Generalnie spodziewałem się, że otrzymam do testów HA-3, ale tak jakoś się zdarzyło, że rzutem na taśmę otrzymałem zupełnie inny sprzęt i o nieco innym zakresie funkcjonalnym. Może i dobrze się stało, że los wcisnąć raczył mi go w moje ręce, choć może bardziej na miejscu byłoby powiedzieć, że uczynił to sklep. Może mieć to bowiem w niedalekiej przyszłości bardzo wyraźne konsekwencje i dawać mi osobiście szansę na poznanie kilku odpowiedzi na dosyć interesujące mnie pytania. Bo i HA-1A, o którym będzie tu mowa, interesował mnie już od dłuższego czasu. Przed Państwem więc tym razem recenzja tego stosunkowo mocno rzucającego się w oczy urządzenia.

 

Dane techniczne

Wzmacniacz słuchawkowy
– impedancja wejściowa: 22 kOhm
– impedancja wyjściowa: 6-300 Ohm
– moc wyjściowa: 2x 1W RMS
– czułość: 490 mV
– pasmo przenoszenia: 25 Hz – 30 kHz
– THD: 1%
– odstęp sygnał-szum: 88 dB
– balans kanałów: <0,5 dB

Wzmacniacz głośnikowy
– impedancja wejściowa: 22 kOhm
– impedancja wyjściowa: 8 Ohm
– moc wyjściowa: 2x 1,2W RMS (tryb Triode), 2x 2,2W RMS (tryb Ultralinear)
– czułość: 490 mV
– pasmo przenoszenia: 25 Hz – 30 kHz
– THD: 2%
– odstęp sygnał-szum: 85 dB
– balans kanałów: <0,5 dB

Przedwzmacniacz
– impedancja wejściowa: 22 kOhm
– wyjście: 2000 mV (maks. 4000 mV)
– pasmo przenoszenia: 15 Hz – 40 kHz
– THD: 0,8%
– odstęp sygnał-szum: 82 dB
– gain: +14 dB

Pozostałe cechy:
– znane rewizje: 2
– data wprowadzenia na rynek: 2011-07-09
– wymiary: 13 (szer.) × 30 (gł.) × 23 (wys.) cm
– waga: ok. 7 kg
– pobór prądu: 60 W
– gwarancja: 1 rok
– dostępne kolory: srebrny + czarne napisy, czarny anodowany + złote napisy

Zawartość zestawu:
– wzmacniacz HA-1A
– instrukcja obsługi
– karta gwarancyjna
– dwa bezpieczniki
– kabel zasilający

Cena: 2990 zł

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Sprzęt trzeba przyznać jest wykonany naprawdę dobrze, choć wciąż trochę za surowo jak na mój gust. Ważący 7 kg lampowy HA-1A to uniwersalny wzmacniacz słuchawkowo-głośnikowy z funkcją przedwzmacniacza. Taki pakiet funkcjonalności wymaga od tej konstrukcji zmieszczenia w sobie kilku transformatorów, elektroniki, ale też przede wszystkim lamp. Tym zaś przydałoby się przemyślane chłodzenie, najlepiej też w formie osobnej komory. Tak też właśnie wygląda konstrukcja HA-1A od środka. Wzmacniacz wykonano w konstrukcji piętrowej z podziałem na sekcje, dzięki czemu jest ona niesamowicie stabilna, ale też i ciężka. Gabaryty mimo wszystko są jednak nieco za duże jak na takie urządzenie, ale cóż, ma to swój urok. Poza tym trzeba pamiętać, że sprzęt potrafi wyssać z gniazdka 60 W, co również jest niemałą wartością, oddawaną do otoczenia głównie w postaci energii cieplnej.

 

Cayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1ACayin HA-1A

 

Mówiąc o niej mam na myśli po prostu fakt, że sprzęt wyraźnie się nagrzewa. W środku mamy bowiem 4 lampy działające cały czas, także sprzęt musi mieć zapewnione odpowiednie chłodzenie. Otwory wentylacyjne znajdują się zatem zarówno po bokach i górze, jak też od spodu urządzenia. Jeśli ktoś planuje trzymać Cayina na regale, niech spodziewa się, że słowo „niepoważny” będzie najlżejszym, jakie usłyszy pod swoim adresem. Sprzęt musi mieć wokół siebie przestrzeń i stać w takim miejscu, które samo z siebie nie jest podgrzewane np. przez grzejnik, a niech świadczy o tym fakt, że w stosunkowo chłodnym o tej porze roku moim mieszkaniu udało mi się zauważyć brązowy nalot w okolicach ożebrowania górnych otworów chłodzących. Lampy tak mają i nie jest to dowód na problemy związane z działaniem Cayina, ich domeną jest właśnie bowiem praca w wysokiej temperaturze. Ale też jednocześnie w granicach tolerancji. Na czarnym egzemplarzu najpewniej nie byłoby nic widać, ale też trzeba brać pod uwagę, że nie wiem ile sprzęt do tej pory już przepracował. Data produkcji jaka widnieje na HA-1A wskazuje rok 2014, więc trochę już musiał przepracować.

Nie tylko i samymi otworami pracuje chłodzenie Cayina. Aluminium użyte przy produkcji jest grube i również odbierające na siebie część gorącego powietrza. Nagrzane płyty również w pewnym stopniu oddają energię do otoczenia, a w czym pomaga np. fakt, że cała górna pokrywa to jedna płyta aluminium bez żadnych łączeń. Ogólnie więc, choć jestem fanem jak najchłodniejszego sprzętu, sposób rozwiązania chłodzenia uznaję w HA-1A za bardzo dobry i rokujący na spokojną pracę nawet w lecie.

Po włączeniu Cayin wita nas od razu czerwoną diodą zasilającą przy wygodnym przycisku wyprowadzonym z przodu urządzenia, jak również i pomarańczową diodą przy lampach. Te powoli się nagrzewają i również powoli pojawia się za ich sprawą dźwięk. Bardzo miękki jest to proces i płynny. Nie ma tu żadnego twardego odcięcia, jak w przypadku np. Aune T1. Z jednej strony może to dezorientować, z drugiej osobiście nie miałem przeciw takiemu zachowaniu niczego przeciwko podczas testów. Wszystkie przełączniki działają nader sprawnie i w szczególności miło można wyrazić się o potencjometrze o bardzo dobrym wykończeniu. Jego jedyną wadą jest trochę słabo widoczny wskaźnik poziomu, który łatwo można zinterpretować jako refleks świetlny.

Cayin HA-1A punktuje w bardzo mocny sposób swoją funkcjonalnością w zasadzie już od pierwszych chwil obcowania z tym urządzeniem. Generalnie cały czas chodziło mi po głowie dlaczego sprzęt ten kosztuje dokładnie tyle i de facto za co jestem tu zmuszony płacić. Wszak w cenie trzech tysięcy można mieć np. Aune S16, które rozwiązuje problem czy to . Cóż, właściwie to nie jestem zmuszony, bo żyjemy w wolnym kraju i z dowolnością dokonywanych zakupów. To tylko większość osób przewijających się czy to przez forum, czy komentarze, stara się wymusić odpowiedź co dokładnie mają kupić z góry i bez specjalnego zastanowienia. „Niech Pan mi pokaże palcem co mam kupić” – tak to na ogół wygląda. Tymczasem mogę odpowiedzieć tylko za siebie i w kontekście tylko i wyłącznie czy to własnego gustu, czy też – a może przede wszystkim – własnych potrzeb. A to może większości osób zrobić jedynie krzywdę, gdyż choć mimo wszystko jestem takim samym jak one konsumentem, to jednak daleko świadomym i ceniącym sobie niektóre aspekty brzmieniowe bardziej z doświadczenia i obeznania, aniżeli czystej ekscytacji nowością i poszukiwaniem własnej szkoły brzmieniowej. Konkludując swój wywód, kreuje się więc nam bardzo fundamentalne zapytanie: właściwie to jakie potrzeby potrafi zaspokoić Cayin?

Okazuje się, że jeśli spędzimy trochę czasu nad zastanowieniem się nad odpowiedzią, pierwotny problem ceny tego produktu zacznie się nam zacierać. Głównym zastosowaniem HA-1A jest praca jako wzmacniacz słuchawkowy, gdzie mamy sporo możliwości – np. w ustawieniu odpowiedniego gaina, najbardziej dopasowanego do oporności naszych słuchawek. Sterowanie odbywa się za pomocą wygodnego okrągłego selektora znajdującego się z tyłu obudowy, którym wybrać sobie możemy jedno ustawienie spośród trybów:
– 6-32 Ohm
– 33-64 Ohm
– 65-120 Ohm
– i 121-300 Ohm

Dodatkowym jednak sposobem na wykorzystanie HA-1A jest użycie tylnych knobów głośnikowych. Cayin jest bowiem też wzmacniaczem kolumnowym i tu przyznać muszę o naprawdę niezłych możliwościach sonicznych, wtórujących temu, co dało się usłyszeć za sprawą słuchawek. Nie mamy tu twardego odcięcia kolumn od sygnału, ale wpięcie słuchawek czyni to automatycznie. Tym samym wyklucza to użycia obu jednocześnie i zmusza do ciągłego wypinania słuchawek w zależności od potrzeb. W instrukcji zaleca się wprost, aby przy włączaniu wzmacniacza pokrętło głośności było ustawione na minimum. Podejrzewam, że taka sama uwaga tyczyć się będzie podłączania słuchawek, co dodatkowo – choć jest to mimo wszystko dobry nawyk – będzie w pewnym momencie dla użytkownika uciążliwe. Naturalnie nigdy nie wypinamy głośników z knobów podczas pracy urządzenia.

Knoby są dosyć duże, dlatego bez problemu przyjmą zarówno widełki i wtyki bananowe, jak też surowy kabel. Otwory są wyprowadzone dokładnie w pionie, toteż zastosowanie okablowania z końcówkami bare wire pozwoli nam na aplikację przewodów od lewej kolumny wyprowadzonych do góry, zaś prawej – do dołu. Trochę będzie to przeszkadzało przy przełączaniu się między trybami pracy lamp (o których zaraz powiem więcej), ale sytuacja ma się i tak lepiej, niż przy użyciu widełek. Na te jest po prostu zbyt ciasno między knobami, aby móc mówić o bezpiecznym i komfortowym użytkowaniu. Dlatego też najbardziej wskazanym typem wtyków moim zdaniem winny być tu bananowce, najlepiej kątowe. Bałem się trochę o niedostateczne możliwości napędowe podle moich Q80, ale ostatecznie okazało się, że sprzęt może zagrać z głośnością dorównującą integrze NuForce DDA-100, którego wysoce ceniłem i nadal cenię po dziś dzień. Kroczy za tym jednak jeszcze jedna możliwość, bowiem wyjście na kolumny może zostać wykorzystane jeszcze na dwa sposoby.

Pierwszy sposób to dodatkowe gniazdo słuchawkowe. Nie, nie jest to błąd, bowiem poprzez pudełko rezystorowe (np. HiFiMAN HE-Adapter) z wyjściem XLR 4pin (żeńskim) istnieje szansa na przepoczwarzenie wyjść na głośniki w wyprowadzenie mocowe dla bardzo wymagających słuchawek (np. HE-6). Drugi sposób jest już bardziej karkołomny, ale przecież jak najbardziej realny – za pomocą adaptera pająkowego z wyprowadzeń głośnikowych do 4pin XLR (również żeńskiego) bez użycia jakichkolwiek rezystorów, dla ogromnej i niczym nieskrępowanej mocy. Wykorzystać może to właściwie tylko jedna para słuchawek – AKG K1000. I co ciekawe mam naprawdę nieodparte wrażenie, że to właśnie m.in. tą parę konstruktorzy Cayina mieli na uwadze. Oczywiście można spokojnie używać również i przedniego wyjścia słuchawkowego, ale spodziewałbym się uzyskać lepsze parametry bezpośrednio z knobów, niż słuchawkowca z K1000. Dźwięk powinien być bogatszy i bardziej detaliczny, z lepszą separacją ze względu na różnicę między sygnałem czterodzielnym, a klasycznym trójdzielnym. To jednak póki co jedynie moja asumpcja, ale mimo nawet bycia raptem tylko ową asumpcją, można spróbować wysnuć tezę o tym, iż Cayin ma szansę bycia jednym z najtańszych sensownych rozwiązań tego typu w nakreślonych wyżej zastosowaniach. K1000 bowiem bardziej od mocy potrzebują porządnego napięcia. A właściwie to potrzebują obu tychże wymienionych.

Wracając jednak do meritum – czyli na tym etapie mamy już możliwość pracy jako wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz kolumnowy oraz stopień wyjściowy do napędzenia K1000 lub bardzo wymagających słuchawek ortodynamicznych przy zastosowaniu adapterów na bazie pudełka rezystorowego. Co prawda z tych dwóch ostatnich opcji skorzysta jeden promil użytkowników najwyżej, ale możliwość jest wciąż możliwością i należy mieć ją ciągle na uwadze. Trochę żałuję na tym etapie, że sprzęt nie obsługuje sygnału zbalansowanego, ale cóż, nie można mieć przecież wszystkiego.

Ale nic to, idziemy dalej – przedwzmacniacz z zyskiem ok. 14 dB. Tak, również i taką rolę Cayin może pełnić i co ciekawe może być dezaktywowany za pomocą frontowego przełącznika hebelkowego. Mamy więc kolejny punkt na liście, chociaż tutaj akurat podle moich potrzeb jest to o ile przydatna funkcjonalność, to jednak nie krytycznie wymagana. Najważniejsze, że nie pełni tak jak np. KingSound M-20 roli ostatniego „klocka” w torze, toteż nie będzie blokował w żaden sposób żadnych dalszych połączeń. A to już sporo.

Ponad wszystkim tym warto podkreślić, że Cayin oferuje dużą moc wyjściową oraz możliwość swobodnej wymiany lamp. Pomyśleć radziłbym o tym ostatnim dosyć szybko, ponieważ standardowe wykazują się delikatnym szumem, który zniwelowany zostałby niemal na pewno przy zastosowaniu lepszych jednostek. Tu niestety jako że możliwością recenzji HA-1A zostałem mocno zaskoczony, nie było możliwości sprowadzenia takowych przed, ani w trakcie jej realizacji. Lampy mogące pełnić rolę alternatyw to przede wszystkim różnorodne odmiany lamp zastosowanych w Cayinie domyślnie.

Tym domyślnym pakietem jest zestaw czterech lamp elektronowych o różnym przeznaczeniu. Na wejściu znajduje się chińska trioda 12AX7, podczas gdy rolę wzmacniającą powierzono dwóm pentodom Electro-Harmonixa EL84-EH produkcji rosyjskiej. Pentody różnią się od triod tym, że mają w sobie 5 elementów – anodę, katodę i trzy podziałki, z czego druga z nich ma własną odnogę do zasilania. Pentodę można zmusić do pracy jako trioda, aczkolwiek wtedy odbija się to na mniejszej mocy i na ogół ciemniejszej tonalności wzmacniacza.

W sekcji przedwzmacniacza ponownie umieszczono chińską lampę, ale już 12AU7. Oznacza to, że w przypadku chęci wymiany lamp, nasze koszta będą przynajmniej potrójne, bo obejmowały jedną parę wzmacniającą i pojedynczy stopień wejściowy. Czy ostatnia lampa może być przez nas zbagatelizowana, jeśli nie będziemy na pewno korzystać z funkcji PRE? Teoretycznie tak, ale w praktyce ona również pełni ważną rolę i w połączeniu z bardzo konkretnym elementem konstrukcji Cayina – przełącznikiem trybu pracy między TriodeUltralinear.

Co daje nam ten przełącznik? Przede wszystkim wyraźny skok mocy systemu głośnikowego, bo z 1,2W x2 na wyjściu dostajemy dodatkowy cały wat więcej i całość wędruje na pułap 2,2W na kanał. Dzieje się tak dlatego, że cała sekcja trzech lamp używana w trybie Triode, dostaje wydajne wsparcie czwartą, ostatnią lampą w trybie Ultralinear, a przynajmniej tak powinno to działać w teorii wyrażanej na sieci przez osoby trzecie, ponieważ nie doszukałem się jasnego opisu sposobu pracy tego trybu ze strony producenta. Podejrzewam więc, że w efekcie albo wszystkie lampy wzajemnie się wspomagają poprzez aktywację, albo przynajmniej zaczynają pracować w innym trybie wewnętrznym (EL84 to pentody, a więc teoretycznie mają taką możliwość jak już pisałem wcześniej), zwiększając ostatecznie sprawność urządzenia. Samo brzmienie również się zmienia delikatnie, ale słyszalnie (większa dynamika i czytelniej budowane skraje, mniej „analogowo”, choć wciąż z wyraźnym charakterem), co mogłoby tezę tą potwierdzać. W kontekście więc wcześniej wyrażanego przeze mnie potencjalnego zastosowania Cayina jako stopnia wyjściowego dla K1000, ale też jako regularnego głośnikowca, ta ostatnia lampa również nabiera znaczenia. Niestety znaczenie to odbija się ostatecznie na naszej kieszeni.

Do tej sięgnąłbym na wstępie również dlatego, że standardowe lampy nie popisują się ani wyraźnie „czarnym” tłem ani parametrami stricte technicznymi w przypadku wydajnych słuchawek. Nawet przy HD800 bardzo delikatny szum własny był słyszalny, choć przy kolumnach miała miejsce błoga cisza i tu bardzo pozytywnie Cayin mnie zaskoczył, ale też zdziwił, bo zasiał sporą niepewność w którą stronę HA-1A się zwraca: czy słuchawkowego wzmacniacza z opcją głośnikową, czy małej lampowej integry z możliwością podpięcia słuchawek. A może i jedno i drugie jednocześnie ma tu rację bytu w takim samym zakresie? To niestety są pytania, na które do końca nie umiem udzielić odpowiedzi. Również dlatego, że jako posiadacz tak kolumn, jak i słuchawek, mogę czerpać garściami z obu obszarów funkcjonalnych Cayina i tym samym obie te sfery są dla mnie tak samo ważne.

Toteż o ile to właśnie chińsko-rosyjski kwartet buduje bardzo smaczny klimat Cayina, tak jego wymiana może wyjść temu wzmacniaczowi wyraźnie na dobre, np. w kwestii wspomnianego szumu. Na zagranicznych forach sugeruje się np. wymianę 12AX7 na lampy z serii 5751 (np. od JJ lub Sovteka, odpowiednio 14 i 18 USD) oraz 12AU7 na 12BH7 ze względu na mniejszy gain. Tak samo przewijają się rekomendacje za produktami Amperexa: Bugle Boy EL84 oraz Orange Globe 12AU7, jak też 6BQ5 od RCA, Sylvanii czy GE, będącymi amerykańskimi odpowiednikami EL84. Jest zatem trochę opcji, które mamy – jako konsumenci – możliwość wypróbowania.

 

Brzmienie

Przygotowania
Urządzenie przyjechało jako już wygrzane, także żadnych specjalnych procedur nie trzeba było wdrażać. Ze względu na charakterystykę zachowania się konstrukcji tego typu, standardowo przy każdym odsłuchu pierwsze 15-20 minut było traktowane jako okres przygotowawczy w celu odpowiedniego rozgrzania się lamp elektronowych.

 

Sprzęt testowy
Clou odsłuchów wykonywane było na torze składającym się z konwertera cyfrowego, DACa i słuchawek o średniej oraz dużej czułości. Rolę pierwszego urządzenia pełnił bardzo pozytywnie oceniony zarówno w recenzji własnej, jak i przez innych użytkowników Aune X1S, konwertując sygnał USB na koaksjalny. Ten odbierany był przez wyspecjalizowany konwerter cyfrowo-analogowy NuForce DAC-80 i przekazywany za pomocą wysokiej klasy pełnordzeniowych kabli analogowych już bezpośrednio do Cayina HA-1A. Słuchawkami referencyjnymi były AKG M220 PRO oraz Sennheiser HD800. Rolę podłogowych kolumn kontrolnych pełniły przedstawiciele angielskiej szkoły brzmieniowej KEFy Q80.

Cayin testowany był zarówno w pełnym torze, jak i w bezpośrednim połączeniu z DACiem przy zachowaniu minimum elementów poprzedzających. Postaram się jednak zebrać wszystko razem w bardzo mocno skondensowaną formę bez niepotrzebnych pobocznych wycieczek poza przedmiot recenzji.

 

Charakterystyka ogólna
Przyjemny i głęboki bas, bliska i nasycona średnica, delikatnie przygładzona góra, dosyć dobrze zbudowana scena, choć bez maksymalnych pogłosów i rozpasanej objętości. Koherentność i naturalność zbudowana na fundamencie typowej analogowości lampy. Całościowo bardzo przyjemne brzmienie idące w stronę bardziej muzykalności i spójności niż technicznej doskonałości.

 

Bas
Bardzo przyjemny, z dobrym wykończeniem i należytym wybrzmiewaniem, które od razu na HD800 rzuca się w uszy. Słuchawki oraz kolumny nabierają z nim porządnego wypełnienia i naturalności, emanując opanowaną mocą i dobrym nakreśleniem wielkości stopy basowej. Płynna gradacja między subsekcjami basowymi jest dużym plusem dźwięku serwowanego przez HA-1A – żadna parta nie zaznacza swojej obecności, bas nie cierpi z powodu niekontrolowanego najniższego fragmentu, nie ma też objaw przesady na średnim czy wysokim basie. Jednym słowem jest tu bardzo dobrze i ze spokojem można udać się w dalsze zakresy tonalne.

 

Średnica
Prezentowana jest z bliska i w bardzo miłej dla ucha formie. To zakres nasycony, miękki, soczysty, ale w żaden sposób nieprzesadzony i ostatecznie przytłoczony własną muzykalnością. Zachowuje w sobie odpowiednią ilość zdrowej przejrzystości, utrzymując się sprawnie między przysłowiowym młotem a kowadłem i nie przechylając się w którąkolwiek ze stron. Nadaje to Cayinowi cech uniwersalnych i tym samym ani nie morduje sensu stosowania modeli o typowo muzykalnej już na starcie średnicy, ani też nie można powiedzieć, że współgra tylko z nimi lub tylko z modelami o średnicy wyjałowionej niczym pole rolne po pożarze. I to samo tyczy się na całe szczęście kolumn.

Najbardziej uradowane zdawały się być HD800, którym taka bliska średnica jest bardzo pożądana, a i słuchacz również nie pogardzi. Bo i mimo całej mojej wstrzemięźliwości, jaką przejawiałem przez lata do konstrukcji lampowych, jednak przyznać muszę ostatecznie lampom elektronowym pewien magnetyczny wręcz aspekt. O ile to tranzystory mają swoją techniczność, tak na ogół lampom przypisać można tajemniczość, klimatyczność, wyraźny charakter, który przy czułych i drogich słuchawkach potrafi zdecydować za „być albo nie być” dla danej pary. Cayin ma tak właśnie grające lampy, nadające bardzo przyjemnego posmaku wokalom, większej intymności, angażu i bliskości. Jednym słowem – romantyczności.

Niekiedy sam zastanawiałem się cóż ten owy „romantyzm” ma znaczyć przy wielu poetycko-audiofilskich opisach. I wydaje mi się, że utwierdziłem się w swoich domysłach, że mowa tu o tej bardzo przyjemnej bliskości, która przekłada się na intymne relacje między słuchaczem, a wykonawcą. Niektóre urządzenia starają się kłaść nacisk na sceniczność i kreację utworu tak, jakby symulować estradę. Cayin stawia zaś na przyjemność i bardzo namacalne obcowanie z muzyką. Zarówno wokaliści (zwłaszcza wokalistki), jak i reszta zespołów dzięki temu nabierają ciepłego, miłego, rozpływającego się troszkę wyrazu, który daje się odczuć nawet na słuchawkach często oskarżanych o przesadną analizę i wypranie z emocji. Jednocześnie unikając przesadyzmu, który najpewniej zaszkodziłby całemu odsłuchowi, gdybyśmy spróbowali podpiąć tu jakieś modele stricte muzykalne i kameralne, jak LCD-3 czy nawet i LCD-2 lub HD650. Im jednak de gustibus szukałbym nieco większego wyrównania i stąd też wybrał w tej cenie najpewniej Aune S16, mając dwa w jednym – DAC i wzmacniacz w ramach jednego pakietu. Cayin z kolei faktycznie swoją grą i tym, jak szanuje muzykę, stawia ją na pierwszym planie, nie przesadza i nie pogłębia, ale też nie odchudza nadmiernie imitując typowe dla tranzystorów granie, ma szansę z wieloma neutralnymi i w taki czy inny sposób odchodzącymi od neutralności lub muzykalności modelami zagrać naprawdę przepięknie. W reszcie przypadków jednak i tak powinno być równie ciekawie, bo teoretycznie grające w lekko średnicowy sposób KEFy zaczęły tworzyć fantastyczny klimat same z siebie, bez żadnej pomocy i żadnych uwag tonalnych z mojej strony.

 

Góra
Jeśli ktoś założyłby na początku, że Cayin zagra z takim a nie innym pakietem lamp stereotypowo, nie pomyliłby się. Właśnie tak gra – z analogowym przygładzeniem, potulnością, lekkim stonowaniem delikatnie odchodzącym od równości i neutralności. Nie ma tu zwijania się sopranu, a jedynie jego wysokie bezpieczeństwo. Także i tu ta bardzo specyficzna aura lampowości jest słyszalna. Charakterem nie ustępuje żadnym innym fragmentom pasma przenoszenia, do tego samo przejście z jednej sekcji w drugą jest realizowane bardzo płynnie. To również są rzeczy, na które zwraca się uwagę.

Nie jest to ani zakres idący w nadmierną szklistość i połyskliwość (a co za tym idzie czystość w sensie sterylności), przez co wydaje się bardzo zgrabnie komponować z resztą pozakresów, ale też nie naciska jak durny w muzykalność tak, że powstaje jakiekolwiek wrażenie kocykowatości. I choć nie podoba mi się do końca koncepcja umieszczenia tu takich a nie innych lamp, to powoli zaczynam rozumieć, jaki efekt przyświecał projektantom Cayina przy tworzeniu swojego wzmacniacza. Efekty nie są tu żadną wypadkową losowości, dziełem przypadku i typowo chińskiego podejścia „złóżmy to wszystko do kupy i zobaczmy jak to zagra”. Dźwięk patrząc po tym, jak zachowuje się sopran, zdaje się jest bardzo przemyślanym i obliczonym rezultatem, w którym jakąkolwiek losowość znajdziemy najwyżej po swojej własnej stronie w zakresie tego, czy HA-1A nasze oczekiwania spełnił, czy też jednak lampy to nie nasz kierunek i ostatecznie lepiej jest szukać jakichś muzykalnych tranzystorów. Patrząc jednak na różne inne konstrukcje, jakie miałem okazję przesłuchiwać do trzech tysięcy złotych, to jednak rozwiązanie proponowane przez Cayina ma w sobie bardzo dużo sensu, jeśli tylko będziemy w stanie wykorzystać wszystkie jego możliwości na przynajmniej dwóch frontach: słuchawkowym i głośnikowym.

 

Scena
Dźwiękowo jest to moim zdaniem najsłabszy element HA-1A, ale nie oznacza to wcale, że scena Cayina sama w sobie jest jakkolwiek zła. Wręcz przeciwnie. Bardzo podoba mi się jej równomierne rozprowadzenie we wszystkie strony, kompletność i koherentność jednym słowem. Ale to właśnie one, wraz z poprowadzonym bliżej i cieplej pierwszym planem, mają swoją cenę – wielkość. Scena nie jest w Cayinie rysowaną na ogromnej przestrzeni, dzięki czemu potrafi ustępować nawet X1S, nie mówiąc już o Iconie HDP. Bliżej jej pod tym względem do Aune T1, która również oparta jest na lampie Electro-Harmonixa. Owszem, w każdym z tych przypadków mowa jest o integrach z DACiem na pokładzie, ale ostatecznie wszystko rozbija się w głowach użytkowników o cenę. W tej zaś scena HA-1A broni się tym, że kreowana jest równomiernie i spójnie, a także że wymieniając lampy będziemy mogli ten element poprawić w sposób bardzo wyraźny.

Charakterystykę sceniczną dało się poczuć zarówno na KEFach, jak i Sennheiserach oraz AKG. Jednym słowem przy trzech różnych sygnaturach oraz dwóch typach urządzeń odsłuchowych za każdym razem zaskakiwała u mnie w pamięci scena już poznana i zawsze większa, obszerniejsza od tej, którą miałem w HA-1A. Klimat i bliskość wokali okazało się miały swoją cenę, ale mimo wszystko nie ma się wrażenia ani klaustrofobii, ani że coś jest kreowane w sposób jakkolwiek nieprawidłowy. Wszystkie osie były słyszalne, jednie ogólna wielkość stał się dla mnie rzeczą, która przykuła moją uwagę. A o tym, żem człowiek sceniczny, dało się poznać chociażby w przypadku recenzji LCD-2F, gdzie ze wszystkich rzeczy, jakie mogłem pod ich adresem uformować przeciwnych, była jedynie wielkość sceny, bo i pod względem konstrukcyjnym wyglądała naprawdę kapitalnie. Cayin robi coś bardzo podobnego i tym razem po stronie nie słuchawek, a sprzętu, stara się zaserwować poprawność i bliskość, ale wiedząc też, że nie można mieć tu często rybek i akwarium jednocześnie, postanawia zrezygnować z rzeczy, która właściwie poza przestrzenną elektroniką nie zwraca na siebie mojej uwagi. Bardzo sprytny zabieg muszę rzec, przynajmniej z perspektywy stawiania siebie samego jako tego „jedynego” w tej chwili odbiorcy recenzowanego wzmacniacza.

 

Podsumowanie

Gdybym miał użyć jakiegoś budżetowego porównania, Cayin HA-1A byłby dla mnie swego rodzaju Aune T1 w wydaniu maksymalnym i pełnowymiarowym. W bardzo sprawny sposób łapie cały dźwięk jako jedną formę. Gra w sposób właściwie empiryczny dla wielu innych konstrukcji lampowych, także nie było tu ogromnego zaskoczenia, jak również w zakresie wymagań, jakimi sprzęt ten może się legitymować. Pomijając naturalnie ogromną różnicę w cenie, jaka dzieli recenzowane urządzenie od poprzednio badanego przeze mnie modelu HA-2i, charakterem jest mojemu gustowi lampowiec Cayina absolutnie bliższy. Fantastyczna koherentność, nasycenie, bardzo przyjemny bas i naturalna, „analogowa” barwa całego brzmienia, to najmocniejsze aspekty HA-1A. Dźwięk bezpieczny, spójny, odpowiedni dla tej klasy urządzeń i nadający większości słuchawek czaru i powabu, ale czuć, że standardowy pakiet lamp jest tu pewnym limiterem, który na szczęście możemy spokojnie wymienić, dzięki czemu pozbędziemy się szumu własnego (głównym winowajcą zdaje się jest 12AX7) oraz powiększając wyraźnie scenę, jak i samą jakość. To więc co serwuje na starcie Cayin jest naprawdę dobre, ale mogłoby być jeszcze lepsze, jeśli tylko wykażemy się pewnym zaufaniem w stosunku do tego urządzenia i uznamy, że jakakolwiek dalsza zabawa z innymi lampami ma w jego przypadku sens. Moim zdaniem ma, ale na to pewnie jeszcze też przyjdzie czas, aby się przekonać w pełni i póki co pozostaje wierzyć innym użytkownikom tego wzmacniacza, że zaiste czyni to sporą różnicę.

 

Zalety:
+ wysoka jakość użytych materiałów
+ bardzo rozbudowany pakiet funkcjonalności (wzmacniacz słuchawkowy, kolumnowy i PRE)
+ selektory trybu pracy (Triode, Ultralinear) oraz impedancji bazowej słuchawek
+ duża moc wyjściowa
+ możliwość łatwej wymiany lamp na lepsze
+ bardzo przyjemne i muzykalne brzmienie o dużym bezpieczeństwie
+ intymny pierwszy plan
+ duża koherencja i stereotypowo analogowy charakter lamp

 

Wady:
– gabaryty oraz duży pobór prądu
– słabo widoczny wskaźnik potencjometru
– obecność jacka automatycznie odcina sygnał dla kolumn, co może być dla niektórych uciążliwe
– szum własny obecny w tle (pomaga zmiana oporności na mniejszą + inne lampy o mniejszym gainie eliminują tą wadę)
– przydałaby się trochę większa objętościowo scena do pełni szczęścia
– w tej cenie spodziewałbym się jednak standardowo zaaplikowanych lepszych lamp
– wymiana lamp na lepsze wydatnie zwiększa koszt finalny urządzenia

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

10 komentarzy

  1. A propos K-1000. Słuchałem ich u Piotra Ryki wielokrotnie na różnych torach. Ogólnie w jego torze to najlepsze słuchawki, jakie w życiu dane mi było słuchać. Warto poczytać o nich trochę czy to u Ryki czy innych (co jak mniemam ich właściciel już uczynił).
    Od siebie mogę parę rad dodać:
    1. kabel – wbrew temu co się pisze, nie jest aż tak zły i o ile można go na lepszy zmienić to z pewnością nie w pierwszej kolejności i niekoniecznie na taki, który kosztuje więcej niż same słuchawki;
    2. tor – najlepiej zaciski głośnikowe lub przy użyciu jakieś końcówki mocy (inne rzeczy, czyli jaki to wzmacniacz, jakie lampy itd. to sprawa drugorzędna); do nich potrzeba naprawdę dużo pary, żeby zagrały fenomenalnie;
    3. rzecz najważniejsza dla dźwięku – trzeba zdjąć te wewnętrzne siatki/grille przysłaniające przetwornik; ich zdjęcie robi największą różnicę na plus w tych słuchawkach.
    Ogólnie słuchawki – legenda, słuchałem wiele na temat współpracy akg z nasa i tego po co i do czego stworzono te słuchawki. Trzeba pamiętać (i pisało o tym samo akg oficjalnie), że pierwsza seria była najlepsza, od jakiegoś numeru (nie pamiętam którego dokładnie) wprowadzano cięcia budżetowo, co przełożyło się na samo brzmienie.

    • Witam i bardzo dziękuję za opisane wrażenia. Cenne spostrzeżenia.

      Ad. 1 – zastanawiałem się nad wymianą okablowania na porządną miedź na samym początku i przy parze bardziej nadszarpniętej zarówno zębem czasu, jak i zębami poprzednich użytkowników. Ostatecznie jednak zwyciężyła chęć utrzymania słuchawek w stanie jak najbardziej fabrycznym. Pana spostrzeżenia dają mi więc kolejną dozę światła w tej kwestii.

      Ad. 2 – dokładnie tak. Moje obserwacje są identyczne z Pańskimi, choć etap parowania z droższym sprzętem głośnikowym jest jeszcze wciąż przede mną.

      Ad. 3 – przy następnym czyszczeniu nie omieszkam sprawdzić.

      Słuchałem ogólnie dwóch sztuk. Posiadana przeze mnie jest nowsza, bo z numerem seryjnym podchodzącym po 7k. Druga para była starsza – inny sposób klejenia membran, inna płytka z filtrem RLC oraz nieco inne filtry akustyczne w samym przetworniku. Grały cieplej i bardziej dosadnie, podczas gdy nowsza sztuka – nieco jaśniej i neutralniej. Niestety starszy model nie miał emblematów, toteż nie wiem jaka była jego numeracja, zaś sam stan słuchawek był gorszy od obecnie posiadanego przeze mnie. Jako że mogłem zdecydować który z nich ma się zostać, wybrałem lepiej zachowany i w mojej ocenie grający niezgorzej od starszego. Starsza sztuka na pewno jest łatwiejsza w podejściu, bezpieczniejsza, ale też w nowszej wydało mi się, że nie jest to nic z czym nie dałbym sobie rady na drodze odpowiedniego dostrojenia toru lub okablowania.

      Bez względu na te drobne różnice obie pary zagrały po prostu kapitalnie i przyjemniej niż HD800, a co skończyło się sprzedażą tych ostatnich. Sennheisery to naprawdę ciekawe słuchawki, ale AKG są mi osobiście po prostu bliższe. Firma, od których produktów zaczynałem swoją przygodę z jakkolwiek poważniejszym audio. Firma, na której najprawdopodobniej ową przygodę na płaszczyźnie personalnych poszukiwań skończę.

      Jeszcze raz bardzo dziękuję za podzielenie się ze mną wartościowymi obserwacjami.
      Pozdrawiam serdecznie.

    • Rozmawiałem długo na temat wszelkich zabiegów, modów, jakimi poddawane były k1000 Piotra Ryki i o ile kabel entreq atlantis, który wtedy kosztował ponad 10tyś zł na pewno oddziałał na plus to największe i najlepsze efekty dało zdjęcie tych grilli, co zresztą jest logiczne (Piotr Ryka ma je zdjęte u siebie na stałe i nic się z nimi nie dzieje, a on ogólnie o sprzęt nie dba).
      Kilka przydatnych informacji można znaleźć tutaj:
      https://www.6moons.com/audioreviews/stefanaudioart2/k1000.html
      https://www.6moons.com/audioreviews/akg/k1000_1.html
      Ja porównywałem te słuchawki w zasadzie z wszystkimi innymi flagowcami (hifiman he-6, wszystkie adudeze, grado, akg itd., a nawet z sony R-10 i to bezpośrednio); szczerze mówiąc nie wiem czy to wynika z jakieś wyjątkowości egzemplarza Ryki czy z dobranego toru, ale k1000 deklasowało wszystko (poza R-10). Pamiętam jak słuchałem ostatnio tych k1000 bezpośrednio z hd-800, ultarsone ed 5 limited (wygrzane), grado gs1000 (rekablowane kablem od alo audio); powiadasz, że k1000 w porównaniu z hd-800 grały przyjemniej. Mnie to BARDZO zadziwia, bo k1000 dosłownie deklasowało wszystko inne i to do tego stopnia, że to był zupełnie inny muzyczny świat, myślę, że to tak jakby porównać hd-600 i świetnie napędzone audeze 3 (choć ja wolę model x). Słuchaliśmy tego wspólnie z innym kolegą (Chichinek) na różnych płytach (demonstracyjnych od staxa i takich zwykłych) i nawet nie było co porównywać, po k-1000 czegokolwiek innego po prostu nie dało się słuchać, to była różnica, która w odniesieniu co ceny pozwoliłaby sprzedawcy k1000 uzyskać nawet trzykrotnie większą cenę od nowej sztuki hd-800 (a w realiach tego hobby to jeszcze większą; przynajmniej ja bym zapłacił za nie trzy razy tyle, co za hd-800)

    • Udało mi się zauważyć na zdjęciach w recenzjach Pana Piotra, z którymi zapoznałem swego czasu zanim jeszcze okazało się iż będę mógł K1000 przetestować. Za linkowane recenzje również bardzo dziękuję – to właśnie po ich lekturze zastanawiałem się nad zastosowaniem innego okablowania.

      Różnica w skali wrażeń zapewne wynika z faktu, że sprzęt źródłowy, pod jaki podpinam swój egzemplarz, nijak ma się do tego, którym dysponuje P. Ryka, także nie ma się myślę czemu dziwić. Z drugiej strony mam ten niesamowity luksus żonglerki sprzętem przed zakupem i sprawdzenia jak K1000 reagują z różnymi urządzeniami źródłowymi. Wynika to z charakteru działalności i różnic w tym względzie między moim blogiem, a P. Piotra. Można powiedzieć, że jest to rasowy audiofil z dużym stażem, ja zaś konsekwentnie trzymam się sprzętu mniej ikonowego, a bardziej konsumenckiego w niższych cenach, zgodnych z sumieniem i rozsądkiem na poziomie zdrowego kompromisu. Dlatego też troszkę jednak będzie trzeba poczekać, zanim recenzja K1000 ukaże się na blogu. Chciałbym dać sobie trochę czasu na spokojne zapoznanie się z możliwościami tych słuchawek, choć nawet z budżetówki i klasy średniej są w stanie zagrać dźwiękiem, który stawiam wyżej od HD800. Te ostatnie to wciąż bardzo interesujące słuchawki, które kupiłem miesiąc temu o mały włos unikając K812 PRO.

      To hobby niestety jest często zbyt drogie w ogólnym tego słowa znaczeniu. Za swój model zapłaciłem wyraźnie więcej niż za nowe HD800 i musiałem nabyć jeszcze przynajmniej jedną parę słuchawek konwencjonalnych, aby móc zachować zdolność jakkolwiek krytycznego recenzowania większości sprzętu audio. Plusem jest jednak, że z większości urządzeń K1000 tak czy inaczej zachowują swój charakter i wciąż bardzo mi się podobają w kategoriach czysto subiektywnych, toteż myślę, że cokolwiek by nie było, ich dźwięk od tego momentu nigdy mnie nie rozczaruje.

    • nie przesadzałbym z tym wielkim znawstwem i niebiańskim sprzętem odsłuchowym P. Ryki 🙂
      porównywane słuchawki były wpięte zawsze pod ten sam hi-endowy tor, więc przewaga jednych nad drugimi nie wynikała i wynikać nie mogła z różnicy klasy sprzętu towarzyszącego.
      A propos P. Ryka opowiadał mi raz o jednym człowieku, który był inżynierem dźwięku i nagrywał koncerty filharmoniczne i pracował właśnie na k-1000 i specjalnym procesorze, który został dlań stworzony przez firmę akg (pierwsza faza produkcji). Mówił, że nic, włącznie z monitorami studyjnymi nie dawało takich efektów jak k-1000 podpięte pod ten procesor. Nie wiem dokładnie, ile on kosztuje oraz ile sztuk wyprodukowano, niemniej P. Ryka wspominał mi, że widział jedną sztukę kilka lat temu na niemieckim ebuyu.

    • proszę spróbować kiedyś zdjęcia tych grilli, bo naprawdę warto

    • Wynika to z faktu, że jednak w wielu kręgach Pan Piotr ma spore poważanie. I to takich, co do których towarzystwa mogę najwyżej aspirować, ale ze względu na preferencje i ogólnie pojęty rozsądek zakupowy raczej się to szybko nie ziści :).
      Mnie osobiście od lat „skrzywiły” elektrostaty, w których sopranie i sposobie prezentacji się rozsmakowywałem i konfrontowałem ten konkretny sposób realizacji dźwięku z wszystkim dookoła. Po modyfikacjach i na niestandardowych nausznicach już w ogóle. Na ich tle czuję niektóre wady K1000 i choć sprzęt obecnie przeze mnie posiadany nie pozwala im rozwinąć 100% możliwości, mimo wszystko jest naprawdę nieźle i na tyle, aby zostać z nimi już na zawsze by chociażby badać co rusz sprzęt przychodzący na testy, czy aby i on się pod nie przypadkiem jako źródło nie zostanie.

      BAP 1000 w razie czego można kupić za 1300 EUR w świetnym stanie, także wciąż jest szansa, dokładnie tam.

      Tak jak pisałem, postaram się przy następnym czyszczeniu, obiecuję :).

  2. Witam rozważam wymianę mojego wzmacniacza słuchawkowego music hall ph 25.2 właśnie na ten tutaj opisywany. Uważacie, że to dobry pomysł?

    • Witam Panie Michale,

      Z tego co pamiętam Pana wzmacniacz jest z gatunku basowych i o lekkim dociepleniu. Cayin może wydać się Panu z kolei jeszcze od nich cieplejszy i jednocześnie bardziej analogowy. Zależnie jakie posiada Pan słuchawki i czy właśnie taki miałby być efekt końcowy, wolałbym jednak Music Halla, jeśli nie jest to model o bardzo wysokiej oporności lub wymagający wprost podpinania pod knoby głośnikowe (K1000, HE-6).

  3. Dzień dobry
    Która lampa w tym wzmacniaczu jest bliżej okienka: 12au7 czy 12ax7?
    Poszukuje jednoznacznej odpowiedzi i w czeluściach internetów jej nie znajduję. U siebie mam zamontowaną 12au7 z przodu, ale widziałem też zdjęcia z 12ax7 na froncie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *