W przypadku słuchawek przejawiam typową cechę statystycznego Polaka – tendencję do kombinowania. O ile jednak jest to cecha na ogół postrzegana negatywnie, tak w przypadku sprzętu słuchawkowego świadczy o wiedzy oraz zaradności. Mając przed sobą bowiem słuchawki, w których czegoś nam brakuje, ułamków, detali, subtelności, najczęściej stwierdza się, że jest „całkiem całkiem, ale mimo wszystko coś nie pasuje i to jeszcze nie jest to”. I model ten ląduje na portalu aukcyjnym, a poszukiwania trwają mozolnie dalej – być może zupełnie niepotrzebnie, gdyż chwila przemyślenia i małe modyfikacje zrobiłyby cuda. Jednym z takich modeli, które można w bardzo prosty sposób zmodyfikować, jest recenzowany wcześniej AKG Q701.
Ogólnie cały dramat tych słuchawek leży nie w ich specyficznej, jasnej i przestrzennej naturze, a użytkownikach, którzy albo oceniają je wprost z pudełka, albo stawiają przed nimi zupełnie inne wymagania, niż do których zostały one stworzone, albo po prostu nie doceniają ich potencjału i nie dostrzegają żadnego pola manewru ku dostosowaniu ich podle własnego gustu i sprzętu. Q701 są słuchawkami na tym polu o tyle szczególnymi, że stawiane są w jednym rzędzie z K501, K601 i wszelkimi powstałymi do tej pory wariantami ich samych: K701, K702, K702 65th Anniversary edition i najnowszymi K712 PRO. Między tymi słuchawkami zachodzą bardzo subtelne zmiany, za które czasami trzeba niestety na żądanie producenta sporo zapłacić. Źródłem tychże zmian są przede wszystkim pady, ale wpływ na finalny kształt brzmienia na zasadzie swoistej kropki nad i mają dwa inne elementy: przewód sygnałowy oraz wkładki akustyczne, pełniące jednocześnie rolę zabezpieczenia membrany przetwornika przed kurzem i brudem. I właśnie na tych dwóch elementach się zamierzam skupić.
Przewód sygnałowy
Kabel to nie tylko typ, długość i kolor, ale też wszystko to, czego nie widać – czystość miedzi użytej do produkcji, sposób lutowania, dobre wtyki, odpowiedni przekrój i w efekcie naturalnie parametry elektryczne, które sumarycznie mają wpływ na charakterystykę transportu sygnału do słuchawek. Oczywiście kable same nie grają i nie słucha się ich, ale mają w różnym stopniu wpływ na wiele subtelności obserwowanych później w słuchawkach (przy założeniu, że nie są one spowodowane autosugestią) i dlatego upraszcza się nomenklaturę mówiąc, że jednak dany kabel „gra” w taki czy inny sposób.
W modelu Q701 AKG zastosowało wymienne okablowanie bazujące na rozwiązaniach z modelu K702 i innych z przeznaczeniem studyjnym – wtyki miniXLR oraz przewody EK-300 oraz EK-500. Dostępne są również w innych modelach spiralne EK-500 S. Przewody te użytkowo są dobre, ale w przypadku Q701, a nawet i znacznie tańszych K240 MKII, mimo wszystko potrafią być pewnym limiterem. Profit z egzystencji wtyku miniXLR jest tu niepodważalny – ułatwia wymianę okablowania o lata świetlne.
Efekty wymiany mogą być różne i nie do końca pożądane, jeśli wybierzemy przewód nieprawidłowo. Dawniej testowałem różne konstrukcje wytwarzane przez osoby trzecie, ale ostatecznie problemem pozostawało to, że efekty trzeba było przewidywać w ciemno, albo – już bardziej przyziemnie patrząc na sprawę – zderzałem się z notorycznym brakiem kontaktu lub miesiącami trwającym oczekiwaniem na wykonanie zlecenia. Dlatego zajmuję się od pewnego czasu własnym okablowaniem m.in. właśnie pod te serie słuchawek, dzięki czemu mogę samodzielnie wykorzystywać wiedzę i doświadczenie na polu akustyki i synergii w doborze odpowiednio grających przewodników i wyciągania ze słuchawek tego, czego faktycznie oczekuję i co moim zdaniem jest dla nich najlepsze. Kwintesencją tego była chociażby seria kabli AC2:
Niemniej nie mam na myśli zachwalania wyłącznie własnych kabli, ponieważ w audio niejedno jest rozwiązanie danego problemu i jeśli coś z czymś się bardzo dobrze komponuje, spokojnie będzie można znaleźć przynajmniej kilka alternatyw z identycznymi lub przynajmniej podobnymi efektami końcowymi. Jak łatwo się jednak domyślić, użytkuję swoje własne AKG z kablami własnej produkcji.
Jakich zmian się spodziewać?
Różnych w zależności od tego na jaki kabel się zdecydujemy, ale w przypadku AC2 i AC2 PRO efekty są nastawione na:
- oczyszczenie sygnału dźwiękowego,
- stonowanie trochę sopranu, co jest kluczowe właśnie w Q701 i klasycznych K7,
- zwiększenie głębi sceny.
Efekty są porównywalne z kablami na miedzi OCC 7n, choć byłem w stanie stworzyć kabel na bazie tego przewodnika grający jak podniesiona do kwadratu wersja fabrycznego okablowania – a więc czytelnie i profesjonalnie, detalicznie, bez efektu maskowania. Było to zupełnie przeciwne do tego, co uzyskiwałem z konstrukcjami konkurencyjnymi, ale też w pełni celowo. Zależnie bowiem, czy chcemy słuchawek używać w celach referencyjnych poprzez zachowanie ich oryginalnego strojenia i tylko wzmocnienia cech jakościowych, czy może odsłuchowo, aby grało to nam tak jak MY lubimy i uważamy.
Ponieważ Q701 wyposażone są w złącze mXLR, wymiana okablowania jest dziecinnie prosta i łatwa do skorygowania w przypadku pomyłki. Najlepiej jest po prostu sprawdzić samemu jak taki kabel wpływa na dźwięk. Nawet więc w przypadku bardzo wstrzemięźliwego podejścia do okablowania z perspektywy mitów i znikomego wpływu na brzmienie, nawet wypożyczenie takiego kabla od znajomego forumowicza może okazać się autentyczną rewelacją i skutkować złożeniem własnego zamówienia według potrzeb i budżetu.
Co koniecznie warto podkreślić, modyfikacja okablowania jest tu w pełni odwracalna – kable są wymienne i stosowanie zamienników nie wpływa na kondycję słuchawek lub gwarancję.
Wkładki akustyczne
Należy pamiętać, że kabel nigdy nie załatwi nam większych „błędów” tonalności. Słuchawki nadal będą grały tak jak grały, a efekty uzyskiwane poprzez wymianę okablowania to w dużej mierze kosmetyka. Twierdzenie że zmiana kabla równa się zastosowaniu equalizera to ogromny przesadyzm, choć można byłoby na upartego tak to odbierać, przy podkreśleniu malutkiej skali zmian. Wyczuwalnej, ale obiektywnie patrząc malutkiej. Wyraźnie większe zmiany można natomiast uzyskać poprzez zastosowanie lub wymianę wkładek akustycznych.
AKG zastosowało w tych słuchawkach dwa krążki z cienkiej gąbki z otworem w środku („O-ring”). Zabezpieczają one większą część przetwornika przed zabrudzeniami, choć słuchawki dynamiczne są i tak niezwykle odporne na te aspekty.
Na drodze prób i błędów udało mi się wytypować kilka materiałów, które reagują akustycznie:
– rzadka gąbka (na wzór oryginalnych O-ringów),
– grubsza i gęstsza gąbka (np. z pudełek po płytach głównych),
– flizelina (fizelina),
– gąbka z warstwą materiału (AKG Foam Net Pad).
Gąbkę proponowałbym sobie od razu odpuścić, bowiem po usunięciu fabrycznych jakość góry uległa polepszeniu. Tak samo można byłoby darować sobie grubszą i gęstszą gąbkę, jako materiał po prostu niepraktyczny – pod nausznicę nie wciśniemy wszystkiego. Skupić by się należało zatem przede wszystkim na Foam net padach i flizelinie, jako że oba dają najlepsze po prostu efekty.
To, co łączy oba wymienione materiały, to wpływanie na midbass, średnicę i górę, choć w różnym stopniu. Wkładki AKG bardziej spowalniają i ocieplają przekaz, podbijając przyjemnie środkowy bas, w efekcie czego słuchawki mają znacznie lepsze wybrzmiewanie i koloryt. Flizelina z kolei ma to do siebie, że najbardziej od wpływania na dolne i średnie zakresy potrafi wygładzić górę. Jest to więc sytuacja odwrotna do pierwszej, z naciskiem na drugi skraj i mniejszy na pozostałe aspekty.
Bazując więc na powyższej wiedzy, można w odpowiedni sposób dostroić sobie brzmienie swoich słuchawek w konkretnym kierunku, albo poprzez zastosowanie jednego z wymienionych materiałów, albo ich kombinacji, albo po prostu wielokrotności.
Warto również wiedzieć o jednej zasadniczej rzeczy. W przeciwieństwie do np. kolumn głośnikowych, gdzie za górne rejestry odpowiada wyspecjalizowany przetwornik, w słuchawkach stereo driver jest jednostką pełnozakresową. Za sprawą długich obserwacji i testów zauważyłem, że za wysokie tony odpowiada dokładny środek membrany, odkryty zupełnie w przypadku oryginalnych gąbkowych O-ringów. Zakres zmian dotyczących góry zatem możemy sobie regulować jeszcze bardziej poprzez wycinanie małych kółeczek ze środka kolejnych warstw wkładek akustycznych, albo pozostawianie ich jako całości. Jeśli zdecydujemy się na ten ostatni krok, należy liczyć się z tym, iż najwyższa góra zacznie być stopniowo odcinana, podczas gdy zdecydowanie nie ona jest tu problemem, a znajdujące się po drodze „szpilki” sprawiające wrażenie w wielu utworach przejaskrawienia.
1. AKG Foam Net Pad
Słuchawki po zastosowaniu rzeczonych Foam net padów, jak i w ogóle przy rozbiórce nausznic, wyglądają następująco:
Aby je zamontować, wystarczy „odkręcić” nausznice, które trzymane są przez cztery wypustki. Na zdjęciach są one doskonale widoczne, a ich kształt wskazuje wyraźnie w którą stronę należy je odkręcać. Płatek musi być umieszczony w zaznaczonym miejscu na środku muszli, opierając się na plastikowym stelażu chroniącym membranę przetwornika. I tu pojawia się mały zgrzyt – płatki są za duże. Można było zastosować mniejsze z K272 HD? Owszem, tyle że one były jeszcze mniejsze, niż trzeba było zamontować – brakowało dosłownie dwóch-trzech milimetrów do prawidłowej średnicy.
Najlepszą metodą skrojenia sobie zatem płatków na miarę, jest użycie np. szklanki, której średnicę otworu dopasujemy tak, by służyła za wzorzec średnicy docelowej na naszych słuchawkach. Następnie mocno dociskając szklanką płatek do jakiegoś drewnianego podłoża – np. deski do krojenia – wykrajamy dokładnie kształt owalny nożem tapicerskim. Efekty widać na zdjęciu – płatek idealnie mieści się w otworze docelowym. Trochę „nieelegancką” jego krawędź całkowicie zignorujmy – ani jej nie widać po zmontowaniu wszystkiego razem, ani też w niczym nie przeszkadza to podczas reprodukcji dźwięku.
Nausznice montujemy dokładnie w taki sam sposób w jaki je ściągaliśmy. Pamiętać należy, że grubsza strona każdej nausznicy powinna być skierowana do nas tak jak patrzymy na słuchawki tuż przed poprawnym ich założeniem na głowę. W orientacji pomagać będzie nam ślad czarnym markerem na talerzu nausznicy, który znajduje się tam w standardzie. Na zdjęciu powinien być bez problemu widoczny. Niska grubość będzie miała też pozytywny wpływ na ich finalną pojemność na nasze uszy, co w przypadku osób o odstającej tej części ciała jest to bardzo ważna informacja.
Co uzyskujemy (dla pojedynczej warstwy):
– mocniejszy bas z lepszym wybrzmiewaniem,
– przyjemne nasycenie w średnicy,
– gładką redukcję góry w całym zakresie.
Co tracimy:
– trochę szybkości,
– nieco neutralności średnicy,
– odcinamy najwyższą partię góry, która nie jest w tych słuchawkach problemem.
W przypadku zdecydowania się na wycięcie otworu środkowego (konwersja do O-ring):
– wygładzenie góry bez odcięcia najwyższych jej partii.
Osobiście rekomendowałbym więc konwersję wkładek do postaci O-ringów, ze względu na najlepsze efekty. Decyzję jednak pozostawiam własnym upodobaniom.
2. Flizelina
Drugim materiałem reagującym w sposób podobny do Foam net padów, ale tym razem z naciskiem na górę, są płatki flizeliny lub czegokolwiek o bardzo małej grubości i przeciętnej przepuszczalności, co pozwoli na jeszcze dodatkowe odjęcie góry bez wpływu na jej czystość. Największą wadą flizeliny jest trudność w jej montażu oraz obróbce, ponieważ materiał ten jest niesamowicie oporny na cięcie innymi rzeczami, jak ostre nożyczki oraz noże tapicerskiej, jak również lubi trzymać zmiętoloną formę jak zwykłe płótno, a co widać na poniższym zdjęciu w porównaniu do Foam padów:
Gra warta jest jednak świeczki, może nawet całego świecznika., flizelina ma bowiem wyjątkowe właściwości korekcyjne na Q701 – redukuje bowiem górę w sposób bardzo kontrolowany i przyjazny, przycierając wspomniane wcześniej „szpilki” bez wpływu na jakość (czystość) całego zakresu. Może być stosowana jako pojedyncza lub wielokrotna warstwa i z powodzeniem łączona z opisywanymi wyżej Foam net padami. Tu ponownie najlepsze efekty można uzyskać konwertując płatki do formy O-ringów, przez co uzyskujemy redukcję „szpilek” bez odcięcia najwyższej góry. Gorąco zalecane.
Co uzyskujemy (dla poczwórnej warstwy, już jako O-ring):
– mocniejszy bas z lepszym wybrzmiewaniem ale też nieco większą szybkością niż przy Net padach,
– również pewne przyjemne nasycenie w średnicy,
– wyraźnie korekcyjną redukcję góry w przypadku obu wybić w tym zakresie,
– brak odcięcia najwyższych partii góry.
Co tracimy:
– minimalnie na szybkości w miejscach korygowanych. Nic strasznego.
Rekomendowane konfiguracje
Kombinacji flizeliny i AKG foam net padów może być wiele i każda da inny efekt końcowy. Przykładowo:
1) 1x AKG foam net pad (O-ring)
Opisywany już wyżej scenariusz, ale wart powtórzenia i w tym akapicie. Generalnie najprostsza do wykonania modyfikacja, która podkreśla bas i tylko trochę redukuje górę. Polecić ją można wszystkim, których interesuje jedynie najdrobniejsza kosmetyka całości pasma, a brzmienie fabryczne poza basem niemal idealnie spełnia wymagania. Rezultaty:
– mocniejszy bas z lepszym wybrzmiewaniem,
– przyjemne nasycenie w średnicy kosztem jej neutralności (logiczne),
– góra z minimalnym wygładzeniem, wciąż precyzyjna i ostra,
– w efekcie pewne spowolnienie całościowe słuchawek.
2) 1x AKG foam net pad (O-ring) + 1x flizelina (O-ring)
Sprawdzona i dobra kombinacja, która jednocześnie podkreśla bas i również redukuje górę w obszarze podbić. Polecić ją można wszystkim, których interesuje obustronna korekcja wyciągająca z Q więcej muzykalności. Rezultaty:
– mocniejszy bas z lepszym wybrzmiewaniem,
– przyjemne nasycenie w średnicy kosztem jej neutralności (logiczne),
– góra z lepszym wygładzeniem, ale wciąż precyzyjna,
– w efekcie pewne spowolnienie całościowe słuchawek.
3) 1x AKG foam net pad (O-ring) + 1x AKG foam net pad (cały)
To połączenie polecałbym spróbować wszystkim posiadaczom jasnych i najlepiej szybkich torów, które poradzą sobie ze spowolnieniem i zamuleniem sposobu grania Q. Jest to dla słuchawek najbardziej inwazyjne połączenie, ale jednocześnie mogące się wielu osobom podobać. Rezultaty:
– podbity bas na całej swojej rozciągłości z największym naciskiem na środkowy,
– średnica zagęszczona i muzykalna,
– góra nieco przyciemniona i zredukowana w rozciągnięciu, stępiona na najwyższych zakresach, ale nadal słyszalna i co najważniejsze bezpieczna.
– troszkę spada w tym wszystkim stereofonia, ale przede wszystkim szybkość,
– na cieplejszych torach może spaść czytelność.
4) 4x flizelina (O-ring)
Moim zdaniem jedna z najbardziej elastycznych i wartych spróbowania implementacji. Opisywana również w akapicie wyżej konfiguracja jest stosowaną przeze mnie na dzień dzisiejszy na stałe. Słuchawki grają dzięki temu szybko i równo, jednocześnie z odpowiednim dla siebie basem i przyjemnością. W ten sposób są nie tylko najbardziej elastyczne, ale też najmniej „wadliwe” ze względu na zastosowanie modyfikacji bazujących na wkładkach akustycznych. Rezultaty:
– mocniejszy bas z lepszym wybrzmiewaniem i o większej szybkości niż przy Net padach,
– pewne nasycenie w średnicy kosztem jej neutralności (logiczne),
– góra z wyczuwalnym wygładzeniem, ale ze względu na wycięty środek nadal precyzyjna,
– brak odcięcia najwyższych partii góry,
– pewne spowolnienie i to tylko w ramach najbardziej korygowanych fragmentów.
Połączeń jest jak pisałem naturalnie więcej, powyżej znajdują się głównie te, które zwróciły moją uwagę. Śmiało można testować także i inne kombinacje oraz materiały akustyczne.
Co wybrać? Jak żyć?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi – wszystko zależy od upodobań, toru, materiału słuchanego oraz możliwości, jakie się posiada. W moim przypadku nie było ostatecznie najlepszej kombinacji, bowiem każda miała swoją rację bytu na jakimś konkretnym torze, ale ostatecznie i po dłuższym czasie stanęło na poczwórnym O-ringu flizelinowym, z którego jestem wyjątkowo zadowolony i zdziwiony, że z basem słuchawki w ogóle nie mają w tym ustawieniu problemów. Decyzję więc należy podjąć ponownie samemu, ale przetestować sugerowałbym najlepiej wszystkie kombinacje – wtedy odpowiedź znajdzie się sama.
Zresztą jak wykazał powyższy akapit słuchawki są bardzo elastyczne podczas modyfikowania i istnieje spora szansa na wprowadzenie takiej kosmetyki, żeby uzyskać bardzo dużą synergię z konkretnie posiadanym źródłem. Jest tu taka sama analogia jak w przypadku K550 – słuchawki mają w sobie potencjał i rezygnacja z chociażby spróbowania się nimi pobawić jest czystą głupotą i stratą czasu, pieniędzy oraz być może ogromnego zaskoczenia, jakie mogą modele z tej serii zafundować swojemu posiadaczowi. Dokładnie tak samo dzieje się z Q701.
Modyfikacja jest w pełni odwracalna – wystarczy odkręcić nausznice i umieścić na powrót fabryczne krążki gąbkowe. Stosowanie innych materiałów akustycznych nie wpływa na kondycję słuchawek, o ile nie są to materiały kruszące się i generujące brud samoistnie.
Modyfikacje wewnętrzne
Modyfikacje tego typu zostawiłem na koniec z tego względu, ze są już formą dosyć inwazyjną i nie powinno się ich stosować bez albo pewności siebie, albo wiedzy co, jak, gdzie i kiedy. Każdy więc powinien zdecydować się na ich zastosowanie samodzielnie, sam nie biorę najmniejszej odpowiedzialności za powstałe z tego tytułu szkody, jeśli wskazówki tu wymienione zostaną przeprowadzone nieprawidłowo.
Na poczet modyfikacji wewnętrznych zaliczyłbym następujące:
– wymianę wkładek akustycznych pod sitkami,
– odblokowanie portów bass reflex na koszu przetwornika,
– wymianę wewnętrznego okablowania (interwiring),
– przeróbka słuchawek na sygnał BAL.
Od razu pragnę stwierdzić, że dwóch ostatnich czynności nie wykonywałem i nie zamierzam wykonywać, toteż nie jestem w stanie odpowiedzieć jakie konkretnie zmiany niesie ze sobą taka modyfikacja. Warto jednak wspomnieć, że taka opcja w ogóle istnieje, ale o ile interwiring jeszcze jest jakiś sens wymieniać, to przerabianie słuchawek na sygnał zbalansowany w przypadku Q701 mija się moim zdaniem totalnie z celem. Nie ma to wg mnie najmniejszego sensu, nie widzę potrzeby rezygnowania z mXLR w tym modelu. Do takich rzeczy lepiej już poszukać używanych K701, które to mają kabel niewymienny i mogą być do tego wyraźnie tańsze.
1) Wkładki pod sitkami z logiem Q
Jest to jeden z sekretów różnic Q701 ponad np. K701 czy też K702, które to grają od nich o kapkę chłodniej. Pod zakręcanymi sitkami kryje się bowiem miniaturowy Foam net pad, którego usunięcie zaowocuje nam dwiema zmianami:
– odjęciem odrobiny ciepłoty ze średnicy,
– powiększeniem się nieco stereofonii.
Zmiany nie są w swojej skali kolosalne, ale wyczuwalne na tyle, aby warto było się o nie pokusić.
Obecnie mam taką modyfikację wykonaną na stałe i rekomendowałbym łączyć ją z wybraną przez siebie konfiguracją wkładek znajdujących się po przeciwnej stronie – od ucha. Jak dostać się do małych foam padów wyjaśnię w poniższym akapicie, bowiem tam sitka i tak będziemy musieli odkręcić aby w ogóle móc rozebrać muszle.
2) Odblokowanie portów bass reflex
W zasadzie widziałem i czytałem o tej modyfikacji już wcześniej, ale byłem błędnie przekonany, że na Q701 nie jest możliwe jej zastosowanie, z czego sprawnie wyprowadził mnie w komentarzach Krizar (jeszcze raz dzięki). Dla niewtajemniczonych przypomnę w dużym skrócie, że chodzi o modyfikację polegającą na odblokowaniu zaślepionego portu bass reflexu znajdującego się z tyłu przetwornika. Odblokowanie następuje poprzez odklejenie okrągłego fragmentu przezroczystego, syntetycznego materiału, którego brak odsłoni tenże element (zaznaczony na poniższym zdjęciu kółkiem, można kliknąć aby powiększyć):
Portów takich znajduje się na grzbiecie przetwornika 3, ale środkowy jest generalnie jedynym, który nas interesuje. Równie interesującą rzeczą jest też fakt, że jakakolwiek opisywana w tym artykule modyfikacja nie wyklucza zastosowania również i bassport moda, z tym że tu już niestety nie da się nie zamoczyć nóg i konieczne będzie częściowe rozkręcenie słuchawek. Bardzo pomocne będą tu zapewne informacje wątków na head-fi TU, TU oraz zdjęcia użytkownika Krizar – TU. Poniżej zaś kilka zdjęć kluczowych etapów rozbierania prawego kanału:
Zaślepkę portu bass reflexu nakleiłem od spodu zatrzaskowego fragmentu muszli, a dokładniej widocznego na czwartym zdjęciu krzyżaka zabezpieczającego przewody. Dzięki temu nie będzie trzeba kombinować z szukaniem materiału zdatnego do ponownego jego zaklejenia. Skalę zmian można regulować poprzez częściowe zaklejanie otworu np. papierem samoprzylepnym, próbę odblokowania pozostałych dwóch szczelin bass reflex (niedostępne z zewnątrz, wymagane jest kompletne wyjęcie drivera) oraz częściową rezygnację z wkładek akustycznych opisywanych w pierwszej części niniejszego artykułu. Ruszania pozostałych portów zresztą i tak nie polecam – słuchawki mogą zacząć sprawiać wręcz ból ilością basu.
Podsumowując więc jak wygląda krok po kroku bassport mod:
1. Otwieramy kubki muszli tak jak pokazano na zdjęciach wyżej i materiałach w linkach, aby odkleić zaślepki portów.
2. Zaślepki odklejamy i zachowujemy aby móc wrócić na stock. Po operacji całość składamy razem tak jak było przed zabawą.
3. Odkręcamy nausznice i wyciągamy standardowe krążki gąbkowe. Wybieramy którąś z modyfikacji wkładek opisanych w poprzednich akapitach.
4. W przypadku dokonania wyboru – umieszczamy przygotowane płatki w miejsce wyjętych fabrycznych krążków gąbkowych i zakręcamy nausznice na powrót pamiętając o prawidłowej orientacji wyprofilowania.
Gotowe.
Efekty po zastosowaniu obu modyfikacji jednocześnie
Moim zdaniem to, co wprowadza sobą bassport mod jest jedną stroną medalu, która faktycznie poprawia parę rzeczy w wyczuwalny sposób, ale jednocześnie niestety psuje parę pozostałych:
– pojawia się wyczuwalny niski bas, od ok. 100Hz w dół,
– zwiększa się ogólna czystość brzmienia, (tutaj warto zastanowić się od razu nad wymianą przewodu na lepszy, który również sporo w tej materii wniesie, zwłaszcza w ramach góry),
– minimalnie poprawia się również przestrzenność, a co wynika z powyższego,
– pozytywnie zmienia się parametr SPL, co wpływa wyraźnie na tolerancję na napęd.
Jednocześnie jednak:
– słabnie przyjemny środkowy bas (co jednak w wielu przypadkach może być działaniem pozytywnym zależnie od źródła),
– trochę słabnie niższa średnica, która nie jest już tak bezpośrednia (głównie na przewodach typu Canare / Sonolene. Na standardowym lub wyższej klasy przewodzie typu OCC problem jest zminimalizowany i tegoż bym tu polecał).
I dokładnie te dwie rzeczy mocno rekompensuje opisywana przeze mnie już własna modyfikacja, która w zależności od gustu i potrzeb owy środkowy bas podkreśla najmocniej oraz czyni średnicę nieco bardziej „misiowatą”, no i oczywiście rozwiązuje problem czasami szpilkowatej góry, jednocześnie lub z osobna. Wniosek płynie więc z tego bardzo prosty i powtarzając za tym co pisałem w komentarzach: największy sens mają obie modyfikacje (moja i z head-fi) zastosowane jednocześnie w odpowiednio pod siebie dobranej konfiguracji.
Przede wszystkim mój mod nie podnosił niskiego basu, zaczynał się dopiero od średniego, przez co można było mieć jeszcze pewne zastrzeżenia na upartego co do jego równości oraz domyślnej klarowności, której też w wyraźny sposób nie poprawiał. Sam bassport mod zaś kradnie nam nieco za dużo wspomnianego średniego basu (ze średnicą włącznie), ale podnosi ten niższy i zwiększa wymienioną wyżej klarowność brzmienia. Zastosowanie obu łączy zatem wszystkie ich zalety, jednocześnie negując wzajemnie wady.
Co wybrać? Jak żyć?
W beczce miodu jednak zawsze będzie ta przysłowiowa łyżka dziegciu. Ilość basu może okazać się na dłuższą metę zbyt duża. W moim przypadku początkowo bas wzbudził zachwyt, zresztą do tej pory uważam go za zakres na Q realizowany po prostu referencyjnie, nie mam do niego prawie żadnych uwag jeśli chodzi o jakość i rozdzielczość, aż słów czasem brakowało. Problem w tym jednak, że słuchawki w takiej konfiguracji są dla mnie – niezbyt specjalnego basoluba i tak samo jak dla Krizara – zbyt na dłuższą metę basowe i męczące podczas „gorszych” dni. Jednocześnie kontrastują bardzo mocno z pierwotną czułością i charakterystyką Q, dlatego nie mogłyby pełnić regularnej roli w testach odsłuchowych i konfrontacyjnych w obrębie recenzji publikowanych na Audiofanatyku. A przypomnę, że to jeden z głównych powodów, dla których je trzymam. Jednak ja to ja, więc niekoniecznie moja decyzja musi być tożsama z wyborem po Waszej stronie.
W przypadku wkładek za czarnymi sitkami takich dylematów już na szczęście nie było. Zmiany moim zdaniem – fana przypomnę dźwięku rozsądnie przestrzennego – jest to coś pozytywnego i ładnie korelującego z ogólnym charakterem tych słuchawek, przypominającym mi K702. Tu można spróbować szczęścia już bez ingerencji w środki muszli, więc tym bardziej zachęcam do zabawy.
Obie modyfikacje są odwracalne. Wystarczy odkręcić sitka i umieścić płatki na powrót pod nimi. Porty zaś można spokojnie zakleić, jeśli zachowało się oryginalne zaślepki. Wymaga to jednak ponownego rozebrania słuchawek.
Brzmienie a wygoda
Co prawda akapit ten, kończący już w zasadzie artykuł, średnio jest związany z modyfikacją brzmienia, ale mimo to warto wspomnieć o jednym aspekcie – zależności między wygodą a brzmieniem słuchawek. Teoretycznie jedno i drugie nie ma ze sobą nic wspólnego, w praktyce jednak jeśli słuchawki są niewygodne, trudno jest czerpać przyjemność z faktu obcowania z nimi na głowie. W przypadku Q701, ale też i pierwotnych K701, AKG wpadło na „genialny inaczej” pomysł zastosowania opasek z wypustkami, których wcześniej w przypadku K601 nie stosowano. Ponieważ opaska jest ściągana w dół przez system gumek, wypustki te potrafią po pewnym czasie sprawiać ucisk, a w konsekwencji ból. Wiele zależy od ich poprawnego ułożenia na głowie, ale co w sytuacji gdy słuchawki bardzo często zakładamy i ściągamy? Za każdym razem mamy wtedy sobie je dopasowywać? Jest to trochę irytująca sprawa, dlatego też postanowiłem od razu uzupełnić wpis o jedną, banalną i jednocześnie wysoce przydatną modyfikację dla osób o dużych głowach – blokującą się opaskę.
Istota tej modyfikacji to zachowanie możliwości automatycznej samoregulacji opaski, ale w momencie maksymalnego jej wychylenia stworzenie takiego oporu, żeby w zadanej tak pozycji została. W ten sposób słuchawki zwiększają swoją pojemność, ale siła działająca na szczyt naszej głowy jest minimalna. Profitem jest więc większa wygoda i faktycznie w takim przypadku znacznie wydłuża się czas odsłuchu bez uczucia dyskomfortu.
No dobrze, w czym więc rzecz? Co to za kunsztowny fortel? Okazuje się że banalny – samoprzylepny filc, odpowiednio docięty i skrupulatnie ukryty.
Jak widać opaska bez problemu blokuje się w pozycji maksymalnej. Kawałek filcu jest widoczny po odczepieniu jednej strony bloczka z pręta pałąka, a sama modyfikacja nie wymaga czynienia tego po każdej z nich. Po założeniu słuchawek wystarczy więc opaskę oburącz podciągnąć sobie do pozycji maksymalnej na głowie i cieszyć się maksymalną wygodą, o ile oczywiście w takim ustawieniu słuchawki nie będą na naszą głowę zbyt pojemne.
Z perspektywy brzmienia nie wprowadza to żadnych konsekwencji, ale ułatwić może nam częste zakładanie i ściąganie słuchawek w trakcie testów wkładek akustycznych. Modyfikacja jest w dużej mierze odwracalna (najwyżej mogą zostać resztki filcu po odklejeniu), zaś z zewnątrz – prócz lekkiego odchodzenia od drutu pałąka – niewidoczna.
Podsumowanie
Słuchawki wbrew pozorom nie muszą być takie, jakimi je nabyliśmy. Artykuł ten pokazuje jak bardzo można zmienić ich pierwotny obraz, dostosować pod siebie, swoje preferencje, swój tor. Można zarówno zrobić z nich słuchawki o jasnej, ale bardziej neutralnej barwie, bardziej przestrzenne, bardziej ocieplone, czasami wręcz zamulone, ostatecznie przemienić je w dosłownie basowe potwory. Mają w sobie tyle różnych twarzy, że sprzedawać je w przypadku niezadowolenia bez poznania wszystkich jest nieomal ciężkim grzechem, ostatecznością. Znam osobiście przypadki osób, które po różnych decyzjach zakupowych i wcześniejszej sprzedaży tych słuchawek po prostu do nich wracały. Takie sytuacje nie zdarzają się bez powodu i warto zadać sobie pytanie – dlaczego. Może właśnie dlatego?