Audio-Technika to naprawdę ciekawy producent. Potrafią z jednej strony pokazać produkty mające np. niepełną regulację muszli, co wydaje się trochę kuriozalne, a z drugiej wrzucić na ruszt obłędnie wykonany i prezentujący się sprzęt, o którym złego słowa pod względem ergonomii powiedzieć się nie da. Jest to też jeden z tych producentów, którzy dostrzegli nowe przestrzenie rozwojowe i możliwości w ramach technologii bezprzewodowej, lub też jak w przypadku ATH-DSR9BT – ogólnie cyfrowej. To właśnie te słuchawki dziś goszczą u mnie na bardzo długim maratonie testowym, a będące cyfrowo-bezprzewodowym rozwinięciem modelu ATH-SR9.
Dane techniczne
- Przetworniki: 45 mm, dynamiczne, zamknięte,
- Format: półprzenośny, pomniejszony wokółuszny
- Impedancja: 38 Ω
- Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 45 kHz
- Czułość: 97 dB/mW
- Komunikacja: Bluetooth 4.2 z NFC i aptX HD, USB
- Czas pracy: ok. 15 godzin
- Czas czuwania: ok. 1000 godzin
- Czas ładowania do pełna: ok. 5 godzin
- Zasięg nadajnika: do 10 m (bez przeszkód)
- Waga: 310 g
Zawartość zestawu:
- słuchawki ATH-DSR9BT
- przewód USB 2 m
- etui do przenoszenia okablowania
- duże etui do przenoszenia słuchawek (i mniejszego etui)
- komplet instrukcji
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki te od startu robią fantastyczne wrażenie i widać wyraźnie, że producent wraz ze stopniowaniem budżetu faktycznie stara się zwiększyć wkład materiałowy w swój produkt. Względem DSR7BT dostajemy tu jeszcze lepsze wykonanie, oparcie się o nową, nieco większą ramę, nowy kształt puszek zewnętrznych oraz chociażby twarde etui.
Konstrukcja DSR9, choć inna, bardziej zaawansowana, to cały czas ten sam profil ergonomiczny, który nie zmienił się na tle serii 7. Praktycznie wszystkie założenia zostały niezmienione, a więc nadal obcujemy tu z produktem „cyfrowym”, który może pracować albo za pomocą komunikacji bezprzewodowej w standardzie Bluetooth 4.2 z NFC i aptX HD, jak i po specjalnie dedykowanym temu modelowi kablu USB.
Układ przycisków kompletnie się nie zmienił względem modelu DSR7, toteż każdy użytkownik siódemek może od razu przystąpić do korzystania z DSR9 na dokładnie identycznej zasadzie i bez konieczności jakiejkolwiek zmiany swoich nawyków. Bez zmian w zakresie obsługi, dotykowego przycisku wielofunkcyjnego, ale także ograniczenia do stosowania tylko i wyłącznie dołączonego do zestawu kabla USB, mające w sobie elektronikę pozwalającą na pracę DSR9 w trybie USB. Zakładam, że jest to miniaturowy nadajnik zalany we wtyczce wpinanej do komputera.
Zastosowanie innego kabla – choć przez producenta nierekomendowane – oczywiście jest możliwe, ale w moim przypadku pozwalające najwyżej na ładowanie słuchawek. Jeśli nie posiadamy w domu zamiennych kabli kompatybilnych z DSRami, jesteśmy po raz kolejny przez Audio-Technikę na swój sposób skazani na używanie ich własnych akcesoriów. Z drugiej strony z perspektywy producenta można się doszukiwać w takim stanie rzeczy plusów i nawet nie chodzi o dodatkowy zarobek z tego tytułu naszym kosztem, ale coś zupełnie innego, co potrafimy spotkać np. w zakresie kabli USB-OTG: ryzyko, że dany kabel nam nie zadziała lub w jakiś sposób uszkodzi nasz sprzęt (np. poprzez nieprawidłowy pinout, uszkodzone od nowości piny powodujące zwarcie itd.).
Balans, szumy, przebicia, lagi
Wszystko w najlepszym porządku. Słuchawki podczas odtwarzania praktycznie nie szumią. Praktycznie, bo delikatny szum tła jest w nich dosłownie na granicy słyszalności i nie ma szans usłyszeć go inaczej niż w absolutnej ciszy i po wytężonym wsłuchiwaniu się. Zwłaszcza jeśli mówimy o osobie bez wyrobionego i wyszkolonego do wyłapywania smaczków słuchu.
Nie stwierdziłem też przy tym absolutnie żadnych przebić czy desynchronizacji sygnału dźwiękowego względem wizualnego. Słuchawek najlepiej używało mi się w trybie USB. W trybie Bluetooth nie stwierdziłem różnic dźwiękowych, ale DSR9BT lubią mocniejsze nadajniki i brak przeszkód, zwłaszcza gdy używamy ich na protokole HD. Pod tym względem prezentują się dosyć standardowo i za wzór przychodzą mi do głowy np. Master & Dynamic MW50, które ze swoją wzmocnioną anteną kreowały naprawdę solidny odbiór sygnału trudny do zgubienia.
Wygoda i izolacja
Słuchawki mimo niezostawiania zbyt dużo miejsca na uszy, nie powodowały u mnie problemów natury komfortu. Jednocześnie słuchawki czuć, że ma się na głowie właśnie m.in. z tego powodu. Docisk jest umiarkowany i wystarczający, aby bardzo sprytnie wyważyć się między izolacją, a wygodą. W efekcie w DSR9BT można spędzić dużą ilość czasu bez uczucia dyskomfortu, jednocześnie nie zwracać tak mocno uwagi na otoczenie niż w dużej części innych słuchawek zamkniętych.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści. Ponieważ słuchawki przyjechały jako egzemplarz testowy z nieustalonym przebiegiem, nie dane mi było zweryfikować ani przebiegu wygrzewania, ani czasu, jaki byłby na taki proces potrzebny. Dla pewności zawsze zostawiam sobie 24-48h z tytułu profilaktyki.
Z racji cyfrowego interfejsu, sprzęt sprawdzany był bezpośrednio na komputerze PC oraz bezprzewodowo w komunikacji ze smartfonem oraz odtwarzaczem Shanling M1.
Pomiary
Przebieg tonalny na obu kanałach prezentuje się następująco:
Wahania przebiegu dla obu przetworników w granicach normy. Koherencja w ramach różnego ułożenia na głowie jest akceptowalna i wykazuje największe przełożenie w tym zakresie na bas oraz średnicę:
Słuchawki jak widać mają właściwości kierunkowe zorientowane nieco bardziej na sopran i tym samym reszta podzakresów przy niedokładnym założeniu może odbiegać od przewidywanego sposobu grania. Ostatnią rzeczą jest scena, która przedstawia kapitalnie rozbudowaną głębię sceniczną jak na słuchawki zamknięte:
Jakość dźwięku
Mocny bas powoduje, że dźwięki mają na scenie swoje solidne umocowanie. Jego ilość jest więcej niż dostateczna i np. HD800 czy LCD-2, w których nigdy nie narzekałem na ilość basu, wydają się na ich tle blednąć w zakresie ilościowym. Audeze oczywiście mniej, ale również i tam basu jest mniej niż w DSR9BT.
Bębny w DSR portretowane są obficie, z głębią i łatwą ekspozycją nawet wręcz głuchości charakteru, jeśli takowy jest zawarty w danym instrumencie. Nigdy nie byłem w stanie poczuć tego w gatunkach elektronicznych, ale w tych właśnie bardziej kameralnych – już tak. Wynika to z tego, że linia basowa ATH jest zakresem na swój sposób manifestującym ogólny charakter tych słuchawek w gatunkach elektronicznych – energetyczny i wciągający. Będę do elektroniki zresztą się odwoływał zapewne co rusz i głównie z tego powodu, że to właśnie tu DSR9BT pokazują pazur najbardziej.
Średnica to taki trochę jak gra karciana w DSR9 i w zależności z której strony będziemy patrzeć, wyjdzie nam pasjans, albo i nie. W zasadzie wystarczy rzucić okiem na to, co działo się na wykresie DSR7, aby zauważyć, że DSR9 stają się jakoby wyegzaltowaną wersją siódemek, posuwającą zarówno opisywany wyżej bas o oczko-dwa do góry, jak też i pogłębiającą ubytek w punkcie 350 Hz. To praktycznie cały sekret zachowania się tego modelu.
Słuchawki mają w ten sposób „efekt estradowy”, powodujący umiejscowienie wokalistów dalej, zaś instrumentów bliżej. Z tego względu najgorzej radzą sobie z portretowaniem wokalu, który wydaje nam się zbyt oddalony, jakbyśmy usiedli w środkowych rzędach wąskiej, ale długiej widowni i mieli po bokach członków kapeli. Oczywiście to tylko opis konieczny dla jakiejkolwiek wizualizacji efektu i w praktyce nie jest aż tak źle, ale jeśli ktoś kojarzy np. sposób, w jaki HD800 kreowały wokal i nie podobała mu się wtedy ta sytuacja, może mieć problem także i w DSR9. Może też nawet nie będzie to kwestia prawdopodobieństwa, a przekonania graniczącego z pewnością. Na moje uszy bowiem HD800 mniej od DSRów dystansują wokal mimo wszystko. I to nawet z drugorzędnego toru zbalansowanego, jakim był duet Aune.
Sopranowi – mimo wzmocnienia w rejonie 6-7 kHz – w życiu nie można zarzucić sybilacji. Audio-Technica bardzo zwinnie wybrnęła z problemu ryzyka wpadnięcia w potrzask 800-tek, jednocześnie unikając jeszcze mocniejszego rysowania linii sopranowej względem MSR7/DSR7. Powiem więcej – jest cieplej i gładziej, definitywnie mniej technicznie, bardziej tajemniczo, ale nadal bardzo detalicznie i z podkreśleniem. MSR/DSR7 sopran ciągną śmielej, ale surowiej i to też jest zmiana na plus w dziewiątkach. Góra gra tu z naprawdę dobrą rozdzielczością i godnie ceny, jaką producent sobie za ten konkretny model zażyczył.
Tak jak pisałem przy okazji średnicy o efekcie estradowym jako powodzie do kreacji odpowiednich zależności i konsekwencji, tak jednocześnie z tego samego powodu w tych samych sytuacjach wraz z HD800 będą współdzieliły płynące stąd zalety. Podstawowa? Konkretna głębia sceny. To naprawdę model „estradowy” w pełnym tego słowa znaczeniu i gdybym miał go znów porównać do HD800, powiedziałbym, że to podobna próba, ale z odwróconymi osiami – tym razem większą głębokością niż szerokością. Sennheisery mimo wszystko jednak grają klasyczną sceną, z lepszą dokładnością, ale nie zapominajmy, że kosztują 2x więcej i są otwarte. Z tak dużej głębokości naprawdę nie ma szans, abyśmy nie skorzystali właśnie w muzyce elektronicznej, zwłaszcza tej wolniejszej. Ale też większości gatunków i albumów, w których wokal nie gra pierwszych skrzypiec.
Audio-Technica wydaje się, że idzie wraz z DSR9BT w stronę nie realizmu jako takiego, ale jeszcze bardziej bunkruje się w ramach swojej własnej szkoły dźwiękowej. Dlatego pierwsze co rzuca nam się w uszy, to solidna podstawa basowa i „efekt estrady” powstały z ubytku dokładnie w punkcie 350 Hz. Dopiero potem jakby zaczyna zapalać się sopran strojony na łatwo wyczuwalny detal, ale bez problemów z sybilantami. Jest łagodniejszy niż w DSR7BT, przez co słuchawki wydają się być bardziej stonowane. Ale nie tylko.
Audio-Technika idzie z tym modelem o krok dalej. Tworzy czytelną, ale nieagresywną V-kę z klimatem kameralnym i nadającym się na przypisanie niemalże nie-Audio-Technice. Jednocześnie potrafi zmienić się wraz z repertuarem w wulkan energii o dużej dynamice, angażujący i niepozwalający się nudzić. Definitywnie możemy więc zaliczyć DSR9BT do modeli funowych.
Jednocześnie nie sposób jest nie dostrzec, że Audio-Technica odeszła od względnie dobrej liniowości swoich poprzednich modeli i zafundowała produkt będący wiernym ich własnej szkole grania. Wyczuwalne są tu bowiem cechy wielu innych modeli, nie tylko znanych mi z rodziny MSR/DSR. Dodatkowo utrzymana w tym wszystkim bardzo wysoka jakość dźwięku, świetna dynamika. Postawienie na efekt estradowy spowodowało jednak, że słuchawki te w sposób jednoznaczny zaczynają faworyzować jedne gatunki muzyczne nad innymi. Jednym słowem nie są to już tak uniwersalne nauszniki, jakimi był jeszcze przed momentem model niższy. Troszkę ryzykując powołując się na słuchawki których nie miałem okazji przesłuchiwać, ale mogą pod tym względem przypominać wedle mojej wiedzy coś w stylu wydanych po ludzku HD700. Wiedzy opartej na fakcie, że 700-tki chodziły mi po głowie, ale po spotkaniu się z odmową ich wypożyczenia, zakupiłem po prostu znane mi, droższe HD800.
Osobiście uwielbiałem w DSR9 pracować podczas testu z wszelkiej maści elektroniką. Muzyka ta to najmocniejszy punkt programu ATH, osiągająca w nich naprawdę nieprzyzwoicie wysoki pułap angażu i eufoniczności. Unikałem natomiast części swojej audioteki, w której występował wokal lub realizacje nastawione na realizm. Nie dało się bowiem na nich skupić inaczej, jak na analizie obszarów przez DSR9 koloryzowanych, a które pamiętałem brzmiące inaczej z innych słuchawek, zwłaszcza tych bardziej muzykalnych, jak M220, K270 Studio, LCD-2C czy Odin, jeśli już stopniować je według cen i klas idąc ku górze.
Czy ujmuje to im w jakikolwiek sposób? Bynajmniej. Te słuchawki potrafią zaserwować respekt basem, ująć mieszanką dwóch różnych styli grania w sopranie, ucieszyć brakiem sybilantów, kupić głębią sceny, nakleić uśmiech na twarzy jakością wykonania. A to wszystko od razu w wydaniu cyfrowo-bezprzewodowym i z bardzo dobrą izolacją od otoczenia, która nie odbiła się specjalnie na wygodzie. Osobiście i tym samym całkowicie subiektywnie podobają mi się, ale właśnie przez to, że dominującym u mnie gatunkiem są wszelkiej maści dźwięki sztuczne, syntetyczne. Poza tym w recenzjach jak wiadomo staram się patrzeć bardziej całościowo na każdy sprzęt i uwzględniać różne wymagania oraz oczekiwania, także z tego względu zrodzić się może w głowie myślę wielu osób dosyć bratobójczy dla ATH dylemat:
MSR7, DSR7BT czy DSR9BT?
Rozpisałem sobie wszystkie trzy modele na poszczególne wady i zalety oraz obszary, w których słuchawki prezentują swoje atuty najjaśniej. Okazało się, prawdopodobnie przez fakt, że są to słuchawki pochodzące od jednego producenta, że każdy z nich ma swój sens i w zasadzie którego byśmy nie wybrali, powinniśmy być bardzo zadowoleni. Po prostu kwestia którym mniej, a którym bardziej w ramach tegoż zadowolenia.
MSR7 powinny wybrać osoby, które:
- podchodzą do zakupu od strony oszczędności
- nie są zainteresowane żadnymi funkcjonalnościami bezprzewodowymi
- posiadają już źródło analogowe mogące dostatecznie je napędzić i zaoferować należytą jakość dźwięku
DSR7BT z kolei mogą sprawdzić się w sytuacji, gdy:
- zależy nam na pełnych funkcjonalnościach bezprzewodowych
- chcemy posiadać mimo wszystko słuchawki uniwersalne co do trawionych przez nie gatunków
- pragniemy oszczędzić trochę na źródle analogowym (poprzez możliwość pracy od razu po USB)
DSR9BT natomiast to świetna opcja dla:
- fanów wszelakiej maści muzyki elektronicznej
- użytkowników pragnących mieć jak największą głębię sceny
- pragnących wycisnąć z tych konstrukcji maksymalną ogólną jakość dźwięku
- zainteresowanych lepszą jakością wykonania niż dwa poprzednie modele
Podsumowanie
Słuchawki pozostawiły po sobie świetne wrażenie i jest ono zdaje się tym większe u mnie, że idealnie wstrzeliły się w słuchaną przeze mnie przeważnie muzykę. Aczkolwiek oceniając je z perspektywy szerszej i bardziej obiektywnej widać wyraźnie, że jest to model specjalizujący się w bardzo konkretnej prezentacji.
Wykonanie i wyposażenie – perfekcyjne. Nie mam się do czego przyczepić, nawet gdybym chciał. Kapitalne wykonanie o wysokiej precyzji, solidna konstrukcja i materiały, wystrzałowa prezencja. Jednym słowem wszystko, czego oczekiwalibyśmy od słuchawek takiej klasy.
Jakość dźwięku – słuchawki te mają wiele zalet: energiczność, dużą głębię sceniczną, dobrą rozdzielczość, świetną detaliczność bez sybilacji i z utrzymaniem nieco kameralnego klimatu. Jest też w nich trochę zmiennego charakteru, gdy nie pracują z muzyką elektroniczną. Jeśli w czymś radzą sobie najgorzej, to z wokalem i wydają się być przez to mniej uniwersalne. To tak naprawdę jedyna ich wada, pomijając być może dosyć mocny dla niektórych bas. Gdybym ograniczył się tylko do muzyki elektronicznej, ocena byłaby w zasadzie maksymalna.
Wygoda i ergonomia – w zasadzie poza brakiem złącza analogowego w tej serii oraz faktem, że czuć iż mamy na głowie słuchawki, nie mam specjalnych uwag. Bardzo poręczne, dobrze izolujące, pasujące również na większe głowy. Trochę ciężej przychodzi z nimi pracować w gorącą porę letnią, ale to akurat cecha wszystkich modeli zamkniętych (choć można się zdziwić, bo nie tylko).
Opłacalność – z perspektywy fana muzyki elektronicznej poszukującego głębi scenicznej, efektowności i jakości w formie cyfrowej/zamkniętej, byłoby 10. Osoby szukające jednak bardziej uniwersalnej pary i mogące poświęcić dla tego celu trochę jakości dźwięku oraz nieco jaśniejszy sopran, mogą jeszcze rozważać krok do tyłu w stronę tańszych i całościowo również ciekawych DSR7.
Na sam koniec sprawa według mnie najważniejsza: czy można te słuchawki zarekomendować? Zastanawiałem się nad tym przyznam bardzo długo i cały czas mam dylemat. Z jednej strony w muzyce elektronicznej słuchawki te sprawdziły mi się naprawdę rewelacyjnie i czysto subiektywnie spokojnie zasługują na znaczek rekomendacji. Oferują kilka rzeczy, które robią duże wrażenie na słuchaczu i przemknięcie ich przez AF bez nagrodzenia byłoby moim zdaniem niesprawiedliwe. Z drugiej strony nie jest to model uniwersalny, lubi się z konkretnymi gatunkami trochę kosztem pozostałych, przez co rekomendacja będzie działała tu trochę bardziej lokalnie, bo z perspektywy bardziej de gustibus. Jeśli szukamy modelu elastycznego gatunkowo i z bardziej naturalnym brzmieniem, poniższy znaczek już nie do końca funkcjonuje tak, jak bym sobie tego życzył. Niemniej i tak względem ich ceny katalogowej wynoszącej prawie 2900 zł, oferowane u nas w kraju za niecałe 2350 zł są łakomym kąskiem, wokół którego warto się zakręcić, jeśli będzie okazja wpaść do salonu na odsłuch.
Słuchawki są do nabycia w Top HiFi w cenie 2333 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- kapitalna jakość wykonania
- praktyczna, półkompaktowa konstrukcja
- podwójne etui do przenoszenia słuchawek i okablowania w zestawie
- możliwość komunikacji bezprzewodowej Bluetooth 4.2 (z NFC)
- możliwość komunikacji kablowej bezpośrednio poprzez USB
- całkiem długi czas pracy na baterii
- funkcja parowania z aż 8 urządzeniami Bluetooth jednocześnie
- wyjątkowo solidny system regulacji wysunięcia muszli
- subiektywnie bardzo atrakcyjne wizualnie wzornictwo
- efektowne granie na planie „V” z mocnym, elastycznym basem
- obłędne sprawdzanie się w gatunkach elektronicznych i to właśnie ku nim są one kierowane oraz przeze mnie rekomendowane
- wyjątkowa głębia sceny jak na słuchawki zamknięte o takim formacie
- jeszcze wyższa ogólna jakość dźwięku ponad DSR7BT
- możliwość zaoszczędzenia trochę pieniędzy z racji braku konieczności posiadania innego sprzętu źródłowego audio
Wady:
- problemy z reprodukcją wokalu przez ich wysoką głębię sceniczną
- bas może być dla niektórych osób zbyt ofensywny, ale to bardziej uwaga na boku, która niknie w zastosowaniach miejskich
- mimo wszystko mniej uniwersalne gatunkowo od DSR7BT i sprawdzające się głównie w elektronice
- izolacja od otoczenia rozsądna, ale może być trochę za mała na środki transportu (tu tak naprawdę pomaga mocniejszy bas)
- jedynie standardowy zasięg po BT
Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Panie Jakubie, czy ma Pan jakiekolwiek zdanie na temat modelu SR9? Czy to po prostu wersja kablowa recenzowanego tutaj modelu? Czy planuje Pan recencję SR9?
Niestety Panie Piotrze nie testowałem SR9, ale gdybym miał strzelać w ciemno, byłby to dla mnie model identyczny brzmieniowo i z wszelkimi różnicami wynikającymi z zastosowania połączenia kablowego. Pamięta Pan recenzję DSR7BT? Wskazywałem tam na spore podobieństwa do MSR7. Stąd moje przeświadczenie w zakresie SR9 vs DSR9. Na razie nie przewijał się ten model w moich rozmowach z dystrybutorem, ale będę miał go na uwadze w razie czego.
Panie Jakubie, czy może się Pan odnieść z brzmieniem do B&W P7/P7W? Czy bas schodzi tak samo nisko oraz jak wygląda jego sprawa ilościowa? Jak wypada ogólna jakość dźwięku względem wspomnianych P7?
Dziękuję i pozdrawiam
Co prawda z pamięci, ale to dwie kompletnie różne od siebie prezentacje dźwięku. Bas owszem powinien schodzić nisko w obu przypadkach, ale średnica w Bowersach powinna być znacznie bliższa, a góra bardziej stonowana, zaś scena na głębokość wyraźnie mniejsza. Co prawda mam porównanie tylko do P7W, ale jest to przynajmniej ten sam pułap jakościowy. Bowersy będą lepsze natomiast w zakresie uniwersalności. Jeśli ktoś słucha dużej puli gatunków, mogą być dla niego bezpieczniejszym wyborem. Oczywiście zakładając, ze uda się je dostać w dobrym stanie z racji nieprodukowania.
Pozdrawiam.
Jako jeden z ekstremalnie niewielu posiadaczy tego modelu w kraju dodam, że MSR7SE (Special Edition) łączą lekkość konstrukcji MSR7 z dźwiękiem właśnie SR9 – o ile pamiętam zastosowano ten sam przetwornik. Soprany są zatem gładsze, scena i głębia większe, a bas pełniejszy. Dla fanów MSR7 stanowi to bezpośredni upgrade brzmienia.
Dziękuję za naświetlenie także i tego modelu. Zapowiada się ciekawie. Może jak kiedyś nadarzy się okazja, przychylę ucha.
Panie Jakubie, a gdyby Pan mógł mi pomóc w dokonaniu wyboru ?? moim głównym źródłem dźwięku bedzie smartfon z quad dackiem i aptx hd, zastanawiam się miedzy Bowers PX; PSB M4u8; M&D mw60 i ww Audio technika. zależy mi glownie na wysokiej jakości dźwięku i budowie z wykorzystaniem dobrwj jakosci materiałów. slucham wszelakiej maści muzyki, od popu do metalu poprzez elektro i inne dubstepy… także jestem też wielkim fanem Pani Lindsey Stirling oraz Linkin Parku, lecz Skrillexem i Two steps from hell tez uwielbiam pieścić uszy. co mógłby Pan mi zaoferować ??
Niestety nie mogę pomóc w dokonaniu wyboru. Zaoferować również niczego nie mogę, ponieważ nie prowadzę sprzedaży sprzętu tego typu, a jedynie go od czasu do czasu recenzuję.
Mam te słuchawki (DSR9BT) od 7 miesięcy. Obecnie są to moje główne słuchawki i słucham przez nie muzyki, praktycznie codziennie. Nie mam porównania do innych modeli „tej klasy”, ale kupiłem je po odsłuchu i po kilku dniach bezskutecznego wmawiania sobie, że są za drogie… niestety wrażenie jakie na mnie wywarły podczas odsłuchu wygrało i nie żałuję tej decyzji. Co do moich wrażeń na ich temat, to generalnie zgadzam się z tą recenzją i nie będę się wymądrzać. Jestem bardzo z nich zadowolony i zamieniłem wszystkie inne posiadane słuchawki na tę jedną parę. Chciałem jednak dodać kilka drobnych uwag co do „używalności” tego modelu. Oczywiście jest to bardzo subiektywne odczucie, jednak może ktoś zwróci na to uwagę przed zakupem, mam nadzieję że okażą się przydatne…
1. Przycisk dotykowy (play/stop) jest tak umiejscowiony (i tak bardzo czuły!), że praktycznie za każdym razem gdy poprawiam słuchawki lub je zdejmuję muszę go przypadkiem dotknąć (wystarczy muśnięcie. Niestety reaguje też na dotknięcie przez przedmioty). To samo jak chcę zmienić głośność. Jest to na tyle uciążliwe, że często wolę sięgnąć po telefon niż próbować trafić w niego (lub nie trafić) „na ślepo”, gdy słuchawki są na głowie (po dotknięciu występuje małe opóźnienie w reakcji urządzenia, więc myślę że nie trafiłem, naciskam jeszcze raz, co powoduje zatrzymanie muzyki, czekam kilka sekund, cisza, więc wciskam ponownie… może nie trafiłem dobrze, nacisnę jeszcze raz itd…). Irytujące… bardzo!
2. Mikrofon który jest w tych słuchawkach, praktycznie nie działa. Jakość dźwięku jest tak słaba, że rozmówcy mają problem ze zrozumieniem co mówię. Głos jest zniekształcony i zagłuszony przez otoczenie. Nawet w cichym otoczeniu nie da się rozmawiać. Po kilku nieudanych próbach, nie używam. Czyli jako zestaw słuchawkowy do telefonu nie sprawdzą się.
3. Przy ruszaniu nausznikami słychać cichy trzask obudowy (skrzypienie plastiku). Czasem słychać go też przy ruszaniu mocniej głową lub chodzeniu z założonymi słuchawkami. Nie jest to coś z czym nie da się żyć, ale spotkałem już takich dla których to jest ważne, więc piszę o tym 🙂
4. Słucham głównie przez BT z telefonu/komputera. Jak dla mnie, dużą różnicę robi kodek używany do transmisji. Najczęściej słucham na AAC, ale zmiana na aptX, czy aptxHD jest słyszalna natychmiast (to samo źródło i ten sam plik muzyczny). Osobiście wolę AAC, aptXHD jest dla mnie zbyt „stłumiony”/ciemny. Piszę o tym ze względu na ograniczenia urządzeń (wsparcie dla poszczególnych kodeków). Zwróćcie uwagę przy odsłuchu testowym, z jakiego źródła i jak kodowany jest dźwięk, a najlepiej podepnijcie swój sprzęt, który głównie planujecie używać.
5. Kabel dodany do tych słuchawek jest bardzo sztywny i dla mnie dość niewygodny. Za długi, ciągle go „przycinam” brzuchem lub podłokietnikiem siedząc przy biurku, nie mogę go ułożyć tak żeby nie zawadzał… są dużo lepsze kable na rynku, tylko nie każdy pasuje do gniazda w słuchawkach (otwór w obudowie ma dość dziwny kształt)
6. DSR9BT można podłączyć po kablu do iPhona :D. Niestety wymaga to zastosowania przejściówki o nazwie „Przejściówka ze złącza Lightning na złącze USB 3 aparatu” za 199 pln, ale działa bez problemu i umożliwia jednoczesne ładowanie i słuchanie muzyki (niestety tylko stacjonarne, bo trzeba przejściówkę zasilić ładowarką do telefonu)
7. DSR9BT są bezlitosne dla nagrań. Niskiej jakości nagrania są trudne do wysłuchania. Niestety niektóre moje ulubione kawałki wymagały poszukania lepszej jakości nagrania.
Bardzo dziękuję Panie Marcinie za obszerne przedstawienie swoich wrażeń. To zawsze jest dodatkowa i cenna wiedza dla każdego, zwłaszcza że odmienny punkt widzenia bardzo często się przydaje.
A co z podkastami? Czemu nie sa uwzglednione?
Panie Pawle, podcasty nie są uwzględnione, ponieważ… nie są uwzględnione 🙂 . Sposób reprodukcji ludzkiego głosu jest natomiast w każdej recenzji zawsze uwzględniony.
Pozdrawiam.
Witam. Posiadam te słuchawki i korzystam z nich w pracy prawie dzień w dzień od ponad pół roku. Głównie w trybie bezprzewodowym przy połączeniu z laptopem przez BT Aptx – Tidal HiFi + z telefon LG V30 przez BT Aptx HD – Tidal Master. Najpierw testowałem DSR7 ale poziom szumów po BT mnie od nich odrzucił. DSR9 to zdecydowanie inna liga i to pod względem budowy i ergonomii jak i jakości dźwięku. DSR7 są za to w moim odczuciu „łatwiejsze” w odbiorze, 9-tki podają bardziej „skomplikowany” / bogaty dźwięk i potrafią przez to bardziej angażować – czasem to przeszkadza w pracy bo nie pozwala się na niej skupić ;>. Co do „dziury” w wokalach to i owszem po pierwszym włożeniu słuchawek na uszy miałem też takie odczucia zwłaszcza w porównaniu z dokami Pinacle P1, które „śpiewają” wokal bardzo bezpośrednio do ucha ale dziś nie mam już takiego odczucia (mniej więcej pół roku słuchania) a słucham bardzo zróżnicowanej muzyki i to z dużą ilością wokali. Nie wiem czy to słuchawki dostosowały się do tego jak słyszę ;> czy raczej ja do tego jak słuchawki grają. Co do mitycznego kabla USB to jest to zwykły kabel micro tylko z „przekombinowaną” wtyczką. Zaraz po zakupie słuchawek kupiłem miękki kabelek „eXc” w silokonie i prawie pasował do gniazda DSR9. Wystarczyło lekkie obcięcie wtyku microusb i kabelek idealnie się wpasował w słuchawki. Nie mam pojęcia dlaczego AT zrobiło taki numer i to jeszcze w połączeniu z takim sztywnym kablem – jest to jedno z dziwów tych słuchawek podobnie jak trzeszczące plastiki ale przy zastosowaniu „siedzącym” nie ma to dla mnie znaczenia. Pod względem wygody użytkowania (BT) i jakości grania zwłaszcza po BT brak konkurencji. Pozdrawiam, Piotrek
Dzień dobry.
Chciałbym się dowiedzieć czy słuchawki po podłączeniu przez kabel USB korzystają ze swojego wzmacniacza?
Chodzi mi o to czy w tej konfiguracji źródło dźwięku ma jakieś znaczenie?
Raczej nie ma w sensie analogowym (wzmaczniacz) – czy to po BT czy USB sygnał jest cyfrowy i w słuchawkach dopiero jest obrabiany. Przy czym po USB będzie „bit perfect” jeśli prawidłowo ustawimy odtwarzacz np. TIDAL -> Użyj trybu Exclusive w opcjach odtwarzania. Foobar również zagra BP jeśli go dobrze ustawisz.
Generalnie to są słuchawki „cyfrowe”, jeśli chodzi o zagadnienia jakości źródła to będą podobne jak z „dakiem” podłączonym po USB.
Odpada problem doboru wzmacniacza i przetwornika ale również cała zabawa z tym związana ;>
Informacja dla osób posiadających te słuchawki – pady od Brainwavz HM5 dostępne miedzy innymi w sklepie audiofanatyka pasują idealnie. Mają odrobinę większe muszle ale kołnierz pasuje jak ulał. Polecam.
Mam pytanie do szczęśliwych posiadaczy niniejszego modelu lub Szanownego Gospodarza.
Problem dot. działania słuchawek w trybie USB. Po podłączeniu oryginalnym kablem słuchawek do DAP-a (FIIO M11) czy też laptopa (Dell, WIN10) w słuchawkach panuje głucha cisza i przechodzą w tryb ładowania. Jest to o tyle dziwne, że przed zakupem testowany model podłączyłem kablem do ww. DAP-a i działał bez zarzutu (z intencjonalnie wyłączonym trybem Bluetooth).
Szukałem rozwiązania po zagranicznych forach, pisałem do AT Support, niestety bez skutku.
Nie jestem właścicielem tych słuchawek i od czasu recenzji (2 lata temu) nie miałem ich w rękach. Ich zachowanie opisałem w recenzji i tutaj po USB nie stwierdziłem żadnych problemów (inaczej byłyby w jej treści). Jeśli ten sam egzemplarz na początku działał po USB a potem się już tylko ładował, coś jest nie tak. Ale to właśnie support producenta powinien być miejscem, w którym taki problem powinien być rozwiązany.
proszę spróbować podłączyć je, gdy są sparowane przez BT z innym urządzeniem
Witam
Słuchawki wyceniane onegdaj na ponad 2k, obecnie są dostępne po 560-590 zł na Allegro, ale u chińskich sprzedawców. Zastanawiałem się czy poza problemem realizacji gwarancji i czasem przesyłki (choć kupowałem już na Allegro z Chin i jest szybciej niż np z alli) mogą być jeszcze jakieś haczyki? Okazało się, że konta te nie mają opinii, a jeśli się jakieś zdarzają to są negatywne w większości.
Panie Jakubie bardzo Panu dziękuję za tę recenzję. Dzięki niej trafiłem na ten model, udało mi się kupić na japońskim Amazonie za 1400 zł z wszystkimi opłatami.
Po dwóch dniach odsłuchu jestem nimi zachwycony. Pozdrawiam.