Dzięki uprzejmości jednego z czytelników, w moje ręce wpadły dwa urządzenia: FiiO KA11 oraz KA1. Niestety ten ostatni okazał się nie działać (jest zasilanie, ale sprzęt nie jest wykrywany), więc skupimy się tylko na tym pierwszym.
Przyznam, że nie spodziewałem się uzyskać z KA11 tak dobrych wyników jak uzyskałem. Urządzenie to rzeczywiście daje sporo do myślenia w ramach współczesnych rozwiązań audio. Ale o tym na spokojnie i po kolei…
Recenzja powstała dzięki użyczeniu swojego prywatnego sprzętu przez p. Dariusza, któremu bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli chcielibyście abym pomierzył i opisał Wasz sprzęt za darmo na łamach Audiofanatyka, zapraszam do kontaktu. A jeśli chcecie wesprzeć bezpośrednio mój blog oraz podoba się Wam moja praca, można to uczynić via ko-fi lub suppi.
Jakość wykonania i konstrukcja FiiO KA11
Jest prosta jak budowa cepa, a co nam – ludziom prostym ze wsi rodowitym – kojarzy się wyłącznie z solidnością. FiiO KA11 to typowa „przejściówka” z jack 3,5 mm na USB-C, w której przemycono układ all-in-one CX31993. Odpowiada on zarówno za funkcję DAC, jak i wzmacniacz słuchawkowy.
Obudowa jest metalowa, a na urządzeniu umieszczono diodę LED sygnalizującą pracę. W jej trakcie sprzęt się zauważalnie nagrzewa, a co jest trochę dziwne. Sonata BHD Pro nie kojarzę, aby tak mi się zachowywała, choć jest to urządzenie większe od KA11. Natomiast może to powodować uczucie dyskomfortu.
FiiO KA11 podłączamy bezpośrednio do portu za pomocą wtyku na krótkim (5 cm) kabelku. Ma to zwiększać bezpieczeństwo gniazda telefonu. Stanowi jednakże najsłabszy punkt urządzenia i jest to wada niemal każdego sprzętu tego typu. Wyjątkiem jest np. wspomniana Sonata, która ma kabelek w całości odpinany.
Wadą obudowy FiiO KA11 jest za to z jednej strony ostrzejsza krawędź urządzenia. Bardzo łatwo o zawinięcie się urządzenia w kieszeni i porysowanie obudowy lub ekranu telefonu. Dlatego też zalecam dużą ostrożność lub zastosowanie prostych patentów. Nawet kawałek termokurczki potrafi zdziałać cuda w takiej sytuacji.
Jeśli chodzi o sposób działania, to z FiiO KA11 nie miałem żadnych problemów. Praca na Archu była bezproblemowa.
Jakość dźwięku
Każdemu urządzeniu przyglądam się z perspektywy tzw. czystej kartki, a więc bez zwracania uwagi na cudze opinie, teorie lub założenia. Sprzęt przyjechał na uczciwą recenzję i takową też dostanie. Choć nie zmienia to faktu, że mimo wszystko doświadczenie będzie do głowy dochodziło i nie inaczej jest w przypadku FiiO KA11. Zauważyłem też, że recenzji tego urządzenia specjalnie u nas w kraju nie ma. Możliwe, że jest ono za tanie, aby opłacało się je recenzować (tj. promować).
Przerobiłem już nieco „dongli” i chociażby ostatnie doświadczenia miałem z tym dołączonym do Meze Alba. Możliwość faktycznego sprawdzenia urządzenia nie tylko na słuch okazało się kluczowe. Według obiegowej opinii powinienem usłyszeć ograniczenia w dynamice oraz podwinięte skraje pasma. Same słuchawki miały również wiele zyskiwać na lepszym sprzęcie niż wspomniany dongle. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca, a on sam wielokrotnie przekraczał możliwości słuchawek, pod które był dedykowany.
Dlatego też większość opisów brzmienia sprzętu źródłowego audio niestety, ale nie ma specjalnego sensu. Tak, jak przy kablach, polega to tak naprawdę na zgadywaniu na słuch jakież zmiany wprowadza dane urządzenie. Nie ma znaczenia, czy rzeczywiście jakiekolwiek wprowadza, czy nie. W obecnych czasach rzetelna recenzja winna takie rzeczy ustalać, a przede wszystkim czy urządzenie jakkolwiek odchyla się od normy i linii bazowej.
I tu ukłon w stronę przedstawiciela branży, obecnego w komentarzach pod niedawnym artykułem o kablach słuchawkowych. Poprosił on o ogłoszenie, że wszystkie wzmacniacze, gdzie FR to linia płaska, mające zniekształcenia poniżej słyszalnego progu, grają tak samo. Zatem ogłaszam (z uwzględnieniem oczywiście impedancji wyjściowej). Chińczycy już dawno przeszli na filozofię „wire with gain”, a co samo w sobie jest podejściem słusznym i logicznym. Jest to bowiem ideał wzmacniacza jako takiego, który ma robić dokładnie to i tylko to. Owszem, często nie ma innej możliwości jak jedynie czegoś posłuchać, ale słuch nie jest przyrządem pomiarowym. Niektórzy oczywiście zawsze będą wiedzieć swoje i twierdzić inaczej, ale osobiście uważam takie małe urządzenia za świetne papierki lakmusowe. Jest to swoista kwintesencja powiedzenia „nie sądź książki po okładce”.
Równość tonalna i brak zmian na ucho
Naturalnie sprzęt podłączyłem w pierwszej kolejności i tak, jak mówiłem wyżej, posłuchałem. Popłynęła muzyka, ciało się zakiwało, noga potupała, koniec. Następnie przełączenie się na Wydrę i Bobra. I konkluzja: nie usłyszałem żadnych zmian. Następnie interfejs studyjny. Również brak względem swojego bazowego systemu. Czyli wszystko zagrało równo. Jest dobrze.
Słuchawkami testowymi były znów LCD-XC, zaś odsłuchowymi uczyniłem wyjątkowo ATH-R70x. Niby nic wielkiego, choć powszechnie uważa się w audio, że do prawidłowo przeprowadzonego testu empirycznego, winnym posiadać tor bardzo wysokiej jakości. Zgaduję, że pewnie jakieś Hifimany warte 200-300 zł, ale wycenione na 26 000 zł, dla niepoznaki. Choć na logikę, jeśli tylko najwyższej jakości system jest w stanie wykazać zmiany wprowadzone przez dongla za 200 zł, to tym gorzej dla tego systemu. Takich absurdów jest zresztą znacznie więcej. Wszystkie one sprowadzają się do wrażenia, jakby ktoś próbował na siłę walczyć z takimi urządzeniami jak FiiO KA11. Nie dlatego że są złe, bo nie są. Tylko dlatego, że są tanie i przystępne dla każdego.
Tak więc odsłuchy kończyłem w przekonaniu, że nic a nic nie ulega zmianie, a słuch mój odbicia od pionu (a raczej poziomu) nie zarejestrował. Formalnością jest więc realne potwierdzenie takiego stanu rzeczy. Co prawda słuch mój, badany regularnie, ma się świetnie, człowiek jest tym pewniejszy, gdy może znaleźć oparcie w faktach, nie ryzykując operowania na wymysłach.
Obiektywna jakość dźwięku FiiO KA11
I tu przechodzimy do kwintesencji naszej analizy.
FiiO KA11 również i w pomiarach ujawnia, że dźwięku w żaden sposób nie moduluje. Jesteśmy cały czas w granicach tej samej tonalności i czystości, co na torze wzorcowym (baseline). Ten z kolei jest tak samo wzorcowym względem innych torów wzorcowych i tak dalej. Kontynuujemy więc zasadę dowodu pośredniego. Jeśli sprzęt A zachowuje się tak samo jak B, C i D, to znaczy, że sprzęt E grając tak samo, jak A, będzie identyczny z B, C i D, choć tych już pod ręką nie mamy. Recenzent-audiofil nie ma szans tego potwierdzić w żaden wymierny sposób. Będzie się ciskał niczym pchła na grzebieniu, a i tak jedyne co mu się uda, to narazić się na śmieszność, wygrażając nią przy okazji innym. Jakiż to typowy obraz malowniczego krajobrazu złych emocji, które zagościły w tym naszym audio hobby na przestrzeni lat.
Tak więc tym razem Audio-Techniki zeszły na dalszy plan, ustępując miejsca kolejny raz Audeze LCD-XC, które zagrały dokładnie tak samo. Moglibyśmy je nawet kondycjonować specjalnymi kondycjonerami do kondycjonowania mózgu (i portfela), a i tak nic by to nie dało. Choć pewnie w mieszkaniu zrobiłoby się gorąco – tak od pogody, emocji, jak i pożaru samego urządzenia.
Jak się okazało, żaden z wymienionych czynników nie miał wpływu na słuch i ten zarejestrował wszystko tym razem poprawnie. Żadnych tekstur, faktur, kontroli basu takiej czy innej, nie uświadczamy. To swoją drogą pokazuje jak dobrze rozwinęły się tego typu urządzenia. Audio przeszło długą drogę, aby móc zapakować taką Wydrę do dongla wielkości części od długopisu.
Ale nic to, spróbujmy złapać KA11 na czymkolwiek.
Czystość
Zarówno LCD-XC, jak i testy bezpośrednie, nie wykazały żadnych problemów. Sam sprzęt również i elektrycznie wykazywał się parametrami w żadnym razie nie odbiegającymi od normy.
FIIO KA11 – zniekształcenia | dB | % |
THD + N, 16 Ω, 1mW | -76,4 | 0,014 |
THD + N, 32 Ω, 1mW | -79,1 | 0,011 |
THD + N, 300 Ω, 1mW | -87,1 | 0,004 |
THD +N, 300 Ω, 8mW | -96,0 | 0,002 |
THD maks., 300 Ω, 8mW | -103,4 | – |
Przy 8 mW mocy, sprzęt wysupłał z siebie nawet pełne 16 bit rozdzielczości, a więc można powiedzieć, że niczego więcej do szczęścia nie trzeba. Słuchawki dawno się nam skończą, aniżeli wykorzystamy potencjał tego dongla.
Sprawdziłem również wpływ urządzenia na same słuchawki bezpośrednio pod tym kątem i również nie znalazłem niczego, do czego mógłbym się przyczepić.
Moc wyjściowa
Skoro tak, to na pewno przyłapiemy to maleństwo na jakichś ograniczeniach mocowych, prawda?
Też nie do końca. Malutki FiiO KA11 okazuje się mieć całkiem mocny wykop mocowy, serwując następujące wartości:
Obciążenie | Napięcie (Vrms) | Moc (mW) |
16 Ω | 2,36 | 348,1 |
32 Ω | 2,56 | 204,8 |
300 Ω | 2,61 | 22,7 |
Mocy wystarczy do naprawdę wszystkiego, co tylko się będzie chciało pod niego podłączyć i słuchać nawet na większej głośności.
Urządzenia zasilane wprost z USB rzadko kiedy są w stanie wypluć z siebie dużą moc wyjściową, ale FiiO KA11 ewidentnie się stara. Trudno jest mi nie łączyć tego z faktem, że dongle podczas pracy się nagrzewa. Nawet wtedy, gdy nic pod niego nie jest podłączone i nie gra żadna muzyka.
Patrząc z kolei w wymiarze napięciowym, są to wartości zauważalnie większe od tego, co odnotowywałem na donglu Meze. Tam jednak było to akcesorium dedykowane stricte pod słuchawki dokanałowe i konkretny jeden model. Tutaj zaś mamy sprzęt uniwersalny, pod który równie dobrze podłączyć można dokanałówki, jak i jakieś Audeze czy Audio-Techniki.
Impedancja wyjściowa
Według moich obliczeń, FiiO KA11 prezentuje ultra-niską impedancję wyjściową na poziomie 0,56 Ohma. To wynik idealnie 2x niższy od mojego wzmacniacza testowego, choć w praktyce oba są dla słuchawek transparentne (wbrew wspomnianym różnym teoriom). Wyniki poniżej lub w okolicach 1 Ohma są w zupełności akceptowalne, gdzie za granicę uważam pułap 3 Ohm.
Tak więc FiiO po raz kolejny odnotowuje tu duży plus, a fizyka i liczby biją audiofilskie sny i bajdurzenia niemożebnie.
Szum własny
Nawet i tego nie stwierdziłem. FiiO specjalnie przygotowało to urządzenie na złość mi, abym nie mógł się do niego przyczepić. To jest autentyczny spisek i skandal, prawie tak samo wielki jak kondycjonery bez kwitów na częściach z Aliexpress za krocie.
Przy okazji mogę potwierdzić bezproblemową pracę z wtykami TRRS (Sony MH1). Co prawda byłoby dziwne, gdyby takowej nie było, ale po ostatnich przygodach ze sprzętem, który miał wg producenta cuda robić, wolę sprawdzić to sam.
Podsumowanie
Nie udało mi się złapać producenta na niczym specjalnym i trudno jest mi się do tego urządzenia przyczepić, ale nie abym na taki stan rzeczy utyskiwał. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak sprawuje się FiiO KA11.
Wielka przy tym szkoda, że KA1 okazał się uszkodzony (przysłano oba modele w jednej paczce), ale cóż, zdarza się. KA11 nie sprawiał mi za to żadnych kłopotów, choć nie weryfikowałem przyznam jego wersji firmware. Nie musiałem tego czynić – jeśli coś działa, to po co grzebać (i psuć).
W testach wyszło nam jasno i wyraźnie, że żadnych odchyłów od normy nie uświadczamy. Mocy jest sporo, impedancja wyjściowa super niska, a szumów własnych nie ma. Dźwięk jest równy i renderowany prawidłowo, bez problemów i ekscesów. Po prostu dobry, solidny dongle o prostej konstrukcji i obsłudze. Dokładnie tak, jak powinny takie urządzenia się prezentować.
Jakość wykonania
Wszystko wygląda w porządku, ale jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to sztywne odgiętki. Prawdopodobnie to właśnie zawiodło w KA1 i doprowadziło do awarii. Tu zaś wszystko działa jak należy (jeszcze). Niestety taki jest urok takich urządzeń i tak naprawdę to jedyny ich słaby punkt z perspektywy konstrukcji. Dlatego 9/10.
Jakość dźwięku
Idealna równość i parametry. Żadnych uwag, 10/10.
Ergonomia
Urządzenie ma dla mnie dwie wady. Pierwsza to ostre krawędzie przy diodzie LED, które mogą rysować DAPa lub telefon. Drugą jest nagrzewanie się urządzenia podczas pracy, co może być – zwłaszcza w lecie – nieprzyjemne. Duży skok głośności także może być w pewnych sytuacjach problemem, ale generalnie tylko dwie wcześniejsze uwagi zostawiłbym jako największe w FiiO KA11. Z tego powodu 7/10.
Część osób zwracała uwagę na zamieszanie z firmware, ale wątki na ten temat są sprzed roku i nie mam informacji, czy problemy zostały rozwiązane. Podejrzewam, że gdyby nadal były, wciąż byśmy o tym czytali.
Sumarycznie
Choć sprzęt oberwał za głupoty, finalnie i tak mamy bardzo wysokie 9.0/10. Małe i potężne urządzonko, które zaserwuje nam sporo mocy, super czystość i to za niewielkie nawet pieniądze. Czy da się taniej? Oczywiście, ale konstrukcja FiiO mnie osobiście przekonuje do siebie jako całość. No i osobiście – tak jak inne osoby z którymi rozmawiałem – preferuję coś, co w razie czego mogę odesłać tutaj w kraju na serwis.
Tak więc z bardzo wysoką notą mogę z czystym sumieniem polecić FiiO KA11 jako bardzo fajny i wszechstronny dongle. Może być to dobra opcja dla osób, które boją się kupować tego typu urządzenia od „głębokiego chińczyka” z Aliexpress i preferują dopłacić ekstra do polskiej gwarancji.
9.0/10
Na dzień pisania recenzji, sprzęt dostępny jest w cenie 199 zł w naszych krajowych sklepach. (sprawdź aktualne ceny i dostępność)
Dane techniczne
Cytowane ze strony producenta:
- DAC: CS43131
- Wzmacniacz operacyjny: SGM8262
- Obsługiwane formaty: 384 kHz/32 bity, DSD256
- Wejście: Type-C lub Lightning
- Wyjście: gniazdo słuchawkowe 3,5 mm
- Wymiary: około 44,59,710,5mm
- Długość kabla: około 65,5 mm
- Waga: około 8,5g
- Moc wyjściowa 1: L+R≥245mW+245mW (16Ω/THD+N<1%)
- Moc wyjściowa 2: L+R≥200mW+200mW (32Ω/THD+N<1%)
- Moc wyjściowa 3: L+R≥22mW+22mW (300Ω/THD+N<1%)
- Stosunek sygnału do szumu: ≥125dB (32Ω, ważony A)
- Poziom szumów: PO<1,7μV (32Ω, ważony A)
- Impedancja wyjściowa: <0,7 Ω (32 Ω)
- THD+N: <0,0006% (32Ω)/<0,00038% (300Ω)
Materiały dodatkowe
- Pomiary czystości wzmacniacza:
– 16 Ω / 1 mW
– 32 Ω / 1 mW
– 300 Ω / 1 mW
– 300 Ω / 8 mW - Pomiar wierności tonalnej
– Audeze LCD-XC (21 Ω) - Wpływ mierzony na THD+N słuchawek:
– LCD-XC na Motu M4 oraz HA500+DA500
– LCD-XC na KA11
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Audeze LCD-XC, Audio-Technica ATH-R70X Studiomod
- Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli Audionum
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.