Berliński Teufel jest firmą znaną przede wszystkim miłośnikom sprzętu retro audio. Pamiętne są chociażby ich kolumny z lat 80-tych czy klasyczne monitory z serii M. To było jednak kiedyś, natomiast świat poszedł bardzo do przodu i tak samo zapewne pomyślał Teufel, decydując się na wypuszczenie pełnego przekroju sprzętu audio: od radyjek, przez kolumny, po słuchawki. Tym razem z Bluetoothem. Tak oto jesteśmy u progu recenzji Teufel Real Blue PRO, czyli składanych, zamkniętych słuchawek wokółusznych (pomniejszonych).
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Teufel dzięki sklepowi Audiomagic, któremu serdecznie dziękuję za podesłanie sprzętu celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.
Jakość wykonania i konstrukcja
Teufele są zbudowane niemal w całości z plastiku, a jedynymi elementami metalowymi są paski od ramion systemu wysuwania muszli oraz płaszcze z literką T.
Konstrukcja jest w miarę lekka, dosyć dobrze spasowana, przypominająca w dotyku trochę Bowersa, jeśli chodzi np. o konstrukcję padów czy otwory wentylacyjne muszli ukryte pod widełkami.
Nadal jest to jednak wizualnie plastisch fantastisch, który w podesłanym srebrnym wydaniu może powodować negatywne skojarzenia. Tego typu plastik jest bowiem często barwiony i wraz z postępującym czasem odkrywa się jego prawdziwy kolor – czarny lub dajmy na to mleczny. Najszybciej będzie to widoczne na krawędziach.
Chciałbym podkreślić, że jest to tylko moje domniemanie i nie miałem w planach drapania celowo konstrukcji, by się o tym przekonać. Zakładam jednak – sądząc po wnętrzu słuchawek – że prawdziwy kolor słuchawek jest szary.
W zestawie znajdziemy komplet instrukcji, twarde etui, kabel do ładowania oraz kabel sygnałowy analogowy.
Pady, obicia, wygoda, izolacja
Miłe w dotyku obicia to na pewno plus Teufel Real Blue PRO. Ilość miejsca na ucho jest mimo kompaktowych rozmiarów spora i porównywalna z Bowersami Px8. Z wnętrza widać sposób mocowania padów (zatrzaski), a które to niestety zdaje się są padami dedykowanymi. Może to oznaczać trudności z znalezieniu zamienników.
Obicie pałąka jest wygodne i słuchawki przy swojej masie, nigdy nie powodują wrażenia ciążenia na czaszkę. Inna sprawa, że docisk jest po trochę mocniejszej stronie, a czemu sprzyja fakt, iż są to słuchawki przeznaczone na troszkę mniejsze głowy. U mnie pasowały przy maksymalnym rozstawie widełek i jeśli tylko miałbym nieco większy „dekiel”, albo chciał nałożyć je na czapkę, byłby już problem.
Pozytywnym skutkiem ubocznym docisku Teufeli jest dobra izolacja od otoczenia, dodatkowo wzmacniana systemem ANC.
Obsługa
Słuchawkami można operować za pomocą aż trzech warstw abstrakcji: przycisków, 4-kierunkowego joysticka oraz paneli dotykowych. Komendy i sygnały są potwierdzane lub wydawane w formie tonowej, nie głosowej za sprawą lektora.
Teufele są przez to niestety trudne w obsłudze i wymagają studiowania instrukcji obsługi, aby zapamiętać czym która funkcja steruje, co trzeba zrobić aby wykonać daną operację i czy dany sygnał aby na pewno jej odpowiada.
Część wskazań jest komunikowana za pomocą kolorów diodek, które raz iż są podczas pracy na zewnątrz i nie widzimy ich, a dwa, że ich kolory są nieintuicyjne z perspektywy logicznej. Przykładowo, zamiast stopniowania siły ANC w kolorach np. biały, zielony, żółty, czerwony, mamy biały, żółty, turkusowy, szary. Możemy oczywiście słuchawki zdjąć i sprawdzić jaki kolor nam wyskakuje, ale wówczas nie słyszymy sygnałów tonowych.
Teoretycznie są to detale, ale fakt faktem, że w praktyce zniechęcają do zabawy Teufelami. Być może jako użytkownicy będziemy się po prostu musieli ich nauczyć i będzie to coś do przeżycia niczym przeziębienie, ale uważam, że im prostsza obsługa danego sprzętu, tym lepiej. To są towarzysze naszego życia, którzy winni je upraszczać i ułatwiać, a nie utrudniać.
Być może mój pogląd jest odosobniony, ale od lat podchodzę do testów w taki sposób i chciałbym wobec Teufeli również być uczciwym w stosowaniu odpowiednich standardów.
Tryb analogowy
Duży plus za to należy się Teufelowi za sensownie zaimplementowany tryb analogowy, który jest cichym beneficjentem małej ilości korekt cyfrowych. No i nie zapomniano o mikrofonie w tym trybie, bowiem na kablu mamy pilota z mikrofonem konwencjonalnym. Tak więc po wyczerpaniu się ogniw będziemy nadal mogli prowadzić rozmowę telefoniczną i ogólnie używać wciąż Teufeli bez przeszkód.
System ANC i dodatkowe funkcje
Działa i robi to bardzo dobrze jeśli chodzi o całościową skuteczność, którą możemy stopniować w trzech krokach. Czwartym krokiem jest tryb transparencji (Hear Through), który jednak mógłby być znacznie mocniejszy. Nawet Haylou S35 mają go lepiej zaimplementowanego.
Tryb ANC można również całkowicie wyłączyć i skupić się wyłącznie na izolacji pasywnej.
Moja jedyna uwaga na tym etapie będzie tyczyła się tego, że słuchawki w trybie ANC wyraźnie szumią i niestety czynią to nieregularnie. Szum jest bardziej słyszalny na prawą stronę. Trochę nietypowo, bowiem zazwyczaj dzieje się tak na stronę dominującą z przyciskiem zasilania. Być może słuchawki pracują na podwójnym ogniwie, a być może znajduje się ono po prawej stronie.
W każdym razie, na upartego zastanawiać się można jeszcze nad sensownością stopniowania systemu ANC pod kątem praktycznym, ale część osób może reagować negatywnie na zbyt mocne tłumienie aktywne i taka funkcja może spowodować, że nie będą odczuwały dyskomfortu. System ANC w Teufel Real Blue PRO ma bezpośrednie przełożenie na dźwięk, ale o tym porozmawiamy sobie za moment.
Poza systemem ANC, słuchawki posiadają jeszcze dwie dodatkowe możliwości: tryb transparentny (czyli rejestrowanie dźwięku z otoczenia) oraz Dynamore, czyli wbudowany w słuchawki tryb DSP/autoEQ.
Parowanie
Teufele bez wątpienia zaliczyły wyboisty początek testów i nie chciały dać się sparować z niczym. Czyszczenie pamięci sparowania nie przynosiło efektów, aczkolwiek za trzecim razem i po długim myśleniu, udało im się połączyć z telefonem. To spowodowało, że magicznie słuchawki zaczęły być widoczne także i pod PC.
Niestety próby skorzystania z TRBP po rozłączeniu i połączeniu kończyły się tym samym, co działo się z AZ10, a więc przełączanie się od razu w tryb headsetu i jakość rodem jak ze słuchawek za 5 zł.
Dla pewności sprawdziłem je na laptopie z nieco inną dystrybucją, ale przede wszystkim inną konfiguracją pakietów oraz kompletnie innym modułem BT. Efekt? Wszystko działa. Hmmm… OK? Ciekawe.
Unikatowe połączenie sprzętu i oprogramowania? Być może jest to najprostsza diagnoza w takiej sytuacji. Aczkolwiek być może jest faktycznie coś na rzeczy, gdyż nawet na oficjalnym sklepie Teufela można przeczytać komentarze o problemach z utrzymaniem połączenia np. na sprzęcie Apple, czyli w środowisku przecież znacznie bardziej zamkniętym i kontrolowanym.
W każdym razie po przekopaniu systemu bezprzewodowego, udało mi się również i na głównej maszynie uruchomić Teufele bez żadnych problemów, choć czasami niespecjalnie chciały dać się połączyć za pierwszym razem i konieczne było ich ponowne połączenie (nie sparowanie). Wówczas wszystko, jak to się mówi, paliło na dotyk. Poza tym nie stwierdziłem z nimi żadnych negatywnych przygód. Mimo to, przychylać się będę do opinii, że słuchawki nie są „betonowe” jeśli chodzi o sferę techniczną i implementację technologii Bluetooth.
Płynność odtwarzania, artefakty, szumy itd.
Słuchawki mają tendencję do ucinania początków utworów przy włączeniu odtwarzania. Dzieje się to na wszystkich komputerach i systemach oraz konfiguracjach.
Wspominałem o szumie podczas pracy systemu ANC, zwłaszcza przesunięciu go na jedną stronę. W trybie zwykłego odtwarzania również daje się usłyszeć szum, ale znacznie cichszy i przede wszystkim równo na oba kanały. W takiej formie jest on zupełnie pomijalny i nie zwracał nigdy na siebie mojej uwagi.
W temacie artefaktów miło mi zakomunikować, że żadnych nie stwierdziłem. Ani kompresyjnych, ani wynikających z equalizacji sprzętowej (która jest tu bardzo rozsądna) nie ma.
Tak samo nie zauważyłem żadnych niepokojących oznak pracy samych przetworników w każdym z trybów użytkowania. Nie ma dzwonienia, brzęczenia, trzepotania membran o jakiś element albo wąs doprowadzający sygnał do cewki.
Czas pracy
Na sam koniec dosłownie wzmianka o czasie pracy. Ten przy ogniwie 800 mAh pozwala na naprawdę przyzwoite 56h działania, aczkolwiek bez włączonego trybu ANC.
Jakość dźwięku
Brzmienie Teufeli jest bardzo proste w interpretacji i podawane w sposób w dużej mierze prostolinijny z wybiciem w okolicach 6k. Przy niespecjalnie wybitych sąsiednich zakresach oraz ogólnie opadającym charakterze dźwięku Teufeli, są one odbierane jako:
- przyjemne,
- naturalne,
- niemęczące,
- przypominające na słuch „krzywą Harmana”.
Dzieje się to bez względu na to w jakim trybie będziemy wykorzystywali Real Blue PRO, ponieważ wszystko kręci się wokół bardziej modulacji tonalnych niż robienia z nim poważniejszego kung-fu (na zielono tryb bezprzewodowy z ANC. Na niebiesko sam czysty Bluetooth. Na pomarańczowo tryb analogowy po jacku 3,5 mm):
Bas
Jest tym razem po tej nieco mocniejszej stronie. Tym razem tyczy się słuchawek bardziej powściągliwych, takich jak AD900X, ale dla bezpieczeństwa i wyzerowania się ośrodka słuchu, zrobiłem sobie tygodniową przerwę między odsłuchami jednych i drugich, z małą przerwą na K1000 czy HD800S.
Miłośnicy pełniejszego basu powinni być w każdym razie bardzo zadowoleni, zwłaszcza jeśli bas np. z Haylou S35 ANC był dla nich za mocny. Porównując bezpośrednio jedną i drugą parę, definitywnie znacznie więcej basu jest w o wiele tańszych Haylou. Jest też go więcej oczywiście niż w AD500X. Jeśli o mnie chodzi, zauważalnie bliżej mi jednak do tego z 500-tek i Teufeli.
Tony średnie
Są prezentowane z lekkim ociepleniem i słychać to w każdym przypadku. Wokaliści męscy mają pogłębione głosy, ale bardziej na zasadzie filtru, aniżeli wsadzenia im skarpety w gardło. Efekt ten jest mniejszy w trybach bezprzewodowych, na których zresztą Teufel Real Blue PRO grają równiej.
Lepiej prezentują się za to wokalistki, zwłaszcza w realizacjach mocno naciskających na głoski sykliwe. Tutaj Teufele są niesamowicie dobre i słuchanie takich utworów to bardzo często pozytywne zaskoczenie.
Tony wysokie
Technicznie można mieć do nich zarzut lekkiej punktowej chropowatości, ale jest to mocno zależne od utworu. Strojeniem jest to natomiast ciepła góra z dobrze uchwyconą barwą i brakiem negowania detalu. Znów rozbudzone zostają u mnie skojarzenia z AD500X, ale realizacja u Teufela jest bardziej płynna i równa.
Generalnie bardzo fajnie się tego słucha, choć czasami powstaje wrażenie, że mogłoby być nieco jaśniej w niższych partiach sopranowych i na przełomie z wyższą średnicą.
Wrażenie sceniczne
Dobra, standardowa scena dźwiękowa. Dominuje uczucie kształtu eliptycznego, mocniej rozbudowanego na boki, mniej na osi przód-tył. Skupienie na środku jest dobre, ale nie przemożne, w efekcie czego słuchawki nie wpychają bliskich źródeł pozornych prosto w głowę.
Całokształt tonalny
Teufele zaprezentowały się zaskakująco dobrze na słuch i mówiąc wprost, pod względem strojenia są to najbardziej naturalne słuchawki Bluetooth od czasu NADów HP70, jakie słyszałem. Naturalne, płynne, po nieco cieplejszej stronie, dosłownie idealne do zwykłego słuchania muzyki godzinami. Bez znaczenia czy w podróży, czy w domu, czy z pełną baterią lub nie, Teufele bardzo łatwo będzie uznać za słuchawki ekstremalnie uniwersalne i wszechstronne.
Ani Haylou, ani Bowers, ani Edifier z ostatnich modeli jakie testowałem, nie był tak naturalny w swoim graniu, tak poprawny i mający dosłownie wszystko to, czego oczekiwałbym od słuchawek… domowych. Ich dźwięk bowiem nadaje się wybitnie na pracę w domu, gdzie docenimy często właśnie takie strojenie. Być może wynika ono też z dziedzictwa marki i jej rodowodu, gdzie producent stara się „zasymulować” takie a nie inne granie ze wszelkimi jego konsekwencjami.
Dla kogo Teufel Real Blue PRO będzie dobrym wyborem? Moim zdaniem dla osób, które szukają naturalnych, uniwersalnych słuchawek przenośno-domowych (w takiej najpewniej kolejności priorytetów), u których na pierwszym miejscu jest tonalność, a dopiero potem względy techniczne dźwięku (o nich za moment). Takim osobom można TRBP bez problemu polecić do odsłuchania.
Sparowanie kanałów
Jest bardzo dobrze pod tym względem. Raz w jednym miejscu będzie dominował jeden przetwornik, raz drugi, ale w testowanym egzemplarzu nie stwierdziłem odchyłów ponad standardowe różnice produkcyjne. Balans w trybie Bluetooth:
Balans dla BT ANC:
Tak zaś wygląda balans kanałów w trybie czysto analogowym:
Czystość
Słuchawki z racji pracy w trzech różnych trybach (BT, BT ANC i analogowym), powinny zostać potrójnie zmierzone pod względem czystości. I tak też uczynimy.
Na słuch bowiem, a więc trzymając się drogi audiofilskiego złotego cielca, słuchawki wydają się trochę matowe, ale nadal przyjemne. W tym względzie nawiązują skojarzeniami do AD500X, aczkolwiek gdyby kosztowały kilkanaście tysięcy złotych, tak jak Crosszone CZ-1, byłyby z tego tytułu bronione niczym Częstochowa.
BT:
- 1,110% (-39,1 dB) dla 100 Hz
- 0,770% (-42,3 dB) dla 1 kHz
- 4,050% (-27,8 dB) dla 3 kHz
ANC:
- 1,670% (-35,6 dB) dla 100 Hz
- 0,849% (-41,4 dB) dla 1 kHz
- 4,300% (-27,3 dB) dla 3 kHz
Jack 3,5 mm:
- 0,341% (-49,3 dB) dla 100 Hz
- 0,178% (-55,0 dB) dla 1 kHz
- 0,987% (-40,1 dB) dla 3 kHz
Zaskakująco, ale najczystszy okazuje się klasyczny zwykły jack. To o tyle dziwne, że z reguły traktuje się go jako opcję „awaryjną”. Tu w kontekście czystości jest to zaś najlepsze jakościowo połączenie, jakie możemy uzyskać.
Naturalnie nie umiem odpowiedzieć na pytanie co jest tego przyczyną, a przynajmniej bez wchodzenia do środka słuchawek i poznania ich konstrukcji od podszewki, jeśli chodzi o elektronikę. Niemniej moje podejrzenia i tak oscylowałyby wokół niej.
Uwagę zwraca przede wszystkim rejon 3 kHz, który jest w powtarzalny sposób najsłabszym punktem TRBP i jednocześnie powodem – podobnie zresztą jak w AD500X – za „analogowym sznytem” serwowanego przez nie dźwięku.
Czy Teufele również będą bronione niczym Częstochowa? Nie wiem, ale generalnie jeszcze być takowymi nie muszą. Gardę trzyma tu bowiem środek pasma w okolicach punktu pomiarowego, który powoduje, że brzmienie na ogół wciąż wydaje się dosyć czyste.
W odsłuchach w praktyce przekładało się to na to, iż Teufele nie selekcjonowały tak utworów nagranych gorzej i lepiej. Nie było im to do końca obojętne, ale wszystko było po prostu tak samo słuchalne. Zszedłem w dół aż do mp3 192 kbps i na TRBP spokojnie dało się wszystkiego słuchać.
Wracając do mojej myśli z akapitu o całokształcie, istnieje jeszcze jedna teza. Być może producent celowo bawi się w taki „analogowy sznyt”, aby zasymulować jak pisałem brzmienie z dawnych lat i w ten sposób dokonać swoistego mariażu nowoczesnej formy i mnogości funkcji ze starodawnym, miękkim graniem? Nie wiem, mogę tylko spekulować.
Niestety nie mogę obrać na nie takiej perspektywy, ponieważ byłoby to wysoce stronnicze w i tak już dostatecznie subiektywnym opisie brzmieniowym. Interpretacja obiektywnych danych powinna być natomiast jak najbardziej prostolinijna i oczywista. Słuchawki mierzą się tak jak mierzą, mają wyższe THD na skrajach w trybach cyfrowych i tyle, koniec, kropka.
Responsywność
Słuchawki całkiem ładnie prezentują się pod tym względem w trybie analogowym:
Natomiast w trybach bezprzewodowych dostajemy już trochę gorsze efekty:
Wracają troszkę jakby demony Edifierów W600BT (ewentualnie Haylou, bo prezentują się również średnio pod tym względem), które także miały coś podobnego, ale nie byłem pewien, na ile jest to wina nadajnika BT, a ile samych słuchawek. Tu zaś wątpliwości już nie ma.
Napędzenie
Teufel Real Blue PRO są bardzo łatwe w napędzeniu, a ich ocieplona natura świetnie sprawdza się zarówno w temacie kompensacji dźwięku z otoczenia, jak i sparowania z nieco słabszymi źródłami po analogu. W trybach cyfrowych oczywiście nas to kompletnie nie dotyczy.
Opłacalność Teufel Real Blue PRO
To chyba najbardziej kontrowersyjna strona TRBP. Słuchawki widnieją na stronie producenta z ceną 1649 zł oraz obniżką -500 zł, dając finalnie 1149 zł. Czy to dużo, czy mało – tu każdy sam musi sobie odpowiedzieć. Choć naturalnie swoją perspektywę na to wyrazić także mogę.
Z jednej strony nie są to Px8, więc takiego poziomu wykonania nie oczekujemy. Zresztą, poza lakierem plastików, nie miałbym w sumie żadnych specjalnych uwag co do ich wykonania. Do tego te ich naprawdę fajne strojenie tonalne, które serio robi robotę.
Z drugiej strony jednak czystsze skraje w trybie bezprzewodowym – obok szeregu pobocznych uwag natury docisku czy obsługi – byłyby dla mnie impulsem do przynajmniej odwiedzenia salonu i sprawdzenia ich na własnych uszach. Na rynku uważam, że brakuje takich słuchawek i o takim właśnie strojeniu, które jest po prostu normalne, naturalne i kierowane do osób, które rzeczywiście stawiają realizm dźwiękowy na pierwszym miejscu ponad wszystko inne.
To też mówiąc, myślę, że pułap tak ok. 1000 zł byłby idealnym dla tego modelu. Nie za tanio, nie za drogo, wszyscy zarobią, a nikt nie straci. Z kolei oryginalna cena MSRP wydaje mi się dziwna i sztucznie wysoko ustalona. Być może to było powodem, dla którego nastąpiła obniżka. A może po prostu model ten się nie przyjął na rynku ze względu na to, że jest nieznany i nie wiadomo czego się po nim spodziewać? Cóż, jeśli tak, to mam nadzieję, że po tej recenzji kurtyna opadła i wiemy już czego oczekiwać po TRBP.
Jeśli dla kogoś nadal byłaby to cena zaporowa, to nie ma problemu, bowiem Teufel oferuje także model bez dopisku PRO za mniej, a także kompaktowy model Airy. Zawsze są też alternatywy w postaci tanich Edifierów albo przytaczanych tu już Haylou, aczkolwiek będą to zupełnie inne strojenia i niekoniecznie alternatywa brzmieniowa.
Czy sam bym się na Teufele skusił? Ze względu na strojenie, długość pracy na baterii, całokształt, zapewne tak. Najlepiej w jakiejś promocji do promocji, że tak to ujmę. Ale nie są to słuchawki perfekcyjne w każdym calu pod moją głowę i zdarzało mi się, że ich docisk na skroniach odczułem negatywnie. Na szczęście jako produkt mają znacznie więcej zalet niż wad, dlatego tak jak pisałem: poczytajcie jeszcze raz co uważam, idźcie do salonu posłuchać albo kupcie na spróbowanie na 14 dni i sami oceńcie na swojej głowie czy:
- z wygodą jest w porządku,
- z parowaniem jest OK,
- strojenie pasuje i pokrywa się z pomiarami/wrażeniami (uwzględniając różnice anatomiczne, kondycję słuchu etc.),
- THD nie doskwiera i można będzie je pominąć w odsłuchach regularnych.
Może się bowiem okazać, że Teufele będą dokładnie tym czego szukacie, a wylistowane uwagi to nieprzeszkadzający Wam margines.
Podsumowanie
Teufele są opisywane na moim blogu premierowo jako marka, ale na tej samej zasadzie co inne słuchawki Bluetooth. Tych nieco było ostatnio, ale mimo to bez problemu Real Blue PRO znajdują między nimi swoje miejsce.
Obok bardzo naturalnego strojenia, mamy brak zaawansowanych korekcji sprzętowych (tj. brak konieczności ratowania słuchawek via stale aplikowany DSP), a co za tym idzie brak artefaktów, oraz bardzo dobre sparowanie driverów. To są bardzo mocne atuty. Tryb pracy analogowej z mikrofonem na kablu, łatwość w napędzeniu, niespecjalnie różniące się stylem brzmienie względem komunikacji bezprzewodowej oraz długi czas pracy na baterii to również solidne punkty dodatnie.
Każdy kij ma jednak dwa końce i na jego końcu mamy chociażby słabe THD w trybie cyfrowym na skrajach. Słuchawki wydają się przez to niepotrzebnie surowe i matowe w niektórych sytuacjach, co nie koresponduje z ich ceną. Konfigurowalny na natężeniu system ANC jest ciekawy, ale nie wiem czy potrzebny. Na pewno mógłby powodować mniejszy szum, a już w szczególności równo na oba kanały, zamiast mocniej na jeden. Obsługa wymaga trochę wprawy, gdzie dźwięki zamiast lektora bardziej dezorientują zamiast pomagać. Wygoda mogłaby być delikatnie lepsza (docisk), tak samo jak pojemność na głowę (u mnie maksymalna regulacja).
A ponieważ kij musi być interpretowany jako całość, bo w przeciwnym razie kijem być przestanie (stanie się wałkiem?), sumarycznie słuchawki wypracowały wcale nie małą wciąż notę 7.8/10 (oceny 8/10 za jakość wykonania, 8/10 za dźwięk i 7/10 za wygodę z ergonomią).
Choć uważam, że mogłyby być prostsze w obsłudze, lokalnie czystsze i całościowo ciut tańsze nawet w świetle obniżki ceny względem MSRP, całkiem dobrze mi się w nich pracowało i cieszę się, że takie modele – wbrew powszechnej modzie na bas do piekła i sopran pod sufit – pojawiają się na rynku. Dzięki temu my, jako konsumenci, mamy coś bardzo ważnego: możliwość wyboru.
7.8/10
Słuchawki są dostępne na dzień pisania recenzji w cenie katalogowej 1649 zł, ale można dostać je z tego co widziałem o 500 zł taniej, czyli za 1149 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach).
Zalety:
- całkiem dobre wykonanie słuchawek mimo dominującego plastiku
- dość lekka, składana konstrukcja bez klekotania i oczywistych ubytków jakościowych
- wbudowany system ANC z możliwością doboru poziomu natężenia
- dobra izolacja pasywna
- do 56 godzin pracy
- bardzo mocny zasięg sygnału
- brak artefaktów i kompresji
- bardzo czyste w trybie analogowym
- tryby pracy nie różnią się między sobą aż tak mocno
- dobre sparowanie kanałów w testowanym egzemplarzu
- opcja awaryjnej pracy przewodowej za sprawą kabla jack 3,5 mm
- zaskakująco naturalna i przyjemna prezentacja dźwięku bez negowania detalu
- takie strojenie to gwarancja niemęczących odsłuchów
- uniwersalność w codziennym użytkowaniu jeśli chcemy z nich uczynić swoje słuchawki „daily”
Wady:
- nie jestem pewien czy system ANC wymaga stopniowania
- srebrny plastik (w tej wersji kolorystycznej) średnio mnie przekonuje
- trochę nieintuicyjna obsługa
- mieszanie ze sobą trzech warstw abstrakcji użytkowej
- słyszalny szum w trybie ANC z przesunięciem mocniej na jedną stronę
- wymiana nauszników może nastręczać problemów w przyszłości
- problemy z THD na skrajach w trybach bezprzewodowych
- nie obraziłbym się za nieco mniejszy docisk (pokłosie pojemności na głowę)
- cena mimo wszystko mogłaby być nieco niższa
Posiadam wcześniejsze wersje słuchawek Teufela z bt i anc. Jeśli chodzi o plastik i lakier to jest wysokiej jakości i nigdy nic się nie starło. Największym problemem są pękające elementy plastikowe na pałąkach. Patrząc na konstrukcję tych słuchawek spodziewam się tego samego. Kupiłem kilka dni temu wersję bez PRO i jakość dźwięku w porównaniu do tych starszych modeli jest bardzo, bardzo na plus.