Fosi Audio DS2 znajduje się od pewnego już czasu w Polecanych, ale dopiero teraz doczekał się swojej pełnej recenzji. Ta była możliwa ponownie dzięki p. Marcinowi. Swoje urządzenie podesłał bowiem jako dodatek do testowanych przed momentem Sony WH-1000XM5. I choć same słuchawki okazały się mieć pewne niedociągnięcia, w przypadku Fosiałke jest inaczej. Na bazie swoich wcześniejszych doświadczeń przewidywałem z góry spokój i brak problemów. Toteż podesłany egzemplarz miał mnie co najwyżej utwierdzić lub zawieść w tym przekonaniu.
Recenzja powstała dzięki nieodpłatnemu użyczeniu swojego prywatnego egzemplarza przez p. Marcina, któremu bardzo serdecznie dziękuję.
Jeśli posiadacie sprzęt, którego jeszcze nie testowałem i nie publikowałem jego recenzji wraz z pomiarami na Audiofanatyku, zapraszam do kontaktu. A jeśli podoba się Wam moja praca i chcecie wesprzeć ją bezpośrednio, można to uczynić kupując kable sygnowane logo Audiofanatyka. Tudzież via postawienie kawy na ko-fi lub drobny datek via suppi by Patronite.
Jakość wykonania i konstrukcja Fosi Audio DS2
Problemem często spotykanym w audio jest zależność wzrokowa. Sprzęt interpretujemy w zakresie nie tylko tego, co słyszymy, ale sugerujemy się tym, co widzimy. I jeśli widzimy maleństwo wielkości pendrive’a albo wtyku, to z automatu zakładamy, że nie ma to prawa zagrać sensownie. Ani głośno, ani czysto. Po prostu najmniejszych szans konkurowania z dużym wzmacniaczem pełnowymiarowym.
Pod względem możliwości – owszem, często nie ma na to szans. Poza tym pojawia się tu też element psychologii ceny. Wydanie 30 000 zł na potężny wzmacniacz lampowy, wykończony jak coś absolutnie egzotycznego i luksusowego, można sobie w głowie usprawiedliwić. Ale już wydanie takiej samej kwoty na sprzęt mieszczący się w dłoni i podłączany do telefonu – jak mawiał klasyk – to się w pale nie mieści.
Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że nasze słuchawki na ogół w ogóle nie potrzebują pełnowymiarowych wzmacniaczy, aby grać poprawnie, a nawet głośno. A postępująca cały czas miniaturyzacja sprawia, że w kieszeni możemy zmieścić znacznie więcej, niż np. 10 lat temu. Każdy z nas chodzi cały czas z przykładem takiego urządzenia. To nasz telefon.
Coś, co jeszcze niedawno potrzebowało dużej obudowy i wydajnych podzespołów, dziś osiąga identyczną moc obliczeniową siedząc sobie w naszej kieszeni. Jak myślicie, czy w audio nie mogło dokonać się do tej pory coś podobnego? Albo inaczej – czy zastanawialiście się, dlaczego wszyscy starają się Was usilnie przekonać, że mogłoby być inaczej? Może chodzi właśnie o to, co pisałem wyżej z wydaniem 30 000 zł? I z realnymi potrzebami Waszych słuchawek?
Fosi Audio DS2 jest właśnie takim przykładem sprzętu, który został zminiaturyzowany tak bardzo, aby być symbolem współczesnej epoki. Opisują ją dwa określenia: SoC i Made in China. Chińczycy już dawno postawili na postęp masowy, przeskakując produkcję światową i budujące ją stereotypy.
Ten sam projekt co Sonata i inni
Ale nie zawsze jest to droga usłana różami i wieczne pasmo sukcesów. Dość przypomnieć przykład Fosi Audio K5 Pro, który okazał się – delikatnie mówiąc – nie do końca dopracowanym jakościowo układem. Na papierze super, a w praktyce dostający w kuper. Niewiele tańsza od niego DS-dwójka nie ma takiego problemu, gdyż implementuje dobrze znany i rozpowszechniony projekt. Znamy go i my; wszak jest to nic innego jak TempoTec Sonata BHD Pro.
Zbliżone wnętrzności, te same układy, takie same wyposażenie a nawet ulokowanie elementów kontrolnych. Mamy tu tylko wyjścia single-ended jack 3,5 mm oraz zbalansowane 4,4 mm.
Jest dioda LED informująca o stanie pracy. A z przycisków mamy raptem tylko plus i minus do głośności. Wejście? Wyłącznie jedno USB-C. I tyle, ale czy więcej potrzeba pod słuchawki? Ano nie. Dlatego też trudno byłoby spodziewać się, żeby Fosi Audio DS2 zaprezentował gorsze rezultaty lub problemy. No, chyba że panowie postanowili coś ambitnie sknocić.
Przekonajmy się.
Jakość dźwięku Fosi Audio DS2
I rzeczywiście, malutkie Fosiałke podłączone do komputera zaczęło czynić właśnie to. Ni mniej, ni więcej. Leżąca obok Sonata BHD Pro czyniła również to samo. Działała w ten sam sposób, oferując to samo, co Fosi DS2. Również i leżące obok zwierzęta DIY, pod postacią moich projektów zwanych Bóbr i Wydra (prawie jak bohaterowie komiksu), robiły to samo. Choć większe znacznie i budowane długo, w przeciągu godziny testów zamanifestowały znak równości. Albo inaczej: to Fosi Audio DS2 zamanifestował zbieżność z nimi.
Pomiary jednoznacznie wskazały, że Fosi Audio DS2 jest czysty i równy. Nie ma mowy o jakimkolwiek faworyzowaniu czegokolwiek. Żadnych zmian tonalnych, zero odchyłów od normy. Być może to właśnie jest powodem, dla którego u nas w kraju recenzji tego urządzenia ze świecą szukać? Bo jeszcze się okaże, że mamy kieszonkową referencję za grosze. Podejrzewam osobiście, że dystrybutorowi po prostu nie chce się tego reklamować i inwestować w promocję przy aktualnie mających miejsce różnicach cenowych. O nich powiem za moment.
Na tym etapie natomiast mogę powiedzieć, że w dźwięku Fosi Audio DS2 nie usłyszałem absolutnie żadnych problemów, defektów, artefaktów. Nie zanotowałem też wpływu na tonalność parowanych z nim słuchawek. Były to trzy pary: Sony MH1, Audio-Technica AD900X oraz Audeze LCD-XC. Dwie ostatnie po modyfikacjach polegających na dodaniu odpowiednich wkładek akustycznych. AD900X mają do tego wymienione pady na chińskie, bo te od AudioLidera z Allegro okazały się kosztować krocie, a być tak niskiej jakości, że zaczęły rozpadać się i pruć już podczas zakładania. Nad opisem modyfikacji AD900X natomiast się zastanowię, jeśli czas pozwoli.
W każdym razie…
Wpływ na dźwięk słuchawek
Pomiarowo nie ma żadnego, potwierdzając tym samym subiektywne odsłuchy. Wykres Audeze LCD-XC idealnie pokrył się z tonalnością mojego toru testowego. Ta zaś pokryła się idealnie z tonalnością interfejsu studyjnego i Sonaty BHD Pro. Nie ma zatem sensu studiować z wypiekami na twarzy wpisów i relacji opisujących jakież to cudowne zmiany przyniesie Fosi Audio swoją obecnością. Te na ogół wynikają tylko z różnicy głośności, ale i tak nawet na słuch większość recenzji zagranicznych pisała o neutralności i płaskim dźwięku.
Być może zbyt niska marża, aby się wsłuchiwać i doszukiwać smaczków w transjentach.
W danych pomiarowych na końcu recenzji zawarłem rzeczony wykres dla Audeze. Owszem, niektórzy kapłani empiryzmu poznawczego zarzucają im (paradoksalnie na bazie pomiarów) nierówności i ubytki na poziomie „8 dB”. Może nie słyszeli o efekcie maskowania tonalności? Kto wie. Choć z tak złotymi uszami – powinni. Ale jako słuchawki testowe, są naprawdę super. Dobry, czysty, zamknięty planar, który dużo pokazuje i jest należycie wyczulony na wszelkie zmiany. Nie są to słuchawki może najtańsze, ale wciąż jeszcze dostępne dla typowego użytkownika, co też ma swoje zalety. I pokazujące w zasadzie to samo, co gdybym używał Sennheiserów HD800 S.
W każdym razie, Fosiałke bez problemu poradziło sobie z tymi całkiem sporych rozmiarów planarami od Audeze, zdając stawiany przed nim egzamin.
Czystość zmierzona
Wzorowa. Fosi Audio DS2 zaprezentowało się bardzo dobrze w każdej konfiguracji obciążenia, oferując czystość adekwatną do poziomu sygnału. W trybie pełnego obciążenia dla standaryzowanych 8 mW, bliskiego napięciu granicznemu, uzyskaliśmy po single-ended pełne 16 bit rozdzielczości!
Fosi Audio DS2 – zniekształcenia (HP OUT – SE) | dB CH1 | % |
THD + N, 16 Ω, 1 mW | -76,4 | 0,015 |
THD + N, 32 Ω, 1 mW | -77,2 | 0,014 |
THD + N, 300 Ω, 1 mW | -86,8 | 0,005 |
THD + N, 300 Ω, 8 mW (1,55 Vrms) | -96,5 | 0,002 |
W takich warunkach zbieranie pomiarów z wyjścia zbalansowanego nie ma w zasadzie sensu. Jeśli sprzęt nie wykazuje się uchybieniami w trybie niezbalansowanym, nie ma szans aby dał ciała po balansie. Jest to też bardzo miły widok na tle tego, co zaprezentował niemal podobnie wyceniany w Polsce braciszek – Fosi Audio K5 Pro. W przeciwieństwie do niego, DS2 jest znacznie mniejszy i prostszy, owszem, ale oparty na znanej i sprawdzonej topologii Cirrusa. Zauważcie, że wyniki są znacznie lepsze niż np. FiiO K11 R2R, który kosztuje ponad 800 zł.
Tak więc z testu czystości Fosi Audio DS2 wychodzi śpiewająco. Nie usłyszymy tego urządzenia na słuchawkach. Dźwięk będzie bardzo czysty, nawet jeśli pociśniemy głośność do absurdalnych wartości.
Moc zmierzona
To jest właśnie to o czym mówiłem wcześniej. Nie potrzebujecie moi drodzy 10W w 32 Ohmach. A słuchawki podłączone pod taki sprzęt nie pobiorą tych 10W. Nie wykorzystają nawet 99% zapasu prądowego, jaki urządzenie im stwarza. A fakt istnienia tegoż zapasu na nic nie wpływa.
Przeczy to oczywiście wykładni cedzonej na wszelakich forach audio, ale poniższa tabela wyjaśnia dokładnie co oferuje malutki Fosi DS2:
Fosi Audio DS2 – moc maksymalna (HP OUT – SE) | max mW | max Vrms | max dB (dla słuchawek o SPL 100 dB/mW) |
16 Ω | 142,5 | 1,51 | 121,5 |
32 Ω | 95,7 | 1,75 | 119,8 |
300 Ω | 10,7 | 1,80 | 110,3 |
Nawet słuchawki o większej impedancji wynoszącej 300 Ohm (np. Sennheiser HD800) bez problemu sobie poradzą przy tak skromnej zdawałoby się mocy. W rzeczywistości te 10 mW na kanał przekłada się dla typowych słuchawek o skuteczności 100 dB SPL/mW na finalnie 110 dB. Wartość ta jest troszkę tylko poniżej progu bólu. Tymczasem głośne słuchanie muzyki to wartość raptem tylko 70 dB. A mniejsza głośność = znacznie mniejsze wymagania mocowe. I to nie mające charakteru ciągłego, a co podpowiada chociażby sposób, w jaki pracują wskaźniki VU w wielu wzmacniaczach.
Impedancja wyjściowa też zmierzona
Na stronie dystrybutora nie widziałem informacji o impedancji wyjściowej, dlatego obsłużymy się sami. OI (ang. Output Impedance) mierzone wyszło na poziomie 0,58 Ohma, co jest wartością fantastyczną. Nie wiem czemu nikt się tym nie chwali, ale być może po prostu brane jest to za pewniaka. Wszak jest to urządzenie przeznaczone do pracy ze sprzętem mobilnym. W takowych utrzymanie niskiego OI jest brane w sumie jako pewnik i wymóg.
Co to dla nas oznacza, jako użytkowników? Brak wpływania na tonalność (co już potwierdziliśmy pomiarowo na LCD-XC) oraz bezproblemową pracę z IEMami, zwłaszcza posiadającymi rozbudowane mikro-zwrotnice. Właściciele modeli np. multi-BA mogą zatem myślę śmiało rozglądać się za tym modelem.
Opłacalność
Tu jest przyznam dosyć ciekawa sprawa. Pisałem na początku, że urządzenie kosztuje grosze. W sumie nie aż takie grosze, bo w Polsce, u oficjalnego dystrybutora którym jest sklep Audeos, cena Fosi Audio DS2 wynosi 350 zł. To sporo, ale sprzęt w momencie pisania tej recenzji jest i tak czasowo niedostępny.
Zamawiając z Ali (a dokładniej z oficjalnego sklepu HiFiGO), mamy ok. 225 zł.
I to już jest bardzo dobra cena. Za taki pieniądz sam bym brał, gdyby nie fakt, że mam Sonatę i nie chcę mnożyć niepotrzebnie sprzętu. Wolę środki przeznaczyć na coś, z czego my wszyscy jako społeczność audiofanatykowa będziemy mieli korzyści (np. jakiś sprzęt studyjny albo pomoce do przygotowywania recenzji).
Osoby, które nie lubią kupować na Ali, ale lubią zawsze coś zaoszczędzić i wolą mieć solidną obsługę oraz opcję zwrotu, mogą skusić się na Amazon.pl i tamtejsze 330 zł.
A skoro już wspomniałem o posiadaniu Sonaty, można ją obecnie kupić w podobnej cenie. Tempotec Sonada BHD Pro na Ali kosztuje bowiem aktualnie ~230 zł:
Widać, że między Sonatą a Fosi Audio DS2 wykreowała się rywalizacja cenowa. Ale to bardzo dobrze, bo zyskujemy na tym my – konsumenci. Obojętnie więc co byśmy nie wybrali, za ok. 230 zł możemy mieć całkiem ciekawy sprzęt przenośny. A czy czarny z okienkiem, czy gunmetalowy bez okienka, pal tam licho.
Zastosowania
Mimo wszystko urządzenia takie mają swoje pewne drobne ograniczenia. Przede wszystkim – a co wykazuje testowany Fosi Audio DS2 – nie lubią się z bardzo długimi kablami USB-C. Albo ujmę to może inaczej: nie bez powodu do zestawu dostarcza się 15 cm kabelek tego typu. Im krótszy, tym lepszy (straty sygnału, interferencja). Pamiętajcie, że po USB lecą nie tylko dane, ale też zasilanie. Dlatego im krótszy kabel, tym lepiej.
W praktyce faworyzuje to trochę podłączanie pod laptopy i telefony. W przypadku stacjonarki – da się, ale fajnie byłoby mieć jakiś sensowny HUB USB, aby straty sygnałowe minimalizować. Chyba, że nie musicie przepinać się przy samym urządzeniu, a słuchawki mają długi kabel – wówczas można podłączyć sprzęt po prostu do słuchawek i trzymać z tyłu obudowy, jako wiszącą „kartę dźwiękową”.
Co do słuchawek, ich typ jest tutaj dowolny. Napędzicie sobie za sprawą Fosi Audio DS2 wszystko, co obecnie dostępne jest na rynku. Czy to będą Austrian Audio Hi-X60, czy Sennheiser HD580, a może wspomniane LCD-XC lub AD900X, Fosi bez problemu to „łyknie”. I zrobi to na sensownej głośności wcale nie gorzej, niż gdybyście kupili coś trochę większego.
Z materiałem dźwiękowym też nie ma problemów, a jak wykazałem na wykresach, tonalność nie sprawia żadnych kłopotów natury synergicznej. Nie ma więc tutaj czegoś takiego jak „synergia źródła”. Tonalność zestawu zawsze będą ustalały Wam słuchawki.
Podsumowanie
Malutkie Fosi Audio DS2 zrobiło dokładnie to, czego się po nim spodziewałem. Zadziałało, zagrało, zrobiło to czysto i schludnie. Bez zmyślania, koloryzacji i kilometrowych tłumaczeń na temat spodziewanej synergii toru. DS2 po prostu kupujemy, podłączamy i słuchamy. A jedynym, co można tu będzie potem ulepszyć, będzie wymiana słuchawek na takie, które być może bardziej będą nam odpowiadały. Bo sprzęt sam z siebie nic tu nie dodaje, ani niczego nie odejmuje. Ot kieszonkowy wire-with-gain.
Osobiście więc z przyjemnością mogę przyznać Fosi Audio DS2 rekomendację. Świetny sprzęcik kieszonkowy za bardzo sensowne pieniądze, który pokazuje, że czasami mniej znaczy więcej. Albo kiedy po prostu mniej znaczy wystarczająco do wszystkiego.
Sprzęt można zakupić na dzień pisania i publikacji recenzji w cenie 350 zł, (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach) ale znacznie bardziej opłaca się zamówić go bezpośrednio na Aliexpress lub na upartego z Amazon.pl
Dane techniczne
Oficjalne dane ze strony dystrybutora:
- układ DAC: 2 x Cirrus Logic CS43131
- obsługa PCM: do 32-bit/384 kHz
- obsługa DSD: do DSD256
- pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (+/- 0,5 dB)
- wyjścia słuchawkowe: 3,5 mm, 4,4 mm
- złącze USB: typu C
- THD+N (3,5 mm): 0,0001%
- SNR: 130 dB
- SINAD: 109 dB
- poziom szumu: poniżej 1 uV
- moc wyjściowa (3,5 mm): 130 mW @ 32 Ω
- moc wyjściowa (4,4 mm): 510 mW @ 32 Ω
Dane pomiarowe
- Zniekształcenia harmoniczne wzmacniacza w zależności od obciążenia:
– 16 Ω / 1 mW
– 32 Ω / 1 mW
– 300 Ω / 1 mW
– 300 Ω / 8 mW - Linearność i tonalność:
– własna
– na przykładzie Audeze LCD-XC
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro, AF HA500, AF DA500
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Audeze LCD-XC, Audio-Technica ATH-AD900X, Sony MH1
- Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli Audionum
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.