Recenzja Samsung Level On

Stylowe miejskie słuchawki do telefonu to temat stosunkowo świeży w kategoriach audio. Przez niektórych co prawda wyśmiewany i niedoceniany, również ze względu na dominację częściej wzornictwa nad faktyczną jakością dźwięku, ale fakt faktem ta część rynku potrafi wydać mimo wszystko ciekawe owoce. Jednym właśnie z takich ciekawych owoców są młodzieżowe i bardzo łatwe do napędzenia słuchawki kompaktowe Samsung Level On.

 

Dane techniczne

– konstrukcja: zamknięta, nauszna, składana
– przetwornik: dynamiczny 40mm, membrany dwuwarstwowe
– impedancja: 32 Ohm
– kabel: wymienny 1,8m zakończony wtykiem 3,5mm TRRS

W zestawie prócz słuchawek otrzymujemy:
– kabel 1,8m z pilotem
– twarde etui podróżne

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki już na etapie pudełka wywołują pozytywne wrażenia. Otwierane od czoła za pomocą dwuczęściowego przykrycia na magnesy, ukazują się nam najpierw pod postacią twardego etui podróżnego o przyjemnej fakturze pół-matowej, ułatwiającej chwyt w sytuacji wyciągania ich z plecaka np. w autobusie. W środku etui zaś kryją się perłowe, składane kompakty z brązowymi elementami obicia oraz nausznicami, których całościowe wykonanie jest naprawdę bardzo dobre. Aby jednak należycie oddać swoje wrażenia, pozwolę sobie rozbić niektóre aspekty konstrukcyjne na konkretne zagadnienia. I tak:

– pałąk
Wykonany jest z plastiku, ale podejrzewam, że w środku umieszczone zostało metalowe wzmocnienie. Aby się o tym przekonać najlepiej byłoby rozebrać częściowo pałąk, ale z oczywistych powodów jest to niemożliwe. Obity został od strony głowy bardzo miękkim materiałem skóropodobnym z perforacją, przez co sam pałąk jako taki nie sprawia nam podczas użytkowania problemów użytkowych. Do plastiku przymocowany jest m.in. za pomocą dwóch metalowych nakładek, pełniących również rolę usztywniającą i zabezpieczającą konstrukcję słuchawek przed złamaniem.

– system regulacji i składania
Samsung zastosował w Level On’ach standardowy dla takich słuchawek mechanizm wysuwania muszli z pałąka i ich składania do środka w celu transportu. Z tą jednaj różnicą, że jest znacznie solidniejszy od konkurencji, a także w całości metalowy, przez co również i pod tym względem nie ma najmniejszych obaw o trwałość na osi czasu.

– muszle i tłumienie
Nie są najmniejsze, ale to wciąż słuchawki kompaktowe i z tego względu mające wysokie predyspozycje izolacyjne. Ponieważ są osadzone na podwójnych zawiasach, regulacja może odbywać się automatycznie we wszystkich osiach. Nie posiadają szczelin dyfuzyjnych – to całkowicie zamknięty model. W środku nausznic na materiale zabezpieczającym przetworniki przed brudem znajdują się oznaczenia kanałów – coś na wzór chociażby obecnej oferty AKG. Powtórzenie oznaczeń ma też miejsce w środku na systemach regulacyjnych.

– nausznice
Wykonane są z takiego samego tworzywa, co obicie pałąka – bardzo miękkiego i przyjemnego w dotyku. To właśnie dzięki tym dwóm walorom słuchawki mają tak dobrą izolację i dostosowanie się do kształtu naszych małżowin.

– wygoda
Przede wszystkim słuchawki wymagają cierpliwości, jeśli chodzi o umieszczenie na głowie. Ze swojej strony polecam zrobić mały test i przesunąć je trochę do tyłu, dzięki czemu będą grały bezpośredniej i jaśniej. Co do samej wygody – nie jest źle, ponieważ pałąk generuje średni docisk, aczkolwiek nie wskazałbym ich jako mistrzów wygody podczas parogodzinnych sesji odsłuchowych. W podróży mają znacznie więcej zatem sensu.

– przewody i wtyki
W zestawie otrzymujemy jeden krótki kabel z wtykiem TRRS i bardzo dobrze wykonanym pilotem z mikrofonem. Przyciski są łatwo dostępne i ergonomiczne, przez co korzystanie z niego bezwzrokowo jest szybkie i łatwe.

 

Samsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ONSamsung Level ON

 

Generalnie muszę przyznać ponad wszystkim jedno – dawno nie widziałem tak dobrze wykonanych słuchawek. Jakość i precyzja zaiste są tu na wysokim poziomie (w końcu to Samsung), gdzie wciąż to niby tylko plastik i trochę metalu. Nie ma mowy o ostrych krawędziach, niedopasowaniu, brakach w symetrii, szczelinach, czy też widocznych punkach odlewu. Myślałem, że jedyne jakie udało mi się znaleźć były po wewnętrznej stronie kopuł, ale i tu się myliłem. W tej cenie jednak byłoby naprawdę nie na miejscu, gdyby Samsung się w tej materii nie postarał. Jednym słowem – wyjątkowo trwałe z definicji słuchawki się nam zapowiadają.

Czy słuchawki te mają na tym etapie jakiekolwiek wady? W zasadzie to owszem, mają, ale też nie zawsze. Chodzi o kabel podpinany z prawej strony, przez co słuchawki są najwygodniejsze w użytkowaniu dla osób teoretycznie leworęcznych. Z drugiej strony osoby praworęczne mogą chcieć mieć swój telefon lub odtwarzacz po prawej stronie w kieszeni lub przy pasku w etui właśnie z prawej strony. Wtedy to kabel ten działa na naszą korzyść.

 

Brzmienie

Ze względu na ich małe rozmiary oraz sugerujący dosyć oczywisty styl grania wygląd można było się spodziewać, że dostaniemy tu basowe i efektowne brzmienie. Nie inaczej stało się w rzeczywistości, a same słuchawki nie zaskoczyły swoją naturą, która okazała się być zgodna z przewidywaniami. Oczywiście nie jest to samo w sobie zjawiskiem złym, bowiem tego typu strojenie mimo wszystko może się podobać i najczęściej bardzo przypada wielu osobom do gustu. Odsunąwszy więc swój własny na bok, zobaczmy co się Level On’ach dokładnie kryje.

Bas
Jest. I to mocny. Tak jak w akapicie wyżej wspominałem, najniższy zakres jest w nich wyraźnie podkreślony i z tego względu nie próbuje nawet maskować swojej pozycji wobec reszty zakresów, ale też i konkurencji, wokół której Level On chcą się obracać. Ale choć sprzęt pieści basem, a w zasadzie to naciska na nas za każdym swoim uderzeniem, całościowo jest to naciskanie o dziwo jeszcze jakkolwiek ostrożne i im słabszy sprzęt prądowo – tym coraz ostrożniejsze. Mimo dużej mocy nie jest aż tak bardzo więc frywolny i nacechowany przesadyzmem, jak można byłoby się spodziewać. Schodzi nisko i pulchnie, ale tuż przed zniknięciem w odmętach zatrzymuje się i nie pozwala się stracić z pola widzenia. W pierwszym wrażeniu słuchawki wydać mogą się trochę nudne i monotonne z tego powodu, lecz po paru chwilach zmieniają się na charakterze w efektowne i dalekie od monotonni, gdy się do nich przyzwyczaimy, ale też – i to bardzo ważna uwaga – prawidłowo umieścimy na głowie.

Biorąc pod uwagę ich oddolny wigor bardzo łatwo można dojść do wniosku, że są definitywnie strojone na miejskie wojaże i w zasadzie tak też należy je postrzegać. Po prostu nie należy robić z nich czegoś, czym nie są i nie będą. To właśnie bowiem najniższe tony dostają najbardziej „po uszach” na mieście przy pasywnej izolacji, a ponieważ słuchawki te nie posiadają systemu ANC w przeciwieństwie do ich większego brata, muszą fakt ten czymś zrekompensować. Poza życzeniem sobie mniejszej mimo wszystko ilości basu, trochę tęskno mi za większą jego szybkością i selektywnością. Z drugiej strony mimo nadmiaru mocy jego odbiór jest na szczęście przyjemny, nic nie tłucze po uszach, nie jest to też bas głuchy, a po prostu muzykalny, mocny i nastawiony na efektowność.

Średnica
Jest w tych słuchawkach konstrukcyjnie bardzo ciekawa. Wszystko przez to, że „w pierwszym czytaniu” wydaje się zakresem wycofanym, ale jednak niepozbawionym bezpośredniego adresowania. Taki jest charakter w zasadzie całej serii Level, choć nie da się ukryć, że wrażenie to jednak powoduje w sporej części po prostu wyraźny bas.

Ze średnimi tonami jest jeszcze o tyle ciekawa sprawa, że zachowują się one różnie w różnych utworach w ramach swojej konsystencji. Raz jest to zakres zdawałoby się przygaszony i gęsty, bardzo mocno kojarząc się chociażby z Brainwavz HM9. Innym razem okazuje się całkiem zwiewny, choć nadal trzymany w ryzach i blokowany przed pełnym rozpostarciem skrzydeł. Pierwsze wrażenie z wymienionych notowałem chociażby przy Moderat – Out of Sight, ale już w Apparat – Fractals Pt. 1 miała miejsce sytuacja druga i wrażenie wcześniej odczuwalne niemal znikało ze świadomości. Bardzo ciekawe to doświadczenie i tym samym dalekie od monotonni, o której pisałem na samym początku.

Brakuje mi tu jednak przede wszystkim wspomnianego rozpostarcia skrzydeł – swoistego oddechu. Średnica prezentuje bowiem bardzo podobny do basu charakter: lekko kleisty i zagęszczony, nastawiony na maksymalny „fun”, ale trzeba podkreślić, że faktycznie go jakkolwiek dająca, bez sztucznej mimiki, silenia się na kurtuazję i udawanie cech, których nie posiada. Niemniej jednak klarowności i wykończenia detalem w średnicy oraz jej łącznikach mi tu brakowało, czasami tylko trochę, czasami sporo, ale zawsze było to wrażenie obecne.

Góra
Prezentuje się w tym wszystkim nieco matowo i choć zaznacza się tu już powoli na jej niższych partiach wyczuwalna kompresja, sekcja sopranowa nie została na całe szczęście potraktowana kompletnie po macoszemu. Mimo subtelnego strojenia manifestuje co jakiś czas swoją obecność w sposób wyraźny, miejscami w sposób wręcz zaskakujący. Spodziewałem się słyszeć tu totalną ciemnotę, a tymczasem potrafi się ona przebijać do świadomości w sposób dosadny i przyjemny. Szeregową pozycją górnych zakresów jest jednak uzupełnianie się na polu charakteru z resztą. Dlatego też słuchawki mimo ogólnie ciemnawego posmaku, nie odrzucają tak, jak chociażby Brainwavz HM9, robiące generalnie to samo co Level On, ale po prostu na wszystkim o oczko-dwa gorzej mimo zdawałoby się wizualnie większych predyspozycji. Prawda, że i w ramach góry również Level On’om przydałoby się wpuścić trochę powietrza, ale wraz z kolejnymi albumami o dziwo stwierdzałem, że nie ma tragedii i można się do ich sposobu grania całkowicie przyzwyczaić.

Scena
Jest w Level On’ach zupełnie normalna, zwyczajna i konstrukcyjnie nawet całkiem poprawna jak na kompakty o konstrukcji zamkniętej. Szersza niż dłuższa, wpisuje się doskonale w klasyczny obraz słuchawkowych scen wielu, naprawdę wielu konstrukcji. Słychać wyraźnie, że nie zostały one stworzone z zamiarem scenicznych popisów i maksymalnej holografii, stawiając na pierwszym miejscu przede wszystkim tonalność wraz ze sporą naturalnością i jej relację do tego, co otrzymują na wejściu. Tym samym każdy spragniony przestrzennych kompaktów będzie musiał wyraźnie obejść się smakiem.

Całościowo
Samsung Level On pokazały się z całkiem ciekawej, choć dosyć typowej dla tego typu słuchawek strony. Są stworzone pod telefony i tego faktu nie ukrywają, w sumie nawet nie próbują, ale nie jest to samo w sobie przywarą, a bardziej obserwacją. Level On starają się być mimo basowej natury przede wszystkim przewidywalnymi i normalnie grającymi słuchawkami bez gwiazdek i ukrytych niespodzianek w ramach formy przekazu. Ze zdumieniem stwierdziłem też, że siedziało mi się w nich całościowo dosyć przyjemnie, głównie przez ich bezpośredni, konkretny i szczery przekaz.

Dźwiękowe uwagi pod adresem Level On’ów mógłbym zaalokować w temacie ubytków głębi dźwięku i „ostatniego oddechu” w średnicy oraz górze, przez co Levele brzmią trochę zbyt duszno z wielu urządzeń, które nie są albo dopasowane pod takie słuchawki, albo po prostu nie są sprzętem telefonicznym. W gratisie jak już pisałem dostajemy sporo basu, na szczęście mimo dużej mocy wciąż przyjemnego w odbiorze, ale na mieście to właśnie Levele mają szansę lepiej się sprawdzić, niż np. Zoro HD, którym tego basowego i konfrontującego się automatycznie z otoczeniem wykończenia, a także izolacji, zabraknie.

 

Zastosowanie

Ze względu na charakter oraz cechy użytkowe tym razem najlepiej sprawdzą się w mieście, gdzie zaoferować mogą dobrą izolację od otoczenia oraz kompensację ubytków basowych z tego tytułu własnym strojeniem. Te zaś świetnie nadaje się pod muzykę mającą słabszą linię basową oraz zbyt wyeksponowaną górę. Tym jednak użytkownikom, którym jak zawsze brakuje oddolnego kopnięcia, a słuchają przy tym muzyki mającej często takowe – D’n’B, Rap, Trip Hop, Electro, Dubstep itd. – strojenie Level On’ów świetnie powinno się sprawdzić w praktyce.

W zakresie napędowym najlepiej jest im dobierać słabe źródła o jasnym charakterze, na których słuchawki basowo lubią się uspokajać i wyrównywać. To częsta kwestia w słuchawkach tego typu i zawsze przed końcowym werdyktem odnośnie tonalności warto sprawdzać również i taki trop. W przypadku Samsungów wyrasta to z rangi profilaktyki wręcz na konieczność.

 

Podsumowanie

Zalety:
+ precyzyjnie wykonane i z użyciem bardzo dobrej jakości materiałów
+ bardzo przyjemne w dotyku
+ przyzwoita izolacja od otoczenia
+ dosyć ciekawe, efektowne brzmienie w wydaniu mobilnym

Wady:
– mogłyby być jednak nieco wygodniejsze
– problemy z kontrolą basu na mocniejszych prądowo źródłach
– pewna duchota w brzmieniu, objawiająca się w zależności od realizacji utworu
– trochę zbyt matowa góra

Subiektywnym zdaniem
Nie jest to konkurencja dla Fidelio, trudno byłoby im też rywalizować z MOE, ale to co robią całkiem sprawnie im wychodzi i w efekcie są to całkiem ciekawe, markowe słuchawki. Osobiście nie widziałem jeszcze tak ładnie wykonanego modelu tego typu, najwyżej wspomniane wyżej MOE. U Samsunga nawet sam dotyk robi wrażenie, przebijając np. wielokrotnie od nich droższe Denony D7100, które niby również są przez producenta namaszczane na słuchawki uniwersalno-mobilne, ale jednak ze słuchawkowej arystokracji. Gdyby Levelom było dane zagrać większą nieco sceną i oddechem – słuchawki byłyby bardzo poważnym graczem w kategorii modeli stylowych i młodzieżowych, nastawionych na miejskie eskapady. Basu również mogłoby być w nich ciut mniej, ale to jeszcze jest spokojnie do przeżycia i skorygowania, a wielu osobom właśnie ten aspekt On’ów może się spodobać najbardziej.

Wniosek końcowy jest dla produktu Samsunga prosty – Level On to zwyczajne słuchawki do telefonu z dużą dawką oddolnej efektowności i solidnymi predyspozycjami na miejskie towarzystwo. Dają się poprowadzić gładko i bez konieczności użycia osobnego wzmacniacza lub wyższej klasy odtwarzacza, jednocześnie stawiając na jakość i trwałość. Zapewne konfrontacji z MOE nie wytrzymają, ale jak na debiut w tym segmencie rynku wypadły całkiem nieźle.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

11 komentarzy

  1. Mam do Pana gorącą prośbę. Napisał Pan we wnioskach końcowych, że Level on nie są w stanie konkurować z Fidelio i MOE. Te drugie już rozszyfrowałem, to Senki Momentum ale jeśli chodzi o Fidelio to które miał Pan na myśli?

    • MOE – dokładnie tak, chodzi o Momentum On Ear. Fidelio – tu na myśli miałem z kolei przede wszystkim model L1. Podejrzewać mogę taki sam stan rzeczy również w stosunku do mniejszych M1.

    • Dzięki za wyjaśnienie. Właśnie sprawdziłem i o ile recenzowane Level-on są w kategorii portable, tak samo jak Fidelio M1 to L1 wydają się ogromne. Na pewno dobrze sprawdzają się na zewnątrz i można sprawnie poruszać się z nimi?

    • Proszę uprzejmie.

      Jest to tylko wrażenie myślę. LONy są słuchawkami o średnich gabarytach, nieco tylko większe od również przenośnych modeli typu K518 czy Zoro HD II.

      O sprawności najbardziej akuratnie powiedzą Panu uszy po ich zakupie lub przymiarce w sklepie tuż przed. To od ich kształtu, a także wielkości głowy zależeć będzie jak ostatecznie będą leżały. W moim przypadku nie było z nimi problemu, choć głowę mam sporą a i uszy też nie są najmniejsze.

    • Witam,

      Trochę odkopie temat:) Ceny sie pozmieniały i w sklepie jest promo na te słuchawki, można je mieć za 199 zł. Czy taka cena jest ok za te słuchawki/ Czy mimo wszystko lepiej poszukać innych? Ewentualnie z olx są za 400 zł level over

    • Witam,

      Tak, taka cena jest jak najbardziej w porządku za te słuchawki. Za model Over również, ale olx jak to olx – proszę uważać :).

  2. Zdecydowanie nie polecam. O ile grają w porządku, o tyle wygoda to tragedia. Bolą uszy. Cena jest nieistotna, jeśli słuchawki po prostu gryzą. Jeśli pady byłyby grubsze/lepiej wypełnione, prawdopodobnie problem by zniknął.
    Skąd zdanie? Dziewczyna ma, narzekała, wziąłem na testy. Ładne, grają w porządku, ale po pół godziny bolą uszy.
    Aktualnie używam Sony MDR-XB950AP – Samsungi się wygodą nie umywają. Dźwięk również lepszy moim zdaniem. Czy jest możliwość, by je Pan przetestował kiedyś? Jestem bardzo ciekaw Pańskiej opinii na ich temat.

    Pozdrawiam

    • Witam Panie Aleksandrze,

      I dlatego właśnie nie mam na stanie słuchawek tego typu. Również i ja nie mogę z takimi konstrukcjami zbyt długo usiedzieć, a spędzam w słuchawkach dosłownie całe dnie, czy to przy recenzjach, czy normalnie podczas pracy. ON’y również potrafiły dać mi się we znaki, aczkolwiek czasami po odpowiednim ich założeniu, faktycznie mogłem przepracować w nich dłuższy czas. Zależne było to więc od ich ułożenia na małżowinach.

      Nie kojarzę niestety, aby którykolwiek ze sklepów współpracujących z blogiem oferował te słuchawki i tym samym umożliwiał ich przetestowanie. Aczkolwiek nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.

      Pozdrawiam.

    • Dziękuję Panu bardzo za odpowiedź 🙂
      Pozdrawiam

    • Dziękuję Panu za odpowiedź 🙂
      Mam jeszcze pytanie, czy słyszał Pan o Kruger&Matz KM 665?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *