażenia sceniczne
Bardzo szeroka scena o świetnej kontroli, ale na efekty na osi przód-tył można trochę narzekać. Jest to pokłosie portretowej średnicy i prezentowania wszystkiego w sposób obrazowy. Scenicznie bardzo podobne konstrukcją do LCD-XC, ale jednak u Audeze było trochę więcej miejsca i nie aż tak szeroko.
Balans kanałów
Tak jak u ATH i wielu modeli AKG, słuchawki dosięgła klątwa jednostronnych kabli.
Łatwo zauważyć tu korelację między odczytem a zmierzoną impedancją:
- Lewy kanał: 25,45 Ohm
- Prawy kanał: 26.70 Ohm
Ciekawostką jest, że różnice zachodzą mimo wszystko trochę na przekór temu w kilku miejscach, a co może sugerować albo różnice w nausznikach (duże prawdopodobieństwo), albo duże rozbieżności w samych przetwornikach (małe prawdopodobieństwo, ale nie do wykluczenia), albo wygenerowanie dodatkowego oporu w zakresie samej konstrukcji przerzucającej sygnał do drugiej słuchawki
Czystość
Hi-X60 można uznać za całkiem czyste słuchawki. W pomiarach uzyskały następujące rezultaty:
Lewy przetwornik:
- 0,143% @100 Hz
- 0,172% @1 kHz
- 0,488% @2,66 kHz
- 0,531% @6,34 kHz
Prawy przetwornik:
- 0,125% @100 Hz
- 0,140% @1 kHz
- 0,592% @2,84 kHz
- 0,579% @5,61 kHz
Mamy więc czysty bas (najniższy wynik = -56,9 dB), czysty środek (-55,3 dB), ale będziemy w stanie usłyszeć już trochę sopran (uśredniając = -45,8 dB dla lewego i -44,6 dB dla prawego kanału).
Responsywność i kontrola
Słuchawki bardzo szybko uspokajają się impulsowo i mają błyskawiczną odpowiedź, ale kontrola ewidentnie przysparza Austriakom problemów.
Porównałem sobie dane z modelem X65 i tam wyglądało to znacznie lepiej. Wniosek jest więc prosty: w X60 wytłumienie przetwornika było zauważalnie trudniejszym zadaniem.
Całokształt
Z punktu widzenia audiofilskiego, słuchawki te są zaprzeczeniem ideologii bycia sprzętem na pokaz i do wgniatania w fotel np. ceną czy materiałami. Nie ma tu z tego co się orientuję ani aluminium lotniczego, ani przewodów wyciągniętych z SU-27 (słynna „ruska miedź”), ani korpusów z tytanu, ani przetworników „rewolwerowych” czy innych cudów na kiju (czyt. pałąku) za 51 tysięcy.
Zamiast tego mamy „nudne”, solidne, wygodne słuchawki za 1400 zł, które przy okazji uważam za bardzo adekwatne do ich ceny. Do tego są to nauszniki bardzo praktyczne, wykraczające poza zastosowania stricte profesjonalne swoim dopracowaniem, dlatego pod tym względem również traktowałbym je jako projekt „anty-audiofilski”.
Owszem, na to czy tamto w dźwięku będzie można zawsze sobie pomarudzić i kogo byśmy tylko nie spytali, jego zdanie będzie kompletnie inne od zdania poprzednika. Dlatego skłaniam się ku stwierdzeniu, że jednak nie do końca są to słuchawki bezwzględnie uniwersalne. W sensie takim, że mogą nie dawać dokładnie tego, czego dana osoba od nich oczekuje, będąc bardzo daleko poza domyślną grupą odbiorców.
Przykładowo, jeśli szukamy maksymalnej głębi scenicznej, to nie tutaj. Jeśli interesuje nas maksymalny bas bo filmy itd., zwłaszcza, jeśli miałoby to być substytutem subwoofera, to również nie tutaj. Muzykalność w starym stylu na wzór czegoś pokroju R70X albo HD650? Też szukałbym innego modelu.
Ale już połączenie izolacji od otoczenia z wygodą, względna równość dźwięku, zdolność do analizy składu nagrania… od razu widać, że celuje się tu w nieco innego odbiorcę i pudełko w żadnym wypadku nie kłamało. Odbiorcę takiego, który albo chce traktować je jako autentyczne narzędzie pracy, albo podchodzi do muzyki bardziej strukturalnie. We współczesnych realiach wiąże się to chociażby z oceną, czy dane nagranie jest w ogóle dobrze zrealizowane i czy np. warto zapłacić te 30-40 zł za album X lub Y. Mowa tu oczywiście o masteringu, DR itp.
Unikałbym przy tym na Hi-X60 oscylowania wokół koncepcji „chcę usłyszeć to samo co chciał przekazać wykonawca”, ponieważ najczęściej utwór, jaki otrzymujemy na wyjściu, jest efektem pracy właśnie na takich słuchawkach. I tenże produkt końcowy, niekoniecznie musi być dedykowany odsłuchom na takich modelach, nie przecząc jednocześnie temu, że mógł być na nich kreowany. Nie ma to związku z intencją wykonawcy, o ile sam nie bierze czynnego udziału w procesie wydawania swojej muzyki.
Hi-X60, jak nie trudno się na tym etapie domyślić, zwracają mnóstwo szczegółów i informacji z dźwięku, pozwalając na ocenę nie tyle brzmienia, co układu ścieżek w utworze oraz wyłapania błędów w nagraniach. Samo w sobie jest to całkiem ekscytujące, bowiem wiele osób absolutnie kocha takie polowania na smaczki, przecinki i ogonki.
Pozwolę sobie na wyznanie, że również zaliczałem się do takiego grona i chyba nadal zaliczam. Preferuję jednak też trzymanie się blisko złotego środka, balansu we wszystkim, nie tylko w audio, ale i życiu jako takim. Stąd mimo wszystko, o ile pod swój gust preferowałbym np. HSC171, to jako zamkniętą alternatywę dla AD700X, widziałbym bez żadnego problemu Hi-X60. I jest to o tyle ciekawe, że przecież skąd pochodzi i ile na rynku jest Audio-Technica, a ile Austrian Audio.
Nie gloryfikując tych pierwszych, ani też nie umniejszając tym drugim, nie wyobrażam sobie niestety siedzenia w HSC171 większej ilości czasu. Jest to po prostu fizycznie nierealne, a – przynajmniej dla moich uszu – bolesne. Hi-X60? Bez najmniejszego problemu. Nawet i drugą czy trzecią. Dopiero po tym czasie przesiadka na AD700X daje ostateczny profit w kwestii wygody.
Niemniej i tak uważam, że „Austriany” wychodzą z tematu bardzo obronną ręką. Niezwykle trudno jest pogodzić ze sobą temat dobrej izolacji z dobrą wygodą. Dostajemy u ATH konstrukcję w pełni otwartą, nie dociskającą zbyt mocno do głowy, z niską masą i prostą budową, ale ostatnią rzeczą, na jaką można tam liczyć, jest izolacja od otoczenia. Chcę przez to powiedzieć, że X60 mogą dowieźć w głośniejszym środowisku znacznie więcej (tj. mniej frustracji), niż nawet najwygodniejsza para otwarta. Obojętnie czy to AD700X, HD800S czy Susvary, nie wygrają one z dzieciakami latającymi po domu niczym wściekłe muchy, remontem sąsiada czy placem budowy za oknem, tudzież życiem przy głównej nitce wylotowej z miasta.
Z tym że o tym zastępstwie dla AD700X wspominam również z pewną adnotacją, iż nie mówię tu o grach. W grach lepiej sprawdzają się jednak ATH. X60 nie były projektowane pod kątem giercowania i choć oczywiście możemy bez problemu wykorzystywać je w takich zastosowaniach, bardziej kompleksowe scenicznie będą wymienione wcześniej słuchawki. Nie chodzi o otwartość, bo w np. AR5000 też tej głębi psychoakustycznej nie było zbyt wiele, ale rzeczywiste zdolności kreacji scenicznej.
Mówiąc wprost: w X60 środek sceny jest zbyt blisko, co może powodować wrażenie dźwięku bliższego pozycją, niż faktycznie. Tak samo było kiedyś z Q701, ale nie z K550, czy nawet K271, czyli przy dwóch parach zamkniętych. Za to na HD800S, SR-202 czy nawet K1000, scena to był istny majstersztyk w grach. I znów: modele otwarte, z różnych lat, w różnych technologiach…
Wciąż jednak, tak jak nie skreślałbym Hi-X60 w takich zastosowaniach, tak priorytetem tego modelu zawsze będzie praca z materiałem dźwiękowym, tak odsłuchowo, jak i kontrolnie. Świetne do krytycznych sesji muzycznych, tj. doskonałe do badania składu utworów bez bycia karykaturalnymi, a potem do strawnego ich odsłuchiwania.
Gatunki muzyczne
Wydaje mi się, że wszystkie są tu dopuszczalne bez żadnego problemu, o ile nie oczekujemy mega basu albo totalnej bezkarności wobec słabych realizacji. Jak pisałem, Hi-X60 mają tendencję do zwracania intencjonalnie dużej ilości informacji. Są to słuchawki precyzyjne i dokładne. A utwory o gorszej realizacji mają gdzieś precyzję i dokładność. Zastosowanie obu tych przymiotników – czy w ramach słuchawek, czy głośników – zawsze spowoduje, że muzyka będzie brzmiała nie tak, jak chciał Twórca, a tak, jak przygotowano mastering.
Jeśli więc posiadamy bardzo słabej jakości utwory, Hi-X60 mogą nie być słuchawkami dla nas. Po prostu będą za dobre i pokażą zbyt wiele. Ale może to i lepiej, gdyby jednak pokazały. Bo na pewno to zrobią. Bez sybilantów, bez problemów po swojej stronie, ale na tyle dokładnie, aby widoczne stały się wszelkie problemy po stronie utworów. Zderzenie takie może być bolesne, ale wystarczy wrzucić na ruszt coś naprawdę dobrze zrealizowanego i Hi-X60 również to pokażą.
Porównanie do Hi-X65
X60 można uznać za w prostej linii zamknięte X65 bez specjalnych zmian. Widać to wyraźnie na wykresach porównawczych (zielony kolor – X60, fioletowy – X65):
Przypominają mi się tu przy tym analogie zachodzące między np. K240 a K271, K812 i K872, ale też Sine vs Sine DX czy LCD-X vs LCD-XC. Wariant zamknięty w każdym z wymienionych przykładów charakteryzował się podniesioną górą, bardziej wyrównanym lokalnie brzmieniem, ale mniejszymi efektami głębi i pogłosowymi.
Choć Hi-X65 słuchałem dawno temu już, mam wrażenie, że taka sama sytuacja zachodzi też i tutaj. Nie jest jednoznacznie jednak powiedziane, że model zamknięty zawsze musi być lepszy. Przykładowo w ramach wylistowanych pojedynków, preferowałem K812 ponad K872 i czyniłbym to właściwie o każdej porze dnia i nocy. Ale już między K240 a K271 wybrałbym raczej te drugie i tak samo przy X vs XC, choć nie mogę wypowiedzieć się tu ze 100% pewnością w kontekście obecnie produkowanych modeli Audeze, które mogły swoje brzmienie zmienić.
Inne opcje tego typu
OK, zatem mamy X60 za wspomniane 1400 zł, wiemy już co sobą reprezentują i że jest to zakup – przynajmniej w moim odczuciu – całkiem sensowny. Jakie mamy pole manewru na dzień pisania niniejszej recenzji, jeśli szukać słuchawek o podobnym, studyjnym przeznaczeniu?
Na pewno wspomniane M40X się kłaniają, jeśli iść w stronę rozwiązań bardziej przystępnych cenowo, bo raptem za 500 zł.
Fani konstrukcji otwartych w tych rejonach mogą cały czas patrzeć też na bardzo dobre AD700X, które obecnie kosztują 550 zł i uważam je za świetne słuchawki o mnogości zastosowań. Nie są może aż tak równe jak X60, ale jeszcze lepsza wygoda, większa scena – być może będzie to bardzo kusząca kombinacja.
Alternatywą może być też model HD560S u Sennheisera, który na padach fabrycznych prezentuje właśnie taki neutralny, neutralno-jasny styl. Jeśli dobrze sobie przypominam, scena była w nich bardzo podobna konstrukcyjnie do tej z X60, ale jakość ogólna dźwięku oczywiście będzie trochę poniżej propozycji Austriaków. Słuchawki dostaniemy za ok. 800-900 zł, co może być pewnym półśrodkiem między tańszymi propozycjami od ATH, a nimi.
Po przeciwnej stronie szali mamy zaś Audeze MM-100, które kosztują już 2200 zł i nadal mogą być okrutnie ciekawą pozycją, również nieco mniej równą na górze, ale bardzo fajna jakość, planarne drivery i mocniejszy bas są tu dużymi atutami. Jest to model dedykowany pod mastering.
Dlaczego nie wymieniłem tu DT770 albo K271? Dlatego że są to już zbyt odmienne sygnatury brzmieniowe, a względem siebie wprost przeciwne.
K271 cisną mocno na średnicę. Bardziej są to słuchawki wokalne i do pracy z głosem. W ogóle AKG ma ogromny problem aby pokazać coś o takiej równości/neutralności jak X60 i fanów tejże marki raczej kierowałbym na trochę zdradliwe, acz wciąż kuszące wody ich starszych słuchawek, takich jak np. K500.
DT770 to natomiast V-ka, która zauważalnie będzie podkreślała bas oraz górę. U Beyerdynamica również jest ten sam problem co u AKG, ale gdyby szukać modelu bardziej neutralnego, prawdopodobnie sugerowałbym odsłuchać model DT250. Prawdopodobnie wciąż nie będzie to ten poziom czystości co X60 (i DT150), ale w temacie tonalności będą chyba najbliżej punktowi, w którym chciałbym się znaleźć.
Podsumowanie
Austrian Audio Hi-X60 zaprezentowały się jako słuchawki solidne, równo grające i przede wszystkim celowane w użytkownika nieco bardziej profesjonalnego. Słuchawki mają mnóstwo zalet, które doceni zwłaszcza taki typ nabywcy.
Z wad wymienić można rzeczy zarówno uniwersalne (tłumienie odchyleń wtórnych membrany, głębia sceny), jak i przypisane głównie do tego konkretnego egzemplarza, jak np. typową dla słuchawek z kablem jednostronnym przypadłość do przesuwania balansu kanałów na stronę dominującą.
Brzmieniowo natomiast można uczynić im zarówno przywarę, jak i pochwałę z niemal każdego aspektu dźwiękowego.
- Bas nie jest mocny, część osób będzie czuła trochę niedosytu, ale reszta zachwyci się dokładnością i nieprzeszkadzaniem linii basowej w percepcji utworu.
- Średnica nie ma w sobie ładunku głębi jak np. AD500X, ale jej portretowość zrobi dzień każdemu miłośnikowi świeżego i czytelnego wokalu.
- Góra jest podkreślona na tyle, żeby przesunąć trochę barwę słuchawek poza biegun naturalności i miłośnicy ciepłego sopranu będą rozczarowani, ale zachwyceni będą zwolennicy detalicznej góry zdolnej do analizy bez sybilacji.
- „Scenicznioki” z jednej strony nie dostaną wspomnianej głębi sceny czy holografii rodem z HD800, ale będą oczarowani szerokością stereofoniczną i zdolnością do wskazania przez Hi-X60, który utwór ma sceniczne aspiracje, a który nie.
I tak możemy się licytować do końca dnia. Natomiast pod koniec tegoż dnia, myślę że każdy będzie miał głębokie przeświadczenie, że nie tylko takie MM-100 czy MM-500 mają prawo znaleźć się w studiu nagraniowym i służyć za solidne narzędzie pracy. Zwłaszcza, gdy budżet nie pozwala na zbytnie szaleństwa, a także głośne otoczenie. Wraz z odtwarzaną muzyką, na Hi-X60 byłem w stanie pracować w naprawdę komfortowych warunkach, tak że tam naprawdę ktoś pomyślał nad tym projektem.
Ze swojej strony życzyć mógłbym sobie w testowanym egzemplarzu nieco lepszego balansu kanałów i wytłumienia muszli (może jakieś mody dałoby się tu wsadzić?), które mogłyby jeszcze troszkę lepiej wyważyć dźwięk X60 w stronę LCD-XC i uczynić je fenomenalnym narzędziem pracy oraz słuchawkami kwalifikującymi się na referencję w swoim przedziale cenowym.
To też mówiąc i doceniając drzemiący w nich potencjał, chciałbym przy ocenie ogólnej 8,0/10 słuchawki wyróżnić rekomendacją w klasie rozwiązań bardziej profesjonalnych, bowiem takich na rynku z reguły brakuje i to zwłaszcza w gronie modeli zamkniętych (plus jeszcze jakkolwiek wygodnych). W sytuacji zdecydowania się na proste modyfikacje (będą wkrótce opisane przy okazji innych modeli tego producenta lub nawet w osobnej publikacji), ocena końcowa byłaby już na poziomie 9,0/10.
8.0 (9.0*)/10
Sprzęt w momencie pisania recenzji jest dostępny do kupienia za ok. 1400 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)
*po zastosowaniu modyfikacji dampingujących dźwięk.
Zalety:
- bardzo dobra jakość wykonania
- porządne materiały użyte do budowy
- przemyślane gabaryty i konstrukcja
- połączenie dobrej izolacji z całkiem sensowną wygodą
- dużo miejsca na uszy
- zdejmowalne (rzepy) obicie pałąka
- jednostronny wymienny kabel z mechanizmem blokowania
- czytelne, szybkie i dokładne brzmienie na planie wznoszącym
- umiejętność precyzyjnego wglądu w strukturę utworów
- bardzo dobry poziom mikrodetali
- duża scena na szerokość
- bardzo dobre w zastosowaniach profesjonalnych
- olbrzymi potencjał do modyfikacji
Wady:
- bas mógłby być trochę mocniejszy
- głębia sceny czasami zbyt mocno ustępuje portretowej średnicy
- zamiast obicia pałąka z dwoma punktami nacisku wolałbym jeden szeroki
- utrudnienie konfekcji okablowania i wymiany padów (rozwiązania dedykowane)