Austrian Audio Hi-X20 to trzecia już iteracja w ofercie słuchawek dynamicznych tego producenta, znajdująca się na spodzie cennika. Kosztują lekko ponad 500 zł i w tej cenie kuszą, mimo bycia pozycją stosunkowo mało znaną. Dlatego dziś zmienimy ten stan rzeczy i zobaczymy czego można się po X20 spodziewać.
Przede wszystkim będą mnie interesować rzeczy zgodne z deklaracjami producenta, który pozycjonuje je jako model profesjonalny. A więc czy są wygodne, czyste, równe technicznie i jakie prezentują strojenie? Czy są to słuchawki bardziej wokalne, bardziej neutralne, a może klasyczna studyjna V-ka pod kontrolę skrajów? Jak wypadają w określonych zadaniach i czy da się je jakoś nagiąć w którąś stronę? No i czy faktycznie mogą trzymać świeczkę przy DT770? O tym za moment się wszyscy przekonamy.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Austrian Audio za pośrednictwem jej dystrybutora, firmy ESS Audio z Łomianek, która podesłała niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.
Jakość wykonania i konstrukcja Austrian Audio Hi-X20
Słuchawki są oparte o doskonale znaną nam już konstrukcję X15 i X25BT. W sumie przyznam, że byłem zdumiony jak wiele Austrian Audio ma modeli w ofercie. Uważam, że jest ich po prostu za dużo i można się pogubić. Nie ma natomiast szans, aby nie móc rozróżnić ich od siebie wizualnie. Hi-X20 to tak naprawdę X15 z ulepszonymi przetwornikami w kolorystyce z Hi-X60.
Z zewnątrz to, co można zauważyć, to jeszcze zmienione pudełko. Jeśli od 2020 roku nic się nie zmieniło (taką datę wbito na certyfikacie autentyczności), to widocznie zrezygnowano z opaski rzepowej na pudełku. W zestawie brakowało nasadki gwintowanej, a dołączony kabel był znacznie krótszy niż deklarowane 3 m, ale zrzucam to fakt bycia sztuką demo. Prawdopodobnie gdzieś w odmętach testowych u kogoś przemieszały się akcesoria, może się coś zdekompletowało, ktoś coś albo odesłać zapomniał, albo „zapomniał”. No nic, zdarza się.
W każdym razie to byłoby na tyle. Wszystkie cechy fizyczne i ergonomiczne pozostały niezmienione. Ale to i dobrze, bo rzecz, która zwłaszcza na tle Hi-X60 mnie uderzyła, to naprawdę duża wygoda. W Austrian Audio Hi-X20 siedziałem kilka bitych godzin bez przerwy, bez żadnego problemu. Zero jakiegokolwiek bólu czy dyskomfortu. Hi-X20 są leciutkie, nie klekoczące, sprawiające dobre wrażenie pod względem wykonania, a do tego nie spadające z głowy. Uszy bez problemu mi się w środku pomieściły. Duży plus zatem.
Producent deklaruje ich przystosowanie do zastosowań profesjonalnych, a więc świetnie się to ze sobą łączy. Parogodzinna praca w nich jest zupełnie nam niestraszna. Izolacja też jest na całkiem sensownym poziomie.
Użytkowo nie miałem się więc do czego przyczepić. Na upartego mógłbym do plastiku muszli, na którym widać ślady wyjmowania wtyku blokowanego (uroki demówek). Ale z nową sztuką wystarczy, że będziemy uważać i problemu wielkiego nie będzie.
Zatem nie przedłużając, lecimy z koksem…
Jakość dźwięku Austrian Audio Hi-X20
Austrian Audio Hi-X20 nie zawiodły mojej intuicji co do tego, jak zagrają. Spodziewałem się bardziej poprawnych X15 i z pamięci nawet chyba się udało. Oczywiście zweryfikuję to sobie jeszcze pomiarowo, ale uszy mówią, że mamy znów słuchawki studyjne.
Studyjność u Austrian Audio przejawia się jednak nie w klasycznym rozumieniu tego słowa, czyli równości jak od linijki. Ani nawet bezwzględnej neutralności jako takiej. Hi-X20 biorą sobie neutralność za fundament i to na nim budują bardzo precyzyjnie nakreślone domostwo. Takie, w którym mamy zauważalnie wzmocniony niski bas, umiarkowanie zaznaczony środek, a na koniec wyraźnie detaliczną górę. Czyli studyjna V-ka. Słuchawki nastawione są ewidentnie na zwracanie jak największej ilości informacji na skrajach. W tym względzie pierwsze spotkanie z nimi może być trochę oszałamiające od ilości bodźców.
Ale właśnie taka sytuacja jest dla osoby zajmującej się np. kontrolą czy realizacją czasami pożądana. Swoiste „wypaczenie” dźwięku w taki sposób, aby mieć możliwość szybkiej analizy poprawności sopranu. Czy nie ma tam błędów, a może kompresji. Słuchawki te są trochę antytezą jeszcze przed momentem testowanych Kali HP-1 (w trybie Consumer). Jednocześnie leżą obok siebie blisko, gdy Kali są ustawione w trybie Studio.
Na tym właśnie opiera się specjalizacja i z tego co widziałem w komentarzach, nie każdy rozumie to pojęcie, mieszając tu modele konsumenckie z tymi bardziej do pracy. Nie gniewam się jednak na to ani nie obrażam, bo nie ma o co. Zamiast tego spróbuję w tej recenzji troszkę lepiej to wyjaśnić.
Z racji podkreślonej góry, bardzo ciekawie wypada scena. Słuchawki mają w sobie bardzo dobrą szerokość subiektywną, jak i solidną porcję głębi. Nawet w holografii czuć pazur. Jest to u mnie naprawdę duży plus na rzecz X20.
Obraz sytuacji w wymiarze technicznym
Zgadza się, miałem rację. Pomiarowo to lepsze (równiejsze) Hi-X15 z lepszym subbasem.
Na pierwszy ogień idzie balans kanałów, który okazuje się absolutnie perfekcyjny. Zawstydza zarówno Sony WH-1000XM6, jak i testowane przed momentem Kali HP-1. I to mimo tego, że jest to model z 2020 roku, a więc trochę już bity. Co więcej, to przecież konstrukcja z kablem jednostronnym. A te – co znam sam z AKG, Beyerdynamika czy Audio-Techniki – cierpią na przesunięcie balansu na stronę dominującą (tą z kablem właśnie). Tu zaś mamy balans właściwie wzorcowy. Kompletnie się tego nie spodziewałem i jest to ogromny plus na dzień dobry.
Dopiero w temacie czystości mogę obiektywnie się do czegoś konkretnego przyczepić (czyli to co lubię).
Słuchawki i tu zachowują się względnie dobrze, notując solidne -59 dB THD+N. Po garach obrywamy dopiero w 3 kHz (-32,7 dB) i 6 kHz (-41,6 dB). Czyli 2,3% i 0,8%. Drugą wartość możemy zignorować. Pierwsza jednak pokazuje, dlaczego model ten plasuje się w niższych partiach cennika Austrian Audio. I to tym bardziej, że 3k jest tym miejscem, w którym mamy największą czułość słuchu.
Ale nawet tutaj widać, że lewy i prawy kanał mają te same przypadłości. Nie jest to więc defekt przetwornika ani słuchawek. Sugeruje to też, że producent jednak paruje przetworniki, a nie leci po kolei z tego samego pudełka.
Nie przyłapałem ich też na żadnych niepożądanych rezonansach. Wybicia THD są więc wyłączną przypadłością konstrukcyjną. Po całości jednak można uznać małe Austriany za dosyć czyste słuchawki. Jest to poziom, którego rzeczywiście tym razem można oczekiwać po modelu za nieco ponad 500 zł predysponowanego do studia. Pod tym względem wydaje mi się, że być może konkurentem dla nich (a może nawet wzorcem) były DT770. A więc wyzwanie rzucone studyjnym legendom? Kto wie.
Dlaczego Austrian Audio tak je stroi?
Jak pisałem, chodzi o zwracanie maksimum informacji.
Troszkę też chodzi o kompensację dołu, jeśli pracujemy w głośnym otoczeniu. Wynika to też jak sądzę z uwzględnienia przez producenta grupy docelowej. Słuchawki te są dedykowane do zastosowań profesjonalnych. Tak, to wyświechtane obecnie już słowo. Ale jeśli spojrzeć na badania społeczne, wcale nie mała grupa realizatorów dźwięku cierpi na mniejszy bądź większy niedosłuch. Niestety, tego typu praca robi swoje.
Słuchawki dla takich osób muszą więc uwzględniać do pewnego stopnia kompensację indywidualnych ubytków słuchu. A ponieważ producent nie posiada zdolności profetycznych, nie jest w stanie przygotować ich indywidualnie dla każdego „głuchego” użytkownika. Bo każdy z nich będzie „głuchy” na swój sposób. Może jedynie estymować i uśredniać. To też mam wrażenie się tu dzieje.
Ale to nie wszystko.
Nagrania zrealizowane na Hi-X20, jeśli potraktować je jako słuchawki rzeczywiście realizatorskie, będą miały zawsze solidną podstawę wyższego basu, zawsze solidny wokal, a także nieinwazyjną górę. Zwłaszcza, jeśli nauczymy się korzystać z ich odkrywczego sopranu proporcjonalnie. Podczas produkcji dowiemy się, czy na sopranie nie ma problemów, a nagrania uzyskane wynikowo na X20 będą po prostu przyjemniejsze dla ucha.
Jeśli zaś potraktować je jako słuchawki kontrolne, mamy dobry wgląd w zejście oraz detaliczność i strukturę sopranu. Czemu np. WH-1000XM6 tu nie zdawały egzaminu? Z prostego powodu: znacznie gorszej równości tonalnej. Były zbyt nierówne i trudniejsze w equalizacji. Do tego zbyt niestabilne zachowawczo w zależności od trybu pracy. Pod tym względem również DT770 miejscami nie prezentują się zbyt okazale, a przecież to studyjna legenda.
Kolejna rzecz, to nasza naturalna izofona, która największą czułością charakteryzuje się właśnie w wokalu (głos, komunikacja), a nie na skrajach. Łączy się to z tym, co pisałem o grupie docelowej i konieczności estymacji oraz uśredniania. Po prostu wszystkie podjęte tu decyzje pasują logicznie do profilu pracy tych słuchawek.
A co z nami, konsumentami?
Z tej perspektywy wychodzi na to, że Austrian Audio Hi-X20 to słuchawki rzeczywiście przygotowane z głową i spełniające swoją rolę. A co z zastosowaniami domowymi? Jeśli ktoś z użytkowników typowo domowych będzie chciał zakupić Hi-X20, to znaczy, że się one u niego nie sprawdzą?
Niekoniecznie.
Oczywiście trzeba mieć świadomość, że kierowanie się zakupami na zasadzie „ooo to jest do studia to na pewno będzie dobre”, to pomyłka. Jak widzicie, to są słuchawki sprawdzające się w określonych scenariuszach. Nasze zadowolenie będzie więc tym większe, im nasze potrzeby i uwarunkowania będą im bliższe.
Ktoś, kto nie pracuje z dźwiękiem, ale już ma wyrobiony niedosłuch w pewnym zakresie częstotliwości, tudzież punktowy (audiogram to ujawni), może być bardzo z nich zadowolony. Dla kogoś, kto oczekuje uniwersalności i deski do krojenia mięsa, będzie to już trochę zbyt analityczne granie.
Tu z kolei kłaniać będą się modyfikacje. Tak samo, jak przy np. Hi-X15, słuchawki te kwalifikują się na wkładki akustyczne, które pozwolą na ograniczenie sopranu. Nie jakoś kosmicznie, ale wystarczająco, aby człowiekowi nagle to zaczęło grać. Przykładem niech będą Hi-X60, które po dodaniu specjalnych wkładek wyprostowały się jak mężczyzna w towarzystwie pięknej kobiety. W Hi-X20 nie będzie to tak spektakularne, ale dodanie prostych wsadów filcowych już dość mocno ograniczyło naddatek sopranowy.
Oczywiście wszystko to przy założeniu, że planujemy z jakiegoś powodu zrobić z nich Kali HP-1 Consumer albo Sennheisery HD 58X, nie kupując żadnej z tych par. Bo na przykład wygoda, bo cena gra rolę, albo po prostu potrzebujemy modelu zamkniętego nie-wireless.
Są tu więc nadal pewne możliwości. Ponieważ jednak producent zdecydował się Hi-X20 dedykować do zastosowań profesjonalnych, należy brać na to mocną poprawkę. Po prostu miejcie świadomość, że będziecie z nimi płynąć pod prąd.
A co za tym idzie…
Instrukcja płynięcia pod prąd
Jeśli już się na to zdecydujecie, to moja rada na jak najlepszy dźwięk z Austrian Audio Hi-X20 jest bardzo prosta i składająca się z dwóch rzeczy:
- wspomniany damping akustyczny (wkładki)
- spokojne uleżenie się na głowie (pady)
W przypadku pierwszej rzeczy, rekomenduję eksperymentowanie z płatkiem filcu lub grubej flizeliny. W sytuacji gdy potrzebujecie słyszalnie mniej sopranu, będzie to bardzo dobra receptura na lepszy dźwięk.
Prawidłowe umiejscowienie na głowie w przypadku tych słuchawek jest umowne, bo mają one bardzo szeroki sweet spot. Nie powodują tym samym problemu i konieczności siedzenia w nich jak na szpilkach. Eksperymentalnie możecie je sobie spróbować przesunąć bardziej do tyłu. Daje to ciekawe efekty w obrębie barwy sopranu.
Za to pady bardzo lubią, gdy słuchawki są w ciepłym otoczeniu (miękkość) i spędziły te 20-30 minut na głowie. Im bliżej bowiem nasze ucho przetwornika, tym lepiej odbiera się dźwięk tych słuchawek. Rodzi to szansę na to, że z czasem – nie tylko w ciągu dnia, ale użytkowania w ogóle – słuchawki będą nam grały coraz lepiej.
Jeśli z kolei chodzi o napędzenie, to nie jest ono żadnym problemem. Wystarczy tu dosłownie cokolwiek. Podczas testów wykorzystywałem najczęściej bezpośrednie wyjście z interfejsu studyjnego. Eliminuje to więc zarówno konieczność stosowania osobnych wzmacniaczy, jak i zamartwianie się o lepszość dźwięku po jego zakupie.
Natomiast jeśli nie chcecie się bawić i kombinować – modyfikowane Hi-X60 są bardzo dobrą odpowiedzią. Zauważalnie słabszy bas (największa słabość względem Hi-X20), ale jeszcze lepsza równość i mniejszy dystans do umownej neutralności. A czemu trudno myślę się dziwić.
Zaś jeśli interesuje Was sprzęt bardziej „konwencjonalny” i pod użytek wyłącznie odsłuchowy i domowy, to są inne opcje w tej cenie. Niekoniecznie musimy trzymać się oferty Austrian Audio. No i niekoniecznie słuchawek zamkniętych.
Podsumowanie
Słuchawki idealne, to takie, które sprawdzają się w każdej sytuacji i zastosowaniu. Czasami jednak jest najzwyczajniej w świecie niemożliwe do spełnienia i do konkretnych zastosowań potrzeba słuchawek po prostu w nich wyspecjalizowanych. Tak też odbieram Austrian Audio Hi-X20. Póki co z rodziny tych najmniejszych „Austrianów” są najlepsze, ale nadal wyspecjalizowane w zastosowaniach profesjonalnych.
Na szczęście, producent nie reklamuje ich jako szarej maści, która jest lekiem na całe nasze audio-zło. Mamy tu czytelnie opisane zastosowania i z tego powodu uniwersalność nie różni się od tej, jaką cechują się DT770. Nie zrobimy z nich też tak łatwo HD 58X, jak miało to miejsce z Kali HP-1. No i nie będą to niestety tańsze substytuty Hi-X60. Producent przecież nie jest głupi i nie będzie sobie sam torpedował cennika. Są do siebie podobne, ale nie identyczne i założenie Hi-X60 od razu wyłania zwycięzcę takiego pojedynku. Sugeruje to też zresztą cena, która bezwzględnie faworyzuje Hi-X20.
To też mówiąc, jako słuchawki dedykowane do zastosowań studyjnych, można je zarekomendować. Wydają się bardzo interesującą alternatywą dla rzeczonych DT770, zwłaszcza w temacie mistrzowskiego sparowania kanałów i dużej wygody. A także inną, trochę gorszą i tańszą wersją X60, jeśli serce by chciało, ale portfel niespecjalnie.

Sprzęt można zakupić na dzień pisania i publikacji recenzji w cenie ok. 530 zł w naszych krajowych sklepach audio. (sprawdź najniższą aktualnie cenę i dostępność) a także na polskim Amazonie (sprawdź aktualną cenę i dostępność).
Dane techniczne
Specyfikacja pochodzi z jednego ze sklepów:
- Zakres częstotliwości: 12 Hz –24 kHz
- Przetworniki: 44 mm
- Czułość High Excursion: 113 dBspl/V
- Impedancja: 25 Ω
- Moc wejściowa: 150 mW
- Kabel (odłączany): 3 m (HXCB3)
- Złącze: 3,5 mm (1/8”)
- Adapter (w zestawie HXAS): 3,5 mm do 6,3 mm (1/8” do 1/4”) Wymiary: 205 x 170 x 80 mm
- Waga (bez kabla): 255 g
Dane pomiarowe
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro, AF HA500, AF DA500, Loxjie D40 Pro
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe pełnowymiarowe: Audio-Technica ATH-A990Z, Austrian Audio Hi-X60, Creative Aurvana SE (zmodyfikowane), Sennheiser HD 58X, Sennheiser HD 599SE
- Słuchawki testowe typu IEM: KZ ZVX, Sony MH1
- Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli Audionum
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Serdeczne podziękowania dla firmy ESS Audio za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów





















