O amerykańskiej firmie NuForce sporo do tej pory napisałem, ale na pewno nie wszystko. Tak samo nie testowałem jeszcze nawet ich prób zbliżenia się do brzmienia rodem z high-endu, gdyż stosunkowo ciepło przez nas oceniony μDAC2 był typowym przedstawicielem popularnego nurtu mainstreamowych pudełeczek all-in-one nieprzeznaczonych pod sprzęt większego formatu. Dopiero niniejsza recenzja zatem przybliża jakkolwiek wspomniany obraz, bowiem na testach znalazł się jeden z wyższych modeli tego producenta, również jednak wywodzącego się z koncepcji maksymalnej integralności – NuForce Icon HDP.
Dane techniczne
– DAC USB pracujący w trybie 1.0 i 1.1 (do 44.1kHz /16-bit) oraz naturalnie 2.0 (do 96kHz /24-bit, za wyłączeniem trybu 88.2kHz)
– Wejścia cyfrowe Coaxial i optyczne 3,5mm (oba do 192kHz /24-bit)
– Wyjścia analogowe RCA (2.6Vrms) oraz jack 6,3mm (wpięcie słuchawek dezaktywuje gniazda RCA)
– Pasmo przenoszenia: 10Hz – 100kHz (-0.5dB)
– SNR: > 100 dB
– THD+N: 0.001% @ 1kHz
– Zasilanie: 15V, 1.6A
Moc wzmacniacza na wyjściu słuchawkowym:
– 288mW rms / 30 Ohm
– 210mW rms / 120 Ohm
– 152mW rms / 300 Ohm
– 123mW rms / 500 Ohm
– 96mW rms / 600 Ohm
– 59mW rms / 1200 Ohm
– 43mW rms / 1700 Ohm
– 35mW rms / 2000 Ohm
Jakość wykonania i konstrukcja
Pierwszy kontakt z HDP potrafi wywołać uśmiech na twarzy i stukanie się w czoło. Do rąk bowiem otrzymujemy klasyczne „NuForce’owe” pudełko, w którym zmieściłby się spokojnie 13″ laptop, a tymczasem ze środka wyciągamy urządzenie o rozmiarze dysku twardego 3,5″. Z dużej chmury mały deszcz? Bynajmniej – dzięki temu jest on bardzo dobrze zabezpieczony, a przecież trzeba też jeszcze gdzieś zmieścić osobny zasilacz, okablowanie, akcesoria. HDP jest sprzętem już na tyle drogim, że taka dbałość o rozplanowanie przestrzenne pudełka pod kątem maksymalnego bezpieczeństwa w transporcie jest godna wszelkich pochwał.
Sprzęt można nabyć w dwóch kolorach: czarnym, czerwonym, błękitnym i srebrnym. W zestawie otrzymujemy prócz samego urządzenia wszystko, co niezbędne:
– syntetyczny stojak,
– zasilacz sieciowy,
– przewód IEC do zasilacza,
– przejściówkę umożliwiającą podpięcie kabla Toslink pod gniazdo optyczne,
– porządną przejściówkę z jacka 6,3mm na 3,5mm i obsługującą poprawnie wtyczki TRRS,
– instrukcję oraz gwarancję (1 rok).
W zakresie jakości wykonania samego urządzenia nie mam naprawdę do czego się przyczepić – całość zbudowana jest z dobrze znanego nie tylko u NuForce’a konceptu aluminiowego body z „wkładem” elektronicznym (dwie płytki scalone – sekcja cyfrowa jest odizolowana od reszty) i skręcanymi ściankami. Dzięki temu sprzęt jest trwały, solidny, odporny na wiele uszkodzeń mechanicznych i ekranowany od różnorodnych zakłóceń elektromagnetycznych. Ponieważ część układu zasilającego została trwale od HDP odseparowana, dostajemy do rąk niemalże laptopowy zasilacz sieciowy z gniazdem IEC, zatem możliwe jest chociażby dokupienie sobie dłuższego przewodu, lub zastosowanie po prostu przedłużacza w sytuacji, w której jest on zbyt krótki. Wbrew pozorom jest to naprawdę spore ułatwienie i ukłon w stronę mobilności. Odseparowane zasilanie oznacza także mniejszy poziom zakłóceń z tego tytułu w środku urządzenia. HDP oparty jest o autorskie układy scalone własnej produkcji (a przynajmniej nie wiadomo mi, żeby było inaczej), zastosowane również w ich high-endowym CDP-8 (DAC) oraz przedwzmacniaczu P-8S (bardzo podobna sekcja przedwzmacniacza).
Wyglądem i wielkością HDP jest najprościej mówiąc niepozorne. Na przednim panelu umieszczono diodę zasilania / czuwania, wyjście słuchawkowe wzmacniacza pracującego w klasie A na jack 6,3mm oraz dwa duże pokrętła. Pierwsze jest klasycznym potencjometrem z włącznikiem, czyli identycznie, jak miało to miejsce w przypadku μDAC’a. Drugie pełni rolę selektora trybu pracy z oznaczeniami U, D oraz A. U oznacza tryb pracy jako DAC USB, D to naturalnie pierwsza litera od słowa Digital, czyli przyjmowania sygnału z wejść cyfrowych, zaś A jak łatwo się domyślić oznacza Analog i chwytanie sygnału podawanego na wejścia RCA (przy przełączeniu słychać charakterystyczne kliknięcie). Orientacja oznaczeń na przednim panelu jak również boczne napisy NuForce wybite na ściankach sugerują, że domyślnym położeniem, w jakim producent widzi korzystanie z HDP, jest pozycja pionowa. Dlatego też w zestawie znajduje się stopka z syntetycznego odlewu, w którą wciska się urządzenie, a które doskonale je amortyzuje i zapewnia dobrą przyczepność na różnych podłożach, np. szklanym stole, czy drewnianej ławie. Warto wspomnieć, że w zależności od trybu pracy urządzenia dioda zmienia swój kolor (U – niebieska, D – biała, A – czerwona).
Tylna ścianka to z kolei parada najróżniejszych wejść i wyjść. Idąc od góry znajdziemy tam wejście na wtyk zasilacza sieciowego, standardowe wejścia RCA dla sygnału analogowego, wejście cyfrowe coaxial, subtelne wejście optyczne, gniazdo USB typu B do połączenia z komputerem oraz wyróżniające się na tle innych śrubowe gniazda wyjściowe RCA, oczywiście wszystko pozłacane.
Zasilacz sieciowy nosi nazwę NuForce Icon-1, ale w rzeczywistości jest to jednostka Li Tone Electronics Co LTE24E-S3-1 o mocy maksymalnej 24W, napięciu 15V i natężeniu 1.6A. Sprawność zasilaczy z tej serii wynosi 75-80% wg danych producenta, więc nie jest źle, choć parametr ten jest przy tak małej mocy całkowicie do pominięcia. Ogólnie jest dobrze wykonany i nie odstaje jakością od chociażby zasilaczy laptopowych. Gdy zasilacz zostaje wpięty do prądu zapala się na nim dyskretna zielona dioda. Ciekawe jest to, że na obudowie HDP umieszczono informację o możliwości zasilenia go jednostką o napięciu o wiele u nas powszechniejszym 12V, ale w odniesieniu do modeli LTE, byłby to model S2 o natężeniu 2.0A, trudno jest mi zatem odpowiedzieć z całą pewnością na pytanie, czy tego typu zamiennik będzie się w dłuższej perspektywie nadawał, a wspominam o tym tak obszernie i szczegółowo dlatego, że część osób np. na head-fi zaleca wymianę PSU w celu polepszenia wydajności prądowej wzmacniacza, zatem może coś z powyższych informacji się kiedyś komuś przyda. Na wszelki wypadek dokładne dane i dokumentację opisywanych PSU można znaleźć tutaj.
Tak samo, jak w przypadku μDAC’a, powinienem przyczepić się do braku rozwiązań znanych np. z FiiO, tj. samoprzylepnych nóżek, aby urządzenie można było położyć i nie trzymać w pozycji pionowej, ale w świetle dołączenia do zestawu solidnej stopki i faktu zajmowania w takim położeniu przez HDP sporo mniej miejsca, byłoby to moim na siłę wyciąganym tu czepialstwem.
Zastanawiałem się, czy w ogóle o tym szczególe wspominać, ale chociażby z poczucia recenzenckiej rzetelności to uczynię – podczas pracy urządzenie w pewnym zakresie się nagrzewało, zresztą tak samo było z μDAC’iem, ale definitywnie nie jest to jakakolwiek poważna temperatura, a już na pewno nie to, co miało miejsce z Asgardem w jednej z naszych poprzednich recenzji. Także potencjalnych nabywców i czytelników uspokajam – to całkowicie normalne i pomijalne zjawisko. Co ciekawe, pewna temperatura jest wydzielana nawet wówczas, gdy urządzenie jest wyłączone (identycznie ma μDAC), ale wciąż podpięte do komputera przez port USB. Dopiero całkowite wyłączenie maszyny przełącza HDP w stan uśpienia (tli się ledwo widoczna czerwona diodka, znowu identycznie jak μDAC). Podczas pracy nigdy też nie stwierdziłem jakiegokolwiek rozgrzewania się zasilacza sieciowego, bez względu na sposób i natężenie korzystania z HDP.
Brzmienie
Różne rzeczy już słyszałem i przyznam, że do Icon’a HDP podchodziłem dosyć sceptycznie, zresztą do wielu rzeczy mi się tak zdarza podchodzić, dzięki czemu nie ulegam przesadnemu entuzjazmowi i sprzęt musi się po prostu przede mną wykazać, mając nieco trudniejszą drogę do przebycia podczas odsłuchów, ale bez rzucania mu specjalnie kłód pod nogi, a o czym staram się zawsze na wstępie napisać, jeśli takowa sytuacja będzie miała miejsce. Tyczy się to zwłaszcza droższego sprzętu, ponieważ bardzo często nie płaci się tam za faktyczną jakość wykonania i brzmienia, a … właśnie, za co? Odpowiedzi jest wiele, ale najczęściej jedna z nich pada gdzieś na polu mistyki i autosugestii. Przecież sprzęt kosztujący krocie MUSI odpowiednio do swojej ceny grać, prawda? To jest właśnie tak zwane „słuchanie ceny” zamiast sprzętu i z tego względu budowanie w sobie przesadnego entuzjazmu tylko dlatego, że siada się przed czymś droższym.
Można powiedzieć zatem, że przed odsłuchami zdążyłem uzbroić się w spory pancerz przezorności i wstrzemięźliwości. Wystarczyło jednak, że usiadłem, włączyłem, założyłem i posłuchałem. Icon HDP robi coś niesamowitego z dźwiękiem. Coś, czego nie można w pierwszej chwili sklasyfikować dokładnie, precyzyjnie, po prostu „coś się dzieje”, dzięki czemu słuchacz po prostu słucha i siedzi, choć gdyby nie krzesło, to nie byłbym pewien co do tego ostatniego. NuForce nie uderza nas w twarz porażającym dźwiękiem, tylko delikatnie głaszcze i muska, wyłaniając co rusz kolejne jego elementy, niczym postaci w dobrej książce. Jest to jednak książka wydana w dwóch tomach i jeden z nich okazuje się, że doskonale znam. Na pewno brzmi to w tym momencie trochę tajemniczo, ale w dalszej części recenzji dokładnie opiszę, o co z tym chodzi.
Generalnie to, w czym mały NuForce miałby się u mnie sprawdzać, gdybym był jego docelowym użytkownikiem, to pełnienie roli DACa USB oraz wzmacniacza słuchawkowego i jednocześnie źródła analogowego dla jednego z dwóch dodatkowych torów audio. Oczywiście same urządzenie posiada więcej funkcjonalności, ale to właśnie na wyżej wymienionych zależy mi najbardziej, a także na nich też skupiać będzie się ponad 90% przyszłych jego użytkowników.
Elementem w dużej mierze stale cechującym brzmienie HDP podczas trwania odsłuchów była jego detaliczność i precyzja. Ten sprzęt daje nam wszystko jak na tacy, wszelkie niuanse, szczególiki, ale wciąż jeszcze z pewnym minimalnym i bardzo pożądanym ograniczeniem, aby móc się w tym wszystkim rozsmakować i nie przesadzić. Wszystko jest tutaj poukładane, dokładnie posortowane w ramach jednej, wciąż integralnej szuflady dźwięków. Bas jest dokładnie taki, jaki powinien być – pełny, detaliczny, dynamiczny, ale niepozbawiony wspomnianej „nuty”. Znajdować się będzie dokładnie tam, gdzie go szukać będziemy, nie będzie zaskakiwał w absolutnie żadnym miejscu, nie napadnie nas niczym bandyta zza rogu, czy też krył się po kątach jak zaszczute zwierzę. Cały dół pasma jest tutaj wysoce kompetentny, kulturalny ale i wyrazisty, mający swój czar i urok mieszający się ze średnicą, której nie brakuje jednej kluczowej cechy – holografii. Średnica jest tu konkretna, również detaliczna i bezpośrednia, ale pokryta wyczuwalnym i niezwykle przyjemnym w odbiorze lukrem, nadającym jej posmaku, którym nie pogardzi żaden sprzęt i żaden słuchacz. O górze nawet nie wiem czy w ogóle warto pisać, ale nie ze względu na jakiekolwiek problemy, tylko jej całościowy balans. Po raz kolejny precyzja i wyważenie są po prostu perfekcyjne w stosunku do tego zakresu.
Jest jednak pewien aspekt, który poczytywałbym HDP za kluczowy dla jego muzycznej atrakcyjności i komponowania się z pozostałymi składowymi – scena. Do tej pory pod względem jej kreowania referencją były dla mnie osobiście zastosowane w dostosowywanym przeze mnie Xonarze Essence STX kości LME49720 oraz NE5532D w roli bufora. To taki mój osobisty wybór – zarówno karta, jak i wspomniane wzmacniacze operacyjne – ponieważ jakikolwiek skonfrontowany z nimi sprzęt miał naprawdę spore problemy pod względem uratowania się ze szponów tych niezwykle szeroko i precyzyjnie grających układów z wyższej półki, które sumarycznie klasyfikują ten skromny kawałek płytki PCB naprawdę wysoko, jeśli chodzi o brzmienie. Tak samo bardzo rzadko zdarza mi się sięgać w czasie testów po swój rekablowany i wiernie mi od lat służący zestaw elektrostatyczny STAX SRS-3010, a robię to tylko wówczas, gdy chcę mieć absolutną pewność, że żaden aspekt brzmieniowy się przede mną nie ukryje lub właśnie wtedy, gdy precyzyjnie muszę określić brzmienie po wyjściach analogowych – zwłaszcza w zakresie przestrzeni. Testowanie metodą A-B jest na nich tak banalnie proste, że chyba prostsze być nie mogło, a to za sprawą crossowanych wyjść RCA znajdujących się z tyłu energizera. Osobom niezbyt obeznanym lub nie pamiętającym ich recenzji wyjaśnię to w bardzo prosty sposób: dwie pary stale aktywnych gniazd RCA bez przełącznika źródła = możliwość podpięcia jednocześnie dwóch źródeł działających równolegle. W ten sposób nie ma problemu, aby w ramach jednej ścieżki muzycznej przełączyć się gładko między sygnałem RCA Xonara, a wyjściami RCA Icon’a HDP.
Okazało się, że sygnał HDP po RCA zabrzmiał … niemal dokładnie tak samo scenicznie, jak sygnał RCA Xonara. To było dla mnie kompletne i niezmiernie pozytywne zaskoczenie. Przede mną ukazała się w zasadzie ta sama scena, ta sama przestrzeń, te same świetne pozycjonowanie i niemal te same brzmienie, które z niedowierzania sprawdzałem dla pewności parokrotnie odpinając co rusz kable od SRM-310, aby wykluczyć sytuację, w której oba sygnały na siebie w jakiś bliżej nieokreślony sposób wpływają poprzez crossa. To była dokładnie ta wspomniana przeze mnie na samym początku książka, którą wielokrotnie już przeczytałem, tyle że w innej oprawie i od innego wydawnictwa. Efekt był za każdym razem identyczny lub niemal identyczny – z różnicami (in plus), które nazwać mógłbym na ogół subtelnościami (poza zauważalnie w dłuższym odsłuchu zakreślającym się basem, który na STXsie był całościowo jednak bardziej odchudzony). Subtelności te odkryć można dopiero na droższym sprzęcie odsłuchowym w zakresie najdalszych skrajów pasma, bo dopiero tam wyczuwalne stają się różnice (znów in-plus).
Z jednej strony dowodzi to ogromnych możliwości serii kart Essence, o których zresztą od lat powtarzam, jak również z drugiej wspaniałego dźwięku NuForce’a, którego mogę dzięki temu śmiało okrzyknąć sceniczną referencją w klasie cenowej do 1600zł, tak samo jak ciągle ową referencją są dla mnie wspomniane układy. Magia magią, ale na czym to konkretnie polega w tym wypadku? To proste: na realizmie głębi i szerokości, trójwymiarowości sceny, która swoim kształtem przypomina już nie typową, można powiedzieć na swój sposób „upośledzoną”, elipsę, nawet też nie okrąg, tylko kulę. To jest właśnie to, co powoduje u innych zachwyty nad tym urządzeniem – możliwości kreowania dokładnego położenia punktu w przestrzeni trójwymiarowej, bez nawet cienia podejrzeń o płaskość, jednoosiowość i eliptyczność. Sytuacja, w której NuForce stawia słuchacza, nie kwalifikuje się na inne określenie jak po prostu wzorcowa – nie sprawiająca nie tylko najmniejszych problemów w zakresie percepcji przód-tył, na czym kapituluje naprawdę przerażająca większość sprzętu, ale też dół-góra, zbliżając się powoli do granicy możliwości stereofonicznych w tym względzie. Kajam się niniejszym w prochu i popiele za swój nadmierny sceptycyzm, którego w tym momencie nie ma we mnie już ani grama.
HDP to jednak nie tylko wspomniane wyjścia RCA – z przodu przecież umieszczone jest kuszące gniazdko na dużego jacka 6,3mm, którego na potrzeby recenzji oczywiście nie można zignorować. Trzymając się dalej więc kwestii sceny, stereofonii, porzućmy egzotyczne słuchawki elektrostatyczne, które jak się okazało niezmiernie się z HDP polubiły, i sprawdźmy jak wygląda sprawa z klasycznymi rozwiązaniami – słuchawkami dynamicznymi. Tu już nawet na stosunkowo wybaczających K550 Xonar kapitulował na całej linii za sprawą swojego TPA6120A2, który mimo bycia dosyć dobrym układem, stawał się tzw. „wąskim gardłem” i swoją neutralną naturą wprowadzał zbyt wiele akustycznych kompromisów, nie mówiąc o droższych i bardziej utytułowanych słuchawkach, jak chociażby ostatnio testowane przez nas HD600. Między TPA a LME nie było już tej świetnej synergii, którą opisywałem względem sygnału po RCA i szerokie granie stawało się aż nazbyt szerokie, miejscami zbyt nienaturalne. Zjawisko takie objawia się przede wszystkim zbytnim „rozlaniem” źródeł pozornych znajdujących się najbliżej słuchacza, kreując przed nim swego rodzaju martwe pole. Cały odsłuch dzięki temu diabli biorą, gdyż brzmienie jest zbyt surrealistyczne, nieco przesterowane, wymuszone i nijak nie mogące konkurować z sygnałem znajdującym się na płytce Xonara dosłownie centymetr dalej, choć musiało tak się stać i trzeba było coś poświęcić – to był klasyczny wybór między wyciągniętym pod sam szczyt jednym sygnałem, lub dwoma uśrednionymi.
Piszę o tym tak obszernie dlatego, że NuForce wychodzi od powyższego problemu w sposób o wiele bardziej przewidywalny i pożądany. Pozostaje się szerokie granie, bardzo szerokie, z mnóstwem detali, ale nie odbywa się ono kosztem tych źródeł dźwięku, które powinny pozostać na swoim miejscu i w dużej bliskości w stosunku do słuchacza. Mało tego, wzmacniacz słuchawkowy HDP w najmniejszy sposób nie wprowadza negatywnego, suchego narzutu do brzmienia, pozostając dokładnie takim, jakim powinien być, niezwykle liniowym ale z lekką nutą muzykalności, która dodaje tu wybornego posmaku. Ten posmak to nie tylko wspomniana nuta, ale też owa holografia, czyli coś, za co nabrałem z biegiem lat niesamowitego szacunku do brzmienia elektrostatycznego. O tak, wspaniała holografia brzmienia tego urządzenia sprawia, że nawet słuchawki zamknięte nie brzmią już jak zamknięte, dźwięk roztacza się wokół słuchacza z naprawdę ogromną rozdzielczością, nie ma tu mowy o jakichkolwiek kompresjach albo półśrodkach. Tam, gdzie do tej pory można było usłyszeć głuchy pogłos, teraz pojawił się dokładnie taki dźwięk, jaki powinien być od samego początku, wyłowiony między wierszami, bez niszczenia i mącenia tego, co było już na swoim miejscu. Nie wiem jak ten mały i niepozorny przedmiot to robi, ale na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo: geniusz.
Na temat brzmienia HDP prawdopodobnie mógłbym napisać minimum 2x tyle, ale staram się trzymać mimo wszystko faktów i konkretów, aby recenzji zbytnio nie rozwlekać. Cóż zatem mogę rzec – NuForce prezentuje brzmienie, którego składowe to przede wszystkim przestrzenność, pozycjonowanie, detaliczność, precyzja i holografia. Całość kreuje na wyjściu brzmienie pełne, kompetentne i z należytym mu rozmachem, wprawiając w zdumienie, że udało je się zmieścić w tak malutkim pakiecie. Jednym słowem – rewelacja. Zatem jeśli przeczytaliście gdzieś, że Icon HDP gra tak, jak 2-3x droższe urządzenia, potwierdzam, że to prawda. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem faktu, że na tym etapie usłyszałem w HDP dokładnie „swoje” brzmienie, dokładnie tą holografię, przy której wielokroć spędzałem wieczory, przy której rozkoszowałem się tą niebywałą sferycznością przestrzeni, bogactwem detali i brzmieniem pielęgnującym moje nadwyrężone po całym dniu wytężonej pracy zmysły. Generalnie już same wyjścia RCA byłyby dla mnie solidną podstawą do wręczenia bardzo wysokiej oceny za brzmienie.
Zastosowanie
W ramach funkcjonalności HDP można na swój sposób sparafrazować Tolkiena: „jeden NuForce by wszystkimi rządzić”. DAC działający w trybie USB 24/96 z wyjściami analogowymi i wzmacniaczem słuchawkowym, do tego możliwością działania jako przedwzmacniacz i konwerter dla wejść coaxial i optycznego (oba 24/192) – po prostu ogrom możliwości podłączenia różnorodnych urządzeń, słuchawek, końcówek mocy, co tylko się chce. Nie trzeba kupować specjalnie konwertera cyfrowo-analogowego, nie ma potrzeby szukania dobrego wzmacniacza słuchawkowego, odpada kosztowanie się na przedwzmacniacz, nie trzeba kosztować się też na interkonekty. Łącznie za wszystkie wymienione urządzenia grające na dokładnie takim poziomie jak HDP zapłacilibyśmy więcej, sporo więcej, a tutaj nie dość, że otrzymujemy wszystko w komplecie, to nie musimy martwić się jakąkolwiek potencjalną synergią, a raczej jej brakiem między kolejnymi elementami składowymi. Oszczędność miejsca, oszczędność czasu, oszczędność nerwów i przede wszystkim pieniędzy, a jak dało się do tej pory zauważyć do opłacalności na Audiofanatyku przywiązujemy ogromną wagę.
Jeśli ktoś z Was swoją drogą szuka perfekcyjnego kandydata na źródło dla niższych słuchawek elektrostatycznych i co najmniej do środka cennika STAXa, tj. do modelu SRS-3170 II włącznie, to właśnie znalazł coś, co definitywnie warto przesłuchać w tym kontekście. Śmiałość tego stwierdzenia może budzić co prawda pewne wątpliwości, ale naprawdę warto ten sprzęt również i z tej perspektywy przeegzaminować na własne uszy – to lepsze niż bawić się w tzw. „mądre jajo” jak np. tutaj. Ale i też w przypadku większości innego sprzętu też można tak powiedzieć, bo jeśli cokolwiek z owej większości zostanie podpięte pod małego HDP, prawdopodobnie zagra bardzo ładnie, choć potencjalnym problemem mogą być słuchawki dynamiczne o bardzo jasnej sygnaturze – ale trzeba mieć świadomość, że niezwykle trudno jest dogodzić absolutnie wszystkim oraz że są na rynku urządzenia sporo droższe od HDP również jakoby nie bez powodu. Innym problemem z kolei mogą być modele z dużymi wymaganiami odnośnie wzmacniacza, także dopiero tutaj kończą się możliwości Icon’a w tym względzie, a czemu jakoś specjalnie się nie dziwię patrząc na pokazane do tej pory możliwości i kompaktowy rozmiar w kontekście ceny. Teoretycznie pomocny może okazać się zakup wydajniejszego zasilacza od tego, który dostarczany jest wraz z urządzeniem. Z niskooporowymi urządzeniami z kolei HDP nie ma najmniejszych problemów, tak w kategoriach słuchawek wokółusznych, jak i bardzo wydajnych IEMów.
Jeśli ktoś uzna, że kwota 1600zł to jednak wciąż trochę dla niego za dużo, może spróbować poszukać uproszczonej wersji o oznaczeniu HD, która różni się od HDP tylko brakiem przedwzmacniacza (litera P = preamp, brak wejść analogowych i cyfrowych) oraz selektora wejściowego na przednim panelu. Najważniejsze jest jednak to, że brzmieniowo wypada identycznie jak HDP, a kosztuje 300zł mniej. Można zatem za cenę mniejszej funkcjonalności parę groszy na jego zakupie zaoszczędzić, z tym że model ten został aktualnie wycofany ze sprzedaży, zupełnie niespodziewanie. Gdybyście jednak natrafili na jakiś egzemplarz, może i z drugiej ręki, warto się nim jak najbardziej zainteresować.
Podsumowanie
Można śmiało powiedzieć, że mały NuForce mnie zadziwił. Za tą cenę i prawdopodobnie sporo wyżej nie znajdziecie nic lepszego, po prostu nie istnieje rozwiązanie tak wszechstronne, tak dopracowane, tak świetnie wyposażone i tak rewelacyjnie brzmiące. Myślę, że nie będzie zbytnią przesadą, jeśli stwierdzę, że wiele osób w tym niepozornym urządzeniu odnajdzie kres swoich poszukiwań źródła do granic uniwersalnego, elastycznego i wszechstronnego, na którym nawet wybredne elektrostatyczne egzotyki czują się jak ryba w wodzie. Za 1600 zł potencjalny nabywca kupuje w zasadzie nie jedno a trzy różne urządzenia i przede wszystkim święty spokój z połączeniami, doborem, zgrywaniem, męczeniem się nie do końca pełną synergią, także widać wyraźnie, że słowa Jasona Lima odnośnie próby osiągnięcia w HDP perfekcyjnej implementacji stały się rzeczywistością. Nie mogło zatem inaczej być – pełna rekomendacja.
Co do temperatur i zasilacza. Wzmacniacz klasy A ma to do siebie, że posiada wysoki prąd spoczynkowy. Ma to swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że urządzenie pracuje w stałej względnie wysokiej temperaturze która jest niezmienna niezależnie od tego czy urządzenie jest obciążane czy nie co ma pozytywny wpływ na brzmienie. Minusem jest stały wysoki pobór prądu z sieci co jest spowodowane niską sprawnością takich wzmacniaczy nie przekraczającą 20%.
Przy założeniu że wzmacniacz ma 0,3 W mocy na kanał (łącznie 0,6 W) i sprawności 10% (czarny scenariusz) wzmacniacz będzie miał zapotrzebowanie na prąd na poziomie 6 W maksymalnie. Zasilacz 24 W o sprawności 70% da nam w sumie 16 W ciągłej mocy co jest wystarczającym zapasem na obsługę pozostałych elementów urządzenia i spory zapas. Więc wymiana zasilacza nie ma sensu. Jedyne co może sugerować taką wymianę to słaba stabilizacja zasilacza powodująca spadki napięcia w czasie jego pracy ale to można łatwo zmierzyć i wtedy podjąć ewentualną decyzję o wymianie na coś lepszego jakościowo a nie koniecznie mocniejszego
Witam, recenzował Pan także Aune x1s. Które z tych urządzeń lepiej sprawdzi się w parze ze słuchawkami Sennheiser HD 600? Pozdrawiam, Dominik
Witam,
Po to obie recenzje były pisane Panie Dominiku, aby samemu móc z ich treści wywnioskować odpowiedź. Inaczej stawia Pan pod znakiem zapytania sens ich tworzenia i poświęcany na ten cel czas. 🙂
Pozdrawiam.