„Myśl dźwiękiem” – tak generalnie można byłoby odczytywać nazwę tego producenta. Obiecująca nazwa zważywszy, że modeli w jego ofercie jest jak na lekarstwo, a ceny oscylują w wyższym dokanałowym mainstreamie, przykuwając dodatkowo uwagę swoim wzornictwem. Czy zatem połączenie łatwo wpadającej w ucho nazwy, wspomnianego wzornictwa i przetworników dynamicznych sprzedawanych w cenie niższych armatur potrafiło będzie zaowocować czymś interesującym? Przekonajmy się zatem i powitajmy w naszym teście dokanałowe słuchawki dynamiczne ThinkSound TS02.
Zanim przejdę do jakiegokolwiek dalszego opisu chciałbym wyjaśnić kwestię zastosowanej przeze mnie w recenzji pisowni i nazewnictwa. Otóż w zasadzie powinno pisać się nazwę tego producenta z małej litery, tj. thinksound, analogicznie też oznaczenie modelu – ts02. Ze względu jednak na większą czytelność tekstu i jasne wyróżnienie nazw własnych w trakcie czytania, zdecydowałem się pisać jego nazwę z wielkich liter dla każdego członu (Sentence Case) i bez spacji, tak samo z oznaczeniem. Jeśli ktoś zatem zwróci na taką rzecz uwagę – proszę wiedzieć, że był to zabieg czysto stylistyczny wynikający tylko i wyłącznie z chęci klarownego sformułowania treści recenzji.
Dane techniczne
– pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
– dynamika: 99 dB @ 1 kHz
– impedancja: 16 Ohm
– przetwornik: dynamiczny 8 mm
– złącze: mini jack 3,5 mm
– kabel: wzmacniany kewlarem 1.2 m
Jakość wykonania i konstrukcja
TS02 już pierwszy rzut oka powoduje skojarzenia z Green Peace’m. Wygląda na to, że moda na oszczędzanie, ekologię i używanie materiałów wysoce podatnych na recykling zawędrowała również do obszarów okupowanych przez sprzęt audio. Otrzymujemy tu zatem zwykłe kartonowe pudełko z nadrukiem, w którym znajduje się wielowarstwowa kartonowa ramka. W skład wyposażenia wchodzi również miniaturowy worek na zboże, który tym razem służyć będzie do zdrowego i naturalnego przenoszenia naszego nabytku. Do tego znaleźć będzie można w środku zapasowe pary końcówek w trzech rozmiarach – XS, S oraz L. Rozmiar M znajduje się już na samych słuchawkach.
Słuchawki same w sobie również nie ustępują na polu „zielonych” rozwiązań, ale na szczęście nie chodzi o to, że i one wykonane zostały z kartonu. Tym razem otrzymujemy prawdziwe drewno, nie żadne MDFy czy okleiny, które przez wielu, zwłaszcza w kwestii tanich głośników komputerowych, są okrzykiwane na prawo i lewo mianem „drewno, drewno”. Tutaj mamy normalny i prawdziwy materiał tego typu, a co przypomina mi osobiście od razu GRADO i wiele ich modeli, które swoje kopuły miały i wciąż mają wykonane właśnie z drewna. Nie ryzykowałbym jednak formułowania twierdzeń dot. wpływu materiału korpusów na brzmienie, choć producent na odwrocie opakowania próbuje.
Słuchawki są wyjątkowo lekkie, a wyprofilowanie ścianek korpusów na płasko skutkuje wysoką ergonomią podczas ich zakładania i wyciągania. Mimo zastosowania klasycznych tipsów o niestety niskiej grubości ścianek, generalnie można będzie dosłownie zapomnieć, że się je nosi i można uznać je za jedne z wygodniejszych na rynku.
To tyle jeśli chodzi o pozytywy – przejdźmy zatem do wad. Oznaczenie kanałów nie jest zbyt przemyślane, ponieważ litery L i R znajdują się na spodzie korpusów i w żaden inny sposób nie zostały na słuchawkach zaznaczone, zatem przy symetrycznych korpusach TS02 nie ma możliwości stwierdzenia organoleptycznie poprawnej polaryzacji w sposób inny, niż wzrokowo.
Największe wątpliwości niestety budzą przewody idące od słuchawek do łącznika – kabelki są bardzo cienkie i przez to, mimo wzmocnienia kewlarem, podatne na uszkodzenia chociażby otuliny oraz plątanie. O ile do samych łączników, wtyczki czy punktów osadzenia przewodu w słuchawkach nie można mieć zastrzeżeń, o tyle kabel faktycznie mógłby być grubszy od rozwidlenia do obu korpusów. W tym miejscu chęć stworzenia jak najbardziej transparentnych dla użytkownika słuchawek posunęła się o krok za daleko.
Inną nieprzyjemną, ale też ostatnią wartą wypomnienia, rzeczą mogą być wybrzuszone sitka zabezpieczające przetworniki, które przy zakładaniu są bardzo podatne na odkształcanie ze względu na ciśnienie powstające wewnątrz kanału słuchowego. Słychać wtedy wyraźne dźwięki elastycznego metalu, które również nakazują rozwagę przy ich użytkowaniu – odgłos odkształcenia może być tak duży, że tymczasowo potrafi zaburzyć balans między uchem lewym i prawym.
Użytkować można je zarówno w sposób tradycyjny, jak i odwrócony – prowadząc przewody za uszami.
Brzmienie
TS02 opisywane są przez producenta jako ciepłe i zbalansowane dla przyjemnego słuchania. Cóż, opisy producentów sobie, a rzeczywistość sobie, ale tym razem wszystko to, co opisał w tych dwóch słowach ThinkSound jest w dużej mierze prawdą bez ogłupiającego nas na co dzień marketingowego łgarstwa, za co już na starcie można tego producenta szczerze polubić. Przejdźmy jednak do konkretów.
Dolne zakresy są tutaj wyeksponowane w ramach najniższych częstotliwości. Najniższy bas faktycznie jest mocny i wyczuwalny w wielu sytuacjach, ale wystarczy, że utwór skupia się np. na midbasie lub wyżej, a wszystko zaczyna tracić swój impet i wraca do porządku dziennego. Co ciekawe ogólnie basu nie można uznać za wycofany fragment pasma, a samych słuchawek za „zawsze” przebasowionych. Przykładów można namnożyć nawet w ramach jednego albumu tego samego autora. Weźmy sobie chociażby R.Roo – Let Me Fly Away: ten utwór ledwo co zahacza o najniższy bas, a bardziej skupia się na wyższych jego partiach i z tego względu czuć jego moc w TS02 sporadycznie. Z kolei w Night Lights parę utworów dalej czuć już go wyraźniej, ale jeszcze nie po stronie przesadyzmu. O ile zatem w ramach brzmienia całościowego można pokusić się o stwierdzenie istnienia wysokiej równomierności, tak w przypadku basu będzie to zależało ściśle od konstrukcji utworów, ponieważ dół reprodukowany przez ThinkSoundy już w środkowym basie zaliczać będzie spadek swojej pierwotnej mocy. Prawdopodobnie jest to też jedyny potencjalny mankament, jaki można im zarzucić ze strony większości ich użytkowników, ode mnie do listy dołączyłby naturalnie zarzut zbytniego wyeksponowania najniższego basu i tutaj chciałbym poświęcić chwilę na dokładne opisanie problemu, który się za nim kryje.
Biorąc mianowicie pod uwagę sytuację, w której słuchaczowi nie do końca pasuje sytuacja związana z basem w TS02, korekcja jego ekspozycji wymagać będzie użycia wielopasmowego i szczegółowego korektora graficznego, bez względu na to czy programowego, czy analogowego. Gdyby bas na całej swojej rozciągłości był podbity, korekcja taka mogłaby być bardzo łatwo przeprowadzona. Tymczasem TS02 notują tak dramatyczny spadek częstotliwości w ramach tego zakresu, że próbując zredukować podbity najniższy bas prawdopodobnie zamordujemy sobie go całego. Po prostu słuchawek nie da się ot tak wysterować w ramach linii basowej pod układ jakkolwiek kwalifikujący się na liniowość czy też użyteczność w ogóle, dlatego osoby o wyczuleniu na najniższe częstotliwości mogą niestety być bardzo rozczarowane możliwościami korekcyjnymi tych słuchawek w kontekście tak bardzo nierówno grającego basu.
Średnica za to bardzo przypadła mi do gustu, mając w sobie wszystkie te cechy, które bardzo sobie cenię w słuchawkach opisywanych jako ciepłe i jednocześnie zbalansowane. Mamy tu zatem naprawdę wysoką muzykalność połączoną z soczystością i sporą bezpośredniością przekazu, dzięki czemu nawet na neutralnych źródłach słuchawki potrafią zagrać dokładnie tak, jak powinny, zaś przesuszonym dodając wszystkiego tego, czego prawdopodobnie brakowało im od samego początku. To nie jest jeszcze styl grania armaturowego, ale bardzo dobra szkoła dynamiczna. Ze względu na swój muzykalny charakter jest ona też bardzo wybaczająca pod kątem nagrań, co poznamy bardzo szybko po gubieniu przez nią drobnych detali oraz jednoczesnego wygładzania błędów kryjących się tu i ówdzie, przede wszystkim w szczytowych momentach utworów, gdzie na scenie krząta się wiele źródeł dźwięku. Paradoksalnie przy tym profilu muzycznym nie jest to wada i będzie to może dla nich wręcz komplement, ale bardzo przypominają mi pod tym względem wyższe modele Sennheisera, ponieważ jest to chyba identyczny dźwiękopogląd, albo przynajmniej przemożne wrażenie, że projektanci ThinkSounda brali sobie za cel osiągnięcie brzmienia zbliżonego właśnie do wymienionego wyżej producenta z Niemiec. Dzięki temu można zaryzykować stwierdzenie, że oto powstały jedne z najbardziej muzykalnych słuchawek dokanałowych w swojej cenie, które nie przekazują aż tak bardzo charakteru źródła na słuchacza.
Góra jest lekko przyciemniona, ale bardzo wyważona względem średnicy i całkowicie adekwatna do swojego poziomu cenowego, może nawet bardziej. Spodziewałem się ciemności i pozbawienia detali, a zastałem tylko aurę i lekkie wygładzanie, także można powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. Nawet wyższe tony podobnych charakterem i jednocześnie droższych armatur Westone 1 są od nich ciemniejsze, choć mimo wszystko bardziej detaliczne. Generalnie na rzecz TS02 można zapisać sobie w tym miejscu kolejny brzmieniowy plus.
Wrażenia przestrzenne i pozycjonowanie we wszystkich – podkreślam wszystkich – kierunkach to w tych słuchawkach prawdopodobnie perła w koronie. Nie ma w nich za grosz kompresji, a wrażenia sceniczne są jak najbardziej poprawne, często wychodzące poza ramy owej poprawności. Jeśli przy swojej lekkości bardzo łatwo o wetkniętych w uszy TS02 zapomnieć, to przy swoich możliwościach kreowania sceny istnieje ryzyko pomylenia ich niemal ze słuchawkami nausznymi, co dla modelu dokanałowego jest chyba największym możliwym komplementem.
ThinkSoundy TS02 zagrały dokładnie tak, jak opisuje producent i dokładnie tak, jak sam tego bym oczekiwał. Ciepłe brzmienie o trochę zbyt mocnym, niskim basie, ogromnie muzykalnej i bezpośredniej średnicy oraz nieco przyciemnionej górze i bardzo dobrej przestrzenności będzie dla wielu osób swoistym przepisem na sukces. Są to jedne z lepiej zbalansowanych i naturalnie brzmiących słuchawek dynamicznych w tej cenie – zwłaszcza góra i średnica pozostają ze sobą w bardzo dobrej korelacji, niczym najlepsi przyjaciele, a bas, mimo że w najniższych swoich zakresach jest wyraźnie zaakcentowany i dosyć niezbalansowany, stara się nie przeszkadzać w całym tym towarzystwie. Są to słuchawki co prawda nienastawione na detaliczność i analizę, a właśnie na dawanie jak największej przyjemności z odsłuchu. Definitywnie jest to kawałek dobrego i mogącego się podobać brzmienia.
Zastosowanie
Sprzęt ze względu na swoje brzmienie nadaje się na wysokiej jakości odsłuch na wyjściu, gdzie otoczenie będzie miało mały wpływ na linię basową oraz wyczucie rytmiki. Ze względu na swoje małe wymagania nie powinno być problemów natury napędu na większości urządzeń, ale warto zadbać w ich przypadku o sprzęt neutralny, jasny i przede wszystkim odpowiedniej jakości. Na wszystkim grającym w taki sposób będą zachowywały się najlepiej, wspierając je swoim muzykalnym charakterem i unikając jednocześnie przedobrzeń.
Podsumowanie
Zabawne, że tak malutkie dokanałówki są w stanie zagrać takim dźwiękiem. Brzmienie jest tu niemal w 100% zgodne z tym, co napisał na pudełku producent – to grające dobrym, ciepłym i zbalansowanym dźwiękiem słuchawki o wyraźnym i dosadnym charakterze z równie wyraźnym niskim basem, a przede wszystkim bardzo dobrą stereofonią. Tak jak pisałem jest to kawałek dobrego i mogącego się podobać brzmienia, które definitywnie warto rozważyć, jeśli ktoś szuka muzykalnych słuchawek z przytupem i sceną, jednak absolutnie nie schodzącymi na kompromis i grzebanie żywcem jakiegokolwiek fragmentu pasma. Nie jestem fanem oddolnego grania i największy minus do oceny końcowej otrzymały one właśnie za nieprzewidywalność dołu i trudność w jego potencjalnym korygowaniu – stąd określenie „niemal w 100%”, ale jeśli takie słuchawki są w stanie zrobić na mnie pozytywne wrażenie, to naprawdę coś w nich musi być.