Recenzja Creative Sound Blaster Jam

Creative jest nie tylko producentem kart dźwiękowych i głośników, choć zapewne najbardziej zapadł nam wszystkim w pamięć właśnie tymi rodzajami produktów. Zawsze pełno tych drugich na półkach sklepów komputerowych, zaraz obok Logitechów, tych pierwszych już mniej, a co przez lata powodowane było kulejącym wsparciem i ostatecznie – rozkwitem konkurencji. Jednakże również i na polu słuchawek firma próbowała swoich sił i obok niezwykle popularnych modeli, takich jak EP-630 czy Fatality, sławę zyskała Aurvanami Live, często określanymi w dawnych czasach „czarnym koniem” półek budżetowych, wręcz „audiofilią za grosze” i „słuchawkami ostatecznymi” jeśli się je troszkę zmodyfikuje i recabluje. Można powiedzieć, że w tej konkretnej dziedzinie nawet nie było źle. A że w dzisiejszych czasach ludzie chcą mieć sprzęt jak najnowocześniejszy i jak najtańszy, mnożą się również i ze strony singapurczyków zakusy ku właśnie takim figurom sprzętowym. Jest nią m.in. para recenzowanych bezprzewodowych kompaktów USB sygnowana logiem nie tylko Creative, ale i najsławniejszych ich kart dźwiękowych: Sound Blaster. Przed Państwem model Jam.

 

Zawartość pudełka minimalistyczna, ale więcej właściwie nam do szczęścia nie trzeba.

 

 

Dane techniczne

– Przetwornik: dynamiczny 32 mm, zamknięty
– Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20kHz
– Waga: 83g (bez kabla)
– Kabel: 1m, microUSB (ładowanie + komunikacja)

– Standardy komunikacji bezprzewodowej: Bluetooth 4.1 / A2DP / AVRCP / HFP
– Maksymalny zasięg: do 15 metrów
– Akumulator: 200mAh, 3,7V
– Deklarowany czas pracy: ok. 12 godzin
– Średni czas ładowania: ok. 2-3 godzin

– Wsparcie systemów: Windows x86/x64 (Vista, 7, 8, 8.1, 10), Mac OS (od OS X 10.7.5 w górę), iOS (od 5.1.1 w górę), Android (od 2.3 w górę)

 

W zestawie otrzymujemy:
– słuchawki,
– kabel,
– instrukcję obsługi,
– kartę gwarancyjną.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Jak zawsze pudełko pięknie zaprojektowane, na oko kreda błysk, gramatura 350, czarno-czerwona stylistyka, a na środku ładny render słuchawek przedstawia obiekt naszych westchnień. Westchnięcie zapewne w dużej mierze zniknie po wyciągnięciu słuchawek na światło dzienne. Wszystko przez to, że sprzęt uderza w mocny budżetowy standard jakością użytych materiałów, choć spasowanie i ogólna stabilność konstrukcji są całkiem dobre. Faktura plastiku oraz jakość odlewów przypomina mocno poziom Superluxa, w szczególności model HD562.

 

Całą elektronikę wraz z przyciskami umieszczono na prawej słuchawce.

 

O pudełku wspominam dlatego, że obecne modele z tego co się orientuję są pakowane w blister. Wersja posiadana przeze mnie okraszona jest datą produkcji 08/2015, toteż może to wyjaśniać, dlaczego otrzymałem ją jako pudełkową, aczkolwiek możliwe, że po prostu Creative stosuje dwa rodzaje pakowania jednocześnie. W każdym razie uspokajam profilaktycznie, że nie ma tu mowy o żadnych podróbkach czy innych tego typu historiach. W razie wątpliwości zawsze można zapytać sklep lub nawet i samego producenta / dystrybutora. Także wracając do oględzin…

 

Na lewej nie znajduje się zupełnie nic. W środku - tylko przetwornik.

Choć słuchawki wydają się małe, potrafią wejść nawet na większą głowę.

 

Nie ma tu jak widać ani jednego elementu metalowego, wszystko plastikowe i w maksymalnym stopniu uproszczone. Ale właśnie dzięki temu uproszczeniu, choć w teorii negatywnie wpływającemu na ergonomię (o czym powiem za moment), słuchawki są raz, że bardzo lekkie (tylko 83 gramy), dwa, że w niewielu miejscach mogą ulec uszkodzeniu, trzy, że zachowują zwartą konstrukcję i nie telepią się, nie mają luzów, poruszeń od kiepskiego spasowania, ani nie kreują wrażenia, że zaraz jedno ramię się wysunie i będziemy mieli słuchawki jednostronne.

 

Przetworniki umieszczono pod stałym kątem względem uszu. Minimalizuje to ilość elementów ruchomych.

... ale też i wpływa na potencjalne problemy z dopasowaniem modelu pod siebie.

 

Jak widać na zdjęciach, nie ma tu żadnych elementów służących do składania Jam’ów do wewnątrz, czy nawet możliwości ustalenia kąta nachylenia przetworników. Ten ostatni jest odgórnie narzucony przez konstrukcję słuchawek i w efekcie trochę loteryjnie okaże się, czy do końca nam spasuje, czy też nie. Jedynym elementem regulowanym jest wysunięcie ramion z pałąka, a raczej ramion pałąka z widełek słuchawek – niezwykle proste, również plastikowe, bez jakichkolwiek wskazań czy podziałki, aczkolwiek z wyczuwalnym ząbkowaniem ukrytym wewnątrz słuchawek. W samych ramionach oraz pałąku widoczna jest szczelina, w której ukryto malutki, cienki kabelek łączący oba przetworniki ze sobą. Cała elektronika, bateria, mikrofon i sterowanie znajdują się w prawej słuchawce. W lewej jest goły przetwornik.

 

Regulacja najprostsza z najprostszych. Wysunięcie to jedyna rzecz, którą możemy w Jam'ach zmienić.

 

Nausznice są zwykłymi gąbkami, choć o rozsądnej grubości, gęstości i jakości. Daje to dodatkowe plusy do trwałości oraz wygody, która przyznam jest naprawdę całkiem niezła przy całej mojej niechęci do rozwiązań kompaktowych oraz uproszczeniach regulacyjnych, jakie słuchawki sobą manifestują. Niestety jestem człowiekiem przyzwyczajonym do rozwiązań jak najmniej inwazyjnych dla mojej głowy, toteż lubię wygodne słuchawki pełnowymiarowe lub najlepiej skonstruowane tak, jak moje K1000. W przypadku modeli kompaktowych chyba najwygodniejsze były do tej pory K450, zaś w dokanałówkach najprawdopodobniej wskazałbym Etymotic MK5 z piankami oraz (uwaga) Audiomagic Titicaca, ale najczęściej jest to pasmo niekończącej się walki z porażającą wręcz dokanałową niewygodą i niemożnością pracy przez dłużej niż 2, góra 3 godziny. W przypadku Jam’ów jest więc o tyle dobrze, że te 3 godziny spokojnie byłem w stanie wytrzymać z tak zaprojektowaną ergonomią. Słuchawki nie generują mocnego docisku do głowy, powiedziałbym że jest to docisk średni, dzięki czemu wspomniana wygoda nie cierpi, a i same kompakty trzymają się dobrze głowy i nie spadają nawet przy gwałtownych ruchach. Nadają się tym samym jako słuchawki wyjściowe oraz dla osób aktywnych fizycznie.

Zaletą Jam’ów jest ich całkowicie niezależna od posiadanego przez nas sprzętu źródłowego praca. Wystarczy tylko nadajnik BT lub po prostu gniazdo USB w komputerze. W trybie USB nie działa niestety mikrofon, więc słuchawki podpięte np. do laptopa nie będą służyły za headset, o ile nie przełączymy się w tryb pracy bezprzewodowej. Tu zaś znów powtórzyła mi się historia z BLU-100, a więc niemożność sparowania słuchawek z nadajnikami BT z PC (komunikat o nieznalezieniu sterownika). Możliwe jednak, że winę za to ponoszą właśnie one, a nie same słuchawki. Creative z tego względu mógł dać przynajmniej dodatkowy dłuższy kabel micro USB, ponieważ ten dołączany do zestawu ma tylko 1 metr i o ile z laptopem nie ma problemu, tak z pełnowymiarowym komputerem stacjonarnym – już tak. Nie pogardziłbym również opcją mimo wszystko pracy klasycznie po kablu analogowym, ale jak to mówią co za dużo to nie zdrowo. I raczej już nie w tym budżecie.

Ostatnią rzeczą, na jaką można pomarudzić, jest subiektywnie wygląd. Naturalnie nie ma on żadnego znaczenia w przypadku oceny słuchawek jako takich i nigdy jeszcze nie brał w niej udziału, ale jako, że jestem u siebie, mam możliwość wyrażenia pełnego zdania na temat obiektu recenzji. A co też czynię bez ogródek – nie urzekają mnie wizualnie, są klasyczne aż do bólu, ale mogą dzięki temu jak na ironię spodobać się osobom, dla których maksymalna dyskrecja na ulicy jest bardziej pożądana, niż ociekające już powoli kiczem podróbki Beatsów.

No dobrze, pomarudziłem na najważniejsze wady, jakich doszukałem się w kwestii jakościowej i użytkowej, a pytanie jak z profitami wynikającymi z ich ewentualnego posiadania?

Za 159 zł, bo tyle wynosi oficjalna cena tego modelu (przy sporadycznych promocjach wychodzi nawet mniej), jest naprawdę nieźle. Otrzymujemy do rąk lekkie i poręczne słuchawki bezprzewodowe z 12-godzinnym deklarowanym czasem pracy, opcją pracy po kablu przez USB z pełnym pominięciem zarówno sterowników, jak i karty dźwiękowej, sterowanie kilkuprzyciskowe na słuchawkach (dokładniej głośnością, odtwarzaniem i odbieraniem rozmów), wbudowaną opcję podbicia basu sterowaną osobnym przyciskiem, mikrofon do prowadzenia rozmów (sprawdziłem – żadnych problemów w rozmowach telefonicznych, bardzo dobrze było mnie słychać wg deklaracji mojego rozmówcy na tle standardowo przeze mnie użytkowanej słuchawki Plantronics M55), parowanie w technologii NFC, błyskawiczne ładowanie w jakieś nieco ponad 2 godziny (mierzone), jak też możliwość spokojnej pracy pod PC, MAC, Androidem i iOSem.

Warto również zajrzeć do sterowników. Ich panel wygląda następująco:

 

 

Jak widać na zrzutach ekranu, w pełni spolszczone sterowniki dodają nam zdrową porcję dodatkowych opcji: regulację balansu, wybór jednego z trzech opcjonalnych profili dźwiękowych oraz pełnej ich edycji pod względem efektów Surround i Crystalizer, do tego kontrolę podbicia basu, konfigurowalny algorytm Smart Volume (aktywna kontrola głośności) oraz Dialog Plus (wyostrzanie wokali np. podczas rozmów w filmach czy grach), a także klasyczny 10-zakresowy korektor graficzny z możliwością zapisywania własnych ustawień. U niektórych użytkowników konkretne funkcje panelu sterowania słuchawek mogą okazać się wartościowymi dodatkami, z których zrobią skuteczny użytek, choć sam należę do purystów i najczęściej ograniczam się tylko do korzystania z klasycznego EQ.

Wisienką na torcie niech będzie fakt, że producent raczył wspomnieć o 12 godzinach pracy bezprzewodowej, podczas gdy mi udało się osiągnąć lekko ponad 13 godzin. To dobry wynik jak na takie maleństwa, nawet bardzo dobry. I pozytywny ponad deklaracjami w specyfikacji, aczkolwiek sam Creative ostrzega, że czas pracy może różnić się od warunków środowiskowych i odsłuchowych, w jakich pracują słuchawki. W przypadku np. dużych głośności oraz słabego zasięgu wynik ten może się zmniejszyć. U mnie najwyraźniej właśnie przez umiarkowaną głośność udało się wykrzesać dodatkową porcję energii na dłuższą pracę.

Podsumowując Jam’y na tym etapie, mamy tu mieszankę pozorów z ciekawostkami. Z jednej strony wyglądają „tanio” i w dotyku wrażenie to w żaden sposób nie znika. Są też niesamowicie prosto skonstruowane, że aż miejscami odczuwa się ból od ich zwyczajności. Jednocześnie pod maską kryją sporo dobra, zarówno gdy nie mamy dostępu do sterowników, jak i wraz z nimi. Moje zdanie? Powiem że jestem pod wrażeniem strony zapleczowej tych słuchawek i jestem gotów w dużej mierze przełknąć ich wykonanie i sztywne osadzenie przetworników, aczkolwiek tu też podkreślę, że bierze się to tylko z faktu wpasowania się kąta nachylenia przetworników pod względem moich uszu. Możliwe, że gdybym miał nieco inną anatomię w tej materii, w recenzji byłoby na ten temat kilka dodatkowych akapitów. Bo i przyznać trzeba jednak, że taki zabieg jest ruchem ze strony Creative’a ryzykownym i niemniej w teorii problematycznym, jak rezygnacja z jednej osi regulacyjnej w produktach Audio-Technica. Z jedną tylko różnicą – kompakty opierają się głównie o środek naszego ucha, na chrząstkach, i tak czy inaczej cała małżowina poddaje się pod wpływem nacisku. W modelach pełnowymiarowych, jakie produkuje ATH, taki numer nie zawsze przechodzi bez bólu i konieczne jest długie dostosowywanie się nausznic do kształtu naszej głowy, ich wymiana lub cudowanie z samodzielnym kształtowaniem podle nas. To dlatego słuchawki tego producenta spotykają się najczęściej z moją nieustanną krytyką w tym względzie.

Tak czy inaczej to by było na tyle w zakresie opisu jakości wykonania, także czas przejść do oceny brzmieniowej i sprawdzić, czy tym razem ewentualna ocena książki po okładce zdradziłaby faktyczną jej zawartość.

 

Przygotowania do odsłuchów

Słuchawki były przeze mnie poddane zwyczajowemu wygrzewaniu, polegającemu na normalnej pracy przez 48 godzin przed podjęciem się krytycznych odsłuchów.

Testy były wykonywane w trzech sytuacjach:
– w warunkach pracy bezprzewodowej na telefonie
– po podłączeniu do PC za pomocą kabla USB bez instalacji sterowników
– przy pełnej instalacji sterowników

Czwartej sytuacji, tj. pracy bezprzewodowej z PC, nie udało mi się zaaranżować ze względu na niemożność nawiązania pełnej komunikacji słuchawek z nadajnikami. Tymi były dwa: Anycom BT200 i Asus BT400 (nie ma to jak unikatowe nazewnictwo modeli). Powtórzyła się więc sytuacja z BLU-100. 

W przypadku komputerów PC, rolę maszyn testowych pełniły moje dwie stacje robocze oparte o płyty główne Asus M5A97PRO i Z87 PLUS. Do komunikacji wykorzystywane były zarówno porty USB 2.0, jak i HUBy USB i gniazda 3.0. Oba komputery były zawiadywane systemami Windows 7 Home Premium x64, zaś sterowniki słuchawek były na dzień pisania recenzji w wersji 2.16.09, pobieranej bezpośrednio ze strony producenta.

Telefonem użytym w teście był LG G4c z systemem Android 5.0.2.

 

(28.11.2017) Aktualizacja:

Połączenie przez Bluetooth udało się nawiązać za pomocą nadajnika BT400 na nowszej kompilacji Windows 10 z zainstalowaną aktualizacją Fall Creators Update (16299.64). Dowód:

 

Jakość dźwięku

Na samym początku przyznam Państwu, że w życiu codziennym nie mam potrzeby posiadania kompaktów takich jak Creative Jam, a jedyną parą w mojej kolekcji mającą status sprawności i ogólnie faktu posiadania, są stare AKG K70 TV po odrestaurowaniu i jedynie czekające na mój czas oraz chęci do dosztukowania im porządnych nausznic jakkolwiek zgodnych z oryginałami i gwarantującymi w miarę sensowną wygodę (aktualnie pracują na zamiennikach materiałowych). Poza tym są to bardzo muzykalne słuchawki i z przetwornikami 40 mm zaadaptowanymi wprost z serii i modeli wyższych, tj. bliźniaczych K80, K100, K200, K300, K301.

Dlaczego jednak o nich w ramach wstępu wspominam? Bo ze wszystkich słuchawek, jakie miałem z gatunku przenośnych, kompaktowych, nausznych, prezentują moim zdaniem sporo cech, które uznałbym za typowe dla takich konstrukcji. Tak jak w słuchawkach np. studyjnych uznajemy zespół zjawisk akustycznych oraz specyficzne strojenie za pewien standard, tak i tutaj podejście jest właściwie identyczne. W kompaktach nie spodziewam się znaleźć maksymalnej przestrzeni a’la HD800, neutralności w stylu K1000, detalu wyegzaltowanego do granic możliwości rodem z T1, tylko przyjemne, muzykalne brzmienie o dużym nasyceniu, zapewne wyczuwalnym kocyku oraz spodziewanie małej scenie. Liczyć przy tym mogę jedynie, że słuchawki mi w którąś stronę nie zaczną przelewać i nie sypać zbyt dużym dobrem, bo inaczej się pogniewamy.

Ponieważ więc jak już wspomniałem Jam’y nie leżą w kręgu mojego zainteresowania, przechodząc między półkami sklepowymi zapewne nawet bym nie zwrócił na nie uwagi. Przymuszony jednak do tego np. nagłą potrzebą i kompletnym brakiem budżetu, spodziewałbym się dokładnie tego co opisałem wyżej, ale przede wszystkim brzmienia raczej średniego jakościowo jak na tą półkę cenową. Na szczęście bym się w tym konkretnym przypadku na swojej estymie zawiódł.

Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że słuchawki wprost z pudełka i po instalacji sterowników zagrały mi zupełnie inaczej, niż od chwili, w której uzyskałem kontrolę nad profilami dźwiękowymi. Dopiero po ich wyłączeniu okazało się jak słuchawki faktycznie grają. Warto mieć to na uwadze, aby przypadkiem nie oceniać tego, co Creative próbuje nam w uszy koloryzować. Słuchawki na profilach (muzyka, filmy i gry) grają na wspólnym fundamencie i radzę przy pierwszych odsłuchach ewaluacyjnych od razu dać sobie z nimi na wstrzymanie. Moim zdaniem więcej na tym etapie szkodzą niż pomagają, a jedynym rezultatem z ich zastosowania był mocno ocieplony przekaz, trochę rozdygotana tonalność, ale głównie zdławiona scena. Dopiero po wyłączeniu wszystkich „ulepszaczy” można ocenić realne możliwości akustyczne Jam’ów.

Bas serwowany jest naprawdę interesująco, mając wiele wspólnego ze starymi K420, czy też znacznie bardziej współczesnymi Y30 z serii „young” dedukując po kolorach i stylistyce. Ma też znacznie lepsze zejście niż stare K70/K80 i nawet 40mm przetworniki tym ostatnim nie będą w stanie pomóc. Przede wszystkim jest dosyć równy, choć nastawiony na puszystość charakteru, lekko opadający i skupiający się najbardziej na nisko-średnim podzakresie, co na gąbkowe kompakty jest zabiegiem bardzo przeze mnie pożądanym. Słuchawki potrafią szczerze nam przygrzmocić, jeśli zostaną do tego sprowokowane, ale w wielu sytuacjach zachowują dużą kontrolę i nie wylewają basu za kołnierz ponad miarę. Bas Jam’ów nie spodobał mi się właściwie tylko na opisywanych wcześniej profilach predefiniowanych, gdzie prezentował sztuczne nadmuchanie i pozoranctwo we wszystkich właściwie aspektach, nie mówiąc o rozsypaniu jakiegokolwiek wrażenia przyjemności. Rzucał się w uszy sztucznością i karykaturalnością, odbierając wiele detali średnicy, na którą przelewał się już z garnka w postaci wyższego, nieprzyjemnie manifestowanego podzakresu basowego. Tym samym ręka bardzo szybko wędrowała za każdym razem w kierunku zasobnika systemowego w celu wyłączenia wszystkiego i zredukowania do gołego sygnału płynącego z komputera.

Od razu przestrzec trzeba osoby szukające w tej cenie słuchawek grających szybko i technicznie, że nie jest to natywny styl grania Jam’ów i więcej nastawać będą na wybrzmiewanie oraz muzykalność, aniżeli walory oczekiwane bardziej po modelach studyjnych. Dla mnie jest to co prawda oczywiste, ale widziałem już tyle dziwnych oczekiwań w stosunku do budżetowych modeli, czy wręcz żądań wykraczających daleko poza łatwe do ocenienia na pierwszy rzut oka zastosowanie danych słuchawek, że wolę o tym dla czystej profilaktyki napisać.

Średnica została przeze mnie przy okazji basu na profilach opisana, także pozostaje jedynie stwierdzić, że bez nich jest obecna i o bezpośrednim charakterze, choć jednocześnie sprawia wrażenie (głównie przez nausznice gąbkowe) troszkę przykrytej przysłowiowym kocem i delikatnie poddającej się sopranowi. Choć w tej cenie nie spodziewam się doświadczyć „audiofilii stosowanej” i pozycjonować swoich wymagań ponad średnią rynkową, nie jest to na całe szczęście w żadnym wypadku zjawisko, które rzutowałoby negatywnie na odsłuch nawet bez wspomnianego dopasowania oczekiwań adekwatnie do ceny i owej średniej. Jam’y zachowują się tu bardzo przyzwoicie i spokojnie spod rękawa mógłbym wyciągnąć dwa przykłady przesadyzmu w jedną czy drugą stronę, gdzie raz średnica wymiotuje nam wprost do uszu, a innym razem kryje się niczym Stalker w Kordonie przed wojskowymi.

Jam’om jest zresztą tu o tyle trudniej, że moje własne preferencje oscylują często wokół np. sensownie podanej średnicy (choć nie tylko), także ich delikatna skrytość na jej części (bo nie całości tegoż zakresu się ta uwaga tyczy) w zupełności mieści się w granicy mojej tolerancji i nie wpływa na problemy z zaangażowaniem mnie w spektakl dźwiękowy. Choć fakt faktem większy nacisk czynią tu basem i to on bardziej przykuwa uwagę swoim wydźwiękiem.

 

Słuchawki świetnie pracują po USB z dedykowanymi sterownikami. Ale i pracują również bez nich. Czyste plug and play.

 

W sopranie dzieje się bardzo dobrze i słuchawki pięknie unikają tego, czego obawiałem się po cichu od samego początku: że góra zostanie przykryta woalem, zniknie, skryje się i uzyskam typowe dla wielu konstrukcji „misiowanie” dźwięku. Mimo dużej ilości analogii do K420, nie są w zakresie sopranu aż tak „gorące” jak one, ale i patrząc w drugą stronę nie gniotą basem jak K518, nie są też tak przytłumione i powolne jak K450, czy – przepraszam za dosadne określenie – niedopracowane brzmieniowo jak HD562, którymi kompletnie się nie zachwyciłem, pod żadnym względem (wykonanie, brzmienie, wygoda). Grają też jaśniej od moich K70 (K80), znacznie czytelniej od również bezprzewodowych Minix’ów Neo NT-II, znacznie lepszą jakością od – ponownie bezprzewodowych NuForce BT-860. Suma summarum więc najbliżej byłoby im moim zdaniem do tego, co lubiłem w K420 dawnymi czasy i to tutaj najwięcej doszukiwałbym się analogii w ramach całościowego charakteru.

Słuchawki mają interesującą tendencję do sporadycznego podkreślania sopranu, ale nigdy nie udało mi się doprowadzić ich do sybilacji. Są w tym względzie bardzo uniwersalne gatunkowo. Daje to dodatkowe wrażenie bezpieczeństwa brzmieniowego oraz wpływa korzystnie na zarówno czytelność, jak i scenę. Ta jest renderowana na profilach niesamowicie ułomnie i to właśnie ona może przesądzić za tym, czy słuchawki czym prędzej odstawimy na półkę sklepową przed zakupem, czy też odeślemy od razu do sklepu tuż po nim. Niestety ale zbyt dobrze wiem jak to się odbywa, żeby nie wspominać co rusz o wyłączeniu upiększaczy. Po ich wyłączeniu okazuje się, że słuchawki kreują ją bardziej na boki niż na osi przód-tył i choć sumarycznie nie jest to scena jak na słuchawki przeogromna, sama w sobie wychodzi wraz z często odczuwanym wrażeniem napowietrzenia na pozytyw w ramach modeli kompaktowych. Naprawdę można się zdziwić jak dużym formatem potrafią zagrać te skrajnie niepozorne słuchawki.

 

Osoby chcące korzystać z nich na większe odległości, w łatwy sposób wymienią kabel micro USB na dłuższy.

 

Przy „dżemach” odsłuchy zaczynałem z perspektywy czystej kartki, może nawet trochę lekceważąco. Kończyłem je za to ze szczerym uśmiechem na ustach. Budżetówka tak ma, że potrafi człowieka zaskoczyć i wielki w tym udział ma zawsze ustawiony odgórnie poziom naszych oczekiwań, przypuszczeń oraz klasycznego oceniania tej nieszczęsnej audiofilskiej książki po okładce. Jam’y audiofilskim modelem nie są i kompletnie nie aspirują do takiej pozycji – ani marketingiem, ani realiami. Nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia po wyjęciu z pudełka i dopiero po zapoznaniu się z całością możliwości, a przede wszystkim brzmieniem oraz ważną dla mnie rzeczą, tj. brakiem przebić od układu bezprzewodowego, słuchawki zaprezentowały się w całej okazałości. Z generalnie niezbyt przekonujących kompakcików za grosze, za jakie byłem łaskaw je brać w pierwszych chwilach, przeczołgały się do rangi naprawdę ciekawych i dobrze grających wirelessów w dobrej cenie. Fakt, nadal brakuje mi tu lepszego wykonania, za które spokojnie bym sam z siebie dopłacił, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i Creative Jam są od dziś pierwszymi słuchawkami bezprzewodowymi poniżej progu 200 zł, które mogę podsuwać pod rozwagę za jakość dźwięku i ogólne możliwości swoim czytelnikom, a więc Państwu.

 

Opłacalność i konkurencja

Słuchawki otrzymały w podsumowaniu wysoką notę za opłacalność, ale przyczynia się do tego również i konkurencja, która wpływa na bardzo korzystną jej analizę. Wytypowałem więc kilka konkretnych pozycji na rynku które znam i miałem na uszach, a co ostatecznie doprowadziło mnie do takiej konkluzji:

vs Noontec Zoro Wireless (350-400 zł)
Najbliższe jakkolwiek warte uwagi są recenzowane już przeze mnie Noontec Zoro Wireless za wyraźnie więcej pieniędzy. Słuchawki są również kompaktowe, ale zamknięte, nie pracujące po USB, ale za to bezproblemowo po BT i naturalnie również w trybie analogowym po kablu, czego Jam’y nie potrafią. Wirelessy są więc alternatywą głównie wtedy, gdy zależy nam na większej izolacji niż w Jam’ach, a także na możliwości pracy jak zwykłe konwencjonalne słuchawki ze sprzętem, który technologii bezprzewodowej lub sprzętu na USB nie obsługuje.

vs NuForce BT-860 (289 zł)
Słuchawki te możemy od razu skreślić, jako grające od Jam’ów wyraźnie gorszą jakością, ze zbyt bezpośrednią średnicą i chropowatością w sopranie. Na domiar złego można wskazać bardzo podobne zamienniki bezprzewodowe OEM (MA826A), przy których nie płacimy za markę, ale i tak wciąż borykać będziemy się z gorszym dźwiękiem od Jam’ów, które kosztują znacznie mniej od NuForce i średnio dwakroć tyle, ile modele OEMowe. Na te ostatnie decydować się można w zasadzie wtedy, gdy naprawdę nie stać nas na cokolwiek bezprzewodowego z wyższej półki.

vs Minix Neo NT-II (200 zł)
Odpadają także Minixy ze względu na całościową ocenę. Minixy to przede wszystkim zbity i gęsty bas bez rozciągnięcia, rytmiki i precyzji, a co już na tym etapie Jam’y są w stanie przebić. Wybrzmiewanie jest na wielu źródłach głuche, choć trochę lepiej prezentuje się w trybie bezprzewodowym. Średnica jest wycofana i bardzo często sztucznie prezentowana. Tyczy się to zwłaszcza wyższej średnicy. Tu ponownie Jam’y wygrywają o całkiem duży margines. Tej z Minixów brakuje na ich tle bezpośredniości i konkretyzacji przekazu, lubi ona ukrywać pewną dozę informacji schowanych w wyższych partiach średnicowych. Góra Neo NT-II jest zbyt mocno wygładzona i przez to mająca problemy z wyciąganiem partii sopranowej w stronę słuchacza. Omija sporą ilość detali, czasami pomijając nawet całe partie instrumentów, co Jam’om właściwie nigdy się nie zdarza. Na koniec scena – bardzo mała i skondensowana. Słuchawkom dramatycznie brakuje powietrza i stereofonii, zachowując się jak gorsza wersja „profilowanych” Jam’ów. Wyłączenie profili pozwala Creative’owi na pełen nokaut tych słuchawek i to tak dramatyczny, że lekarz na ring wchodzi już tylko stwierdzić zgon.

vs Brainwavz BLU-100 (200 zł)
Jakkolwiek sensowne wydają się jedynie rozwiązania dokanałowe do 200 zł typu Jabra lub Brainwavz, choć okupione będą brakiem możliwości pracy via USB i tylko 4 godzinami funkcjonowania między ładowaniami. Ich wybór będzie usprawiedliwiony zawsze wtedy, gdy zależy nam na maksymalnej izolacji od otoczenia i jak największej dyskrecji, zaś odsłuchu dokonujemy sporadycznie, by zmieścić się bez poważniejszego narzekania w czasie pracy wynoszącym tylko 4 godziny.

 

Podsumowanie

Zadziwia mnie, że sprzęt od roku jest na rynku i nie zrobiło się o nim choćby przez chwilę głośno. Możliwe że spowodowane jest to tym, o czym pisałem na początku – że sam z siebie bym na niego nie zwrócił uwagi, gdyby nie okoliczność niniejszej recenzji. Słuchawki bowiem kompletnie niepozorne, subiektywnie niezbyt urodziwe, tak sobie wykonane. Dopiero w trakcie recenzji wyszło, że w rzeczywistości są nieźle wyposażone, bardzo fajnie brzmiące i sumarycznie oferowane w atrakcyjnej całościowo cenie – stąd bardzo wysokie oceny w podsumowaniu.  Na tych dwóch konkretnych płaszczyznach naprawdę trudno jest się pod jakimkolwiek względem do Jam’ów przyczepić. Zdaje się, że Creative próbuje sukcesywnie iść śladami KOSSa, przesuwając tym samym budżet na możliwości i dźwięk, aniżeli wzornictwo i wykonanie. W efekcie opracowali słuchawki bardzo lekkie, małe, niepozorne, o przyjemnym dźwięku i ciekawych funkcjonalnościach.

Jeśli ktoś z Państwa więc szuka budżetowych kompaktów i koniecznie z opcją bezprzewodową / USB, a wzornictwo i izolacja w żadnym stopniu nie są priorytetem, warto rzucić okiem na Jam’y i przeanalizować ich ewentualną użyteczność podle stawianych słuchawkom oczekiwań. Może nawet i plastiki będą do przeżycia, a jeśli tak, pozostanie nam w rękach sumarycznie całkiem fajny produkt. Słuchawki faktycznie mają swoje zastosowania i nie jest to ani zbędny gadżet, ani coś, co łatwo można w ramach modeli bezprzewodowych podważyć prostą alternatywą. Miło też jest obserwować jak słuchawki mimo pewnych wad i kompromisów zaciekle bronią swojej pozycji, a sama firma nie stara się nam jak za dawnych lat (chociażby EP-630) wciskać cudów nie z tej ziemi.

Zalety:
+ bardzo lekkie i nawet całkiem wygodne
+ bezproblemowe parowanie z telefonami via NFC
+ słuchawki przekroczyły deklarowane 12 godzin czasu pracy bezprzewodowej
+ bardzo szybkie ładowanie akumulatora do pełna
+ możliwość jednoczesnej pracy po USB wraz z ładowaniem
+ kompletnie żadnych zakłóceń i przebić od elektroniki słuchawek
+ przyjemne, muzykalne brzmienie dążące do wyrównania oraz czytelności
+ bardzo fajny bas jak na kompakty
+ często pozytywnie zaskakujące walory akustyczne
+ bezpieczeństwo soniczne i uniwersalność gatunkowa
+ możliwości dużej konfiguracji dźwięku za pomocą dedykowanego oprogramowania
+ atrakcyjna cena

Wady:
– subiektywnie nie grzeszą urodą, ale wizualna niepozorność może być dla niektórych zaletą
– sposób regulacji wysunięcia najprostszy z najprostszych
– przetworniki nachylone pod stałym kątem
– użyte materiały w dotyku trącają „superluxowością”
– nie udało mi się zmusić ich do pracy bezprzewodowej z PC (jedynie po USB, ale możliwe, że zawiniły nadajniki)
– mikrofon nie działa w trybie USB
– dołączony kabel USB ma tylko 1 m długości, więc warto zaopatrzyć się w dłuższy przewód jeśli jest taka potrzeba
– predefiniowane profile dźwiękowe więcej szkodzą niż pomagają i mogą powodować nieprawidłową ocenę możliwości słuchawek

Cena (SRP):
– 159 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

 

 

Serdeczne podziękowania dla firmy PowerSales International za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

59 komentarzy

  1. Jakubie:
    przestań testować jakieś tandety i „weś się za robotę” 🙂
    to tak żartobliwym wejściem 😛
    przestestuj soniaki MDR Z7 – hi endy japońskiego producenta
    ultrasony signature pro – ciekawe jak wypada technilogia S-Logic plus w tych słuchawkach
    ultrasony edition 8
    beyery T5p oraz DT 1770 Pro – bardzo dobry następca starszych 770-tek na teslach 2-jkach
    final audio sonourusy 2-jki i 3-jki

    takie słuchawki testuj a nie jakieś irlandzkie budżetówki 😛
    zrób jakieś osobne artykuły
    oczywście zdaję sobie sprawę z faktu że nie wszystkie słuchawki możesz pozyskać do testów
    ale jakbyś ze 2 -3 pary wyżej wymienionych słiuchawek przetestował i zrobił osobne recenzje to bym się nie obraził 🙂

    • Panie Marku,

      Każde słuchawki, nawet wspomniane „tandety”, mają swoich amatorów, których najzwyczajniej nie stać na sprzęt z wyższej półki. Takie osoby również mają święte prawo dążenia do nabycia sprzętu grającego jak najlepiej w swoim budżecie. Gdybym podchodził do tematu w taki sposób, to posiadając m.in. K1000 nie powinienem patrzeć także i na połowę słuchawek, jaką był łaskaw Pan wylistować w komentarzu, zatem jak sam Pan widzi koncepcja taka jest już od fundamentu nietrafiona. Celem bloga zaś jest sugerowanie i recenzowanie ciekawych rozwiązań w różnych przedziałach cenowych, nie tylko premium. Można powiedzieć każdemu wg potrzeb.

      Na liście w komentarzu, poza Final Audio i może Z7, nie znajdują się słuchawki, po których spodziewałbym się usłyszeć czegoś naprawdę ciekawego, choć oczywiście nigdy nie wiadomo. Przykładowo flagowy Ultrasone Edition 5 Limited okazał się daleki od pokładanych w nim oczekiwań, delikatnie mówiąc. Nie sądzę toteż, aby Ed. 8 czy Sig PRO wypadły od nich lepiej. Tak czy inaczej moje K1000 ani przez chwilę w starciu z Edition 5 nie poczuły się zagrożone.

      Co prawda żartobliwie Pan napisał, ale ponieważ blog prowadzę hobbystycznie, a nie zawodowo, toteż nie jest to moja „praca” w sensie stricte. Jedynie coś, czym zajmuję się w wolnej chwili jako entuzjasta. Oczywiście również i sam nie obraziłbym się za możliwość wykonania testów rzeczonych urządzeń, jednakże jedyną szansą na realizację recenzji wymienionych słuchawek byłoby pozyskanie ich albo drogą kupna za własne pieniądze, albo użyczenia ze strony zaufanej osoby prywatnej. Moje propozycje współpracy wysyłane do sklepów i dystrybutorów oraz przeprowadzenia recenzji najczęściej pozostają bez odpowiedzi strony drugiej, także apel obawiam się wystosował Pan nie do końca w tym kierunku co trzeba.

      Pozdrawiam.

    • dziękuje za wyczerpującą odpowiedź 🙂
      fajnie że przeczytam za jakiś czas recenzję słuchawek których prawdopodobnie nigdy nie będe miał na głowie,
      chodzi oczywiście o słuchawki AKG K1000 … 🙂
      sam planuję kupić jakieś zamknęte dynamiki do kwoty 4 tysięcy
      do wyboru mam między: beyerami t5p (i te japewniej kupię), ultrasone signature pro, soniaki mdr z7, no i final audio sonourusy najpewniej 3-jki
      nie chcę kupować droższych wersji tego producenta do tej kwoty ponieważ te mają ultra niską impedancję na poziomie 8 ohmów
      można przeczytać recenzje wyżej wymieniobych słuchawek na różnych anglojęzycznych lub czasami polskich portalach ale te są dla mnie niewystarczające że tak się wyrażę 🙂
      Pana recenzje są kompleksowe, bardzo dobrze „wypełnione treścią”
      brakuje może wykresów technicznych jak z recenzji na iinnerfidelity (bardzo pożądane są te z frequency response) ae ogólnie jest ok 🙂
      nie mam możliwości odsłuchu wyżej wymienionych słuchawek a chcę po prostu wybrać jak najlepiej no i tu jest problem …
      szkoda że nie ma współpracy ze strony dystrybutorów,
      mnogość sprzętu w świecie audio jest ogromna, wybór jest bardzo szeroki,
      żeby konsument wybrał jak najlepiej to musi wiedzieć co kupuje,
      czy produkt będzie spełanił jego wymagania
      do tego potrzebne są właśnie testy do których to ten konsument powinien mieć dostęp i powinien się z nimi zapoznać przed zakupem
      generalnie dana firma lub dystrybutor powinna nawiązywać kontakt z szanowanymi testerami sprzętu audio a tak nie jest
      ma Pan własną stronę, reklamę itd, wszystko wygląda profesjonalnie
      wielka szkoda że nia odpowiedniego odzewu … :/

  2. Panie Jakubie,

    będąc niejako w kontrze do mojego przedmówcy bardzo dziękuję za recenzje tańszego sprzętu, zdecydowanie bardziej przystępnego cenowo dla większości czytelników bloga, ale też i większości Polaków. Nie sądzę, żeby w naszym kraju było wielu gotowych wydać średnia pensję na zestaw audio, jednak 500 zł już takiego wrażenia nie robi. Mi się udało dzięki Pańskim radom dobrać zestawik Fiio E07K Andes + Encore Rockmaster za trochę ponad 500 zł, z którego jestem bardzo zadowolony.
    Tak trzymać!

    Pozdrawiam

  3. Obecnie porównuję je z Sony SBH60 i dźwiękowo Jamy wg mnie niestety przegrywają. SBH60 mam już od niespełna dwóch lat i grają naprawdę fajne (przede wszystkim są głośniejsze i „czystsze”),ale niestety ze względu na „skajowe” tak grzeją nauszniki ,że nie potrafię wysiedzieć w nich dłużej niż 30 minut . Na tym polu Jamy miażdzą i szkoda tylko, że przetworniki nie są ruchome wtedy mielibyśmy do czynienia z fajnym bezprzewodowym następcą PortaPortaczy.

    Swoją drogą … Myślałeś może Jakubie o modyfikacji Padów? Gąbki zmienia się niesamowicie łatwo i zastanawiam się czy doczekamy się czegoś na kształt „Yellow pads” do Grado SR60 i SR80

    • Niestety zmartwię Pana, ale nie dokonywałem modyfikacji nausznic w Jam’ach. Słuchawki były testowane w stanie fabrycznym i w takim też odjechały do dystrybutora. Dziękuję również za szybkie porównanie do Sony i uwagi z własnej perspektywy.

      Pozdrawiam.

  4. Panie Jakubie,
    być może nie udało się Panu połączyć tych słuchawek bezprzewodowo z komputerem, bo nie da się tego zrobić? Kupiłem je ostatnio i bardzo się w związku z tym na nich zawiodłem.

    Czy mógłby mi Pan polecić jakieś słuchawki, które miałyby dobre brzmienie, ale były bezprzewodowe? najlepiej jakby miały zamontowany mikrofon, ale to nie jest konieczne.

    Dziękuję i pozdrawiam

    • Bardzo możliwe. Tak samo mam teraz z Panasonicami BTS50. W Jam’ach jest za to przynajmniej opcja podłączenia ich via USB.

      Najbliższym modelem jaki znam są Noontec Zoro Wireless, ale to model znacznie droższy od Jam’ów. Przynajmniej w zakresie modeli kompaktowych.

      Pozdrawiam.

    • Witam,

      w pierwszej kolejności dziękuję za tą recenzję, bo dziś w pełni świadom wad zakupiłem ten model i jestem jak na razie bardzo zadowolony.

      Co do pracy bezprzewodowej z PC po BT, u mnie nie ma żadnego problemu. Sparowałem słuchawki z laptopem Lenovo y580, Windows 10. Wszystko gładko i sprawnie. Przy połączeniu w ten sposób, nie da się jedynie korzystać z wspomnianego oprogramowania Creative do zmiany profili, itp.

  5. Witam

    „vs Noontec Zoro Wireless (350-400 zł)
    Najbliższe jakkolwiek warte uwagi są recenzowane już przeze mnie Noontec Zoro Wireless za wyraźnie więcej pieniędzy.
    Słuchawki są również kompaktowe, ale zamknięte…”

    Chyba wkradła się drobna nieścisłość. JAM-y także są zamknięte 🙂 więc to nie różni tych słuchawek.
    Powinno być półotwarte albo „prawie zamknięte”. 😉

    Przy okazji dziękuję za kolejną świetną recenzję. Gdyby Pan jeszcze wskazał swojego faworyta spośród tych 2 par słuchawek… 😉
    biorąc pod uwagę tylko jakość dźwięku i cenę, czyli czy warto wydać 3-krotnie więcej na Zoro Wireless?

    I jeśli można, jeszcze jedno pytanie: czy z izolacją w JAM jest rzeczywiście dużo gorzej niż w półotwartych Zoro?

    Pozdrawiam
    JW

    • Witam Panie Józefie,

      Nie do końca. JAM-y to format kompaktowy, w którym granica między otwartością a zamkniętością zaciera się ze względu na brak komory zamykającej nasze ucho. Przetwornik może być owszem we własnej komorze zamkniętej, ale z faktu użycia nausznicy gąbkowej po drodze „otwiera się”. Ale proszę się nie martwić – na ten temat po dziś dzień toczone są zaciekłe boje :).

      Proszę uprzejmie. Mojego faworyta pośród obu par jako takiego nie ma, ponieważ oba produkty mają swoje atuty w swoich kategoriach cenowych. W przypadku Zoro jednak decydowałbym się na HD II Wireless – mają mniej wad niż zwykłe Zoro.

      Niestety tak. Słuchawki praktycznie nie izolują od otoczenia.

      Również pozdrawiam.

    • Panie Jakubie

      Dziękuję bardzo za cenne informacje. W takim razie muszę się zastanowić, czy chcę, żeby cała plaża słuchała mojej muzyki sączącej się z JAM 😉
      Z drugiej strony, można sobie słuchać jednocześnie muzyki i szumu fal…

      Pozdrawiam serdecznie

    • Noontec Zoro II Wireless niestety poza moim zasięgiem cenowym (260 zł max) no i dodatkowo niedostępne w Polsce z tego co widzę. W takim razie wezmę Jam’y. Dzięki za odpowiedź oraz za wiele artykułów i recenzji, które nie raz pomogły w przemyślanych decyzjach 🙂

  6. Dziękuję za recenzję, dzięki niej udało mi się znaleźć odpowiednie słuchawki do biegania i ćwiczeń na siłowni w rozsądnym dla mnie budżecie.
    Polecane w większości słuchawki douszne do treningu nie nadają się, gdy w pomieszczeniu gra muzyka, no chyba, że ktoś nie ceni swoich uszu podkręca dźwięk do granic możliwości sprzętu.
    Słuchawki bardzo dobrze leżą, co do parowania z bluetooth nie ma problemu – windows mobile phone, android 5-6, windows 10. Należy jednak sprawdzić, czy prawidłowo działa nam bluetooth w PC/notebook i łączy się z innymi urządzeniami jak np. telefon, w starszych wersjach sprzętu mogą pojawić się problemy ze sterownikami.
    Wyjście do sklepu jak i wykonywanie obowiązków codziennych w słuchawkach bezprzewodowych też jest przyjemne;)

  7. Ja mam podobne wrażenia co do tych słuchawek, również przypominają mi AKG K420, głównie poprzez podbity środkowy zakres basu, mogłyby mieć nieco większą rozdzielczość, ale za tą cenę i tak jest dobrze. Co do łączności Bluetooth z PC, mi się ten zabieg udał bez problemu, używając komputera działającym na systemie Windows 10 Pro i adaptera LogiLink BT0015 za ok. 35zł.

    • cześć, kupiłem ten sam adapter po przeczytaniu Twojego komentarza i na moim stacjonarnym PC z Windows 10 jednak nie mogę podłączyć tych słuchawek przez Bluetooth. To już drugi adapter, kt sprawdziłem (połączenie słuchawek z tel jednak bez problemu).
      Czy u Ciebie wszystko działało od razu automatycznie, czy używałeś jakiegoś oprogramowania czy może jakieś inne triki?

    • Zdecydowanie także jestem zainteresowany informacją w jaki sposób udało się sparować po Bluetooth Jamy z komputerem z WIN10.
      Bardzo proszę o jakąś informację.

    • Tak jak każde inne urządzenie Bluetooth. Wystarczy posiadać porządny nadajnik i najnowszą jak się okazuje kompilację. Dowód:
      https://i.imgur.com/6WTBOiM.jpg
      Windows 10 Home x64, najnowsza kompilacja, nadajnik Asusa wymieniony bezpośrednio w treści recenzji. Jako że nie odesłałem go jeszcze do producenta, sprzęt działa w tej chwili na mojej głowie, całkowicie bezproblemowo. Jedynieć troszkę długo się wykrywał.

    • hey Jakub Łopatko, dzięki za odpowiedź. Mógłbym jednak prosić o doprecyzowanie o co chodzi z „kompilacją”? Chodzi o sterowniki do Creative czy aktualizację Windows? miałem oba, więc piszę do Creative i spróbuję jeszcze z tym Asusem

    • okej, już doczytałem że chodzi o aktualizację Win, dzięki!

    • Witam, mam pytanie.
      Jak te słuchawki mają się do Koss Porta pro? Które zagrają lepiej. Mam te Jamy i jestem zadowolony ale koss zawsze mi się podobały, czy dźwięk jest podobny i czy jest sens zmiany?
      Pozdrawiam

  8. Witam. Czy jako posiadacz AKG k414p (K26p) powinienem być usatysfakcjonowany Jamami? (w AKG podoba mi się mocny, nisko schodzący bas i niemęczące wysokie przy muzyce elektronicznej, ale brakuje sceny i szczegółowości). Pozdrawiam

    • Witam,

      Niestety brak mi zdolności jasnowidzenia, także nie wiem czy będzie Pan usatysfakcjonowany :). Mogę jedynie zakładać, a z owego zakładania wyszłoby mi że… raczej nie. Jamy mają bas dosyć wyrównany i nastawiony na średni podzakres, co zresztą jak wierzę dosyć dokładnie opisałem w recenzji. W Pana K414 basu powinno być znacznie więcej. Być może więc Takstary HD6000 się tu sprawdzą, ale nie Jamy.

      Pozdrawiam.

  9. Witam, dziękuję za ciekawą recenzję.
    Szukam uniwersalnych słuchawek bezprzewodowych z długą pracą na jednym naladowaniu, komunikacją Bluetooth pod telefon (rozmowy i muzyka), Blu-Ray Sony i komputer stacjonarny.
    W budżecie do ok 160 zl za nowe natknąłem się na
    recenzowane Jam’y,
    oraz Philips SHB3060WT
    oraz Motorola PULSE M
    Proszę o pomoc w wyborze.

    • Witam,

      Recenzję Jam’ów ma Pan powyżej :). Pozostaje poszukać wiarygodnych opinii dla pozostałych dwóch modeli i zdecydować.

      Pozdrawiam.

  10. Używam Jam’ow od blisko 2 lat,jeśli chodzi o żywotność baterii to pozytywnie mnie zaskoczyły,były w stanie pracować dobre 14 godzin,jeśli chodzi o współpracę z komputerami – pod MacOS są wykrywane jako zewnętrzna karta audio,i system bez dodatkowych sterowników potrafi przekierować na nie dźwięk (16bit 48kHZ),swoje przeszły,i dziś trzymają nieco krócej na ładowaniu,ok 10 godzin,mimo to mogę je polecić z czystym sumieniem.

  11. Witam, dorzuce również swoje 5 groszy. Po pierwsze bardzo fajna recenzja, zarówno pod względem merytorycznym jak i całokształt. Jeśli chodzi o słuchawki to posiadam je od roku czasu. Są to słuchawki zastępcze za moje JBL ET50. Szukałem słuchawek mniejszych takich powiedzmy allrounderów i Creative Jam! są chyba najlepszym wyborem. Trenując na siłowni, bądź biegnąc przez las spisują się one na 5+. Przede wszystkim są bardzo lekkie, nie wadzą przy dłuższym noszeniu 2/3h i nie ma tego uczucia o jak mi dobrze jak się je ściąga :). Trenuje 3 razy w tygodniu tak więc tygodniowo są w użytku od 4h do 7h. Muszę się przyznać, że nie szanuje ich tak jak moich ET50 i to cisne nimi w torbe sportową, bądź plecak wchodząc do pracy i pomimo porysowań nic im nie jest za co można dziękować wadze.
    Tak więc, mamy kuszącą cenę, dużo zalet. Do wad zaliczyć można wykonanie, ale jeżeli ktoś szuka drugich słuchawek na wypad na rower po polnych drogach bądź trenowanie jakiegoś sportu to są to idealne towarzysze podrózy. Podkreślam, że nie miałem od nich wysokich oczekiwań. Co poskutkowało właśnie tym bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Za cenę 140zł dostaję się ciekawy sprzęt do określonych zadań. Jedyna wada to regulacja, po czasie 'ząbki’ są tak jakby bardziej przetarte i muszle przesuwają się same gdy leżą np w torbie, a ja jadę rowerem. Jednak plus taki, że same się zsuwają, ponieważ żeby je mocniej rozsunąć potrzebne jest trochę siły, dlatego jeśli siedzą na głowie to nie latają póki co w ogóle.
    Co tu dodać przelały ze mną już chyba hektolitry potu i nie są przeze mnie traktowane jak moje inne perełki, a jeszcze do dzisiaj potrafią zaskoczyć miłym brzmieniem. Nie testowane po usb tylko po bluetooth, toteż nie oczekujmy tutaj nie wiadomo jakich fajerwerków.

    • A po roku jak wygląda sytuacja z czasem pracy na baterii ? Znaczy i tak zamierzam je kupić bo naprawdę ciekawy produkt za śmiesznie niską cenę, ale zapytać nie zaszkodzi.

    • Raczej nie powinno być problemu, jeśli tylko bateria była eksploatowana w granicach poprawności użytkowania, a więc bez np. rozładowywania „do zera” lub trzymania notorycznie w stanie maksymalnego naładowania.

  12. Super recenzja.
    Mam pytania dot. Jam-ów.
    1. Czy mogą one współpracować z TV Samsung podłączone poprzez kabel usb.
    2. Czy można zakupić kabelek np długości 5m żeby korzystać ze słuchawek z TV.

  13. Cześć,

    Czy ktoś z komentujących, czytających, a może sam Autor, byłby skłonny wspomnieć jak oceniane słuchawki wypadają w konfrontacji z: Sony MDR-ZX220BT, Panasonic RP-BTD5, JBL T450br, JVCHAS30 ? Od dłuższego czasu szukam prezentu pod postacią „dobrych ” słuchawek bezprzewodowych ( mająca zostać obdarowaną nie znosi kabli) do +/- 250 zł i nadal mam wątpliwości. Dlatego jeśli ktoś z Was ma czas, ochotę i wiedzę proszę o podpowiedz; czy warto dopłacać do któregoś z wymienionych przeze mnie modeli, czy raczej to bez sensu, bo oceniane Creative w niczym im nie ustępują ?
    Z góry dzięki za wszelka pomoc.

    P.S. Dzięki również za świetną recenzję!

    • Witam,

      Testowałem z podanych tylko S30BT. JVC sa bardziej wyjściowe, lepiej izolują, mocniej trzymają się głowy i są bardziej agresywne w brzmieniu – bardziej basowe oraz dające więcej detali. Jednocześnie w zakresie wygody i gładszego brzmienia preferowałbym mimo wszystko Jamy. Wykonanie w obu przypadkach jest „tanie”. Najlepiej byłoby przetestować jednak oba modele.
      Proszę uprzejmie.

  14. Panie Marku,
    Czy te słuchawki nadadzą się do oglądania filmów na TV podłączone przez bluetooth ? Chodzi mi głównie o to aby były wygodne na dłuższe seanse . Jeśli nie te to jakie modele mógłby Pan polecić właśnie pod filmy ?

    • Najmocniej przepraszam – oczywiście chodziło mi o Pana osobę Panie Jakubie – jeszcze raz bardzo przepraszam.

    • Nic nie szkodzi Panie Mariuszu. Niemniej wolę zapytać o powód pomyłki, ponieważ były w przeszłości tak kuriozalne sytuacje jak przypisywanie sobie autorstwa niektórych publikacji. Co prawda odkąd piszę spod nazwiska, nie ma tego typu problemów, ale wciąż tkwią mi one w pamięci.

      A co do pytania – nie sądzę aby było możliwe połączenie ich z TV, ale nie mam 100% pewności. Sam osobiście nie posiadam takiego urządzenia, dlatego jest to bardziej pytanie do producenta, dystrybutora czy po prostu sklepu.

    • Panie Jakubie ciężko stwierdzić konkretnie czemu się pomyliłem ale na pewno nie chodzi tutaj o „przypisywanie sobie autorstwa niektórych publikacji” – stawiał bym bardziej na zwykłe przemęczenie – ( za dużo rzeczy na raz ) – oczywiście nic mnie nie usprawiedliwia ale odpisuję tylko czysto informacyjnie 🙂

      Wracając do tematu – skusiłem się na te słuchawki ( głównym „winowajcom” była Pana recenzja ) i muszę przyznać z czystym sumieniem iż jestem bardzo zadowolony z jakości tych słuchawek do ceny zakupu – nie spodziewałem się tak dobrego produktu w tej cenie. Może się komuś przyda informacja iż ze zwykłym telewizorem ( w moim przypadku LG ) parują się bez problemu po bluetooth – programy telewizyjne, Netflix, YouTube, itp. słychać „elegancko” . Słuchawki nie mają również problemów z parowaniem do przystawki „SmartTV” Xiaomi Mi Box 🙂

      Podsumowując – moim skromnym zdaniem za te pieniążki szczerze polecam !

  15. Panie Jakubie. Mam takie drobne pytanie. Czy ładował pan te słuchawki tylko po przez usb w komputerze? Zastanawiam się czy mogę je ładować power bankiem. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za recenzje. Pomogła mi ona bardzo.

    • Tak, ładowałem je tylko przez USB w komputerze, ale nie ma najmniejszego problemu aby ładować je za pomocą power banku. Również pozdrawiam.

  16. Witam mam pytanie kiedy wiadomo że słuchawki są w pełni naładowane czy dioda z czerwonej powinna się zmienić na zieloną czy poprostu uważać na czas od 2 do 3 godzin?

    • Witam,
      Przykro mi Panie Mateuszu, ale najzwyczajniej w świecie nie pamiętam. Możliwe że jest to opisane w instrukcji od słuchawek.

    • Właśnie kupiłam i pierwszy raz naładowałam. Czerwona dioda wyłączyła się, żadna inna się nie włączyła.
      Co mnie zdumiało, to fakt, że – po włączeniu słuchawek ciągle podłączonych przez USB do laptopa – zaczęły same odtwarzać muzykę, mimo że na lapku nic nie było włączone – chyba dobrały się same do zawartości dysku. Strach się bać 😉
      PS. To moje pierwsze słuchawki bezprzewodowe.

  17. Witam.
    Kupiłem niedawno te słuchawki, lecz przy wyższej głośności (niezależnie od wysokości tonu) słychać delikatne brzęczenie w lewej słuchawce (bez jak i z opcją Bass Boost).
    Czy w Pańskim egzemplarzu też Pan tego doświadczył?
    Poza tym dzięki tej recenzji odłożyłem chęć zakupu Bluedio T5 na czas nieokreślony ^^ i myślę, że bardzo dobrze się stało (tylko ta drobna wada być może tylko w moim egzemplarzu).
    Pozdrawiam

    • Witam Panie Mariuszu,

      Nie doświadczyłem w testowanym egzemplarzu czegoś takiego. Gdyby tak było, opisałbym to w recenzji. Z doświadczenia, takie brzęczenie potrafi powstawać w sytuacji gdy jakiś włosek albo paproch dostał się do środka i osiadł na powierzchni membrany. Zalecałbym zdjąć nausznicę gąbkową (delikatnie, aby jej nie rozpruć) i przejrzeć słuchawki pod tym kątem. W razie czego – przedmuchać. Sprawdzić należy też samą nausznicę, bo czasami włosek potrafi wejść w nią i stać na sztorc. Jeśli mimo to problem występuje, może to być defekt samego przetwornika (tzw. rattling).
      Pozdrawiam.

  18. Słuchawki rezonują od strony gdzie jest sterowanie. Sprawdziłem 6 sztuk. W każdym egzemplarzu jest to samo. Wystarczy głos ludzki czy wiolonczela i mamy rezonans jak diabli. Basu niema. Podbicie nic nie daje bo filtr jest ustawiony za wysoko. Opisywane AKG to przy tym szmelcu Creative 8 cud świata. Jam to zwyczajny szmelc i grają byle jak. Nawet na zestaw głośnomówiący się nie nadają bo bzyczą.

    • Egzemplarz który posiadałem na testach 2 lata temu nie miał takich problemów i grał bardzo dobrze. Inaczej opisałbym wszystko w tekście recenzji. Zatem albo był to „select” przeznaczony specjalnie do testów, albo od tego czasu producent stoczył się mocno z jakością w dół (wbrew pozorom jest to częsta praktyka).

  19. Zakupiłem i jestem całkiem zadowolony zwłaszcza że celowałem w budżetowe słuchawki do domu pełnego zwierzaków które uwielbiają wszystko gryźć, jedyny problem jaki mam to zmuszenie słuchawek do działania poprzez Bluetooth na Win7, żeby było ciekawiej na tym samym laptopie mam Ubuntu i tam nie było najmniejszego kłopotu, zresztą MiBox też bez problemu paruje i działa.

  20. Witam serdecznie , chciałbym się zapytać czy te słuchawki nadają się na siłownię ? 🙂

    • Nie. A przynajmniej moim zdaniem nie. Dlaczego? Otóż po 30 minutach na bieżni musiałem wycisnąć gąbki w ręcznik i wytrzeć przetworniki z wilgoci. Poza tym nieruchome przetworniki powodują, że aby ustawić optymalny odsłuch czasem trzeba mieć na głowie nieoptymalnie ustawiony kabłąk. I na koniec rzecz najważniejsza – na siłowni zwyczajowo jest dość głośno – muzyka, hałas urządzeń, rozmowy. W tych słuchawkach będzie mieć swój udział we wszystkim co dzieje się obok nas. Otwarta konstrukcja pozwala innym słuchać tego co słuchamy my a nam tego co robią inni. Nie polecam. Miałem je na siłowni pierwszy i ostatni raz.

  21. Na wstępie dziękuję za bardzo ciekawą i rzeczową recenzję. Wspomniał Pan w recenzji, że słuchawki predefiniowanymi ustawieniami nie zachwycają. Zgadzam się w pełnej rozciągłości. Miałem okazję ich posłuchać w sklepie i faktycznie, niczym wyjątkowym mnie nie ujęły. Co więcej miałem wrażenie, że przesył muzyki przez bluetooth powoduje jakieś interferencje w dźwięku w porównaniu z przewodowymi.
    Chciałem jednak zapytać o coś innego. Czy słuchawki po ustawieniu profili w sterownikach pod windowsem, zapamiętują te ustawienia? Innymi słowy, czy słuchawki po podłączeniu do np. telefonu będą grały przy zastosowaniu ustawień określonych w sterownikach czy są one jedynie odbiornikiem sygnału wychodzącego z podłączonego urządzenia? Jeśli jest to ta druga opcja to musi Pan przyznać, że jako słuchawki „zewnętrzne” czyli używane np. poza domem, nie zachwycają dźwiękiem jako, że nie korzystają z ustawień określonych w sterownikach pod windowsem.
    Pozdrawiam i życzę zapału do kolejnych recenzji!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *