Z integrami słuchawkowymi jest tak, że z jednej strony chwalimy je za wysoką oszczędność z faktu bycia urządzeniami all-in-one, z drugiej ganimy za brak modularności i wpływu na realizację brzmienia z nich wychodzącego. To ostatnie może budzić spore wątpliwości i sugerować, że sprzęt próbuje iść z dźwiękiem na pewne kompromisy. Czy jest tak i w tym przypadku? Oto najnowszy DAC ze zintegrowanym wzmacniaczem słuchawkowym ze stajni Aune – model S16, będący od niedawna oficjalnym dystrybutorem sprzętu Aune na Polskę.
Dane techniczne
– układ DAC: AKM4495S
– odbiornik USB: XMOS 8L6C5 GT1325L1
– separacja: 120 dB
– THD+N: -116 (balance -3 dB), -112 (Unbalanced -3 dB), -106 (Unbalanced 0 dB)
– zniekształcenia intermodulacyjne: -98dB (60Hz, 7KHz)
– szum tła: -145 dBFS
– SNR: -118 dB
– szum napięcia: 4uV (10-100KHz)
Parametry wejść sygnału:
– USB: 32Bit / 384Khz / 128 DSD (DOP)
– AES: 24Bit / 192Khz / 64 DSD (DOP)
– COAXIAL: 24Bit / 192Khz / 64 DSD (DOP)
– OPTICAL: 24Bit / 192Khz / 64 DSD (DOP)
Parametry wyjścia liniowego RCA:
– poziom napięcia wyjściowego@ 0dB: 2.8 V rms
– odpowiedź częstotliwościowa (od 20Hz do 20KHz): ± 0.5 dB
– dynamika: 118 dB
– THD+N @ 1KHz: -100 dB
– IMD + N @ 19KHz i 20KHz: -111dB
– przesłuchy: -115dB
Parametry wyjścia XLR:
– poziom napięcia wyjściowego@ 0dB: 5.6 V rms
– odpowiedź częstotliwościowa (od 20Hz do 20KHz): ± 0.5 dB
– dynamika: 118 dB
– THD+N @ 1KHz: -100 dB
– IMD + N @ 19KHz i 20KHz: -111dB
– przesłuchy: -115dB
Moc wyjściowa wyjścia słuchawkowego:
– 600 Ohm = 300 mW
– 300 Ohm = 600 mW
– 120 Ohm = 1500 mW
– 32 Ohm = 3000 mW
Gwarancja: 2 lata
W pakiecie wraz z S16 znajdziemy nieco skromną zawartość:
– kabel zasilający
– kabel USB marki Prolink
– instrukcję obsługi
Jakość wykonania i konstrukcja
Aune przychodzi do nas w solidnym czarnym pudełku i równie pewnym zabezpieczeniu. Nie ma mowy o jakiejkolwiek podatności na uszkodzenia w trakcie transportu samych z siebie (o ile kurier nie ma właśnie najgorszego dnia w swoim życiu i nie pragnie uczynić takim również i naszego). Po wyjęciu wygląda dojrzale i dostojnie, a spora waga również takie wrażenia potęguje. Raczej trudno będzie uwierzyć, że to tyle waży te mistyczne „audiofilskie powietrze”. Tym zaś, którzy podążają za faktami, wystarczą zdjęcia środka wraz z puszką transformatora, która w ten sposób kosztem wagi jest skutecznie ekranowana od otoczenia.
Zdjęcia izolowane (powyżej) mogą nie oddawać rzeczywistych gabarytów urządzenia, ale pewien pogląd powinny dać zdjęcia regularne ze słuchawkami zestawionymi wraz ze sprzętem.
Pod względem jakości wykonania trzeba przyznać, że sprzęt stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Użyte materiały są pierwszej klasy i jedyne rzeczy, do których można mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, to delikatnie luźne przyciski na przednim panelu oraz trochę nieprecyzyjne pokrętło cyfrowej regulacji natężenia głośności. Są to jednak naprawdę detale, które przy specyfice obsługi S16 nie mają większego znaczenia, ale z recenzyjnego obowiązku trzeba o tym wspomnieć. Oba te elementy wraz z dużym i ładnym wyświetlaczem znajdują się z przodu urządzenia. Swoje miejsce znalazła tam również czerwona diodka sygnalizująca stan czuwania, a także – i może przede wszystkim – wyjście słuchawkowe.
Przy przechodzeniu w tenże ujawnia się w S16 kolejna (przynajmniej dla mnie) wada, a nawet dwie – urządzenie raz, że trzeba przytrzymać na przycisku Power przez 5 sekund by je wyłączyć. Niby nic, ale jest to rzecz w zasadzie niepotrzebna przy takim sprzęcie. Dwa, że wyłączony zostaje wtedy całkowicie odbiornik USB, z którego nie będę ukrywał korzystam najczęściej i do jego jakości przywiązuję w recenzjach sporą wagę. Sprzęt wtedy znika z systemu i wszystko to, co w tej chwili działało (np. Foobar) zostaje odcięte od urządzenia wyjściowego audio, a co przysparzać może różnorodnych z tego tytułu reakcji.
Poza tym nie zauważyłem żadnych ekscesów w działaniu S16 – ani razu sprzęt się nie zawiesił, nie odmówił posłuszeństwa, nie zgubił sygnału cyfrowego po wyjściach innych niż USB, a także w ogóle się nie nagrzewał. Przyjemna odmiana na tle chociażby produktów NuForce, do których jestem przyzwyczajony.
Pod maską Aune S16 kryją się (prócz wcześniej wymienionego „zapuszkowanego” trafo) takie układy jak najnowszy DAC AKM AK4495S, będący czwartą generacją tego producenta, przewyższającą technicznie serię 43, chociażby faktem teoretycznej obsługi próbkowania 32bit / 768kbps, prawdopodobnie jako pierwszego na świecie. W S16 drzemią również kondensatory filtrujące mogące pracować w pięciu trybach:
– Short Delay Sharp Roll-off z GD = 6,25/fs,
– Short Delay Slow Roll-off z GD = 5,3/fs,
– Sharp Roll-off,
– Slow Roll-off,
– Super Slow Roll-off.
Na wejściu odbiornika USB umieszczono układ XMOS 8L6C5 GT1325L1 oferujący obsługę próbkowania do trybu 32/384 włącznie, jak również 2.8/5.6 MHz DSD wraz ze wsparciem DoP i ASIO 2.1. Za redukcję jittera z kolei odpowiada układ Altera Cyclone IV. Jako zegarów użyto dwóch układów Crystek CCHD-957-25.
Prawdziwa uczta znajduje się jednak nie tylko wewnątrz urządzenia, ale także i z tyłu. Mamy tu pełen pakiet gniazd: wyjścia XLR + RCA, koaksjalne i optyczne, ale też wejścia AES-XLR i USB. W zależności od naszych potrzeb Aune stara się dostarczyć jak najbardziej wszechstronny zakres możliwych połączeń. Słuchawki? Mamy wyjście z przodu. Klasycznie po liniowym RCA? Nie ma sprawy. Sygnał zbalansowany? Proszę uprzejmie. Cyfraki cudaki? Jest komplecik. Trochę szkoda, że nie przewidziano w S16 opcji PRE, ale cóż, nie można mieć wszystkiego i w takiej roli musi służyć już inny sprzęt tej kostce towarzyszący po złączu liniowym. Mi osobiście różnie się funkcja przedwzmacniacza przydaje, raz to żałuję że ją mam, drugi wręcz przeciwnie i znacznie bardziej przydałaby mi się zwykła „liniówka”. A najlepiej byłoby w tym wszystkim mieć jedno i drugie.
Tak czy inaczej na tym etapie sprzęt robi naprawdę fantastyczne wrażenie i przyczepić można się na całe szczęście tylko do detali i to miejscami naprawdę na siłę. Dla mnie osobiście jedynie brak pilota jest czymś, co faktycznie by doskwierało na dłuższą metę, choć regulacja nie jest tu specjalnym bólem (sprzęt zapamiętuje nasze ustawienia każdorazowo). Dziwi 3-sekundowy Soft Power Off, który pomylił się komuś z odtwarzaczami przenośnymi. Ale dobrze, nie naśmiewam się niepotrzebnie, nie ma sprzętu do cna perfekcyjnego przecież, a jak ktoś będzie chciał, to i do największej bzdury się przyczepi (tak jak ja w tym momencie, choć poniekąd jest to mój obowiązek).
Prezencja zarówno wizualna, jak i wykonania oraz materiałów jest więc świetna i Aune wyraźnie stara się zrobić sprzęt naprawdę „audiofilsko” dojrzały. Ale to nie wygląd ani materiały użyte przy zewnętrznej obudowie grają, ani też elektronika znajdująca się w środku, a całościowa tego wszystkiego implementacja, czyż nie? A jeśli w takim urządzeniu swoje miejsce znajdują takie układy, jak najwyższy AKM, to można bezpiecznie założyć, że wyniki uzyskiwane na wyjściu będą przynajmniej rewelacyjne. Zobaczmy więc jak się mają takie założenia do rzeczywistości.
Brzmienie
Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG K240 DF, AKG Q701 (Made in Austria), Audeze LCD-2F Bamboo (ed. 2014), Audeze LCD-3 (ed. 2015), Beyerdynamic DT990/600 Edition, Beyerdynamic T1, Sennheiser HD800, STAX SR-202 (zmodyfikowane), STAX SR-303,
– sprzęt źródłowy: Audio In Motion SC808 (LME49720 + LM4562NA), Aune X1S, Aune T1 MKII, Matrix Quattro DAC, NuForce DAC-80, NuForce Icon HDP, STAX SRM-310, STAX SRM-313,
– okablowanie: NuForce IEC Power Cord, Prolink GOLD USB, QED Performance Graphite,
– oprogramowanie: Foobar2000 1.3.1 w trybach DS, DSD128 (DSDIFF decoder) i WASAPI.
Bas
Już od pierwszego utworu i poczucia linii basowej zwrócić uwagę można na naprawdę bardzo ciekawy charakter Aune. Bas wydany został bowiem w formie swego rodzaju bezpiecznej, umiarkowanej neutralności, próbując bardzo skutecznie złapać dwie sroki za ogon. Z jednej strony mamy tu więc nacisk na równość wszystkich podzakresów linii basowej, co daje w efekcie wrażenie neutralności i faktycznej rzetelności w przekazywaniu oryginalnie zawartej w nagraniu rytmiki. Z drugiej jednak nie odbywa się to kosztem muzykalności, a co od razu staje się pewnego rodzaju naturalnym ryzykiem przy tego typu staraniach. Równomierność rozprowadzenia spektrum basowego miesza się w płynny sposób z lekkim charakterem muzykalnego dopełnienia i dociążenia, nie zwalczając się wzajemnie, a zamiast tego o dziwo wspierając i oferując słuchaczowi wysoce kompetentne granie na wysokim poziomie.
Two Steps From Hell ze swoimi czasami naprawdę rozbudowanymi i bogatymi ścieżkami bębnów, egzotycznych i kolorowych, choć to tylko przecież dźwięki, od razu wykazały prawdziwość powyższych wniosków. Nie wydawało mi się, że Aune bryluje w ścieżce basowej – ten sprzęt faktycznie tak gra i zarówno Audeze LCD-2F jak i LCD-3 bardzo się z tego wszystkiego cieszą, chyba najbardziej te ostatnie (choć powód jest ku temu zgoła inny, ale o tym za moment). Ale też różnego rodzaju utwory z innych gatunków i od innych wykonawców, typu chociażby FKA Twigs czy Hans Zimmer. Warto posłuchać sobie bębnów w Creation Choral z The Bible – na odpowiednich słuchawkach z S16 jest to po prostu coś niesamowitego.
Cały czas chodziło mi po głowie pod adresem basu określenie „optymalny” i ostatecznie nie mogłem stwierdzić inaczej. Faktycznie w S16 został dobrany z ogromną precyzją, dając wszystkie możliwe przymiotniki ale w sposób tak równomierny i pełny, że aż specyficzny. Specyficzny głównie dlatego, że takie połączenia są rzadko spotykane, a już na pewno w ramach integrali słuchawkowych, jak to lubię je nazywać. Aune się udało i choć owszem można usłyszeć brzmienie jeszcze bardziej precyzyjne, jeszcze bardziej basowo „referencyjne”, to śmiem twierdzić, że w tej cenie jest to absolutnie niemożliwe do osiągnięcia nawet na tym poziomie, który prezentuje S16. A to już tylko służy na korzyść tego urządzenia – za komplement, nie za przywarę.
Równomierność objawia się również pod postacią nie tylko równości tonalnej podzakresów w stosunku do siebie, ale też jako całości w sensie płynności przejścia między zakresami jako takimi. Żaden zakres nie sprawia wrażenia, jakby był na siłę doklejony z innej parafii. Nie paraduje niczym kibic Lechii na stadionie Arki pośród ich widowni. Bardzo akuratnie objawiało się to chociażby w K240 DF. Słuchawki te jednakże korzystały najbardziej z nieco innego aspektu S16 – ogromnej mocy wyjściowej.
Ponieważ Aune preferuje stosowanie mocniejszych układów mocowych ponad mieszaniem ze sobą słabszych, ale wspomaganych wysokim gainem, udało się uzyskać bardzo stabilną pracę końcówki mocy z zerowym ryzykiem clippingu. Tak trudne słuchawki, jak DF, mające wysoki opór oraz niską skuteczność, wyraźnie się na S16 ożywiają. Powód jest prosty – dostają wreszcie solidny prąd, czyniąc tym samym S16 jednym z nielicznych układów zintegrowanych, które są w stanie bez żadnego stresu i wysiłku wysterować i napędzić te arcytrudne dynamiki. Będzie to może dla niektórych z Państwa wręcz zdumiewające, ale łatwiej i szybciej przychodziła mi ta rzecz z topowymi słuchawkami dynamicznymi takimi jak T1 czy HD800. Poczciwe, zabytkowe AKG za to miały wyraźnie większe wymagania stawiane sprzętowi źródłowemu w zakresie czystej mocy. Dlatego tak bardzo szanuję te słuchawki i wykorzystuję je w każdej możliwej recenzji.
Średnica
Wydana jest w formie pełnej i „prawie” bezpośredniej. Prawie – bowiem jest od nas minimalnie odsunięta o bardzo mały margines, który jednakże nie wpływa na jej konstrukcję czy to tonalną, czy to sceniczną w ramach tak odsuniętego ogółu. To też bardzo ciekawa obserwacja, bowiem najczęściej jakiekolwiek malwersacje pozycyjnością średnicy mają swoje poważne konsekwencje dla jej kształtu. W S16 tymczasem takiego zjawiska nie ma.
Można sobie wyobrazić to najdobitniej jako metrową linijkę, którą najpierw przykładamy do piersi w pozycji prostopadłej do naszej klatki piersiowej, po czym odsuwamy ją na 10 cm od siebie – tak właśnie można byłoby opisać zachowanie się średnicy. Z jedną uwagą – te 10 cm ostatecznie od niej odcinamy. Pojawia się więc odsunięcie, trochę kosztem ogólnej objętości, ale bez zmiany kształtu i struktury. Ogólnie jest to cecha pozytywna, bowiem wprowadza jeden przyjemny czynnik: oddech. Przy zachowaniu bezpośredniego charakteru i wektorów dźwiękowych zwróconych dokładnie w naszą stronę, taki lekki podmuch powietrza pozwalający nam chociażby sobie rękę pod brodę włożyć i się podrapać, umożliwia na słuchawkach o zagęszczonej w tym rejonie scenie, jakimi są chociażby właśnie LCD-2F, poczuć się bardziej komfortowo, ale nie sztucznie i przez to ponownie – optymalnie.
DF i T1 również ładnie zareagowały na charakter średnicy z S16, przez co dźwięk nie był podawany nam bezpośrednio „na twarz” w sposób notoryczny, kleisty, czy też po prostu zastygnięty i ociężały. Aune zachowywało przez cały czas należytą kontrolę i skrupulatnie pilnowało tak odpowiedniej barwy, jak i odległości, pozwalając przez swój neutralny styl decydować słuchawkom o wszystkich błędach lub wrażeniach, jakie mogłyby się udzielić słuchaczowi podczas odsłuchów.
Choć opisałem zachowanie się średnicy w sposób pozytywny, bo i takie wrażenia dominowały na niemal wszystkich parach, to… no właśnie, niemal wszystkich. Ponieważ stosowanie neutralnej tonalności spowodowało brak efektu korekcyjnego, słuchawki dystansujące zbyt mocno środek sceny, wokale, wydarzenia średnicowe, były trochę pozostawione samym sobie. Mam tu na myśli przede wszystkim DT990/600 Edition oraz HD800. Te pierwsze co prawda w sposób wyśmienity się otwierały i zrzucały z siebie wrażenie „kocykowatości” w średnicy, ale mimo to nadal grały z pewnym dystansem, pogłębianym przez większy gorąc w sekcji sopranowej. Wyraźnie dało się usłyszeć, że choć efekty były faktycznie klasowe, to jednak lepiej byłoby pozostać przy układach odwrotnych tonalnie do S16, jak np. Quattro DAC czy T1 MK2. Identycznie rzecz miała się z HD800, choć im oba te układy już klasowo by nie pasowały. S16 również nie do końca, aczkolwiek efekty mimo wszystko były – głównie przez wysoką sceniczność tych słuchawek – iście spektakularne i wynikające chociażby z faktu solidnego Sennheiserów napędzenia.
Góra
Przez cały czas zwracała na siebie delikatnie uwagę minimalnym podkreśleniem oraz mniej wyczuwalnym wygładzeniem. Zamiast tego pojawia się w analogicznej ilości zaostrzenie brzmienia, podkreślenie detalu i większa swoboda pogłosów, które kryją się w do tej pory szpachlowanych zakamarkach. Wprowadza nam S16 tym samym pewien pierwiastek analityczności i może nawet pewnej suchości, choć ta bardziej wynika z nacisku na owe konkretne detale ukryte do tej pory w utworze i to właśnie z tego skromnego w skali aspektu czerpią całymi garściami wspomniane wcześniej LCD-3.
Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że Aune S16 mimo wszystko nie należy do układów analitycznych. Jedynie góra wykazuje pewne ku temu kierunkowi zakusy, ale całościowo jednak znacznie bliżej do miana sprzętu bardzo neutralnego i strojonego w sposób bezpieczny, uniwersalny i właśnie w tych cechach poszukujący definicji własnego charakteru. Dla porównania chociażby więcej detali i góry uraczyć można w DAC-80, który również oparty jest na układzie AKM, z tym że tam nie ma na wyposażeniu wzmacniacza słuchawkowego i takowy znajdziemy dopiero w modelu DAC-100 za wyraźnie więcej. S16 kończy wiele dźwięków lepiej, ostrzej, ale nie w sposób tak absolutny jak w 80-tce, najprawdopodobniej ze względu na temperujący wszystko układ wzmacniacza słuchawkowego. Ma to swoją niebywale pozytywną stronę, bowiem nadaje brzmieniu kontroli nad jaskrawością i nie przepala go na siłę. Gdyby to robiło, nie mielibyśmy szansy na korekcje – to integra, nie osobny DAC przecież.
Z takiego stanu rzeczy całymi garściami czerpać będą słuchawki mające o dosłownie ćwierć tonu skromniejszą górę w zakresie sposobu, stylu grania. Aune co prawda nie „naprawi” ciemnych słuchawek, które mają problem z własną tonalnością, ale każdemu, komu brakuje odrobiny – podkreślam odrobiny – więcej góry, detalu i analizy w ramach górnych zakresów, S16 bardzo się spodoba. Nadaje ton, nie koryguje, tak właśnie powinno być. Po RCA również daje się odczuć identyczny jak na HP OUT charakter tegoż urządzenia.
Scena
Co tyczy się sceny, muszę przyznać, że gra ona równie ciekawie, co całościowo wszystkie poszczególne rejestry składowe Aune S16. Ciekawie dlatego, że kreowana jest na planie przyłożonego do naszego układu odniesienia rombu. W efekcie mamy świetnie zdefiniowane położenie dźwięków na osiach przód-tył oraz lewo-prawo. Pewne skróty jednak poczynione zostały na stanach przejściowych, a więc przy wszelakich wędrówkach między osiami głównymi. Nie byłoby tego, gdyby scena była kreowana tak jak pismo nakazuje i prowadziła dźwięki po elipsach, albo jeszcze lepiej – okręgach. W Aune tymczasem ma się wrażenie, że część efektów stereofonicznych zmierza do punktu docelowego po łuku i miejscami brakuje większej „zabawy” pogłosami poza osiami głównymi – słowem przymiarek do gry w holografię ostateczną, choć próby są ku temu faktycznie wyraźne i trudne do napotkania w podobnym do S16 sprzęcie z jego najbliższego otoczenia.
Efektem tychże prób jest pełnienie roli swego rodzaju „otwieracza do słuchawek”. Różnica notowana między np. odpowiednio ustawionym na układach wzmacniających Audio in Motion SC808, którego tonalność udało mi się ukierunkować w tą samą stronę, w której znajdowała się S16, a Aune z perspektywy DT990, była w scenie dosłownie kolosalna. Z S16 słuchawki reagowały scenicznie równie żywo, co DF, które nie są bardzo szeroko grającym modelem, ale przez wyraźne otwarcie i porzucenie duszności skutecznie skradły im show. Okazało się, że słuchawki klasy „tylko” premium i „niemal” premium (a więc odpowiednio DT i DF), potrafią skutecznie wykorzystać walory klasowe i jakościowe tak drogiego układu na swoją korzyść, weryfikując przy okazji mój pogląd, że zakupy tego typu nie są aż tak sensowne, jak mogłoby się wydawać. Owszem, wyższych lotów słuchawki – jak np. również często opisywane tu LCD-2F – wyraźniej i mocniej zareagują na zmianę źródła, ale skala odnotowana w przypadku produktów Beyerdynamica i AKG naprawdę zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Oba modele mają zresztą swoją własną historię i różne powody wprowadzenia na rynek (ex-flagowiec oraz rasowy studyjniak) i błędem było z mojej strony, że ich nie doceniałem.
Zastosowanie tych słuchawek z S16 ma również jeszcze jedną zaletę. Ze względu na mniejszą czułość od chociażby magnetostatów, nie unaoczniają one tak mocno opisywanych przeze mnie mniejszych akcentów na stany przejściowe, wpisując je z automatu w swoje obszary dźwiękowej bezwładności. Dużą trudność sprawiło mi po czasie przystępowanie do odsłuchów S16 z perspektywy obu wymienionych par słuchawek i doszukania się dokładnie tych samych cech, które z większą łatwością przypadły w ukazaniu LCD. Owszem, nadal tam były, sposób kreacji sceny się nie zmienił, ale nie rzucało się to już tak mocno w uszy i tym samym dawało pewien słuszny argument w ręce przeciwników drogich i bezwzględnie demaskatorskich słuchawek.
Jak więc gra Aune S16?
Jak na integrę – naprawdę fantastycznie. Tonalnie jest to układ neutralny i przestrzenny z delikatną tendencją do rozjaśniania sekcji sopranowej. W uszy rzuca się wysoka dynamika, czystość, zerowy szum własny, a także ładne możliwości napędowe podle stosunkowo wymagających modeli tak dynamicznych, jak i magnetostatycznych. Niewiele jest punktów, w których S16 mógłbym za coś zwrócić uwagę. Bo i choć w tej cenie nieco lepiej wykończoną scenę i górę słyszałem w DACu-80, to jednak tylko w nim i przy fakcie, że to DAC dedykowany, a nie pełna integra słuchawkowa. Toteż w zależności od użytego wzmacniacza efekty wcale nie muszą być pełnym przełożeniem wszystkich cech 80-tki na stopień wyjściowy. Beneficjentem więc największym okazały się w przypadku 80-tki zestawy słuchawkowe STAXa, ale wszystko inne wyraźnie pozytywnie czuło się podłączone do dziurki S16. Sprzęt gra trzeba przyznać bardzo akuratnie jak na swoją klasę, a także wycenę i to jest tu najważniejsze, że nie ma przeświadczenia płacenia za tzw. „audiofilskie powietrze”.
Nie wskazałbym zatem ani produktów Audio GD, ani też wcześniej recenzowanego przeze mnie Matrixa Quattro DAC, ani tym bardziej NuForce UDH-100 jako urządzeń mogących się z S16 w jego cenie równać. Mogą najwyżej próbować pretendować do tytułów w zakresie lokalnie uzyskiwanej synergii z poszczególnymi słuchawkami. Dopiero DAC-100 lub Audiolab M-DAC mogą pokazać, że ich cena jest nie bez powodu wyższa od S16, choć zwłaszcza w tym drugim przypadku też nie musi to być aż tak oczywiste. W końcu gra sprzęt, nie cena przecież.
Z drugiej strony chociażby taki Quattro DAC ma jednak jakby nie patrzeć spory nacisk na muzykalność, więc wszelakie jasne, suche słuchawki mogą się z jego dziurki podobać. S16 podchodzi do problemu inaczej i można byłoby powiedzieć – klasycznie. Nie zakłada bowiem, że jeśli słuchawki będą miały konkretną tonalność, to i z nimi najlepszy mariaż będzie trzeba uzyskać, a wszystko dookoła to „pożyjemy, zobaczymy”. Skupia się zamiast tego na zrównoważonym i skrupulatnym efekcie końcowym osiąganym w dużej mierze bez względu na posiadane przez nas słuchawki, czy też sprzęt towarzyszący. Jednym słowem – dobra, bezpieczna integra słuchawkowa z wyższej półki.
Podsumowanie
Aune S16 okazało się być całkiem dobrze dopracowaną integrą słuchawkową o bogatym wyposażeniu wyjść oraz możliwości. Brzmieniowo niemal nie mam do czego się przyczepić, a jeśli już to robię (np. kształt sceny), to są to elementy dosyć subtelne i wahające się w zakresie posiadanych przez nas słuchawek. Od siebie życzyłbym sobie co najwyżej właśnie ostateczną kropkę postawioną na końcu scenicznego zdania, bowiem jeśli sama w sobie jest w S16 naprawdę bardzo dobra, tak mogłaby być o kapkę jeszcze lepsza, aczkolwiek jeśli ktoś nie ma dostatecznie czułych słuchawek wrażliwych na najmniejsze zakamarki sceniczne i nie słyszał sprzętu lepszego, którego istnienia układ ten przecież nie neguje, to w ogóle nawet nie przejdzie mu przez myśl, że jakkolwiek może. Trzeba mieć jednak świadomość, że jak na swoją cenę gra i tak lepiej, niż można byłoby oczekiwać, a za jeszcze wyższą klasę odsłuchu przyjdzie nam już sporo zapłacić, a wszystko tylko po to, żeby zyskać ową „kapkę”. Czy warto czy nie – pozostawiam własnym osądom i sprzętowi, który być może to swoją czułością wykaże.
Faktem jednak jest, że S16 zaliczyć mogę do grona najlepszych integr, jakie dane mi było słuchać. Charakterem AKM drzemiący w S16 gra dokładnie tak, jak oczekiwałem po tym układzie, toteż na polu stylu, tonalności i barwy, jaką potem jest w stanie osiągnąć nasz zestaw, nie można o S16 mówić inaczej, jak tylko pozytywnie. Sprzęt przede wszystkim oferuje spory pakiet możliwości wprost z pudełka, bardzo dobry DAC, równie dobry wzmacniacz słuchawkowy, nie trzeba kupować żadnych kabli, żadnych dodatkowych rzeczy, dobierać synergii, cudować i modlić się, żeby rzeczy przeczytane w kolejnej z rzędu recenzji okazały się zgodne z prawdą. To jednocześnie wada integr, ale też i zaleta, że ktoś zdecydował za nas, zaoferował wszystko w jednym pudełku, oszczędzając nam czasu, nerwów i pieniędzy, a także miejsca na biurku. Sprzęt ma bardzo dobrze grać na zasadzie: kupuję, stawiam na stole, podpinam, siadam w fotelu podziwiając wszystko to, co dzieje się w słuchawkach. Aune S16 na tyle dobrze wywiązuje się z tej roli, że sprzęt można spokojnie nie tylko fanom rozwiązań zintegrowanych polecić.
Witam, jak zwykle swietna recenzja (czytanie Panskich recenzji sprawia mi tyle samo radosci co sluchanie moich ulubionych dt 990)
Zwracam sie z uprzejma prosba o polecenie jakiegos zrodla i wzmacniacza albo integry tak, jak powyzej, ktora zagralaby poprawnie z Audeze lcd-2, troche rozjasnila gore nadalaby delikatnej nuty analitycznosci (wyciagnela gorne pasma z „plytkiej glebi”)Po przeczytaniu recenzji wnioskuje ze zakup s16 bylby calkiem dobrym wyborem, chyba, ze poleca Pan cos jakosciowo lepszego z wyraznie lepsza synergia z audeze lcd-2. Czy pana zdaniem audeze lcd-2 sa juz na tyle uniwersalnymi sluchawkami, ze sprawdza sie w kazdym gatunku muzycznym i z kazdym zagraja co najmniej poprawnie? Jesli tak to o ile byl by Pan na tyle mily to bardzo bym prosil o krótka specyfikacje z ktorymi gatunkami spisuja sie one najlepiej, a z ktorymi gorzej.
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje bardzo, ze Pan jest i robi to co robi, bo dzieki Panu naprawde zaczarowal mnie ten fantastyczny swiat audio.
Witam,
Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa i cieszę się, że czas poświęcony na lekturę moich recenzji sprawia tyle przyjemności. Miło też jest czytać, że także i Pan docenia wartość oraz emocje płynące z wyższych obszarów audio.
Akurat Aune S16 uważam za bardzo dobrze zrywający się układ właśnie z LCD-2/2F. Tak samo uważam same słuchawki za bardzo uniwersalne i grające wyjątkowo realistycznie, naturalnie, a czego dałem wielokrotnie wyraz tak w ich recenzji, jak i wielu późniejszych w ramach porównań.
S16 gorzej z kolei wypada z DT990, jako że nie koryguje ich brzmienia, a przedstawia obraz tego jak grają realnie te słuchawki. I choć scenicznie wypada to naprawdę bardzo dobrze (słuchawki wyraźnie się otwierają), tak mi osobiście najbardziej rzucała się w uszy niewygładzana góra. Tej w standardzie w DT990 trochę jednak jest, dlatego preferuję je (w wersji Edition 600 Ohm) po drobnych modyfikacjach z Icona HDP oraz odpowiednio skonfigurowanego SC808, choć w obu przypadkach nie jest to tak wysoka klasa odsłuchu, jak z S16.
LCD-2F najsłabiej moim zdaniem wypadają wszędzie tam, gdzie muzyka zaczepia o ich małą scenę, a więc ambient, przestrzenna elektronika. Można co prawda scenę mocno poprawić czy to (prosto i odwracalnie) wymieniając gąbkę pod maskownicami na bardziej przepuszczającą powietrze, czy też wymieniając kabel. Najmocniej sprawdzają się z kolei w muzyce kameralnej i operującej na realnie brzmiących instrumentach, których barwę uchwycają niezwykle poprawnie. Więcej można przeczytać na ten temat w ich recenzji: https://audiofanatyk.pl/recenzja-sluchawek-audeze-lcd-2-rev-2/
Pozdrawiam.
Śmiało można brać S16 do LCD2 🙂
Wyrabia mocowo i jakościowo, w tej cenie ciężko o lepsze urządzenie typu integra.
Witam,
świetna recenzja jak zwykle.
Mam pytanie do Pana. Szukam właśnie integry do moich AKG k701. Widzę, że w teście testował Pan S16 z Q701. Jakie odczucia? Czy sprzęt dobrze współgrał ze sobą? Czy jest może inna integra lepiej napędzająca k701/q701?
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam
Witam,
Technicznie połączenie takie jest bardzo dobre, sceniczne, ze świetną kontrolą, ale tonalnie jednak dla mnie S16 na takie słuchawki jest układem zbyt neutralnym, aby móc stonować sopran Q701. Swego czasu bardzo za to chwaliłem NuForce’a Icon HDP z Q701. Klasowo niżej, ale tonalnie spora dawka zabawy i przyjemności.
Również pozdrawiam.
Witam. Czy można liczyć na jakieś porównianie do audio-gd 11.32? Potrzebuję trochę więcej dynamiki, ciut więcej ciepła i impaktu na basie do Hifiman 400s
Witam Panie Pawle,
Niestety do sprzętu Audio-GD nie mam dostępu w zakresie testów, ale też prywatnie nie mam przyznam się specjalnie pozytywnego zdania o tym sprzęcie (wykonanie, awaryjność etc.).
Chciałem zapytać czy do audeze 2F bardziej poleciłby Pan aune s16 czy decarda? Czy miał Pan możliwość parowania s16 z beyerdynamicami dt-150 i czy to połączenie było udane?
To przyznam trudna sprawa, ponieważ z jednej strony z S16 zachowuje się uniwersalność samego urządzenia, z drugiej z Decardem gra taki duet równiej i jaśniej. Może więc odpowiem tak: jeśli komuś zależy tylko i wyłącznie na brzmieniu i tylko pod LCD-2F, to raczej skłaniałbym się na jego miejscu w stronę Decarda. Jeśli jednak dopuszcza zmianę słuchawek w przyszłości i chce mieć trochę więcej możliwości w zakresie przyłączeniowym, zostałbym na miejscu takiej osoby przy S16.
Co do drugiego pytania: tak, ale był to tylko krótki odsłuch. Efekty były jednakże bardzo dobre. Słychać, że DT150 lubują się z takimi sygnaturami.
Dziękuję za odpowiedź.
Wracając do naszej rozmowy odbytej na marginesie recenzji k501, dodam, że bardzo doceniam to, w jaki sposób prowadzi Pan swój blog. Uważam (i mówię to całkiem serio), że ma on potencjał (a może inaczej – w Panu drzemie potencjał), by był on najlepszym (tzn. najbardziej wartościowym) w Polsce. Z drugiej strony mam świadomość, że w tym przypadku trudno mówić o zawodowym charakterze takiej działalności. Żeby recenzować, trzeba mieć co recenzować, a w Polsce mamy do czynienia nade wszystko ze sprzedawcami, a nie z producentami sprzętu audio. Tym pierwszym (drugiem zresztą też) zależy tylko na sprzedaży; produkt na zostać zaprezentowany, to ma być reklama, a nie próba rzetelnej jego oceny. Na tym rynku (słuchawki i sprzęt towarzyszący) istnieje naprawdę niewiele przykładów powiedzmy uczciwej wyceny. Wiem z doświadczenia (mój znajomy jest znanym recenzentem sprzętu audio), że dystrybutor najchętniej podsyła na testy sprzęty, na których ma największą marżę (wczoraj byłem na odsłuchu m.in. audeze-x i hifimanów he-6. pomijam fakt, że sprzedawca był nieprzyjemnym typem i co chwila mówił mi, żebym się decydował, bo w przyszłym tygodniu już może nie być tych słuchawek, taki to chodliwy towar ,podobnie na moje zapytanie o audeze 2 odpowiedział, że ciągłe braki i miesiąc trzeba na nie czekać, taki to chodliwy towar, tak jakbym był jakimś debilem i faktycznie uwierzył w to, że w Polsce co piąta osoba kupuje co miesiąc słuchawki za ponad 6 tyś zł i powiedział mi, że sprzedaż beyerdynamików odbywa się tylko na zamówienie, bo marża jest prawie żadna i nie opłaca się w ogóle sprzedaż tych słuchawek; pomijam też to, że Pan się bardzo zezłościł, gdy mu szczerze powiedziałem, że to co usłyszałem w danym torze na tych audeze i he-6 nie zrobiło na mnie dużego wrażenia). Zdaję sobie sprawy, że dystrybutorzy i recenzenci to grupa wzajemnej adoracji i wtedy ich współpraca wypada najlepiej (vide przykład Pacuły).
Nie mniej życzę powodzenia, myślę, że z czasem strona będzie zyskiwać coraz więcej. Proszę pomyśleć też o tzw. wideorecenzjach. Wiem, że trzeba na to sporo czasu itd., ale jest to forma, która daje bardzo dobre efekty, kiedy posiada się umiejętność posługiwania się nią.
Bardzo dziękuję za miłe i budujące słowa. Pozostaje mi więc starać się, aby poziom publikacji, merytoryki i języka nie uległ zmianie na gorsze :).
Jak słusznie Pan opisał, ogromna większość zainteresowana jest nie recenzją, a zwykłą reklamą i pazernością na zysk. Takie podmioty bardzo często po zapoznaniu się z faktem, że nie mają wpływu na wynik recenzji, nawet nie odpisują w korespondencji mailem odmownym, tylko po prostu urywają kontakt. Przynajmniej jest wtedy oczywistym jakie były motywy działania stojące na pierwszym miejscu.
Niewiele sklepów godzi się więc ostatecznie na współpracę na zasadzie fair play i z poszanowaniem czy to inteligencji czytających, czy też tak banalnej, ale jakże ważnej rzeczy, jak sumienia recenzującego. Staram się co prawda przez grzeczność nie oceniać innych osób zajmujących się również recenzowaniem sprzętu, może nawet bardziej zawodowo niż ja, gdyż u mnie jest to wciąż „zdrowe” hobby, ale akurat czyste sumienie i możliwość spokojnego podpisania się imieniem i nazwiskiem pod wydaną opinią są rzeczami bardzo ważnymi. Dlatego też jeśli już coś polecam, to staram się traktować ten sprzęt jako coś, co sam bym kupił i używał. Nie lubię pogoni za brzmieniem bez względu na cenę, a takie, przy którym nawet w świetle pewnych kompromisów opłacalność stoi na jak najwyższym poziomie.
Napisał Pan niestety brutalną prawdę – to czasami jest faktycznie kształt koła wzajemnej adoracji. Dlatego też rozmyślając nad podstawami egzystencji między młotem a kowadłem w materii audio doszedłem do wniosku, że najskuteczniejszą strategią będzie przyjęcie statusu quo i danie możliwości tak użytkownikom do poznania jak – na moje własne uszy – gra dany sprzęt, a także zleceniodawcom wycofania się z publikacji negatywnej, która godziłaby w ich interesy. „Albo piszemy prawdę, albo wcale”. Myślę to dosyć uczciwe, choć w ten sposób zablokowałem sobie możliwość recenzowania absolutnie wszystkiego.
Dziękuję za życzenia i pomysł. Jeśli w pewnym momencie będzie szansa na skuteczne uzupełnienie recenzji o takie materiały, na pewno rozważę :).
Pozdrawiam.
Witam Panie Jakubie. Mam pytanie, czy miał Pan przyjemność słuchać na Aune S16 słuchawek Sennheiser HD 800S? Wspominał Pan w recenzji o braku korekcji średnicy w podstawowych HD 800. Podobno średnica w modelu „S” zachowuje się ciut lepiej pod tym względem, dlatego zastanawia mnie czy w związku z tym Aune S16 byłoby dobrym partnerem dla nowego modelu Sennheisera. Pozdrawiam.
Witam Panie Dawidzie,
Tak, ale tylko z edycją 2016 i tam faktycznie całość wypadała całkiem dobrze na moje uszy. W przypadku starszej wersji miałbym już trochę więcej wątpliwości, jako że ma ona bardziej zaznaczone skraje pasma i mniejszy fokus na średnicy. Co prawda 800S i tak lepiej by sobie wtedy poradziły, ale nadal jest to w dużej mierze ten sam fundament dźwiękowy, któremu nowsza edycja czyni po prostu bardziej słyszalny ukłon.
Tak gwoli ciekawości, paradoksalnie nadal nieco wyżej cenię sobie starszy model Sennheisera (scena, otwartość, detal), mimo teoretycznie większych problemów synergicznych.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Niedługo będę miał okazję przetestować to zestawienie, jestem ciekawy, czy HD800S wypadną w połączeniu z Aune lepiej niż AKG K812.
Ciekaw jestem nowego Schiit Jotunheim, jak wypada do S16. Można spodziewać się recenzji powyższego?
Obawiam się, że będzie bardzo ciężko. Ten konkretny producent niespecjalnie jest zainteresowany rynkiem europejskim.
Dobrze by było zobaczyć tu recenzję, w bezpośrednim starciu z S16. Czytam wszystkie recki i już, jak by to powiedzieć, czuję Pańskie odczucia. Więc łatwiej mi się poruszać po Pańskich recenzjach.
Wersja z DAC $500, pełny balans, mocy dość dla większości planarów a przy tym taniej od i tak bardzo opłacalnego S16, a przy tym gabaryt biurko-przyjazny. Patrzac na zdjęcia, to trochę wygląda jak Modi I Magni razy dwa, w jednej obudowie z zasilaniem. Może być hit lub kit, jeśli to pierwsze, to trochę zmieni rynek.
Z innej beczki, skoro już piszę, czy miał Pan styczność z Audio-GD? Mam NFB 5.32, 2x WM8741, wymieniony kontroler USB na 32DSD i lepszy zegar, pędzi ta integra HE-500 zacnie. Zastanawiam się, po jakim urządzeniu mógł bym się spodziewać ulepszenia. Czy S16 było by godnym następcą, czy to bardziej skok w bok niż klasa wyżej.
Dobrze byłoby zobaczyć także i inne, mam tego doskonałą świadomość. Wola osoby recenzującej to jednak jedno, a realne możliwości przeprowadzenia recenzji to niestety co innego. Ponieważ jestem blogerem niezależnym, są one w tym względzie dodatkowo uszczuplane.
Tak i przyznam że sprzęt mnie nie porwał, zwłaszcza pod względem jakości wykonania i elektroniki znajdującej się w środku. Sprzęt zmodyfikowany niestety z wielu powodów nie leży w kręgu moich zainteresowań i tyczy się to zarówno źródłowego, jak i słuchawek. Modyfikacje czynią też niemożliwym akuratne odniesienie się do jakichkolwiek porównań.
Sprzęt nie jest zmodyfikowany, zwyczajnie kontroler USB wymieniony na nowszy model, co by sterowniki w nowym systemie go widziały. Jest to aktualizacja oficjalna i w wersji z lepszym kryształem, nic ponad to. Co do jakości wykonania, przyznaję, że nie jest to sprzęt urokliwy, choć nie mam problemu z jego „profesjonalną” aparycją. Na elektronice się nie znam, ale wiele źródeł wskazuje, że ta firma bardzo dobrze wie co robi i implementację ma na najwyższym poziomie. Jednak internet zawsze wiele ma do powiedzenie, co nie znaczy że warto sobie to do głowy ładować.
Dlatego Pana pytam. Ciekaw zwyczajnie jestem, który z polecanych przez Pana modeli, mógł bym rozpatrywać jako ulepszenie, pod kątem „klasy” dźwięku oczywiście. Wizualne wrażenia estetyczne nie są moim priorytetem. Skoro Pan słuchał powyższego modelu, tym bardziej interesuje mnie Pańska opinia.
Jestem mocno zainteresowany S16, no i ostatnio nowym Schiit-em, jako że ten drugi nie istnieje narazie w polskiej ofercie, skłaniam się ku pierwszemu. Pytanie czy jest większy sens na wydanie 2800zł z mojej pozycji, czy szukając ulepszenia, powinienem zainteresować się jeszcze wyższym przedziałem cenowym.
Czy można się spodziewać w najbliższym czasie jakichkolwiek sugestii co do Aune S6? Model S16 został wycofany ze sprzedaży, teoretycznie S6 elektronicznie jest identyczny – ale to nie musi być jednoznaczne z identycznym brzmieniem… Wciąż nie zdecydowałem się na zakup nowego DAC i przykro by było się dowiedzieć, że przespałem okazję na zakup S16, jeśli model S6 okaże się z jakiegoś powodu mniej udany.
Do końca pierwszego kwartału tego roku recenzja S6 powinna się pojawić na blogu. Nie sądzę jednak aby okazał się mniej udany od S16, bo poprawili jakby nie patrzeć sporo rzeczy w nowej odsłonie.
To fantastyczne wieści, dziękuję bardzo! W takim razie chyba nie będę czekał na pojawienie się recenzji, sugestia od tak uznanego testera jest wystarczająco mocnym argumentem „za”.
Znamienne, że to już drugie źródło niezależnych testów w Polsce, które mogę z czystym sumieniem polecać kolegom z innych krajów (przy całej ułomności google translate). A firma Aune powinna z Panem nawiązać stałą współpracę i podsyłać prototypy do oceny i poprawek 🙂 .
Proszę uprzejmie Panie Marku i dziękuję za ciepłe słowa oraz chęć polecenia dalej. Mimo to jednak radziłbym jeszcze troszkę poczekać – za S6 odpowiada nieco inny team z tego co mi wiadomo, ten sam który projektował modele B1 i X1S. O ile więc daje to dużą pewność co do tego, że zmiany idą najpewniej w dobrym kierunku, to warto byłoby go mimo wszystko poznać. Tu też kłania się kwestia tego jakie słuchawki Pan posiada.
Aktualnie jest tak, że mam cały styczeń zabookowany recenzjami. Dochodzi mi również sporo z pracy zawodowej (grafika), co dodatkowo komplikuje możliwość przyjęcia większej liczby sprzętu. Niemniej zabiegam aktualnie o sztukę testową S6 nawet na krótkie odsłuchy, aby móc wstępnie zorientować się w jej możliwościach i polecać/odradzać jej odsłuch względem S16 zanim ukaże się pełnowymiarowa recenzja. Była jak na razie okazja na przetestowanie prototypów, ale że i tak miały zajść tam pewne zmiany, uznałem że poczekam już na finalny produkt, taki który ja czy Pan będziemy w stanie dostać normalnie w sklepie. Do lutego sprawa powinna się myślę wyklarować.
Z Aune bezpośrednio nie współpracuję, ale jestem akurat w kontakcie z dystrybutorem, który czasami wyraża chęć podesłania sprzętu w celach weryfikacyjnych i pomiarowych. Teraz mają wprowadzać jakieś głośniki i słuchawki dokanałowe oferowane pod swoim brandem, ale tu także wszyscy czekają na pierwsze sample.
Dziękuję za doprecyzowanie – oczywiście, nie śpieszy mi się. Słuchawki to DT-880 600 Ohm; docelowo kupię jeszcze jakieś z wyższej półki, bardziej wymagające co do źródła. Aune S6 ma być uniwersalnym źródłem dźwięku – z jedną parą RCA wychodzącą na wzmacniacz głośników Tannoy MX-2, drugą na Soloista Mk2; zintegrowany wzmacniacz słuchawkowy raczej jako opcja, niż podstawowe wymaganie. Jako uniwersalne źródło dźwięku – do gier, oglądania filmów, na co dzień muzyka rockowa i metal na zmianę z klimatami Wardruny, dla relaksu muzyka folkowa (celtycka) lub koncerty Loreeny McKennitt.
Wiem, groch z kapustą.