Recenzja Superlux HD681 EVO (MK I)

Chińczycy robią jedną rzecz, za którą z punktu widzenia tylko i wyłącznie konsumenta jestem im naprawdę wdzięczny – wypuszczają produkty niezwykle atrakcyjne brzmieniowo w równie atrakcyjnych cenach, mimo faktu bycia kserokopiami bardziej uznanych producentów. Zresztą jeśli rzecz rozbija się o gusta i przekonania pierwszego z brzegu odbiorcy sprzętu słuchawkowego, to i tak liczy się przede wszystkim jak najlepszy produkt za jak najmniejszą cenę. Mając w rękach np. Sennheisery za 200zł, a słuchawki zupełnie innego producenta o połowę tańsze, a na podobnym poziomie brzmieniowym, to wiadomo od razu w którym kierunku się uda. Tym „innym producentem” jest najczęściej właśnie Superlux.

 

Aktualizacja 2013-08-16
Z różnych wieści napływających oraz relacji wynika, że Superlux wypuścił ukradkiem poprawioną i lepiej wyposażoną wersję EVO (nazwijmy ją roboczo MK II). Recenzja traktuje zaś o wersji starszej, tj. umownie MK I. Do tej pory zmiany, jakie udało mi się ustalić między jednym a drugim rzutem, tym samym w MK II:
– dorzucono do zestawu welurowe poduszki, które w pierwszej wersji były opisywane tylko jako kupowana niezależenie opcja,
– zmieniono pudełko produktu, o wiele łatwiej się je też od tej pory otwiera,
– pady skóropodobne są odrobinę lepszej jakości
– zmieniono maskownicę otworów dyfuzyjnych po wewnętrznej stronie
– prawdopodobnie polepszono nieco brzmienie wprost z pudełka, nadal jednak zachowując ich pierwotny charakter.

Należy zatem mieć na powyższe fakty uwagę podczas czytania recenzji. Poduszki welurowe wpływają także na brzmienie, ocieplając je, ale też ujmując im basowego potencjału. Wielu użytkowników preferuje EVO właśnie w takiej konfiguracji.

Aktualizacja 2013-11-09
Dostępna jest już recenzja drugiej, najnowszej wersji EVO: LINK. Potwierdziła się tym samym większość doniesień względem wersji MKI, włącznie z tym, że MKII gra od jedynki lepiej, niewiele, ale zawsze.

Aktualizacja 2015-08-30
Ze względu na kontrowersje związane z brzmieniem nowych egzemplarzy EVO, które odstają od przesłuchiwanych w recenzji modeli, wszelakie rekomendacje, opisy oraz uwagi dla tych słuchawek tyczą się tylko i wyłącznie najstarszych egzemplarzy.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Jak na ekstremalnie niską cenę tych słuchawek, ich wykonanie jest naprawdę niezłe. Do rąk dostajemy w pełni plastikową, lekką i przede wszystkim solidną konstrukcję z zapędami na bardzo wygodnego towarzysza wieczornych seansów muzycznych. Pamiętając model HD681, będący niemal identyczną kopią AKG K240, mamy tu wciąż użyte te same rozwiązania, tyle że w nieco innym wydaniu, zatem nazwa EVO jak najbardziej do nich pasuje. I tak:

– pałąk
Superlux zastosował tutaj typowy dla AKG system podwójnego pałąka prętowego, w postaci dwóch plastikowych łuków z ukrytymi w środku przewodami i wzmacniającym je drutem. Przewody znajdują się tam z powodu wyprowadzenia sygnału tylko z jednej muszli, co w dużym stopniu neguje problemy z plączącym się z obu stron kablem.

– opaska
To moim zdaniem największa niewiadoma tych słuchawek, przez cały czas trwania testów nie byłem w stanie rozgryźć jej działania. Wysuwa się bardzo niechętnie i opornie, jakby miała się zaraz zerwać, choć została umiejscowiona tak wysoko, że nie powoduje żadnego dyskomfortu i jej regulacja mogłaby nawet w ogóle nie istnieć. Wypustki na jej powierzchni są niezwykle delikatne i w żaden sposób nie powodują problemów, jak np. w niektórych modelach AKG lub Shure.

– muszle i tłumienie
Regulowane we wszystkich kierunkach, na identycznej zasadzie, co K240. Szczeliny dyfuzyjne przypominają z kolei o starych słuchawkach z serii K260, ale nie liczcie na to, że o tej porze roku Was to jakkolwiek uratuje przed poceniem się uszu wewnątrz kopuł. Otwory służą tylko i wyłącznie przetwornikowi. Tylko częściowo izolują od otoczenia, czemu trudno się dziwić.

– nausznice
Poduszki skóropodobne są trochę twardawe, ale nie zapewniają dobrą przyczepność do skóry i szybko wtapiają się w kształt naszej głowy. Ich średnica jest minimalnie większa, niż u AKG, skąd wyraźnie czerpią po raz kolejny swoją budowę, ale nie powinno być większych problemów z dopasowaniem zamienników od tego producenta, w tym welurów.

– wygoda
Słuchawki można uznać za dosyć wygodne, potrafiące objąć nawet większe uszy, ale jednocześnie będące bardzo podobnymi do K240 ze wszelkimi tego konsekwencjami, głównie na polu płytkości. Ucho często opierać się będzie o znajdujące się w środku płatki gąbkowe ponownie żywcem brane od AKG, ale ze względu na zastosowanie przez SL podwójnego wygłuszania akustycznego, w środku muszli jest na tyle miękko, że nie powinno sprawiać to większych problemów. Docisk muszli do głowy został w nich bardzo rozsądnie dobrany i pod tym względem również nie przewidywałbym żadnych ekscesów.

– przewody i wtyki
Z jednej strony cieszę się, że Superlux postanowił uraczyć konsumentów wtykiem znajdującym się przy lewej muszli, ale niestety jest to wtyk jack na giętkim 10mm odcinku kabla. Wolałbym tutaj widzieć normalny terminal przyłączeniowy, np. miniXLR, jak stosuje często przecież brane przez nich za wzór AKG. Ważne jednak jest to, że dzięki temu w bardzo łatwy i prosty (oraz tani) sposób można wymienić kable sygnałowe. W zestawie co prawda dostajemy aż dwa, ale żaden z nich nie prezentuje sobą nic wartościowego (i wcale mnie to nie dziwi).

 

Superlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVOSuperlux HD681 EVO

 

O wyglądzie dyskutować z grubsza nie będę, bo nie interesują mnie kwestie wizualne, nie mają też one najmniejszego wpływu na ocenę brzmienia. Wspomnę jedynie, że słuchawki można dostać w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej i białej, także każdy powinien móc znaleźć coś dla siebie, jak nie w jedną, to w drugą stronę. Przejdźmy lepiej do brzmienia, bo jak zawsze to właśnie ono się liczy i zapewne to właśnie ono Was najbardziej ciekawi.

 

Brzmienie

Przyznam się, że słuchawki w ogóle mnie na początku nie zachwyciły (w zasadzie nadal to robią, póki nie zacznie się nimi bawić, ale o tym za moment), od razu zdradzają nie tylko swoje przeznaczenie, ale także „widownię”, do której są kierowane – młodszą, której zależy przede wszystkim na linii basowej i wydźwięku dołu. Bas. Tak, kropka w tym miejscu nie jest błędem z mojej strony a zabiegiem celowym.

EVO charakteryzują się bardzo mocnym basem, którego potęga jest w pewnym stopniu regulowana przez źródło, dlatego lubiłem je testować głównie pod Iconem uDAC2, ponieważ jego niskie tony są mniej nadmuchane i pozwalają na całkiem przyjemny odbiór tych słuchawek, a także bardziej wnikliwą analizę. Gdybym miał posłużyć się liczbami, to podbicie dolnych zakresów zostało ustalone na mniej więcej 4-5 dB i nie jest to jeszcze wartość katastroficzna, choć wciąż spora i przesuwająca wyraźnie potencjalne zastosowania w popularny entertainment. W filmach i grach będziecie mieli możliwość skosztowania wybuchów na własnym mózgu, zaś w muzyce, zwłaszcza tej „wyskokowej”, tak ukształtowany pod względem mocy bas będzie dokładnie tym, czego w większości byście oczekiwali. Dla mnie testowanie tych słuchawek po całym dniu spędzonym w pracy była katorgą, męczyły mnie swoją ciemnością, basem, nie miały dla mnie żadnej litości i nie przejawiały najmniejszych oznak delikatności. Ale właśnie tego oczekuje od nich większość słuchaczy. Mają to być słuchawki nastawione na solidny bas, jednocześnie trzymający się jeszcze w ryzach, idealne w celach uzupełniających dla posiadaczy chociażby głośników 2.1, którym wiecznie mało basu.

Średnica czerpie sobie wesoło z bogatego basu i jest to najczęstsza sytuacja w przypadkach, gdy to właśnie ten zakres gra zawsze pierwsze skrzypce. Jest wycofana, ale względem basu w tych słuchawkach wszystko jest na swój sposób wycofane. Powstaje wrażenie dystansowania się dźwięku od słuchacza, nie próbującego nawiązać z nim większej więzi czy formy przekazywania sobie emocji. Te płyną generalnie tylko z basu i tak już niestety w tych słuchawkach jest, a co unaocznia użycie korektora graficznego. Wyrzucenie nadmiaru basu pozwala na wyciągnięcie z grubsza średnicy w stronę słuchacza, przy jednoczesnym obdarciu jej z większości dziedziczonego po basie angażowania. Jest to jednak o tyle ciekawe, że słuchawki nie mają w takim układzie jednolitej sygnatury i mieszają w sobie cechy przynajmniej dwóch różnych profili dźwiękowych. Daje to spore możliwości konfiguracji nie tylko źródłem, ale też właśnie korektorami i warte jest to zaznaczenia zwłaszcza z powodu ekstremalnie atrakcyjnej ceny tych słuchawek. Dajcie im cokolwiek z małym basem i bezpośrednią średnicą, a słuchawki odpowiedzą Wam zwróceniem sporej części detali, większą jasnością przekazu oraz nieco większą naturalnością.

Góra trzyma się średnicy, grają na jedną nutę pod względem mocy, przez co w pierwszej chwili błędnie można ją zrozumieć, jako najbardziej wycofaną w całym tym spektaklu. W rzeczywistości jej poziom utrzymuje się na poziomie średnicy, tyle że oba te zakresy i tak zalewane są w pewnej części basem. Czytelna i słyszalna, ale nie iskrzy się, jest potulna i wygładzona, obmyta jak kamyk w potoku, przez co zdarza jej się zgubić nieco detali po drodze. Jakościowo naprawdę stoi na przyzwoitym poziomie, zwłaszcza jak na taką cenę, co jest dla mnie pewnym zaskoczeniem, a standardowe zarzuty pod jej adresem mogę sformułować typowo w okolicach rozciągnięcia i rozdzielczości, jednocześnie nie wymagając od nich naturalnie bycia drugimi Lambdami. Definitywnie mają co pokazać i w przetwornikach tych już nie raz i nie dwa okazywało się to prawdą (chociażby w „standardowym” modelu HD681).

W pewnym momencie podejrzanie podobnie brzmiało mi to wszystko na wzór Brainwavz HM3, jakby oba modele miały ze sobą „coś” wspólnego w ramach swoich przetworników, ale gdybym miał wybierać między EVO a HM3, to definitywnie produkt Superlux’a wychodzi na prowadzenie, może więcej – wybierałbym je tutaj w ciemno. Są nie tylko są tańsze, większe i wygodniejsze, ale grają w sposób bardziej zbliżony do naturalnego (choć wciąż daleki od pełnej naturalności) i wszelkich norm poprawnego słuchawkowego dźwięku.

Tyle że trochę mi tych norm nie spełnia scena, choć znów mogę się tu podpierać ceną, w której i tak jest bardzo dobrze. Scena w EVO jest bardziej jak ze słuchawek zamkniętych, aniżeli półotwartych, zwłaszcza w zakresie głębi. Ma się wrażenie, że otwory po obu stronach muszli służą chyba tylko podniesieniu linii basowej, aniżeli robienia czegoś interesującego ze sceną. Dźwięki (zwłaszcza średnica) rozchodzą się słabo i głucho, ma się wrażenie bańki z podwójnym dnem, w którym rozgrywane są wszystkie wydarzenia. Pierwszy plan znajduje się w tej mniejszej, znajdującej się przed nami i nie rozróżniającej zbytnio głębokości. W tej większej z kolei, jak nietrudno się zresztą domyślić, króluje bas, próbujący stworzyć tutaj scenicznie niemal państwo w państwie. Powoduje to czasami wrażenie, jakby słuchawki miały w sobie nie jeden a dwa przetworniki, które za nic nie chcą grać ze sobą na wspólną nutę. Trochę to przypomina mi zażalenia, jakie użytkownicy kierowali pod adresem starych hybrydowych AKG K340, a także zarzuty, jakie mogłem wystosować w recenzji Brainwavz R1. Z drugiej strony nie znam żadnego modelu w tej cenie (poza innymi Superluxami i KOSSami UR40), który mógłby się pochwalić w ogóle czymkolwiek poprawnym w ramach generowania sceny dźwiękowej.

 

Modyfikacje

Ze względu na specyficzny wtyk HD681 EVO umieszczony tuż przy kopule muszli, bardzo łatwo jest wymienić przewód sygnałowy na inny. Okazuje się też, że słuchawki dostają zauważalnego zastrzyku jakościowego po zmianie standardowego przewodu na lepszej klasy – w tym wypadku padło na dwa przewody wykonywane na zamówienie na bazie:

– hiszpańskiego Conducfil Sonolene 3014 (w wydaniu budżetowym – pojedynczy kabel, z masą puszczoną po ekranie),
– oraz japońskiego Canare Star Quad L-4E5C, który jest znanym i lubianym (także przeze mnie) kablem o wielu zastosowaniach.

Tak prezentują się słuchawki po podłączeniu do nich Canare:

 

 

Zmiana okablowania nie wprowadza dźwiękowej rewolucji, to musimy sobie powiedzieć na samym początku – ciemny charakter EVO jak był, tak pozostał, ponieważ głównym obszarem zmian w przypadku obu przewodów była wyczuwalna ogólna czystość brzmienia. Uległo ono przyjemnemu wyostrzeniu i „odkurzeniu”, nie miało się już wrażenia „pyłu” znajdującego się na muzyce w jej najbardziej subtelnych partiach. Na standardowych przewodach czuć było, jakby całemu dźwiękowi towarzyszyła jakaś dziwna kompresja i choć same z siebie nie generowały żadnych artefaktów dźwiękowych, to jednak nieprzyjemne wrażenie bardzo często się pojawiało i trwało przez większość utworu. Dopiero po zastosowaniu wymienionych przewodów sprawa zaczęła wreszcie wyglądać jak należy i o ile też można było się tego spodziewać po Sonolene, to na droższym Canare słuchawki zaczęły dodatkowo się otwierać i przybliżać do słuchacza, co było zjawiskiem ze wszech miar pozytywnym i bardzo pożądanym, zatem stawiałbym go przy EVO na pierwszym miejscu, jako najbardziej rekomendowany kabelek do tychże słuchawek.

Jak więc widać przy bardzo niskich kosztach samych słuchawek naprawdę warto wysupłać jeszcze parę groszy na porządne okablowanie zastępujące w bardzo prosty sposób oryginalne, dosyć kiepskiej jakości przewody. Po prostu gra jest warta świeczki, może nawet całego świecznika i powinien to być naturalny krok zaraz po ich zakupie. Odpowiedni przewód tanio i sprawnie mogą wykonać osoby zajmujące się tego typu rzeczami np. na forach audio, także zamiast ślepych zakupów byle czego na Allegro, proponuję udać się właśnie tam.

Poszukując też odpowiedzi na wspomniane wcześniej problemy, zacząłem nurkować głębiej w konstrukcji tych słuchawek, rozbierając w efekcie częściowo jedną muszlę. Poza standardowym płatkiem gąbki znalazłem drugi, tym razem z materiału przypominającego filc, umieszczonego bezpośrednio na koszyku przetwornika. Sugerowałbym więc trochę się nim „pobawić”, jeśli komuś ilość basu i ogólne przyciemnienie oraz scena się nie spodobają. Sam jednak tego nie robiłem i nie mogę zatem powiedzieć na sto procent jakie daje efekty usunięcie wszystkich gąbek i w jakiej ilości. Nieinwazyjnie możliwe było za to pozbycie się płatków gąbki bez jakiegokolwiek ściągania poduszek (wyglądających identycznie, jak te stosowane przez AKG w K240/270) i już samo to pozwoliło na przywrócenie górnym zakresom odrobiny więcej powietrza i zabrania wyczuwalnej części basu, zaczęło przywracać tym słuchawkom tak niezbędną równowagę tonalną. Damping to na ogół taka rzecz, która potrafi zdziałać cuda i „podleczyć” słuchawki z niejednej dolegliwości i tak samo jest w przypadku EVO – wystarczyło najzwyklejsze usunięcie jednego elementu, by zrobić z nich zauważalnie równiejsze, choć wciąż ciemne, słuchawki.

W tym momencie atrakcyjność cenowa znów wzrasta, tak samo jak ocena końcowa, ponieważ ten blog faworyzuje sprzęt dający jak największe możliwości potencjalnemu nabywcy, a autor docenia wszystko, co w określonej kwocie daje więcej, niż konkurencja. I tak też jest z EVO. Balansuje się bas, choć wciąż pozostaje mocnym i wyraźnym, rozjaśnia się góra, choć wciąż pozostaje ciemną i trzyma się pierwotnego charakteru tych słuchawek, poprawia się też scena, która nie trąca już tak wyraźnie pudełkiem. Każda jedna zmiana wprowadzona przez usunięcie materiału tłumiącego oraz dodanie lepszej klasy przewodu sygnałowego zaowocowała efektem pozytywnym. Ogromne wyrazy uznania dla tej konstrukcji.

Jeśli Dwie Twarze miałby kupić sobie budżetowe słuchawki, to jego wybór prawdopodobnie padłby właśnie na Superluxy. HD681 EVO najprościej będzie można opisać jako model o ciemnym i basowym charakterze, z mocnym dołem, wycofaną średnicą i ciemną górą oraz nieco nienaturalną sceną. To jednak tylko jedna z jego dźwiękowych masek, te słuchawki mają ich więcej i są niezwykle podatne na wszelkie modyfikacje, mordując z grubsza sens zakupu droższych modeli o jakieś 200 zł, może nawet 300 przy dobrych wiatrach.

Wprost z pudełka zadowolą każdego fana mocnego i głębokiego basu dobrej jakości. Będzie mocno, wręcz kinowo, z odpowiednią ilością efektowności płynącej z tego zakresu akustycznego. Po prostych modyfikacjach i wymianie przewodu zaczynają jednak konkurować już z modelami droższymi tak mocno, że nie sposób przejść obojętnie obok ich możliwości i potencjału. I właśnie to ten potencjał w tej recenzji doceniłem najbardziej, ponieważ gdyby nie on, to słuchawki oceniłbym zauważalnie gorzej, punktując ujemnie wszystko to, co mi się w nich nie podobało i czego ogólnie w słuchawkach nie lubię. Tymczasem w bardzo łatwy sposób udało mi się w słyszalnie przytemperować największe ich mankamenty akustyczne i wciąż na wyjściu trzymam się bardzo niskiej kwoty całościowej takiego zakupu. I dokładnie o to chodziło.

 

Zastosowanie

Przede wszystkim wszystko to, co operuje na niskich tonach – cięższa elektronika, dubstep itp. – będzie czuło się w nich jak ryba w wodzie, choć po modyfikacjach opisanych przy okazji brzmienia ich zakres zastosowań ulegnie wyraźnemu rozszerzeniu. Słuchawki nie wyplują Wam błędów realizacyjnych, nie zadławią się niskiej jakości utworami, nie będą aż tak mocno wybrzydzały na źródło, ale mimo to warto podpinać je pod lepszej klasy urządzenia. Dosyć rozważną opcją według mnie jest dokupienie im FiiO E07K, ponieważ to właśnie na nim można osiągnąć najlepsze efekty w potencjalnym ich strojeniu. NuForce Icon uDAC2 też jest całkiem dobrą i rozsądną propozycją, zwłaszcza, że ma lepszą scenę.

 

Podsumowanie

Superlux może i bawi się w kopiowanie innych producentów i może się to nie podobać, ale konsumenci będą mieli odmienne zdanie – to słuchawki dla naprawdę przeciętnego Kowalskiego, którego nie stać na modele renomowanych producentów z wyższej półki. To sprzęt dla „ubogiego szlachcica”, któremu marzą się dźwiękowe salony, ale budżet nie pozwala wyjść poza sferę marzeń. To też gratka dla wszystkich tych osób, które o akustyce mają przynajmniej minimalne pojęcie i nie boją się eksperymentować – EVO dają w tym zakresie naprawdę duże możliwości i tym samym szansę na zaspokojenie wielu ośrodków słuchu. Mają swoje wady, to prawda. Nie są idealne, również prawda. Potrafią dać o sobie znać pod względem wygody – fakt. Scena również nie jest specjalnie rzucająca na kolana – zgadza się. Nie jest to też w ogóle coś, co bym sam brzmieniowo preferował, ale jeśli ktoś nie ma pieniędzy, a zależy mu na mniej lub bardziej basowych i efektownych brzmieniowo słuchawkach, które wciąż mogą konkurować z droższymi modelami, to odpowiedź w tym momencie jest w zasadzie tylko jedna – Superlux.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

23 komentarze

    • To zależy też mocno od tego, co będzie źródłem dźwięku. Bo jak ma się zamiar odsłuchiwać ze smartfona, to może być cicho. Co innego gdy podłączy się je pod odpowiedni wzmacniacz.

  1. Witam, czy ten kabel Canare Star Quad L-4E5C można kupić zakończony wejściem jack 3,5mm, czy trzeba samemu sobie przylutować?

    • Witam,

      Na ogół trzeba przylutować samemu. Można też zdecydować się na konfekcję takiego kabla u jednego z „kablarzy” lub sklepów oferujących taką usługę – wtedy płaci się za materiał (wtyk + przewód) oraz wykonanie usługi.

    • Dziękuję za odpowiedź,a czy jest możliwość kupienia gotowego kabla już z przylutowanym odpowiednio wtykiem?

  2. Czy jest w ogóle możliwość porównania ich do ostatnio popularnych słuchawek ( w moim granie akurat) razerów krakenów pod względem wygody i dźwięku?

    • Niestety Panie Mateuszu nie miałem rzeczonych słuchawek przyjemności jeszcze testować. Podejrzewam też, że ich dystrybutorowi moja recenzja nie byłaby na rękę.

    • Poświęciłem trochę czasu na przeczytanie kilku recenzji na tej i paru innych stronach i faktycznie mają niezbyt ciekawą opinie :). Cóż jutro wybiorę się na poszukiwanie Superluxów hmc631, aby przekonać się osobiście, czy rzeczywiście są tak dobre jak na cenę :). Dziekuje za szybką odpowiedz, a zwłaszcza za obszerne recenzje!

    • Superluxów HMC631 nie dostanie się raczej w sklepach stacjonarnych. To model, którego dystrybucją zajmują się zazwyczaj sklepy internetowe. Osobiście zakupu swojego egzemplarza dokonałem poprzez własnie sklep internetowy i taką opcje bym polecał, bo będąc w kilku salonach ze słuchawkami, w żadnym nie powiedziano mi wprost, że mogą je zamówić. Wręcz przeciwnie.

  3. Czesc. Ja do autora artykulu. W zwiazku z tym ze kabel do tych sluchawek jest odczepiany to mozna go zmienic na inny. Moje pytanie brzmi: czy da sie zrobic recabling kupujac poprostu gotowy juz kabel a jesli tak to jaki najlepszy? Prosze o odpowiedz

    • Da się.

      Zależy od ceny. Osobiście używam konfekcjonowanych kabli Audeos z serii Deluxe, z tym że za swojego Hybrid 8 do Audeze zapłaciłem lekko ponad 1000 zł. Można u nich zapytać jak wygląda konfekcja pod EVO, powinna wynieść znacznie taniej.

    • Zapewne dlatego, że jest to symbol oznaczający przewód, a nie cały kabel. Canare jest producentem przede wszystkim przewodów, z których potem konfekcjonuje się kable.

      Jeśli o mnie chodzi, myślę, że podał Pan link do nie tego kabla co trzeba lub też nie wie Pan jaki kabel jest do opisywanych w recenzji słuchawek wymagany, choć recenzja bardzo precyzyjnie to dokumentuje chociażby zdjęciem kabla fabrycznego i konfekcjonowanego. Potrzebny jest Panu tym samym kabel na małego jacka 3,5mm z jednej strony zakończonego wtykiem stereo, z drugiej zaś gniazdem. Podesłany link zaś prowadzi do grubego kabla zakończonego dużymi wtykami 6,3mm po obu stronach. Proszę zwrócić uwagę na wtyki i gniazda znajdujące się na rzeczonych fotografiach w recenzji – niech funkcjonują za pomoc przy wyborze.

      Gwoli również sprostowania: opisywane w recenzji słuchawki Superlux nie były moje Panie Karolu. Zostały jedynie wypożyczone na potrzebę recenzji wraz z okablowaniem od użytkownika FlameRunner z jednego z forów audio, zaś na co dzień korzystam z wielokrotnie droższych słuchawek.

  4. Muszę spytać, jak mają się te evo (i modyfikacje wykonane w recenzji) do HD 668B? Bo szczerze 668 bardziej mi odpowiadają tylko nie mogłem znaleźć na tej stronie nigdzie recenzji tegoż modelu… czy są aż na tyle bliźniacze?:)

    • EVO to przeciwieństwo 668B. Modyfikacje mogą przybliżyć je trochę do 668, ale nie będzie to identyczne brzmienie.

      Jest sporo modeli, które albo z braku należytego ich odsłuchu (brak czasu) albo ogólnej słabości brzmienia (szkoda czasu) na blogu nie mają swojej recenzji. Tyczy się to zwłaszcza słuchawek ultra-tanich, które często nie dają mi osobiście specjalnej przyjemności na tle chociażby nieporównywalnie droższych par, jakie gościłem lub nadal goszczę w swoim domu (LCD-3, HD800, T1, KS-H3, SR-507 itd.). Jest to całkowicie naturalna kolej rzeczy.

    • Dziękuję za odpowiedź – swoją drogą na większości tego typu serwisów rzadko tak bywa, że ktoś się interesuje komentarzami 🙂

      Hmm… skoro Evo to przeciwieństwo 668B, a Evo wymaga jeszcze sporo modyfikacji aby w ogóle było zdatne to jako takiego słuchania to czy dobrze wnioskuję, że 668B/669 będzie bardziej przystępne dla osoby, która powiedzmy audiofilem nie jest i którą zadowolą słuchawki neutralne?

    • Proszę uprzejmie.
      Audiofanatyk jest blogiem autorskim, nie typowym serwisem audio, więc bardzo możliwe, że właśnie stąd bierze się owa różnica.

      Kwestie gustu są za każdym razem sprawą bardzo indywidualną. Nie słuchałem niestety 669, ale 668B nie uważam za słuchawki neutralne, a jasne, które mimo braku problemów z wysadzonym basem są w stanie co wrażliwszych pociąć sopranem. Właśnie o tym rozsądza ostatecznie gust.

      Do audiofilów niestety brakuje dodatkowego zera z tyłu i bynajmniej po przecinku. Określeniem zaś „neutralne” obdarzyłbym znacznie szybciej AKG K550 na ten przykład lub K272 HD. Zwłaszcza te pierwsze są bardzo przystępne dla osób dopiero poznających własne preferencje i nie mających zamiaru wkraczać w droższe modele. Ich recenzja znajduje się na blogu w razie czego.

    • Wszystko fajnie, aczkolwiek poznanie własnych preferencji muzycznych jak na mój gust powinno kosztować nieco mniej niż 600zł… choć zależy od punktu patrzenia biorąc pod uwagę słuchawki nawet za ponad 7 tys to faktycznie niewiele. Tak czy siak zacznę od początku… Superluxy 🙂 Dziękuję za poświęcony czas. A…. jeszcze jedno pytanie – czy jakaś konkretna karta dźwiękowa do około 200zł dobrze zgrywałaby się z modelem powiedzmy 668/669?

    • Proces ten jest zawsze indywidualny i kwoty, przy których dana osoba albo nabierze świadomości swoich oczekiwań, albo przestanie odczuwać potrzebę posiadania czegoś lepszego, są bardzo różne. Dla niektórych będą to sumy pokroju 500-600zł, dla innych wynosić mogą już kilkanaście tysięcy. Niestety takie są już uroki tego (drogiego) hobby.

      Proszę uprzejmie.

      W tych okolicach jedyną sensowną kartą na rynku jest AIM SC8000, ale jak wypadnie z rzeczonymi słuchawkami ciężko ocenić. Do niej z kolei moim zdaniem znacznie bardziej dopasowanym wyborem są Superluxy HD330 lub 660.

  5. Odnośnie tych zarzutów o przetworniki w paragrafie o scenie, to moje EVO mają parę przetworników która gra różnie, stąd nie trudno o problemy ze sceną, i te opisywane problemy właśnie chyba pokrywają się z moją tezą. Lewy przetwornik gra bardziej basowo, wystarczy sprawdzić ręcznie, i wziąć też na poprawkę inne słuchawki, bo niektórzy ludzie już od tego mają lekko słuch do korygacji, bo właśnie już zaczynają różnie słyszeć każdym uchem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *