Recenzja Noontec Zoro HD II

Z nowymi produktami mającymi zastąpić dotychczasowe wiąże się częstokroć bagaż określonych wymagań, jakie należałoby spełnić, aby sukcesor za takowego mógł być spokojnie uznanym. Czasami zmiany są na lepsze, czasami na gorsze, czasami zalety z wadami przeplatają się tak, że sumarycznie wychodzi na zero, a czasami jest to tylko lekkie odświeżenie i dostosowanie czegoś, co już jest dobre i z wielką troską producenta, aby tego nie zepsuć. Tak też jest zdaje się tym razem. Dzięki uprzejmości oficjalnego dystrybutora Noontec na Polskę – firmy Lauda Audio – nadarzyła się okazja recenzowania najnowszej wersji modelu Zoro, a dokładniej HD II, dostępnej w sprzedaży od października.

 

Dane techniczne

– przetwornik: dynamiczny, półotwarty, 40 mm
– złącze: jack 3,5 mm
– pasmo przenoszenia: 13 – 26 kHz
– skuteczność: 104 dB @ 1 kHz 1 mW
– impedancja wejściowa: 32 Ohm
– moc maksymalna: 60 mW
– długość przewodu: 1,2 m, jack 3,5mm
– masa: 164 g

W zestawie prócz słuchawek znajdziemy najpotrzebniejsze akcesoria:
– kabel 1,2m typu flat wire z pilotem
– pokrowiec podróżny
– instrukcję

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki ponownie uskuteczniają wszelkie poprzednio już wielokrotnie pokazywane tradycje zarówno w kwestiach rozwiązań, jak i użytych materiałów. Zmian na tym polu nie odnotowałem. To jednak, co się zmieniło, to design. Zoro HD II są projektem bardziej finezyjnym od poprzedników, bardziej ergonomicznym w ramach zakładania, orientacji kanałów już po samym kształcie, ale przede wszystkim wizualnie, gdzie nie tylko stały się ładniejsze, ale oferowane są w kilku ciekawych paletach barw.

 

Recenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD IIRecenzja słuchawek przenośnych Noontec Zoro HD II

 

W sumie wystarczy zapoznać się z opisami zarówno HD Mk1, jak też i zwykłych Zoro, aby mieć bardzo dobry pogląd na nie tylko HD II, ale też chociażby Hammo. Jedynie mechanizm łamania słuchawek do środka uległ przebudowaniu, gdzie zęby zapadkowe znajdują się tym razem w środku. O solidność bym się nie martwił – słuchawki są wzmocnione w newralgicznych miejscach, a co gwarantuje długą żywotność i tylko np. maksymalne rozkładanie ich przed założeniem, co niestety sporo osób niespecjalnie szanujących sprzęt czyni, może im zaszkodzić za którymś razem. Zresztą co się dziwić, jeśli sprzęt rozchyla się o 90′, a co niewiele nawet wysoce solidnych w wykonaniu modeli potrafi wytrzymać.

Komfort utrzymał się na mniej więcej identycznym co poprzednicy poziomie, mimo obrócenia muszli o ok. 5′ względem osi. Dzięki tym zabiegom w teorii słuchawki lepiej przylegają do małżowin i przesuwają punkt nacisku pałąka bardziej do przodu. Są dosyć wygodne i nie męczą nawet przy umiarkowanie długich odsłuchach. Przy takich K518 niestety znacznie szybciej potrafiłem wysiąść, skarżąc się na ból, ale z jednej strony produkt AKG oferował zarówno lepszą izolację, jak i możliwość wygięcia pałąka i tym samym zauważalne zwiększenie wygody kosztem wspomnianej izolacji oraz trzymania się na głowie w przypadku gwałtownych ruchów głową. Z drugiej to wciąż izolacja kosztem komfortu, które to Zoro HD II godzą w sposób wyważony i przede wszystkim praktyczny.

W sumie jedyne zastrzeżenia może budzić tak samo jak poprzednio fakt braku twardego etui, które jednak czasami bardziej by się przydało od zwykłego pokrowca, a także trochę lepszy kabel, który faktycznie jest dosyć cienki. Nie zauważyłem jednak, aby miał się specjalnie szybko uszkodzić z tego tytułu.

 

Brzmienie

Nie tylko materiały, ergonomia i cała otoczka bazują na starszej rewizji. Słuchawki także i brzmieniowo zachowują się bardzo, ale to bardzo podobnie do poprzedników, jeśli można tak powiedzieć o Zoro HD Mk1. Wykpić się jednak poprzednimi recenzjami nie można, w zasadzie też nie powinno, chociażby przez drobne, ale pożądane zmiany, jakie udało mi się w nowej rewizji HD-ków wychwycić. Ale może po kolei.

Bas ponownie miło zaskakuje, nie tłukąc głucho po uszach. Nie są to słuchawki dla absolutnych basolubów lub fanów Beats by Dre, którym jedyne, czego brakuje, to mniejsza cena. Nie moi drodzy, tu jest tylko klasa słuchawek podobna i to tylko wizualnie – to słuchawki młodzieżowe, designerskie, ale grające po ludzku. Dlatego też łupania basem prosto do mózgu być nie będzie.

Na pierwszy rzut ucha niczego mu nie brakuje, jest wydany w pełni i jedynie przed wstępnym wygrzaniem zarzucić można subtelny niedostatek zejścia. Bardzo szybko jednak słuchacz się do niego przyzwyczaja i ubytek ten nie rzuca się już tak mocno w uszy, żeby nie powiedzieć – wcale. To jedna z dużych zalet Zoro, a więc wysoki poziom adaptacyjności. Do słuchawek bardzo szybko można się przyzwyczaić, w zasadzie bez względu na to z perspektywy jakich byśmy do nich nie podchodzili.

Zazwyczaj spodziewałbym się, że w tego typu słuchawkach najniższy, ale też średni bas będą próbowały dominować – nic z tych rzeczy w przypadku Zoro HD II się nie dzieje. Najwięcej jest z tego wszystkiego najwyższego basu, przez co linia dolnych tonów ulega ciekawemu podkreśleniu, często przekładając się na utrzymanie „pozornej” kontroli i szybkości. Pozornej, bowiem słuchawki do wysoce precyzyjnych i szybkich mimo wszystko nie należą, choć nie jest źle. Jak na swoją półkę grają i tak lepiej, niż większość osób mogłaby oczekiwać.

Średnica jest bardzo ciekawym tworem w Zoro. Z jednej strony np. wokale są kierunkiem definitywnie zwrócone w naszą stronę, z drugiej scenicznie oddalone. W sposób unikatowy więc łączą w sobie zarówno intymność, jak i dystans. To muzykalny i spójny zakres, choć czasami trochę zbity i mimo ponownie pozornego napowietrzenia, jakie powstaje w wyniku pewnego zdystansowania się jej w stosunku do nas, odrobina więcej przejrzystości, luzu, swobodności by nie zaszkodziła. Nie we wszystkich utworach, ale w części tych co bardziej trudnych do odtworzenia dla słuchawek. Trudniej jednak byłoby utrzymać wtedy miłe, kompromisowe przebarwienie, jakie aktualnie daje się w nich odczuć. A to przyznać trzeba mimo wszystko jest przyjemne i sprawdza się w bardzo wielu gatunkach.

Góra to dla mnie naprawdę kawał dobrej roboty i to mimo przyciemnienia najdalszego skraju, nadającego lekko ciemnawy ton całości. Nie są ciemne w sensie całościowym, ale też do jasnych także nie należą. Można byłoby powiedzieć, że to trochę taka mieszanka obu – nieco bardziej słyszalny niższy podzakres niż wyższy, przez co w symbiozie znajduje się bezpieczeństwo w ramach ewentualnych sybilantów oraz wrażenie braku utraty detaliczności. Nie jest skompresowana, jazgotliwa czy chuda, a zamiast tego solidna, optymalnie dobrana, dlatego też Noontec w obu parach Zoro zdecydował się na nazwę HD.

To, co chyba najbardziej do mnie w Zoro HD II przemawia, to ich przyjazność. Bez znaczenia jest dla mnie, czy przed chwilą na głowie miałem K240 MKII, czy Audeze LCD-2F, zakładam je i choć czuję, że to budżetówka, to jednak nie wykręca mi uszu we wszystkie strony, nie leci krew, nie sypią się iskry, gwoździe, żyletki i inne produkty metalowe. To najnormalniejsze w świecie słuchawki, grające całkiem naturalnie i mające swoje własne aspiracje, które ujawniają przy większych głośnościach (tak też raczej powinno się ich używać). Pozostawiają po sobie miłe wrażenie, toteż najbardziej akuratnym byłoby określić je jako „sympatyczne”.

Scenie bardzo przyjemnie robi wspomniane przeze mnie oddalenie średnicy. Choć słuchawki grają szerzej niż głębiej i na fundamencie spotykanego w tej klasie standardu, to jednak nie sprawiają wrażenia klaustrofobiczności oraz niedociągnięć, a bardziej solidnego „defaultu” z aspiracjami. Przypomnę, że mówimy tu wciąż o małych składanych kompaktach, znów „pozornie” zamkniętych. Używam tu tego słowa parokrotnie, ale za każdym razem staram się tłumaczyć, na czym polega zabieg zastosowany przez Noonteca. Tym razem są nim 4 otwory ukryte tuż przy zakotwiczeniu mechanizmu pochylenia się muszli względem naszych uszu. M.in. tu właśnie tkwi sekret przyjemnej lekkiej obszerności oraz mniejszej izolacji. Otwory te są zresztą tak skromne, że jeśli ktoś pokusiłby się o nazwanie Zoro HD II słuchawkami „prawie” albo „niemal” zamkniętymi, to naprawdę nie byłby w błędzie.

Całość scenicznych doznań rozgrywa się na planie przypominającym rogalik – dookoła nas, ale bardziej przed niż wokół, czy w środku. Nie jest to wbrew pozorom scena ogromna, ale dosyć solidna i dźwiękom nie można odmówić poprawności alokacji. Znów trochę w tym udziału ma lekko zbita średnica, mimo oddalenia od słuchacza i posiadania naddatku obszaru do zagospodarowania. A jednak specjalnie nie czułem się w Zoro HD II zakleszczony i stłamszony. Mają czasami lekką kotarę, potrafią na niektórych urządzeniach zagrać muląco, ale na innych wrażenia takiego w ogóle nie mogłem się doszukać, ani też owego mulenia, jeśli sprzęt był wyraźnie szybszy. Dać więc wystarczy im dobrego towarzysza, a słuchawki się nam definitywnie odwdzięczą.

Doprawdy nie wiem jak Noontecowi się to udaje w przypadku Zoro HD, że mimo faktu:
– bycia kompaktami (przy całej mojej wybredności w kwestiach wygody),
– bycia dynamikami (cóż, dla mnie to częstokroć osobiście wada),
– bycia słuchawkami bardzo tanimi (więc teoretycznie też ogranicza to możliwości producenta),
bardzo przyjemnie mi się ich słucha.

Zastanawiam się i dochodzę do wniosku, że Zoro HD II są po prostu słuchawkami jak najbardziej normalnymi, przewidywalnymi i w tym tkwi ich urok. Producent zdaje się bardzo dobrze wie jakim dysponuje tu budżetem i ani nie rzuca się z przysłowiową motyką na słońce, ani też nie próbuje nam wmówić, że to robi. Zoro mają przed sobą więc konkretne zadania: dostarczyć w miarę zbalansowany dźwięk o najbardziej optymalnych dla swojej ceny parametrach. I z tego zadania wywiązują się całkiem sprawnie.

Otrzymujemy tu zatem ponownie rozsądnie wydany kawałek kompaktowego brzmienia, o dobrze dobranym ilościowo basie bez przesadyzmu, nieco oddalonej i z lekka cofniętej też średnicy, ale niepozbawionej intymności przekazu, a także sensownej górze o dobrej ogólnej jakości. Całość dopełniana jest przez wychodzącą trochę przed standardowy szereg scenę, która choć nie bije rekordów, to jak na „prawie” zamknięte kompakty w tak niskiej cenie (w zasadzie taki zwrot powinien przyświecać co drugiemu akapitowi tej recenzji) sprawdza się bardzo dobrze. Pod względem ogólnym okazują się znów całkiem udanymi słuchawkami, które choć może nie zaskoczą co bardziej osłuchanych osób, to jednak absolutnie nie odrzucą i to właśnie mi się w nich podoba – że dają się posłuchać i zaakceptować.

Trochę żałować można, że Noontec nie pobawił się nimi jeszcze bardziej, nie pociągnął dalej kwestii dźwiękowych, zupełnie jakby strzelił tzw. „focha” i skupił się na tym, co do tej pory mu się udało najbardziej. Choć powinna być to kalka z HD I, odgrzany kotlet, to jednak nadal jest to bardzo smaczny kotlecik, który ze smakiem można zjeść. Mało tego, naprawdę wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jednak trochę więcej góry w Zoro HD II na tle poprzedniej rewizji doświadczać jest mi dane. Z pamięci to jednak wrażenie, trzeba uczciwie przyznać, także i moja w tym pewność jest dosyć nikła. HD II nie czyni to najmniejszej ujmy, nawet jeśli to tylko faktycznie tylko wrażenie.

 

Zastosowanie

Słuchawki najlepiej sprawdzają się w roli uniwersalnych kompaktów zarówno na miasto, jak i do domu. Uniwersalnych nie tylko ze względu na przeznaczenie miejscowo-odsłuchowe, ale też gatunkowe. Z tego względu sprawdzają się dosyć dobrze wszędzie i we wszystkim, choć nie bardzo dobrze w czymś jednym. Same z siebie nie preferują zatem specjalnie gatunków i nie będą ani mistrzami komfortowego bez granic odsłuchu – ustępując miejsca naturalnie słuchawkom pełnowymiarowym na tym polu, ani też królami izolacji kosztem komfortu, co troszkę ogranicza ich zastosowanie w bardzo głośnym otoczeniu. Dodatkowa para dokanałówek może się wtedy jednak mimo wszystko przydać. Warto odnotować, iż czują się dobrze na słabszych prądowo urządzeniach, a także tych jaśniejszych i bardziej przestrzennych, które dodają im oddechu.

 

Konfrontacje

W zasadzie najważniejszą konfrontacją, jaką można byłoby wystosować pod adresem Zoro HD II jest porównanie ze starszym braciszkiem. Sytuacje będące polem do dylematów są tu dwie:

– nie posiadam Zoro ani Zoro HD I, a chciałem je kupić. Warto brać HD II?
Jak najbardziej tak moim zdaniem. Dowolny wariant HD zagra od zwykłych Zoro lepiej i nie będzie miał problemów ze stykiem średnicy z górą. Ponad starszym wariantem HD z kolei wybrałbym najnowszy. Czemu? Lepszy mimo wszystko design, który znacznie bardziej do mnie przemawia, ciekawsze i ładniejsze kolory, no i jakby to wrażenie ciut lepszej góry. A to wszystko za kilkanaście złotych więcej.

– posiadam Zoro lub Zoro HD I. Warto je sprzedać i brać HD II?
I tak i nie. W przypadku Zoro „nie-HD” zakup obojętnie której wersji HD będzie zyskiem brzmieniowym, także jeśli mamy możliwość wykonania takiego manewru gładko i okazyjnie, można spokojnie szczęścia popróbować. Jeśli jednak posiadamy już HD I, realny zysk z HD II będzie uzależniony od różnicy, jaka dzielić będzie oba modele w ramach naszych decyzji sprzedażowo-zakupowych. Jeśli możemy ponownie wykonać przesiadkę na HD II suchą nogą i małym kosztem – jak najbardziej.

 

Podsumowanie

Zalety:
+ poprawiony wygląd i design ogólny słuchawek
+ dobre jakościowo brzmienie z minimalnie lepszą od poprzednika górą
+ wysoka mobilność i dobra wygoda
+ wymienne okablowanie, którym można polepszyć nieco jakość
+ pilot na kablu
+ całkiem dobrze skalkulowana cena

Wady:
– szkoda że nie zdecydowano się na więcej zmian
– przydałoby się w końcu jakieś twarde etui

Subiektywnym zdaniem:
Często jest tak, że producent, któremu jakiś produkt wyszedł bardzo dobrze, nie jest w stanie powtórzyć tej sztuki w przypadku następcy. Zoro HD II są takim produktem, w którym akurat ze względu na małą skalę zmian, sztuka ta się ładnie udała. Czuć, że Noontec chyba niespecjalnie chciał ryzykować ze swoim najbardziej udanym modelem słuchawek, a z czego wynika zarówno radość, że ponownie dostajemy do rąk słuchawki dobre i przyjemnie brzmiące, ale też i zawód, że zmiany są bardziej kosmetyką, aniżeli rewolucją.

Zoro HD II to więc nic innego, jak bardzo roztropnie przemyślane odświeżenie Zoro HD. Nowy design, nowy mechanizm składania, ciekawsza paleta kolorów, zaś brzmieniowo – subiektywnie jedynie jakby troszkę więcej góry budowanej na przełożonym niemal 1:1 fundamencie zwykłych HD-ków. Ilość zmian dźwiękowych – choć pozytywnych – jest więc minimalna i stąd Zoro HD II są bardziej refreshem, kontynuatorem konkretnego brzmienia, aniżeli bezwzględnym następcą „jedynek”. Obie pary są tak samo dobre i tak samo przyjemne w odbiorze; Zoro HD mają w zamyśle Noonteca po prostu grać tak jak grają.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

17 komentarzy

  1. Witam serdecznie,
    moje pytanie odnosi się kompatybilności z różnymi sprzętami. Mam tu na myśli dokładny model telefonu, mianowicie Huawei Ascend G6-L11. Czy te słuchawki będą z nim współpracowały? Jakie są szanse? Domyślam się, że nie ma Pan takiej możliwości,żeby to sprawdzić, tak więc będę opierał się na Pana doświadczeniu i wiedzy na ten temat. Telefon posiada system DTS, nie wiem, czy to coś zmienia. Zastanawiam się nad kupnem tego sprzętu ze względu na przekonującą do tego recenzję Panie Jakubie.
    Prosiłbym o odpowiedź w przeciągu najbliższych dwóch tygodni, liczę na Pana pomoc i z góry dziękuję.

    • Witam Panie Kacprze,

      Naprawdę bardzo mi przykro, ale nie testowałem Noonteców z tym konkretnym modelem telefonu, aczkolwiek podejrzewam, że nie powinien mieć Pan z ich działaniem żadnych problemów, tj. szanse są bardzo wysokie. Piloty tego typu są zazwyczaj bardzo prostymi sterownikami zapewniającymi jedynie funkcje mikrofonu, odbierania i kończenia rozmowy. Nie ma tu więc dodatkowych regulacji głośności lub kontroli odtwarzania wymagających bardziej skomplikowanej implementacji. Zawsze też ma Pan możliwość oddania produktu bez podania przyczyny w ciągu 14-stu dni od daty zakupu, minimalizując jakiekolwiek ryzyko całego przedsięwzięcia nawet jeśli jakimś cudem okazałoby się, że pilot nie działa prawidłowo.

      Mimo wszystko mam nadzieję, że choć trochę Panu pomogłem.
      Pozdrawiam serdecznie.

    • Dziękuję Panu bardzo za odpowiedź i tę informację, bardzo się przyda. Pozdrawiam

  2. Witam. Chciałbym poradzić się w kwestii wyboru słuchawek mianowicie do tej pory uzywalem słuchawek akg k520 jednak uległy one po raz kolejny uszkodzeniu mechanicznemu, wiec zmuszony jestem poszukać sobie nowych słuchawek. Z komfortu jak i walorów dźwiękowych słuchawek akg byłem bardzo zadowolony. Po spędzeniu kilku godzin na forach czytając recenzje myślę nad zakupem słuchawek właśnie noontec zoro HD lub JBL e30. Chciałem wydać ok 250 zł. Przychylna Pana recenzja słuchawek zoro HD kieruje mój wybór w ta stronę. Chciałem zapytać o różnice miedzy nimi i sluchawkami akg które powiadam w kwestii aspektów dźwiękowych?

    • Witam Panie Karolu,

      Jestem niemal pewien, że pękł Panu pałąk. Niektóre osoby parają się naprawą słuchawek z tej serii wymieniając pałąki na własnoręcznie wymieniane elementy metalowe z poprowadzonym kablem. Nie są to drogie modyfikacje, potrzeba jedynie wprawy i cierpliwości.

      Dosyć pobieżnie kojarzę K520 i nie miałem możliwości porównania tych słuchawek ze sobą bezpośrednio, toteż obawiam się, że mimo szczerych chęci nie będę w stanie precyzyjnie odpowiedzieć na Pana pytanie. Mimo wszystko zachęcam do wypróbowania Zoro HD II z opcją zwrotu do sklepu w terminie do 14 dni, bowiem choć mam obawy, czy na tle K520 nie odbierze ich Pan jako pary mniej żywiołowej i energicznej, tak jednocześnie może się Pan nimi zachwycić tak samo, jak ja w klasie kompaktowej. Zawsze to jednak nasze własne uszy rozstrzygać będą każdy spór i każdą wątpliwość.

      Pozdrawiam.

    • Tak, zgadza się, że to pęknięty pałąk. Dziękuje bardzo za odpowiedź. Ewentualnie jeżeli by mógł pan zaproponować inne modele tego typu słuchawek w tych granicach cenowych byłbym wdzięczny. Mógłbym próbować poszukać ich w sklepach stacjonarnych i sprawdzić na własnych uszach. Pozdrawiam.

    • Proszę uprzejmie Panie Karolu,

      Dosyć ciężko będzie coś zaproponować w zakresie kompaktów. Osobiście próbowałbym AKG K514 MK2, aczkolwiek to model większy od K520.

      Pozdrawiam.

  3. Witam Czy te słuchawki zgrają się z Clipem Sport? To bardziej słuchawki
    półotwarte czy zamknięte? Ogólnie szukam słuchawek do max 300 zł co
    Clipa Sport i zintegrowanej karty dzwiękowej na dwór i do domu. Ważne
    żeby były uniwersalne jeśli chodzi o rodzaj muzyki z dobrym basem ale
    nie zalewającym reszty pasm i sprawdziły się w filmach. Dodatkowo ważne
    by były wykonane z dobrych materiałów i służyły jak najdłużej.
    Znalazłem w/w Noonteci,starszy model HD i V -jays II.
    Myslałem
    nad spróbowaniem HD II i jakby nie odpowiadały to bym zwrócił. V-jays II
    z tego co czytałem to lepiej łączyc z ciemnymi zrodlami to odpadaja.
    Może Pan coś jeszcze polecic?

    • Witam Panie Łukaszu,

      Niestety nie jest mi znane brzmienie Clipa Sport. Noonteci są dosyć specyficznym modelem, bo „niemal” zamkniętym, ale można je traktować jako zamknięte i nie będzie to błędem.

      Jeśli jest taka możliwość, warto moim zdaniem byłoby spróbować HD II. W zakresie kompaktów dosyć trudno o alternatywy na naszym rynku. Ew. można rozważyć jakąś parę pełnowymiarową o uniwersalnym zastosowaniu, np. używane K550/551.

    • a czy może Pan polecić z nausznych-półotwarte lub otwarte? Słuchawki
      używane byłyby w domu pasujące do wyżej wymienionych kryteriów?

      Dziękuję za pomoc.

    • W dziale Polecane są wylistowane konkretne propozycje słuchawek z różnych typów i przedziałów cenowych. Może któraś pozycja spełni wymagania.

      Pozdrawiam.

  4. Witam,

    czy w związku z podobnymi zestawieniami opisanymi na tej stronie mogę zapytać, które słuchawki do 300 zł, będą najlepsze?
    Będę bardzo wdzięczna za pochylenie się na d sprawą. Od dłuższego czasu przeglądam recenzje poniższych słuchawek i nie jestem w stanie wybrać zwycięzcy. Stawka przedstawia się następująco.
    1. Noontec Zoro II HD
    2. JBL SYNCHROS E40
    3. CREATIVE WP-380
    4. Jabra MOVE Wireless

    dzięki za jakąkolwiek wskazówkę…
    Ada Perkol

  5. witam czy te słuchawki nadają się do biegania, bycia w ciagłym ruchu czy dobrze siedzą na głwoie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *