Rozwiązania douszne / dokanałowe do 100zł to jeden z popularniejszych przedziałów cenowych jakie można spotkać wśród słuchawko-biorców. Nie są to pieniądze zbyt wygórowane ale i też pozwalające na kupienie całkiem dobrze grającego sprzętu, mając właśnie tą świadomość wśród popularnych propozycji jak np. SoundMagic PL11 / 13, Philips SHE9550 czy też Sony MDR-EX082 przewijając się tu i ówdzie AKG K321 – najtańsze dokanałowe słuchawki producenta z Wiednia.
Do recenzji tych słuchawek podchodziłem w zasadzie kilkukrotnie ale z różnych przyczyn dokończyć mogłem ją dopiero teraz. Będzie to recenzja sceptyczna, pisana z perspektywy doświadczeń oraz przyzwyczajeń, a więc mam nadzieję dosyć wartościowa. Nie dość bowiem że tworzy ją człowiek, który preferuje słuchawki nauszne ponad typowo dousznymi, to jeszcze mający przejścia … serwisowe z opisywanym modelem. To jednak ma na swój sposób i swoje dobre strony ale o tym później.
Jakość wykonania i konstrukcja
Chyba oczywistym jest że za 100-110zł jakie obecnie trzeba zapłacić za ten model nie otrzyma się powalających na kolana dodatków. Tak jest i w rzeczywistości. Słuchawki są zapakowane w identyczne pudełko co chociażby opisywane przeze mnie wcześniej K315, zamiast jednak pokrowca z zamkiem użytkownik dostaje sakwę ze ściągaczem oporowym. Jest co prawda za mała aby pomieścić same słuchawki, ale wystarczająca by zmieścić zestaw gumek dołączony do zestawu. Prócz jeszcze dokumentacji i kart gwarancyjnych – jest to wszystko co można znaleźć w pudełku. Skąpo? Owszem, ale popatrzcie ponownie na cenę.
Słuchawki wyglądają identycznie jak K313/K315, przynajmniej ze względu na kształt samej słuchawki, z tą naturalnie różnicą że są to modele dokanałowe a nie douszne. Aby nie było analogii w zakresie również spotykanego tu otworu – K321 są jak najbardziej zamknięte, zakrywanie ich nie ma najmniejszego wpływu na brzmienie a służą wyłącznie dostarczaniu powietrza przetwornikom z zewnątrz. W K315 zakrywanie powodowało kompletne osunięcie się dźwięku. Radzę uważać przy wkładaniu słuchawek do ucha – farba na maskownicach tych otworów jest łatwo ścieralna, łapać je należy za smukłą część.
To czego zawsze mi brakowało w tym modelu to matowych plastików K315, choć teoretycznie nie są one wymagane w przypadku solidnego tkwienia słuchawki w kanale słuchowym. Jak wiadomo, jeśli już coś ma wypadać z ucha to zawsze tą pierwszą będzie słuchawka douszna. Wierzch jest szary, jednak strona wewnętrzna może być w dwóch kolorach – białej i błękitnej. Oznaczenia są identyczne jak w K313/315, również można też spotkać wypustek na lewej słuchawce, pozwalający na łatwą identyfikację kanału np. w ciemnościach – coś z czym miałem naprawdę duże problemy przy EP-630 swego czasu.
Symetryczny kabel w kolorze białym jest tym samym kablem jaki miały K313/315 i jest to standard we wszystkich pchełkach AKG. Tak samo jak wtedy, tak i teraz nadal mam i będę miał zastrzeżenia do użytej gumy, uważam kable od chociażby i tych EP-630 za po prostu lepszy jakościowo. Przy czym warto wspomnieć o jednej rzeczy: model biały różni się od niebieskiego obecnością bloczka z nadrukiem modelu przesuwanym po kablu. Niebieskie tego nie mają i używając obu wersji jakoś niezbyt tęskno mi za tym elementem. Bardziej mi przeszkadzał niż pomagał.
Ostatnią rzeczą wartą opisania są gumki. W tym modelu mogę stwierdzić w swoim przypadku jedno – L. Large, large i jeszcze raz large. Dwa poprzednie rozmiary można sobie po prostu darować, nie tylko ze względu na fakt że pasują do kanału słuchowego (zaznaczę wyraźnie: mojego), tak większe pozwalają na uniknięcie przykrej wady konstrukcyjnej słuchawek – miejsce łączenia się dwuczęściowych korpusów może mieć dosyć ostrą krawędź, a co przekładać się może na podrażnienia małżowiny przy częstym wyciąganiu i wkładaniu słuchawek w kanał. Większe gumki pozwalają trzymać od tego dystans.
Kluczem, nie tylko w zakresie brzmienia ale i kwestii izolowania od dźwięków są gumki. Te dostarczane wraz ze słuchawkami sprawdzają się bardzo dobrze, w podróży poziom izolowania przy gumkach L jest mniej więcej na poziomie EP-630 na gumkach M, z zaznaczeniem – możecie eksperymentować na tym polu podmieniając gumki między słuchawkami. Te od EP-ek pasują idealnie choć siedzą luźniej niż oryginały, mają też inny kształt, także warto pobawić się nimi w zakresie komfortu, oczywiście o ile jest taka możliwość.
Ze względu na to że, tak samo jak i inne słuchawki dokanałowe, podczas przechadzania się po mieście słychać dokładnie dudnienie własnych stóp, K321 pozycjonowałbym wybitnie jako partnera w podróży hałasogennymi środkami lokomocji.
Brzmienie
A więc najważniejszy i chyba jednocześnie najtrudniejszy dla mnie punkt. Słyszałem już wiele słuchawek i to naprawdę wysokiej klasy, także moje odczucia są tu dodatkowo pogłębione nutką krytycyzmu z tegoż względu. Postaram się jednak opisać brzmienie jak najbardziej neutralnie i z punktu widzenia stosunku ceny do możliwości.
Słuchawki od AKG zawsze lubiły grać głośno i mocno środkiem, w tym przypadku można doliczyć jeszcze jedną rzecz: bas, mnóstwo basu. Jeśli jednak w tym momencie przychodzą komuś na myśl chociażby EP-630, może śmiało te skojarzenia skreślić. Popularne „epki” mają w zestawieniu z K321 nagle tyle wad że zastanawiacie się „jakim cudem mogłem tyle czasu na nich słuchać?”. Bas ogólnie jest mocny i soczysty, mocno zorientowany w okolicach mid i upperbasu, nadający tym słuchawkom uroku. W „epkach” jest za to niski, wypłowiały i punktowy, pozbawiony życia, zupełne przeciwieństwo. W obu jednak przypadkach próbuje dominować na scenie, co jednakże może zostać wybaczone im podczas słuchania w np. pociągu. Nawet tam, mimo wszechogarniającego rumoru, jest wyczuwalna moc tych słuchawek.
Środek AKG jest w miarę klarowny i umiejscowiony tam gdzie powinien, troszkę, jak już wspomniałem wyżej, może się dawać przykryć basem ale zależy to w dużym stopniu od utworu. Nie mam tu zbyt dużo do zarzucenia tym słuchawkom.
Największą wadą w moim odczuciu są przestrzeń i góra – ta pierwsza, testowana jak zawsze na longplay’ach od Monolake, jest dosyć wąska, przegrywająca sromotnie z tą znaną mi chociażby z K315 jednakże jest to po raz kolejny usprawiedliwione z logicznego punktu widzenia – są one zamknięte i „szczelne”, trudno oczekiwać od nich czegoś czego nawet w teorii nie dałoby się tam znaleźć.
Druga sprawa to jak już pisałem – góra. Za każdym razem, tak poprzednio jak i teraz, nie mogłem pozbyć się wrażenia jej częściowego zapiaszczenia i nie mam tu bynajmniej na myśli siarczystości – K420 pokazały pod tym względem że góra może być ostra i wystrzelona ale jednocześnie czysta i klarowna, tutaj tego nie czuję, choć z drugiej strony problem nie pojawia się wszędzie. Częściowo pomaga w tym EQ ale tylko częściowo. Definitywnie jest to w obrębie K321 przeciwieństwo organizacji dołu i środka – tam jest naprawdę bardzo dobrze.
Jeśli jesteśmy przy wrażeniach – kolejnym wrażeniem jakiego doświadczałem wielokrotnie to analogie do … K518 DJ, głównie ze względu na charakterystykę całościową. Dźwiękowo te słuchawki mieszają ze sobą to co reprezentują K430 i K518 DJ, choć w wydaniu mogącym zostać wycenionym na właśnie te 100zł.
Na koniec wspomnę może jeszcze o czymś takim jak separacja kanałów – w K321 jest ona na dosyć dobrym poziomie, nieco gorzej z separacją samych dźwięków od siebie – te w wielu miejscach potrafią zlewać się, to samo miałem z K518 DJ swego czasu, no ale ponownie warto obejrzeć się na cenę.
Podsumowanie
Słuchawki są całkiem ciekawym nabytkiem w cenie 100zł, grającym mocno i zorientowanym na niższe partie pasma. Jako kompan w podróży wydają się być idealne, dobrze zgrywające się z E100 po modyfikacjach EQ, bardzo dobrze, jak zawsze, z iFP. Dla niego nie stanowią w sumie żadnego wyzwania, a więc patrząc po całokształcie, możliwości zastosowania dla tego modelu są całkiem spore. Mamy więc przepis na sukces? Niestety nie. W cenie 100zł może i są ciekawe, ale bez trudu znajdziemy modele jeszcze ciekawsze, a za drobną dopłatą wręcz rewelacyjne, przy których zakup K321 nie wyda się zbyt opłacalnym – i nim nie będzie. O ile kiedyś jeszcze można byłoby nad tym dywagować, tak obecnie model ten jest jednym z tych, które pokazują jak bardzo AKG postanowiło spocząć na laurach, oddając konkurencji również i ten segment słuchawkowy pod władanie.
.
„Przejścia serwisowe”
Na zakończenie to, o czym mówiłem na samym początku – fakt że słuchawki były już do tej pory wymieniane gwarancyjnie dwa (!) razy. Za każdym razem prawa słuchawka przestawała grać, jednakże jest to bardzo popularny problem i dotyczy wielu modeli, od EP-630, przez PL11 i aż po KPP, także nie zwracałbym na to większej uwagi. To jest też powodem dla którego opisać mogłem obie wersje tych słuchawek – mimo że oryginalnie miałem białe, otrzymałem dwukrotnie niebieskie. Mam tylko nadzieję że po prostu „nie mieli białych”, a nie „mamy Cię drogi kliencie w …”.
Czy wiadomo jak one się mają pod względem basów w Philips she3590 extra bas? Przyznam, że nie lubię słuchawek które grają głośno.
A pod jakim względem Pani Maju mają się mieć wobec siebie? Jeśli nie lubi Pani słuchawek grających głośno, proszę ostrożnie postępować z pokrętłem głośności oraz dopierać modele o większym oporze przetworników (czyli modele pełnowymiarowe).
np do słuchawek JVC FR301? Lubię słuchawki z dużą ilością basu, nie chodzi mi o pokrętło głośności bo to każdy wie ale niektóre modele grają głośniej nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć 🙂
Witam, kupiłem te słuchawki w lipcu 2007, w Media M. Wtedy w cenie 120.99 pln, trafiłem na super sprzedawcę w Media M. który bez najmniejszego problemu otwierał kilkanaście słuchawek różnych marek, które podpinałem wtedy chyba do Samsunga S2. I wreszcie trafiłem na AKG K321, bez najmniejszej chwili wahania powiedziałem do gościa- dość, lepszych nie znajdę i nie będę szukał! Rozwaliła mnie jakość dźwięku, a przecież to tylko był S 2 Samsung. Przez kolejne lata, podpinałem te słuchawki do przeróżnych telefonów(Samsung, Sony, LG, Lenovo, Xiaomi, Manta, Nokia, Microsoft Lumia, i wiele więcej…), do mp3,4 amplituner Yamaha, Panasonic, Sony, wszystkie te sprzęty po prostu super dźwięk. Może ktoś nie uwierzyć, ale nawet porównywałem jakość dźwięku z BEATS BY DR. DRE, wtedy chyba coś koło 1500pl, i nie zamieniłbym, po co? Dla lansu? A jakość dźwięku wcale nie lepsza, gabaryty Beats kosmiczne, tłumienie zewnętrznych dźwięków w Beats około 25%,a w AKG 95%. Głupi się przyznać, ale wyciągałem telefon z kieszeni ciągnąc za kabel(nie róbcie tego!), co po jakimś czasie skończyło się uszkodzeniem jacka, jedna słuchawka przestała dawać, miałem gwarancję, i o dziwo serwis spisał się na 6 plus, po dziesięciu dniach odebrałem słuchawczki z nowiutkim jakiem, i nawet z firmowym nadrukiem AKG. To się nazywa serwis, nie jak serwis Szajsunga, którego odradzam, nie naprawili mi telefonu, chociaż nie była w 100% moja wina uszkodzenia, telefon był na gwarancji kupiony w salonie T-mobile, nie uzasadnili w ogóle przyczyny odmowy naprawy, a co najśmieszniejsze, zażądali za naprawę około 485 pln! Wtedy na Allegro można było taki telefon nabyć nowy z 24 miesięczną gwarancją, jaja, nigdy więcej Szajsungów- jak działają ok,ale jak coś padnie to nie serwis a recykling, a gwarancją można się podetrzeć, i to nie bardzo! Pozdrawiam.