Recenzja Cayin HA-2i

Marki Cayin, należącej do chińskiej Zhuhai Spark Electronic Equipment Co. Ltd., gościć jeszcze nie miałem okazji na łamach Audiofanatyka. Premierowa odsłona zatem wszystkich możliwości tego układu przypadła kompaktowemu wzmacniaczowi słuchawkowemu HA-2i, który plasuje się między lampową integrą kolumnową HA-1A i swoim większym odpowiednikiem HA-3 z zasilaniem już na pokładzie. Cayin specjalizuje się głównie w urządzeniach zorientowanych na odbiorców kolumnowych i cieszy się pośród nich dużą renomą, ale obszary słuchawkowe to stosunkowo nowe pole do działań wojennych dla Chińczyków. Pytanie zatem czy jakkolwiek udało im się coś zawalczyć w segmencie wzmacniaczy słuchawkowych do 1000 złotych.

 

Dane techniczne

– Moc wyjściowa: ≥ 900 mW (dla obciążenia 32 Ohm )
– Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 110 kHz (-0.5 dB)
– THD: ≤ 0.03% (1 kHz)
– SNR: ≥ 103 dB
– Impedancja wejściowa: 100k Ohm
– Gniazda wejściowe: 1 para RCA
– Gniazda wyjściowe: 2x 6,35 mm jack
– Wymiary: 180 mm x 170 mm x 36 mm (szer. x gł. x wys.)
– Waga netto: 3 kg

– Cena: 999 zł

 

W zestawie otrzymujemy:
– wzmacniacz HA-2i
– zasilacz sieciowy
– kabel zasilający
– instrukcję

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Przyznać muszę, że Cayin jest naprawdę świetnie wydany w ramach opakowania i dobrze zabezpieczony w transporcie. Znajduje się w dwupoziomowym pudle otoczonym wypełniaczami z dosyć sztywnej pianki. Na górze znajduje się wzmacniacz, na dole zasilacz wraz z kablem typu „ósemka”.

Jakość wykonania i spasowania elementów stoi na dobrym poziomie, choć w oczy rzuca się bardzo surowy że tak powiem wygląd. Frontowy panel to zwykła płytka chińskiego aluminium z nieprzyjemnym w dotyku szczotkowaniem i bez wykończenia krawędzi na gładszy szlif. Tak samo malowanie korpusu na czerwony kolor, o ile przyjemne dla oka w kategoriach swobodnej i subiektywnej interpretacji koloru, aż prosi się o dodatkowy lakier lub jakiekolwiek zabezpieczenie.

Na zdjęciach może nie być to specjalnie widoczne, ale HA-2i nie jest specjalnie dużym urządzeniem. Wręcz dosyć małym jak na dwuwyjściowy wzmacniacz. I właśnie owe dwa wyjścia są jego największym atutem, pozwalając na bardzo łatwe testy A-B oraz odsłuch jednoczesny w dwie osoby. Bardzo miło jest widzieć zarówno stonowaną diodę zasilającą w kolorze bursztynowym, która nie razi w oczy przy nocnych dźwiękowych eskapadach (nie to co niebieska „laserówa” Deckarda), jak i ogromnie praktyczną dźwigienkę włącznika sieciowego, która w wygodny sposób znajduje się z przodu urządzenia i jest miłym urozmaiceniem na tle wszystkich urządzeń wymuszających na nas grzebanie z tyłu za włącznikiem po omacku. Dodatki typu nasadki plastikowe na gniazda RCA też cieszą, a odseparowane zasilanie w formie zasilacza zewnętrznego zapowiada rozwiązanie paru problemów z tego rejonu i plusik do jakości dźwięku. Przynajmniej w teorii.

 

Cayin HA-2iCayin HA-2iCayin HA-2iCayin HA-2iCayin HA-2iCayin HA-2i

 

Urządzenie zadziwiło mnie na starcie bardzo długim czasem zaskoczenia sygnału, bo wynoszącym ok. 12 sekund. To bardzo dużo i sporo nad wyraz, zwłaszcza biorąc pod uwagę jeszcze jako tako umiarkowaną moc tego urządzenia, wynoszącą dla 32 Ohm ok. 900 mW. Poza tym jednak wad czysto użytkowych nie stwierdziłem. Sprzęt nie grzał się niemal wcale, więc to również policzyć można mu za plus, zwłaszcza w lecie.

No ale dość o tym, zobaczmy jak sprzęt sprawuje się z towarzystwem, jakie dla niego uszykowałem.

 

Brzmienie

Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG K240 DF, AKG M220 PRO, Audeze LCD-3, Sennheiser HD800,
– sprzęt źródłowy: Aune S16, Aune X1S, NuForce DAC-80,
– oprogramowanie: Foobar2000 1.3.1 w trybach DS, DSD128 (DSDIFF decoder) i WASAPI.

Wstęp
Sprzęt przyjechał już w stanie wygrzania, także brzmienie nie zmieniło się podczas testów ani o piędź. Sprzętem testowym były zaś w dużej mierze słuchawki obecne przy testach firmowego układu Deckard, także wspomniane towarzystwo uszykowane zostało przeze mnie przednich lotów, ale z naciskiem głównie na tańsze modele, jako że raczej nikt o zdrowych zmysłach nie pokusiłby się na zakup takiego wzmacniacza do LCD-3 czy HD800. Obie pary pełniły rolę sprzętu stricte badawczego, podczas gdy stosunkowo tanie M220 w obu wersjach nausznic – docelowego. Zadaniem jakie postawiłem przed Cayinem było przynajmniej jako takie zrównanie się z Aune X1S, jako że choć będąc integrą słuchawkową, jest to cenowo ścisła dla niego konkurencja. Jak zawsze benchmarkiem podle napędu były niesamowicie łakome na prąd K240 DF.

Bas
Z pozytywnych rzeczy jakie daje się usłyszeć, to jego normalizacja i słowo to będzie się przewijało cały czas w tej recenzji. Czym owa normalizacja jest w moim zamyśle? Wyrównaniem tonalnym oraz nadaniem swego rodzaju „zwyczajności”. Bowiem rzecz, jaka rzuca mi się w uszy, to spłaszczenie jego wymiarowości i jest to pochodna wyżej wymienionego zjawiska. Bas traci trochę swoją powabność, angaż, zaczyna grać liniowo i przewidywalnie.

Uderzenia np. na K240 DF dodatkowo słabną, słychać że wzmacniacz nie ma dostatecznie dużo mocy, aby je wyciągnąć, wysterować. Ale i przyznam nie oczekiwałem tego od niego. I choć i tak dzielnie sobie z nimi radzi, to z pozostałymi słuchawkami powtarzały mi się te same obserwacje – spłycenie przekazu, większa liniowość objawiająca się generalnie jako „zwyczajność”, może miejscami nawet „nudność”. Zastanawiałem się nawet, czy aby Cayin się nie pomylił nie zaserwował tu sprzętu z przeznaczeniem studyjnym, po którym spodziewałbym się właśnie takiego „typowego” dość grania, aniżeli audiofilskich uniesień.

Średnica
Tak samo. Gubi swoją eteryczność i staje się nieco bliższa, twardsza, suchsza. Powoli zaczynają do nas dochodzić pewne ograniczenia, jakie Cayin wprowadza do dynamiki oraz czystości. Wokale przechodzą z formy jakkolwiek przeżywanej w bardziej odtwarzaną, monotonną. Co prawda zwiększa się czytelność „na kartce” tak serwowanego dźwięku i normalizacja potrafi pozytywnie wpłynąć na słuchawki o co bardziej pogłosowej naturze w średnicy, ale jednak odbywa się to na wszelakich innych słuchawkach kosztem ogólnej atmosfery i klimatu. Dźwięk po prostu traci nieco kolorów i na myśl przychodzą mi tu od razu Matrixy Mini-I oraz Mini-I PRO, które grały w ten sam deseń. Czuję się tu podobnie, jakbym miał przed sobą srebrno-czerwonego i mocno przerośniętego JRC5532D.

Góra
Podawana jest całkiem czytelnie i klarownie, ale właśnie dlatego słychać w niej najbardziej ubytki na S/N oraz lekkie zmatowienie pogłosów, surowość i brak szlifu. Matowość zaczyna się czuć już od mniej więcej progu 7kHz i w górę, a zmiana ta słyszalna jest w zasadzie na wszystkich urządzeniach źródłowych. HA-2i ma więc w tym względzie ogromny narzut własny i jest dzielnikiem sprzętu nawet wartego tyle samo, co on (X1S). Najdalszy skraj sopranowy mógłby być troszkę lepiej też wykończony.

Scena
Owe spłaszczenie dźwięku i rozpływanie się gdzieś trójwymiarowości, wielopoziomowości dźwięku, to pokłosie tego, co dzieje się w scenie. Również i ona zaczyna grać zwyczajnie, z bliższym środkiem i ogólnym przybliżeniem wszystkich planów do słuchacza. Zaczyna powoli zanikać zarówno holografia, jak i separacja. Całość jest przedstawiana bardziej na jedną modłę i choć naturalnie da się spokojnie tego słuchać i różnica względem np. S16 nie jest duża, to jednak cały czas obecna i powiększająca się dramatycznie im bardziej zaczniemy skalować nasze słuchawki. M220 czy K240 DF będąc w klasie wyższego mid-fi już na to reagują, zaś LCD-3 zaczynają się dosłownie wykładać. Oczywiście raczej nikt normalny nie będzie próbował podpinać pod HA-2i słuchawek takiego formatu jak Audeze, ale na niekorzyść czerwonego kolegi przemawia reakcja bardzo tanich słuchawek, które również były użyte w teście. Gościnnie występujące Sennheisery HD800 tylko im wtórowały – gubiły swoją magię, jakość, dynamikę, zaczynały być sprowadzane do parteru w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Sprzęt był więc wobec nich ogranicznikiem i nie pozwalał na nic więcej poza „zwyczajnym” graniem. I choć jest to naturalne w przypadku sprzętu z niższej półki podpinanego pod ten z wyższej, to jednak osobiście oczekiwałem tu większej transparentności i elastyczności. Nie trochę większej, po prostu większej.

Jak więc gra Cayin HA-2i?
W dużym skrócie: neutralnie i „zwyczajnie”. Wysoce neutralnie można byłoby rzec, czasami wręcz do bólu. Sprzęt jest owszem, dosyć liniowy, koherentny, normalizujący wszelkie dziwy dziwactwa płynące z toru, ale tylko do pewnego poziomu możemy poczytywać to za plus. Już przy DACu za tyle samo, ile wynosi koszt Cayina, układ zaczyna sprowadzać źródło do parteru i zamiast uzdatniać brzmienie swoją sygnaturą lub przekazywać tonalność w miarę transparentnie ze źródła, ogranicza je.

Jeśli brutalnie określić dźwięk HA-2i i nie silić się na specjalne eufemizmy, to na myśl przychodzi mi wyrażenie „dosyć przeciętny” w większości zastosowań. Dopiero podpięcie słuchawek ciepłych, którym właśnie taka normalizacja brzmienia by się przydała, potrafi mocno odwrócić szalę wrażeń na stronę pozytywną. Także ostateczny werdykt brzmieniowy brzmi: nie jest źle, ale i też bez szału.

 

Zastosowanie i opłacalność

Proszę zauważyć, że w sprzęcie testowym tym razem nie znalazły się żadne słuchawki klasy premium. Po prostu nie musiały. Weryfikatorami spokojnie zostały tu M220 i przez żaden etap odsłuchów nie miałem nawet cienia poczucia, że słuchawki „skończyły się” szybciej niż wzmacniacz. Układ Cayina tym samym widziałbym jako sprzęt o zastosowaniu bardziej budżetowym lub sparowany z klasą średnią, gdzie kwotę niemal 1000 zł można jeszcze usprawiedliwić podwójnym wyjściem słuchawkowym i kompaktowymi rozmiarami. Oraz może od biedy marką, jeśli ktoś patrzy na metkę.

Najlepsze efekty synergiczne zostawiłbym DACom o ciepłej tonalności, choć i tak HA-2i będzie z nimi dążył ofensywnie do neutralizacji. W zakresie zaś słuchawek, tak jak pisałem wyżej: dałbym szansę przede wszystkim lekko pogłosowym i z dobrą sceną, takim jak ATH-R70X czy właśnie fabrycznym M220, które ładnie się na tym układzie odnajdą. Ale nadal jeśli ktoś będzie chciał podnieść ich klasę odsłuchu ze swojego sprzętu, to właśnie Cayin stanie jako jeden z pierwszych elementów na drodze ku zmianom na lepsze. Z tego względu więc jest to sprzęt średnio przyszłościowy, jeśli ktoś z Państwa planować będzie zakupy wyżej, niż do półki premium.

W tym właśnie bowiem miejscu pojawiają się rozwiązania albo zintegrowane pod postacią Aune X1S, albo popularne klony Lehmanna, takie jak Lovely Cube czy Matrix M-Stage. Aune ma tu taką przewagę, że jest układem zintegrowanym o znacznie większej wartości dźwiękowej i maksymalnej elastyczności, a więc za te same pieniądze możemy dostać zarówno „więcej”, jak i „lepiej”, bo synergia na tle HA-2i najprawdopodobniej i tak w ogromnej większości przypadków będzie lepsza, a i jakość dźwięku również wyższa. A to – przynajmniej w moim odczuciu i na moje potrzeby – wyczerpałoby mi doszczętnie temat zakupowy, gdybym miał takowy na wokandzie. Nie mówiąc już o tym, że X1S nawet w trybie wzmacniacza będzie od HA-2i bardziej transparentne i przede wszystkim mocniejsze (1,2 W kontra 0,9 W dla 32 Ohmów). Jedyną przegraną będzie tylko jedno wyjście słuchawkowe, ale jako że nasza głowa może przecież tylko jedną parę na sobie zmieścić, to i trudno jest mi się tu tym jakkolwiek obronić za Cayinem.

Mam z tego tytułu więc wrażenie, że Cayin nie miał podczas projektowania tego urządzenia aż tak dobrego rozeznania w rynku. Bardziej jest to próba zrobienia czegoś, co byłoby zminiaturyzowanym nie-klonem Lehmanna próbującym z nim rywalizować. Wciąż jednak jeszcze trochę drogi przed tym producentem zostaje, aby móc się z tym bardzo popularnym wzmacniaczem równać.

 

Podsumowanie

Zalety:
+ kompaktowe rozmiary i solidna konstrukcja
+ podwójne wyjście słuchawkowe
+ włącznik wyprowadzony z przodu
+ neutralne brzmienie o dużej liniowości i normalizacji
+ całkiem dobre efekty końcowe ze słuchawkami ciepło-scenicznymi

Wady:
– trochę surowe wykończenie materiałowe
– duży narzut własny na źródło
– normalizacja przebiega agresywnie i od pewnego pułapu ogranicza brzmienie toru
– nie jest to wzmacniacz uniwersalny
– w większości sytuacji przegrywa z klonami Lehmanna na opłacalności i możliwościach
– w tych samych pieniądzach są również zintegrowane alternatywy
– cena trochę przesadzona jak na sprzęt tej klasy

Subiektywnym zdaniem
Fani liniowości do kwadratu będą nawet zadowoleni, bo i normalizacja oraz owa liniowość to w niektórych sytuacjach duże atuty. Problem w tym, że użyłem tu słowa „niektórych” i jak na sprzęt konsumencki jednak bardziej należałoby się spodziewać „większości”, aby móc zinterpretować je jako zaletę. Cayin HA-2i to przykład urządzenia, które nastawione jest na zwyczajność dosłowną. Wyrównuje i osusza brzmienie, nadając mu aż nazbyt neutralne i pozbawione kolorów wykończenie. Zdaje to egzamin ze słuchawkami ciepłymi, którym taki kierunek bardzo pasuje, ale też trzeba pamiętać, że pułap klasowy musi tu być na pewnym poziomie, ponad którym sprzęt stanie się bardziej ogranicznikiem niż pomagierem.

Tym samym Cayin HA-2i kierowany jest najprawdopodobniej do grona słuchaczy wyposażonych w słuchawki ciepłe, chcących otrzymać jak najbardziej liniowy i wykładający wszystko w normalny sposób na stół sprzęt, który umożliwia podpięcie dwóch par słuchawek za jednym razem (łatwe testy A-B), a jednocześnie chcących uniknąć brnięcia w dostępne już w tych kwotach klony konstrukcji Lehmanna, np. Lovely Cube. W każdym innym wypadku to właśnie one będą wskazane przeze mnie, jako coś bardziej od Cayina opłacalnego, choć jednocześnie bardziej topornego. Pozostaje mi mieć nadzieję, że z innymi modelami sprawy będą miały się już lepiej.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *