Słuchawki XSL T08 to niecodzienny gość w mych skromnych podwojach. Bardzo rzadko bowiem zdarza się, że na warsztat trafia coś spod szyldu „głębokiego chińczyka”. Mowa tu o produktach oferowanych stricte na platformie Aliexpress i tylko tam (Chiny), przez co u nas w kraju jest to egzotyka.
Zobaczmy więc, cóż takiego zaoferować nam może ichni przemysł ludowy. Czy jest to zagrożenie dla „ugruntowanych” producentów? Świetna alternatywa dla „normalnych” słuchawek? A może „przynajmniej” bardzo dobra baza do eksperymentów i własnych zabaw?
Recenzja powstała dzięki nieodpłatnemu użyczeniu swojego prywatnego egzemplarza przez p. Jarosława, któremu bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli posiadacie sprzęt, którego nie testowałem, a chcielibyście, aby miał swoją recenzję wraz z pomiarami na Audiofanatyku, zapraszam do kontaktu. A jeśli podoba się Wam moja praca i chcecie wesprzeć ją bezpośrednio, można to uczynić via ko-fi lub suppi by Patronite.
Jakość wykonania i konstrukcja XSL T08
Widać, że bratni naród z Aliexpress stara się zrobić „coś”. Tu wygląda to trochę jak mariaż Fostexów z Klipsch-ami, ale w cenie innych tańszych dynamików. Duże, solidne, jest metal i drewno, pałąk swobodnie dostępny osobno w sprzedaży (sam użyłbym go może na jakiś prototyp), odpinane kable. Do tego żonglerka padami, solidne etui… a to wszystko za niecałe 620 zł. Zapowiada się okazja?
Może tak, a może nie. Po bliższych oględzinach efekt WOW szybko zanika.
- Użyte materiały miały swój konkretny wpływ na wagę słuchawek. Jeśli spróbujemy je podnieść ze stołu jedną ręką, chwytając za jedną muszlę, bardzo mocno się wyginają.
- Pady praktycznie zawsze mają niekomfortowy luz na kołnierzach, powodujący swobodne obracanie się ich na słuchawkach.
- Sitka zewnętrzne również są luźne i po dotknięciu wydają grzechoczący/dzwoniący dźwięk. Można je również swobodnie obracać za pomocą palców.
- Metalowy szkielet muszli ma ostre krawędzie, co może doprowadzić do przypadkowego rozcięcia skóry na palcach.
- Wtyki wyprowadzono bezpośrednio w dół, a nie pod kątem, co powoduje zaczepianie o nie ubraniem.
- Talerze z przetwornikami nie mają żadnych otworów dyfuzyjnych lub widocznej regulacji ciśnienia, przez co przy docisku zaburzany jest dźwięk (ciśnienie odśrodkowe). Gdyby był to typowy chiński planar, byłoby to dla niego zabójcze.
Ogólne wrażenia mam jednak przeciętne-do-dobrych.
Okablowanie
Na początku myślałem, że do słuchawek został dołączony jakiś kabelek aftermarketowy, ale okazuje się, że rzeczywiście słuchawki przychodzą z takim właśnie kabelkiem. Podczas zamówienia możemy wybrać sobie jego zakończenie (wtyk końcowy). Ze względu na ogromną tendencję do plątania się, testy wykonywałem na własnych kablach z linii Audionum, które mam przygotowane m.in. pod swoje testowe Hifiman HE400SE v2. Tak więc bez problemu obchodzę wszelaki negatywny wpływ kabla na ergonomię słuchawek. Ta w XSL T08 powoduje, że im lżejszy i mniej mikrofonujący kabelek, tym lepiej.
Braki w dokumentacji technicznej
Słuchawki nie posiadają przy tym żadnych sensownych danych technicznych. Przykładowo, czajnik napisał, że przetworniki mają średnicę 50 mm, choć na zdjęciach sami zobaczycie, że są większe i jest to jednostka minimum 60 mm. Impedancję podano jako 32 Ohm, gdzie nawet na magnesach wygrawerowano wartość 62 Ohm (i tak też się one zmierzyły realnie). Tak więc wraca ten sam problem, co przy Echo Sound i zastosowanym tam module EMI/RFI z Chin. On również nie miał żadnej specyfikacji i niestety jest to urok takich konstrukcji oraz przykład, na który pewnie jeszcze długo będę się powoływał. Tyle więc mamy informacji, co sami sobie na własną rękę tu ustalimy moi drodzy. I znowu: nie nasza jest to rola, aby to czynić. Pan Jarosław ma jako konsument mieć pełną wiedzę co kupuje i koniec dyskusji. Aczkolwiek w słuchawkach jest sprawa na tyle jeszcze jasna i bezpieczna, że sprzęt ten nas nie zabije.
W każdym razie jest tu jak widać sporo rzeczy, które mogły pójść lepiej. Jest jednak bardzo dużo takich, które mogły pójść o wiele gorzej. Od strony samego wykonania sytuacja kształtuje się na szczęście znacznie lepiej.
Przejdźmy zatem do dźwięku, bo może tu znajdziemy ukryte pokłady skarbów i dobra.
Jakość dźwięku XSL T08
Słuchawki pierwsze wrażenie robią bardzo dziwne. Założone były na nich domyślnie pady perforowane i na takowych dokonywałem pierwszych i głównych testów. XSL grają czymś, co nazywam „zdefektowaną V-ką”. Generalnie byłoby to nawet ciekawe, ale z akustycznego punktu widzenia jest to – no właśnie – defekt. Ogromna wyrwa w 2,5 kHz jest bardzo słyszalna. Powoduje ona efekt jakby plastikowego kubka w barwie i wrażenie niekompletności dźwięku.
Największym problemem XSL jest jednak kontrola jakości. Dźwięk jest kompletnie inny na obu kanałach i większość pasma jest przesunięta. Co ciekawe, różnica w impedancji – tylko 0,2 Ohma. Oznacza to, że połączenie z driverami jest w porządku, cewki są generalnie te same, ale zawodzi elementarna powtarzalność. Zupełnie tak, jakby oba przetworniki pochodziły z dwóch różnych parafii lub nawet modeli słuchawek.
Być może czajnik nie przykładał się do składania słuchawek podczas produkcji? A może jeden driver wyszedł w piątek, a drugi w środę? Nie wiem. Wiem natomiast, że różnica 5-6 dB jest bardzo mocno słyszalna i klasyfikuje słuchawki jako niestety niesłuchalne. Przynajmniej na padach perforowanych.
Czystość
O tym, że mamy tu do czynienia z defektem, świadczy również wykres THD. Lewy przetwornik notuje 0,48% THD w punkcie 2,3 kHz na padach perforowanych. Prawy to już 1,8% w tym samym miejscu. Definitywnie dzieje się tu coś niedobrego.
Jeśli miałbym strzelać, stawiałbym po prostu na nieprecyzyjny montaż, powodujący wytracanie się energii przetwornika prawego. THD normalizuje się na padach fabrycznych, ale na welurach wracamy do większego wybicie na przetworniku prawym. Nie jest on tak mocny jak przy padach perforowanych, ale jest powtarzalny.
O wpływie różnych padów na dźwięk powiem za moment więcej.
Próba odsłuchu mimo problemów
Zmuszając się do nadludzkiego wysiłku w przezwyciężeniu ich sprzętowych defektów, nadal rozbijałem się o wspomnianą wyrwę w ~2,5 kHz. Na swoją zgubę postanowiłem poszukać podobnych odczuć na temat XSL T08 w innych publikacjach. To był błąd. Bardzo duży błąd.
Wyczytałem przykładowo, że słuchawki grają „bez wad” i w sposób „genialny” oddają emocje artystów w zasadzie w każdym gatunku muzyki. Niestety nie udziela mi się ten entuzjazm, a geniuszu i braku wad nie dostrzegają ani moje uszy, ani mikrofony pomiarowe. Jeszcze niedawno były grające kondycjonery poprawiające obraz. Były też równo grające dongle z magicznie zaoblonymi skrajami i słyszalnymi wybiciami na 18 kHz. Teraz mamy genialne słuchawki bez wad. A już w szczególności bez dołka w 2,5 kHz, w którym można sobie zrobić przydomowe oczko wodne.
Swoją drogą najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdyby nie wspomniane defekty w sopranie przekładające się na barwę, to – przy poprawnym balansie kanałów – byłoby to naprawdę coś fajnego. Oczywiście słuchawki wciąż mogą się podobać, ale muszą trafić na „swojego” użytkownika i „swoje” gatunki muzyczne. Definitywnie jednak nie jest to model „uniwersalny”, a już na pewno nie „bezbłędny”.
W praktyce notorycznie łapałem się za wspomnianym 2,5 kHz. To mnie osobiście zawsze tu uwierało. Zwracało na siebie uwagę w każdych warunkach i pod każdym gatunkiem/albumem, gdy tylko nie odezwała się góra. Zanim to nastąpiło, uwagę zwracała dysproporcja kanałów. Choć więc starałem się bardzo mocno je polubić, udało mi się je jedynie zrozumieć. Z akustycznego punktu widzenia mają swoje wady, są też zalety, ale QC jest tym, co na koniec rujnuje całą ewentualną przyjemność.
Defekt sztuki a ocena końcowa
Nadrzędnym problemem jest dla mnie w takich sytuacjach ocena „a co gdyby to była sztuka sprawna”. Ma to jednak tyle samo zasadności, co za przeproszeniem „a co gdybym nagle się zesrał”. Chcę przez to powiedzieć, że zawsze należy oceniać przede wszystkim to, co jest tu i teraz. Nie to, co mogłoby być, a nie dowieziono.
Spekulować można, owszem, ale przypomina mi się tu przypadek jednego z małych sklepów audio. Tenże sklep, gdy w recenzji opisywałem defekty lub zgłaszał je klient na forach audio, reagował zawsze w ten sam sposób. Notorycznie był to pierwszy przypadek gdy klient zgłasza problem albo tłumaczenie, że dotyczył malutkiego ułamka lub pierwszych serii. Na przestrzeni czasu takich „pierwszych przypadków” nagromadziło się troszkę i to nie tylko w jednym miejscu. Gdy pierwszy raz usłyszałem takie wyjaśnienia, mogłem dać wiary. Za drugim jeszcze też. Ale za którymś z rzędu to przepraszam, ale nie kupuję już tego tłumaczenia. Ot wychodziło moje naiwne założenie, że wszyscy zajmujemy się tym hobby z czystej pasji. A tym naiwniejsze, gdy chodziło o mały sklep wywodzący się właśnie ze społeczności zapaleńców takich, jak ja.
Oczywiście tutaj problemu jako tako nie ma, gdyż sprzęt pochodzi z chińskiej platformy sprzedażowej bezpośrednio. Nie ma on z tego co widziałem swojego dystrybutora w Polsce i zapewne mieć nie będzie po tej recenzji. Gdyby miał, zapewne wyglądałoby to jak wypożyczenie Sendy/Sivga. Tam oficjalne testy zainicjowane bezpośrednio przez producenta zostały zablokowane przez dystrybutora krajowego. Scenariusz więc bardzo podobny, jak z kablem Tonalium. No cóż, takie rzeczy nigdy nie dzieją się bez powodu. Dlatego tym bardziej jestem wdzięczny p. Jarosławowi za użyczenie tych słuchawek.
Zabawa padami – ratunek rzutem na taśmę?
Potencjalnie byłby jeszcze sens je modyfikować za pomocą padów, ale uważam, iż jest to tylko marnowanie pieniędzy. Oto dlaczego.
Standardowo słuchawki przybywają do nas z padami z tzw. sztucznej świni, czyli eko-skórki. Właściciel zastosował natomiast pady perforowane i prawdopodobnie wiem dlaczego. Strojenie słuchawek staje się wtedy równiejsze. Basu nie jest tak dużo, a punktowe wybicia na sopranie są bardziej wypłaszczone. Z kolei na skórkach fabrycznych jest cieplej i bardziej basowo, co też samo w sobie jest przyjemnym kierunkiem.
Generalnie jednak powrót na stock nie powoduje, że słuchawki się magicznie „naprawiają”.
Dopiero przejście na pady welurowe czyni je zauważalnie bardziej zbalansowanymi kanałowo. Tu już różnica nie jest duża między lewym a prawym kanałem, choć XSL T08 zachowują wciąż swoje właściwości, szczególnie rów w 2,5 kHz.
Osobiście znacznie bardziej preferowałem je na padach welurowych. Po prostu były na nich najmniej „zepsute”. Welury nie rozwiązywały niestety problemu we wspomnianym 2,5 kHz, ale całość zaczynała już grać jak słuchawki. Moje podejście do audio jak widać uwzględnia zarówno odsłuch jak i pomiar. Pierwszy obarczony jest indywidualną izofoną i właściwościami, natomiast drugi jest w pełni wolny od takowych. Dopiero całościowo ma szansę zwrócić to jakkolwiek kompletny obraz rzeczy.
Preferencji właściciela oczywiście nie znam, ale możliwe, że w jego gatunkach słuchawki sprawdzają się rewelacyjnie. Szczerze trzymam za to kciuki. U mnie natomiast aparatura wyraźnie pokazuje, a uszy wtórują, że w dźwięku coś jest nie ten teges.
Mam też wrażenie, że chyba bardziej zależało tu na stworzeniu brzmienia w stylu „V”. To dlatego zastosowano po stronie użytkownika pady perforowane. Rzeczywiście można tak je odbierać. Ale jeśli tak, to czy nie prościej byłoby spróbować FiiO FT1 albo nawet sprawdzonych CASE? Takie wątpliwości towarzyszyły mi cały czas podczas testów.
Porównania i opłacalność XSL T08
Jeśli założyć, że sprzęt byłby całkowicie sprawny, to za ok. 620 zł z padami perforowanymi dostajemy mieszankę tak naprawdę AD500X z HD599SE. Przy czym obie te pary są dla mnie równiejsze i bardziej naturalne. Zaryzykowałbym również stwierdzenie, że wygodniejsze. No i najważniejsze: są tańsze. Pierwsze dostaniemy za 500 zł, a drugie złapiemy regularnie na promocjach poniżej 400 zł. Jeśli zależy nam więc na każdym groszu, mamy już na starcie jakieś sensowne alternatywy.
Bez żadnego problemu wybrałbym również na ich tle poczciwe CASE, które przy cenie 80 zł robią z nimi co chcą na opłacalności. Choć są mniejsze i wydają się mniej solidne, nawet po przeżyciu modyfikacji są dla mnie lepszą parą tonalnie i jakościowo.
Tak naprawdę jedynym konkurentem dla nich były ATH-R30X, które jednak po drobnych modyfikacjach również nie dawały sobie w kaszę dmuchać. Prezentowały się od XSL T08 zdecydowanie jaśniej, ale też bez jakichkolwiek problemów ze sparowaniem kanałów. Przy cenie 430 zł pokazują więc, że jednak da się.
Na standardowych padach z eko-skórki prawdopodobnie najbliższa tonalnie para z mojej kolekcji to oryginalne HD 580 Precision z 1993 roku. Z zastrzeżeniem oczywiście, że nie jest to idealnie to samo. Precision są cieplejsze, ale też równiejsze i łatwiejsze w adaptacji akustycznej. XSL-e oczywiście również podlegają pod takie procesy, ale trwało to zauważalnie dłużej.
Natomiast na welurach znów cały czas miałem wrażenie, że – o ile jest znacznie lepiej – o tyle da się również lepiej. I nie myliłem się. HE400SE v2 okazały się tym, co wyszło na prowadzenie. Lżejszy bas, owszem, ale wielokrotnie lepsza równość tonalna przy zachowaniu jasnej i otwartej góry. Po raz wtóry więc wychodzi na jaw największy deal breaker XSL-i, czyli 2,5 kHz. Podobnie ATH-AD500, tym razem z lepszym basem i podobnie jasno.
Ogólnie jednak jeśli miałoby się to wszystko sprowadzać do planu „V”, FiiO FT1 są prawdopodobnie najlepszą odpowiedzią.
Podsumowanie
Trochę szkoda że tak wyszło. Te ciekawie zapowiadające się słuchawki z Chin skapitulowały przed własną kontrolą jakości, a raczej jej brakiem. Bez żadnego problemu dające się usłyszeć defekty powodują, że odsłuchy były dość krótkie. Szczerze, słuchawki te, jako klient, bym od razu odesłał jako zdefektowane. Tu w sumie też mogłem to uczynić, ale po to p. Jarosław przysłał mi je na testy, aby mógł otrzymać pełną ekspertyzę i moją szczerą opinię.
O skali problemów niech świadczy fakt, że recenzję pisałem w różnych innych słuchawkach, byle nie XSL T08. Na sam koniec były to Audio-Techniki AD500 (stary wariant bez X), które obecnie są na etapie poważnej misji ratunkowej.
Owszem, jest w nich pewien potencjał. Tylko aby w ogóle móc o nim rozmawiać, musi być spełniony jeden ku temu warunek – muszą grać przynajmniej równo. Inaczej za każdym razem wychodzi… proszę sobie samemu dopisać co by się tu rymowało. Po prostu jako słuchacz wpadam cały czas w słyszalną dysproporcją kanałów, która rujnuje wszelakie moje wobec nich zapędy, ciekawość i aspiracje do zabawy. Z tej perspektywy była to więc recenzja dosyć trudna, bo wymagająca ode mnie walki ze słuchawkami oraz własnym ośrodkiem słuchu, aby skompensować ich niedobory i ubytki. Ale nawet jeśli wszystko byłoby równe między kanałami, wpadamy w problem nierówności tonalnej w newralgicznym miejscu 2,5 kHz. Czyli jak nie kijem mnie biją, to pałką. Ech…
Jakość wykonania
Choć słuchawki prezentują się wizualnie jako produkt wysokiej jakości, w rzeczywistości na detalach szybko wychodzi na jaw prawda. Czarne sitka mają luzy i można je obracać dosłownie palcami, a metalowe krawędzie muszli są ostre i niczym nie obrobione. Brak otworów dyfuzyjnych również jest problemem i dociskanie słuchawek powoduje zaburzanie pracy przetworników. Generalnie nie jest aż tak źle, choć mogłoby być zauważalnie lepiej.
Jakość dźwięku
Jakkolwiek bym jej nie ocenił, sparowanie kanałów to dyskwalifikacja. Nie wiadomo bowiem jak prezentuje się bas i średnica. Jedynie góra jest spójna tonalnie, ale brzmienie nie jest równe samo w sobie. Wszystko przez dwa mocne dołki, z czego najbardziej słyszalny jest ten w ~2,5 kHz. Występują one jako prawdopodobnie cecha natywna tych słuchawek i nadająca im trochę błędnej barwy. Cały czas nie mogłem uciec myślami od wrażenia, iż bez problemu znalazłbym słuchawki grające lepiej. Najlepiej udało się cokolwiek tu ocenić na welurach i chyba tego bym się tu trzymał.
Ergonomia
Generalnie nie jest zła, choć w słuchawki napompowano sporo niepotrzebnej wagi. Ta powoduje, że słuchawek raczej nie powinno się podnosić tylko jedną ręką. Umieściłbym również wtyki pod kątem, gdyż zdarzało mi się zaczepiać o nie ubraniem.
Sumarycznie
Egzotyka ma to do siebie, że obarczona jest pewnym ryzykiem. Tu spowodowało ono, że testowany egzemplarz mogę ocenić niestety negatywnie. Dobre wrażenie robią głównie ergonomia oraz materiały. Spasowanie kanałów to zaś cios prosto w kukle. Stąd smutny pingwinek. Niemniej nadal było to całkiem ciekawe doświadczenie i styczność z ze słuchawkami klasy „głęboki chińczyk”. A także powód do głębokich przemyśleń nad sensem stosowania podwójnego de facto systemu ocen, który jak widać został rozwiązany na rzecz pingwinków. Tak więc coś dobrego z tegoż testu również się wyłania.
Jeśli ktoś chciałby się z nimi bawić, modyfikować je, traktować jako bazę do głębokich przeróbek – można ryzykować. Osobiście jednak nie wiem czy jest ku temu sens. Kupić sprzęt tylko po to, aby dobierać na ślepo do nich przetworniki albo wybebeszać je kompletnie i myśleć od zera samemu? Niezbyt przekonująca opcja. A nawet jeśli takie granie by nam pasowało, to liczenie na łut szczęścia, że trafi się dobrze spasowany kanałowo egzemplarz pozostawiam raczej fanom teleturniejów. Jak za 620 zł jest to dla mnie troszkę za duże ryzyko. Dlatego też niestety, ale nie mogę zarekomendować XSL T08.
Przykład XSL pokazuje nam jak ważne, czy wręcz kluczowe, jest sparowanie kanałów w słuchawkach. Jak również co się dzieje, gdy tego elementu na etapie kontroli jakości nie ma. Gdzieś bowiem oszczędności w takich konstrukcjach musiały zostać poczynione i czy to podatki, czy opłaty produkcyjne, albo kontrola jakości – na czymś przyoszczędzono. XSL zrobił to akurat na przetwornikach.
Słuchawki na dzień pisania recenzji są dostępne wyłącznie na chińskich platformach sprzedażowych w cenie ok. 620 zł.
Dane techniczne
Słuchawki nie posiadają żadnych wiarygodnych i rzetelnie przygotowanych danych technicznych.
Materiały dodatkowe
- Pasmo przenoszenia i sparowanie kanałów w zależności od użytych padów:
– perforowane
– standardowe
– welurowe - Zniekształcenia harmoniczne (THD+N) również w zależności od padów:
– perforowane (Lewy / Prawy)
– standardowe (Lewy / Prawy)
– welurowe (Lewy / Prawy)
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro, AF DA500, AF HA500
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Audeze LCD-XC, Audio-Technica ATH-AD500/AD500X, Audio-Technica ATH-A990Z, Audio-Technica ATH-R70X Studiomod, Sennheiser HD58X, Hifiman HE400SE v2
- Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli AF Audionum
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.