Sennheiser HD 599SE (tak dokładnie napisane jest na pudełku) są słuchawkami tak niepozornymi, że nie spodziewałem się po nich niczego szczególnego. Naprawdę sądziłem, że otrzymam tu n-ty już raz odgrzanego kotleta, różniącego się co najwyżej kolorami.
W jak kolosalnym byłem błędzie, dowiecie się z niniejszej recenzji. A za której możliwość realizacji serdecznie dziękuję p. Piotrowi, właścicielowi testowanego tu egzemplarza.
Recenzja powstała dzięki użyczeniu prywatnego sprzętu przez jednego z czytelników bloga. Jest to doraźne wsparcie jego działalności i publikowania niezależnych recenzji oraz pomiarów sprzętu audio. Jeśli również chciałbyś użyczyć swój sprzęt na weryfikację, zapraszam serdecznie do kontaktu.
Jakość wykonania i konstrukcja Sennheiser HD 599SE
Jest to praktycznie to samo, co w każdej innej iteracji tego modelu. Z tą jednak różnicą, że plastiki wyglądają zauważalnie bardziej spójnie. Srebrne wstawki to niestety również plastik i będzie to rzecz, która w pierwszej kolejności ulegnie wizualnej degradacji. Warto mieć na to baczenie. Tym bardziej, że producent zastosował je również na krawędziach muszli oraz obudowie gniazda wejściowego.
Wygoda użytkowania
Choć na pewno pozytywny wpływ na to miał fakt bycia egzemplarzem używanym, wygoda HD 599SE jest naprawdę dobra. Jak duży jest to wpływ, nie przeceniałbym jednak, gdyż HD 560 S również wspominałem pod względem wygody dobrze, a była to sztuka prawie nowa. Oba te warianty są znacznie wygodniejsze niż również prawie nowe HD 620 S.
Dlatego też pisałem w ich recenzji o tym, że producent musiał coś zmienić w odlewach. Tak więc jeśli ktoś miałby obawy w tym właśnie kontekście wobec HD 599SE (SKU: 508697), może być spokojny.
Okablowanie
Standardowe okablowanie Sennheisera, które jest trochę niestety denerwujące. Wystarczy w zupełności do użytkowania słuchawek, ale znacznie lepiej korzystało mi się ze specjalnie przygotowanego pod te modele kabla ACX. Zyskałem na większej ergonomii i elastyczności, co bardzo poprawiło komfort na tle wiecznie skręcającego się okablowania fabrycznego.
Jakość dźwięku Sennheiser HD 599SE
Od razu powiem, że Sennheiser HD 599SE zrobiły na mnie kolosalne wrażenie na plus. Całkowicie odmienne można rzecz względem niedawno recenzowanych HD 620 S. Co się nagle audiofanatykowi odmieniło, że tamte były scheiße, a te są już cudowne? Zacznijmy po kolei…
Bas
Słuchawki te nie należą do grona modeli gromowładnych. Nie trzęsą ziemią w posadach i mają mniej basu, niż np. moje daily drivery, czyli ATH-S300BT. Ale to jest właśnie jeden z ich atutów.
Linia basowa Sennheiser HD 599SE jest bardzo stonowana i wyważona na planie neutralności. Rozdają każdemu po równo, w każdym podzakresie po tyle samo. Przez cały czas miałem w głowie określenie, że w zakresie basu 599 SE są sprawiedliwe. Są to słuchawki uczciwe wobec mnie, jako ich słuchacza. To się ceni, to się chwali.
Dzięki temu, Sennheiser HD 599SE pokazują utwory z zachowaniem szacunku do ich konstrukcji. Jest to niezmiernie przydatne wszędzie tam, gdzie zależy nam na wyważonym i neutralnym podejściu do tematu.
Tony średnie
„Eseki” lubią średnicę eksponować i przybliżać, ale czynią to z natury bardziej pozycyjnie. W niektórych utworach potrafią tak zaprezentować wokalistów, że ma się wrażenie, iż śpiewają do nas, ale z pewnego odstępu, zdrowego dystansu. Takiego, aby zachować z nami kontakt, ale jeszcze móc komfortowo wykonywać swoją pracę. A co więcej, my sami otoczeni jesteśmy nadal dźwiękiem, głównie tonami wysokimi. I znów: pozycyjnie.
Jest to naprawdę interesująca kombinacja, dająca bardzo ciekawe efekty końcowe.
Tony wysokie
Spodziewałem się dostać tu coś rachitycznego, alogicznego, podbitego w niedorzecznych miejscach i bez jakiegokolwiek pomysłu. Tymczasem Sennheiser HD 599SE okazały się mieć okrutnie naturalne strojenie, wręcz lekko zaokrąglone bym rzekł. Coś na wzór HD 58X Jubilee, które właśnie z tego m.in. powodu tak mocno mi się spodobały.
I pewnie już bym się wokół nich kręcił jak szalony, gdyby nie fakt istnienia właśnie HD 599SE. Dostaję tu praktycznie to samo, a nie muszę się – mówiąc kolokwialnie – bujać z Massdropami i shipem.
Naprawdę coś niebywałego z tymi słuchawkami się dzieje. W temacie barwy są lepsze nawet od HD 560 S, a HD 620 S to już w ogóle nie mają do nich podskoku. Co więcej, zwłaszcza te ostatnie coraz bardziej jawią mi się – wraz z najnowszymi HD 550 czy HD 505 – jako zwyczajny skok na kasę. I to żebyśmy tu mówili jeszcze o jakiejś konkurencji, a nie ich własnym produkcie!
Tak więc faktycznie można powiedzieć, że przy poprawnym założeniu słuchawek i ich wypozycjonowaniu względem uszu barwa Sennheiser HD 599SE jest w zasadzie wzorowa odsłuchowo. Gdzie w moim przypadku owa poprawność to przesunięcie ich delikatnie do tyłu, ale tylko delikatnie. Trochę kłania się temat A990Z i zachowania przetworników ustawionych pod kątem. W tym przypadku jednak chodzi o uchwycenie „sweet spotu”. To bowiem cały ich sekret i jednocześnie przepis na dobry dźwięk. Ale gdy się go już złapie, to słuchawki wydają się naturalnie leżeć na głowie. Odpada nam więc kombinatoryka jak w Final Audio D8000.
Wrażenia sceniczne
To prawdziwa uczta dla takich osób jak ja. Choć Sennheiser HD 599SE nie są modelem wysoce rozwiniętym scenicznie w zakresie głębokości, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie na dwóch pozostałych polach. Mowa tu o szerokości i holografii. Ta ostatnia pojawia się w sposób pasywny, naturalny, jakby niewymuszony i niesprowokowany. Towarzyszy dobrym utworom, tym o dobrych właściwościach realizatorskich.
Jeśli stworzy im się do tego tylko warunki, to – jak mawiał mój znajomy – „ło matko z córko”. Szerokość sceniczna jest naprawdę mocno rozbudowana i łącząca się naturalnie ze wspomnianą holografią. Jakby jedno i drugie stanowiło swoje uzupełnienie.
Naprawdę kapitalnie się tego słucha i znacznie lepiej, niż na jakimkolwiek modelu z tych prawdziwych tym razem HD 600. Ze spacją lub bez.
Czystość i balans kanałów
W obu tych aspektach HD 599SE wypadają bardzo dobrze, choć nie perfekcyjnie. Jest to konsekwencja kultywowanych przez Sennheisera rozwiązań, takich jak kabel jednostronny czy welurowe pady.
Na wykresie balansu widać, że sprzęt łapie lekki odchył na stronę dominującą w całym środkowym paśmie. Co ciekawe bas jest idealny. W praktyce jednak (na szczęście) dysproporcja jest zbyt mała, aby ją poczuć w normalnych odsłuchach.
Z kolei czystość cierpi przez welurowe pady na sekcji basowej. Negatywnie odbija się to od strony chociażby trzeciej harmonicznej. Ma się przez to wrażenie, że bas nie jest perfekcyjnie czysty. W pozostałych natomiast fragmentach jest super, a nawet lepiej niż super. W punkcie kontrolnym mamy -66 dB THD+N, a w najbardziej wyraźnym miejscu w 6,2 kHz jesteśmy spokojnie poniżej 0,5%. Przy takiej a nie innej cenie jest to bardzo dobry wynik gwarantujący zauważalnie czysty dźwięk.
Całokształt
Niepozornych Sennheiserów słuchało mi się z ogromną przyjemnością i wielokrotnie większym zadowoleniem, niż miało to miejsce przy HD 620 S. W sumie też i przy HD 560 S, które świetnie zagrały z kolei na padach z modelu Cs. Obawiam się, że takowy komplet na HD 599SE by nie przeszedł, toteż trzeba je lubić takimi, jakimi są tu i teraz. A co jest bez problemu wykonalne.
Słuchałem sobie na nich wielu albumów w przeróżnych gatunkach, stylizacjach i realizacjach. W wielu przypadkach miałem wrażenie, że na głowie spoczywają mi słuchawki znacznie lepsze i większe, niż sugerowałaby ich konstrukcja lub cena. Tego właśnie zabrakło mi w HD 620 S. Tam cena stawiała poprzeczkę znacznie wyżej, niż słuchawki były w stanie zaoferować. HD 599SE czynią na odwrót. Dlatego to one mi się podobają, a nie 620-stki.
Sennheiser HD 599SE mają przede wszystkim rozmach i budują się w głowie słuchacza nie tylko dźwiękiem. Czynią to również świadomością, że dostajemy tak wiele za tak niewiele. Od producenta, który potrafił mieć u siebie w portfolio słuchawki tak samo wybitne, jak też i żenująco kiepskie. Przypomnieć wystarczy chociażby HD 820, które pozytywy zbierały jedynie w ustach handlowców i prasie branżowej. Owszem, było kilka zalet, ale za 10 tysięcy oczekiwania były bardzo wysoko.
Z tej perspektywy odbieram HD 599SE jako niestety niknący w odmętach czasu pomnik tego, czym Sennheiser dawniej był. Zmiana właścicielstwa definitywnie nie wyszła producentowi na dobre z jego najnowszymi przykładami wyciskania ostatnich soków z tej serii driverów. Dlatego takim modelom jak recenzowany należy się tym bardziej szacunek i miejsce na półce.
Adekwatnie ustawiony punkt cenowy
No właśnie, największy mój problem w tej recenzji. Generalnie powinniśmy się odnosić tu do ceny oficjalnej i obowiązującej ze strony producenta. Problem w tym, że nie sposób jest ją określić. Na jednej stronie znajduję ok. 900 zł (w przeliczeniu z GBP). U nas w kraju wersja zwykła (nie-SE) to oficjalnie 909 zł. Na Amazonie cena regularna to podobno 722 zł (wersja nie-SE to już 561 zł). Na Ceneo są dostępne tylko dwie opcje: promocyjna z Amazona za 344 zł i z jednego ze sklepów w PL, gdzie są za 490 zł.
Tak ogromny rozstrzał cenowy pokazuje, że nikt kompletnie nad tym nie panuje. A jeśli słuchawki można nabyć za 40% mniej, czy nawet 60%, to znaczy, że w produkcji i częściach kosztują grosze. I sprzedaż ich w tak niskiej cenie nadal generuje zysk dla sprzedawcy.
Dlatego postanowiłem, że odniosę się do aktualnej ceny z Amazona z chwili pisania recenzji, a więc rzeczonych 344 zł.
I w niej trzeba powiedzieć, że te słuchawki to okazja sezonu. Za taki pieniądz wiele można w Sennheiser HD 599SE wybaczyć. A co będzie miało swoje odzwierciedlenie w ocenie końcowej.
Stopniowanie opłacalności Sennheiser HD 599SE
Zanim do tego dojdzie, porozmawiajmy sobie jeszcze nieco o opłacalności tego modelu. Chciałbym jednak podejść do tematu od nieco innej strony. Oczywistym jest, że w cenie 344 zł jest to propozycja nie do odrzucenia. Pytanie zatem kiedy takową nie będzie?
400 zł – bez problemu nadal uznałbym je za atrakcyjny cenowo zakup. Chyba, że potrzebny jest sprzęt typowo mobilny. Wtedy myślałbym nad S300BT. Tylko że to inny typ słuchawek i zupełnie inne też rozważania potencjalnych nabywców. Ale dostaniemy tu też Philipsy X2HR, które dodadzą nam więcej dołu kosztem wygody i ergonomii (znacznie masywniejsze i toporne). To największy myślę ich przeciwnik.
500 zł – nadal jeszcze warte zakupu jeśli nowe i z gwarancją. W tej cenie mamy już co prawda np. AD500X, ale raczej wygoda i fit na głowie będzie odpowiadał większości osób w HD 599SE. Chyba że to właśnie maksymalna otwartość, miejsce na uszy i prawie nieistniejąca konstrukcja są priorytetami.
600 zł – robi się już trudniej. Pojawiają się zwykłe HD 599, a także obecnie oferowane HD 560 S. Cały czas kręcimy się jednak wokół tego samego fundamentalnie strojenia. W bezpośrednim przeliczeniu są też massdropowe HD 58X Jubilee (opłaty celne na pewno to podbiją), ale wykonanie i stylistyka bardziej przemawiają do mnie paradoksalnie w HD 599SE. Uznałbym to prawdopodobnie za granicę opłacalności przy egzemplarzu całkowicie nowym.
722 zł – cena (rzekomo) bez promocji na Amazonie. Tu już można dokładać do np. A990Z jeśli potrzebne są zamknięte. Można myśleć powoli o AD900X pod modyfikacje. Można rozglądać się też za innymi modelami używanymi. Największą bowiem blokadą mentalną będzie fakt, że przed momentem jeszcze oferowano je jako nowe za 50% ceny. Będzie to w naszej głowie funkcjonalnym dyskomfortem. A także praktycznym, gdy spróbujemy je sprzedać na rynku wtórnym.
Podsumowanie
Sennheiser HD 599SE wzięły mnie z zaskoczenia. Nie spodziewałem się sytuacji, w której de facto uwsteczniając się i cofając w modelach z tej serii, dostanę znacznie więcej dobra. I to nie względem jakiegoś produktu konkurencji ale ich własnej oferty. Mało tego – za mniej! Te słuchawki kosztują bowiem obecnie grosze z racji – jak sądzę – zakończenia ich produkcji. Dzieje się więc chyba to samo, co z Philipsami X2HR.
Na pewno nie spodziewałem się dostać bardzo mocno referencyjnego strojenia, które łączy w sobie elementy naturalności i neutralności. Aż przypominają mi się bardzo wysoko przeze mnie docenione FiiO FT1. Za jakość dźwięku rzecz jasna.
Jakość wykonania
To typowe Sennheiserówki-plastikówki, ale tym razem bez tak bezczelnego mieszania plastików (widełki nadal się nieco odróżniają). Srebrne wstawki niestety są tandetą, więc o ten element trzeba będzie się troszczyć najbardziej podczas użytkowania. Kable fabryczne lubią się trochę skręcać, mimo sztywności. Poza tym jednak nie stwierdziłem w nich specjalnych uchybień jakościowych. Dałbym tu 8/10.
Jakość dźwięku
Choć życzyłbym sobie nieco większej głębi sceny, mocniejszego basu dla smaku i delikatnie lepszego balansu kanałów, w tej cenie narzekanie byłoby już bardzo niesmaczne. Wszystko jest tu w granicach normy, a w wielu miejscach są one przekraczane bardzo na plus. Świetnie mi to gra, czysto mierzy, z super szerokością i zadziwiającą holografią. Normalnie dałbym tutaj 9/10, ale w tak niskiej cenie jak obecnie, zaryzykuję z 10-tką.
Ergonomia i użyteczność
Poza koniecznością uważania na srebrne wstawki oraz preferencyjnej wymiany okablowania na coś bardziej ergonomicznego, w żadnym wypadku nie narzekałem na wygodę. Być może jest to kwestia tego, że egzemplarz jest używany, ale pracuje to na jego korzyść. W pewnym momencie te słuchawki staną się – w każdym egzemplarzu – tak wygodne, jak testowany. Jest to tylko kwestia wyrobienia się konstrukcji. Zresztą, w razie problemów dawców znajdziemy, materiały eksploatacyjne też spokojnie znajdziemy. Tak więc do codziennego użytkowania spokojnie się nadadzą i zaoferują mnóstwo dobra. Stąd dałbym im wysokie 9/10.
Sumarycznie
Przy cenie 344 zł, oczywistym staje się, że wszystkie noty są wywindowane w górę. Ale nawet i bez tego, słuchawki te ceniłbym wysoko. Po prostu taka kwota jak podałem działa tu jako potęgowanie, które zwiększa tylko całościowe moje z nich zadowolenie. Osobiście Sennheiser HD 599SE plasowałem na oko gdzieś w okolicach 9.0/10 i nawet się specjalnie nie pomyliłem, bo wyszło mi 8.8/10.
Powinna być może tu jeszcze wejść i tak dodatkowa premia do opłacalności, ale nie chcę już wokół nich sztucznego hajpu. Wiemy jak to się kończy (spekulanci, podbijanie cen bo fanatyk poleca itd.). Niemniej niech będzie wszem i wobec wiadome, że te słuchawki zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Tak mocne, że nie może być inaczej, niż dopisanie ich do Polecanych i przyznanie Rekomendacji. Nie tylko tej formalnej wynikającej z oceny końcowej, ale i tej osobistej.
Sennheiser HD 599SE są odtąd bowiem na mojej krótkiej (choć rozrastającej się sukcesywnie), osobistej liście słuchawek na moje uszy referencyjnych.
8.8/10
Słuchawki można zakupić na dzień pisania i publikacji recenzji w atrakcyjnej cenie 344 zł na polskim Amazonie. Tam też rekomenduję dokonywać zakupu. Cena może zmieniać się dynamicznie, więc radzę nie ociągać się z decyzją (dosłownie chwilę przed publikacją było to 346 zł)
Dane techniczne
- Przetwornik: dynamiczny 38 mm, otwarty
- Impedancja: 50 Ω
- Czułość: b/d
- Maksymalna moc wejściowa: b/d
- Maksymalny SPL: 106 dB/Vrms
- THD: < 0,1% (1 kHz / 100 dB)
- Pasmo przenoszenia: od 12 Hz do 38,5 kHz
- Waga: około 250 g (bez kabla)
- Kabel: 1,2 m z wtykiem 3,5 mm oraz 3 m z wtykiem 6,3 mm
- W zestawie: adapter nasadkowy z 6,3 na 3,5 mm
Materiały dodatkowe
- Zmierzone pasmo przenoszenia + balans kanałów
- Wykres THD+N
- Sumaryczny wykres CSD dla obu kanałów
- Impuls lewego kanału
- Impuls prawego kanału
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
- Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, Intel AX210, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-S300BT, Philips X2HR, Audeze LCD-XC (zmodyfikowane)
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX (jeśli miało ono zastosowanie)
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Zamówiłem je na Amazonie, kiedyś słuchałem 599 bez se i porównywałem je z 600 obok siebie .
600 były zdecydowanie lepsze,bardziej przejżyste no ale jestem ciekaw tych se z twojego opisu wnioskuję, że będą lepsze od 599 czy tak?
Obecnie posiadam jedynie wypożyczone HD 58X Jubilee oraz potężnie zmodyfikowane HD 580 Precision i HD 599SE są wobec nich całkiem porównywalne. A przynajmniej egzemplarz który posiadam. Podejrzewam, że spory wpływ w takich porównaniach będą miały wiek i stan słuchawek oraz padów.
Coś skrobnę jak posłucham bo jestem ich ciekaw ,w tej cenie można znowu zaryzykować 🙂
Po tej recenzji aż zacząłem słuchać swoich 599, od razu bardziej zaczęły mi się podobać…psychoakustyka. Na poważnie, to kawał solidnych słuchawek bez ekstrawagancji, mam kupę innych nighthawki, final audio sonorusy III, hifimany, meze itp itd, ale współczynnik cena/jakość jest wyborna, za swoje dałem coś ok 250 pln. Służy im lampa dźwięk nabiera dopełnienia, niweluje ich „techniczność i poprawność polityczną” dodaje ekspresji. Pozdrawiam autora najlepszego bloga słuchawkowego.
Dokładnie. Najlepszą ekspresję odnotowałem na lampie olejnej. Ma się wtedy wrażenie, że bas staje się bardziej tłusty i jest taki fajny półmrok w dźwięku. Fantastyczne są też lampy stosowane na międzynarodowej stacji kosmicznej. Wiadomo bowiem, że trafia tam tylko najlepsza możliwa technologia i w audio ma to potem najlepsze walory. Na nich zaś, o matko, to dopiero jest kosmiczny dźwięk. 🙂
Również serdecznie pozdrawiam.
Rozumiem ironię, w końcu 1 IV tuż tuż, tak czy inaczej ze wzmacniaczem lampowym lepiej mi się ich słucha, nie próbowałem na „redakcyjnym” Sabaj’u A20H, może dziś podłączę, ale na Sabaj’u PHA3 z lampami RTE brzmią świetnie. Pozdrawiam
Niestety chyba nie 🙂 . Tak więc nadal rekomenduję wzmacniacz na lampach olejnych. Brzmią na nim epicko audiofilsko. Szczerze i bez ironii.
Wzajemnie pozdrawiam.
Pytanie od laika: sprawdzą się do codziennego użytku typu oglądanie filmów z laptopa i gier ma xbox series.x?
Pozdrawiam
Sprzęt staram się oceniać od strony elementarnej akustyki i wymiernej jakości dźwięku, więc nie widzę nic w recenzji, co by takie zastosowania wykluczało.
Ja swojego czasu używałem ich do gejmingu i sprawdzały się naprawdę dobrze. Chociaż nie podłączyłem ich pod kontroler bezpośrednio. Ale do samych gier bardzo dobra opcja.
Pytanie, ponieważ opis na Amazonie mówi jedno, a recenzje w internecie drugie. Słuchawki mają wtyk 3,5 mm, czy 2,5 mm?
Pozdrawiam
Wszystkie mówią to samo, po prostu 2,5 mm wchodzi do słuchawek. To nawet w samej recenzji widać, bo specjalnie jeszcze zrobiłem ujęcie z bliska kabli.
Jak ładnie zagrają to pokuszę się zrobienie kabla na dwie strony,bo jakoś zawsze słyszę nierównowagę…:) a swoją drogą czy mocno to słychać?
HD 599SE przyjmują wyłącznie kabel jednostronny i nie ma możliwości zastosowania tu kabla dwustronnego bez nieodwracalnego zniszczenia słuchawek.
Zależy od percepcji, ale na ogół przyjmuje się u Chińczyka, że różnice poniżej 3 dB nie są akceptowalne w produkcji.
Przyszły i mam pytanie czy kabel to się z nich wyjmuje bo nie chcę urwać …ani drgnie
We wszystkich modelach z tej serii, wtyk ma mechanizm blokowania. Należy przekręcić go w lewo, aby wyjąć. Analogicznie po włożeniu, przekręcając w prawo, blokuje się go. Nic nie robi się tam na siłę. 🙂
No tak mogłem popatrzeć na ten krótki kabel to bym zobaczył jak wygląda wtyk…:)
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, jest przyjemnie, nic nie przytłacza ani się nie wybija,no kurde podoba mi się, zobaczymy jak trochę pograją ,wiadomo nie są wybitne ale…:)
Załapałem się na promo, dziś dotarły, a cena się już zmieniła. Obecnie to 710. Powiem tak: po raz kolejny przekonuję się, że portfel nie gra. Mam bezpośrednie porównanie do HD 490 Pro kilkukrotnie droższych, ale na pewno nie kilkukrotnie lepszych pod względem sonicznym (pomijam jakość wykonania) 599SE grają naprawdę dobrze, bardzo neutralnie i są leciutkie, mega wygodne. 560s z innymi padami też poległy, choć tu różnicy w cenie wielkiej nie ma. Czyste, bas wcale nie taki chudy czy przybrudzony, średnie miodne, a soprany nie przeszkadzają. Panie Jakubie, dziękuję!
❤️
Ja też muszę podziękować Panu Jakubowi ,bo ten zakup to naprawdę hit i brzmieniowo i cenowo 🙂
Kurcze basu wcale nie brakuje, balans bardzo wyważony ,brak zmęczenia przy takim dźwięku a mam kilka innych słuchawek z wyższej ligi no ale te bravo.
❤️
Zgadzam się w 100% z recenzją, niespotykanie dobre słuchawki. Miałem m.in Audeze LCD XC, Sennheiser HD800s i inne. HD599se nie sa od nich lepsze w obiektywnym SQ, jednak uwzględniają cenę, zwłaszcza promocję z Amazona 344 zł, biją powyższe na głowę.
Witam serdecznie, HD 599 kuszą ceną ale mam pytanie co do jakości i wytrzymałości elementów z tworzywa sztucznego – martwią mnie nieliczne ale jednak występujące w sieci przypadki uszkodzenia plastikowego elementu wysuwanego z pałąku. Jak to wygląda naprawdę jak oceniacie trwałość. Jestem przed zakupem i zastanawiam się czy „skusić” się na 599 czy może lepiej dołożyć np do DT770 PROX LE?
Tylko że HD 599SE już nie ma w tej cenie. Słuchawki wróciły do swojej ceny wyjściowej, czyli 730 zł. Najtaniej z tych modeli można dostać tylko beżowe HD 599 nie-SE. https://amzn.to/4lgOzBW
Co do trwałości, każde słuchawki da się zepsuć i zniszczyć. Część osób nie potrafi nawet ich poprawnie zakładać, rozginając na potęgę podczas zakładania. Stąd pęknięcia i złamania. Trwałość jest oceniana na bazie doświadczenia i oględzin konstrukcji. Recenzja – praktycznie każda – trwa zbyt krótko, aby móc ocenić trwałość materiału na osi czasu. Łamać celowo słuchawek też przecież nikt nie będzie. 🙂
Ponad wszystkim, DT770 PROX LE to inne kompletnie słuchawki o innym strojeniu. Wybór między HD 599SE a DT770 to jak między gruszką, a pomarańczą. To i to owoc, ale smak zupełnie inny.
HD599 są modelem niezwykle kapryśnym, z tendencją do zamulonego midbassu ze źródłami powyżej 10 ohmów na wyjściu (jak zresztą twierdzi inżynier Sennheisera, który stroił ten model). Dlatego niektórzy je wielbią, inni nienawidzą. Na urządzeniach mobilnych typu smartfon zagrały, ale tylko zagrały. Na zewnętrznej karcie G6 brzmią agresywnie szybko męcząc uszy, z kolei na integrze kocyka jest o wiele za dużo z wąską sceną. Pazury pokazały dopiero na GameDacku z SABRE na pokładzie pokazując konkretny acz nierozlewający się bas, wreszcie nabrały powietrza, można też delektować się mikroplanktonem ledwo lub wcale nie słyszalnych dźwięków na wielu innych również droższych słuchawkach. Innymi słowy w moim przypadku dopiero SABRE je okiełznał jako znany ze swej dużej muzykalności procesor audio.
Cena 300-400 regularnie wraca, pewnie na nadchodzącym Prime Day będzie powtórka z rozrywki jak co roku już od wielu lat. Ale uwaga model ten ma być niestety zastąpiony nowym HD505 (nie pytajcie mnie o logikę tego nazewnictwa, ale tak to jest wg. Sennheisera oficjalny następca) w rekomendowanej cenie 1200zł aczbkolwiek na amazonie za 9 stów. To nadal niemal 3x drożej niż można wyrwać HD599. Tym bardziej szkoda i chętni niech nie zwlekają, bo wg. przynajmniej pierwszych recenzji HD505 nie szykują się jako godny następca omawianego tutaj modelu. Ponoć brzmią nazbyt analitycznie, nieekscytująco. Jedną z dwóch sztuk 599, które posiadam udało mi się dorwać za 79zł tak tak była taka cena rok-dwa temu na amazonie nówka sztuka sprzedawca amazon błąd przewalutowania PLN zamiast Euro tak więc się pochwaliłem, żebyście zazdrościli 🙂
Wracając do HD599 przez moje ręce przeszło kilka egzemplarzy tych słuchawek rozpiętość jakości tzw. unit variation jest dość spora. Jedne egzemplarze z trzeszczącymi plastykiem, inne doskonale spasowane, jedne miały silniejszy nacisk na głowę od innych. W dwóch egzemplarzach trafiłem na okropny imbalans kanałów, co dawało się we znaki bez żadnych pomiarów już trakcie pierwszych odsłuchów. Dwa egzemplarze, które sobie zostawiłem miały najlepiej kontrolowany i zaakcentowany bass, grały z większym przytupem niż inne, co mi odpowiada. Z innych ciekawostek jeśli będziecie zbyt często zdejmować nauszniki to w końcu się rozpadną, nie polecam też cały czas manipulować rozmiarem pałąka, rysuje się niemiłosiernie – najlepiej na początku znaleźć idealny rozstaw i już nic nie zmieniać. Z kwestii ergonomicznych w moim przypadku trzymam pałąk prawie na czole dopiero w takiej pozycji z dość mocno przechyolonymi nausznikami względem moich uszu doznałem najlepszej akustyki tych słuchawek.
pozdrawiam
Świetnie grają z daciem ibasso dc elite.polecam posłuchać.
To znaczy posiada Pan ten sprzęt i oferuje go na testy, czy może jest to reklama produktu, którego nie mogę wypożyczyć/podsłuchać? Poprzedni dystrybutor wpisał mnie i mój portal na czarną listę, a aktualny cenzurował na własnym forum. Ale z chęcią przetestuję, zmierzę, zobaczymy co jest owy sprzęt wart. 😉
No cóż, brak odpowiedzi też jest odpowiedzią. Czyli niestety po raz kolejny miałem rację. 🙂