Recenzja Audeze LCD-2F (2014)

Z debiutem amerykańskiej firmy Audeze na łamach Audiofanatyka wiąże się sytuacja zarówno głupia i zaskakująca. Oto bowiem przed odsłuchami miałem swoją osobistą listę typów w zakresie spełnienia moich wymagań w najmniejszym i największym stopniu. W obrębie tych pierwszych znalazły się LCD-2, które w niniejszej recenzji są prezentowane z perspektywy rewizji drugiej, wyposażonej w fazor, działający na zasadzie lepszego kształtowania akustycznej fali wyjściowej. Słuchawki mimo to obstawiałem, że będą najgorsze z całej stawki, tymczasem stało się coś zupełnie innego i wykraczającego znacznie poza moje pierwotne przewidywania. Przed Wami zatem najtańszy model w aktualnej ofercie Audeze, również z lekką „nowością po czasie”, bo kolejną zmianą sposobu oceniania sprzętu na łamach bloga, w moim odczuciu bardziej dla niego sprawiedliwym.

UWAGA! Recenzja dotyczy wariantu produkowanego w roku 2014, a więc przed zmianami wprowadzonymi w roku 2016 obejmującymi zaktualizowane przetworniki. Z pamięci nowsze pary grają nieco jaśniej i z większą sceną niż model opisywany w niniejszej recenzji, ale co do zasady – bardzo podobnie.

 

Dane techniczne

  • Typ: słuchawki otwarte, wokółuszne, składane ręcznie
  • Przetworniki: magnetostatyczne, magnesy neodymowe samozamykające
  • Wielkość przetwornika: 39.8sq cm
  • Impedancja: 70 Ohm
  • Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 20 kHz z rozszerzeniem do 50 kHz
  • Skuteczność: 93 dB / 1 mW, >130 dB / 15 W
  • Typowa moc wejściowa: 1-4 W
  • Maksymalna moc wejściowa: 15 W (przez 200 ms)
  • THD: < 1%
  • Waga: 488g (600g z kablem)
  • Gwarancja: 2 lata

 

Zawartość zestawu

  • słuchawki Audeze LCD-2F
  • kufer do przenoszenia,
  • kabel 2,5m z wtykiem jack 6,3mm
  • konwerter 6,3mm -> 3,5mm jack,
  • preparat do pielęgnacji drewna,
  • wszelkie możliwe papiery.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki przybywają do nas w jednej z dwóch wersji kolorystycznych, wyposażenia oraz padów. Możliwe jest bowiem nabycie ich w wariancie Bamboo (na zdjęciach) lub droższym Rosewood, z plastikowym kufrem zabezpieczającym lub w pudle wyściełanym aksamitem, z nausznicami ze skóry jagnięcej lub specjalnymi zamszowymi, na które trzeba sobie trochę poczekać (robione na zamówienie). Opcji mamy więc od groma i co tylko sobie zażyczymy.

 

Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)

 

Bardzo dużo mówi się o przeciętnej wygodzie tych słuchawek, mimo głębokości padów i ich miękkości. Składa się na taki obraz fakt wysokiej wagi wynikającej z użytych materiałów i przetworników, ale też mocnego docisku, który nie pozwala słuchawkom zlecieć z naszego nieforemnego łba. Jestem niesamowicie zdziwiony całym tym marudzeniem na ten ostatni z wymienionych aspektów, ponieważ słuchawki mają z racji stalowego pałąka tę samą cechę, jaką legitymują się chociażby Grado oraz niektóre modele AKG – stalowy pałąk podatny na wyginanie. W przypadku doprowadzenia sygnału do każdego przetwornika osobno, w pałąku nie siedzi nic, co mogłoby ulec uszkodzeniu, żadnych taśm przewodnikowych, kabelków etc. W przypadku więc zbyt mocnego dociskania do skroni wystarczy odgiąć sobie trochę słuchawki, aby ten wyraźnie się zmniejszył. Nie rozwiąże to oczywiście problemu wysokiej masy słuchawek, ale kwestię wsadzania głowy w imadło załatwi definitywnie i co najważniejsze bez większych konsekwencji dla dźwięku. Dziwi mnie to jednak, bo dla mnie osobiście takie rzeczy są oczywiste już z marszu i nie ma potrzeby kombinowania metodą prób i błędów jak przy np. opasce do Q701. No ale lepiej usiąść i marudzić, co tam, za tyle pieniędzy może i jest ku temu jakieś usprawiedliwienie.

Bardziej od docisku muszli do głowy przeszkadzało mi za to co innego: waga. Jest spora, jakieś ~490 g bez kabla, ale nie tyle ona jest tu problemem, co – okazało się – obicie pałąka. Audeze zastosowało miękkie, ale płytkie i wyprofilowane na małe poduszeczki obicie stalowej opaski pałąka, które niestety powoduje ten sam efekt, jaki towarzyszył Q701 – punktowy nacisk na czaszkę.

W przypadku Q przypomnę osobom, które nie mają może o tym pojęcia lub po prostu tego nie doświadczyły, ale AKG zastosowało wybrzuszenia na opasce, która ściągana do głowy przez gumki powoduje mocny punktowy nacisk na kość czaszkową. Problem widoczny jest głównie u osób wrażliwych w tamtym rejonie, do tego z wielką głową i niespecjalnie bujną czupryną. Oczywiście można z tym walczyć i wymieniać taką opaskę, zdejmować gumki, ewentualnie zastosować w niektórych przypadkach moją własną modyfikację na jej blokowanie w maksymalnej pozycji.

Tymczasem w przypadku Audeze na szczęście wystarczy rozkręcić z jednej strony pałąk, aby móc ściągnąć obicie i albo zostawić goły metal, albo umieścić tam własne obicie, może też z większym wypełnieniem. Łatwo można sprawdzić sobie czy jakkolwiek by to pomogło poprzez podłożenie sobie podczas użytkowania LCD jakiejś gąbki lub frotki, nawet gąbki kuchennej (oczywiście czystej i suchej). W moim przypadku okazało się, że słuchawki nagle magicznym sposobem stały się całkiem znośne. W normalnych warunkach możliwe było wykorzystywanie ich przez ok. 3h, po czym ból stawał się już drażniący i uniemożliwiał skupienie się na tym, co się robiło w danej chwili. W przypadku modyfikacji jednak, czas w zasadzie przestaje mieć już znaczenie.

 

Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)

 

Nausznice są teoretycznie „najgorszymi” na tle pozostałych modeli tego producenta, ale o ich ogólnej jakości naprawdę złego słowa powiedzieć nie można. Są mięciutkie, wręcz pieszczące, bardzo wygodne i przede wszystkim pojemne na ucho, które nawet z odstającą małżowiną jest w stanie zmieścić się w muszli spokojnie. Jeśli uszy są jak u Urbana, również nie ma problemu – zatrzymają się na fazorze. Nausznice przypominają mi swoją budową STAX SR-007 Omega II, ale nie tylko z wyglądu, a również w sposobie montażu – na obustronną taśmę. Analogii do STAXa jest zresztą więcej, bo również w Omegach dodawano kuferek do słuchawek, aczkolwiek o bardziej „prestiżowej” prezencji, jak też i po samym kablu poznać można, że Audeze mocno wzorowało się na odpowiednio ukierunkowanym „feelingu”. Przypomina on bowiem taśmę wielożyłową stosowaną przez nich od lat, ale czy to dziwi? Niespecjalnie. W końcu uczyć powinno się od najlepszych i jest to pewne uhonorowanie starań Japończyków w pogoni za ideałem dźwiękowym, gdy firma, której słuchawki często stawia się obok siebie na równi, wzoruje się na jakby nie patrzeć prawdziwej legendzie. Kabel wpinamy do każdej ze słuchawek za pomocą dobrze znanych gniazd mXLR, tyle że 4-pinowych i różnica między Japonią a Ameryką jest tu głównie taka, że możemy sobie spokojnie wymienić okablowanie na inne, jeśli tylko najdzie nas taka ochota (tudzież potrzeba).

 

Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)

Recenzja słuchawek planarnych Audeze LCD-2 (Rev. 2)

Dla czytających może nie ma to specjalnie znaczenia, ale dla mnie ma, bo czuję się nie tyle może sentymentalnie, bowiem „nippoński” produkt wisi wciąż tuż obok mnie, ale na pewno jak u siebie w domu. Ogólnie mimo ogromnej masy i miejscami trochę trywialnych rozwiązań, słuchawki pozostawiają po sobie nieprawdopodobne wrażenie w zakresie konstrukcji i jakości wykonania. Prędzej nam się łeb rozpadnie, niż one, czego o dosyć kruchych Lambdach powiedzieć się do końca nie da.

Przetworniki Audeze, jak zresztą wszystkie planary, są przetwornikami długowiecznymi – w przeciwieństwie do dynamików nie podlegają wygrzewaniu, nie degradują się też mocno z czasem, wspólnie zresztą z przetwornikami elektrostatycznymi tą nadobną cechę, ale też jednocześnie nie będąc tak jak one podatnymi na zabrudzenia, które dla ES są wysoce szkodliwe.

Istnieje możliwość dostrojenia brzmienia Audeze za pomocą odwracalnych modyfikacji, takich jak wymiana wkładek akustycznych od strony zewnętrznej. Użycie rzadszej gąbki wpływa pozytywnie na scenę w ramach otwartości i napowietrzenia słuchawek oraz górę, jednocześnie nie odbijając się w żaden sposób negatywnie tak na pozostałych aspektach brzmieniowych, jak i poziomie zabezpieczenia przeciwkurzowego. Ten zaś w zasadzie nie jest tu w ogóle potrzebny, ponieważ przetwornik od strony zewnętrznej jest chroniony przez fazor z białym papierem czerpanym. Od strony wewnętrznej zabezpieczenia już nie zastosowano. Dla testów można spróbować odkręcić maskownice w ogóle i sprawdzić zachowanie się słuchawek kompletnie nieosłoniętych od strony zewnętrznej. Efekty mogą być naprawdę zaskakujące.

 

Brzmienie

Do LCD-2 podchodziłem przyznam się trochę niechętnie, może nawet bardziej niż trochę, jako że niechęć ta była podyktowana przede wszystkim ciekawością alokowaną w droższych, ale też wydających się znacznie bardziej łakomym kąskiem X-ach. Byłem przekonany o sporej szansie spodobania mi się właśnie X-ów i deklasację tym samym dwójek. Nie oznacza to jednak, że po słuchawkach chciałem przelecieć sobie po łebkach i szybko wskoczyć w to, co mnie najbardziej intrygowało. Owszem, pokusa była spora, ale zasady to zasady – wszystkiemu trzeba dać szansę, należycie posłuchać, no i przede wszystkim spróbować zrozumieć. To jednak co zastałem w LCD-2 połamało mi nogi i zostawiło bezbronnego na podłodze – tak wielkie było moje zdumienie na tle X-ów i XC. Powtórzyła się tym samym historia z DDA i STA, biblijna wręcz – oto bowiem pierwsi stali się ostatnimi, a ostatni pierwszymi. Aby jednak poprawnie ubrać swoje wrażenia w konkret, przejdźmy się po kolei po wszystkich cechach dźwiękowych według starego porządku.

Bas
Serwowany jest tu z wszelkim przepychem, niczym suto zastawiony stół z przepysznym jadłem, przednimi napitkami i błogosławieństwem samego gospodarza. Pełny, tłusty, obfity, do tego mocny, potrafiący zagrzmień złowrogo gdy jest to potrzebne, zawsze o jedno oczko pogłębiając wszelki dźwięk chowający się pośród niego. Jest bardzo ładnie reprodukowany, z należytym tąpnięciem i wyczuciem rytmu, do tego pełnią i nasyceniem. Od razu można mieć wątpliwości, czy nie będzie to zakres rozlazły, zamulony, zagęszczony ponad stan i potrzebę, ale w przypadku dobrze napędzonych (podkreślam) Audeze nic z tych rzeczy do naszych uszu nie dochodzi. Fani basu na poziomie faktycznie bliskim referencyjnemu będą w siódmym niebie. Narzekać mogą tylko amatorzy brzmienia wyraźnie szybszego, lekkobasowego oraz ci, dla których wsadzanie głowy w tubę subwoofera to czynność codzienna, a do tego przywilej i rozrywka. Tym pierwszym być może pozostaje dopłacać do droższych i zamkniętych LCD-XC, jako że mają najmniej basu ze wszystkich produkowanych na dzień dzisiejszy Audeze i jednocześnie o największej jego szybkości, tym drugim poszukanie znacznie tańszych słuchawek, które basu napompują im do głowy w podobnym stylu, ale mocniej, tak jak lubią. I tu chyba polecałbym modyfikowane AKG z serii 700, jako słuchawki mające sporo w sobie dobra, a po odblokowaniu portów bass reflex – zwłaszcza w ilości większej niż 1 – łoją basem po łbie tak, że najwięksi basofani klękają z uciechy.

Jako że powołałem się na LCD-XC, rozwinę trochę to porównanie. Zamknięte „studyjniaki” mają przewagę nad starszym bratem nie w tonalności, jak mogłoby się wydawać z wcześniejszego akapitu, a właśnie w szybkości i precyzji, które w zakresie basu są od LCD-2 wyraźnie lepsze. To jest też moja przywara pod adresem linii basowej najtańszych LCD. Z jednej strony słuchawki bardzo szybko sobą angażują i serwują bas o niesamowicie przyjemnym formacie, z drugiej tego się nie czuje, że nawet na świetnym torze, o ile nie ma się słuchawek od nich szybszych i nie porównuje łeb w łeb, można poczuć subtelny niedosyt owej szybkości i precyzji. Stąd jednak bierze się pewna część ich urokliwości, niewykładanie wszystkiego na talerz prosto z mostu, a konsekwentne i przewidywalne dozowanie treści. Szybkość jest tu po prostu dostateczna na tyle, by na ten moment nie mieć do nich pretensji, ale zależeć będzie tu finalny głos od ich posiadacza, czy należycie potrafi je „rozbujać” i czy nie miał przypadkiem oczekiwań wyśrubowanych do poziomu drugich prawie Orfeuszy. Tu też czasami poczytywać należałoby źródeł opinii niepochlebnych, sam bowiem wpadłem w identyczną z Audeze pułapkę, do czego przyznałem się jak było można przeczytać na samym początku. Z LCD-2 poszło to akurat w drugą stronę, bo coś, co miało być najmniej atrakcyjne, okazało się na dobrym sprzęcie najciekawsze.

Średnica
Zostawiając więc bas i wszelakie pod jego adresem uwagi na boku, przejdźmy do średnicy, bowiem tu w przypadku Audeze zazwyczaj dzieje się największa „magia”. Gdy pisałem o próbie zrozumienia, miałem na myśli pojęcie całościowe formy prezentacji przekazu. LCD-2 zachowują się tu z definicji tak samo, jak HiFiMANy i wynika to bezpośrednio z cech technologii. A jedną z nich jest właśnie prezentacja średnicy. Pełna, bezpośrednia, choć jeszcze nie „prosto w gardło”, ale bardzo blisko. Nie ma mowy o jakiejkolwiek nieprzyjemności, suchości, czy też graniu w sposób monotonny i nudny albo z naciskiem na wychwytywanie błędów. Nie ma też nadmiernego mulenia, „bulgotania” i pogrubiania dźwięku oraz jakiejkolwiek niestabilności przekazu. Brzmienie z treścią, ale farsz bokami nie wychodzi i zawsze podawany jest w ten sam solidny i powtarzalny w podstawach sposób.

Zresztą całe słuchawki tak się zachowują i podczas gdy inni producenci, zwłaszcza ci z co bardziej bujnym studyjnym rodowodem, skupiają się na realizacji podejścia „zrobimy Wam takie słuchawki, że każdy detalik i błędzik pokażą”, Audeze z błogim uśmiechem na ustach pokazuje środkowy palec i mówi „a my zrobimy Wam takie słuchawki, że usłyszycie nawet i wiadro błędów, a nadal będziecie cieszyć się muzyką bez rezygnacji z detali”. Gdyby ktoś kazał mi scharakteryzować w jednym zdaniu koncepcję Audeze, to właśnie powyższe nadawałoby się tu pierwszorzędnie.

Tak też należy patrzeć na LCD, nie z perspektywy słuchawek kłamliwych i bałamutnych, ale przyjemnie koloryzujących i wyciągających celowo jak najwięcej dobra z utworów. Pełne wokale o odpowiedniej masywności, której LCD kompletnie nie brakuje, do tego śpiewanie intymne, do nas samych, niesamowicie urokliwie. Jeśli w innych recenzjach przyszłoby wyczytać, że LCD-2 grają urzekająco, to jest to szczera prawda. Emanowanie urokliwością właśnie stało się wizytówką Audeze i również powodem tak do ubóstwiania ich, jak i nienawiści za nadmierną kleistość i rozlazłość, choć ta obecna jest w nich przypomnę dopiero . Jest to koncepcja wyciągania z utworu maksimum przyjemności i relaksu po całym dniu męczącej pracy. Człowiek przychodzi totalnie zdarty z nerwów i godności, robi sobie gorącą herbatę, siada, odpala dźwiękowe klamoty, zakłada słuchawki i szuka odpoczynku w muzyce.

Słowo „muzyka” winno być tu mocno podkreślone. Przede wszystkim dlatego, że słuchawki starają się objąć ją całościowo i zaprezentować jako jeden organizm. Nie skupiają się na emocjach płynących z poszczególnych dźwięków, a tych tkwiących w utworze jako dziele jednorodnym. Ratują skórę wszystkim realizacyjnym partaczom, choć jednocześnie spędzają sen z powiek producentom wzmacniaczy, bowiem znalezienie takiego, który zadowoli zarówno słuchawki, jak i ich właściciela, to sztuka niełatwa. Nic to, na końcu płacze zazwyczaj i tak nasz portfel.

Gdy zaczniemy próbować je zrozumieć, okaże się, że cały „trik” z ową „magią” średnicy w Audeze polega na bardzo subtelnym i kontrolowanym jej wybrzmiewaniu bez modulacji barwy w sposób niepożądany. Wprowadza to pewien efekt tunelowości, delikatnego pogłosu, przyznać jednak trzeba – genialnie zrealizowanego. Dementuję też od razu pogląd jakoby Audeze były „nagłownymi głośnikami” o podobnym sposobie prezentacji. Jest to nieprawda, to wciąż granie bardzo słuchawkowe i do specyficznego spektrum, jakie renderują jakiekolwiek sensowne kolumny, wyraźnie im brakuje. W sumie pod adresem słuchawek nie jest to specjalna przywara – słuchawki to słuchawki, ale komplementu z tego uczynić też w tym wypadku niestety nie można.

Nie przeszkadza to jednak w tym, żeby przekaz był niesamowicie angażujący i wręcz magnetyzujący. SRSy wiszą na stojaku, kolumny milczą, a jednak słychać jakieś pobrzękiwanie. To właśnie Audeze i ich intymny seans, zdawałoby się wydany specjalnie dla mnie. Mimo wagi i mniejszego komfortu, niż zazwyczaj moja głowa łaskawa jest znosić, jest coś takiego w LCD-2, że nie sposób się od nich oderwać. To jest właśnie ich magia.

Góra
W ramach góry byłem gotów powiedzieć w ciemno „no cóż, nie można mieć wszystkiego”, w konsekwencji też na spotkanie się ze ścianą w tym miejscu. Proszę więc sobie wyobrazić moje zdumienie, po prostu czyste zdumienie, gdy usłyszałem jedynie trochę przyciemnioną górę, za to wysoce poprawną w zakresie barwy i przede wszystkim wyrównaną, czego niestety nie mogłem powiedzieć o droższych modelach.

Prawdą jest, że artykułowane bas i średnica grają ilościowo pierwsze skrzypce, a z czym po prostu należy się pogodzić i można próbować używać tu modnych ostatnio u nas w kraju tzw. „skrótów myślowych”, choć w żadne nagrania bawić się nie trzeba – wystarczy posłuchać słuchawek samodzielnie, aby stwierdzić brak ilościowej ujmy wyższych tonów w dłuższym odsłuchu. Bierze się to nie tylko z bardzo łatwej adaptacji naszego mózgu do stylu grania Audeze, ale przede wszystkim ze świetnego napędu, jeśli takowym dysponujemy. LCD preferują sterowanie prądem, a nie napięciem, ale poziom wrażeń zależy też z prostego dostrojenia głośności względem najbardziej schowanego na intensywności fragmentu pasma, a więc góry. Ciemność panująca w LCD-2 nie jest przymuleniem, odcięciem, zatarciem, a przygaszeniem bez konsekwencji czy to tonalnych, czy jakościowych. Konsekwentnie emanują tu swego rodzaju „aurą mroku”, ale nie w sposób inwazyjny, wymuszony i negatywny. Bardziej jest to na zasadzie aury zmierzchu, sami wiecie jak wtedy układa się światło, kolor, nawet zapach. Takie wrażenie ma się także i tutaj, jakby słuchawki sugerowały, że wraz z nadchodzącym wieczorem przychodzi na nie czas, by wyciągnąć z plastikowego kufra i założyć. Przeżyć wagę, przeżyć na tle być może znacznie szerszych od nich słuchawek pewną ciasnotę sceniczną, ale w zamian pogrążyć się w muzyce, relaksie, odmętach treści bez sztucznego zagęszczania, bez sztucznego „wsadu”, a bazując tylko i wyłącznie na smaku uzyskiwanym w sposób naturalny.

To jest dla mnie właśnie rzecz niesłychana, bowiem spodziewałem się naprawdę wyłączenia góry w dosłownym tego słowa znaczeniu, szykując się na porachunek z nimi na samym początku odsłuchowej kolejku, by poniekąd mieć to już za sobą i przejść do zdawałoby się ciekawszych modeli, a tymczasem muszę klęczeć na grochu w pokucie. Zostałem zaskoczony totalnie przez te słuchawki, czym zyskały sobie z mojej strony na starcie ogromny szacunek. Już dawno żaden sprzęt mnie tak radośnie nie wyrolował w pole.

Oczywiście założenie na głowę słuchawek jasnych lub nawet neutralnych od razu zwróci uwagę na kwestie strojenia góry w formę na swój sposób towarzyszącą reszcie, ale trzeba przyznać, że to towarzysz przedniej finezji i przede wszystkim kultury. Takiej pełni dźwięków płynących z górnych rejestrów doświadczyć można niecodziennie i choć na początku trudno jest być może całość docenić, zwłaszcza z perspektywy słuchawek jasnych, to ma to w takim wydaniu swój niewątpliwy czar i urok. Dopełnia je wysoka rozdzielczość wysokich tonów oraz ich czystość i choć troszkę odstająca od czołówki, to w tej cenie spełniająca wszelkie normy, może nawet z nawiązką. Trudno jest mi określić, czy „winę” w tym wszystkim ponosi faktycznie dodany przez Audeze fazor, że gra to tak kapitalnie, ale bardzo możliwe, że tak właśnie jest i każda inna recenzja LCD-2 bez fazora będzie w tym miejscu z moją opinią kontrastowała.

Góra okazała się więc jak na ironię najrówniejsza w zakresie samej siebie, o najlepszej barwie, najwyższej jakości, czystości i też chyba najbardziej korelująca z charakterem samych słuchawek, czego nie można powiedzieć o LCD-X i XC. Dwójki nie starają się grać w sposób sztuczny, nie robią niczego na siłę lub co byłoby sprzeczne z ich naturą. Osobiście nigdy nie widziałbym tej technologii w studiu, a przynajmniej nie w przypadku Audeze po tym, co w nich (X/XC) usłyszałem. Możliwe też, że postrzegam to wszystko przez jakościowy pryzmat i pułap ustalony przez elektrostaty, choć to żaden grzech ani ujma przecież nie jest. Nie chodzi oczywiście o tonalność, bo to rzecz w większości cech nieporównywalna, ale o chociażby barwę czy czystość. Spodziewałem się zderzenia ze ścianą, tymczasem LCD nad nią sobie po prostu przeskoczyły. Jest to namacalny dowód na to, że słuchawki nie muszą być jasne, by prezentowały sobą szczytową klasę i kulturę w tym rejonie. Wygładzona i przyjazna w wydaniu Audeze owszem, mogłaby być nieco jaśniejsza, nie obraziłbym się, ale jeśli nawet na torze trochę faworyzującym przyznam się słuchawki jasne jest na LCD-2 fantastycznie, to naprawdę nie mam pytań do tych słuchawek. Możliwe, że jest to dla mnie jeszcze większa „magia”, niż ta dziejąca się w średnicy i każe mi twierdzić, że porządny stopień wyjściowy, czy też tor, są w stanie odmienić je na duży plus na tle tych słabszych i jedynie napędzających je, bez kluczowego w tym miejscu wysterowania.

Wyróżnienie przyznać muszę też za jeszcze jeden aspekt – płynność. Punkty łączenia się basu ze średnicą, a tej z górą, są po prostu genialne. Słuchawkom nie doskwiera w najmniejszym stopniu problem niejednorodności charakteru planów. Grają potężnie, czuć w nich potencjał, monumentalność brzmienia. To też jeden z tych pierwiastków, które tak wiele osób urzekły w Audeze, że są gotowe twierdzić iż to jedne z najlepszych lub nawet najlepsze słuchawki na świecie. Mają swój urok, wyróżniający je nawet na tle HiFiMANów grających jednak trochę innym charakterem, dla niektórych lepszym, dla innych nie do końca. Moim zdaniem chociażby pod kątem opanowania metod strojenia dla przetworników magnetostatycznych, to właśnie Audeze za model 2 należy się główna nagroda, ale to tylko moje prywatne zdanie.

Scena
Kroczy także po ciemnej ścieżce mocy i prezentuje raczej skromne, choć dosyć kompletne swoje wydanie. Scena jest mała, w niektórych utworach nieco zbyt ciasnawa i na swój sposób duszna, ciepła, ale nadająca dźwiękom intymności i wykazująca się zadziwiająco poprawnym ich rozmieszczaniem w ramach tego, na czym przyszło jej operować. W innych z kolei i to najczęściej tych lepszych pod względem realizacji, słuchawki potrafią pokazać holograficznie pazurek i to najlepiej tutaj o nich świadczy. Mimo faktu otwartości scenicznymi potworami ich nigdy byśmy nie nazwali, a przynajmniej ja tego nie uczynię, ale czy nazywać to zawodem – nie powiedziałbym, nie odważyłbym się na to, bowiem mam świadomość konsekwencji pójścia w tą drugą stronę – muzykalności i intymności za cenę wielkości sceny. Dzięki temu są tak poprawne w jej zakresie, absolutnie nic się nie rozlatuje, środek jest tam, gdzie powinien, nie ma mowy o żadnych tunelach, jaskiniach, dwuplanach, rozpływach. Ale też nie ma tutaj „stadionów piłkarskich” i przeogromnych hal koncertowych, na których czulibyśmy się bardziej wyalienowani, niż zadowoleni.

Słuchawki prezentują więc wszystko tak jak mogą na trochę małej, prywatnej by się rzekło, scenie. Jednocześnie robią to bardzo kompetentnie, z ładną gradacją planów i przede wszystkim poprawnym rozłożeniem źródeł pozornych w przestrzeni. Nie są mistrzami bezgranicznej holografii, ale potrafią pokazać niemały potencjał w tej kategorii, jeśli tylko zasilimy je odpowiednio zrealizowanymi nagraniami i podepniemy pod sprzęt wyciągający z nich to, co najlepsze. Dlatego też bardzo szybko jakiekolwiek ubytki w tej materii przestają zwracać naszą uwagę. Tak samo nie są też pionierami szerokości, gdzie nawet kilkukrotnie już w tej chwili tańsze AKG Q701 potrafią zagrać wyraźnie szerzej. Ba, nawet zamknięte A2000X dają większe wrażenie przestronności, choć ulegają w ramach otwartości, być może przez świadomość ich konstrukcji. Ale to, co trzeba stwierdzić kategorycznie to fakt, że LCD-2 nie robią niczego źle. Wręcz przeciwnie – w ramach tego co mają robią to piekielnie dobrze.

Przypominają mi tu Westone 1 i choć znowu kuszę się o porównania do „nędznych” dokanałówek, zwłaszcza za tak profanująco niską cenę, to wskazać muszę jedną między nimi analogię – tam też była mała, ale bardzo poprawna scena. Tak nota bene poprawna, że słuchawki nie dawały się nigdy oszukać źródłom i wzmacniaczom, a czego nie dało się powiedzieć za każdym razem o modelach ze szczytu cennika. Dowód na to, że cena nie jest czynnikiem ostatecznym. Takie same zachowanie można więc przełożyć na Audeze, gdzie scena, choć dosyć mała, realizowana jest w sposób godny ze wszech miar ich aktualnej ceny.

Całościowo
Zmierzając już do końca podróży, trzeba przyznać, że Audeze to słuchawki wyjątkowe, choć może bardziej na miejscu byłoby przyznać, że w ogóle ich technologia jest wyjątkowa i wyróżniająca na tle konstrukcji dynamicznych. Definicja słowa wyjątkowe, specyficzne, nietuzinkowe i tak dalej może przyjmować co prawda różne postaci, formy, wydźwięki, czy to pozytywne, czy negatywne, albo po prostu też najzwyczajniej w świecie inne i to właśnie ostatnie określenie tu pasuje.

LCD nie są słuchawkami o priorytetach takich, jakie stawiają słuchawkom inni ich producenci. Nie są to studyjne potworki typu K812 i HD800, które będąc przedstawicielami konstrukcji dynamicznych prezentują maksymalny poziom wyczulenia realizacyjnego, analizy i artykulacji zakresów podporządkowanej tylko takim zastosowaniom. Nie są to też zwiewne i transparentne wzniosłości emanujące z technologii elektrostatycznej, która sercu memu jest nie tylko bliska, ale i po odpowiednim podejściu oferująca również i cechy muzykalne, o które nigdy byśmy jej nie podejrzewali, a przypisywali właśnie konstrukcjom właśnie magnetostatycznym. Wykazując cechy obu tych światów łączyć się starają więc ze sobą zarówno pierwiastki jednych i drugich, okraszając masywnością i treścią średnicy. A gdy HiFiMANy próbowały, Audeze rzeczywiście to robią.

LCD-2 są więc słuchawkami nastawionymi na przyjemność i muzykalność jak żadne inne, nasycone treścią, średnicowym przekazem z pełnym, obfitym w kolory basem. Brzmienie będące na swój sposób ewolucją Sennheiserów HD650 w każdą możliwą stronę, jednocześnie nie mając z produktem z Niemiec nic wspólnego. To przeciwległy biegun dla prezentacji lekkich, eterycznych, zwiewnych, transparentnych na średnicy oraz przestrzennych i z zacięciem studyjnym – nie, tutaj takich rzeczy nie znajdziemy. Zamiast wskazywać błędy realizacyjne i wszelakie problemy, słuchawki nastawiają się na clou obcowania z muzyką. Nie dźwiękiem, muzyką.

To sprzęt nie tyle muzykalny i urokliwy, bo to na pewno, co po prostu niezwykle poprawny, o bardzo realistycznej barwie, bezpośredniości i intymności. Przy odpowiednim wysterowaniu uzyskujemy tu pełny bas o mocy i energii trzymanych w ryzach, przepiękną średnicę oraz wygładzoną, przyciemnioną górę o świetnym zrównoważeniu, a także odpowiednie rozciągnięcie i responsywność, dzięki czemu nigdy nie powiemy o nich, że są ociężałe i nudne. Scena trochę nie dotrzymuje tym słuchawkom kroku rozmachem, ale wszystko w swoim zakresie czyni bardzo poprawnie i szybko stajemy się na jej akceptację podatni. Od brzmienia Audeze można się uzależnić i to naprawdę nie są puste słowa.

 

Zastosowanie

Podpinanie ich pod źródła zdawałoby się dobrze je pędzące wcale nie musi oznaczać odpowiedniego wysterowania. I nie oznacza. Słuchawki są z tego względu trudne i kapryśne, że dla ich posiadacza suprema lex to ich jak największe otwarcie. Mało sprzętu niższej klasy to potrafi, więc może się okazać, że do zdawałoby się „tanich” Audeze trzeba będzie nam dosztukować zupełnie „nietani” klocek towarzyszący. LCD-2 jak żadne inne słuchawki z tego przedziału są podatne na wysterowanie prądem zamiast napięciem. Są niczym stara lokomotywa, która jak nie dostanie porządnie parę szufli do pieca, to nie zakręci należycie tłokami.

Specjalnie sprawdzałem na tą okazję rzeczone Audeze na wzmacniaczach teoretycznie dających sobie radę z nimi, ale w życiu nie powiedziałbym, żeby wysterowanie miało tam miejsce. DAC też tu niespecjalnie zmienia postać rzeczy, bo jednak stopień wyjściowy wbrew wielu opiniom ma ostateczne słowo do powiedzenia. Bez niego słuchawki po prostu „gasną”, gęstnieją, twardnieją i nie są już tak przyjemne w odbiorze, stają się wręcz nudne, leniwe i monotonne. Charakter źródła faktycznie zaczyna wtedy dochodzić do głosu i stąd być może bierze się taki pogląd.

Dopiero po powrocie na mieszkanie i podpięciu ich pod znacznie lepszy zestaw – o Boże, totalnie inne słuchawki. Taka prawda moi mili – słuchawki mają spory potencjał, ale nie każdy otwieracz jest do tej puszeczki dobry. Dlatego najlepiej sprawdzą się na wydajnych prądowo wzmacniaczach o przynajmniej 1W na kanał i niskim oporze wyjściowym. Rating dla tego modelu wynosi wg producenta właśnie 1-4W, ale same przetworniki są w stanie przyjąć impulsowo nawet 15W, więc nie ma strachu, jeśli zechcemy zbliżyć się do wyższej granicy tego przedziału. Słuchawki odpowiedzą nam bardzo pozytywnie na takie działanie. Cały tor radziłbym stroić w stronę jasności i najdalszego skraju góry, na którym słuchawki poczują się jak ryba w wodzie.

Słuchawki wykazują się podobnym zachowaniem, jak swego czasu Westone 4R, a więc wrażliwości na głośność i tym samym różnicują one swój odbiór. Radziłbym więc stroić je głośnością kierując się natężeniem góry i kompletnie ignorując resztę. Wtedy mają szansę nas naprawdę mocno zaczarować, bowiem sprawdzają się najlepiej przy średnich i głośnych odsłuchach. Do tego kapitalnie wręcz reagują na wszelkie korekcje, od programowych po sprzętowe.

Trudno jest ten model z czystym sumieniem polecić osobom lubującym się w jasności, ogromnej, może aż nazbyt, scenie i lekkości, eteryczności całego brzmienia. Takim słuchaczom rekomendowałbym odsłuchanie najpierw oferty STAXa, Audio-Technici, wyższych Beyerdynamiców z T1 na czele, a także – czy może przede wszystkim – Sennheiserów HD800. LCD-2 dają to, czego wymienionym słuchawkom w wielu przypadkach po prostu brakuje, choć może to być niekoniecznie sławetne „zamienił stryjek siekierkę na kijek” i może okazać się, że jednak to wydanie Audezowskie będzie po pierwszym się nimi skwaszeniu tym, które w ostatecznym rozrachunku wygra bój o pozostanie się w naszych rękach, lub nawet jako para uzupełniająca. W tym akurat zastosowaniu sprawdzają się kapitalnie.

Często zdradza mnie jedna rzecz – zależność między ilością tekstu recenzji, a wrażeniem, jakie sprzęt na mnie wywołuje. Często, bowiem nie zawsze tak się dzieje i krótki opis nie musi automatycznie oznaczać, że nie chciało mi się opisywać czegoś, co specjalnie mnie nie zaangażowało. Kilometry tekstu z kolei też nie zawsze muszą oznaczać miliona gwiazdek i wiader rekomendacji. To rzecz całkowicie spontaniczna i wypadkowa na zasadzie całkowicie losowej. Akurat w przypadku Audeze recenzja wypadła całkiem przyzwoicie objętościowo, więc widocznie było o czym napisać.

Być może za taki stan rzeczy odpowiada fakt, że nie było to brzmienie do końca mnie zaskakujące. Zauważcie ile w recenzjach osób trzecich zwrotów przemyconych w tekście i sprowadzających się do „o Boże, co to jest, jeszcze czegoś takiego nie słyszałem!”. W sensie jakościowym? Prezentacji? Jakość poznałem w zasadzie przy elektrostatach, zaś prezentację przelotem przy HE-400, ale głównie przy znacznie większej od nich ilości spędzonego czasu na HE-5LE, których recenzję ostatecznie udało mi się z tego tytułu popełnić. Oba bastiony zatem były już zdobyte znacznie wcześniej, toteż szał i połamanie płynące z zaskoczenia cechami płynącymi z technologii powinno można było sobie skreślić, a jedynym stało się ostatecznie tylko to, że spośród wszystkich LCD dwójki zagrały najlepiej, kosztując jednocześnie najmniej.

LCD-2 traktuję zatem nie z pozycji złapania za nogi mitycznego słuchawkowego manifestu wszystkiego, czego do tej pory nie słyszałem, bo jednak coś tam słyszałem, czasami lepiej, czasami znacznie lepiej, a czegoś, co brzmi niezwykle sensownie i na pozór nie wyróżniając się niczym poza typową planarną manierą, robi ostatecznie człowiekowi taką samą krzywdę, jak przy niektórych słuchawkach z wyższej półki. Mowa o działaniu demaskatorskim, teście na realizm i muzykalność.

 

Konfrontacje

vs Audeze LCD-X
Bratobójczy, ale najbardziej wyrównany pojedynek. W zakresie podstawy basowej i średnicy słuchawki zachowują się bardzo podobnie, jedynie średnica jest bardziej przez X prezentowana tunelowo, z pogłosem i trochę większą „monitorowością”. Niższa góra na X jest jednak podkreślana i najbardziej rzuca się w uszy, również dlatego, że słuchawki ją przybliżają i na tle stojącej w tym samym miejscu średnicy dokonuje się sceniczny rozjazd, interpretowany mylnie jako znacznie większa holografia. W przypadku 2 jest to znacznie bardziej realistycznie przeprowadzony fragment. Najdalsza góra zaś jest tu największym kontrastem. W dwójkach wygładzona i świetnie prowadzona, z należytą jakością i czystością. W X przytarta i surowa, trochę zapiaszczona i o gorszej barwie. Mimo posiadania niemałego fizia na punkcie sceny, z tego pojedynku o każdej porze dnia i nocy wybrałbym LCD-2F.

Więcej na ten temat można przeczytać w recenzji LCD-X dostępnej tutaj.

vs Audeze LCD-XC
Trochę nie na miejscu ze względu na zamknięty charakter XC, ale tu kontrast jest bardzo mocno zakreślany. Bas krótszy, ale znacznie bardziej precyzyjny i szybszy, średnica tym razem bardziej monitorowa, serwowana konkretnie, ale z pewnego dystansu. Góra płytsza formatem, najjaśniejsza i z najbardziej rozjechanym timingiem, przybliżona w sposób nienaturalny i z najbardziej wyczuwalną nosowością. Scena tym razem typowo słuchawkowa – szersza niż głębsza. Zaryzykuję stwierdzenie, że XC bliżej jest barwą i filozofią grania do Q701.

Więcej na ten temat można przeczytać w recenzji LCD-XC dostępnej tutaj.

vs HiFiMAN HE-5LE
Co prawda jest to porównanie z pamięci i to jeszcze do wersji nieco customizowanej, ale LCD-2 są tu znacznie bardziej opanowane, przewidywalne i ze szlachetnością. HE-5LE wymagały bardzo precyzyjnego wystrojenia, grając bardzo niejednorodnie i z różnych pozycji, raz fantastycznie, raz poniżej krytyki. LCD-2 to przede wszystkim wyrównanie, koherencja i przewidywalność, których HE-5LE brakowało. Bas troszkę lepiej artykułowany w HE-5LE, bo z na ogół mniejszą mozolnością, zwłaszcza na słabszych źródłach, bowiem na lepszych granica ta się zaciera. Średnica w podobnej pozycji, ale w przeciwieństwie do HE-5LE w LCD-2 nigdy nie jest realizowana „zza koca”, nawet przypadkowo. Górę trudno określić jednoznacznie po stronie ciemniejszej lub jaśniejszej, ponieważ w HFM ponownie wraca problem niestabilności zachowania. Scena dosyć porównywalna.

vs Sennheiser HD650
Krótkie porównanie zawrzeć chciałem głównie dlatego, że Audeze są tu ewolucją brzmienia serwowanego przez 650-tki w każdą możliwą stronę, zarówno pod względem jakościowym, jak i szybkości, której nawet pierwszej generacji tych słuchawek brakuje, a która jest moim zdaniem najlepsza ze wszystkich wariantów, jakie Sennheiser wypuszczał na przestrzeni czasu. Bas w podobnej pozycji tonalnej, ale znacznie lepiej realizowany po stronie LCD, tak samo średnica idąca o parę oczek klasowo w górę. Górne rejestry również są już formalnością na rzecz LCD, jedynie o scenie można próbować dyskutować. Jeśli brzmienie HD650 lub też np. HE-300 się nam podoba, to naturalnym krokiem w górę są moim zdaniem właśnie LCD-2F.

vs STAX SRS-3010 + recabling + DIY pads
Słuchawki te towarzyszą mi od lat, ale dopiero tutaj występują w roli (nie do końca uczciwego) porównania. Głównym powodem takiego gestu jest fakt, że słuchawki klasowo leżą na tym samym parkiecie. Bas mocniej i pełniej artykułowany jest na LCD, tak samo średnica staje się znacznie bardziej zagęszczona i muzykalna, jednocześnie mniej przestronna. Góra trzyma świetny poziom na obu, mimo wyraźnej jasności po stronie SR. Co ciekawe, obie pary prezentują bardzo zbliżoną barwę dźwięku i przełączanie się między nimi uderza słuchacza tylko mocą basu i bardziej skomasowaną sceną na LCD oraz jaśniejszą górą i fenomenalną holografią na SR. Pojedynek wyrównany, choć obie pary stoją po przeciwnych brzegach rzeki. Ostatecznie więc decydują tylko i wyłącznie preferencje, a jeśli ktoś chce złapać dwie sroki za ogon – pozostaje zawsze Omega II.

vs Audeze LCD-3
Porównanie z najwyższym modelem tego producenta tylko pozornie wydaje się karkołomne, bowiem nie dzieli ich wbrew pozorom przepaść i różnica często sprowadza się do bardzo skromnych zmian na plus, tudzież na minus. 2F to przede wszystkim lepsze od 3 wyrównanie tonalne, lepsze skupienie na środku sceny i ponad wszystkim wyraźnie większy stosunek ceny do możliwości i jakości. LCD-3 legitymują się z kolei minimalnie lepszą czystością, minimalnie lepszym nasyceniem i fakturą, nieco pełniejszym basem, ale też – i tu już wyraźnie – większą i bardziej holograficzną sceną, która to właśnie często decyduje o ich zakupie. Najgorzej wypada niestety wyrównanie górnych zakresów, przez co słuchawki brzmią od 2F najczęściej po prostu ciemniej.

Jedna i druga para o dziwo nie wykluczają się wzajemnie, choć na początku tak właśnie się je czuje. Skala zmian nie jest wielka, często wyczuwalna głównie w testach A-B, a jedynym zawsze namacalnym atutem staje się scena. Z tego też względu tak wiele krąży dylematów „czy warto dopłacać”. A ponieważ na tą też kwestię starałem się odpowiedzieć w ich recenzji, no i sama odpowiedź nie jest prostym „tak” lub „nie”, do niej też bym odsyłał.

 

Podsumowanie

Zalety:
+ wyjątkowo trwała konstrukcja i kapitalne wykonanie
+ najlżejsze ze wszystkich Audeze
+ użyte materiały są najwyższej klasy
+ pancerny kufer SKB w zestawie wraz z bogatym wyposażeniem
+ wymienne okablowanie
+ wysoka klasa odsłuchu
+ prawdopodobnie najlepiej i najrówniej strojone słuchawki, jakie miałem zaszczyt nosić na głowie
+ ogromna muzykalność, wysoka spójność oraz relaksacyjność, bez poświęcania detaliczności czy szybkości
+ mała, ale wyśmienita konstrukcyjnie scena
+ wysoka opłacalność
+ podatność na modyfikacje

Wady:
– jak zawsze waga może dla niektórych stanowić problem
– brakuje mi nieco oddechu w scenie oraz przede wszystkim jej wielkości
– spore wymagania podług klasy i strojenia całego toru, choć nie ma aż takiej tragedii
– sugerowana wymiana okablowania, a co oznacza wzrost kosztów

Subiektywnym zdaniem
LCD-2F są dla mnie osobiście solidnymi słuchawkami, trochę ciężkimi i przysadzistymi, ale będącymi bardzo ciekawym, intrygującym wręcz produktem firmy, która nie bawi się w półśrodki i podchodzi do tematu od strony bardziej przemyślanej, niż robi to jej największy konkurent z Chin. Przynajmniej Audeze nie musi się brandować jako firma rzekomo pochodząca z USA. Najtańszy model w ofercie okazał się na trzy testowane łeb w łeb nie dość, że lepszy od doskonale zapamiętanych przeze mnie HiFiMANów HE-5LE, to jeszcze najlepszy z całej plejady, bowiem wszystkie trzy modele Audeze bez najwyższego były w moim posiadaniu jednocześnie w tej samej chwili.

W czym tkwi sekret wygranej nad droższymi braćmi? Nie w problemach z torem jak niektórzy mogą sądzić, bowiem ten powinien być dla nich faworyzujący, a dla LCD-2 nawet najmniej sprzyjający. Tkwi po prostu w samych słuchawkach, w ich wysokiej poprawności uzyskanej na wyjściu i jakości, która okazuje się przebijać serię studyjną. To naprawdę udane nauszniki, jeśli chodzi o najnowszą rewizję wyposażoną w fazor, być może też jedne z najbardziej dopracowanych i udanych w ramach współczesnych planarów w ogóle. Dlatego z pełną satysfakcją przyznaję im maksymalną ocenę i rekomendację, choć podkreślę po raz n-ty: o ile mamy dla nich odpowiedni sprzęt. Inaczej jednak lepiej byłoby poszukać czegoś łatwiejszego i mniej wymagającego.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

37 komentarzy

    • Witam,

      Z Heedem (rozumiem, że mowa o Canampie) słuchałem tylko przygodnie K701 lata temu. Naprawdę trudno byłoby mi określić jak zagrają z nim LCD-2F.

  1. Witam,
    Czy mozna w jakis sposob porownac te sluchawki do ath w1000z ? Ktore bys wybral dla siebie i dlaczego ?
    Czy wypuszczaja duzo halasu na zewnatrz ?

    • Witam również,

      – W dużym skrócie: W1000Z bardziej analogowe i o mniejszej rozdzielczości/czystości dźwięku, za to niższa cena i wyraźnie większa scena. Większa jest również izolacja oraz wygoda. LCD mają lepsze rozciągnięcie basu, czytelniejszą górę, większą czystość i naturalność, ale mniejszą rozmiarowo scenę i nie izolują z racji kompletnie otwartej konstrukcji. Ważą też sporo więcej i przy ich wadze np. pałąk W1000Z praktycznie nie istnieje.
      – Kupując w połowie roku ponownie LCD-2, ale w najdroższej wersji wykończenia (Rosewood), jakoby automatycznie odpowiedziałem na to pytanie. Wolę LCD z racji wyższej klasy dźwięku, rozdzielczości i wymiennego okablowania.
      – Tak, LCD to konstrukcja w pełni otwarta, bipolarna, także jest to przy nich naturalne.

    • Dziękuje za odpowiedź. Czy czytelniejsza góra w LCD oznacza, że jest jej więcej ? Zależy mi na łagodniejszym, bardziej muzykalnym brzmieniu bez większych ostrości w górnym paśmie oraz wyższej średnicy.

    • Tak, ale LCD-2F wciąż są słuchawkami należącymi do grona modeli ciepłych i przyjemnych. Jeśli zależy Panu na wspomnianych aspektach, teoretycznie W1000Z wszystko to będą w stanie Panu zaoferować praktycznie od ręki.

    • Dziękuje za odpowiedź – chyba pójdę w stronę AT z tego powodu, że są zamknięte. Nigdy nie miałem słuchawek otwartych i boję się, że w salonie będzie dość mocno uciążliwy dźwięk wpadający z zewnątrz otoczenia.
      Czy jak podłącze W1000Z pod mocniejszy, basowy wzmacniacz to ilość basu nie będzie zbyt mała ? Nie jestem bassheadem, ale nie lubię też jak rock jest zbyt płaski… 🙂

    • Nie wiem jaka jest Pana percepcja w tym zakresie i jaki miałby to być wzmacniacz. Wiele zależy też od sposobu założenia słuchawek na głowę i ich przylegania do skóry (najczęściej trzeba je potrzymać chwilę, aby pot stworzył naturalną warstwę uszczelniającą). Wydaje mi się więc, że o ile wskazałem Panu drzwi, przez próg musiałby już tylko Pan przekroczyć i potwierdzić, że faktycznie wszystko było w porządku.

    • Witam,

      Sądzę, że jest to spokojnie akceptowalne i synergicznie pasujące do tych słuchawek, do tego w rozsądnych pieniądzach. Jednocześnie LCD-2 skalują się z lepszym sprzętem i S6 nie zamyka tematu progresu jakościowego z ich perspektywy.

    • Proszę uprzejmie. Należy jedynie pamiętać, że LCD-2 w przeciwieństwie do innych modeli Audeze NIE POSIADA w zestawie standardowo kabla zbalansowanego. Należy go więc albo dokupić jako oryginalne akcesorium, albo zamówić u konfekcjonera okablowania (chociażby u mnie). Użyty materiał przewodnika będzie miał również wpływ na brzmienie.

    • Utwierdziłeś mnie w moim wyborze.

      Postawiłem na model Claire Hybrid HPC Cable od Forzy. W piątek lecę na odsłuch LCD-2 oraz LCD-X z moim S6. Będę słuchał obu modeli na standardowym kablu XLR od kompletu Xów.

      Jak już któreś LCD zakupie to w drugiej kolejności zainwestuje w Clarie co mam nadzieje będzie upgradem w stosunku do kabla, który będę miał na odsłuchu.

  2. Jakubie, szukam i szukam właściwego DAC/AMP do LCD-2
    Aktualnie mam IfI idsd micro Black Label, ale mimo róznych kombinacji ustawień (jest tego trochę) z Audeze LCD-2 charakter brzmienia jest techniczny, twardy (to gówny minus-y) są też pozytywne aspekty ale fakt braku miekkości, muzykalności (traktowanej jako podkolorowanie) uznaję za „wadę” i szukam czegoś innego. Czy będziesz w stanie nakreslić kierunek w przedziale finansowym 2000-5000 jaki Combo DAC/AMP bylo własciwe ? Dziekuję

    • Akurat tenże układ od iFi mam aktualnie w odsłuchach i nie uważam żeby był on specjalnie techniczny. Jest tam sporo organiki jak na moje uszy, właśnie m.in. z LCD-2. Podejrzewam, że szukasz faktycznie cieplejszego brzmienia i w LCD-2 można to zagwarantować sobie np. poprzez wymianę okablowania na cokolwiek bazującego na OCC 7n, a więc czystej miedzi. Niestety będzie to się odbywało kosztem sceny, tak samo jak dosztukowywanie im cieplejszej sygnatury. Uniknąć tego efektu udało mi się dopiero w Coplandzie DAC 215, ale wykracza on ponad budżet.

      Bardzo fajne, przyjemne i wygładzone brzmienie można natomiast uzyskać z RHA DACAMP L1, do tego posiadającego własną korekcję. Z pełnowymiarowych integr być może warto również zainteresować się tematem Audiolaba M-DAC. Z samych wzmacniaczy także warto sprawdzić Aune S2 oraz Cayina HA-1A. Poza M-DACiem wszystko mam opisane na blogu w formie pełnowymiarowych recenzji.

  3. Witam.
    Jestem właśnie przed kupnem słuchawek. Po odsłuchach na chwilę obecną wybór padł na OPPO PM-2. Mam pytanie czy warto wstrzymać się chwilę i odsłuchać jeszcze LCD- 2?
    Pozdrawiam.

    • Witam,
      Moim zdaniem musowo. PM-2 z tego co słyszałem są bardzo fajnym substytutem LCD-2, ale właśnie dlatego warto przesłuchać sobie na spokojnie oba modele i najlepiej uczynić to w krótkim odstępie czasu.
      Pozdrawiam.

  4. Panie Jakubie proszę o pomoc.
    Od pół roku posiadam lcd2, które napędzam Audiolabem CDQ8200 bezpośrednio z wyjścia słuchawkowego lub czasami preampem Accuphasse C-200, który również wyjście takowe posiada. Uważałem, że te dwa źródła doskonale radzą sobie z napędem słuchawek. Czy burson conductor v2 będzie dobrym uzupełnieniem dla tych słuchawek skoro są one tak trudne do pełnego otwarcia ich możliwości? Do czasu wielokrotnego poczytania Pana różnych recenzji wydawało mi się, że dźwięk z wyżej podanych źródeł zasilania jest piękny, ale widzę, że to było moje subiektywne odczucie z uwagi na brak doświadczenia.
    Bardzo będę wdzięczny za poradę, jeśli nie sprawi to Panu kłopotu.

    • Panie Henryku,
      Bardziej powinien jednak Pan ufać swoim uszom. Burson Conductor V2+ to sprzęt, którego sam używałem z LCD-2 i bardzo sobie chwalę to połączenie, ale nie oznacza to, że wszystko inne nie ma prawa zagrać z nimi równie dobrze, np. Pathos Converto czy Copland DAC215. Natomiast do pełnego otwarcia ich możliwości konieczne są dodatkowe zmiany i inwestycje, jak chociażby wymiana okablowania z fabrycznego na lepszej klasy. Słuchawki te już nawet z dobrze ustawionego kośćmi AIMa SC808 są w stanie zagrać nieprzyzwoicie dobrze. Ostatnio wypowiadałem się na forum w zakresie możliwości stojących przed ich posiadaczem i kierunków, w jakie może się z nimi udać: https://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/topic/1353-fanklub-audeze/&do=findComment&comment=24895

  5. Panie Jakubie bardzo dziękuję za sugestie. Właśnie od kilkunastu dni jestem w posiadaniu Bursona Conductor v2+ Niezmiernie długi czas oczekiwania na dostawę wzbudzał moją niecierpliwość, ale warto było czekać, nie rezygnować. Teraz mam kolejną prośbę, czy może Pan podzielić się adresem, gdzie można zamówić kabel do słuchawek Audeze LCD2, 8-żyłową hybrydę, taki jak Pan posiada?
    Przekonuje mnie Pana recenzja na temat tego kabla i ten najbardziej mi odpowiada., a przekopując internet nie mogę znaleźć producenta.
    Z góry dziękuję za pomoc

    • Panie Henryku,
      Nie recenzowałem tego kabla w sensie stricte, natomiast wspominałem o nim w recenzji porównawczej kabli do LCD, że nie polecam go, ponieważ wykonawca okazał się skrajnie nieterminowy (konfekcja ręczna na zamówienie). Aktualnie staram się, aby takie kable pojawiły się u mnie na sklepie w niedalekiej przyszłości. Sam na razie nie wiem czy będę miał dość czasu, aby się podjąć ich wykonywania osobiście.

  6. Panie Jakubie, zachęcony Pańskimi świetnymi recenzjami zakupiłem kiedyś AKG K550 (zarówno MKI, jaki i MKIII), a z czasem Icona HDP. Niezwykle przypadło mi do gustu to połączenie, jednak chciałbym zacząć czerpać korzyści, jakie daje magnetostatyczna technologia. Moje pytanie: czy wspomniany nuforce będzie w stanie napędzić LCD-2?

    • Proszę uprzejmie Panie Grzegorzu. Przepraszam że moja poprzednia odpowiedź brzmiała tak krótko, ale akurat spieszyłem się z przygotowaniami do wyjazdu i po prostu chciałem odpisać Panu cokolwiek, aby nie wstrzymywać z ewentualną decyzją zakupową. Dopiero teraz mogę coś więcej dodać, ale cokolwiek bym nie powiedział, konkluzja będzie identyczna – HDP nie ma problemów z tymi słuchawkami, a same LCD-2 też nie mają aż takich wymagań napędowych, aby nie dać sobie rady na różnego rodzaju sprzęcie. Bardzo proszę nie poczytywać więc jej w jakiś negatywny sposób. 🙂
      Pozdrawiam,
      J.

    • Panie Jakubie, widząc Pana inne odpowiedzi, spodziewałem się, że coś stanęło na przeszkodzie do napisania dłuższej odpowiedzi, co zresztą nie było żadnym problemem. Tym bardziej dziękuję za odpowiedź i zrozumienie.
      Póki co, zakup Audeze jest w sferze planów, ale chciałem się upewnić, czy w ogóle jest co planować. Teraz skupię się na zorganizowaniu liniowego zasilania do Icona – zarówno na polskich, jak i zagranicznych forach bardzo jest zachwalany taki zabieg, o czym zresztą pewnie Pan wie.
      Wracając do samych słuchawek, pozwolę sobie zapytać, czy jest Pan w stanie orientacyjnie nakreślić jak wygląda rozmiar sceny LCD-2 w stosunku do AKG K550?

    • Proszę uprzejmie i również dziękuję za wyrozumiałość.
      Jest. Oczywiście posiadają one swoje skalowanie na lepszym sprzęcie, ale np. między Conductorem V2+ za 7400 zł a AIMem SC808 z 3x Burson V5i różnica sprowadzała się u większości osób postronnych do wrażeń scenicznych, gdy słuchawki były testowane z jednym i drugim urządzeniem naprzemiennie. W droższym audio jest tak, że niekoniecznie jedno urządzenie musi wiązać się z przepisem na sukces i tak samo dobrze korzystało mi się z LCD-2 na wymienionych wyżej urządzeniach, jak i obecnie na Pathos Converto MK2.
      Tak, ale niestety nie testowałem takiego rozwiązania na tym urządzeniu. Moim zdaniem więcej zyskałby Pan – ale to już po zakupie słuchawek – z wymiany im okablowania. Aktualnie pracuję sobie po godzinach nad różnymi prototypami i już nawet konwersja mojego AC2, który świetnie sprawdza się na AKG, daje dobre rezultaty.
      Niestety K550 miałem zbyt dawno temu aby porównać je dokładnie, ale moim zdaniem pod względem holografii K550 nie mają jak LCD-2 zagrozić.

    • Serdecznie dziękuję za utwierdzenie mnie w planach. Wymiana okablowania to definitywnie dalsze plany; nowe zasilanie do nuforce’a odczuję już przy obecnych słuchawkach, a o nowych kablach pomyślę, jak już sprawię sobie nowe słuchawki. Mocno mnie kusi jedna z ofert używanego egzemplarza na allegro…
      Pozdrawiam,
      Grześ

    • Służę. Jeśli jeszcze nie nabył Pan Icona (choć oferta z allegro wydaje się sensowna) i nie musi to być sprzęt zewnętrzny, w grę wchodzi jeszcze rzeczony SC808 z Bursonami, którego mam wystawionego w ogłoszeniu zbiorczym na forum wraz z innym sprzętem: https://forum.audiofanatyk.pl/topic/3640-s-wyprzeda%C5%BC-zb%C4%99dnych-s%C5%82uchawek-kabli-pad%C3%B3w-akcesori%C3%B3w-bloga-af/
      Odpadną koszta zasilania, a efekt końcowy będzie równie dobry. Oczywiście to tylko opcja, do której absolutnie nie namawiam, zwłaszcza jeśli sprzęt zewnętrzny jest tutaj wymogiem.
      Również pozdrawiam.

    • Mówiąc o używanym egzemplarzu, miałem na myśli słuchawki, bo Icon jest już u mnie od jakiegoś czasu 🙂 Udało mi się go zakupić z kablem USB Wireworld Ultraviolet, choć po prawdzie, to nie wiem, czy i na ile kabel USB wpłynął na dźwięk – oryginalnego kabla nie było w zestawie. Ale dziękuję za propozycję. Z tego ogłoszenia znacznie bardziej zainteresowały mnie pady i obicie pałąka, choć do zakupu słuchawek jeszcze względnie daleko.

    • Rozumiem, nie ma sprawy 🙂
      Obicie przyda się Panu wtedy, gdy trafi Pan na używany egzemplarz po przejściach lub w wersji Vegan i chciałby przejść na skórki. Pady Dekoni z kolei dają znacznie więcej miejsca na uszy niż pady fabryczne z modeli sprzed stosowania przez Audeze pianki pamięciowej, choć grają ciemniej, w stylu LCD-X lub bardziej LCD-MX4. Oba te elementy jednak mogą mocno uratować opłacalność przy nabywaniu słuchawek w gorszym stanie, ale dobrej cenie. Niedawno widziałem LCD-2 za 2000 zł z drobnymi uszkodzeniami drewna i uszkodzonymi nausznikami, także w ten właśnie sposób można się obronić i wyjść ostatecznie na plus, jeśli tylko słuchawki same z siebie mają wszystko w porządku w środku.

    • Stara wersja bez Fazora i z pękającymi muszlami w okolicach gniazd wtyków. Polemizowałbym że jest to „najlepsza” wersja.

  7. Dzień Dobry,
    Panie Jakubie zachęcony recenzjami i czytaniem forum.audiofanatyk – DZIĘKUJĘ 🙂 , stałem się właścicielem LCD2F (model z 2020) oraz NuForce DAC-80 i Burson Soloist MK2 – jestem BARDZO zadowolony. Zmieniły się na + możliwości więc i w systemie chciałbym zrobić krok do przodu. Planowałem Soloista MK2 zmienić na Conductora V2+ ale okazuje się, że bezpieczniejszą drogą będzie system Pathos. I tu nasuwa się pytanie związane z możliwościami budżetowymi rozłożonymi w czasie, a mianowicie czy w pierwszym kroku zostawić DAC80, a kupić Aurum i sprzedać Soloista, czy lepiej kupić Converto MK2 sprzedać Soloista i DAC80, a potem ewentualnie nabyć Aurum? Docelowo chciałbym jeszcze posiadać jakiś zestaw STAXa (DAC80 wg opinii Pana Jakuba jest super połączeniem ze STAX przynajmniej 3100) czy Converto MK2 godnie zastąpić może DAC-80 jako źródło dla STAX?
    Pozdrawiam
    Jarek

  8. Witam, odświeżę trochę dyskusję. Zakupiłem LCD-2 wer 2020. Chciałbym kupić kabel zbalansowany aby podłączyć to do wzmacniacza Fiio K9 Pro. Chciałbym podmianą spowodować powiększenie sceny. Czy hybrydowa Forza Claire HPC będzie dobrym wyborem, czy raczej celować w Noir Hybryda? Pozdrawiam serdecznie. Super recenzja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *