Recenzja NuForce BT-860

NuForce wystąpił już parę razy na naszych łamach, za każdym razem prezentując ciekawe, jeśli nie wręcz bardzo interesujące rozwiązania w przystępnej cenie. I choć obecny jest na różnych obszarach działalności audio – głównie IEM / DAC ale też hi-end – w zakresie słuchawek pełnowymiarowych lub może po prostu jakichkolwiek nagłownych jest u nich przysłowiowe „głód i mizeria”. Uwagę zwraca jednakże na siebie model BT-860, będący kompaktowym zestawem słuchawkowym z mikrofonem, którego bez użycia (niemal) jakichkolwiek kabelków łatwo będzie można połączyć z komputerem lub telefonem, a wszystko dzięki technologii Bluetooth.

 

Dane techniczne

Specyfikacja techniczna wygląda w ich przypadku następująco:
– Standard: Bluetooth 2.1 + EDR
– Obsługiwane formaty audio: 16-bit / 44.1kHz oraz 16-bit / 48kHz
– Pasmo przenoszenia: 20Hz – 22kHz
– Czułość: >92dB
– THD+N: -68.8dB
– Czas pracy: zestaw słuchawkowy: 11h / muzyka (tryb normalny): 10h / tryb czuwania: do 250h
– Zasięg skuteczny: 10m
– Wymiary: 155(L) x 157(H) x 38(D)mm
– Waga: 103g
– Gwarancja: 1 rok

W opakowaniu, prócz naturalnie samych słuchawek, otrzymujemy:
– zapasowe gąbkowe pady małego rozmiaru
– kabel USB do ładowania ich za pomocą komputera lub ładowarki USB
– zasilacz z gniazdem USB w standardzie amerykańskim
– instrukcję obsługi

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Jak przystało na NF jest bardzo dobrze i choć miejscami widać miejsca zgrzewu lub niedoskonałości dopasowania, to pod względem wytrzymałościowym naprawdę trudno doszukać się jakichś wad lub wrażliwych miejsc. Trzon konstrukcji tych słuchawek to pałąk ze sprężystego paska metalu, z tak samo metalowymi, wysuwanymi z niego ze sporym oporem, nausznicami. Wszystko pokryte jest warstwą zmatowionego plastiku, dzięki czemu nie ma możliwości wyślizgnięcia się ich z rąk, nawet w zimie przy użyciu rękawiczek. Minusem tego materiału jest jednak niemiłosierne „palcowanie” i brudzenie się powierzchni – wystarczy zresztą popatrzeć na zdjęcia, które wyglądają niemal jak po retuszu. Na szczęście mimo wszystko BT-860 wciąż potrafią cieszyć oko.

Na jednej stronie umieszczono panel z przyciskami funkcyjnymi oraz włącznikiem. Pozwala on nie tylko uruchomić słuchawki, ale również sterować utworami (następny, poprzedni), głośnością, zsynchronizować je z użytkowanym przez nas urządzeniem lub telefonem oraz odebrać rozmowę telefoniczną (BT-860 mają wbudowany mikrofon). Po drugiej znajduje się jedynie atrapa.

 

NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860NuForce BT-860

 

Interesującą rzeczą są gąbki, które zostały wyprofilowane specjalnie dla tego modelu. Mimo swoich dużych wymiarów nakłada się je na sporo mniejsze przetworniki, mające mniej więcej średnicę 25mm, przez co całość opiera się bardziej na tych pierwszych, dostarczając im sporej dozy powietrza i nie przekreśla absolutnie komfortu użytkowania. W zestawie dorzucono także parę mniejszych gąbek tego typu, o wiele bardziej zbliżonych rozmiarowo do formatu samych przetworników. Ich użycie nie będzie miało wpływu na brzmienie, a bardziej na wyżej wymieniony komfort u osób, którym tak duże standardowe pady nie są do szczęścia potrzebne.

Największą wadą jest tu dla mnie brak czytelnego oznaczenia kanałów lewy-prawy (zaznaczono je tylko kolorem loga producenta), przez co bez uruchomienia ich i sprawdzenia samemu nie da się po konstrukcji wywnioskować poprawnej ich orientacji. Przydałoby się również w zestawie otrzymać moduł Bluetooth na USB, aby móc podłączyć słuchawki wprost z pudełka do laptopa czy komputera, choć na rynku można dostać takowy za dosłownie grosze. Należy pamiętać, że w celu przesyłania dźwięku stereo, urządzenie lub moduł musi wspierać Bluetooth Advanced Audio Distribution Profil (A2DP).

 

Brzmienie

Najniższe i idące ku niższym średnim tony są wyraźnie tym, na co NuForce położył w tych słuchawkach największy nacisk. Jest ładnie, cieplutko i soczyście, z dobrym wydźwiękiem i blisko słuchacza, zatem nie będzie tu sterylności ale też nie uświadczy się porażającej dynamiki, choć jednocześnie nie będzie można odmówić im detaliczności. Dół na całe szczęście nie będzie też głuchym waleniem basem po uszach, co ucieszyć powinno wszystkich fanów słuchawek nieprzeznaczonych, w przeciwieństwie do obecnie panującej mody, dla bassheadów, na zasadzie „im więcej mięsa tym lepiej”. Dobrze prezentował się podczas odsłuchów środkowy bas, który podkreślał wiele innych, sąsiadujących z nim dźwięków w sposób niezwykle łatwy i przyjemny, jednocześnie nie powodując wrażenia przebasowienia lub jakiegokolwiek innego przesadyzmu. Mimo wszystko jednak brakuje mi tam nieco więcej dynamiki, ale tak jak pisałem – każdy jego ubytek te słuchawki nadrabiały mi naprawdę fajnym pomrukiem środkowego basu.

Średnica z kolei dramatycznie odbiega od sposobu prezentacji niższych tonów – sprawia wrażenie wyblakłej i jest bardzo mocno skompresowana. Dźwięki stosunkowo łatwo na niektórych utworach mi się w niej gubiły, stawały się wręcz jazgotliwe, nie do zniesienia, łatwo wiązały z częściowo wycofaną górą, tworząc jeden wielki front cofania się i wzajemnego ocieplania. Często dało się też słyszeć niepożądany pogłos, którego w zasadzie prędzej spodziewałbym się w niższej klasy słuchawkach zamkniętych o przynajmniej 100-150zł tańszych. Mimo więc, że jakościowo z niższymi rejestrami jest całkiem dobrze, to ze względu na wspomnianą kompresję średnicy można odnieść wobec nich naprawdę odmienne wrażenie. Tu też do gry wchodzą już gąbki oraz wielkość przetworników, ale oba te aspekty wyjaśnię przy okazji omówienia góry. Średnica jest tutaj tym, co totalnie NuForce’owi nie wyszło, wprowadzając chaos i dezorientując słuchacza w zakresie poprawnego zdiagnozowania, co może dźwiękowo być w BT-860 nie tak. Czasami oskarżenia te padały z mojej pod adresem górnych rejestrów, ale w rzeczywistości problemem były tu maksymalnie skompresowane, wyrwane z kontekstu, niskiej jakości odgłosy wydobywające się z wyższej średnicy. Wyglądało to tak, jakby słuchało się kolumn głośnikowych dobrej jakości, w których głośniki średniotonowe zostały dosłownie zdewastowane w trakcie użytkowania. Od częstotliwości na oko (a raczej ucho) już ok. 1 kHz dźwięk im dalej w las tym bardziej stawał się akustycznym gwałtem i chociażby podczas odsłuchu utworu Michael Space Airlines z albumu Myam James pt. 2 od Kettela miejscami na mojej twarzy występował grymas skwaszenia, bowiem tego dosyć ładnego IDM-owego utworu wręcz nie dawało się słuchać. Wątpię, abym był tu zbyt wymagający, ponieważ utwór ten zawsze wchodzi w skład podstawowego pakietu odsłuchowego, na którym testuję właśnie ten fragment pasma i bardzo mało słuchawek miewa z nim tak słyszalne problemy. Przypadek BT-860 swoją drogą sprawił, że w przyszłych testach będę miał na niego jeszcze większe baczenie i skrupulatniej niż do tej pory brał go pod uwagę, a jeśli przed lekturą tejże recenzji zerknęliście na wynik końcowy i zastanawialiście się co miało na niego największy wpływ w kwestii jego obniżenia – już nie musicie.

Góra tymczasem, mimo lekkiego zapiaszczenia, ciemnego charakteru i ogólnego wycofania, nie prezentuje tutaj na szczęście egzystencjalnego dramatu i potrafi o sobie dać wyraźnie znać (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), a przez co w niektórych utworach nie odczuwa się wspomnianych cech, przynajmniej nie w sposób bezpośredni. O ile z punktu widzenia odsłuchu w cichutkim pokoju można mieć co do takiego zabiegu zastrzeżenia w kontekście jego wpływu na ogólne poczucie klarowności dźwięku, o tyle w praktyce jest to jak na ironię przydatne podczas spacerów na wolnym powietrzu. Wtedy to, ze względu na hałas otoczenia, giną w takich słuchawkach wszystkie niższe zakresy, jednocześnie podkreślając automatycznie te wyższe, generując na potęgę sybilanty. Przerabiałem to nie raz i nie dwa, za każdym razem stwierdzając, że w przypadku przetworników półotwartych nastawionych na uniwersalny outdoor, ciemne granie prawdopodobnie byłoby dokładnie tym, czego trzeba do osiągnięcia swego rodzaju optimum współgrania z mimowolnie odbieranym szumem otoczenia. W spokojnym odsłuchu jednak można dojść do wniosku, że jest zwyczajna, przeciętna, ale „z przebłyskami”, jednym słowem na ogół standardowa, jak na sprzęt kompaktowy za 200-300zł, choć należy wciąż pamiętać, że porównanie to odnosi się do słuchawek przewodowych i z tego względu jego wydźwięk jest tu pozytywny.

W zasadzie gdybym miał BT-860 do czegoś porównać, to chyba najbliższe dźwiękowo (i chyba również cenowo) byłyby AKG K420. Z tą różnicą jednak, że w przypadku produktu Austriaków górne i średnie rejestry miały w sobie więcej czystości i nie rzutowały tak na całość, jak ma to miejsce w przypadku dzieła Amerykanów. Trudno też się temu dziwić, ponieważ NuForce zastosował grubsze gąbki, które mocno odbijają się na klarowności części dźwięków, ale są suma sumarum wygodniejsze od tych stosowanych w K420, a także przetworniki, które na takie słuchawki są po prostu zbyt małe. Z drugiej strony BT-860 nie mogą zostać przecież wyposażone w mocniejsze i większe drivery, ponieważ drastycznie obniżyłoby to czas pracy słuchawek. Tak więc w jedną stronę źle, w drugą też niedobrze, a kompromis trzeba przecież jakiś uzyskać – i tak właśnie wyszło to co wyszło.

Przy okazji tak gęstego rozpisania się nt. góry i gąbek, proponuję nabywcom wykonać prosty mod i wyciąć małe otwory na środku gąbek o średnicy ok. 10mm, a co swego czasu testowałem z malutkimi K315 – efekty powinny być zadowalające i korygujące ciepławe zapędy tych „bezkablowców”.

Trochę kuleje też alokacja dźwięków w przestrzeni, głównie na płaszczyźnie przód-tył. Dobrym przykładem niech będzie tu zachowanie się BT-860 w utworze Ramio Lina – Forgotten Image. W pewnym momencie na scenie pojawia się bas oraz elektroniczny „latający” dookoła głowy słuchacza dźwięk, w pewnym momencie pojawiający się z przodu i wchodzący na scenę z mocnym przytupem. W przypadku normalnych słuchawek daje się wyczuć trajektorię lotu tegoż dźwięku, jednak w NuForce’ach, poza kanałem bezpośrednim lewo-prawo, jest to bardzo utrudnione, miejscami niemożliwe i tutaj znów największe zarzuty można kierować pod adresem średnicy, która nie jest w stanie zagrać zbyt szeroko.

Wnioski zatem nasuwają się same – NuForce to przede wszystkim nastawione na otwarty outdoor słuchawki z niezłym, ciepłym dźwiękiem, który jednakże, pomimo naprawdę dobrej jakości niskich tonów i w pełni akceptowalnej góry, nie powala mimo wszystko na kolana. Bardzo dużo do życzenia pozostawia średnica, w efekcie czego w mieszanych utworach słuchawki grają na zmianę raz naprawdę dobrze, raz „zwyczajnie”, a gdy przyjdzie zmierzyć się im z trudnymi utworami o skomplikowanej budowie i wielu specyficznych dźwiękach – wręcz kiepsko. W warunkach outdoorowych tego się tak nie słyszy, ale w domowym odsłuchu konkretne ich cechy brzmieniowe stają się najbardziej wyczuwalne i zawierają się w wymienionych stwierdzeniach. Nie kreowałbym ich zatem na zamiennik dużych konwencjonalnych słuchawek dynamicznych, ale w kategorii ekstremalnie wygodnych, przenośnych i otwartych rozwiązań kompaktowych do muzyki mogą się sprawdzić całkiem dobrze. Gdyby nie przede wszystkim niska jakość średnich tonów, byłoby naprawdę bardzo dobrze, a tak po prostu jest jak jest i sprzęt ten wpisuje się w szary rynkowy standard.

 

Zastosowanie

Ponieważ są to słuchawki bezprzewodowe, nie ma tu kwestii źródła, okablowania czy wzmocnienia. Po prostu wystarczy Wam urządzenie z obsługą Bluetooth w wersji 2.1 + EDR (na większości 2.0 + EDR również będą działały). Nie ma też żadnych wskazań co do jakości odtwarzanych utworów, ponieważ BT-860 przyjmą z wiadomych względów wszystko, co się im wrzuci w eter. Są to słuchawki przede wszystkim do muzyki elektronicznej i przeznaczone na odsłuch poza domem w niezbyt głośnym otoczeniu. Kierowane są do osób, które cenią sobie przede wszystkim praktyczność i bezprzewodowość, nie mając bardziej wygórowanych roszczeń co do brzmienia. Ogólnie w cenie do 300zł są pozycją wartą rozważenia, jednakże niektóre sklepy lecą sobie z ceną wysoko ponad tenże pułap. Jeśli będą kosztować ponad wskazaną przeze mnie kwotę, będą nieopłacalne, także uważajcie podczas zakupów.

 

Podsumowanie

Bezprzewodowe kompakty, których największym grzechem jest fakt, że to kompakty – tak chyba najlepiej można byłoby je podsumować. Z jednej strony praktyczne, wszechstronne, wygodne, łatwe w obsłudze, dobrze wykonane, z ciepłym dźwiękiem o ładnych dolnych i zupełnie akceptowalnych górnych rejestrach, z drugiej kiepska stereofonia i dosłownie zgwałcona średnica, zupełnie niepasująca do reszty, jakby wyrwana z kontekstu, jakościowo więc jest to klasyczna linia wklęsła. Winę za to ponoszą częściowo konstrukcja samych słuchawek ale przede wszystkim wielkość przetworników, choć większe ich gabaryty skutecznie z drugiej strony ograniczyłyby ich użyteczność i czas pracy. Mimo wszystko jako solidne i trwałe słuchawki przenośne dla mało wymagających użytkowników sprzętu obsługującego standard Bluetooth będą pozycją wartą rozważenia.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *