Po przeczytaniu nagłówka prawdopodobnie upadła fasada utrzymująca się z faktu, że do tej pory starałem się unikać słuchawek „dla graczy”. Wyjątkiem jednak postanowiłem uczynić jeden z najnowszych produktów AKG, który wpadł mi w oko wraz z całą serią nowych modeli, takich jak np. K540 czy też K840. Powodem dla którego to uczyniłem była m.in. chęć poznania odpowiedzi na pytanie: „co też oni mogą o tym wiedzieć” lub po prostu „jak oni to w ogóle widzą”. Jednakże zależało mi też na poznaniu nowinek konstrukcyjnych w ich nowych produktach.

GHS to skrót od Gaming HeadSet, a co naturalnie od razu ukazuje przed oczami wizję słuchawek z mikrofonem. Trudno też się dziwić w tym wypadku AKG, ponieważ ci panowie znają się na tym sprzęcie bardzo dobrze – jedną ze specjalizacji tej firmy są mikrofony estradowe i profesjonalne słuchawki do nagrywania w studiu (m.in. seria HSD). Tu jednak mamy 1:10 ceny, jaką przyszłoby za taki sprzęt zapłacić, tak samo 1:10 skali i rozmachu, jaki towarzyszyłby temu sprzętowi. Po prostu odpowiedni sprzęt dla odpowiedniego odbiorcy – gracza, ceniącego sobie izolację od otoczenia, precyzję i efektowność dźwięku. Czy zatem można mówić o „markowej zabawce” czy też pierwszym poważnym ukłonie AKG w stronę tej grupy klientów, do tej pory przez nich traktowanej po macoszemu? Przekonajmy się (w sumie ja już wiem), do tego w sposób bardziej dostępny niż zazwyczaj mam w nawyku opisywać słuchawki. Tym razem bowiem skupię się na jak najbardziej treściwym przekazie, z wyszczególnionymi konkretnymi fragmentami: to jest o kablu, to jest o padach, to jest o izolacji a to o brzmieniu etc. Do tego postanowiłem rozszerzyć i zmodyfikować sposób oceniania, także myślę że dzięki temu lepiej będzie się artykuł czytało, zwłaszcza że nie mówimy tym razem o sprzęcie muzycznym a typowo pod praktyczne i codzienne zastosowania. Zatem…

 

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki przychodzą do klienta w zupełnie nowym pudełku, a które staje się standardowym dla również i innych ich modeli. Teraz można podziwiać słuchawki już bezpośrednio, bez otwierania czegokolwiek. Mimo to jednak można uznać je za dosyć dobrze zabezpieczone. Prócz samych słuchawek, karty gwarancyjnej i informacji od producenta, w zestawie znaleźć można tylko przelotkę na dużego jack’a 6,3mm. Nie ma tam ani ekstrawaganckich dodatków, ani jednocześnie czegokolwiek zbędnego. Jest to taki swego rodzaju „plus ujemny” i radzę sobie to słowo zapamiętać na czas recenzji, gdyż jest to chyba najbardziej akuratne opisanie tych słuchawek: do każdego rozwiązania można znaleźć zarówno plus jak i minus.

Skoro słuchawki widać zanim się jeszcze do nich dobierze, od razu przychodzą na myśl rozwiązania znane z innych modeli AKG: głównie K518 DJ oraz K501. Dostępne w trzech kolorach (czarny / biały / kamuflaż), dziedziczą wiele cech już spotykanych, takich jak znany bardzo dobrze z K420 / 430 / 450 system 3D Axis z możliwością składania muszli do środka, materiałowe pady o wysokiej przyczepności znane z wspomnianych K501 (i nie tylko), czy też wielkość muszli, przypominającą K518. Swoisty mix wszystkiego ze sobą, a o czym powiem szerzej za moment.

 

GHS 1 to niskooporowe (realne 32 Ohmy), zamknięte słuchawki nauszne (czyli nie obejmujące ucha w całości przypomnę), jednoprzewodowe z wbudowanym mikrofonem, podwójną wtyczką i regulacją głośności / wyłącznikiem mikrofonu na kablu. Głównym materiałem jest plastik, obecny przede wszystkim na muszlach i kabłąku. Co ciekawe, o ile system wysuwania kopuł oraz ich elementy wewnętrzne są metalowe, o tyle sam kabłąk nie jest już wzmocniony, zaś przewód łączący jedną słuchawkę z drugą (kabel wychodzi tylko z jednej muszli, a co jest typowe dla AKG), jest wyeksponowany zarówno przy łącznikach jak i pod samym kabłąkiem. Nie ma co prawda najmniejszej szansy szarpnięcia za niego, ale przydałoby się więcej dyskrecji w tym względzie. O ile też z żadnym elementem słuchawek nie ma problemu natury jakościowej, tak o kabłąk niestety trochę się martwiłem podczas zakładania – jak wiadomo, a co już jest wręcz nudne, mam bardzo dużą głowę, więc każda para słuchawek ma u mnie maksymalne rozciągnięcie w zakresie tak kabłąka (wytrzymałość materiału), jak i wysunięcia muszli. W przypadku GHS niestety okazało się, że nawet maksimum jest dla mnie za małe, minimalnie. Musiałem opaskę ściągającą przesuwać zawsze bardziej na tył głowy, aniżeli trzymać ją na środku. Takiego problemu nie miałem nawet za czasów K518 czy też niedawno opisywanych pod kątem modyfikacji K142.

Skupiając się jeszcze trochę na jego jakości, o ile podczas testów i późniejszego kontaktu z tymi słuchawkami problemów natury pęknięć lub przesileń nie było, tak niestety model ten jest wysoce podatny na uszkodzenia w tychże rejonach. Okres żywotności pałąka waha się ostatecznie w zależności od wielkości naszej głowy i sposobu zakładania słuchawek, ale przyjąć można, że prędzej czy później problem w mniejszym bądź większym stopniu wystąpi.

Sam kabłąk generuje dosyć mocny clamping force, dociskając poduszki do głowy na identycznej zasadzie jak K518 DJ. Oznacza to dwie rzeczy: obniżony komfort niż ma to miejsce w przypadku standardowych słuchawek oraz jednocześnie coś dobrego – izolację od otoczenia, która nie tylko wynika przypomnę z konstrukcji zamkniętej. Ona sama nigdy nie jest gwarantem odizolowania się od świata. Z tym że o ile w DJ można było chociażby wyrobić metalową opaskę ściągającą w sposób mechaniczny, tak z plastikowym kabłąkiem GHS 1 już niestety tak się zrobić nie da.

To i też nie koniec rozwiązań do których można mieć wątpliwości, choć do których trudno całkowicie się „przyczepić”. Opaska ściągająca jest przymocowana zaczepami, toteż można ją swobodnie ściągnąć, np. w celu wyprania (jest z materiału), ale jednocześnie nie można zmienić jej położenia – cała regulacja odbywa się tylko i wyłącznie za pomocą wysuwania muszli. Teoretycznie jest to błąd konstrukcyjny, w praktyce nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ słuchawki są dosyć małe i nie wprowadza to najmniejszych ograniczeń co do ich pojemności.

 

 

Mikrofon
Drugim elementem który może budzić mieszane uczucia jest mikrofon kierunkowy, usytuowany na lewej muszli, tej samej z której wychodzi kabel. O ile jest on bardzo dobrej jakości i co do tego trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, to jednak jest on zamontowany na sztywno i bez możliwości regulacji. W efekcie nie znajduje się tuż przy ustach a na policzku, zależnie jak usytuuje się słuchawki na głowie. Dziwne posunięcie, ale raz że nie wpływa zbytnio na odbiór głosu przez mikrofon – ten jest bez zarzutu, dwa że unika się ryzyka uszkodzenia tegoż elementu przez np. przekręcenie czy też ułamanie. Mikrofon de facto jest bardzo solidnie zamocowany i skonstruowany, także o trwałość tego elementu naprawdę nie ma co się martwić, a co jest w zasadzie domeną wielu słuchawek „dla graczy”, typu Creative Fatal1ty itp.

 

Poduszki
Te zaś, jak już pisałem, są z tego samego materiału co te znane z modeli K500 / K501, choć były wykorzystywane w wielu innych, starych modelach tej firmy. Zdaje się że ktoś u nich w fabryce poczuł nutkę sentymentu i pokusił się o powrót do tego tworzywa. Poduszki dosyć szybko się brudzą, ale tak samo łatwo jest je ściągnąć, wyprać i nałożyć ponownie. Są nieco chropowate, więc mogą uwierać przez pewien czas (standardowy welur AKG jest na ogół wygodniejszy, głównie po zmechaceniu się z czasem), ale jednocześnie daje bardzo pożądaną przyczepność – nawet wychylenie sobie nieco coli w puszce (mocne odchylenie głowy do tyłu) nie robi im żadnej różnicy, słuchawki trzymają się głowy jak przyklejone. Pomaga im w tym system 3D Axis, dostosowując kąt słuchawek do uszu.

 

 

Kabel
Za komunikację ze źródłem odpowiada porządnej jakości 2m kabel z miedzi beztlenowej w dosyć krzykliwym kolorze i z zamontowanym na nim modułem z regulacją głośności oraz możliwością łatwego wyciszenia mikrofonu. Sam moduł można dodatkowo zaczepić o ubranie, także pod tym względem ergonomia stoi na wysokim poziomie. Wtyczka na samym końcu kabla ulega rozgałęzieniu na dwie małe wtyczki z pozłacanym jack’iem 3,5mm, termoskurczką znaną chociażby z recenzji K315 i K420 i naklejką symbolizującą czy dany wtyk jest od mikrofonu czy też od słuchawek. Ten drugi jest ponadto koloru zielonego, co dodatkowo ułatwia identyfikację.

 

 

Izolacja od otoczenia
Jest to wypadkowa siły docisku, poduszek i konstrukcji zamkniętej tych słuchawek. Poziom izolacji oceniłbym jako dobry, nawet mając włączony klimator pod nosem mogłem spokojnie się skupić na grze czy też muzyce. Z jednej strony nieco dziwnie się rozmawia przez mikrofon przy tak wysokiej izolacji (choć K518 mają ją większą, ze względu na typ użytych padów i większe ich przyleganie z tego tytułu do małżowiny), z drugiej jednak w tych słuchawkach można sobie pozwolić na komfortowe granie czy też oglądanie filmów, bez względu na to jak głośny jest Wasz komputer.

 

Wybredność, źródła i wygrzewanie
Słuchawki bardzo szybko dochodzą do siebie, także już po mniej więcej tygodniu grania wieczorami można do nich podchodzić z jakąś głębszą analizą ich brzmienia. Co do wybredności, ze względu na niski opór i małe gabaryty samych przetworników, można ich używać z naprawdę szeroką gamą urządzeń, włącznie z tańszymi kartami dźwiękowymi takimi jak Xonar DS (zwłaszcza po wymianie OPA na bardziej przestrzenny, np. LME49720) czy Audigy 2 ZS GOLD. W przypadku upartych laptopowych zapaleńców, próbujących swoich sił w grach uruchamianych właśnie na takich urządzeniach, również można spróbować tychże słuchawek, oczywiście z gorszym skutkiem jakościowym niż ma to miejsce z normalną, dobrze pozycjonującą kartą dźwiękową, jednakże warto wiedzieć że model ten daje się spokojnie „uruchomić” na karcie zintegrowanej (dobrej jakości) z całkiem pozytywnym rezultatem, ale mimo wszystko nastawiałbym się i tak na zakup dodatkowej karty dźwiękowej.

GHS 1 testowałem na kilku urządzeniach, od właśnie integry pod postacią ALC269, aż po Xonara STX oraz osobną wieżę z własnym preampem. Najlepsze efekty uzyskałem na Xonarach DX/D1 z ich NE5532. Tak po prawdzie to w każdym przypadku słuchawki te pokazywały się od swojej dobrej strony. Są niezwykle uniwersalne i tolerancyjne, bardziej chyba nawet niż K450 (widoczne na zdjęciu porównawczym poniżej), a właśnie takie powinny być wszechstronne słuchawki komputerowe, do wszystkiego, maksymalnie elastyczne, adaptacyjne na tyle, aby można było sprostać bogactwie odtwarzanych materiałów i palecie źródeł różnorodnych odbiorców.

 

 

Brzmienie

Tym razem jakość dźwięku potraktuję nieco po macoszemu w zakresie muzyki, z prostego względu: założenie jest takie, że posiadacz GHS 1 nie jest zainteresowany wyłącznie tym rejonem ich wykorzystywania. Oznacza to tylko tyle że nie będę pisał miliardów słów, starając się wręcz dobrać do „duszy” tych słuchawek i rozłożyć ją na czynniki pierwsze, choć opisać dźwięk pod muzyką muszę, nie tylko ze względu na obowiązek, ale też z powodu analogii sytuacji między muzyką a innymi sposobami wykorzystania GHS’ów, do której będę się niejednokrotnie odnosił.

GHS 1 najkrócej można byłoby opisać od strony dźwiękowej jako słuchawki basowe, połączenie K518 z K450. Po tych pierwszych odziedziczyły tendencję do izolacji, podobne walory akustyczne oraz mocny impakt, po tych drugich zaś, głębię dolnych rejestrów i widowiskowość brzmienia. Co ciekawe, jakościowo wypadają pod tym względem lepiej od obu tych modeli. Bas nie jest tak impulsywny i punktowy jak w DJ’kach, z kolei środek nie jest tak zamulony jak w K450 i wyraźnie odcina się od linii basowej, przez co nie wpływa na niego i nie miesza ze sobą niepotrzebnie dźwięków. Jest to o tyle interesujące, że w GHS 1 uzyskuje się dźwięk dwuplanarny ale wciąż będący jedną częścią. Jednym z tych planów jest dół, drugim środek i góra jednocześnie. Jeśli źródło na to pozwala, plan drugi jest jednak miejscami zdominowany przez plan pierwszy. Rozróżnienie ich jest jednakże kluczowe w zakresie separacji, pozwalając użytkownikowi na lepsze wychwycenie dźwięków. O ile przestrzeń jest typowa jak dla słuchawek zamkniętych, to owa alokacja dźwięków jest w miarę precyzyjna. Trudno się temu zresztą dziwić, skoro słuchawki są przez producenta opisywane jako „dla graczy”, optymalizacja ich pod tym względem ma swoje odzwierciedlenie i tutaj.

Gdy zasiadałem do odsłuchów GHS 1, byłem z góry przekonany że spotkam się z typowo DJ’kowym dźwiękiem ze wszystkimi jego niedociągnięciami, zarówno od strony konstrukcyjnej przetworników jak i samych słuchawek. Okazało się że GHS’y łączą ze sobą wszystkie ciekawe cechy dwóch modeli, które mają swoje wady. GHS’y również się ich nie ustrzegły, ale zarówno vs K518 jak i vs K450, GHS 1 są zawsze na pozycji wysuniętej do przodu. Ich agresywne, potężne i efektowne brzmienie można najlepiej wykorzystać przy muzyce metalowej, rocku, hip-hopie oraz wszelkiej maści club’ie. Wszędzie tam gdzie liczy się wykop, rytmika oraz nasączenie dźwięku kolorem i smakiem. I mimo że sam osobiście preferuję zupełnie inne konstrukcje, zupełnie inną muzykę i zupełnie inny dźwięk (w zasadzie powinienem wspomnieć jeszcze o zupełnie innych półkach cenowych, ale przecież nie zawsze „cena czyni sprzęt”), to z perspektywy osoby o oczekiwaniach: izolacja + bas + walory dźwiękowe, widzę wyraźnie plusy tych słuchawek.

 

Jakość dźwięku: filmy
To jeden z „koników” tych słuchawek. Dzięki rozbiciu brzmienia na dwa plany, można bez problemu skupić się na dialogach i wydarzeniach w filmie, z kolei w bardziej dynamicznych scenach odzywa się głębokie dolne tąpnięcie, podkreślając każdy efekt specjalny spektaklu. Dźwięk jest dosłownie kinowy, wgniatający w fotel niczym przeciążenia w bolidzie Formuły 1, czyniąc oglądanie filmów niewątpliwą przyjemnością. To po części daje też odpowiedź na pytanie jak wyobrażają sobie słuchawki do gier panowie z AKG, widzą je jako sprzęt łączący w sobie wiele cech, z widowiskowością włącznie, zakładając że standardowy użytkownik takich słuchawek szuka przede wszystkim bogatej palety dolnych rejestrów. W zasadzie trafiają w dziesiątkę, ponieważ właśnie tak jest w rzeczywistości.

 

Jakość dźwięku: gry
I tak dochodzimy do chyba najważniejszych wrażeń słuchowych w przypadku tego modelu. Słuchawki w grach sprawują się całkiem dobrze, pozwalając na obcowanie z tymi samymi cechami dźwięku, jak miało to miejsce w przypadku muzyki i filmów, czyli: z jednej strony gracz ma świadomość tego co się wokół niego dzieje, rozróżnia dźwięki i wie gdzie się znajdują, z drugiej zaś przy wybuchach i efektach może w pełni rozkoszować się ich mocą, nie pomniejszoną przez nadmierne dążenie producenta słuchawek do wyeksponowania tych pierwszych cech kosztem tych drugich.

W AKG dźwięk jest uniwersalny. Nie ma tu przesadzenia w zakresie któregoś z obszarów, czy to pozycjonowania, czy to efekciarstwa. Po prostu wszystko jest w porządku. Samo pozycjonowanie wskazałbym jako bardzo poprawne, choć niewątpliwie przydałoby się w tym zakresie mieć przetworniki otwarte aniżeli zamknięte. Z drugiej strony, jak już pisałem na początku, to kolejny „plus ujemny”, bowiem jak na zamknięte słuchawki ten obszar i tak stoi dosyć wysoko, do tego korzystając z faktu izolacji od otoczenia. Nawet najlepsze pozycjonowanie może zostać zniweczone jeśli co rusz coś będzie nas rozpraszało i przeszkadzało grać. Wyrzucanie wszystkich z pokoju raczej nie jest w tym momencie zbyt mądrym rozwiązaniem.

Całość sceny dźwiękowej rozgrywa się w typowym dla słuchawek tego producenta układzie tuż ponad osią uszu. Ktoś, kto mocno zagrywał się na KOSS UR40, a które przypomnę całość dźwięku rozkładają poniżej słuchacza, może odczuć swego rodzaju „szok kulturowy”. Jednakże po przyzwyczajeniu się, nie ma najmniejszego problemu.

 

Zastosowanie

Jeśli już mówimy o grach, niestety trzeba też poruszyć kwestię osób, które w owe gry grają, naturalnie nie wszystkich, gdyż problem nie dotyczy całej tej grupy. Otóż, pisząc niniejszą recenzję, co jakiś czas przypominało mi się pewne powiedzenie, któremu sam hołduję: „coś co jest dobre we wszystkim, nie będzie BARDZO dobre w czymś jednym”. Na przykład: jeśli mamy źródło grające przestrzennie, dobre spełniające swoją rolę pod muzyką klasyczną czy też ambientową, to jednak z gatunkami rockowymi mogą już być spore kłopoty. Chyba każda osoba znająca się na audio stwierdzi, że mniej więcej powyżej pewnego poziomu, a który na oko wskazywałbym jako półkę średnią, dobranie słuchawek które zagrają wszystko jest niemożliwe lub przynajmniej ekstremalnie trudne i najeżone kompromisami. Tak chyba można byłoby również określić GHS 1 w zakresie gier. Efekty stoją na bardzo wysokim poziomie, ale przecież nie samymi wybuchami i wgniataniem w fotel człowiek żyje. Pozycjonowanie jest dobre, słychać z której strony dobiega jego źródło, nawet jeśli jest z tyłu i na określonej wysokości, ale jednocześnie nie można mówić o znanych i lansowanych „słyszeniu przez ściany” + „z drugiego końca planszy”. Jednym słowem – wyważone i wszechstronne, ale nie galopujące w żadną stronę. Te słuchawki nie są dla osób, które za jednego fraga są zdolne do bardzo agresywnych zachowań. Im wiecznie będzie za mało, wiecznie będzie wiara w to, że jakieś słuchawki podniosą ich umiejętności w jakiś cudowny sposób, wiecznie będą wciskane ludziom do bólu SS 5H i Siberie z etykietką przy poście autora je polecającego: „jam jest profesjonalny gracz i się znam” i niestety wiecznie będzie istniała potrzeba korygowania tego światopoglądu. Tu mówimy o porządnie wykonanych słuchawkach za dobrą cenę i z niespotykaną uniwersalnością oraz cechami, które zebrane razem dają przyjemność z ich użytkowania każdemu, kto jest w stanie to docenić, nie tylko w grach. Jako że nie jestem aż tak „zapalonym” graczem aby ciąć po nocach i odsypiać za dnia, a cechuje mnie zazwyczaj duża doza zdrowego rozsądku i wstrzemięźliwości, jestem w stanie zauważyć jak bardzo czasami ludzie wpadają w swego rodzaju tytułowy „fanatyzm” i to nie tylko w zakresie gier, a który można spotkać bardzo często na łamach różnorodnych forów internetowych.

Tak czy inaczej, czym zatem są GHS 1 i komu można je polecić? Są słuchawkami, które można z całą pewnością zaproponować osobie posiadającej słabe źródło lub tylko kartę dźwiękową (w znaczeniu: bez wzmocnienia / wymiennych OPAMP’ów), szukającej bardzo dobrego mikrofonu zintegrowanego, dobrej jakości dźwięku, bardzo dobrego basu i izolacji od otoczenia w stopniu umożliwiającym spokojną i niczym nieprzerwaną grę, a także nie wykluczającej użytkowania ich również przy muzyce oraz filmach. Osoby szukające wyśrubowanego do granic możliwości pozycjonowania, kosztem innych zakresów dźwiękowych, powinny skupić się raczej na innych rozwiązaniach, takich jak np. Sennheiser PC350 czy PC360, choć oczywiście wiąże się to z dopłatą ponad to, co kosztują w tym momencie GHS’y.

 

Podsumowanie

Przyszedł czas odpowiedzieć na zadane na samym początku recenzji pytanie „jak oni widzą słuchawki do gier”. Odpowiedź brzmi: widzą całkiem interesująco. Jak na słuchawki zamknięte o takiej a nie innej konstrukcji, pozycjonowaniu oraz całości ergonomii obecnej podczas grania, GHS 1 spełniają bardzo dobrze swoje zadanie, dając ich posiadaczowi mnóstwo frajdy z ich użytkowania. Jeśli szukacie dobrze wykonanych i aż do bólu uniwersalnych słuchawek z dobrym mikrofonem zintegrowanym, ten model jest tym, który warto wziąć pod uwagę. Oferuje wszystko to co potrzebne i w ilości naprawdę wystarczającej, aby móc mówić o dobrych słuchawkach do gier.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

2 komentarze

  1. Nie polecam tych słuchawek ze wzgledu na plastik z którego je wykonano po około 3 miesiącach pękły mi oba pałąki.

  2. Kupiłem za 30zł używane z allegro. Wszystko zgadza się z recenzją Pana Jakuba, tyle że teraz rozumiem, jak grzecznych słów w recenzji użył. Generalnie nie polecam jeśli erę słuchania hip hopu ma się już za sobą. Bass zabiera wszystko, jest donośny i na moje ucho prymitywny. Dźwięki przeciętnie odseparowane, dosłownie przypomniały mi się czasy liceum. Może to kwestia źródła dźwięku w postaci Prodigy Cube, za słabo znam się żeby ocenić, ale inne słuchawki grają jednak lepiej, dźwięki bardziej odseparowane, niezjedzone przez nieszczególnie ciekawe basidło.
    W kwocie obiadu z kompotem ciekawy zakup, dużo mnie nauczyły. Jakieś dziecko na pewno bardzo się z nich ucieszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *