Są urządzenia tanie. Są też i bardzo tanie. Ale zdarzają się i ultra tanie, które są tak tanie, że aż stają się produktami egzotycznymi. Gdy ktoś pyta o wzmacniacz lampowy, na myśl przychodzą mi urządzenia hybrydowe i pełnolampowe od min. 1000 do 3000 zł. Są tam urządzenia, pod którymi spokojnie mógłbym się nie tylko podpisać, ale i kupić sam dla siebie (w sumie jedno z drugim jest tożsame). Ale wzmacniacz hybrydowy za 200 zł? Na dwóch lampach? Z wymiennymi OPA? To już nie przelewki. Jednym słowem kolejne poszukiwanie granicy opłacalności w sprzęcie, na którym – teoretycznie – nie powinno się oszczędzać. A może jednak? Może jesteśmy naiwni płacąc za drogi sprzęt audio, zamiast skupić się na prostych konstrukcjach za grosze, bo to w nich drzemie prawdziwa siła i esencja dźwięku? Sprawdźmy.
Jakość wykonania i konstrukcja
Urządzenie to jest w rzeczywistości rebrandowanym wzmacniaczem Nobsound NS-08E i XuanZu X2-U909, gdzie pierwszy widnieje nawet na instrukcji dołączonej do opakowania, a ten drugi na zasilaczu sieciowym. Nobsound kosztuje jednak 50$ i trzeba liczyć jeszcze podatki, cło oraz shipping, a także brak krajowej gwarancji. Także już na starcie zyskujemy jakąkolwiek krajową ochronę w przypadku problemów technicznych.
Opakowanie i obudowa
Samo opakowanie jest bardzo oszczędne i sprowadza się do załadowania wszystkiego do jednego kartonika, w którym wzmacniacz i lampy są osobno zawinięte folią bąbelkową. Nie powinno im się jednak nic specjalnego stać.
Wizualnie sprzęt jest troszkę niekonsekwentny. Można również zwrócić uwagę na kompozycję wizualną, czyli złoty front do czarnego korpusu, na którym są typowe żarniki lamp podświetlonych niebieskimi diodami (pełniącymi rolę diod zasilania). Misz-masz niestety, ale powiedzmy że to kwestia gustu. Choć naklejkę „QC PASS” pełniącą rolę plomby gwarancyjnej na frontowym panelu można było już sobie odpuścić. Zwłaszcza że blokuje nas ona przed wymianą kości OPA.
W zestawie zabrakło mi nawet najprostszego kabla jack-jack lub jack-RCA. Wiem, że podnosiłoby to koszt urządzenia, ale jednak uniemożliwia użytkowanie sprzętu faktycznie wprost z pudełka.
Pobór prądu oraz wydzielanie ciepła
Przy rozruchu urządzenie pobiera ok. 7,5-9,5 W i majestatycznie „pierdzi”, tj. dławi się, jeśli podłączone są w tym czasie pod nie słuchawki, sygnalizując to mrugającymi diodami w cokołach. Tym samym sprzęt powinien być raczej włączany z odpiętymi słuchawkami. Podczas pracy pobór prądu spada i stabilizuje się na poziomie 5,6 W.
M08E nie wydziela aż tak dużo ciepła jak mogłoby się wydawać i choć ciepły niewątpliwie jest, nie rozpuszcza się w rękach. Zasługa tego jest w kompletnie odsłoniętych lampach oraz obudowie pełniącej rolę również radiatora (i ekranu, plus pomaga w tym odseparowane zasilanie).
Lampy i OPA
Sprzęt wykorzystuje dwie chińskie mini-lampy 6J3 oraz dwa podwójne wzmacniacze operacyjne NE5532P na stolikach DIP8 (wszystko wymienne). Układ nie posiada żadnych zabezpieczeń ani funkcji soft-start.
Jest to tak prosty i goły sprzęt, zaprojektowany tak prosto jak tylko się da i co koresponduje z bardzo niską ceną urządzenia. Nie koresponduje z nią natomiast moc wyjściowa, która przy 32 Ohmach sięga 1,1 W. To sporo jak dla tak małej impedancji i są to dobre waty w tej cenie.
Jakość wykonania i obsługa
Przy tak tanim sprzęcie na pewno poczynione zostały jednak daleko idące oszczędności i dlatego naprawdę nie ma co się łudzić, że nie będzie w tym względzie z mojej strony uwag. Ale też nie jest w sumie tak źle. Jakość wykonania jest na poziomie FX-Audio DAC X3, a więc znośnie.
Podstawową wadą fizyczną jest bardzo krótki kabel zasilacza sieciowego (tylko 1 m) oraz brak zabezpieczenia lamp przed fizycznym uszkodzeniem. Są kompletnie odkryte, co jednak jest dopuszczalne w takich konstrukcjach i jakoby wpisuje się tu w nurt oszczędnościowy. Przycisk włączający umieszczono z tyłu, zaś wejście sygnału z przodu (razem z wyjściem). Powinno być na odwrót, bo tak byłoby praktyczniej. Złącza jack 3,5 mm niepotrzebnie zagnieżdżono w grubej płytce frontowej, co może utrudniać dostęp przy użyciu kabli o dużych obudowach wtyków.
Zabezpieczenia
W temacie zabezpieczeń, urządzenie nie posiada ich także na stopniu wyjściowym, przez co przy wkładaniu i wyjmowaniu słuchawek, a także włączaniu, słyszalne są głośne trzaski i stuknięcia. W recenzji udało mi się to może nie obejść, co zniwelować w większym stopniu, ale będzie się to wiązało z dodatkowymi kosztami (EarBuddy lub cokolwiek pełniącego rolę filtrującą).
Potencjometr
Kwestii gustu nie będzie jednak podlegał potencjometr. W egzemplarzu testowym balans był w dużym zakresie regulacji przesunięty na prawo, co jest niestety częstą wadą wśród budżetowych konstrukcji i trafienie na takowy to dzieło przypadku, ale o całkiem sporym prawdopodobieństwie. Potencjometr ma niepotrzebnie zrobione „ząbkowanie” podczas kręcenia, jak również swoją gałką ociera o powierzchnię płytki frontowej. Ponieważ gałka jest jedynie nasadzana, istnieje możliwość dania tam dystansu w formie podkładki, co zniweluje problem. Nie uda się tego jednak zrobić z tym, że potencjometr nawet skręcony na minimum nie powoduje absolutnej ciszy i urządzenie nadal bardzo cichuteńko sobie gra w tle. To tylko potwierdza, że trafiła mi się słabsza kostka potencjometru.
O ile więc M08E nie jest produktem bezkrytycznym na tym etapie, choć trzeba brać poprawkę na jego ekstremalnie niską cenę, o tyle przed finalnym osądem musimy jeszcze rzucić okiem na to, co serwuje brzmieniowo.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze szczegółowym opisem sprzętu posiadanego, a który to przewija się również i w tej recenzji w jej treści.
Urządzenie testowe zawsze zostawiam sobie włączone dla pewności na 24-48h z tytułu profilaktyki (wygrzewanie, adaptacja itd.) przed krytycznymi odsłuchami.
Sprzęt testowy:
- Konwertery C/A: Pathos Converto MK2
- Wzmacniacze: Pathos Aurium (2x 6N1P-EW OC)
- Karty dźwiękowe: Asus Essence STX (2x MUSES8820 + TPA6120A2), AudioQuest DragonFly Cobalt
- Okablowanie analogowe: AF Balancer4 FLEX XLR, AF Connector2 Signature RCA, AF AC3B
- Okablowanie cyfrowe: ViaBlue KR-2 Silver USB, ViaBlue H-FLEX
- Słuchawki do porównań bezpośrednich i roli punktów odniesienia: AKG K240 MKII Made in Austria, Audeze LCD-XC, Sennheiser HD800, Etymotic HF2
Jakość dźwięku
Tu następuje na szczęście przełom. Brzmieniowo M08E o dziwo nie robi złego wrażenia i to nie tylko z perspektywy np. K240 MKII, które jestestwa tego wzmacniacza do szczęścia w zasadzie nie potrzebują, ale też i poważniejszych par słuchawek. Zadziwiające, ale dźwiękowo nie będę miał żadnych uwag co do tego sprzętu. Nie wprowadza do ustroju zła, nie zamula, nie zaokrągla dźwięku na siłę, gra ze swoją własną manierą i upraszczającą tendencją, ale nie w sposób ofensywny.
M08E to taka troszkę stereotypowa lampa, która jest przyjemna i zaokrąglona na skrajach, ale nie do przesady. To prawdziwe wybawienie, jeśli ktoś potrzebuje ekstremalnie taniego wzmacniacza i nawet nie śnił o rozwiązaniach lampowych, posiadając jednocześnie słuchawki nieco jaśniejsze lub którym sprzęt źródłowy nadaje nie tego „smaku” którego można byłoby się spodziewać.
Bas ulega pewnemu lekkiemu spowolnieniu i „odtechnicznieniu”, robiąc się jak pisałem bardziej zaokrąglony i misiowaty. Podzakresy niższy i wyższy ulegają temu środkowemu w tej konfiguracji. Średnica nasyca się delikatnie względem źródła, trochę zagęszcza, zaś góra robi gładsza i potulniejsza, ale nie odkrojona czy przyciemniona na potęgę. Jedynie scena ulega tu zmniejszeniu i mogłaby być jakkolwiek większa, ale taka jest już natura lamp, że więcej inwestują w wolumen dźwięku niż jego przestrzenność. Niemniej gra to miło i muzykalnie, także fani bardziej przyjemnego dźwięku, ale nieobdarzeni klęską bogactwa, będą w tym wymiarze wysoce myślę zadowoleni.
Z drugiej strony to jest tak, że każdy kij ma dwa końce i o ile sprzęt będzie nam służył za dodatek i rozwinięcie toru, to tylko do pewnego momentu, gdy maniera lamp i taniość komponentów zaczną dominować nad tym, co można całościowo z danego ustroju wyciągnąć. Sam sprzęt źródłowy także będzie miał tu swoje rzeczy do powiedzenia, tak samo jak okablowanie, ale nie łudźmy się, że użycie kabli w cenie nawet samego urządzenia spowoduje, że zagra ono magicznie lepiej. To po prostu zwykły sprzęt dla zwykłych ludzi, którzy jednak wymagają, aby poziom przyjemności był na adekwatnym lub wyższym poziomie.
Pochwała M08E należy się za to, że sprzęt nie przekazuje przebić od źródła (w moim przypadku) oraz nie brumi oraz szumi. Szum na K240 MKII jest niewyczuwalny i dopiero na Etymoticach HF2 daje się go usłyszeć. Jakość dźwięku stoi więc całościowo w kontraście do wrażeń z akapitu o jakości wykonania, która generalnie też nie jest jakaś specjalnie zła. I to jest właśnie to, że jeśli przychodzi mi już pod palce słowo krytyki wobec M08E, to tylko w wymiarze wszystkiego prócz brzmienia i jeśli już, to przypomnienie sobie o cenie tego urządzenia skutecznie hamuje ręce przed lataniem po klawiaturze i pisaniem w kółko tego samego. A i tak pewnie jeszcze takie sytuacje będą miały miejsce.
Dlatego podsumowując akapit brzmieniowy: jest o dziwo bardzo dobrze. Jeśli tylko szukamy lampowego sznytu za dosłownie grosze, gramy na efekt wygładzenia i przyjemności, interesuje nas bycie audiofilem za grosze™, to M08E potrafi te przysłowiowe „coś tam, coś tam”. Poważnie, całkiem fajnie się tego sprzętu słuchało i to też nie na siłę ani w kontraście do bardzo taniutkich urządzeń, a tak po prostu i po ludzku.
Opłacalność
Największym problemem przy takich urządzeniach jest jednak adekwatne ustalenie pułapu naszych wymagań i ocena w ten sposób opłacalności (plus oceny końcowej). Przy 200 zł można byłoby założyć, że jakkolwiek bezproblemowe działanie jest już sukcesem, ale też można pokusić się o faktyczną ewaluację wartości sprzętu, biorąc (albo i nie) poprawkę na bardzo niską cenę. Funkcjonuje też tu pogląd, że w tej cenie nie kupuje się sprzętu tego typu, bo jest to proszenie się o kłopoty. Sumarycznie daje to 4 perspektywy:
- produkt w tej cenie działa i to wystarczy,
- produkt w tej cenie jakkolwiek spełnia swoje zadanie względem większych i droższych urządzeń,
- produkt powinien być oceniony bezwzględnie, bez patrzenia na cenę,
- cena dyskwalifikuje produkt całkowicie (tj. za tanio).
Pierwszy sposób patrzenia jest wysoce pobłażliwy, ale będący też tym luźniejszym rozwinięciem sposobu drugiego, który wydaje mi się z kolei najwłaściwszy. Trzecia perspektywa byłaby już zbyt krzywdząca, bo jednak z reguły nie kupi się sensownego sprzętu w tak śmiesznie małych pieniądzach, choć wciąż pewne pryncypia godne wzmacniaczy byłoby dobrze, aby sprzęt spełniał. Czwarta zostaje się tym, którzy trafili w taką recenzję zupełnym przypadkiem lub mają świadomość, że jest to zakup trochę na siłę i lepiej jest dozbierać i kupić coś po prostu lepszego. Problem w tym ile należy dozbierać i do czego?
Z markowego sprzętu opartego o rozwiązania tranzystorowe po głowie chodzi mi FiiO K5 (600 zł), a z tego mniej markowego chociażby O2 (ok. 500 zł). Mamy także SMSLa SAP-II PRO (350 zł). Znajdzie się też troszkę tańszych i przenośnych układów od FiiO czy Toppinga, choć powiedzmy że skupiamy się na tych bardziej stacjonarnych rozwiązaniach. Mamy też cały wachlarz DACów, ale to wciąż tranzystory i niekoniecznie z dużą mocą wyjściową.
Z rozwiązań typowo lampowych (hybrydowych) i może wręcz bliźniaczych względem M08E mamy np. PJ.MIAOLAI M1 lub ZHILAI D1, oparte o lampy 6J9 i mające na pokładzie bardzo podstawowego DACa na PCM2704. Bardzo podobne w budowie klony, kosztujące kiedyś ok. 275-300 zł. Kiedyś, bowiem dziś trudno jest je znaleźć i co wskazuje na sezonowość tamtejszych konstrukcji. Tak samo Lynepaudio A962, oparty także o dwie lampy 6J9, który kosztował 230 zł i też zawierał na pokładzie układ USB (brak danych jaka to była kość). Pytanie zasadnicze, czy miałoby to szansę zagrać lepiej od „gołego” wzmacniacza? Trudno powiedzieć.
Z hybryd można jeszcze kusić się na pół-nagiego Bravo Audio V2 opartego na lampie 12AU7 z drugiej ręki (ok. 80 USD) lub próbować szczęścia z jakimiś droższymi xDuoo. Wciąż będzie to jednak więcej niż pułap cenowy M08E i nie wiadomo – przynajmniej dla mnie – z jakim efektem końcowym. Być może nawet niewartym zachodu albo generującym kłopoty użytkowe. Także przy 200 zł trudno jest mi wskazać sprzęt, który byłby jednocześnie konkurencyjny, lampowy i jakkolwiek dostępny. Zdaje się, że M08E mimo wszystko trafił w pewną niszę, której chyba nikt nie był w stanie do tej pory zapełnić (lub może po prostu zejść tak nisko z ceną). Jeśli więc naprawdę nie mamy absolutnie żadnych możliwości finansowych na jakiekolwiek droższe rozwiązania, jednocześnie preferujemy ponad wszystko lampowe brzmienie, z pomocą przychodzą takie właśnie rozwiązania jak M08E.
Kompromisy…
Jak pisałem, paradoksalnie to nie jakość dźwięku jest tym, za co M08E dostaje u mnie po uszach, a rzeczy poboczne, na których tu zaoszczędzono (inaczej sprzęt byłby nieopłacalny w sprzedaży). Od balansu kanałów wynikającego z kiepskiej jakości potencjometru, będącego utrapieniem chyba większości urządzeń budżetowych, przez bardzo krótki kabel zasilacza sieciowego i brak kabla przyłączeniowego w zestawie, po głośne puknięcia słyszalne w słuchawkach przy włączaniu i wyłączaniu urządzenia oraz mniej przy podłączaniu i wypinaniu słuchawek. Można powiedzieć, że dostajemy to za co płacimy, ale nie jest to określenie w tym wypadku pejoratywne, a raczej suche stwierdzenie faktu.
Załóżmy że urządzenie miałoby:
- dłuższy kabel od zasilacza lub w ogóle inny zasilacz sieciowy,
- lepszą jakościowo obudowę,
- lepszy potencjometr,
- może trochę inaczej zrobioną topologię gniazd,
- pełniejsze wyposażenie.
to nie dałoby się utrzymać go w 200 zł. Jednocześnie z prawie wszystkim z tej listy jesteśmy teoretycznie w stanie sobie poradzić:
- do zasilacza możemy dokupić przedłużacz elektryczny,
- kabel liniowy będziemy w stanie też sobie dokupić,
- balans możemy ustawić w systemie Windows ręcznie (jeśli nie interesuje nas zwrot sprzętu lub wysyłka gwarancyjna),
- po włączeniu i przed wyłączeniem profilaktycznie wypinać słuchawki skręcając głośność na 0.
Punkt z balansem listuję oczywiście zakładając, że trafi się dokładnie taki sam problem w naszej sztuce. Trochę nie do końca koreluje z tym naklejka o zdaniu kontroli jakości, chyba że to tylko moje wymagania co do balansu się w jej ramach nie mieszczą.
…i możliwości
Urządzenie wciąż pozostawia pewne pole do manewru ponad tym co napisałem wyżej. Możemy bowiem pójść jeszcze dalej niż i – kosztem gwarancji – urządzenie otworzyć, aby wymienić bądź ulepszyć niektóre komponenty samodzielnie. Nie jest to szukanie na siłę plusów, bowiem sprzęt daje nam przecież takie możliwości wprost z pudełka. Od ręki możemy zastosować lepsze wzmacniacze operacyjne niż znajdujące się na pokładzie NE5532P. Możemy również zastosować inne lampy niż 6J3. Oba te elementy, o ile nie mogę ich sprawdzić bez zrywania plomby, powinny wpłynąć na dźwięk. W temacie OPA trudno powiedzieć jakie układy zastosować, ale przykładowo koszt dwóch SS V5i-D to ok. 300 zł, a więc duże doinwestowanie, które nie ma raczej tu żadnego sensu. Prędzej można próbować z tańszymi układami, takimi jak stare dobre LM lub LME za ok. 30-40 zł (para).
Natomiast lampy 6Ż6P NOS, jako zamienniki produkcji rosyjskiej, to ok. 45 zł za dobieraną parę. Choć nie jesteśmy ograniczeni tylko do takich. Bardzo proszę:
6J1, 6ж1П, 6AK5, 6BC5, 403A/B, 5654, EF40, EF95, CV850, 6J2, 6ж2П, 6AS6, CV2522, EF11/732, CV4011, 6ж3П, EF96, CV848, 6BC6, 6AG5, 6J4, 6ж4, 6136, 6BX6, 6AC7, EF94, 6AU6, 6J5, 6ж5П, EF80, CV2521, 6F36, 6AH6, 6AN5, 6K4, 6K5, 6K4П, 6BA6, 6DA6, EF89/93, 5749.
Powyżej mamy listę kompatybilnych lamp, z oryginalną pisownią, jakie możemy zastosować wg producenta w zastępstwie 6J3.
Na pykanie podczas włączania i wyłączania, ale też i wkładania słuchawek do urządzenia, możemy zastosować coś w stylu iFi Audio EarBuddy. Zwłaszcza posiadacze słuchawek typu IEM mogą nad takim rozwiązaniem się zastanowić, choć nie widzę sensu stosowania M08E z takim rodzajem sprzętu. Słuchawki stacjonarne nie powinny już mieć jednak z tym problemu. Aby sprawdzić czy ubytek głośności nie będzie dla nas zbyt duży, ustawiając na źródle -16 dB. Jeśli nadal mamy zapas, możemy spokojnie zainwestować w takie rozwiązanie, choć będzie to – tak jak przy OPA i lampach – znów dodatkowy koszt.
Długość kabla od zasilacza, jeśli nie chcemy bawić się w typowe przedłużacze sieciowe, można załatwić poprzez zastosowanie innej jednostki zasilającej o podobnych parametrach. Ponownie – nowy zasilacz to dodatkowy koszt, liczmy tak ok. 50-60 zł.
Wreszcie, jeśli chcemy pobawić się na poważnie i trafimy na podobny problem co testowana sztuka, możemy przelutować potencjometr na inny, który będzie być może lepszy i pozbawiony wad. Także i on może ewentualnie zwiększyć jakość dźwięku.
Sumarycznie jednak będzie to nas kosztowało i najbardziej opłacalnym rozwiązaniem wydaje się po prostu dokupienie przedłużacza elektrycznego do istniejącego już w zestawie zasilacza, a także wymiana tylko samych OPA. Co prawda bardzo mocno rekomendowałbym też stosowanie EarBuddy’ego, ale tu już każdy musi sam ocenić, czy chce inwestować kolejne pieniądze, zamiast pomyśleć nad czymś może nie-lampowym. Choć straci wtedy ten jak pisałem lampowy sznyt i podważy być może w ogóle cały sens zakupów.
Dla kogo więc M08E?
O M08E można zatem powiedzieć, że to bardzo kompaktowy, ultra-prosty, ultra-budżetowy wzmacniacz słuchawkowy dla do bólu oszczędnych i potrzebujących czegoś, co nie tyle po prostu działa, co jeszcze przy okazji dostarcza faktycznie dobry dźwięk jak na swoją cenę. To urządzenie dla osób, które godzą się na różnego rodzaju kompromisy jakościowe i skupiają się na tym, co najważniejsze, a więc wzmocnieniu sygnału i nie zepsuciu przy okazji wrażeń jakościowych, tudzież ukierunkowaniu ich w odpowiedni sposób. M08E obsługuje słuchawki 18-600 Ohm (czemu akurat 18?), dając przy 32 Ohmach ok. 1100 mW, także wbrew pozorom jest w stanie zaoferować trochę „sosu” i prądu.
Przydatność M08E będzie miała miejsce jednak głównie przy tym bardzo tanim sprzęcie źródłowym, jak integry komputerowe czy bardzo proste DACi. Przy takim jak DragonFly Cobalt jego egzystencja nie daje żadnych namacalnych profitów, a wręcz zaczyna już ciążyć na dźwięku i bardziej go upraszczać niż wzbogacać i nasycać, także ten pułap uznałbym za twardą granicę zastosowań.
Co do słuchawek, sprzęt widziałbym z tymi grającymi jasno lub na planie „V”, bo to im może najbardziej pomóc. Nie sprawi że przeraźliwie jasne słuchawki będą nagle potulne jak baranki, ale ładnie wykończy ich dźwięk na tyle, aby korzystanie było znacznie przyjemniejsze niż do tej pory.
Cieszyć się też powinni ci użytkownicy, którzy desperacko potrzebują jak najtańszych watów do swoich słuchawek. Słuchawki o impedancji 100-120 Ohm powinny dać tu sobie radę bez żadnych problemów (np. K612 PRO), a sam sprzęt wprowadzić w podkoloryzowany świat brzmienia lampowego, nawet mimo faktu że jest to wzmacniacz hybrydowy. Użytkownicy IEMów powinni z niego korzystać tylko przez adaptery pokroju EarBuddy, które skutecznie niwelują delikatny szum tła i pyknięcia przy wpinaniu słuchawek, choć podnoszą koszt o prawie 50%.
Sprzęt nie będzie za to pisany nikomu, kto zwraca lub będzie zwracał uwagę na cokolwiek z listy, którą wymieniłem wyżej. Żądasz jakości? Chcesz lepszej obudowy? Większej liczby złączy? Zatem płać. Nie ma tutaj drogi na skróty, o ile ktoś nie będzie skłonny wprowadzać samodzielnych przeróbek do M08E i ryzykując utratą gwarancji oraz zniszczeniem sprzętu próbować wyciągnąć z niego jeszcze więcej.
Nie widzę też sensu zakupu M08E jako sprzętu docelowego lub nawet tymczasowego do znacznie droższych słuchawek. Osoby z czułymi, drogimi słuchawkami, powinny umieć powiedzieć B, jeśli powiedziały A i zakupić adekwatny dla nich sprzęt. Inaczej wygląda to jak kupienie Porsche na gaz i jazda „na farta” na starych oponach oraz chrzczonej benzynie od ruskich, bez przeglądu i OC. Kupując drogie słuchawki należy zrobić sobie i im przysługę kupując znacznie lepszej klasy sprzęt. Odnośnik cenowy (tanie do drogiego) jest tu oczywiście umowny i mocno zrelatywizowany, ale w ogromnej większości przypadków będzie rozumowaniem prawidłowym.
Sprzęt może być – jako już taka myśl na koniec – całkiem ciekawy dla osób, które… chciałyby być może podejść do niego jako do bazy do jakiegoś własnego projektu DIY. Nawiązując do wszystkich rzeczy wypisanych w akapicie o możliwościach, mamy tu de facto kompletne urządzenie, na którym można spróbować pobawić się chociażby we własną, większą obudowę i zintegrowane zasilanie. Być może dałoby się jeszcze coś więcej z tego wyciągnąć, choć równie dobrze możemy spróbować poszukać jakichś DIY-kitów i osobnych płytek. Oczywiście nie będzie wtedy żadnej pewności jak to zagra i czy gra jest w ogóle warta świeczki, więc pójście „na pewniaka” w tą konstrukcję do dalszych przeróbek niekoniecznie jest pozbawione sensu. Ale to tak jak mówię luźna myśl i bardziej ciekawostka dla ambitnych.
Podsumowanie
Mozos M08E pokazał się od bardzo przewidywalnej strony brzmieniowej, grając jak po prostu budżetowa lampka. Dźwiękowo o dziwo nie jest źle: wysoce przyjemne, nasycone brzmienie o zaokrąglonych skrajach basowym i sopranowym, stawiające na wypełnienie, muzykalność oraz treść zamiast na technikalia, zwiewność i sceniczność, jednocześnie unikając pogrubienia i spowolnienia dźwięku, a także okrojenia go z wszelakiego dobra, które przekreślałoby jego sens. Nie wygasi sopranu całkowicie, ale pozwoli jaśniejszym słuchawkom stać się przyjemniejszymi w obcowaniu na co dzień. Nie brumi, nie szumi ze słuchawkami pełnowymiarowymi, nie zbiera przebić, nie nagrzewa się jakoś szczególnie mocno, a moc jest więcej niż wystarczająca, żeby nie powiedzieć, że nie pasująca do tak małego urządzenia. Doliczmy jeszcze wymienne lampy, wymienne kości OPA, a także fakt, że kosztuje śmiesznie małe pieniądze i nie prezentuje się wcale najgorzej, choć szpeci go mocno naklejka „kontroli jakości”, blokująca nam możliwość swobodnej wymiany komponentów zdatnych do wymiany od dnia pierwszego. Sumarycznie nabija tym wszystkim sporo punktów na plus i wybija się ponad przeciętną (tj. 5/10, a więc ani nie cudo, ani nie porażka).
Wadami będą naturalnie oszczędności w osprzęcie, które musiano powziąć, aby utrzymać cenę w takich a nie innych ryzach. W tych obszarach M08E gubi po drodze punkty i to zupełnie niepotrzebnie. Prócz zerowego wyposażenia dodatkowego i niepraktycznego wyprowadzenia gniazda wejściowego z przodu tuż obok słuchawkowego (do tego w zagłębieniach), do największych zaliczyć mogę głośne strzelanie na wyjściu słuchawkowym dające się usłyszeć przy włączaniu, wyłączaniu oraz wpinaniu i wypinaniu słuchawek, a także potencjometr, który w tej konkretnej sztuce w większości zakresu prezentuje przesunięcie balansu delikatnie na prawo i brak całkowitego wyciszania dźwięku po skręceniu na zero. Spokojnie da się urządzenia używać np. z EarBuddy, choć jest to wciąż dodatkowy koszt wynoszący połowę ceny urządzenia, toteż wcześniej poczynione oszczędności zaczynają się trochę mścić. Poza więc trochę lepszą kontrolą jakości i znacznie dłuższym kablem zasilacza, nie wiem czy coś więcej winniśmy od tego maluszka w tej cenie oczekiwać. Gdybym miał ocenić wyłącznie sam dźwięk, byłaby to właściwie nawet rekomendacja, ale patrzeć na sprzęt trzeba zawsze całościowo.
Sprzęt jest możliwy do zakupienia na dzień pisania recenzji w cenie ok. 200 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach)
Zalety:
- wyjątkowo małe gabaryty
- wymienne lampy
- wymienne wzmacniacze operacyjne (ukryte w środku urządzenia)
- całkiem duży zapas mocy
- nie wydzielanie dużej ilości ciepła
- bardzo mały pobór prądu
- brak słyszalnego brumienia
- brak podatności na zbieranie przebić od źródła (PC)
- zadziwiająco przyjemne, trochę zaokrąglone na skrajach brzmienie
- ogólna jakość dźwięku co najmniej adekwatna do ceny, jeśli nie lepiej
- niemęcząca przyjemność z odsłuchu o każdej porze dnia
- uniwersalna synergia z wyraźnym naciskiem na co bardziej jaśniejsze słuchawki
- analogowy sznyt dający dobry posmak lampowego charakteru
- ekstremalnie atrakcyjna cena
Wady:
- fragmentaryczne przesunięcie balansu na potencjometrze i brak całkowitego wyciszenia w pozycji zero (przynajmniej w tej konkretnej sztuce)
- bardzo krótki kabel zasilacza sieciowego
- wejście sygnału zaraz obok wyjścia słuchawkowego niepraktycznie z przodu i w dużym zagłębieniu
- bardzo głośny trzask w słuchawkach przy włączaniu, wyłączaniu i podłączaniu słuchawek (na swój sposób wymusza zakupy dodatkowych filtrów analogowych)
- brak nawet podstawowego kabla sygnałowego w zestawie (wymusza dodatkowe zakupy okablowania)
- niebieskie LEDy są trochę antykilmatyczne (subiektywnie)
- opcjonalna wymiana wzmacniaczy operacyjnych wymaga uszkodzenia naklejki i prawdopodobnie naruszenia w ten sposób gwarancji
Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Super recenzja, bardzo wyczerpująca i pozwalająca wyrobić sobie zdanie o urządzeniu.
Mam takie pytanie, czy ewentualna współpraca z telefonem Lenovo K5, pełniącym tylko rolę odtwarzacza (na pokładzie posiada fabryczny Dolby Atmos) oraz przewodowymi słuchawkami Marshall Major III i recenzowanym wzmacniaczem, może dać odczuwalną poprawę dźwięku?
Zadaję pytanie, bo zasadniczo K5 z włączonym Dolby Atmos oraz Marshallami, gra zadziwiająco dobrze i głośno jak na jakiekolwiek urządzenia z Androidem (może znaczek Dolby wymusza jakieś ulepszenie w stosunku do standardu?)
Wracając do pytania na wstępie, to powiem, że muzykę jaką słucham to rock, ciężki rock i klasyka z przewagą utworów wokalno instrumentalnych, oratoria, itp. Wiem że rodzaj słuchanej muzyki ma zazwyczaj bardzo duże znaczenie dla doboru brzmienia. Co jest jeszcze ważne, w rocku istotny jest silny bas, gitara basowa, stopa itp., czy tutaj wzmacniacza nie nadwątli tego brzmienia, które ze swej rockowej natury powinno być wyraziste? Przepraszam za tak rozbudowane nieco pytanie. Jeszcze raz dziękuję za super recencję.
Panie Pawle,
Dziękuję za pochwałę, aczkolwiek sądząc po tak rozbudowanej formie pytania, recenzja raczej daleka jest od pojęcia „bardzo wyczerpująca”. 😉
Odpowiem ogólnie: może dać, jeśli cierpi Pan na brak mocy. Z reguły jednak stosuje się tu jakieś tanie DACi przenośne na USB-OTG typu Dragonfly Black.
Witam
Bardzo mnie ciekawi porownanie tego sprzętu do fx-audio x3, co byloby lepszym wyborem oczywiscie budzetowo do sluchawek superlux hd330?
Witam,
Raz, że dwa różne funkcyjnie urządzenia, dwa że oba mają swoje recenzje na blogu. Zachęcam więc do lektury. Zwłaszcza że sam musiałbym się jej podjąć, aby móc odpowiedzieć na to pytanie 🙂
Faktycznie, zle zadalem pytanie. Czy taki dac jak x3 wystarczy aby zasilic wyzej podane sluchawki, tak aby nie brakowalo im mocy? Strasznie czuje ze odplywaja i nie leca pelnym pasmem. Czy jednak dac bedzie za slaby do ich zasilu iprzydalby sie wzmacniacz sluchawkowy? Sluchawki maja 150Ohm
Dobry wieczór! Jestem wieloletnim czytelnikiem Pańskich recenzji, ale do tej pory nigdy nie napisałem tu żadnego komentarza – jednak i na to przyszedł moment… 🙂
Zaciekawił mnie ten wzmacniacz, bo akurat ze względu na zmiany sprzętu potrzebuję czegoś taniego, ale nie w kategorii zabawki, czy ciekawostki. Dlatego też postanowiłem skierować do Pana pytanie: czy ten wzmacniacz sprawdzi się przy korzystaniu z Beyerdynamic DT 990 Edition w wersji 250-ohmowej? Przede wszystkim zależy mi na nadaniu słuchawkom mocy; do tej pory korzystałem jedynie z kart zintegrowanych.
Witam Panie Bartoszu,
Bardzo mi zatem miło 🙂
Raczej celowałbym w coś konkretnego, ponieważ obawiam się, że będzie to bardziej wspomniana ciekawostka, chyba że NAPRAWDĘ nie ma Pan środków i potrzebuje na gwałt wzmocnienia. Edition, przynajmniej z perspektywy wersji 600-ohm, posiadają moim zdaniem potencjał wykraczający poza możliwości jakie oferuje opisywane tu urządzenie.
Panie Bartoszu,
przetestowałem te słuchawki z omawianym w recenzji wzmacniaczem i tak – spokojnie się on sprawdzi w napędzeniu tych słuchawek 😉
Pozdrawiam,
Szymon
Dziękuję za artykuł!
Czy to najlepszy wybór do 200-300zł?
Poszukuję wzmacniacza do słuchawek wymagających 100mW przy impendacji 150ohm(niekoniecznie lampowego- nawet lepiej nie). DAC to focusrite scarlett 2i4 2 gen(wzmocnienie słuchawkoe słabsze niż w smartfonie, słuchawki grają tragicznie na nim:()
Czy mółby Pan „polecić” jakiś model do jak najbardziej możliwego grania referencyjnego?
(polecić w cudzysłowie ponieważ wiem, że daleko im będzie do audiofilskiego dźwięku- ale jestem na początku drogi- taki mam entry level niestety :()
Witam, posiadam Macbooka pro, który ponoć ma kartę dźwiękową 32 bit, 96 khz i słuchawki dt 990 250ohm.
Czuje ze słuchawki bardzo obcinają niskie tony i port jack w laptopie cierpi na niedobór mocy.
Obawiam się, ze kupno taniego daca (np fiio e10k ma gorsze parametry) może pogorszyć jakość dźwięku i czy nie lepszym pomysłem byłoby kupienie takiego (prostego/zwykłego) hybrydowego wzmacniacza lampowego w wersji budżetowej (budżet do 400zl)?
Kolejnym pomysłem na jaki rozważam jest sprzedaż obecnych słuchawek i kupno wersji 80 ohm dt 990?
Witam zastanawiam sie czy ten czy jakiś inny model poleci mi pan do słuchawek Beyerdynamic DT 770
32 ohm szukam jakiegoś rozwiązania w komputerze mam kartę dźwiękową Asus Xonar DX słuchawki niedawno kupiłem są to moje najdroższe słuchawki jakie kupiłem i ciekaw jestem czy kupować ten mozos do nich
słucham muzyki elektronicznej rocka i filmowej
znalazłem jeszcze taki wzmacniacz xDuoo MT-601
Też bardzo dziękuję za wszystkie recenzje które raz na jakiś czas czytam gdy coś potrzebuję.
Mam zaufanie do Pana recenzji które są bardzo obiektywne.
Posiadam AIM SC808 bez modyfikacji. z którego byłem bardzo zadowolony.Podłączone do niego mam słuchawki sennheiser HD 580 i jakość dźwięku jest na tyle wystarczająca że nic lepszego nie potrzebuję.
Niestety karta zaczyna szwankować i prawdopodobnie będę musiał coś innego kupić.
Czy Mozos jest na poziomie sc808 chodzi tylko o jakość dźwięku.
To ma być tylko bardzo dobra alternatywa do słuchania muzyki na moich słuchawkach z komputera nie przekraczająca możliwości cenowe i muzyczne SC.
Wady opisane w recenzji mi nie przeszkadzają , chcę tylko wiedzieć czy będzie grało gorzej lub tak samo jak AIM.
Ewentualnie jak jest gorzej to ewentualnie jaka alternatywa.
Mozos jest samym wzmacniaczem, podczas gdy AIM jest kompletną kartą. SC808 jest oczywiście urządzeniem wyższej klasy na znacznie wyższym poziomie.
Mam 2 takie przedwzmacniacze. Grają neutralnie, niskie zniekształcenia. Używam w jednym z lm49720 x 2 i lampami zsrr 6ż5p, w drugim 6ah6 General Electric i opa627 (podwójny na stoliku) x 2. W pierwszym zestawie nie da rady uciągnąć słuchawek 32ohm, wzmacniacze są za szybkie, a le jako preamp dla wzmacniacza działa świetnie. Drugi zestaw wyśmienicie obsługuje słuchawki. Czasem tylko rozłącza sie kanał, pewnie też opa627 są za szybkie. Chyba przedstawię się na jrc2114dd japońskie poprawione odpowiedniki ne5532. Ogólnie ten przedwzmacniacz to super sprawa, można muzyki słychać godzinami i nie drażni, nie budzi się. U mnie był to jeden z pierwszych sprzętów dzięki któremu poczułem namiastkę hi-fi. Mam jeszcze wersję na pojedynczej lampie ecc82, używam z przejściówką na 6sn7, jednak para 6ż5p/6ah6 lepiej się sprawdza. Więcej jest powietrza w muzyce.