Solid State Logic SSL2+ MKII jest póki co ewenementem, ponieważ pierwszy raz zdarzyło się, że taki sprzęt ląduje u mnie na warsztacie od osoby prywatnej. Znów w tej roli szanowny p. Jakub, mój imiennik życzliwy, który udostępnił posiadany przez siebie prywatny egzemplarz do testów.
Jeśli mnie pamięć nie myli, ostatnim testem tego typu sprzętu, który przeprowadziłem, była najnowsza generacja Focusrite Scarlett Solo. Była nawet perspektywa otrzymania na testy modelu chyba 4i4, ale nastąpiła cisza radiowa. Widocznie ktoś uznał, że nie opłaca mu się realizacja takiej recenzji. No a że my są hobbyści, użytkownicy, to i nam nie w głowie taka perspektywa. Nie ważymy tego pod kątem „opłaca” lub „nie opłaca” w kontekście samego faktu wykonania recenzji, a możliwości i opłacalności jej przedmiotu dla nas samych.
I tu okazuje się, że Solid State Logic SSL2+ MKII naprawdę stoi pod tym względem mocno. I nawet cieszę się, że Focusrite 4i4 nie trafił wtedy do mnie na testy. Bowiem od czasu testów Solo trochę dokładniej wiem na co warto patrzeć w takich sprzętach. Tym bardziej, że jestem w stanie dowieźć tu bardzo unikalną perspektywę własną (Linux + słuchawki + pomiary).
Recenzja powstała dzięki użyczeniu prywatnego sprzętu przez jednego z czytelników bloga. Jest to doraźne wsparcie jego działalności i publikowania niezależnych recenzji oraz pomiarów sprzętu audio. Jeśli również chciałbyś użyczyć swój sprzęt na weryfikację, zapraszam serdecznie do kontaktu.
Jakość wykonania i konstrukcja Solid State Logic SSL2+ MKII
Mieszanina plastiku i metalu, z której uformowany jest SSL2+, sprawia naprawdę dobre wrażenie. Urządzenie utrzymano w konwencji konsoli do pracy studyjnej, zdradzając z automatu zarówno aspiracje, jak i przeznaczenie.
Choć nie jest to sprzęt ciężki (ot zboczenie audiofilskie by oceniać wszystko na wagę), wydawał się bardzo dobry i praktyczny. W warunkach domowych-amatorskich w żadnym wypadku nie jeździło mi po stole, a lekko kątowy profil tyłu ułatwiał podłączenie złącz. Jedynie z przodu SSL2+ wymaga trochę miejsca i tutaj dopiero warto mieć na uwadze możliwość “zaorania” blatu wyciągając wtyki słuchawkowe.
Mnogość złączy i guziczków
Ich ilość na panelu SSL2+ robi piorunujące pierwsze wrażenie, ale pewnie głównie na osobach takich jak ja, których doświadczenia studyjne są stosunkowo ograniczone. No cóż, nie jestem producentem muzycznym. Może co najwyżej kiedyś będę miał czas i środki, aby się w to bawić. I też amatorsko oraz z perspektywy – a jakże – audiofanatyka.
Przednia krawędź to dwa wejścia jack 6,3 mm instrumentalne oraz dwa dla słuchawek. Tak jak pisałem wyżej, są one położone dosyć nisko. Z reguły nie będzie to stanowiło problemu, ale warto o tym napisać. Nie wydaje mi się, żeby to było z mojej strony czepialstwo.
Z tyłu mamy wejście i wyjście MIDI, port USB-C (komunikacja + zasilanie), 4 wyjścia jack 6,3 mm, dwa wejścia jack/XLR combo.
Podłączenie SSL2+ do komputera powoduje zainicjowanie procedury sprzętowego samosprawdzenia (self-test).
Obsługa – na pierwszy rzut oka skomplikowana
Panel górny to całe nasze centrum sterowania. Oba kanały posiadają przełącznik +48V, przełącznik trybu liniowego, przełącznik charakterystyki, 5-poziomowy wskaźnik poziomu od 0 do -40 dB. Czerwone pokrętło to nastaw poziomu wzmocnienia.
Jest też tajemniczy klawisz „Legacy 4K”. Z tego co czytałem, jest to emulator dawnej konsoli SSL z serii 4000. Podbija skraje i mocno wpływa na THD (niekorzystnie, ale to efekt zamierzony). Być może należałoby w recenzji rozpisać się o dziedzictwie firmy SSL, jej historii i ofercie, ale moją rolą jest zawsze skupienie się na tym, co „tu i teraz”. Interesuje mnie sprzęt i to, co sobą oferuje w warunkach typowego Kowalskiego. A nie że firma powstała przed wojną i doświadczenie zbierała robiąc radiostacje do wozów pancernych. Może to być ciekawostka, owszem, ale nie zauważyłem, aby Solid State Logic SSL2+ MKII miał możliwość zamontowania w takim pojeździe. U nas w Polsce legalnie mieć taki pojazd chyba też jest dosyć trudno, toteż zakładam, że jedynym nawiązaniem do tego będzie co najwyżej użycie Beyerdynamic DT150 w połączeniu z tym urządzeniem. W sumie byłoby to nawet ciekawe połączenie.
No ale w każdym razie, prawa strona konsoli to duże pokrętło monitoringu, dioda sygnalizująca zasilanie i połączenie USB, pokrętło miksowania (z przełącznikiem Stereo) i regulacja głośności dla obu wyjść słuchawkowych z opcją sprzężenia dla wyjść nr 3 i 4.
Choć wydaje się to wszystko skomplikowane, w rzeczywistości wystarczyło mi jakieś 15 minut zabawy (oczywiście bez instrukcji, bo jak stwierdził inny czytelnik pod recenzją SoundPeats: po co je czytać?). W ten sposób chciałem zobaczyć, czy jako laik w ogóle będę w stanie się z urządzeniem zaznajomić “z marszu”. I okazało się że tak. Zatem kolejny plusik wpada na konto SSLa.
Szkoda że zapomniano o włączniku
Dużą wadą dla mnie osobiście jest za to brak czegoś tak trywialnego, jak w(y)łącznik. U siebie w Motu takowy mam i jestem bardzo zadowolony z jego istnienia. Często bowiem pracuję nie na słuchawkach przewodowych, a wirelessach, ale też i na głośnikach (często również wireless). Motu wraz z Sabajem sobie wówczas odpoczywają. Solid State Logic SSL2+ MKII wymusza więc na użytkowniku albo bardzo częste odpinanie (co wyrabia nam gniazdo USB-C), albo skonfigurowanie ErP tak, by sprzęt gasł wraz z komputerem.
Problem w tym że są maszyny, które nie działają w taki sposób albo nie mamy nad tą funkcją żadnej kontroli. Czasami jest to stary sprzęt (u mnie miała tak płyta główna MA78LM-S2), ale może to być i całkiem współczesny laptop, który z racji budżetowości zgwałcono w BIOSie zbyt mocno.
Ale nawet skonfigurowanie tak komputera spowoduje jedynie, że nie będziemy musieli odpinać sprzętu po skończonej pracy. On nadal będzie się z wraz z komputerem uruchamiał, zawsze działał, może niepotrzebnie. Możliwe, że w cyklu normalnej pracy studyjnej, trwającej od punktu A do punktu B, nie będzie to w ogóle problemem. A nawet jeśli będzie, to niespecjalnie odczuwalnym. U mnie natomiast, gdzie jest to praca często mieszana i mająca przerwy, taki model raczej nie przejdzie.
Jakość dźwięku Solid State Logic SSL2+ MKII
Wzmacniacz słuchawkowy jest zauważalnie mocniejszy od tego, który posiadam u siebie w Motu. Oba interfejsy miały za zadanie poradzić sobie ze zmodyfikowanymi Audio-Technikami ATH-R70x. I poradziły dźwiękowo pierwszorzędnie (identycznie), choć jak pisałem ze znacznie większą mocą po stronie Solid State Logic SSL2+ MKII. Tak więc plus duży już na starcie, że ze słuchawkami możemy na SSL2+ bez problemu sobie pracować. Urządzenie wyciągnęło po wyjściu słuchawkowym -87 dB THD+N, co jest sensownym i komfortowym wynikiem.
Dalej w kolejce jest układ ADC. Odstęp sygnału od szumu jest tutaj z kolei gorszy niż w przypadku Motu. Widać to było już na podglądzie spektrum w trakcie robienia pomiarów testowych na R70x. Testy robione słuchawkami są moim zdaniem świetnym sposobem na ramową ocenę kondycji danego urządzenia.
Tonalnie słuchawki wykazały się symbolicznymi odchyłami (zmierzone 0,6 Ohm impedancji wyjściowej). Ale za to zauważalnie wzrosło THD względem systemu wzorcowego. W punkcie kontrolnym z prawie -68 dB na -58 dB. Takiej sytuacji nie było, gdy Solid State Logic SSL2+ MKII był źródłem, a M4 odbiornikiem nagrywającym sygnał. Wówczas rezultaty były nawet lepsze. Ale gdy SSL2+ zbierał dźwięk, tu już niestety robiło się gorzej. Nadal dobrze, ale gorzej.
Sytuacja nie zmieniła się, gdy Solid State Logic SSL2+ MKII stał się DACiem, a rolę wzmacniacza pełnił Sabaj. W sumie po to go kupiłem, aby móc wygodnie żonglować sobie sprzętem, który jest tani, dobry i elastyczny. Poziom szumu tła w tym konkretnym scenariuszu spadł minimalnie, ale THD pozostało. Ewidentnie więc mamy tu słabość sekcji ADC tego urządzenia. Widać to od razu na wykresach i nie trzeba robić dokładnych, wielogodzinnych, skrupulatnych pomiarów.
Całokształt
Wydaje mi się, że Solid State Logic SSL2+ MKII nie nadaje się trochę do pomiarów jako takich. Cały czas miałem wrażenie, że sprzęt ten jest znacznie bardziej predysponowany do pracy typowo studyjnej. Takiej, w której mikrofony niekoniecznie muszą być absolutnie do samej ziemi jeśli chodzi o czystość. Mam tu na myśli normalne instrumenty i normalne użytkowanie.
Choć fakt faktem wzmacniacz wbudowany jest fantastyczny i nie będę ukrywał, przez moment patrzyłem na swój własny sprzęt krzywym okiem. Prawda jest jednak taka, że w zupełności jest to sprzęt wystarczający do wszystkiego i zamiana na Solid State Logic SSL2+ MKII niewiele by mi dała, jeśli cokolwiek. Prócz wzmacniacza wbudowanego rzecz jasna.
Patrząc po samych pomiarach akustycznych na bazie R70x, mogę oszacować, że Solid State Logic SSL2+ MKII posiada:
- W pełni akceptowalny wzmacniacz słuchawkowy wbudowany (duży zapas mocy, sensowna czystość).
- Akceptowalne wyjścia liniowe.
- Akceptowalne wejścia sygnału choć o stosunkowo słabej mocy (mały gain).
Praca pod Linuxem
Spodziewałem się trochę przyznam tu problemów, ale proszę, wszystko poszło super. W przeciwieństwie do np. marki Creative, która oficjalnie zadeklarowała, że ma użytkowników systemów Linux za przeproszeniem w piecu, Solid State Logic SSL2+ MKII bezproblemowo pracował u mnie pod Archem. Nie musiałem nic instalować, cudować, konfigurować, pajacować.
Wspominam o tym z racji podjęcia się bardzo ambitnej zabawy w audio na tych właśnie systemach, które uważam (i nie tylko ja) za przyszłościowe. Nie tylko z perspektywy gamingowej czy nawet codziennego użytku, ale też zastosowań profesjonalnych. Większość z nas korzysta zresztą z Linuxa na co dzień (telefon), a być może nawet nieświadomie. Choćby w routerze mamy często bardzo specjalistyczną instancję tego systemu.
Po drugie, nie kojarzę obecnie żadnego portalu, który miałby chęć i czas na rozwiązywanie potencjalnych problemów, by zajmować się recenzjami audio w 100% tylko na takiej platformie. Oczywiście Windows jest wygodniejszy. Niemniej osobiście lepiej czuję się na FOSS oraz wszędzie tam, gdzie metodą płatności nie jestem ja i moje dane. Odpada profilowanie pod reklamy czy trenowanie sobie na mnie jakiegoś modelu AI. Myślę, że big-techy są już dostatecznie bogate i bez tego.
Po trzecie, z perspektywy Linuksa czasami nie sposób jest zbudować sobie pełnię obrazu możliwości tego typu urządzeń. Nie ma bowiem szans na użycie dedykowanych do nich sterowników lub pracy w pełnym zakresie. Nie jest to jednak problem samego systemu operacyjnego, tylko świadomy wybór producenta.
Dlatego bardzo cieszę się, że SSL2+ w ogóle się uruchomił i działał bardzo stabilnie. Jeśli Motu jestem w stanie używać tak samo albo nawet lepiej niż na Windows, to myślę, że inni producenci też nie będą mieli problemu ze wsparciem. Jak nie teraz, to w przyszłości.
Podsumowanie
Solid State Logic SSL2+ MKII okazał się wyjątkowo interesującym urządzeniem. Choć nie da się go zamontować w pojeździe pancernym, jego możliwości w domowym (i nie tylko domowym studiu) są spore. Ba, miejscami można mówić, oczywiście z mojej perspektywy, wręcz o zadatkach na wybitność. Ogromnie cieszy mnie w zasadzie bezproblemowa praca pod systemami nie słynącymi z wsadzanej drzwiami i oknami telemetrii, a także solidna jakość i satysfakcjonujące parametry. Bo i na to też trzeba patrzeć, czyli całokształt.
Do dziś pamiętam dyskusje o odtwarzaczach przenośnych na pewnym forum audio. Przebicia na WiFi? Problemy z gapless lub niekończące się obietnice jego wdrożenia? Używanie ekranów i części z nieprodukowanych już telefonów z Androidem? Panie, komu to potrzebne! WiFi sobie wyłączyć, gapless olać, wszystko zignorować, bo panie, jak to gra! Tymczasem liczy się całokształt produktu w określonej cenie. Przy 1350 zł, które przychodzi nam zapłacić za SSL2+, akurat stoi to naprawdę mocno. Z prostego powodu. To nie jest sprzęt kierowany do audiofila, tylko do pracy. To musi działać i być solidne oraz stabilne, inaczej firma momentalnie idzie z torbami. W każdym razie…
Jakość wykonania
Generalnie wszystko jest super, minus może to, że pokrętła zastosowano plastikowe. Lepiej jednak czułbym się z metalowymi. Poza tym nie mam się do czego przyczepić. 9/10
Jakość dźwięku
Technicznie najlepiej wypada tu wzmacniacz słuchawkowy z niską impedancją wyjściową i dużą mocą. THD jest rozsądne. Sekcja DAC również wypada bardzo sensownie. Całość charakteryzuje się dużą równością i wiernością. Najsłabiej wypadła sekcja ADC pod względem technicznym i jest ona jedynym limiterem w SSL2+. Spokojnie możemy jednak dać tu 8/10. Ad notam, z notatek wyszło mi dokładnie 8,4/10, ale wynik musi być zaokrąglony.
Ergonomia i użyteczność
Dużym minusem dla mnie był brak włącznika. Niby głupota, ale jednak. Druga uwaga tyczy się frontowych gniazd słuchawkowych, które mogą powodować problemy, gdy urządzenie nie ma z przodu dostatecznej ilości miejsca. Tryb 4K raczej dla fanów marki i do kontrolowanych eksperymentów z THD. Możliwości trochę ogranicza sekcja ADC, ale poza tym jest moim zdaniem solidnie. 8/10
Sumarycznie
Urządzenie wykręciło notę 8,3/10, co kwalifikuje je formalnie na Rekomendację. Jak każdy sprzęt posiada ono pewne wady, które jednak da się w dużym zakresie obejść lub po prostu przełknąć. Cały czas miałem jednak wrażenie, że Solid State Logic SSL2+ MKII prezentował wyższy poziom, niż wskazywałaby na to cena, a co korzystnie wpływało na wspomniane przełknięcie np. braku wyłącznika. Na tle wymienianych wyżej problemów w odtwarzaczach przenośnych, które kosztowały każdorazowo znacznie więcej od SSL2+, wydaje się to nawet nie tyle bzdurą, co czepialstwem z mojej strony. No ale ktoś musi i w recenzji trzeba na takie rzeczy zwracać uwagę. Zwłaszcza takiego narzędzia, jakim jest interfejs audio.
Zaufanie do narzędzia pracy jest przecież również ważnym aspektem, na bazie którego wielokrotnie podejmowałem sam własne decyzje sprzedażowe. Chyba każdy przyzna, że trudno mieć zaufanie do sprzętu, który sporadycznie palił słuchawki, jego producent opisywał niestworzone rzeczy z pogranicza fantastyki naukowej, a sklepy zarzucały osobom krytycznie go oceniającym sianie dezinformacji i posiadanie „złego prądu”. Tak samo nie można mieć zaufania do słuchawek, które nie są w stanie utrzymać żadnego sensownego poziomu SPL bez wykazywania katastrofalnych zniekształceń i problemów technicznych.
Dlatego od pewnego czasu bardzo wysoko cenię sobie sprzęt sprawdzony, zmierzony i przez to pewny. Wcale nie ten najdroższy, a już na pewno nie ten rasowo audiofilski. A czego odzwierciedleniem jest (prócz pomiarów) moje ogólne zadowolenie z pracy m.in. właśnie na SSL2+.
8.3/10
Sprzęt można zakupić na dzień pisania i publikacji recenzji w cenie 1325 zł na polskim Amazonie. Tam też rekomenduję dokonywać zakupu.
Cena może zmieniać się dynamicznie, więc radzę nie ociągać się z decyzją, jeśli jesteśmy zainteresowani, a aktualnie nie odbiega ona od tej podanej w recenzji (lub jest od niej niższa).
Dane techniczne
Kompletny wykaz cech i danych technicznych cytowany 1:1 z karty produktu z jednego ze sklepów audio:
Główne cechy SSL 2+ MKII
- Interfejs audio USB-C 2-w/4-wyj.
- 32-bitowe konwertery nowej generacji 192 kHz.
- 2 x przedwzmacniacze mikrofonowe SSL z dedykowanym filtrem górnoprzepustowym, wejściem liniowym i zasilaniem phantom 48V.
- 2 wejścia instrumentalne (DI) z automatycznym wykrywaniem.
- 2 x Niezależne profesjonalne wyjścia słuchawkowe.
- Obwód wzmacniacza analogowego 4K.
- 4 x Profesjonalne zbalansowane wyjścia TRS.
- Wyjścia ze sprzężeniem DC są odpowiednie do wysyłania CV (napięć sterujących) do syntezatorów.
- Funkcja pętli zwrotnej stereo.
- Pakiet oprogramowania SSL Production Pack.
- Solidna konstrukcja wykorzystująca wysokiej jakości komponenty.
- Zasilany z magistrali USB 2.0, przenośny interfejs dla komputerów Mac/PC.
Dołączone oprogramowanie SSL Production Pack zawiera:
- 3-miesięczny bezpłatny dostęp do subskrypcji SSL & Slate Complete Access Subscription
- 3-miesięczny bezpłatny dostęp do subskrypcji Auto-Tune Unlimited
- 3-miesięczny bezpłatny dostęp do subskrypcji Arcade by Output
- Wieczyste licencje na wtyczki SSL Vocalstrip 2 i Drumstrip
- Harrison Mixbus 10
- IK Multimedia Amplitube 5 SE
- Celemony Melodyne Essential
- Native Instruments Hybrid Keys i Komplete Start
- Ableton Live Lite
- Wtyczki AAS Session Bundle
- 1,5 GB sampli z Loopcloud
Wymagania systemowe i specyfikacje
- Mac OS 12 i nowsze | Zgodność z klasą, Plug-and-play,
- Windows 10, Windows 11 Zainstaluj dołączony sterownik ASIO/WDM
Łączność
- Złącze USB 2.0 typu C (w zestawie złącze typu C na C i typu C na A)
Przedwzmacniacze mikrofonowe
- -130,5 dBu EIN A-ważony
- Zakres wzmocnienia 64 dB
- Zakres dynamiki 116,5 dB A-ważony
Wejścia instrumentalne
- Zakres dynamiki: 116 dB A-ważone
- Maksymalny poziom wejściowy instrumentu: +15 dBu
Wejścia liniowe
- Zakres dynamiki: 117 dB A-ważone
- Maksymalny poziom wejścia liniowego: +24 dBu
Wyjścia zbalansowane
- Zakres dynamiki: 120 dB A-ważone
- Maksymalny poziom wyjściowy: +14,5 dBu
Wyjścia słuchawkowe
- Zakres dynamiki: 119,5 dB A-ważone
- Maks. poziom wyjściowy: +13 dBu
Materiały dodatkowe
- Pomiar RTA dla słuchawek 32 Ohm (wyjście A)
- Pomiar RTA dla słuchawek 32 Ohm (wyjście B)
- Wykres wszystkich odczytów tonalnych dla ATH-R70X
- Zniekształcenia THD+N w sytuacji kombinacji przyłączeniowej/rejestrującej A, B, C oraz D
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
- Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
- Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, Intel AX210, RealMe 9Pro+
- Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-R70X (zmodyfikowane), Audeze LCD-XC (zmodyfikowane), Sennheiser HD 580 (zmodyfikowane)
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX (jeśli miało ono zastosowanie)
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Odwiedzam Pana stronę od dobrych kilku lat i zastanawia mnie zmiana, która zaszła w polecanych sprzętach. Poznikały Pathosy oraz Coplandy we wzmacniaczach zintegrowanych a w słuchawkach chociażby Hifimany. Pojawiły się za to sprzęty Loxije, Sabaj i Topping. Czyżby obrał Pan dla swojej strony nowy kierunek?
Zgadza się, a zmiana nastąpiła już sporo czasu temu. Choć tak naprawdę to kierunek obrał sam rynek, który się uporządkował i unormował. Obecnie za coraz lepsze pieniądze można dostać sprzęt z naprawdę wysokiej półki, a wraz z rozwojem aparatury pomiarowej okazało się, że ten powszechnie chwalony na różnych forach (np. Hifiman), jest źle zaprojektowany lub wprost pogarszany przez producenta w myśl redukcji kosztów.