Audio-Technica ATH-A550Z to aktualnie chyba najtańszy wariant z kilkumodelowej rodziny zamkniętych studyjnych słuchawek tego producenta. Wraz ze swoimi bliźniakami, modelem A990Z, tworzą jedną półkę rozwiązań, podczas gdy A1000Z i A2000Z są półką wyższą. Każda półka współdzieli tą samą konstrukcję. Jest też model AP2000Ti, ale pełni on rolę mniej więcej taką, jak ADX5000 względem regularnej serii AD.
O ile jednak model A990Z naprawdę bardzo mi się spodobał i podoba cały czas, o tyle A550Z będą musiały przekonać mnie do siebie sensownością oszczędności. Może być to trudne, ale nie raz i nie dwa zdarzało się, że produkt tańszy okazywał się wcale nie gorszy (np. AD500X) albo nawet lepszy od pozycji o oczko wyżej (np. JVC RX700 vs RX900).
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Audio-Technica za pośrednictwem sieci salonów Top HiFi, która podesłała niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.
Jakość wykonania i konstrukcja Audio-Technica ATH-A550Z
Słuchawki wykonane są (niemal) identycznie, jak ATH-A990Z, więc sprowadzę cały opis konstrukcji przede wszystkim do różnic i konsekwencji.
Puszki – plastik zamiast metalu
Pierwszą zasadniczą są puszki. W A990Z mieliśmy puchy metalowe. Tu dostajemy – z racji rzecz jasna oszczędności – plastik. Jest on bardzo miły w dotyku, ale tak samo zdradliwy jak metal. Każdą, nawet najmniejszą rysę, będzie niestety przyjmował z radością.
Dużym plusem jest jednak wpływ tego materiału na wygodę. Brak puszek metalowych oznacza mniejszą wagę, a tym samym większy komfort użytkowania. Nie jest to może kolosalna różnica, ale zanotowałem ją w dłuższym odsłuchu pozytywnie.
Pałąk – inny materiał na prętach
Choć pałąk jest teoretycznie identyczny, jak w A990Z, plastik na prętach jest bardziej błyszczący i mam wrażenie, że twardszy. Wpływa to trochę na wygodę. Notorycznie wydawało mi się, że A550Z są kapkę mniej wygodne od A990Z przez większy docisk.
Być może rozwiązaniem zagadki zmiany jest to, że A550Z mają znaczek Made in China, podczas gdy A990Z są Made in Japan?
Sprawdziłem na szybko i wszystkie modele AD które niedawno testowałem również były wyprodukowane w Chinach. Wszystkie mają też właśnie taki połyskliwy materiał prętów pałąka. Ale tam mocnego docisku nie ma z racji innej jego konstrukcji i większego rozstawu. Możliwe, że będzie to plusem dla osób z mniejszymi głowami. W moim przypadku wolałbym wygodę z ATH-A990Z, ale ja to ja.
Okablowanie z serii AD
Kolejną zmianą jest kabel. Zastosowano tu dokładnie ten sam, który mamy w AD500/700/900X. Nie ma zatem wtyku gwintowanego, a jedynie nasadzaną przejściówkę na 6,3 mm.
Korzystny wpływ na cenę
To właśnie jest ta konsekwencja. Widać wyraźnie, że producent starał się oszczędzić absolutnie na wszystkim, na czym był sens oszczędzać. Ale z korzyścią dla nas, bo cenową. A550Z kosztują tylko lekko ponad połowę ceny A990Z. To właśnie opłacalność jest tym, co dosłownie „napędza” A550Z.
Jakość dźwięku Audio-Technica ATH-A550Z
ATH-A550Z to w najprostszym ujęciu wcale nie budżetowe wydanie A990Z. Albo może inaczej, to jest budżetowe wydanie A990Z, ale brzmieniowo bardziej skłaniające się w stronę AD500X.
Oczywiste różnice to naturalnie zamkniętość zamiast otwartości, mocniejszy i twardszy bas, delikatnie bardziej jeszcze pogłębiona barwa. Ale fundament jest ten sam. Zakładając jedną i drugą parę naprzemiennie, nie ma się wrażenia wchodzenia w kompletnie nowy świat. Nie zachodzi konieczność adaptacji i wygrzewania po 200 godzin na cudownych wzmacniaczach o mocy po 10W na kanał. Czuć w obu parach dokładnie te same DNA i nie wiem nawet, czy aby Audio-Technica nie zdecydowała się na przekładkę driverów między tymi modelami.
Co do zasady jednak, wrażenia mam całkiem pozytywne, choć tłamszone trochę przez doskonałą wiedzę jak gra wyższy model. Być może taka sama sytuacja miałaby miejsce z A990Z vs A1000Z, ale nie dane mi było niestety tego sprawdzić. Zamiast tego więc skupimy się na tej drugiej stronie medalu.
Bas
Linia basowa jest fajnie podkreślona, nie wiem czy nie mocniej nawet niż w A990Z, emanując przy tym tendencją do twardego uderzenia. Nadaje w ten sposób słuchawkom autorytatywnego posmaku.
A550Z lubią zagrać głośno, wyraziście basowo i przede wszystkim z ładnym zejściem. Nie złapałem ich na żadnym konkretnym uchybieniu, toteż można powiedzieć, że w temacie basu jesteśmy złociutcy. A jeśli zarzucimy sobie jakieś konkretnie basowe utwory albo efekty (np. boostery kosmiczne lub fale uderzeniowe), to A550Z zostawiają absolutnie fantastyczne po sobie wrażenie.
Tony średnie
Wokaliści są – w sumie tak samo jak w A990Z – prezentowani z lekkim filtrem na mikrofonie. Głos jest czytelny i słyszalny, ale pozbawiony tendencji do sybilowania. Lekkie zmiękczenie wpływa korzystnie zwłaszcza na słabszy materiał, w którym jakość nagrania lub masteringu jest tak licha jak stan naszego budżetu krajowego.
Jednocześnie słuchawki ponownie starają się naciskać na stworzenie efektu pomieszczenia, pogłosu z hali, ale oczywiście wychodzi im to trochę gorzej, niż w A990Z. Pojawia się bardzo subtelny – ale jednak – podźwięk metaliczności. Niemniej nadal można to zaliczyć na poczet charakteru słuchawek, a nie oczywistej słyszalnej wady. Pod tym względem DT1770, ale też i inne, znacznie droższe słuchawki, wiodą u mnie prym.
Plus na koniec ciekawa rzecz: miałem wrażenie, że wokaliści są troszkę poniżej osi uszu.
Tony wysokie
ATH-A550Z definitywnie należą do słuchawek cieplejszych. Ale nie jest to poziom np. Rode NTH100. Ani też R70X. Tu chyba najbliżej jest im stylem grania do AD500X. Słuchawki potrafią zwrócić przyjemną górę i nie męczyć podczas długich odsłuchów, jednocześnie nie pałując niemiłosiernie detalu w ziemię.
Im dłużej zresztą słuchawki spędzają na naszej głowie, tym bardziej naturalne się wydają. Nie jest to może cały czas te słynne 200 magicznych godzin, ale już 20 minut wystarczy, aby uszy odpowiednio się wtopiły w pady.
Tu również można zastosować trik z przesunięciem słuchawek bardziej do tyłu, w efekcie czego dostajemy plus do jasności i detaliczności. O dziwo jednak preferowałem je w pozycji nominalnej, gdyż wówczas sopran cechował się większą płynnością i koherentnością. Przy przesunięciu detal wzmaga się, ale też jakby zaczynał się delikatnie odklejać od reszty.
Słuchawki mają przy tym swój precyzyjnie ustalony „sweet spot”, który każdy słuchacz musi odkryć samodzielnie. U mnie jest to właśnie idealnie pozycja po środku.
Wrażenia sceniczne
Całkiem niezłe. Miałem wrażenie, że zarówno AD500X oraz A990Z mogą zagrać większą głębią sceniczną, ale ta w A550Z naprawdę nie jest wcale aż tak im ustępująca. Do tego mamy świetną szerokość w formie wychylenia lewo-prawo. Nie byłem też w stanie złapać ich na przejściach międzyosiowych.
Jednym słowem dobrze grające scenicznie słuchawki zamknięte za sensowny pieniążek.
Czystość i balans kanałów
Tu dochodzimy do pierwszych poważniejszych zgrzytów. W temacie czystości nie jest wcale źle. Usłyszymy na pewno bas, ale reszta pasma jest całkowicie zdrowa.
Problemem w testowanym egzemplarzu był natomiast balans kanałów, właśnie w zakresie basowym. Dominował lewy przetwornik ponad prawym i to o zauważalne 3 dB. Niestety więc słuchawki (a raczej producent) muszą dostać po uszach za kontrolę jakości. Być może jest to kwestia skręcenia egzemplarza. Może jedna z kapsuł różni się od drugiej. Może jakieś deformacje membrany.
Co ciekawe, reszta pasma jest bez zarzutu, a w odsłuchach prawie tego nie czuć, zwłaszcza jeśli będziemy próbowali docisnąć mocniej jedną z muszli. W ATH-A990Z nie miałem żadnych takich problemów, a jedynie wykryłem pewną nierówność na THD. Więc tam problem był zgoła innej natury, ale też dla mnie praktycznie pomijalny. W każdym razie skłaniam się bardziej ku winie egzemplarza, a nie serii jako takiej. Gdyby to była wina serii, byłoby mnóstwo sygnałów na ten temat, a tak jednak nie jest. Może więc tak samo jak z Px7 S2e, jest to zwykły pech.
Porównanie do DT1770 PRO MKII
Kołaczą mi w głowie jeszcze ostatnie odsłuchy DT1770 PRO MKII i przyznam, że z tych dwóch par wybrałbym propozycję od Japończyków. Z paru powodów.
Pierwszy jest taki, że słuchawki są o wiele wygodniejsze. W A550Z mogę – niemal tak samo jak w A990Z – siedzieć dosłownie godzinami i nic mi nie jest. Żadnego uczucia dyskomfortu ani nic z tych rzeczy.
Drugi powód to cały czas utrzymujące się wrażenie, że o ile barwa A550Z jest przesunięta w stronę gardłowości i zmieszana z – tym razem – tanio trochę brzmiącym efektem pomieszczenia, nie jest to jeszcze efekt „pudełka”. ATH grają mi znacznie bardziej wiarygodnie niż DT1770. Jest to tym bardziej dla Beyerdynamików bolesna obserwacja, jeśli spojrzymy na ogromną dysproporcję cenową.
No i właśnie, trzeci powód to cena. Zarówno AD500X jak i A550Z kupimy poniżej 500 zł, dokładnie to odpowiednio 480 i 450 zł na moment pisania niniejszej recenzji. Jak za taką jakość dźwięku są to uważam naprawdę sensowne pieniądze. Tymczasem DT1770 PRO MKII to 2400 zł.
Owszem, nie ta polityka części, nie te wykonanie, nie te materiały, ale większa wygoda i bardziej normalny dźwięk za 5x mniej? Kusząca opcja.
Czy warto dopłacić do ATH-A990Z?
Dla mnie osobiście tak, jako że – co nie powinno zresztą nikogo dziwić – A990Z grają od A550Z jakościowo lepiej. Oczywiście będzie to okupione zauważalnie wyższą ceną za generalnie taką samą jakość wykonania i rzeczy, o których pisałem na początku recenzji.
Natomiast z punktu widzenia opłacalności, ATH-A550Z są nie do pobicia i to tym bardziej gratka dla zadowolonego posiadacza AD500X. Dlatego też:
- A550Z jeśli jesteśmy zadowoleni z AD500X lub chcemy mieć coś podobnego w formie zamkniętej, a nie otwartej, jak również zależy nam na największej możliwej opłacalności.
- A990Z jeśli lecimy w optymalną jakość dźwięku przy wciąż rozsądnych pieniądzach.
Myślę, że taki podział priorytetów byłby tu najzdrowszy. Natomiast nie wiem jak by to wyglądało w przypadku pozostałych modeli z rodziny A. Tu zapewne przyjdzie nam trochę poczekać na uchylenie rąbka tajemnicy.
Potencjał na modyfikacje
Również poczekamy sobie zapewne i tutaj, dlatego że do testów różnych padów na modelach z serii A i AD dopiero się przymierzam. Wydaje mi się bowiem, że oprócz modyfikacji dampingu w chociażby ATH-AD900X, mamy tu spory obszar do zabawy akustyką padów. Przykład R70X pokazał, że można wyciągnąć tu sporo dobra. Możliwe że to byłby klucz do ATH-A550Z, aby podbić ich odsłuchy na zupełnie inny poziom i wielokrotnie powyżej ich cenę. Ale znów, jest to znak zapytania. Choć przy fakcie istnienia A990Z, bardzo ciekawie by to nam namieszało w zasadności decyzji zakupowych.
Podsumowanie
Audio-Technica ATH-A550Z okazały się być kolejną fajną i opłacalną pozycją w portfolio tego producenta. Tego samego, który potrafi oferować słuchawki zamknięte za znacznie więcej. Audio-Technica bardzo umiejętnie skaluje przy tym swoje produkty i ustawia je obok siebie tak, aby jak najmniej ze sobą konkurowały.
W efekcie nie ma sytuacji, że np. AD900X kasują sens AD500X i na odwrót. Nie ma tego też w serii A, a przynajmniej na tym początkowym odcinku. Za to miło jest mi móc stwierdzić, że A550Z starają się w jak największym stopniu być zamkniętymi AD500X i nie silą się na wymyślanie koła na nowo.
Owszem, to nie są A990Z, ale tak samo nie są to A1000Z czy A2000Z. Cenowo również nie, a co z pewnością uraduje multum użytkowników nie chcących zostawiać na ladzie całej swojej sakiewki. Albo dwóch. Tym samym…
Jakość wykonania
Bezwzględnie plastikowo, ale tanio i lekko. Puszki łatwe do zarysowania nawet paznokciem, zaś sama konstrukcja w zasadzie bez zmian w stosunku do A990Z. Pozytywnie wpływa to na ewentualną dostępność części. Bez zmian w odpinaniu kabla, ale też i bez adaptera gwintowanego. Jest tylko nasadzany, tak jak w AD500X. Nie wiem czy nie powinienem odjąć za rozjazd basu, tym bardziej że trudno jest mi jednoznacznie wskazać przyczynę takiego stanu rzeczy. Patrząc jednak na to, że być może przez pryzmat jednego egzemplarza stosowałbym niesłusznie odpowiedzialność zbiorową, zostanę przy ocenie 8/10. Jakoś A990Z nie miały takiego problemu, a A550Z ogólnie mnóstwo osób bardzo chwali i nie raportuje żadnych takich przypadłości. Plus do pewnego poziomu amortyzuje się to nam o cenę.
Jakość dźwięku
Bardzo porównywalna do AD500X, mieszając w sobie też trochę rzeczy z A990Z. Ogólnie mało jest punktów do których mógłbym się przyczepić, a głównym, który zwrócił moją uwagę, jest niepotrzebnie wzmożony efekt „pudełka” w akustyce. Na korzyść tych słuchawek przemawia tu jednak wciąż bardzo atrakcyjna cena, najniższa w zasadzie względem pozostałych modeli A i AD. Sumarycznie wypracowały ocenę na poziomie solidnego 7/10, a więc minimalnie gorzej od AD-ków, które tonalnie bardziej bym preferował.
Ergonomia i praktyczność
Generalnie przyjemność i wygoda, co do której nie mam zastrzeżeń poza tym, że słuchawki kapkę mocniej cisną w głowę niż A990Z. Jest za to nieco lżej niż w A990Z, ale i bez problemów z brakiem obrotu w osi poziomej jak w AD500X. Bardzo łatwo jest je napędzić. Szkoda że nie zdecydowano się na kabel taki jak w A990Z. Choć z całej trójki wymienionych są przez wspomniany docisk najmniej wygodne, nadal można uważać je za takowe w kategoriach ogólnych. Paradoksalnie możliwe, że to właśnie przez to A550Z będą trzymały się głów najlepiej z wymienionych. Dlatego zostawiłbym im maksymalną ocenę za komfort. Moja głowa bowiem moją głową, ale sporo osób zwracało uwagę na to, że np. seria AD spada im z głowy i jest za luźna. Być może więc A550Z będą dla nich najlepszymi ze wszystkich opcji.
Sumarycznie
Rzeczywiście użytkownicy A550Z słusznie mówili o nich pozytywnie i rekomendowali ich sprawdzenie. Znacznie bliżej im do AD500X, które mogą w prostej linii uzupełniać je w ramach jednej kolekcji. Choć nie obyło się bez problemu natury technicznej z balansem basu, A550Z i tak zaliczyły bardzo udaną recenzję i z notą 8.0/10 zakwalifikowałyby się na warunkową rekomendację. Jeśli tylko problem z basem jest wypadkiem przy pracy i cechą egzemplarza, ATH-A550Z można polecić jako opłacalne i całkiem dobre słuchawki zamknięte, o ile otrzymamy dostatecznie równo grający egzemplarz. W przypadku sztuk demo – jak widać w recenzji – bywa z tym różnie.
8.0/10
Na dzień pisania recenzji, Audio-Technica ATH-A550Z dostępne są w cenie ok. 450 zł na polskim Amazonie oraz w naszych krajowych sklepach (sprawdź aktualne ceny i dostępność).
Dane techniczne
- Przetworniki: dynamiczne 53 mm, zamknięte
- Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 35 kHz
- Skuteczność: 100 dB / 1mW
- Impedancja: 40 Ohm
- Maksymalna moc wejściowa: 1000 mW
- Waga: 300 g
- W zestawie: kabel 3 m zintegrowany na stałe, przejściówka na 6,3 mm
Materiały dodatkowe
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC: Motu M4
- Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
- Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-AD500X / ATH-A990Z, AKG K240 DF, Beyerdynamic DT1990 PRO (Amiron MOD), Philips Fidelio X2HR, Audeze LCD-XC
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX oraz AC2
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów