Ten player wzbudza naprawdę wiele kontrowersji. Głównie dlatego że jest tani i jednocześnie posiada logo firmy która kojarzy się z wysoką ceną jak również jakością wykonania oraz dźwięku, a tej wielu z trudem się może ponoć doszukać. Przyznam się bez bicia że jestem naprawdę wielkim fanem iRivera i jako że przymierzałem się do kolejnego produktu tej firmy, opinie dochodzące z sieci nie napawały mnie optymizmem. Jak to więc z nim jest? Jest aż tak mocny żal że nie da się słuchać, czy też może są to przeklepane w ciemno (sponsorowane?) opinie lub przesadne opinie purystów ze „zbyt czułym” uchem bądź specyficznym gustem? Aby to stwierdzić na 100% doszedłem do typowego dla mnie wniosku: „jak człowiek sam nie sprawdzi to ni cholery się nie dowie”…

Wbrew pozorom nie jest to kolejna kompletna recenzja tego sprzętu z wybałuszoną specyfikacją na pierwszej stronie – tego typu publikacje można spokojnie znaleźć w internecie jak również w opiniach klientów sklepów internetowych, nie mylcie też tego ze ślepym rantem na jego temat który nie niesie ze sobą nic prócz krytyki. To co mnie interesuje i czym jednocześnie chciałbym się z Wami podzielić to kwestie najbardziej kontrowersyjne dotyczące tego playera: a więc funkcjonalność, ergonomia i co najważniejsze – jakość dźwięku, dodatkowo porównanej do nie byle czego. Po prostu jest to stwierdzenie jak player sprawuje się na co dzień – głównie pod kątem wad.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Pudełko
Z pudełkiem moja główna uwaga jest taka że ktoś zaprojektował je bezmyślnie. Player jest faktycznie ładnie wyeksponowany a od ścianek wgłębienia w jakim się znajduje oddzielają go zabezpieczające podkładki. Ale co mi po tym skoro znajduje się niczym nie osłonięty od strony wyświetlacza? Właściwie przez pudełko można sobie wciskać wszystkie przednie przyciski! To też jest odpowiedzią na „awaryjność” tych playerów – wiele z nich obrywa po prostu w transporcie i nie jest to, wina wykonania samego urządzenia.

 

Zawartość pudełka
No nic, otwieram pudełko a tam.. faktycznie: „nic”. Brakuje kabla line-in (choć to w zasadzie no problemo – można spokojnie dokupić), pokrowca (tu już jest problem), nawet zwykłej smyczki (a tu z kolei o wiele mniejszy), nie mówiąc o drukowanym manualu (jest tylko skąpy Quick Setup Guide, ale można dossać manual PL ze strony iriver.pl w pdf-ie). To co mnie za to przywitało to iście „nieiriverowe” słuchawki, kabel USB, jakieś świstki gwarancyjne oraz płytka miniCD z softem. Słuchawki okazały się inne niż te które do tej pory w tych modelach widziałem.. przypominają krzyżówkę Sennów MX450 (głównie siatki) z jakimiś „patyczakowatymi” EP-kami od CT z ich najtańszych modeli – słowem, dostałem słuchawki od Lplayera… Dźwięk jednak był w zasadzie gorszy od MX400 (które nota bene widziałem ostatnio jako standard w Vedii V39) i używanie ich z E100 nie było i nie jest dobrym pomysłem, a tymbardziej recenzowanie tego playera na ich podstawie (a takie rzeczy też się zdarzały).
Skrajnie dobił mnie za to „pan kabelek”.. jeśli czytaliście recenzje na sieci to zapewne wiecie że chodzi o ściągacz do kabli. Zdejmując go czułem się jakbym siedział w różowej koszulce „Hello Kitty!”, a przynajmniej że tak sobie mnie dzisiaj wyobraża iRiver jako defaultowego usera. Widocznie ktoś uznał że średnia wieku poważnego odbiorcy playerów tego producenta powędrowała mooooocno w dół. 5 lat temu było to, delikatnie mówiąc, nie do pomyślenia. Ale cóż się na to poradzi?…

To jednak nie koniec ciekawostek. Okazało się że kabel USB – miniUSB nie jest do końca sprawny. O ile da się przez niego ładować odtwarzacz, o tyle wymiana danych z komputerem jest niemożliwa lub w ostateczności skrajnie problematyczna. Wymiana kabla na inny zaowocowała cudownym rozwiązaniem problemu, który iRiver w polskim manualu (elektronicznym ściąganym z sieci) odradza. Dodam że nie tylko ja miałem taki zgrzyt, np. na forach można również przeczytać już na głównej stronie działu z iR o podobnym przypadku w którym również pomogła wymiana kabla.

Dlaczego jest tak słabe wyposażenie? Cóż, odpowiedzi są dwie: przede wszystkim CENA.. dzięki temu cena jest niższa i co za tym idzie – player bardziej konkurencyjny wśród niebyt zamożnych userów. Po drugie: zwykłemu użytkownikowi nie są potrzebne tego typu rzeczy.. ciekawe tylko czemu to się tyczy i pokrowców i smyczek? No właśnie.. o ile brak kabla line-in jeszcze zrozumiem, to już brak pokrowca przychodzi mi z trudem pojąć. Zamiast tego mam dwóch skrajnie zbędnych i w moim mniemaniu niepoważnych „panów kabelków” .. choć pan kabelek się w zasadzie przydał w jednym – w zawiązaniu nadmiaru kabla od K518.
Tak czy siak ewidentnie widać że iR ostro celuje swoim E100 w rynek masowy…

 

Budowa i ergonomia
Tutaj wiele osób ma wielkie zastrzeżenia do intuicyjności playera w niektórych momentach oraz przycisków D-click. Faktycznie jest w tym sporo racji – uwagi dot. przede wszystkim przeskakiwania między utworami na zasadzie góra-dół a nie lewo-prawo jak to zazwyczaj powinno być. Tu ujawnia się jednak fakt że to sam iR wpuścił się w maliny z nawigacją i to co zrobili było jedynym słusznym wyjściem. Zauważcie że nawigacja opiera się na zasadzie kolejnych ekranów gdzie lewo to back a prawo to next, zawsze jest to zachowywane i buduje warstwę schematu nawigacji podstawowej wyglądającej finalnie jak domino. Obsługa utworów, oparta na ogólnym standardzie, staje więc w opozycji do niej, a że jest ona mniej priorytetowa – została wrzucona na oś pionową zamiast poziomej. Co tyczy się samych klawiszy – ich responsywność jednak pozostawia nieco do życzenia a kolejne wersje f/w jeśli naprawiają ją to chyba tylko na zasadzie autosugestii właścicieli. Jako osoba o dużych palcach, tak samo jak wiele osób zwracam uwagę na nieco zbyt mały button OK, choć nie sprawia on że korzystanie z E100 jest w moim przypadku mocno utrudnione bądź niemożliwe. Po prostu czasem się „nie trafi”.

W kwestii budowy – to co mi naprawdę przeszkadza to plastik z jakiego jest zbudowana powłoka playera – jeszcze tak mocno podatnego na „palcowanko” sprzętu nie widziałem, ślady pozostają dosłownie wszędzie. W szczególności że nie ma się pokrowca ani znanej ze starych telefonów komórkowych silikonowej „prezerwatywy”. Najbardziej utrudniony jest więc w świetle powyższego transport playera i jego obsługa podczas „z marszu”. Źle wykonany i umieszczony uchwyt dla smyczy zwrócił moją uwagę, jako że powoduje przechył playera w jedną stronę. Nie polecam jednakże używania smyczki w ogóle.

Jak sam sobie radzę z transportem i obsługą E100? Cóż, kiedyś miałem mały pokrowiec na dokumenty – nie wiem jak go nazwać – powiedzmy „Side Backpack”. Mieścił nie tylko dokumenty ale miał też kieszonkę na rzepę dla telefonu komórkowego. Telefon wsadzało się od góry i „zakrywało” zaczepem. Nigdy z niego nie korzystałem, ale przy E100 nie miałem wyboru i okazało się to jednak strzałem w dziesiątkę. Wsadzony w nią E100 nie niszczy się a buttony navi są praktycznie pod palcem. Tak też bym proponował go przenosić, wiele osób również radzi aby dokupić „carrying case” od jakichś wąskich aparatów fotograficznych – również polecam, gdyż często wychodzi na to samo. Oryginalne pokrowce, o ile są dostępne, to jednak nie powszechnie w naszym kraju i to kolejny minus dla iR. Jeśli nie daje akcesoriów w standardzie to powinien przynajmniej zatroszczyć się o ich opcjonalne dokupienie.

A skoro już jestem przy buttonach navi i obsłudze w trasie – E100 ma zabezpieczenie przed okazjonalnym kliknięciem – po wygaszeniu ekranu trzeba wcisnąć dowolny button aby się włączył, dopiero potem klikając jeszcze raz player wykona żądaną operację. Nad irytacją tego rozwiązania wiszą chmury sporu – z jednej strony mnie to denerwowało, tak samo jak i część osób na necie, ale trzeba przyznać że i kilka razy się przydało, szczególnie podczas grzebania w pokrowcu w momencie gdy leciał ulubiony fragment np. 2h longplay’a.

 

Bateria
Odtwarzacz w trybie mp3 i okazjonalnym zmienianiem utworów trzyma obiecane 17h. Ładowanie odbywa się przez port usb i może być realizowane zarówno przez PC jak i np. ładowarkę usb  – takowe kosztują 15-20zł. Czas ładowania wynosi jakieś 2-2,5h. Wspomnę też od razu że przy pierwszym ładowaniu nie trzeba się martwić o formatowanie etc. Akumulatory Li-Poly nie muszą być poddawane tego typu czynnościom. Po naładowaniu odtwarzacz normalnie się włącza i jest gotowy do dalszej pracy.

 

Wyświetlacz
Przede wszystkim chcę zwrócić uwagę na to że jest wysunięty poza poziom obudowy. Dzięki temu jest bardziej podatny na uszkodzenia mechaniczne jak i zadrapania. Dookoła niego (jak i w zasadzie całego playera) jest wgłębienie w które bardzo łatwo wpada brud.

Brakuje mi w nim opcji znanych z poprzednich playerów iR: nie ma kontrastu, możliwości zmiany sposobu scrollingu nazwy utworu, nie ma pokazanego bitrate’u. Brak też opcji disp off między 10 sek a 1 min. Też to co potrafi razić to „klatkowanie” scrollingu jak i countera sekundowego oraz tylko trójstopniowy battery indicator – uważam że przy TFT powinno być to bardziej detaliczne.

Można za to wyregulować jasność (3 poziomy) oraz wspomniany wyżej disp off. Pomaga to zaoszczędzić sporo energii, w pomieszczeniach spokojnie można ustawić brightness na low, na powietrzu może się jednak okazać konieczny med lub high. Wystarcza to też szaremu userowi. Ja czuję delikatny niedosyt ale jakoś przeżyję..

 

Brzmienie

Przyznam że jest to cecha która wywołuje największą burzę a która najbardziej mnie interesowała w momencie kupowania E100 (stąd wyróżnienie na czerwono na tle pozostałych punktów artykułu). Nie jestem audiofilem ani jakimś profesjonalistą z branży audio, ale swój słuch mam i potrafię wyłapać różnice w brzmieniu i określić to co mi się podoba a co nie.

 

Sprzęt i materiały testowe
Do testów posłużyłem się X-Fi Xtreme Gamerem oraz głośnikami Logitech G51, czemu – o tym w procedurze testowej. Playerem porównawczym był uznawany za jeden z najlepszych pod kątem jakości dźwięku playerów przenośnych: iRiver iFP-895 512MB z firmware w wersji 1.85 UMS US. EQ naturalnie na Normal. Słuchawkami były trzy pary: dokanałowe Creative EP630 (brałem je ze względu że są wskazywane jako popular choice), KOSS UR40 (otwarte, w celu sprawdzania przestrzeni i separacji) oraz AKG K518 DJ, oba modele znane z poprzednich recenzji.

Sam E100 zaś dostał najnowszy firmware w wersji 1.16 (oryginalnie był 1.15). Testy były przeprowadzane na EQ Custom z podbitym o dwie kreski pasmem 50Hz jak również o jedną na pasmach 200Hz i 14kHz.

Muzyka na jakiej był sprawdzany player to łącznie ok. 15h zestaw utworów potentatów Ambientu, jak np. Carbon Based Liveforms, Maps and Diagrams, Mystical Sun (m.in. ich legendarny Waters of Life, będący tłem do trzeciej odsłony strony 2advanced.com Erica Jordana) czy Sounds from the Ground. Są to utwory operujące na barwie i przestrzeni, niekiedy na bardzo mocnym bassie (np. Terre Thaemlitz – Trucker), także stwarza to okazję do przetestowania większości pasma oraz czystości i separacji dźwięku. Na obu playerach znajdowały się te same utwory w tej samej kolejności. Dodatkowo pomogłem sobie albumem Hibernation – Some Things Never Change. Który już ledwo co mieścił się na 512 MB pamięci iFPka.

 

Procedura testowa
Testy odsłuchu były przeprowadzane kilkuetapowo:
1) najpierw na komputerze przez godzinę były porównywane ze sobą same słuchawki, aby wychwycić ich charakterystykę i subtelne cechy dźwięku,
2) następnie mając na uwadze jak zagrają każde z nich, były podłączane pod ten sam odtwarzacz,
3) kolejnym krokiem był odsłuch synchroniczny z drugim playerem aby wychwycić różnice w dźwięku samego układu w obrębie każdej pary słuchawek. Dźwięk był puszczony w odstępie ok. 5 sekund aby można było się spokojnie przełączyć w tym czasie między playerami i trafić w dokładnie ten sam fragment jednego utworu,
4) na koniec zostawiłem sobie najlepsze: skrajne zabawy Custom EQ z porównaniem do dźwięku z Gamera przepuszczonego przez suba od G51 na K518. Potem przesiadka z Gamera na iFP i powtórzenie testów,
5) sumowanie wrażeń i formułowanie wniosków (a więc czynność oczywista).

Dźwięk E100 jest standardowo taki jak można wyczytać na sieci: poprawny ale bez emocji. Oczywiście nie zadowalało mnie to i w kilka chwil dobrałem się do menu Setup Sound. Ustawienia Custom EQ obejmowały pasma 50Hz (+2 kreski) oraz 100Hz i 14kHz (+ jedna kreska na każdym), co w ostateczności dawało ustawienia 6 / 5 / 4 / 4 / 5. Do poziomu iFP oczywiście i tak nie udało mi się dojechać, ale mimo wszystko nagle dźwięk dostał „kopa” i zaczął się do niego zbliżać.

Na UR-kach po korekcjach dźwięk jest bardzo zbliżony między iFP-kiem a E100 jednak temu drugiemu nieco brakuje barwy, szczególnie w niższym środku pasma. Na DJ-kach jest podobnie z tym że jest to nieco mniejsze wrażenie ze względu na budowę zamkniętą i zakrywający to nieco bass… ale jest. Podejrzewam że bez dobrych słuchawek tego by się nawet nie wyczuło. Player gra nieco chłodno ale zbalansowanie – i chyba to powoduje że wiele osób go nie trawi, do tego teraz widzę jak na dłoni że większość recenzji jednak faktycznie była przeryskami albo testami na Flat EQ + stockówkach, co moim zdaniem jest raz że bezmyślne, dwa że bezcelowe, trzy że świadczące tylko o tym jak się podchodzi do testowanego sprzętu (w tym przypadku „a odklepię swoje i idę”).

Spotkałem się z opiniami że E100 mocno pomaga SRS – otóż mi nie pomógł.. choć działał prawidłowo. Dźwięk może i zaczynał brzmieć „z wigorem” ale kompletnie tracił swoje właściwości, jakbym słuchał stereo bez stereo. Próby konfiguracji tego efektu nie dały żadnego rezultatu bo albo osiągałem dźwięk bezpłciowy, albo mocno sztuczny.

Gdy doszedłem do punktu 4, po godzinie zabaw na różnych utworach (grupie nastawionych na przestrzeń, drugiej grupie która posiadała mocne i głębokie zejścia w bass, trzeciej – zbalansowanej) zatrzymałem się na dziwacznie wyglądających ustawieniach EQ: 5 / 0 / 4 / 0 / 0. Co się okazało, dźwięk na DJ-kach w praktyce był jeszcze lepszy niż na poprzednich ustawieniach, player swój dystans zmniejszył ponownie i to w stopniu tym razem znacznym. Prawdopodobnie są to najlepsze ustawienia pod te słuchawki i polecam sprawdzić je ich posiadaczom, jak również i każdemu chętnemu małych „igraszek” z dźwiękiem, choć jednak muszę zaznaczyć że reaguje on podczas strojenia EQ inaczej niż w iFP – zupełnie inaczej (in minus). Jest też jednocześnie wadą E100 że odtwarzacz wymusza customizowanie dźwięku praktycznie od samego początku obcowania z nim i próby podciągania go do żądanego poziomu.

Warto też nadmienić że głośność w iFP wynosiła podczas testów 10/40 i aby E100 miał ten sam poziom – musiał mieć 20/40. Wiadomo – słabsza moc.

Także reasumując – o ile jakość jest „gorsza” od iFP to tragedii definitywnie nie ma wbrew temu co się pisze. Player sparowany z dobrymi słuchawkami i podkręcony pod nie za pomocą EQ dostaje wyraźnie kopa i trzeba się miejscami przysłuchać chwilkę aby wyczuć (subtelne dla większości osób) różnice. Myślałem że bardzo się zawiodę a jednak wyszło że niepotrzebnie. iFP to iFP ale i przy E100 po kilku zabiegach i na odpowiednich słuchawkach można się cieszyć dźwiękiem, dlatego otrzymuje mocne 8/10.

 

Video, zdjęcia i inne…
Pomijam ponieważ na tym etapie nie są one utożsamiane w tym playerze jako „key features”, a przynajmniej nie według mnie. Nie wzbudzają też zbiorowego płaczu jak ma to miejsce z dźwiękiem.

 

Podsumowanie

Wbrew pozorom jest to całkiem sprawny i wszechstronny player, jednak posiadający pewne wady bądź niedopracowania w detalach – a one, zebrane razem, mogą momentami przeszkadzać. Duże braki w wyposażeniu nadrabia ceną i możliwościami, zaś pozornie kiepską jakość oferowanego dźwięku można mocno zacerować korekcjami i lepszymi słuchawkami. Ogólnie godny polecenia ale głównie fanom marki i posiadaczom dobrych słuchawek, którzy mają przede wszystkim cierpliwość aby go dostroić. Ponieważ sprzęt od ładnych paru lat nie jest już oferowany, pozwoliłem sobie darować szczegółowe podsumowania itp. Jeśli już gdzieś go możecie znaleźć to tylko na Allegro i jeśli już się Wam uda – porównajcie, czy przypadkiem zakup Sansy nie będzie i tak bardziej opłacalny.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *