Westone zadziwia swoimi poczynaniami, ale cytując Hamleta: „w tym szaleństwie jest metoda”. Wypuszczenie bowiem modelu Adventure, który nie jest oparty o przetworniki typowe dla tej firmy, bo dynamiczne, to czytelny krok w stronę użytkownika masowego, którego ani nie stać na zbalansowane armatury, ani też by mu się zapewne nie spodobały. Do obrzydzenia można przeczytać przecież na forach kolejno pojawiające się tematy dot. tanich dokanałówek, w których autor ani nie słucha zbyt wyszukanej muzyki, ani też nie zależy mu zbytnio na jakości brzmienia… za wyjątkiem basu. Niestety producenci nie mogą być głusi na takie pokrzykiwania, bowiem ignorując żądania rynku, ignorują własne zyski, a jeśli nie oni zarobią, to konkurencja. Tak oto zaczyna się coraz bardziej regularne schodzenie na ustępstwa i oferowanie czegoś, co po prostu zaspokaja potrzeby, a nie jest celem samym w sobie. Pozostawiając na boku pobudki, którymi być może lub nie kierował się producent, skupmy się na tym, co otrzymujemy do ręki za kwotę prawie 750zł, a co nosi dosyć przydługą nazwę: Westone Adventure Alpha.
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki w tej cenie dają wyborne właściwości ergonomiczne oraz wyposażenie, ale po kolei:
– korpusy i wygoda
Lekkie i wytrzymałe, wykonane z magnezu i aluminium, perfekcyjnie wyprofilowane dają tak samo świetny chwyt, jak i ogromną wygodę podczas użytkowania. Zakłada je się tak samo, jak każde inne Westone, a co jest możliwe tylko jako OTE (Over The Ear). Poprowadzenie kabla ułatwiają obrotowe jego nasady, a także zintegrowane prowadnice z uformowanego przewodu o dobrej elastyczności. Oznaczenia kanałów znajdują się pod palcami w momencie zakładania od strony wewnętrznej każdego korpusu, ale ze względu na ich wyprofilowanie pomyłka po prostu nie jest możliwa. Cały sekret ich świetnej wygody kryje się w odpowiednim wysunięciu kanalików dolotowych z samych korpusów, przez co całość jest pojemniejsza od strony wewnętrznej i lepiej wchodzi w kanał słuchowy. Mam nadzieję, że Westone zacznie stosować tego typu profil także w ulepszonych wersjach swoich armatur, wtedy z góry można założyć, że miałoby to murowany sukces. Do stworzenia takich słuchawek aspirował poniekąd Yurbud, ale to Westone wywiązał się z zadania.
– kabel
Westone wprowadził tutaj przewody sznurkowe o wysokiej giętkości, które z jednej strony budzą wątpliwości pod kątem potencjalnego brudzenia się, ale z drugiej nie pozostawiają złudzeń co do wysokiej żywotności. Nie wyobrażam sobie aby przy jednej ze słuchawek miałby tu paść kabel sam z siebie, a co niestety trapi także i dobre modele równie markowe co Westone.
– łączniki i wtyki
Do niczego nie można się tu przyczepić poza jednym elementem, który jest dla mnie dosyć ważny. Westone stosując kabel o wysokiej giętkości doszedł do wniosku, że ściągacz przy łączniku nie będzie potrzebny, a co moim zdaniem jest błędem. W słuchawkach OTE można sobie dzięki niemu kabel zacieśnić albo pod brodą, albo za głową, ale nie ma wtedy problemu z potencjalnym wypadaniem kabla poprowadzonego za uszami podczas ruchu. Trochę mi zatem tego w tym modelu brakuje.
– pilot
Oczywiście teraz wszystko jest w mniejszy lub większy sposób zgodne z gratami panów z nadgryzionego Cupertino, dlatego nie dziwi dodatkowa kwota dopisana do ceny Adv, ani też ogólnie sam pilot, odporny na zabrudzenia i bardzo intuicyjny. Czytelne znaki plus i minus oraz przycisk do odbierania rozmów wciskany bardzo łatwo sprawiają, że to jeden z najlepszych pilotów, jakie na kablu zdarzyło mi się do tej pory spotkać.
– wyposażenie
A czego innego można było się po Westone spodziewać, jak nie wystrzału wyposażenia? Dostajemy tutaj zakręcany i bardzo zjawiskowy „pokrowiec”, a raczej pudełko, które uchroni nasze słuchawki o wiele lepiej, niż większość podróżnych etui dołączanych przez producentów. W zestawie znajduje się też standardowy przyrząd do czyszczenia oraz pakiet tipsów True-Fit oraz silikonowych STAR. Żyć nie umierać, choć przelotki z jacka TRRS na zwykły wtyk niestety zabrakło. Tak samo zresztą jak tipsów tri-flange, które wręcz kapitalnie tłumiły otoczenie przy produktach tego producenta.
Jeśli nie widzicie do tej pory opisanych przeze mnie danych technicznych, to niestety spieszę oznajmić, że nie jest to moja pomyłka. Westone po prostu nie opublikował specyfikacji tego modelu, a przynajmniej nie w momencie pisania tekstu. Na słuch jednak mogę stwierdzić, że pod względem poziomu głośności grają tak samo, jak trzymane pod ręką przeze mnie NuForce NE-700M. A że do nich akurat NU daje dane techniczne, to automatycznie może dawać to jakieś poglądowe wyobrażenie w tym zakresie.
Brzmienie
Pierwsze moje spotkanie z tymi słuchawkami to była totalna klęska, niczym wystąpienie jednego człowieka przeciw całej chorągwi. Błędy były z mojej strony dwa: brak podejścia do nich z perspektywy czystej kartki i sugerowanie się tu mocno doświadczeniem z Westone 1. W efekcie na słuchawkach wylądowały tipsy True-Fit i dosłownie odrzuciły mnie swoim brzmieniem, grając tak, jak to miały w zwyczaju robić SoundMagic E10. Ich recenzja się nie ukazała, ponieważ model był dosyć sterany już życiem, ale przede wszystkim dlatego, że nie miałem zbytnio w tamtej chwili czasu na poświęcanie go słuchawkom grającym po prostu kiepsko i nie objawiających żadnych znaczących zalet ponad identycznie wycenianymi M1 i ProAlpha.
Brzmienie na tipsach True-Fit było gęste, zamulone i bardzo słabej jakości, wręcz jak na cenę słuchawek nie do przyjęcia, ale wciąż oddające w dużej mierze ich charakter. Góra jednak zachowywała się jakby była totalnie uszkodzona, jakby ktoś mi zabrał wszystkie częstotliwości od 14 kHz w górę, a czego nie szło uratować (i co nota bene wykrył) Kenwood GE-45, którego trzymam specjalnie na takie okazje.
Dopiero zmiana tipsów na standardowe pozwoliła na jakikolwiek odsłuch wiążący, także dopiero teraz możemy przejść do konkretów. Tym samym chciałbym zaznaczyć od razu, że będę mocno porównywał je do podstawowego modelu w ofercie tego producenta, tj. wspomnianych Westone 1, ponieważ moim zdaniem można traktować Adv z perspektywy ich przyszłego nabywcy jako ulepszenie względem niego, ale jeszcze bez kosztowania się na model 2. Pozwoli to też pokazać różnice między pojedynczym przetwornikiem stosowanym przez Westone, a ich dynamicznym braciszkiem opartym o przetworniki 6,5mm Micro Driver.
Bas jest jak można było się spodziewać solą tych słuchawek. Mocny i pełny, całkiem dobrze kontrolowany mimo wszystko, choć potrafiący zbijać się w gęstą melasę. Z dolnymi rejestrami naprawdę nie można się nudzić i wprost z pudełka zapewniony będzie nam zauważalny jego zapas, choć oczywiście Adv to nie tylko linia basowa i nie ma tu jeszcze tak mocnego przesadyzmu (nadwyżka wynosi tylko ok. 4dB), a przynajmniej nie na wszystkich źródłach.
Strojenie takie zastosowano jednak z powodów nie tylko wcześniej przeze mnie wymienionych – czyli pod publikę – ale z samej filozofii, jaka przyświecała Westone przy tworzeniu tych słuchawek, aby stworzyć jak najbardziej wszechstronne słuchawki o brzmieniu sprawdzającym się w każdych warunkach. Jedyne warunki jakie przychodzą mi do głowy, a które mogłyby mi mocniejszy bas usprawiedliwić, to odsłuch w środkach transportu i głośnym otoczeniu. Dopiero tam wpływ środowiska na naszą percepcję akustyczną odbiłby się na najniższych częstotliwościach tak, że ubytek byłby łatwo skompensowany przez jego nadmiar, które mają w standardzie.
Średnica nie jest tutaj tak bezpośrednia, jak w W1, ale mimo to pełna i nacechowana bardziej muzykalnością aniżeli detalicznością i pod tym względem widać wyraźnie, że Westone próbował uczynić ją co najmniej nie gorszą od modelu 1 przy zastosowaniu przetwornika dynamicznego. Brzmi przez to trochę „zwyczajnie”, skupiając się na barwie niż na szybkości i precyzji. Jest to dźwięk generowany masywniej, gęściej, ale też odstający jednocześnie od typowych konstrukcji dynamicznych swoim charakterem. Z tego względu nie można Adv potępiać, a należałoby pochwalić za tak nadzwyczajne podawanie nam zwyczajności. Ubytki technologiczne względem przetwornika armaturowego będą jednak objawiały się tu w utracie pewnej części subtelnych mikrodetali i szybkości, z jaką było to wszystko do tej pory generowane. Niestety coś za coś.
Góra jest przyciemniona i jeśli założymy nieprawidłowe tipsy, które, żeby było śmieszniej, w moim przypadku na Westone 1 świetnie się sprawdzały, to możemy się do Adv po prostu nieodwracalnie zrazić. W takich chwilach wyciąganie jej na wierzch za pomocą EQ potrafi pokazać ciekawe rzeczy i nie inaczej było i tym razem. Westone 1 nie miały problemu, by pokazać, że mimo mocniejszego od nich wycofania, jakościowo stoją ponad nimi. Nie dziwię się temu, bowiem takie są uroki przetworników dynamicznych, armatura reaguje o wiele bardziej przewidywalnie na takie rzeczy. Z drugiej strony sporo łatwiej można ją wyciągnąć na Adv, no ale jeśli ktoś nie ma takiej możliwości, to nie jest to dla niego żadna zaleta.
Wrażenie oberżnięcia części zakresów góry na piankach True-Fit jednak mimo wszystko z nieba samo się nie wzięło i po głębszym porównaniu będziemy mogli odkryć ze zdumieniem, że pełniejszą zakresowo górę prezentuje… model 1. Tzw. „rolloff” nie zachodzi tam tak dramatycznie jak w Adv, a przy czym chyba najlepiej widać, że przetwornik Adv zaczyna się po prostu kończyć, wytracać swoje możliwości szybciej i mocniej, im wyżej na drabince częstotliwości będziemy chcieli się wspiąć. Podczas gdy w W1 odkryłem swego czasu perełkę pod postacią świetnej góry, tylko po prostu maksymalnie ściszonej, tak Adv skutecznie pokazały mi, żebym od pewnego momentu dał jej spokój, bo nie ma to większego sensu, nic z tego nie będzie.
W scenie jednak możemy sobie już odpocząć, ponieważ jest pod tym względem całkiem dobrze, a na pewno lepiej, niż ma to miejsce w niskobudżetowych armaturach Westone, a czego do końca nie umiałem im wybaczyć z wielkim żalem akceptując taki stan rzeczy. Co prawda tutaj również wydaje się to wszystko podobne, ale Adv cechują się lepszą stereofonią. Bierze się to stąd, że nie kryją tak góry, pozwalają jej sobie bardziej „posyczeć” i właśnie dlatego tworzy się nam w uszach ułuda większej sceny, większej obszerności. Rekordów pod tym względem z drugiej strony Adv także nie czynią, zatem fani ogromnych przestrzeni dokanałowych mogą poczuć się nieco zawiedzeni.
Mimo starań producenta słuchawki te grają inaczej, niż armaturowe odpowiedniki w pozostałych pozycjach z katalogu Westone’a i jeśli miałbym porównywać je bezpośrednio do W1, to w dużym skrócie są od nich nieporównywalnie bardziej basowe i nieco jaśniejsze, a także z większą od nich sceną. Jednocześnie są z tego powodu łatwiejsze do wyważenia za pomocą prostej korekcji. Z drugiej strony z przetwornikiem armaturowym przegrywają na polu potencjału w tejże korekcji, jeśli naprawdę będziemy zamierzali coś z nimi zrobić, jak również w kategoriach mikrodetali, klarowności i szybkości, a co można w średnicy często poczuć, jeśli ma się leżący obok nich armaturowy egzemplarz. Poza tym to typowe Westone, przy których trzeba najpierw spędzić na spokojnie np. godzinę, żeby słuchawki móc dogłębnie poznać, po czym dopiero przystępować do opisywania dźwięku takim, jaki kreuje się na jednej z konfiguracji tips-słuchawka oraz słuchawki-źródło.
Docenić je będą mogli (zresztą tak samo jak Westone 1) raczej ci użytkownicy, którzy są jakkolwiek świadomi, mają możliwości wprowadzenia do obiegu nieinwazyjnych korekcji i nie boją się w ogóle używać korektora. W przeciwnym razie będą mogli chwalić Adv za wszystko prócz brzmienia w odniesieniu do ceny i to niestety jest największa wada tych słuchawek w moim odczuciu, mieszanym w ich przypadku. Na swoją cenę i fakt bycia dynamikami grają trochę zbyt mainstreamowo, są ciekawe, ale jednocześnie szybko stają się zbyt przewidywalne, nie wywołują też wyraźnych emocji wprost z pudełka czy efektów zaskoczenia typu „o Boże jak to świetnie gra”. Słuchawki zamiast tego wymagają cierpliwości i korektora, aby jeśli już nie obniżać nadmiaru basu, to chociaż wyciągnąć trochę przesadnie przyciemnioną górę. I wydaje mi się, że o ile ja sam jestem w stanie to jeszcze zaakceptować i docenić, tak większość użytkowników im tego po prostu nie daruje, a przynajmniej nie ci, którzy cenią sobie w dokanałówkach rozdzielczość i tonalną równowagę.
Zastosowanie
Słuchawki są reklamowane przez Westone, jako zdatne do użytku w naprawdę dzikich miejscach i absolutnie nie mam podstaw do tego, aby im nie wierzyć. Jednocześnie słuchawki nie przedstawiają sobą np. izolacji absolutnej, której spodziewałbym się chociażby pod kątem podróży środkami transportu masowego i tutaj rolę kompensującą jak pisałem pełni nadbudowany bas. Co do napędu – zadowolą się nawet słabym, ale definitywnie warto dać im coś z EQ, czy to E06, czy E07K, cokolwiek. Prawdopodobieństwo, że ich brzmienie się Wam spodoba jest w świetle 750zł dosyć niskie i dopiero korekcyjnie można będzie sobie w ramach własnego sumienia taki wydatek w dużej mierze usprawiedliwić.
Podsumowanie
Nie będzie ono łatwe, ponieważ Westone Adventure Alpha to produkt „wyjątkowy” z wielu względów. Z jednej strony jest to pierwszy driver dynamiczny w firmie, kapitalne wykonanie każdego elementu, świetne jak zawsze wyposażenie mimo braku tri-flange oraz przelotki na zwykłego jacka 3,5mm stereo, bardzo dobra ergonomia jak na OTE mimo braku ściągacza przy łączniku, czy wreszcie dobre możliwości korekcji fabrycznego brzmienia i drzemiący w tym potencjał, czyniący ewentualne wyważenie ich pod własny gust bardzo łatwym. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że za 750zł nabywa się słuchawki, przy których trzeba jakkolwiek posiedzieć, aby zaczęły prezentować adekwatny do tej półeczki cenowej poziom, a dorzucanych do zestawu bardzo dobrych pianek True-Fit nie można użyć, bo w sposób karygodny degradują dźwięk. Jak widać można podejść do nich z dwóch stron, czego nie powinno tutaj być, nie przy takim produkcie.
Chyba żaden model słuchawek w tej cenie nie będzie tak świetnie wykonany jak Adv, tak dobrze wyposażony, ale w modelu tym poczytuję bardziej mocną alternatywę dla produktów samego Westone’a, mianowicie modeli 1 i UM1. Osobiście gdybym miał wybierać – Adv czy W1, miałbym nie lada orzech do zgryzienia, jednak pozostałbym prawdopodobnie przy teoretycznie wprost z pudełka gorszych, ale tańszych W1, które pod E07K i korekcji są w stanie dać mi więcej od Adv – mimo wszystko czystszą górę i większą szybkość oraz mikrodetaliczność, a które to elementy wybitnie sobie cenię. Czas spędzony z Adv jednak definitywnie nie uważam za stracony, wprost przeciwnie.