W kwestii słuchawek średniej klasy, a więc do 500zł, jest dosyć sporo rozwiązań, można dostać m.in. CAL!, KOSSy Pro4AA Titanium, Sennheisery 555 (jak się uda to i 595), Grado SR60/80.. są też i modele AKG, K530 ale też będące od dłuższego czasu na rynku, można rzec – klasyczne – K141 i K142. Te drugie mają oznaczenie HD co oznacza jak każdy dobrze wie High Definition i w odróżnieniu od swoich odpowiedników bez tego znaczka, są przeznaczone głównie na rynek konsumencki.
Co to oznacza? Głównie pojedynczy i na stałe przytwierdzony kabel oraz tylko jeden typ earpadów – kwestia które rozwiązanie komu bardziej pasuje, bo oba modele i tak grają identycznie. W zasadzie niniejsza recenzja powstała rok temu, od tamtego czasu zmieniło się jednakże nieco aspektów związanych z ocenianiem słuchawek, dlatego całość doczekała się odświeżenia, uzupełnienia (chociażby o modyfikacje, których z tego co się orientuję nikt nie stosuje) a także nowych zdjęć.
Popularność i zakres modeli
Niestety ale modele słuchawek z serii K1xx nie jest zbyt popularne u nas w kraju, przede wszystkim zdominowanym przez polecane na prawo i lewo w niemal wszystkich zakresach cenowych produkty Sennheisera (pomijam tutaj fora świadomych użytkowników naturalnie). W zasadzie trudno się temu dziwić, ponieważ Senn przez wiele lat pracował sobie na wyrobienie marki rozpoznawalnej do tego stopnia, że wiele osób nie jest w stanie wymienić przynajmniej kilku innych producentów konkurencyjnych, lub ma skojarzenia z wysoką jakością dźwięku oscylujące właśnie wokół niemieckiego wytwórcy. Podejrzewam że powodem takiego stanu rzeczy jest nie tylko nieznajomość produktów, czy też producentów, ale też i cena, niedostatecznie zdaje się na pierwszy rzut oka pomniejszona w stosunku do droższych i większych modeli AKG. Aby kupujący mógł stwierdzić z całą pewnością, że te konkretne modele będą dla niego bardziej opłacalne, zamiast tego powie „a co mi tam, dołożę i mam dwusetkę, albo dam mniej i mam coś innego”. Rozpatrywanie jednak tych słuchawek jako mniejszych i gorszych wariantów K2xx jest błędne, mimo numeracji. K142 a K242 na ten przykład to słuchawki różniące się wieloma rzeczami, także brzmieniem, ale nawiązuje się tu relacja taka sama jak w przypadku np. K601 i K701 – gdzie pierwsze są uznawane za cieplejsze i bardziej „muzykalne” od tych drugich, mimo ogromnych wymagań co do toru i źródła. Nie inaczej sprawa ma się i w przypadku omawianych K142, dlatego jeśli chcecie postrzegać je jako ekonomiczną tańszą wersję K2xx, będzie to spore mijanie się z prawdą. To po prostu inna seria, mniejsze słuchawki innego typu i z innym brzmieniem, skierowane do innego odbiorcy ceniącego sobie inne rzeczy.
W zakresie rodziny K1xx można wyróżnić trzy główne linie tych słuchawek:
– półotwarte (K142),
– zamknięte (K172),
– warianty studyjne (K121 Studio, K141 MKII, K141 Studio etc.).
Tych ostatnich nie dość, że jest całkiem sporo, to mają naprawdę bogatą historię. Konstrukcja jaką tutaj będę opisywał, przeplata się z budową znaną z K2xx (np. unaocznioną na wielu elementach modelu K140 Cardan), występuje w modelach Monitor, Studio, czy też tanim studyjnym modelu K121. AKG, tak samo jak i inni producenci słuchawek, miesza ze sobą konkretne rozwiązania, splatając w obrębie danego modelu, a to właśnie K141 Studio stał się tym modelem, który wraz z K240 Studio spopularyzował Austriaków na scenie profesjonalnego sprzętu grającego.
Porównanie K121 Studio vs K141 MKII vs K142 HD
To co, sądząc przynajmniej po komentarzach do niniejszej recenzji, stwarza mnóstwo znaków zapytania, to różnice w dźwięku między K121, K141 i K142, a także powody, dla których K141 są tańsze od zdawałoby się gorzej wyposażonych K142, nie mówiąc już o K121. Postanowiłem zatem poświęcić na te dywagacje osobny akapit, który, mam nadzieję, rozwieje wszelkie wątpliwości. Aby maksymalnie ułatwić rozpoznawalność cech wymienionej trójki słuchawek, omówię konkretne aspekty i problemy z nimi związane, jakie do tej pory wynikły z komentarzy:
– jakość dźwięku
Słuchawki posiadają w gruncie rzeczy te same przetworniki i pochodzące z tej samej rodziny, oferując bardzo do siebie zbliżony dźwięk. Dlatego recenzując np. K142 HD, otrzymuje się na ogół generalny obraz dźwięku dwóch pozostałych modeli.
– zastosowanie w domu i studiu
To, że dany model jest pozycjonowany przez producenta jako „studyjny”, wcale nie oznacza, że nie można go używać jak normalnych słuchawek w domu, lub też że sprawdzi się w takich zastosowaniach gorzej. Bardziej wynika to z wyposażenia i drobnych walorów dźwiękowych, aniżeli czegoś innego. Dlatego tak samo można używać w domu zarówno „domowych” K142 HD, jak i „studyjnych” K121 Studio.
– wybredność co do źródła
Także i ten aspekt warto wyjaśnić: słuchawki mają podobne do siebie gabaryty, także ich wybredność co do tego, pod co są podpinane, jest zbliżona. A ta z kolei, co zresztą też zostało nadmienione w recenzji, jest mniejsza od K240/K242, ale nadal jest. Podpinanie ich pod zintegrowane układy dźwiękowe albo odtwarzacze mp3 to bardzo kiepski pomysł. Powstaje zatem pytanie, czy wystarczy dobra karta dźwiękowa bez wzmacniacza, czy może ów wzmacniacz jest potrzebny: to zależy od karty i jej właściwości. Na ogół podpinanie pod np. Xonara D1 daje całościowo dobre efekty, choć słuchawki wyczuwalnie i pozytywnie reagują na wzmacniacze słuchawkowe.
– wyposażenie i migracja elementów między słuchawkami
W zasadzie tutaj znajdują się wszelkie poważne różnice i to one wpływają na ostateczną cenę tychże słuchawek. Złoty K121 jest studyjnym modelem, jednocześnie najuboższym pod tym względem, ponieważ posiada tylko skóropodobne poduszki i przytwierdzony na stałe kabel o długości 3m. Warto zaznaczyć tu jedną rzecz: poduszki od K121 nie są kompatybilne z pozostałymi modelami (i na odwrót). Z drugiej strony słuchawki te można dostać za najbardziej przystępną ze wszystkich cenę.
Na drugim miejscu jest kawowy K142 HD, który to można określić jako nieco bardziej sprofilowany model pod zastosowania domowe: tylko welurowe poduszki i identycznie jak w K121 przytwierdzony na stałe kabel 3m. Wynika to stąd, że welur jest wygodniejszy i bardziej komfortowy, skóropodobne poduszki zaś są praktyczniejsze, nie brudzą się i bardzo szybko można je zakładać lub zdejmować.
Ostatni model to również studyjne K141 MKII. Różnice między tym modelem a K142 HD mają się tutaj na takiej samej zasadzie jak między K240 MKII a K242 HD, a więc: inny kolor (ciemny niebieski), wymienne poduszki w dwóch rodzajach (welurowe oraz skóropodobne) oraz wymienny kabel (3m + spiralny 5m) z wtyczkami miniXLR. Wybór więc jest tu indywidualny i uwarunkowany konkretnymi potrzebami, aczkolwiek obecnie model K141 MKII jest tańszy od HD-ków z niewiadomej dla mnie przyczyny, a co chyba nie pozostawia wątpliwości, który wariant warto wybrać, jeśli np. chce się mieć wybór nauszników.
Jakość wykonania i konstrukcja
Zajmijmy się może więc przedmiotem recenzji. Słuchawki są zapakowane we właściwie dwa razy większe pudełko niż DJ-ki, otwierane zamiast rozsuwanego, jak również zaprojektowane w tym samym stylu i gwarantujące wysokie bezpieczeństwo znajdującym się weń słuchawkom. W kwestii wyposażenia nie ma czego oczekiwać – w pudełku znajdują się tylko papiery gwarancyjne, gwintowana pozłacana przejściówka na dużego jacka 6,3mm oraz naturalnie same słuchawki – i do szczęścia w zasadzie więcej nie trzeba, więc trudno postrzegać to za minus. Jedyną rzeczą której na pewno będzie brakowało posiadaczowi K142, jeśli nie od razu to z czasem na pewno, jest stojak pod te słuchawki. Można jednak sobie poradzić i z tym fantem, chociażby przystosowując jakiś drewniany kwietnik ku temu albo przerabiając stojak pod talerze za 10zł z hipermarketu – brzmi głupio, jednakże rozwiązanie to jest bardzo interesujące, proste i co najważniejsze – praktyczne. Wygląda też o niebo lepiej niż wiele „domowych” konstrukcji robionych z drewnianych klocków.
Jeśli jesteśmy przy opakowaniu – warto wspomnieć o pewnej nieścisłości ze strony AKG w zakresie tego modelu. Przede wszystkim – jakiekolwiek oficjalne zdjęcie modelu HD nie przedstawia realnego wyglądu tych słuchawek. Różnice są trzy – zakończenie opaski kabłąka (w rzeczywistości jest ono owalne a nie kwadratowe), polerowane kopuły – na zdjęciach w głębi artykułu będzie widać dokładnie że K142 to matowe aluminium, i wreszcie kolor kopuł plastikowych – „podobno” oferowane są dwa warianty kolorystyczne, „orzech” i „kawa”, sprzedawany zaś jest tylko jeden. Dlatego każda osoba która chce przyjrzeć się tym słuchawkom, powinna szukać jakichkolwiek zdjęć ale byle nie oficjalnych. Inne modele nie posiadają takiej „wady” – K172 przedstawiają już stan realny.
„Jakie dziwne te nauszniki…”. Faktycznie, miałem wrażenie że mam w rękach powiększone welurowe K518. Znów też miałem minimalne wrażenie że na zdjęciach wydawały się nieco większe – jak wyżej zaznaczyłem, minus posiłkowania się oficjalnymi materiałami w przypadku tego modelu. Earpady są zaprojektowane na podobnej zasadzie co DJ-kowe skóropodobne – małżowina zanurza się płytko w słuchawkach, które dzięki zaprojektowanemu zmyślnie kabłąkowi nie powodują aż tak dużego nacisku jak DJ-ki, choć istnieje ryzyko że po dłuższym czasie może to i tak dokuczać – głębokość samych poduszek jest mniejsza niż w przypadku np. K172 HD, co powoduje że im większa głowa i uszy, tym większy może pojawić się problem. Regulacja poziomu słuchawek odbywa się podobnie jak w KOSSach UR40 a także całej pozostałej serii K1xx i K2xx – na zasadzie paska na ściągaczach gumowych, który generuje pewien opór. Słuchawki jednakże nie „ściągają” się same, głównie przez dobry rozkład sił oraz fakturę weluru przypominającego nieco tapicerkę samochodową. Welur ma to do siebie że mechaci się częściowo po dłuższym użyciu, co przekłada się w efekcie na większą „puszystość”. Kolejną jego zaletą jest fakt że można go spokojnie wyprać, jeśli zajdzie taka potrzeba – nie jest to trudne zadanie.
W zakresie kabla czy też elementów mechanizmów dopasowujących słuchawki do głowy jest bardzo dobrze – 3m gruby kabel z miedzi beztlenowej i wychodzący tylko z jednej słuchawki gwarantuje dużą żywotność, bez plątania się czy też ryzyka że coś się przerwie czy też uszkodzi – a co jest dużym plusem na tle np. CAL!. Środki kopuł są wyściełane gąbką, zapobiegającą wyżłabianiu się plastiku pod wpływem ruchu i styku z aluminiowymi kopułami właściwymi.
Konstrukcja samych słuchawek to znane z droższych modeli, czy też K530, przetworniki XXL oraz membrany Varimotion o zmiennym stopniu twardości, cechujące się w efekcie wysoką wiernością a także niskim – 55Ohm’owym oporem, a co z kolei jest cechą charakterystyczną dla całej serii półprofesjonalnych K1xx i K2xx oferowanych w wariantach HD i MKII. Membrana jest zabezpieczona plastikowym krzyżakiem wieloramiennym, choć przezroczystym na tyle aby można było stwierdzić bez żadnego problemu jej stan. Jako że jest to model półotwarty – są też i otwory, tak na zewnątrz kopuły (łącznie 10 radialnych odcinków z maskownicą papierową) a także w środku (4 otwory okalające okno membrany, zasłonięte materiałem zabezpieczającym). Całość jest w środku przykryta cienką i drobną gąbką o wielkości małego krążka, a który nie wypada za sprawą blokowania go i częściowego przykrywania przez nakręcane earpady. Co ciekawe, mimo tego nie blokują one w żaden sposób otworów wokół membrany.
Ogólna jakość wykonania jest podsumowując naprawdę bardzo dobra w przypadku tego modelu, dzięki czemu na pewno będzie służył swojemu posiadaczowi przez długie lata, a za co otrzymał on najwyższą notę w podsumowaniu. Konstrukcja także jest z każdej strony przemyślana (jeśli chodzi o same słuchawki, pomijam earpady) co budzi zrozumienie wobec faktu iż jako przedstawiciel serii K14x jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych modeli austriackiego producenta.
Dzięki automatycznie dopasowującemu się kabłąkowi słuchawki już przy pierwszym założeniu wystarczy „naciągnąć” na głowę a już leżą jak ulał. Welur może w pewnych okolicznościach nieco drapać, jednak z czasem można się przyzwyczaić lub najzwyczajniej w świecie wyrobić materiał od częstego używania, jak już wspominałem wcześniej. To co trzeba wspomnieć w kwestii padów to ich (niestety) wysoka podatność na zabrudzenia. Lubią łapać łupież, drobinki, włoski .. w zasadzie wszystko. Jednak jednocześnie bardzo łatwo jest się ich pozbyć. Docisk jest lekki-do-umiarkowanego, nauszniki są wygodne ale czuć że ma się je na głowie, szczególnie gdy welur zacznie grzać w uszy. Mimo wszystko jest i tak o niebo lepiej niż w DJ-kach. Warto też dodać jedną rzecz: należy zwrócić uwagę jak się je zakłada względem ucha – brzmienie zmienia się jeśli słuchawki są zbyt „z przodu” głowy (przyduszony dźwięk) lub nałożone za daleko do tyłu. Na pewno nie są to słuchawki do całodziennego odsłuchu, ponieważ niska głębokość poduszek może dać się we znaki już po kilku godzinach (średnio 3-5) – mam nie dość że dużą głowę to jeszcze dosyć spore uszy, a więc jestem na takie rzeczy o wiele bardziej wrażliwy. Powiem jednakże tak: mimo, że ze względu na swoje wady wrodzone, że się tak wyrażę, cenię sobie bardzo wysoko wygodę użytkowania słuchawek (dosłownie klękam przed Lambdami), osobiście nie narzekam zbytnio na ten konkretny model, zwłaszcza że K142 dają dosyć spore pole manewru w zakresie wszelkich modyfikacji, dzięki czemu można wykorzystać do maksimum właściwości zamkniętych w tych słuchawkach przetworników Varimotion.
Na samym początku warto wspomnieć o pewnej malutkiej ale być może pomocnej modyfikacji. Poduszki są „nakręcane” na kopułę za pomocą 4-ech zatrzasków. Dopuszczają także pewien zakres różnicy w wysokości płaszczyzny kopuły na którą są zakręcane. Wystarczy kupić w sklepie komputerowym silikonową uszczelkę na wentylator, dowolnego rozmiaru, np. 80mm. Następnie wycinamy 4 kawałki z każdej krawędzi, uzyskując prostokątne podkładki o wymiarach 1cm na 0,5cm i wysokości jakieś max 2mm w najwyższym punkcie. Odkręcamy poduszki, przykładamy owe podkładki na planie krzyża – między zaczepami – w pozycjach (na przykładzie lewej kopuły) „południe” i „zachód” (przy założeniu że „wschód” jest kierunkiem determinującym przód słuchawek). Teraz przyciskając mocno poduszkę do kopuły, zakręcamy ją. W efekcie poduszka odkształca się w tych miejscach w których umieściliśmy podkładki, zwiększając wygodę jako że inaczej rozkładać się będzie od tej pory nacisk na małżowinę uszną – bardziej adekwatnie do kształtu głowy. Jest to prosta ale skuteczna metoda na sporą zmianę komfortu.. na plus rzecz jasna.
Dla osób które odczuwają niedosyt – można próbować wykonać zamienniki samodzielnie, wiele osób uwielbia wręcz takie modyfikacje i jeśli tylko przeboleje się fakt że „dałem prawie 500zł a muszę się bawić”, owa zabawa może sprawić nie tylko wiele radości ale i satysfakcji: nauszniki i ich dopasowanie to jedyna potencjalna wada tego modelu, neutralizując ją uzyskuje się słuchawkowy „przepis doskonały”, model wygodny i z rewelacyjnymi przetwornikami, grający ciekawie, nie za mały ale też nie za duży, z w miarę niskim oporem i dobrą tolerancją co do źródła, coś czym nie pogardzi żaden amator dobrego sprzętu słuchawkowego. Z tego powodu o takich zabawach można przeczytać w osobnym artykule (link na końcu recenzji).
Brzmienie
Izolacja jest nieco lepsza niż ta jakiej doświadczyłem w UR40 swego czasu. Słuchawki są z jednej strony podobne dźwiękowo do DJ-ek, ale z drugiej wyczuwa się w nich przestrzeń – co wynika naturalnie z konstrukcji półotwartej. Bass jest lepszy, lepiej kontrolowany i oszczędniejszy, w zasadzie mogę śmiało powiedzieć że jest genialnie wyważony jak na tą półkę cenową. Rzadziej schodzi pikując w dół.. DJ-ki miały to do siebie że bass schodził czasami zbyt mocno, wręcz wwiercając się w uszy. W HD-kach wydaje się mniej frywolny, mocny (zwłaszcza przez pewien fragment średnicy) ale bardzo przyjazny i potrafiący zejść nisko jeśli trzeba – po prostu coś niesamowitego, jeśli nawet i uznawane za umiarkowane „groovelizery” K242 były pod tym względem zbyt nasycone na dolnych zakresach, dźwięk z K142 powinien w takim układzie przypaść do gustu. A już w szczególności osobom które cenią sobie środek ponad dołem.
Przestrzeń, mimo że nie jest aż tak szeroka jak w całkowicie otwartych UR-kach i wydaje się nieco bardziej zredukowana nawet od również półotwartych większych K242 HD, jest łatwo wyczuwalna – swego rodzaju środek między UR-kami a DJ-kami. Może komuś wyda się dziwne że porównuję słuchawki za 500zł z m.in. modelami o wartości 140zł. Otóż UR-ki prezentują wg mnie nie tylko ciekawy dźwięk, ale też i pewną schematyczność brzmienia określonego typu słuchawek – stąd też porównuję je z HD-kami, ale na zasadzie bardziej podstawowych zasad konstruowania sceny i przestrzeni.
Górne rejestry są poprawne, nawet bardzo poprawne, ale znów nie tak wyraźne jak w przypadku K242, co ma tu akurat swoją zaletę – bowiem pozostają tak jak wyżej w dobrym stosunku dzięki temu do reszty zakresów. Przyznam się że podczas losowego odsłuchu padło na jakiś tam mix DjBj’a – Beautiful 5, gdy w pewnym momencie usłyszałem kobiecy półszept w lewej słuchawce „this is..” to aż wierzgnąłem ze strachu jak długi na fotelu – myślałem że ktoś coś do mnie powiedział stojąc metr na lewo! Te słuchawki naprawdę potrafią zaskoczyć.
To do czego trudno jest, przynajmniej mi, się przyzwyczaić to jakby minimalnie rozciągnięta (wręcz przesterowana?) średnica, choć może być to tylko wrażenie po przesiadce z K518, które to są dosyć specyficznym modelem „rozrywkowym” a których dźwięk po prostu mocno wgryzł mi się w uszy i w gust swego czasu, jak opisywał użytkownik Rolandsinger na forach audio – DJ-ki grają bardzo naturalnie. Podejrzewam że wrażenie takie powstaje też przez fakt iż HD-ki cechuje, znane z K2xx, chirurgiczne rozmieszczenie dźwięku, ma się wrażenie sterylności aż do bólu w kwestii separacji – każdy dźwięk ma swoje miejsce na scenie i w przestrzeni. Tam gdzie gubiły się dotychczasowe modele zamknięte a nawet i niektóre otwarte, te zachowują balans proporcji i nie faworyzują żadnego zakresu. Kwestia że nie każdemu jednak musi się taki stan rzeczy podobać, zwłaszcza gdy doda się do tego ocieplony dół, wszak każdy z nas ma własne gusta, jednak podobne wrażenia towarzyszyły mi i przy K240 MKII. Sprawa lepiej miała się w przypadku K420 i 450 ale raz że to zupełnie inne konstrukcje, dwa że tam dźwięk był o wiele bardziej konkretny, zbliżony do słuchacza a w przypadku K450, również na swój sposób nieco zamulony i zbity w zakresie środka i wyższego dołu, co przypomina mi wrażenia z HD555. Cokolwiek jednak bym nie powiedział, po chwili owe początkowe wrażenie przesterowania znika .. pozostaje tylko muzyka i stwierdzenie że mój mózg potrzebował na adaptację ok. 4-5 minut.
Jeśli przestrzenność sama w sobie ma być priorytetem – można będzie poczuć niedosyt, wręcz zawiedzenie. W takich sytuacjach warto zastanowić się nad albo dopłatą do K242, gdzie sprawa ma się nieco lepiej, albo przejść na inne rozwiązania w podobnej cenie – jak choćby grające szeroko Pioneery SE-A1000, choć tutaj będzie prawdopodobnie większy wymóg co do źródła aniżeli w przypadku K142. Mi, to co oferują K142, bardzo się podoba bo całość pozostaje w dobrej korelacji i tworzy bardzo zgraną mieszankę. Pojawia się tutaj też kolejna zaleta z tego wynikająca – uniwersalność gatunków w jakich się owe słuchawki sprawdzają. Przesłuchiwałem na nich m.in. electropop, elektronikę, ambient, downtempo, chillout, trip-hop, post-rock, alternative i nie miały one większych problemów z zaprezentowaniem się od dobrej strony. Trzymały się zawsze w środku, zawsze można było im co prawda zarzucić niedobór czegoś co akurat dany gatunek faworyzował, a to nieco zbyt mało góry, zaraz za moment za mało przestrzeni, a tu z kolei bass by się przydał, ale tak czy owak wrażenie zawsze pozostawało bardzo pozytywne i jest to cecha z której skorzystają przede wszystkim osoby szukające słuchawek sprawdzających się bardzo dobrze we wszystkim, słuchających wielu gatunków i skaczących bardzo często po utworach. Co ciekawe, czasami ubytki o których mowa potrafiły zaistnieć w ramach .. jednego albumu. Po raz kolejny swoją zależność ukazał sposób realizacji konkretnych nagrań, a więc jest to czynnik pomijalny na który można przymknąć częściowo oko.
Czy można nazwać K142 słuchawkami półprofesjonalnymi? Myślę że tak, patrząc tak na historię jak i możliwości. Przesłuchując np. Emancipator – Siren, można wyczuć naprawdę wiele cech słuchawek liniowych, balans, proporcję, muzykalność. Słuchawki grają moim zdaniem w wielu miejscach na tyle ciekawie że mogą spokojnie konkurować z K24x – scena nie jest może tak rozciągnięta ale dzięki temu można część rzeczy jakby przysunąć do ucha słuchacza, w efekcie konkretyzując dźwięk i jego odległość od słuchającego, a co ma miejsce w przypadku chociażby kompaktów tego producenta, gdzie jest on bardzo przybliżony, głównie środek. Średnica jest bogata ale wyczuwa się tutaj tendencyjność w kierunku K450 jak już mówiłem, jakby brakowało sporadycznie rozdzielczości w tym zakresie, a co przekłada się na to że dźwięk staje się na swój sposób efektowny i lepiej miesza się z sąsiednimi zakresami. Po prostu słuchawki te są dzięki temu o wiele bardziej muzykalne niż K242, dając tym samym więcej przyjemności ze słuchania ponad klarownością i separacją które też powinny mieć swój umiar – stąd tak wysoka ocena ich dźwięku.
Na pewno nie ma co się po nich spodziewać jakości takiej jaką prezentują słuchawki elektrostatyczne czy też drogie konstrukcje dynamiczne, jednakże takie porównania są po prostu idiotyzmami. Jakiś czas temu pewna osoba, w odwecie na moderatorze który skrytykował jej recenzję CAL!, pokusiła się o kontr-krytykę jego recenzji AKG K514. Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie pewne stwierdzenie: że opis tych słuchawek bardziej pasuje do „jego K272 HD” niż opisywanych. Pomijając beznadziejność takiego zarzutu – nie można oceniać słuchawek odgórnie. Trzeba się umieć postawić w danym przedziale cenowym, w zakresie modeli konkurencyjnych, w takich a nie innych rozwiązaniach, aby móc wyrazić nie tyle swoją opinię, co na wiarygodnym poziomie szczerości z samym sobą. Są osoby dla których i owe K514 mają wiele do zaoferowania (niecałe 200zł przypomnę, jeden z lepszych wyborów w tej cenie), są osoby dla których K272 będzie szczytem możliwości (do 600zł), są też takie jak ja – twierdzące że naprawdę można mówić o dźwięku jeśli ma się albo bardzo drogie słuchawki dynamiczne, albo nawet i droższe od nich zestawy elektrostatyczne (5-7,5 tys. zł). Kwestia patrzenia na dany model z odpowiedniej perspektywy. Tak samo jest też z K142, na który staram się spoglądać z punktu widzenia kogoś kto nie ma więcej jak 500zł i jest zmuszony do rozważenia wielu modeli, a przede wszystkim – tego konkretnego. I na tej podstawie szczerze stwierdzam – naprawdę większość osób powinna być z nich zadowolona.
Neutralne podejście do realizacji dźwięku to według mnie jednak strzał w dziesiątkę, a co punktowałem w K240 MKII, szczególnie przy wysokiej jakości nagraniach z ogromną dawką „skakania dźwięku po scenie”, jak ma to miejsce chociażby w ambiencie. Przykładowo album Hibernation – Some Things Never Change dostaje na nich po prostu skrzydeł, można poczuć finezję z jaką zostały stworzone te ścieżki, kwintesencją jest w tym miejscu utwór Reflected, który pozwala na rozkoszowanie się dźwiękiem próbującym wkraść się do uszu z każdej niemal strony. Również dobrze pod kątem operowania przestrzenią wypada utwór The Art Of Living And Dying. Ciekawie brzmią i inne gatunki, jak np. electropop w postaci albumu Ladytron – Velocifero. Tu można poczuć na własne uszy majstersztyk odseparowania dźwięków od siebie, utwór Lovers brzmiał na DJ-kach tak jednostajnie i zmieszanie jak puszka paprykarza, tak samo Deep Blue – na HD-kach za to słychać dokładnie każdy dźwięk osobno, bardzo rzadko ze sobą kolidują a i tak nie ma problemu z orientacją. W zasadzie można to przypisać każdemu utworowi z tego albumu, z Witching Hour z kolei znany Destroy Everything You Touch demonstruje znów scenę i pozycjonowanie.
Dla mnie DJ-ki były bardzo ciekawym modelem który oferował nie tylko, jak już wspomniałem wcześniej, rozrywkowy dźwięk z bardzo mocnym tupnięciem (jeśli nie było w tym kierunku modyfikacji) ale i bardzo dobrą izolację od otoczenia. Nadawał się dzięki temu, jak również dzięki swoim kompaktowym rozmiarom oraz elastycznej konstrukcji nasad nauszników, na doskonałego kompana w podróży, podobnie jak zresztą K420 i 450 (naturalnie wykluczając izolację). Z HD-kami można o takich rzeczach zapomnieć – to słuchawki stricte stacjonarne, mocno uzależnione od warunków w jakich pracują jak również i źródła pod które są podłączone. Ich domeną jest odsłuch w domowym zaciszu i proponuję aby właśnie tak na nie patrzeć, choć z racji jeszcze jako tako małych rozmiarów nadają się do transportu .. w pudełku. Warto je zabrać wraz z przenośnym wzmacniaczem i zewnętrzną kartą dźwiękową, aby korzystać z nich podczas pracy na laptopie poza domem. Mimo że są to słuchawki niskooporowe, bardzo lubią jakiekolwiek wzmocnienia lub podpinanie pod głośniki wyposażone w przedwzmacniacze własne. Na ogół aby osiągnąć ponad 70-80% możliwości tych słuchawek, wystarczy bardzo dobrej jakości karta dźwiękowa, choć najlepiej w kontekście słuchania np. na komputerze czują się definitywnie pod Xonarem ST/STX, a co naprawdę nie powinno dziwić. Podpinanie ich pod przenośne odtwarzacze, bez wzmacniacza, to dosłownie samobójstwo dźwiękowe, a co również nie powinno być zaskoczeniem.
Podsumowanie
Przede wszystkim pytanie: czy jestem zadowolony z tych słuchawek? W zasadzie tak, choć przeszkadza mi nieco wielkość mojej głowy oraz moje przyzwyczajenie się do DJ-ek, które generowały dźwięk głównie przede mną i nie rozciągały sceny. HD-ki robią to tylko częściowo stąd po prostu czasami brzmią dziwnie.. bądź po prostu tak prawdziwie że aż mi głupio – jest aż tak specyficzny. Ale najczęściej dźwięk jest jak na tą półkę cenową przepiękny, wręcz niesamowity. Potrafi rozmarzyć lub wręcz zaskoczyć przestrzenią (tak, zdarza im się), a przy tym jest perfekcyjnie wyważony między rejestrami i dopasowany jak klucz do zamka. Oczywiście jeśli mamy dobre nagrania i dobre źródło. Słuchawki są dosyć wybredne i należy mieć baczenie pod co je się podpina, choć nie ma tutaj tragedii – mają większą tolerancję niż np. K240. Cokolwiek jednak o nich nie powiedzieć – nie jest to model dla każdego i tak samo, nie jest zbyt popularny w naszym kraju. Większość osób na pewno będzie zwracała się bardziej w stronę K530 lub HD555, a szkoda, bo jednak K142 są ciekawym modelem o sporych możliwościach i cechach, które trzeba umieć docenić. To wariant bardziej kompaktowy i bardziej muzykalny niż K242, przeznaczony dla osób którym nie wszystkie cechy K242 się podobają a chcieliby jednak cieszyć się dźwiękiem takiego kalibru. Jeśli więc ktoś szuka czegoś innego niż K24x – mniejszych i umuzycznionych słuchawek o tej samej konstrukcji i nie boi się ewentualnie z nimi eksperymentować, myślę że K14x będą modelami którymi warto się na poważnie zainteresować.
W zakresie modyfikacji tego modelu, warto przeczytać artykuł Konwertujemy AKG K142 HD na model wokółuszny.
Witam – z uwagi na informację o pewnych wymaganiach tych słuchawek co do źródła sygnału czy zakup ich do współpracy z posiadaną przez mnie kartą Audio In Motion SC8000 jest dobrym pomysłem – chodzi mi o to aby aby osiągnąć przynajmniej te 70-80% możliwości tych słuchawek lub w przypadku gdy karta AiM nie będzie w stanie im sprostać to zrezygnować z ich zakupu na korzyść jakiegoś mniej wymagającego modelu.
Witam,
Tak, sparowanie słuchawek z tym urządzeniem jest dobrym pomysłem i SC8000 spokojnie poradzi sobie napędowo z K142. Najbardziej optymalnym z kolei wyborem byłaby dopłata do SC808, chociażby ze względu na możliwość wymiany wzmacniaczy operacyjnych i pchnięcia jakości tych słuchawek jeszcze trochę do przodu.
Witam, nie mogę znaleźć tego utworu nigdzie w internecie :DjBj – Beautiful 5. A bardzo chciałbym odsłuchać ten utwór. Jakieś namiary na niego ?
https://soundcloud.com/paianjenul/beautiful-5-mixed-by-djbj
Dzięki wielkie, tylko jakość by mogła być lepsza jeszcze ;D Ale jeszcze raz dzięki.
Witam, posiadam recenzowane AKG + Audiotraka Prodigy HD2 Advance DE.
Oprócz nich często słucham na Audio-Technica ATH-TAD400 (podoba mi się ich detaliczność i przestrzeń w porównaniu do AKG, w spokojnych instrumentalnych utworach częściej je zakładam, dla przykładu delikatna perkusja wg mnie wybrzmiewa tutaj o wiele lepiej).
Z AKG jestem zadowolony, chociaż zastanawiam się nad jakąś poprawą jakości dźwięku i nie wiem czy pokazują wszystko na co je stać. Zakupiłem do Audiotraka 2x OPA2604AP i będę je testował.
Byłbym wdzięczny o sugestię, czy zamiana ich na AKG K550 ma sens czy lepiej poeksperymentować z OPAMPami, a może wymienić kartę dźwiękową na AIM 808? 🙂 Czy też dołożyć jakiś wzmacniacz słuchawkowy? Nie chciałbym inwestować zbyt wiele, mogę sprzedać Beyerdynamic DTX900, AT i AKG (razem pewnie z 500-600 zł), dołożyć do tego z 200 zł i kupić jakiś jeden model używany. Ale wtedy pewnie problemem będzie brak odpowiedniego wzmacniacza..
Z góry dzięki, wszelkie sugestie mile widziane 🙂
Witam Panie Arturze,
Niestety każdy kierunek i stojąca za nim decyzja ma swoją wartość, sens i przyszłościowość. Przede wszystkim K550 musiałyby się Panu spodobać w porównaniu do obu par. Jeśli tak by się stało i obie poszłyby na sprzedaż z pozostawieniem sobie 550-tek, wtedy można było kombinować ze wzmacniaczem operacyjnym. K550 są o tyle wygodne dla użytkownika końcowego, że cenią sobie klasę dźwięku, a nie obecność wzmacniacza.
Pozdrawiam.