Parokrotnie już proszono mnie o to, aby przygotować szerszą recenzją wzmacniacza Sabaj A20h. Sprzęt ten spędził u mnie prawie rok (dokładnie to pełne 11 miesięcy), w trakcie których sprawował zaszczytną funkcję głównego wzmacniacza testowego. Tak, jak dawniej czynił to Aune S7. A20h podniósł w tym czasie poziom jakościowy toru do bardzo wysokiego (może nawet aż nazbyt) poziomu, głównie mocowego przy zachowaniu bardzo niskiego poziomu THD. I już zdążył parę razy wywołać z tego powodu kontrowersje. Wiadomo bowiem, że sprzęt za 450 zł nie może dobrze grać, a już na pewno służyć za wiarygodny punkt odniesienia, prawda? Tak więc o wszystkim sobie teraz po kolei opowiemy.
Recenzja jest owocem wspaniałego wsparcia czytelników AF, którzy sfinansowali zakup opisywanego urządzenia celem przeprowadzenia jego testów, a którym to bardzo serdecznie dziękuję. ❤️
Jakość wykonania Sabaj A20h
Jest to urządzenie tanie, miejscami bardzo tanie, dlatego ma ono kilka uproszczeń konstrukcyjnych i oszczędności. Opiszę je bardzo zwięźle.
W zestawie mamy prócz niego tylko pilot zdalnego sterowania.
Obudowa metalowa, wszystkie gniazda umieszczone z tyłu, zasilacz w stylu laptopowym na zewnątrz. Wejście sygnału to RCA lub XLR (BAL). Wyjścia to 6,35 mm TRS oraz 4,4 mm (BAL) i XLR 4-pin (BAL).
Przód urządzenia to prosty wyświetlacz, który wskazuje głównie głośność i wejście sygnałowe. Wyjścia pracują jednocześnie. Sterowanie odbywa się (prócz pilota) również pokrętłem, które jest włącznikiem, selektorem i regulacją głośności (skokowo, drabinka R2R, krok co 1 dB). Mamy do dyspozycji 3 poziomy wzmocnienia: L, H1 i H2.
Po podłączeniu zasilania, urządzenie samoczynnie się włącza. Dopiero od tego momentu można je miękko wyłączyć. Podczas pracy potrafi się wyraźnie nagrzać, ale tylko po dłuższym czasie. W środku mamy przekaźniki i poczwórny układ TPA6120A2, doskonale znany np. z Xonarów ST i STX.
Jakość dźwięku Sabaj A20h
Urządzenia takie, jak A20h, powodują u wielu osób różne reakcje. Najbardziej gwałtowne zdaje się mają miejsce u tych, którzy nigdy nie mieli sprzętu w rękach, ale wydaje mi się to akurat normalną reakcją. I zaraz dojdziemy do tego, co mam na myśli.
Wcześniej jednak należy zaznaczyć, że recenzja Sabaj A20h będzie kontynuować nową metodologię, zapoczątkowaną w recenzji Toppinga L70. Dla uproszczenia jednak, skupię się tylko na jednym kanale.
Równość tonalna
Idealna. Wszystkie słuchawki grają tak, jak powinny. Wyniki są zgodne z tym, co mogłem uzyskać na Qudelix 5K, Toppingu L70, Toppingu A90 Discrete, Shanlingu EH3 czy samym Motu bezpośrednio.
Między bajki tym samym można włożyć opowieści o „zaokrąglonej górze” czy „kompresji” tego czy innego urządzenia. Tak samo o „suchości” i „braku emocji” Toppingów. Chociaż nie, przepraszam, rzeczywiście brak emocji można odnotować. Nie ma tu bowiem żadnych emocji związanych z wydaniem wiadra pieniędzy na audiofilski sprzęt, który gra dokładnie tak samo tonalnie (a często sporo gorzej na THD). Są tylko te pozytywne.
Czystość
Wyniki uzyskane na wszystkich trzech kluczowych impedancjach mówią same za siebie:
Distortion – Sabaj A20h (XLR-IN, Low Gain, Single-ended, 6,35 mm, 20 Hz – 20 kHz) | |
THD + N, dB, 16 Ω, 1mW | -76,2 |
THD + N, dB, 32 Ω, 1mW | -78,9 |
THD + N, dB, 300 Ω, 8mW | -95,9 |
THD max, dB, 300 Ω, 8mW | -103,0 |
N + D, dBFS (A), 300 Ω, 8mW | -125,1 |
Odpowiednio -76, -79 i -96 dB THD+N to wyniki przekraczające moje założenia metodologiczne, klasyfikujące dane urządzenie na „niesłyszalne”. Czyli takie, które nie wpływa negatywnie na czystość i zachowanie słuchawek (koncepcja „czystego wzmocnienia”, tzw. wire with gain).
W przypadku 300 Ohm, mamy wprost standard CD Audio. Można powiedzieć, że wyniki są iście hi-endowe, a cena sprzętu – wprost śmieszna.
Impedancja wyjściowa
Odnotowałem 0,47 Ohm, co jest świetnym wynikiem i oczywiście mieszczącym się w granicy poniżej 1 Ohma.
Możliwości napędowe
Wszystkie słuchawki jakie testowałem mogłem bez problemu podłączyć i przetestować na standaryzowanym poziomie 94 dB SPL. Oznacza to, że nawet takie potworki jak Tungsteny, K1000 czy K240 DF, pchniemy bez problemu. Powoduje to, że Sabaj A20h jest idealnym i elastycznym wzmacniaczem testowym, jeśli chcemy zweryfikować na bardzo wysokich poziomach SPL sprzęt o bardzo dużych wymaganiach.
Napisałem na początku, że sprzęt pełnił (czas przeszły) rolę głównego wzmacniacza testowego, a poziom toru testowego został podniesiony aż nazbyt do góry. No cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy i Sabaj poszedł dalej w świat. Właśnie z tego drugiego powodu: po prostu nie jest potrzebny w testach standaryzowanych 99% słuchawek na rynku albo nawet codziennym użytkowaniu. Oferuje tak wiele, że aż za wiele. Po co bowiem 2 W mocy dla 32 Ohm, skoro już przy 1 mW jesteśmy na pułapie 100 dB SPL? Jest to kompletna przesada, która daje komfort jedynie przy testach takich potworów jak Tungsteny, K1000 czy K240 DF. Testach, nie odsłuchach. W tych ostatnich potrzebować będziemy jeszcze mniej mocy.
Zastosowanie w testach audio
Z mojej perspektywy, Sabaj służył w zasadzie tylko jako dodatkowe wzmocnienie na stopniu wyjściowym. Ale między nim, a wyjściem bezpośrednio z interfejsu, nie odnotowywałem żadnych różnic tonalnych. Ogromnej większości słuchawek było skrajnie obojętne, również z perspektywy THD, czy są podłączone pod jedno, czy drugie urządzenie.
Egzystencja takiego urządzenia, ale też i lepszych, jak Topping L50 czy L70, nie jest więc krytycznie wymagana, choć przydatna dla świętego spokoju. Jeśli jednak wiemy, jakie możliwości drzemią w naszym głównym sprzęcie i jakie stawia on nam limity, niespokojni stają się tylko branżowcy i audiofile. Oni już wiedzą, że tor był zły, a słuchawki niedostatecznie napędzone. Bo to nie miało prawa zagrać, nawet jeśli czterdzieści wcześniej testowanych słuchawek nie miało żadnych problemów. A nawet jeśli Sabaja zostawić, to i tak coś będzie źle.
A co sprowadza nas do kolejnego zagadnienia…
Co na takie urządzenia branża?
Cytując jeden z komentarzy użytkownika, jak sądzę przedstawiciela branży, pozostawionych pod jedną z moich recenzji:
„Jeśli Sabaj A20h to topowy wzmacniacz to ja nie mam pytań. A może jest – nie słyszałem go, wiec może to jakiś diament. Nie mam opinii na jego temat, ale wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne. Toppingi też wspaniale na pomiarach wychodzą ale jak przychodzi do słuchania muzyki to się wykładają, brzmią sucho, klinicznie a instrumenty zlewają się ze sobą …no ale mają grono fanów, bo przecież pomiary nie kłamią. Nie będę wchodził w temat pomiarów. Jak ktoś chce mierzyć sprzęt a nie go słuchać to jest jego sprawa.”
Swoje stwierdzenie, że Sabaj A20h ma ogromne pokłady jakościowe, opieram właśnie o pomiary elektryczne i akustyczne. Są one wielokrotnie bardziej wiążące i wiarygodne, niż gdybym uczynił to bazując tylko na samym słuchu. Zwłaszcza, że czystość urządzenia wykracza poza możliwości podłączanych do niego słuchawek. Trudno więc usłyszeć coś, co znajduje się poza zakresem słyszalności.
Niemniej, posłuchałem Sabaja A20h. Słuchałem go dzień, dwa, tydzień, miesiąc, aż stuknęło tychże miesięcy jedenaście. Nie było żadnej „suchości”, „kliniczności”, „zlewania się instrumentów ze sobą” czy „wykładania się na muzyce”. Nie zarejestrowały tego ani moje uszy, ani tym bardziej czuła aparatura pomiarowa. I choć można sobie twierdzić różne rzeczy, aparatura pomiarowa jest właśnie po to, aby to potem odfiltrować. Frustracja jest więc tym większa, gdy tą samą metodą można zmierzyć sprzęt nie za 450 zł, a za kilkanaście tysięcy, może kilkadziesiąt. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że każde z tych urządzeń zagra tak samo dobrze.
Dla sprzedawcy oczywistym i wybitnie korzystnym byłoby, gdyby nieświadomy klient kupował właśnie te drogie, audiofilskie wzmacniacze za kilkanaście tysięcy złotych, niż tak samo dobry – jeśli nie lepszy – sprzęt za 450 zł. Stąd emocje widoczne w komentarzu. Nota bene usuniętym, gdyż nie ma sensu trzymać takiego branżowego bełkotu (sami zainteresowani przyznali że wypisują go celowo).
Stawia to natomiast testowany tu wzmacniacz w bardzo ciekawym świetle. Oto bowiem mamy w rękach coś, co kosztuje bardzo małe pieniądze, a oferuje bardzo wysoką jakość dźwięku. Tak wysoką, że cytowana wyżej osoba poczuła zagrożenie i konieczność walki o swoje interesy. Wyrażone zostały wątpliwości, czy jest to w ogóle prawdopodobne. Ale jednocześnie zanegowano koronny sposób udowodnienia, czy tak rzeczywiście jest.
Sabaj A20h jako „zabójca audiofilskich wzmacniaczy”
Deklaracja niechęci do wchodzenia w temat pomiarów wcale mnie zresztą nie dziwi. Widziałem to notorycznie w takich wypowiedziach. Branżowcy z zasady nie wchodzą w temat pomiarów, bo fizyka i logika nie sprzedają. Jedyną metodą perswazji względem potencjalnego klienta jest konsekwentne suflowanie mu tez, jakoby pomiar był czymś abstrakcyjnym i oderwanym od rzeczywistości, nie mającym na nią żadnego przełożenia.
Tymczasem jest wręcz przeciwnie. Pomiary to graficzna i liczbowa prezentacja otaczającego nas świata, tak samo, jak inne miary i wagi. I tak, jak da się zważyć worek ziemniaków, zmierzyć szerokość ściany, tak samo da się to uczynić z falą dźwiękową. Czasami jedynie głupoty nie da się zmierzyć, ale można próbować jej obecność zredukować. Stąd kasacja cytowanego komentarza i jemu podobnych.
Fakt możliwości opisania dźwięku z automatu odziera go z tajemniczości, mistyki i trochę też ciekawości eksperymentów. Ten ostatni element jest wprost czynnikiem sprzedażowym i popychającym do poznawania kolejnych urządzeń, a w efekcie do „słyszenia” różnych rzeczy, które niekoniecznie muszą w nim egzystować.
W przypadku Sabaja okazuje się, że sprzęt ten oferuje na starcie wszystko, co potrzeba. Oczywiście da się jeszcze lepiej technicznie, ale generalnie nie ma to sensu, bo przeszkodą będą już same słuchawki i nasze uszy. Tak samo w wielu sytuacjach nie będzie sensu, aby iść w drogie audiofilskie wzmacniacze lub konstrukcje lampowe wierząc, iż dadzą one lepszą jakość. Nie dadzą. Zaoferują inny klimat poprzez zniekształcenia, ale jeśli będą one poza zakresem słyszenia, uzyskamy identyczny kierunek, jak w Sabaju A20h. Zatem skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? No właśnie.
Podsumowanie
Choć Sabaj A20h zniknął już w dużej mierze z rynku, jest to przykład sprzętu, który można nazwać „hi-endem za grosze” i „zabójcą audiofilskich wzmacniaczy”, bez przesady i przerysowania. Prawda jest taka, że gdyby na testach był tutaj wzmacniacz za 20 czy 30 000 zł, pomiary nikomu by nie przeszkadzały. Ba, nawet by się nimi chwalono. Że super sprzęt, prawdziwy hi-end, najwyższa możliwa jakość dźwięku jaką zna człowiek, że polecany przez znawców i ekspertów.
Ale ponieważ Sabaj A20h kosztował grosze i wypada równie dobrze, jeśli nie lepiej technicznie, automatycznie staje się cierniem w oku. Chyba nikt nawet nie próbował bawić się w jego dystrybucję w Polsce na którymkolwiek etapie. Klienci też sami by nie zwrócili na niego uwagi, właśnie ze względu na niską cenę. Bo przecież za 450 zł to nie może dobrze grać.
A jednak. U mnie sprzęt wypadł rewelacyjnie, na Audio Science Review na znacznie droższej aparaturze pomiarowej również wypadł rewelacyjnie, więc widocznie coś z tym „diamentem” jest na rzeczy, skoro wszystkim wychodzi wynik pozytywny. Naturalnie można udawać, że pomiary nic nie mówią, nic nie znaczą, że tego nie ma. Bo tak jest łatwiej, ignorancja niech dalej będzie cnotą, lampy ostatecznym hi-endem, synergia misterium, a uszy najlepszym przyrządem pomiarowym, który nigdy się nie myli. No, o ile ma na tym zarobić konkurencja, oj to wtedy sucho, klinicznie, zlewanie, wykładanie, a tak w ogóle to złe uszy, złe kable, zły tor i słuchawki niewygrzane.
W każdym razie…
Jakość wykonania
Prosta konstrukcja, co do której największe zastrzeżenia miałbym w zakresie pokrętła. Jest po prostu kiepskie, choć w tych pieniądzach bez problemu użyteczne. Ale poza tym reszta jest w jak najlepszym porządku. 9/10
Jakość dźwięku
Absolutny TOP i to nawet nie tyle, że w tej cenie. 10/10
Ergonomia i praktyczność
Umieszczenie wszystkich wyjść z tyłu jest podyktowane oczywiście koniecznością, ale mimo wszystko mocno utrudnia obsługę. A jednak wciąż upchnięto tu komplet wejść i wyjść. Obsługę ułatwia dodatkowo pilot, który jest niespodziewanym w tej cenie dodatkiem. Ze względu na wyjścia z tyłu bardzo przydatne jest stosowanie przedłużaczy, ale to dodatkowy koszt. Dlatego 8/10.
Sumarycznie
Hi-end za grosze, który zagra wszystko, ze wszystkim i wszędzie. A co pokazuje ocena końcowa na poziomie 9.3/10. Sprzęt jest tak dobry, że handlowcy wymyślają coraz dziwniejsze historie o rzekomych ułomnościach w dźwięku, a audiofile wprost dostają wścieklizny. Ale to ich problem, bo jedyny problem Sabaja A20h, to tak naprawdę wyjścia z tyłu, które są mało praktyczne.
Cytując klasyka, a nawet dwóch, „czasy się zmieniły”. Taki to jest znak naszych czasów, gdzie sprzęt robi się coraz lepszy i coraz tańszy, stając się tym, czym winien być idealny wzmacniacz. Nie tajemniczą synergią na zasadzie „zgra się, nie zgra się”, tylko bezwzględnie czystym i transparentnym. Tak, aby to słuchawki miały tutaj pełne prawo głosu i one decydowały, czy mamy tą magiczną „głębię w dźwięku” podczas słuchania muzyki, czy też nie.
Zatem z przyjemnością mogę zarekomendować wzmacniacz Sabaj A20h, jako ultra-czysty, ultra-opłacalny sprzęt do słuchania muzyki w najwyższej jakości. A do tego kosztujący ułamek tego, co różni fałszywi znawcy tematu chcieliby, abyśmy płacili w sklepach.
9.3/10
Sprzęt można było zakupić za ok. 450 zł na polskim Amazonie, ale obecnie dostępny jest w podobnych pieniądzach na Amazon.com
Dane techniczne
Dane zacytowane w oryginale:
- Input terminal: Line (RCA), balanced line (XLR)
- Output terminal: 4.4mm balanced headphone output terminal, 6.35mm headphone terminal, XLR balanced (4 pin) headphone output terminal
- Output: 4W x 2 (16 Ω), 2W x 2 (32 Ω), 1W x 2 (300 Ω), 500mW x 2 (600 Ω)
- S/N ratio: 137dB
- Residual noise: 1.3uV
- THD+N (A-Weighted): -121dB, 0.00008% (1kHz, 32Ω)
- THD+N: -120dB, 0.0001%(20-20kHz, 32Ω, -1dB)
- THD: -125dB, 0.00006%
- Input impedance: 47kΩ
- Output impedance: close to 0Ω
- Frequency response: 20Hz – 500kHz (-3dB)
- Gain:
– UNBAL IN/BAL OUT: 0dB@GAIN=L 6dB@GAIN=M 15dB@GAIN=H
– BAL IN/ BAL OUT: 0dB@GAIN=L 6dB@GAIN=M 15dB@GAIN=H
– UNBAL IN/UNBAL OUT: 0dB@GAIN=L 6dB@GAIN=M 9dB@GAIN=H
– BAL IN/UNBAL OUT: 0dB@GAIN=L 6dB@GAIN=M 9dB@GAIN=H - Voltage: DC15V
- Power consumption: 30W
- Standby power: 0.1W
- Size: Height 62mm x Width 100mm x Depth 195mm
- Accessories :
– 1x Simple Instruction Manual (Chinese and English only)
– 1x remote control
– 1xAC adapter (DC 15V)
– 1x power cable
Note: When controlling with the remote control, you need to press the B button first.
Materiały dodatkowe
- Poprawność tonalna na przykładzie słuchawek Sennheiser HD 580 MOD (lewy kanał)
- Zniekształcenia harmoniczne wzmacniacza:
– 16 Ω lewy kanał
– 32 Ω lewy kanał
– 300 Ω lewy kanał
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
- Wzmacniacz słuchawkowy: Topping L70, Topping A90 Discrete
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, Intel AX210, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Audio-Technica ATH-A990Z, Creative Aurvana SE, Beyerdynamic DT1990 PRO MKI (zmodyfikowane), Hifiman HE400se, Sennheiser HD58X, Sennheiser HD 580 (zmodyfikowane), Sony MH1c
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX (jeśli miało ono zastosowanie), dedykowany do HD 580 kabel zbalansowany AC4
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Szanowny Panie,
od wielu lat korzystam z Pana wiedzy i doświadczenia i jest Pan akuszerem mojej pasji związanej z audio. Nigdy nie spełniłbym jednak się w tej pasji, gdybym nie opierał się na Pana artykułach, testach i rekomendacjach, na których opierałem swoje pierwsze i drugie zakupy audio. Czerpałem też z szerokiej społeczności na Pana forum. Teraz idę już własną drogą, ale zawsze trzymam się zdrowego rozsądku, o który tak Pan walczy i propaguje, w tym subiektywnym świecie doznań. Dziękuję Panu za uczciwość i do następnego artykułu.
Pozdrawiam,
Krzysztof Miś
❤️
Szkoda, że tak późno pojawił się ten artykuł, bo zdążyłem już kupić wzmacniacz Loxjie A40, a pewnie ten Sabaj byłby dla mnie wystarczający.
O Sabaju A20h pisałem już wielokrotnie w poprzednich recenzjach, ponieważ był on cały czas wymieniany jako punkt odniesienia. Widać było go również na końcu wielu recenzji w akapicie Platforma testowa. Natomiast Loxjie A40 to urządzenie bardziej rozbudowane od A20h i mające na pokładzie dodatkowo jeszcze DAC oraz wzmacniacz stereo pod głośniki. Są to więc łącznie 3 urządzenia w jednym, podczas gdy Sabaj byłby tylko jednym z nich (nie ma DACa ani wzmacniacza kolumnowego). Jeśli realnie potrzebuje pan wszystkich trzech, to Loxjie jest znacznie bardziej kompleksowym urządzeniem.
Wszystko spoko, tylko gdzie go kupić? jedynie widzę zakup z USA, nigdzie więcej ta marka, a ten model szczególnie nie jest dostępny.
Sam sobie odpowiedziales 😀