A właściwie nie tyle one same, co firma za sprawą swoich bezprzewodowych modeli słuchawek, głośników i aplikacji dedykowanej na smartfony – Bose Connect App. Jak donosi Jonathan Stempel z agencji Reuters, w ten sposób korporacja Bose pozyskuje informacje nt. słuchanej przez nas muzyki, podcastów oraz jakichkolwiek innych plików audio, aby później sprzedawać je firmom trzecim bez naszej wiedzy i zgody – osób w ten sposób podsłuchiwanych.
Sprawa jest na tyle poważna, że wystosowano już pozew przeciw firmie za jej praktyki. We wtorek dokumenty do sądu federalnego w Chicago zaniósł Kyle Zak, którego adwokat, Christopher Dore (zajmujący się zawodowo pozwami wobec korporacji z ramienia Edelson PC), mówi wprost: „Ludzie zakładają na głowę słuchawki myśląc o prywatności, ale najwyraźniej mogą przekazywać innym informacje, którymi nie chcieliby się dzielić”.
Podejrzenie zbierania informacji o użytkownikach dotyczy m.in. modeli: QuietComfort 35, QuietControl 30, SoundLink Around-Ear Wireless Headphones II, SoundLink Color II, SoundSport Wireless oraz SoundSport Pulse Wireless.
Same słuchawki kupione przez pozywającego nie były zresztą tanie, bowiem jego QuietComfort 35 to koszt rzędu 350 USD. Podczas procesu pobierania aplikacji, która miała „wydobyć pełnię możliwości z nowo zakupionych słuchawek”, musiał podać dodatkowo imię, nazwisko, adres e-mail oraz numer seryjny posiadanego modelu. Wszystkie te informacje miały być potem wysyłane do firm takich jak Segment.io, które wprost obiecują agregować dane użytkowników i „wysyłać je gdziekolwiek”. Aplikacja nie pokazuje tymczasem na żadnym etapie jakichkolwiek informacji związanych z umową z użytkownikiem (EULA), zaś polityka prywatności nie wspomina ani słowem o zbieraniu danych.
Bose nie ustosunkowało się póki co do pozwu. Do czasu wyjaśnienia sprawy, posiadacze tychże modeli i używający jednocześnie Bose Connect App, powinni rozważyć jej deinstalację ze swoich telefonów.
