Czy wzmacniacze operacyjne rzeczywiście mają wpływ na dźwięk?

Wzmacniacze operacyjne i ich wpływ na dźwięk to jeden z niszowych aspektów tematyki audio. Choć rzadko poruszany czy recenzowany, temat ten chciałbym, aby był obecny na AF w formie pełnoprawnego i poważnego artykułu. Tym razem jednak podjęty zostanie nie od strony subiektywnych odczuć i wrażeń. Zamiast tego, chciałbym skupić się na zmierzeniu ich rzeczywistego wpływu na tonalność i jakość dźwięku. Artykuł ten pierwotnie był opublikowany na blogu w kwietniu zeszłego roku, ale po przerwie, odświeżeniu i wysprzątaniu jest on ponownie dostępny. Zdecydowałem się jednocześnie na wycofanie starych publikacji dot. wzmacniaczy operacyjnych z bloga, jako że oficjalnie przestaje on podejmować się tematyki recenzji takich komponentów.

 

Problematyka większości recenzji wzmacniaczy operacyjnych

Wiedza o tym, czym są wzmacniacze operacyjne, jest szeroko dostępna. Jej pozyskanie nie powinno sprawiać więc żadnych problemów. Problemem będzie natomiast to, że w ogromnej większości recenzji, jeśli nie wszystkich, wzmacniacze operacyjne są opisywane kompletnie bez jakichkolwiek dowodów i pomiarów. Dominują subiektywne opisy odczuć i sam również opierałem się na takim sposobie wartościowania OPAMPów. Z jednej strony była to spora frajda, ale tak naprawdę ówczesny stan wiedzy nie pozwalał mi na skuteczniejsze zaprezentowanie swoich spostrzeżeń w innej formie. Dopiero w zeszłym roku, a nawet jeszcze wcześniej, bo dwa lata temu, pojawiły się pierwsze możliwości testowe ku temu.

 

Czy OPAMPy różnią się?

Oczywiście. Pod względem elektrycznym albo budowy mogą to być diametralnie różne od siebie układy. Różnią się także zastosowaniami, które producent bardzo często (właściwie to chyba zawsze) umieszcza w tzw. DTR-ce, czyli dokumentacji techniczno-ruchowej. Jest tam bardzo szczegółowo opisane w jakich warunkach i z jakimi parametrami pracuje lub ma pracować dana kość.

Objętość dokumentacji również może być sygnałem dla użytkowników i konstruktorów, jak bardzo sprawdzony i dokładnie opisany został dany układ. Im dokładniej, tym mniejsze ryzyko wystąpienia problemów, takich jak praca poza zakresem zadanym czy wzbudzanie się układu.

Weźmy sobie kilka układów przykładowych.

 

JRC4580D

Na początek bardzo tanie JRC4580D:

Zastosowania:

  • przedwzmacniacze audio,
  • filtry aktywne,
  • wzmacniacze słuchawkowe,
  • przemysłowy sprzęt pomiarowy.

Prawdopodobnie wiele osób uważających się za audiofilów wysokiej próby ma w domu sprzęt, w którym siedzą te taniutkie układy lub ich wersje zminiaturyzowane. Co ciekawe, w zastosowaniach wymieniono również przemysłowy sprzęt pomiarowy. Układ jest tak stabilny, że rekomenduje się go nawet do takiego rodzaju urządzeń. Natomiast przy cenie dosłownie kilku zł, jego dokumentacja liczy sobie imponujące 27 stron.

 

NE5532D

Idźmy dalej, NE5532D, również bardzo popularny układ:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Zastosowania:

  • odbiorniki audio-video,
  • komputery zagnieżdżone,
  • netbooki,
  • platformy skalowalne i transmisja video,
  • odtwarzacze i nagrywarki DVD,
  • wielokanałowe transkodery video,
  • profesjonalne miksery audio.

Być może nasze ulubione albumy były miksowane właśnie na tym – również jednym z najtańszych – układzie. Znów jednak mamy tu bardzo szerokie spektrum zastosowań rekomendowanych.

 

OPA2134AP

Podbijając nieco stawkę, popatrzmy na OPAx134, a więc układy z serii SoundPlus, dedykowane specjalnie do audio (koszt ok. 25 zł za sztukę):

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Zastosowania:

  • profesjonalne audio i muzyka,
  • przetworniki liniowe,
  • odbiorniki liniowe,
  • multimedialne audio,
  • filtry aktywne,
  • przedwzmacniacze,
  • integratory,
  • sieci zwrotnicowe.

Jak widać każdy z tych układów ma swoje zastosowania i siłą rzeczy musi się w jakiś sposób różnić. Wskazuje na to chociażby pasmo przenoszenia, które maksymalnie wynosi od 8 do 12 MHz w podanych przykładach. Takich detali będzie więcej, ale nas interesuje coś zupełnie innego.

 

Domena elektryczna, a domena dźwiękowa

Przy wszelkich różnicach jakie OPA posiadają – a co zostało pokazane na poziomie elektrycznym w przytoczonych wyżej specyfikacjach – w domenie audio może nie mieć to dla nas żadnego znaczenia. Z prostego powodu: ponieważ pasmo przenoszenia zostało już i tak wielokrotnie przekroczone. Tak więc obojętnie, czy układ ma pasmo do 2 MHz, czy 12 MHz, słyszalnego wpływu na dźwięk uzyskiwany w słuchawkach nie będzie. Dopiero jeśli bardzo mocno zejdziemy w dół skali na poziom 20 kHz, będziemy (być może) mieli możliwość zaobserwowania czegokolwiek.

 

Czystość wzmacniacza operacyjnego a czystość urządzenia i odbiornika

W temacie czystości będzie identycznie. Przykładowo, OPA2134 ma THD na poziomie 0,00008%. JRC4580D ma THD na poziomie 0,0005%, a więc gorszy wynik o jeden rząd wielkości. Czy OPA2134 zagra więc czyściej? Tak. Czyli wzmacniacz operacyjny teoretycznie ma wpływ na jakość dźwięku. I tu właśnie pojawia się haczyk. Czy w praktyce będziemy w stanie to usłyszeć?

Policzmy.

THD dla OPA2134 wynoszące 0,00008% to w przeliczeniu -122 dB THD+N. Po drodze jest jeszcze setka innych elementów elektronicznych, która może spowodować pogorszenie jakości dźwięku nim ten trafi do słuchawek. Tak więc czystość faktyczna na wyjściu urządzenia może spaść nam np. do -100 dB THD+N. Jest to wciąż daleko poza zdolnościami percepcji ucha ludzkiego.

A jeśli przyjrzymy się odbiornikowi, a więc naszym słuchawkom, to okaże się, że te w tym samym punkcie pomiarowym (1 kHz) osiągną maksymalnie np. 0,1% THD+N, czyli -80 dB. Tyle również mogę realnie zmierzyć je akustycznie swoją aparaturą. Większość słuchawek mierzy się między -50 dB a -70 dB. Nie ma więc jakiejkolwiek szansy, aby zmiana wzmacniacza operacyjnego np. z JRC4580D na OPA2134PA spowodowała słyszalny skok jakościowy. Słuchawki są wielokrotnie mniej czyste niż kości które omawiamy. Dopiero drastyczne zmiany w THD+N, które możemy zaobserwować w słuchawkach, będziemy w stanie od pewnego progu słyszalności zarejestrować słuchem.

 

Jak można sprawdzić, czy wzmacniacz operacyjny ma wpływ na dźwięk?

Jest na to przynajmniej kilka metod, o których pisałem poprzednio w komentarzach:

  1. Pomiar elektryczny: mierzymy czułą aparaturą oraz analizatorem wpływ wymiany wzmacniacza operacyjnego na sposób działania urządzenia i jego parametry. Jeśli w paśmie 20 Hz – 20 kHz nie ma różnicy, zmiany w paśmie słyszalnym nie zachodzą. Jeśli współczynnik THD nie zmienia się lub zmiana zachodzi poza zakresem percepcji, również można stwierdzić brak słyszalnych zmian.
  2. Pomiar akustyczny (end-point): mierzymy na czułych słuchawkach wpływ wymiany wzmacniacza operacyjnego na dźwięk uzyskiwany na wyjściu. Tak samo jak wyżej.
  3. Pomiar muzyczny (null-test): rejestrujemy odtwarzany utwór przed i po wymianie wzmacniaczy operacyjnych, nakładając na jedną ścieżkę odwrotność drugiej ścieżki. Jeśli na wyjściu zostanie się czysty szum, zmiany brzmieniowe nie zachodzą (ścieżki wzajemnie się wykluczyły).
  4. Ślepy test (ABX): najbardziej znienawidzona metoda pośród audiofilów, bowiem operuje wyłącznie na słuchu i zgadywaniu w ciemno która kość jest która. Test uznaje się za zaliczony, a zmiany za niepodważalne, jeśli udaje się trafić z 80% poprawnością.

Ostatnią metodą weryfikacji jest odsłuch na własnych uszach, czyli metoda najpopularniejsza. Jednocześnie najgorsza, obarczona kolosalnym błędem i będąca w efekcie przyczynkiem całego zamieszania, a nie rzeczywistą metodą weryfikacji.

W tym artykule posłużyłem się metodą nr 2. Przytoczę też dwa przykłady metody nr 1.

 

Platforma testowa

OPAMPy wytypowane do testów i posiadane pod ręką:

  • NE5532AP
  • NE5534P (lutowane parami jako dual)
  • LM833N
  • OPA2134PA
  • OPA2227P
  • AD825 (lutowane parami jako dual)
  • JRC4580D
  • LT1001 (lutowane parami jako dual)
  • LT1037 (obsadzane parami jako dual)

Słuchawkami testowymi były specjalnie przystosowane do takich testów Audeze LCD-XC.

Sprzętem przyjmującym kości OPA były dwa moduły:

  • DAC oparty na układzie ESS Sabre ES9038Q2M z wymienną jedną kością.
  • AMP oparty na czterech kościach wzmacniaczy operacyjnych.

Dodatkowy test weryfikacyjny odbył się później na starszym układzie ES9028Q2M z jedną niewymienną kością.

 

Wpływ wzmacniaczy operacyjnych na tonalność (pasmo przenoszenia audio)

Skupmy się najpierw na domenie dźwiękowej i końcówce systemu audio. Postawmy tezę początkową: jeśli wymiana wzmacniaczy operacyjnych słyszalnie wpływa na dźwięk, to słuchawki czytelnie na to zareagują. Warunkiem poprawności testu jest jego powtarzalność i odtwarzalność.

Przed przystąpieniem do testów pomiarowych, poświęciłem nieco czasu na zrobienie dodatkowego eksperymentu i posłuchałem sobie różnych kombinacji. Starałem się wychwycić różnice i zmiany w tonalności między układami. Bez ślepego testu i tylko w ramach zabawy, notując swoje uwagi. Faktycznie czasami wydawało mi się, że jeden zestaw OPA gra np. mocniej skrajami, a inny wprost przeciwnie jest bardziej transparentny. Zrobiłem więc dokładnie to samo, co czyniłem dawniej w starych recenzjach takich układów: operowałem wyłącznie na swoim słuchu.

Wykres tonalności wszystkich 9 kombinacji jakie wykonałem prezentuje się następująco:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Wszystkie pomiary tonalności wyszły identycznie. Audeze pozostały niewzruszone na wymianę kości, zarówno w module DAC jak i AMP. Błąd pomiarowy wyniósł 0,1 dB.

 

Wpływ wzmacniaczy operacyjnych na czystość dźwięku

Kolejnym krokiem było zbadanie, czy układy wpływają na czystość (THD). Wiele osób twierdziło, że słyszało wyraźną zmianę na plus w tym aspekcie.

NE5532AP:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

JRC4580D:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

OPA2134AP:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Wyniki są bardzo spójne. W punkcie pomiarowym w zaokrągleniu uzyskujemy od 0,21% do 0,22%. W przeliczeniu daje to nam od -53,5 dB do -53,2 dB. Zastosowanie dedykowanych do audio kości nie spowodowało zwiększenia się czystości, będąc cały czas na poziomie najtańszych NE5532D.

 

Pogorszenie się jakości dźwięku

Jest to niestety druga strona medalu. Często jest to efekt przekombinowania z wymianą układów i zastosowanie takich kości, które nie do końca pasują do danego urządzenia. Przy układach z jednej z kombinacji zaobserwowałem takie coś:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Widać, że coś zaczyna się dziać. Natomiast na jeszcze innej stało się takie coś:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Zauważalny wzrost zniekształceń i całościowego THD. Oznaka to, że układy nie pracują prawidłowo, a wymiana pogorszyła jakość dźwięku, zamiast ją polepszyć. Tym samym z -53 dB zeszliśmy na -47 dB. Różnica 6 dB jest już wartością zauważalną, zwłaszcza że operujemy w progu cały czas kwalifikującym się na percepcję ucha ludzkiego.

 

Zmiany pod wpływem temperatury

Na koniec wykonałem jeszcze jeden test. Zweryfikowałem, czy po godzinie ciągłej pracy te same układy pokażą jakieś zmiany. Okazało się, że nie. Wszystko miało identyczną odpowiedź częstotliwościową zmierzoną wcześniej. Eliminuje to więc wątpliwości płynące z temperatury pracy.

 

Powrót do notatek i końcowe testy odsłuchowe

Wracając do wcześniej wykonanego eksperymentu, zakończyłem pracę z pomiarami i wróciłem do konfiguracji czysto odsłuchowej. Aplikując wcześniej spisane kombinacje, ze zdumieniem odkryłem, że wszystkie moje notatki okazały się nie mieć znaczenia. Nie byłem w stanie usłyszeć żadnej różnicy, nawet w tych połączeniach, które wcześniej wydawały mi się oczywiste i doskonale słyszalne (np. AD825). Podejrzewam, że nabyta świadomość, wynikająca z przeprowadzonych testów pomiarowych, całkowicie zniwelowała pierwotny efekt placebo. Tym samym między odsłuchami a pomiarami nie byłem już w stanie odnotować konfliktu.

 

Powtarzalność metody testów akustycznych

Testy wykonywane akustycznie dały jednoznaczny obraz tego, że wzmacniacze operacyjne nie mają przełożenia na słuchawki w moim systemie. Gdybym test miał powtórzyć tu i teraz, uzyskane dane byłyby jeszcze bardziej szczegółowe, a w ruch poszłaby dodatkowo metoda nr 1, jako uzupełnienie. Metoda nr 2 jest na tyle jednak uniwersalna, że można dzięki niej weryfikować również i inne rzeczy, takie jak wpływ listw zasilających i UPSów na dźwięk lub wymiany lamp we wzmacniaczu (oczywiście z pominięciem sytuacji zużycia się takowych).

Co więcej, testy akustyczne można przeprowadzić bez problemu samodzielnie w domu, ponieważ są one łatwo powtarzalne. Aparatura ku temu nie jest droga. Wystarczy tak naprawdę MiniDSP E.A.R.S. (ok. 1300 zł), jakieś oprogramowanie pomiarowe i podstawowa wiedza w zakresie wykonywania testów tego typu. Jest to całościowo porównywalna lub nawet mniejsza kwota niż niejedne pakiety OPAMPów. Nie mówiąc nawet o cenach urządzeń, które można byłoby sobie nim sprawdzić. Dlatego zachęcam do sprawdzenia swoich własnych urządzeń i OPAMPów samodzielnie.

Należy przy tym pamiętać, że poszukiwane są różnice. A te, przy zachowaniu podstawowych zasad (np. braku poruszenia słuchawkami na fantomie czy tej samej głośności pomiarowej), zawsze będziemy w stanie takim sprzętem wykryć. A potem ocenić, czy wyniki mieszczą się w granicach słyszalności.

 

Pomiary wzmacniaczy operacyjnych od strony elektrycznej

Pytanie zatem jak jest z innymi metodami i czy tam udałoby się wykryć zmiany w paśmie słyszalnym (założenie wadliwości metody akustycznej)? Testy elektryczne wykonał znany i ceniony portal Audio Science Review (ASR) na przykładzie Gustarda H20Toppinga D10. Tam również okazało się, przy zupełnie innym sprzęcie i metodologii, że uzyskiwane wyniki THD na wyjściu z samego urządzenia są zbyt blisko siebie, aby mieć jakiekolwiek znaczenie w paśmie słyszalnym:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Zniekształcenia kontra moc wyjściowa przy 50 Ohmach dla osobno obu kanałów z różnymi kośćmi. Również brak zmian:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Zmiana właściwości układu po zastosowaniu drogiego, audiofilskiego układu Sparko’s Labs SS3601. Większy szum od zasilania, wyższa druga harmoniczna, lepsza trzecia:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Tak więc drugie, niezależne źródło, stosując inną metodę, uzupełnia się z moimi obserwacjami. Metodę akustyczną można zatem uznać za prawidłową, a całość za dawanie nam pełnego obrazu zachowania różnych kości w dwóch różnych domenach: w sposobie pracy urządzenia i przełożeniu na dźwięk wyjściowy.

Przy okazji zmierzono również temperaturę pracy układów:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Jak widać, układ dyskretny jest tu wyraźnie cieplejszy. Zamknięty w obudowie bez odpowiedniej wentylacji w lecie jest proszeniem się o kłopoty.

 

Fenomen słyszenia wzmacniaczy operacyjnych

Wzmacniacze operacyjne mogą mieć wpływ na dźwięk wtedy i tylko wtedy, gdy pracują w domenie użytecznej dla takich zastosowań. Co więcej, efekty ich pracy jesteśmy w stanie usłyszeć po przekroczeniu określonej skali zmian. Mówiąc wprost: nawet, jeśli zmiany bylibyśmy w stanie zaobserwować pomiarowo, niekoniecznie mogą być one na tyle duże, abyśmy je usłyszeli.

Poniżej tabela, którą opublikował swego czasu użytkownik Laliksan na nieistniejącym już Forum AF. Przedstawia ona THD+N różnych układów dla kanałów lewego i prawego:

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Nawet biorąc pod uwagę najgorzej mierzące się tu kości Burson V5i Single (279 zł / 2 szt.), będą to cały czas wartości znajdujące się poza granicą słyszalności. Układy wydadzą się tak samo czyste, jak jednokanałowe Sparkos SS3601 (500 zł / 2 szt.). Natomiast technicznie Sparkos wg tabeli wyżej są na identycznym poziomie co fabryczne kości NE5534 (10 zł / 2 szt).

Kolosalna różnica w cenie między NE5534 a SS3601 sprowadza się w dużej mierze do psychologii ceny. Posługując się tylko słuchem próbujemy sami siebie przekonać, że układy te mają bardzo duży i korzystny wpływ na dźwięk, ponieważ za tyle pieniędzy to musi grać.

Przykład Bursonów pokazuje z kolei, że takie układy technicznie potrafią zaoferować paradoksalnie gorsze parametry niż kości fabryczne. Ale nawet wówczas ogólna czystość dźwięku wykracza często i tak poza możliwości rejestracji przez nasz słuch.

Przy testach „na słuch” wystarczy, że głośność będzie delikatnie inna lub słuchawki zmienią swoją pozycję na głowie, aby sprawiać wrażenie różnic. Ponad wszystkim jednak, podczas odsłuchów kontrolnych mocniej się wsłuchujemy w muzykę. Do tego sprowadza się cały sekret. Testy przedstawione powyżej nie są w żaden sposób obarczone takim błędem percepcji. Dlatego zawsze będą prezentowały konkretne dane w wielokrotnie bardziej powtarzalny i wiarygodny sposób.

Czy kości OPA mają wpływ na dźwięk - ostateczne rozstrzygnięcie

Kiedy wymiana OPAMPów rzeczywiście ma sens?

Tak naprawdę sens wymiany wzmacniaczy operacyjnych zachodzi wyłącznie wtedy, gdy układy ulegną ewidentnemu uszkodzeniu lub spaleniu. Elektronika bowiem podlega degradacji, a wzmacniacze operacyjne nie są z reguły najchłodniejszym elementem sprzętu audio. To dlatego producenci stosują układy w gniazdach DIP8/DIL8. Wymiana powinna jednak odbywać się w ramach układów, które były wcześniej stosowane. W ostateczności w obrębie technicznie najbliższych zamienników współczesnych (przy starych układach już nieprodukowanych). Producent tak bowiem projektował swoje urządzenie, aby pracowało ono najlepiej z dedykowanymi do niego układami fabrycznymi. Te zaś potrafią kosztować kilka zł i mieć tak samo dobre parametry, co dyskretne układy z wysokiej półki cenowej przeznaczone dla audiofilów.

Co do wymiany celem uzyskania lepszego dźwięku, jak się okazuje, to tu sensu nie ma w ogóle. Zwłaszcza, jeśli wymiana OPAMPów ma iść w drogie układy audiofilskie-dyskretne, takie jak Sonic Imagery Labs, Sparkos Labs, Burson, Audiofeel, Staccato, Muzg Audio itp. Tak samo tyczy się to drogich kości konwencjonalnych, jak Muses 02 lub old-stocków AD627. Układy te nie dość, że nie dadzą nam tego, czego poszukujemy, to czasami wręcz pogorszą nam jakość dźwięku lub właściwości użytkowe (temperatura). Wymiana takich kości w ciemno może powodować daleko idące problemy z urządzeniem, wliczając w to nieprawidłową pracę na osi czasu, wzbudzanie się układów, przegrzewanie się lub ich przedwczesne zużycie. A już na pewno niepotrzebną nerwicę. Bo jak mawiał klasyk, jeśli nie widać (i słychać) różnicy, to po co przepłacać?

 

Podsumowanie

Jak się okazało, w powtarzalny i skuteczny sposób można zweryfikować wpływ wzmacniaczy operacyjnych na domenę użyteczną sygnału audio. Metod jest przynajmniej kilka, a zaprezentowane dwie z nich mają identyczną konkluzję. Wyniki są konstruktywne, wymierne, powtarzalne i negujące sens zarówno wymiany takich układów celem osiągnięcia lepszego dźwięku, jak i recenzowania takich układów. Każdy dobrze zaprojektowany wzmacniacz operacyjny, jeśli tylko będzie dopasowany do wymogów urządzenia, zaoferuje nam bardzo wysoką jakość dźwięku przekraczającą wielokrotnie nasze potrzeby.

Zamiast więc wydawać 500-1000 zł na komplety wzmacniaczy operacyjnych, lepiej jest przeznaczyć te środki na wyższej klasy urządzenie źródłowe albo po prostu lepsze słuchawki. To właśnie te ostatnie okazały się w moich testach najbardziej wąskim gardłem, jeśli chodzi o czystość. Można też przeznaczyć te środki na prostą aparaturę pomiarową, aby przekonać się o wszystkim samemu. W tym wypadku będzie to najlepsza możliwa inwestycja. I tylko takich życzyłbym wszystkim na Nowy Rok.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

30 komentarzy

  1. „Jeśli nie słychać różnicy, to po co przepłacać?”
    Dochodzenie do prawdy to, to na czym ludziom powinno zależeć najbardziej, choć wielu woli bronić swego ego niż przyznać przed sobą że może nie miałem racji. Dzięki temu artykułowi zdobyłem nową wiedzę, która będzie miała pozytywny wpływ na moje rozterki audio.
    Ta idea mi przyświeca, dziękuję 🙂

    • Super artykuł 🙂 zawsze mnie to zastanawiało.
      Brakuje w sieci tego typu testów opartych o aparaturę pomiarową.
      Jak zwykle przyjemnie się czytało

      Pozdrawiam:)

      Ps, gdyby Pan kiedyś miał ochotę, czas i sposobność zrobić to samo dla lamp elektronowych
      Albo jakie różnice wyrażone w decybelach mogą mieć np
      skrajnie jasne i skrajnie ciemne systemy na słuchawki 🙂

    • @Maciej
      Bardzo dziękuję Panie Macieju.

      Jeśli będzie kiedykolwiek jeszcze taka sposobność, z chęcią zmierzę taki sprzęt w obu domenach – elektrycznej i akustycznej.
      Drugiego zagadnienia przyznam nie do końca rozumiem. Różnice mogą zachodzić w pełnej skali SPL, czyli od 0 dB do wartości przyłożonego sygnału.

  2. Ośmielę się jeszcze zadać pytanie, nurtowało mnie to już dość długo, a skojarzyło się ponownie po przeczytaniu tego artykułu. Foobar2000 i sterownik ASIO vs Exclusive Mode dla urządzenia. W obecnym wydaniu tego znakomitego programu po wybraniu Exclusive Mode choćbym wyłączył dźwięk w systemie DAC dalej gra, czyli tak jak być powinno. Natomiast urządzenia z XU316 są też obsługiwane przez sterownik tejże firmy, który ma zakładkę pod ASIO. Z wybranym urządzeniem w Foobar i wyjściem poprzez ASIO w sterowniku urządzenia pojawia się informacja, że urządzenie pracuje w tym momencie w trybie ASIO, na Exclusive Mode tejże informacji już nie ma. No i tu chciałem zapytać, czy słyszy Pan może jakąś różnicę między tymi dwoma rozwiązaniami. Czy korzystanie ze sterownika ASIO w Foobar ma sens? Nawet twórcy tego rozszerzenia polecają stosowanie go właściwie tylko, gdy nie ma innych źródeł, więc jak rozumiem, najlepiej sprawdzać się będzie z ASIO4All. Ja chyba nie słyszę różnicy albo to placebo.

    • Pomijając, że artykuł jest o czymś zupełnie innym, niestety nie mam Windowsa, nie używam Foobara, nie mam więc jak tego sprawdzić. Zweryfikować można natomiast latencję za pomocą np. Latencymon.

    • Ciężko mi trochę zrozumieć psychologię ceny skoro w przypadku Bursonów V7 Vivid byłem bardzo zadowolony z wybitnej możliwości zlokalizowania przeciwników w grze counter strike, ale zostawiłem sobie wersję Classic, gdyż bliższa średnica okazała się zdecydowanie przyjemniejsza przy słuchaniu muzyki. Classici za to pomimo lepszego detalu mają punktowy bas i zbyt ostrą górę, co poprawiły mi Muzgi, które są znacznie tańsze.

      Z powodu ekstra pozycjonowania Vividów bardzo chciałem się do nich przekonać, ale po wielokrotnych testach niestety nie było to możliwe.

      Dlatego jestem ciekaw wytłumaczenia. Ponoć sceny nie da się zmierzyć, to może są jeszcze jakieś inne właściwości dźwięku, które nie są do wychwycenia?

    • Fanatyk tez slyszal opampy i zachwycal sie bursonami a potem je zmierzyl i nagle przestal slyszec. Od paru lat chlop nareszcie pisze porzadnie i z sensem. Wszystko da sie zmierzyc tylko po co mierzyc cos co jest juz pomierzone i udowodnione ze nie ma wplyuw na dzwiek? wez z niego przyklad i sprzedaj to gowno bo szkoda marnowac kase.

  3. No cóż koń jaki jest każdy widzi. Opampy to temat niszowy, promowany w PL przez 1dystrybutora i kilka sklepów (zakłada że jak zwykle przez forumowe fejkowe konta pisane przez zainteresowanych zrobieniem rynku, plus tzw. pożytecznych idiotów). Warto by jeszcze napisać kilka takich podstawowych artykułów – na forum kiedyś sporo takich rzeczy pisałem i warto byłoby czasem to ładnie ubrać w artykuł i usystematyzować to co istotne w audio kontra to co jest mitem.

    • Niestety przekonałem się o tym na własnej skórze. Do dziś czekam na odzew od wypowiadających się wówczas osób, które do teraz nie odezwały się w sprawie zorganizowania np. testów lamp. Później okazało się, tak jak pod recenzjami m.in. Crosszone CZ-1, że są to osoby z branży lub mocno związane z branżą, a nawet konkurencyjnymi portalami. Jak najbardziej pojawią się jeszcze tego typu artykuły, choć do części z nich sprzęt będę musiał zorganizować we własnym zakresie. Kopie z forum mam zakopane w archiwum, więc jest to bardzo dobry pomysł, aby wykorzystać te materiały.

  4. Panie Jakubie,
    Ja czekam z wielką niecierpliwością na analogiczny test kabli sluchawkowych, włącznie z pomiarami.
    Pozdrawiam
    Piotr

    • Z wielką chęcią Panie Piotrze. Zakładam, że posiada Pan w swoim asortymencie drogie kable audiofilskie, toteż z przyjemnością przetestuję je i porównam zbiorczo w jednym punkcie czasowym. Przy analogicznych komentarzach czy to na dawnym forum AF, czy pod poprzednim artykułem, do dziś nie doczekałem się ani otrzymania takowych, ani lamp pod Feliksa Elise od użytkownika Slawsim, ani układów Sonic Imagery Labs. Cóż, może tym razem będzie inaczej?

      W każdym razie również serdecznie pozdrawiam 🙂

    • Dziękuję za odpowiedź i zainteresowanie tematem.
      Ma Pan w swoim asortymencie szeroki wachlarz kabli, myślałem o sprzedawanych przez Pana kablach.
      Drogich kabli nie posiadam, to ostatni szlif systemu, na razie jestem na wcześniejszym etapie, w tym zabawie z opampami… po Pańskim tekście bardziej krytycznie podchodzę do odsłuchów i wyborów.
      Pozdrawiam i spokojnej niedzieli
      Piotr

  5. Ja widzę tam wachlarz 8 pozycji w sklepie kablowych w cenach nie jakoś audiofilsko odjechanych?

    • To ciekawostka, bo na pewno były tam jakieś Skevorie, Fanatum po 2,5 do 4 klocków, a być może i więcej. Wierzę w rzetelność pana Jakuba – liczę, że znajdzie czas na test swoich kabli i przedstawi nam rezultaty testów, podobnie jak to było w przypadku wzmacniaczy. Tylko co w wypadku, gdy nastąpi konflikt interesów i okaże się, że jednak 'kable nie grajo’ tak, by dawać za nie kilka tysięcy?

  6. Tak samo jak kiedyś po drogach jeździły dorożki a po szynach parowozy – to historia waćpanie. Audiofanatyk też kiedyś nie miał sprzętu pomiarowego i słyszał opampy ze sklepu swojego tak zwanego przyjaciela (zapewne tutaj warto napisać słowo Audeos ale to tylko moje domysły). Natomiast potem kupił sprzęt pomiarowy i teraz ma jedyne najlepsze kable w ofercie a pomiary w recenzjach. Tyle w temacie. Nieskromnie dodam że parę rozmów z AF stoczyłem i klika testów pokazało mu jedyną słuszną drogę Samuraja Audio.

    • Potwierdzam, rzeczywiście laliksan bardzo mocno otworzył mi oczy na niektóre tematy, które wydawały mi się, że są. Dzięki temu rzetelność moich recenzji poszła dużo bardziej w górę, ponieważ skupiłem się na brzmieniu słuchawek, a nie nieistotnych, nie wpływających na dźwięk komponentów. Na tym polega rozwój, a rozwój zawsze jest czymś dobrym. Co prawda jego czerstwy humor nie licuje do końca z moim blogiem, jednak wiedzę ma bardzo rzetelną i wielokrotnie udowodnił to na dawnym Forum AF.

  7. Tak sobie czytam i w momencie jakbym z liścia dostał! 😉 Międzi innymi dzięki Twoim tekstom zainteresowałem się tematem wymiany wzmacniaczy. Pamietam przecież swoją reakcję po wymianie OPAMPów w Bursonie Play na V6. Różnica w odsłuchu nie była tylko słyszalna, była wtedy dla mnie kolosalna! Na plus oczywiście. Pamiętam żonglerkę OPAMPami w SC808 gdzie róznice również doskonale zauważałem. Czyżby to tylko były moje złudzenia, wybryki mózgu i jak to nazywasz „psychologia ceny”? Pamiętam jak swojego czasu Asus dodawał do swoich kart zestawy wzmacniaczy do samodzielnej wymiany. Też zupełnie bez sensu i bez potwierdzenia jakimis badaniami czy pomiarami? Zmotywowałeś mnie do przeprowadzenia najbardziej wiarygodnego-ślepego testu. Myslę że odkurzę poczciwą SC808 z garścią wzmacniaczy i przeprowadzę odsłuchy.

    • Uściślając, nigdy nie recenzowałem Bursonów V6. 🙂 Ale tak, różnice po wymianie również słyszałem i dałbym się pokroić, że są one ewidentne i oczywiste. Wymieniałem je na wielu kartach na przestrzeni lat, kupując je za własne pieniądze. Sugerowałem się m.in. tym o czym piszesz, a więc faktem, że nawet sam Asus zachęcał do zabaw w tym zakresie. W rzeczywistości okazało się, że po prostu sprytnie odpowiadał w ten sposób na aktualne potrzeby rynku.

      W moim przypadku „z liścia” nastąpiło zaś, gdy znajomy opisywał mi jak to słucha z dużym powodzeniem i dobrymi efektami wzmacniaczy z wagi precyzyjnej. Dopiero po wielu miesiącach zrozumiałem, że śmiał się ze mnie w ten sposób i ostatecznie zachęcił do wykonania rzeczywistych testów. Powyższy artykuł dokumentuje jeden z kilku takowych.

      Paradoksalnie to właśnie Bursony mogą dać się usłyszeć, ponieważ są projektowane trochę jak Hifimany. Czyli jeśli wkroczą w obszar spektrum słyszalnego przez człowieka, ten może próbować zinterpretować ich zniekształcenia i rzeczy niepożądane jako pożądane i korzystne dla jego doświadczeń odsłuchowych. Aczkolwiek ślepy test powinien to spokojnie odsiać (przynajmniej u mnie tak się stało). Jedynym momentem, gdy rzeczywiście usłyszałem OPAMPy, było gdy Bursony SS V5i z najnowszych wypustów zaczęły mi się wzbudzać na dwóch Xonarach ST i jednym STX. No cóż, trudno byłoby nie usłyszeć narastającego szumu w tle i postępujących zniekształceń w muzyce, które uspokajały się wraz z jej zastopowaniem. 😀

  8. Dokładnie – sam kupiłem kostki burnsona i je słyszałem – potem się mi elegancko spaliły – na forum opisałem że nie nadają się do aima bo się grzeją w plastc-fantastic obudowie. Cóż było słychać zmianę nie ma co gadać – jednak przez nie kupiłem pierwszy zestaw pomiarowy i hmm wyszła kupa. Jednak wtedy światek forumowy mnie zjechał że jestem jakimś trolem (łączne z Kubą AF’em). Bo przecież to hit jest. Cóż jestem romantykiem inżynierem który pragnie dostać więcej niż wnika z liczb – jednak liczby są bezlitosne dla romantyzmu – jedyne co gra to akustyka (w słuchawce strojenie muszli a w domu ściany sufity podłogi). Kolega Radek no masz to samo co ja – tylko inny etap. Ja kupowałem kostki a potem się okrutnie wyśmiewywałem z AF kostkami z wagi. Na szczęście po czasie podziałało i blog poszedł w górę co do jakości 🙂

  9. Ja z audio zatrzymałem się na Bursonie Play z V6 i zmaltretowanymi DT 1990 PRO do codziennego słuchania dają radę. Na blog okazjonalnie lubię zajrzeć, tym razem w poszukiwaniu czegoś gamingowego dla syna- alternatywy dla integry. Wybór padł na Sound Blaster AE-5- młody jest przeszczęśliwy, nie wierzył mi że dobra karta da taką przewagę w grze. Dzieki Jakub za recenzję! Wracając do tematu przypadkowo wiec znalazłem artykuł gdzie piszą mi że czarne jest białe 😀 i ja mam w to uwierzyć, kiedy ja naprawdę byłem zachwycony zmianą na V6. Jak by nie było daje to do myślenia, bursony mają u mnie dożywocie 😉

    • To już jest wyłącznie Pana świadoma decyzja. W nic nie trzeba wierzyć, wystarczy zmierzyć i oprzeć się na faktach. Artykuł dokumentuje ten właśnie moment w moim przypadku (w kontekście wzmacniaczy operacyjnych) oraz podając powód kasacji recenzji OPAMPów z bloga. Nie ma on na celu przekonywania kogokolwiek na siłę. Branża w końcu na kimś też musi przecież zarobić. 🙂

      Natomiast jeśli Pan chce, mogę za darmo przemierzyć Pana sprzęt (Bursona + OPAMPy) pod kątem rzeczywistej ich wartości i jakości dźwięku, publikując przy okazji recenzję takiego zestawu na blogu. Czyli krótko mówiąc, powiedzmy „sprawdzam”. Jeśli jest Pan zainteresowany, zapraszam serdecznie do kontaktu. 🙂

  10. Szkoda zachodu z tym mierzeniem, ciągle jednak mam nadzieję że czegoś nie bierzecie pod uwagę w swoich pomiarach, bo przeciez wiem co słyszałem. Jeśli jednak mielibyście rację to akcje z „ulepszaniem” i kupowaniem drogich OPAMPów przykładowego Bursona trzeba by nazwać bez ogródek oszustwem. Naciąganiem na zakup czegoś co kompletnie nic nie daje. Przecież nadal produkuja i poprawiają swoje wzmacniacze, teraz V7 jak się nie mylę.

    • Również ubolewam, że nie skorzystał Pan z mojej oferty. Co prawda jest to kolejny raz z rzędu gdy spotykam się z odmową w takiej sytuacji, ale to pewnie tylko zbieg okoliczności. Uznaję ją zatem za niebyłą.
      Co do reszty wypowiedzi, polecam zalinkowane w artykule Audio Science Review. Choć pewnie tam również czegoś nie wzięto pod uwagę. Jak zawsze wystarczy sam słuch. 🙂

  11. Miałem na myśli oszczędzenie kłopotu i Panu i sobie 🙂 musiałbym wybebeszać PC (Play siedzi w zatoce 5.25) i szukać oryginalnego zasilacza, który diabli wiedzą gdzie jest 😉 Pomyślałem że recenzja Playa niewielu by sie przydała bo sprzęt od dawna niedostępny nawet na rynku wtórnym. W razie czego chętnie udostępnię słuchawki DT1770 PRO lub Gamingowe MMX300 (nie wiem czy Pan testował), choć te drugie juz zastępowane są nowszym modelem. Pozdrawiam

  12. Nie przesądzając kto ma rację napisałem do Bursona z ciekawości co mają do powiedzenia odnośnie braku sensu wymiany wzmacniaczy operacyjnych i ich wpływu na jakość dźwięku. Pozwolę sobie zacytować „Nie ma wątpliwości, że wzmacniacze operacyjne, czyli miniaturowe wzmacniacze na ścieżce sygnału, mają znaczący wpływ na jakość dźwięku. Standardowe wzmacniacze operacyjne IC są projektowane pod kątem opłacalności i wszechstronności, ale często idą na kompromis w kwestii przejrzystości i rozdzielczości. Jednym z głównych powodów jest to, że wzmacniacze operacyjne IC mają wielokrotnie więcej komponentów na ścieżce sygnału, co skutkuje znacznie dłuższą i bardziej złożoną podróżą sygnału w porównaniu do specjalnie zaprojektowanych dyskretnych wzmacniaczy operacyjnych. Ten dodatkowy obwód może wprowadzać szum, zniekształcenia i przesunięcia fazowe, które pogarszają sygnał audio.

    Nasze dyskretne wzmacniacze operacyjne, takie jak serie V6 Vivid i V7, wykorzystują wysokiej jakości komponenty i zoptymalizowane obwody, aby zapewnić bardziej naturalny, szczegółowy i wciągający dźwięk. Poprawa przejrzystości, głębi i równowagi tonalnej nie jest tylko techniczna — to coś, co można faktycznie usłyszeć.

    Jeśli szukasz więcej perspektyw, sprawdź ten wątek dyskusji na Head-Fi. Biorąc pod uwagę udział setek tysięcy audiofilów, konsensus jest jasny — wszyscy zgadzają się, że wzmacniacze operacyjne, czy to IC, czy dyskretne, mają zauważalny wpływ na jakość dźwięku. Wielu użytkowników dzieli się swoimi doświadczeniami z przełączaniem wzmacniaczy operacyjnych i opisuje ulepszenia, które pasują do tego, co słyszeli z pierwszej ręki.

    Ponadto nasze wzmacniacze operacyjne Burson V7 mają własny wątek na Head-Fi: Burson V7 Classic & V7 Vivid Pro Discussion. Tutaj znajdziesz bezpośrednie opinie użytkowników, recenzje i porównania, które dodatkowo podkreślają, w jaki sposób nasze wzmacniacze operacyjne poprawiają wrażenia słuchowe”

  13. Uuuu jaka obrona Częstochowy – Radek ty z branży jesteś? Bo to co wkleiłeś to jest stek marketingowego bełkotu producenta zbędnej rzeczy która obiektywnie nic nie daje. Sklepik Audeos znasz?

    • No cóż. Po cichu liczyłem na choćby jeden konkret, dowód lub dane, do których można byłoby się jakkolwiek rzeczowo odnieść, ale niestety dyskusja kompletnie się nie zmieniła od ostatniej publikacji. W obecnym kształcie jest wręcz jeszcze bardziej bezsensowna (argumenty producenta na poziomie „a miliony much…” i „poczytaj sobie na forach”).

      Artykuły i publikacje na AF nie są pisane przeciwko żadnemu sklepowi czy podmiotowi (może poza serią Nie polecam). Choć rzeczywiście OPAMPy to tematyka bardzo niszowa, nie ma to znaczenia dla poruszanej tu tematyki. Tym bardziej, że kości różnych producentów i z różnych sklepów przez lata kupowałem za własne pieniądze i nikt nie miał wtedy z tym żadnego problemu. Tak samo z ich recenzjami, w których „słyszałem” różne rzeczy, tak jak przytaczani tu ludzie na head-fi. Wtedy było super. Ale gdy tylko pojawiły się rzetelne dane i weryfikacja faktów, to już nie jest. 🙂

      Dlatego wykorzystując fakt, że AF jest obecnie w TOP3 najbardziej poczytnych portali audio w Polsce, artykuły takie jak ten będą kontynuowane. Być może niektóre zagadnienia uda się w ten sposób całkiem skutecznie odczarować i potwierdzić/zanegować, czy mają one wpływ na dźwięk, czy też nie.

  14. Nie nie, nic z tych rzeczy. W Audeos kupowałem kiedys jakies drobiazgi ale z dystrybycją czegokolwiek nie mam nic wspólnego. Tak jak wspominałem trudno mi nagle zanegować coś, co było dla mnie oczywiste. Tak sobie dyskutujemy i bardzo fajnie że są jeszcze w sieci miejsca, gdzie można bez błota, kulturalnie wymienić poglądy 😉 Opieram się tylko i wyłącznie na tym co słyszę. O technicznych zawiłościach, przebiegach sygnału itp. nie mam zielonego pojęcia dlatego trudno mi wchodzić z Wami w dyskusję. Szukam więc innych opinii i argumentów. Spróbuje jeszcze ślepego testu i pozwolę sobie podzielić się z Wami jego wynikami i. To będzie na tyle mojej obrony Częstochowy 😉

    • Tylko nie daj się nabrać na audiofilski bełkot na polskich forach – że sprzęt się słucha, a nie mierzy, że kabel usb za 8zł z biedronki degraduje dźwięk, a tylko i wyłącznie kabel za 1000zł buduje scenę, wzbogaca mikrodetale, a bas staje się dominujący, dodatkowo specjalna deseczka za pierdylion $ położona pod listwę zasilającą przynosi odpowiednie ułożenie sopranów, harmonicznych i kwantowych elektronów w miedzi z domieszką srebra…itd. itd.itd. Podsumowując – test wzmacniaczy jest mega i proszę o więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *