Budżetówki to dla jednych sprzęt niemal plebejski, dla innych inwestycja z maksymalną wręcz efektywnością. Potencjalny użytkownik nie interesuje się w jakikolwiek wyraźny sposób nabywanym brzmieniem lub własnymi preferencjami, w których zresztą i tak by się zaraz pogubił, bezradnie rozkładając ręce. Przychodzi zatem, kupuje ładnie wyglądające pudełko i jak najbardziej dla niego atrakcyjną cenę i wychodzi, nie zadaje pytań, nie czeka na odpowiedzi. Skutki takiego podejścia najczęściej są więc łatwe do przewidzenia – dno plus metr mułu, który jego posiadacz chwali tylko dlatego, że do tej pory obcował tylko z jeszcze większym mułem. Jest jednak wyjątek potwierdzający tą regułę, a nazwa jego brzmi Brainwavz Alpha.

 

Dane techniczne

Te wyglądają następująco:
– przetwornik: 8mm
– impedancja: 20 Ω +/- 15%
– skuteczność: 110dB (@ 1kHz, 1mW)
– pasmo przenoszenia: 15 Hz – 28 kHz
– zniekształcenia: ≤2% 94dB (@ 20 μPa)
– balans kanałów: ≤3dB (@ 1000 Hz)
– nominalna moc wejściowa: 10mW
– maksymalna moc wejściowa: 30mW
– długość kabla: 1m
– wtyk: 3.5mm, pozłacany, kątowy

W tej cenie trudno jest oczekiwać jakiegoś szczególnego rozpieszczania i Brainwavz niespecjalnie garnie się do zmieniania takiego przekonania. W malutkim pudełeczku otrzymujemy w zasadzie tylko same słuchawki i dwie pary tipsów w rozmiarach S i L. Żadnych pokrowców, żadnych przelotek, sama najpotrzebniejsza esencja.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Alpha to wbrew pozorom drobne słuchaweczki o smukłych korpusach, które co prawda bardzo łatwo wchodzą do kanału słuchowego i dobrze się w nim trzymają, ale ze względu na ową smukłość może być sporo problemów z bezpiecznym ich wyciągnięciem. Nie pomagają tu nagumowane grzbiety tychże korpusów, ani też bardzo elastyczne miejsca przytwierdzenia kabla do słuchawek. Kanały powietrzne przetworników znalazły się po bokach, dzięki czemu nie są zakrywane przez tipsy lub fragment naszej własnej małżowiny.

 

Brainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz AlphaBrainwavz Alpha

 

Same korpusy zostały wykonane całkiem dobrze i precyzyjnie, choć miejscami widać wychodzący na światło dzienne klej (w sumie z drugiej strony to dobrze, że go nie żałowano), a część użytych materiałów wizualnie zwraca na siebie uwagę w kontekście ceny. I tak jednak nie ustępują pod tym względem droższej konkurencji, a co jest faktem niezmiernie ważnym. Kiepskie wykonanie nikomu nie jest potrzebne, bo słuchawki mają działać bezawaryjnie przez dłuższy czas i Alpha wyraźnie ma ku temu predyspozycje, a przynajmniej w zakresie ich konstrukcji.

Symetryczny przewód idący od korpusów do łącznika niestety jest cieniutki i w cienkiej, niezbyt sztywnej otulinie, co automatycznie przywodzi mi na myśl AKG K315 z tej samej w zasadzie półki cenowej, choć akurat one same są już tradycyjnymi słuchawkami dousznymi. Jest to w sumie standard dla tego sprzętu, toteż nie pozostaje przyszłemu użytkownikowi nic innego, jak po prostu uważać.
Najsłabiej wypada moim zdaniem w Alphach oznaczenie kanałów L/R. Prawda, że na korpusach są jasne i czytelne oznaczenia, a na otulinach miejsc przytwierdzeń do nich kabla zostały one wytłoczone jako litery wypukłe, ale bezwzrokowo niestety nie da się łatwo stwierdzić który jest który.

 

Brzmienie

Dół zachowuje się w nich niezwykle kulturalnie i trochę chłodnawo. Domyślnie nie brak mu dynamizmu i bardzo wyraźnie reaguje na jakiekolwiek zmiany w zakresie dolnych rejestrów od strony źródła, także wystarczy, że otrzyma coś od spodu w tym względzie, a każdy poszukujący dużych ilości przysłowiowego „mięsa” znajdzie tam wystarczającą jego ilość na porządny obiad. Nie oskarżyłbym go o brak mocy, ponieważ utrzymuje się ona na bardzo odpowiednim dla całościowego brzmienia poziomie i jedyne rzeczy, jakie mógłbym mu zarzucić, to pewne ubytki w detaliczności i kontroli, przez co czasami wychodzi stamtąd swego rodzaju papka, wyglądająca jak częściowo rozpuszczone lody – niby środek nadal w stanie stałym, ale brzegi już w ciekłym.

Średnica jest bardzo neutralna i minimalnie wycofana, ale jednocześnie nie powoduje jakiegokolwiek narzutu i daje się ponieść utworom, które faktycznie na niej skupiają swoją moc. Ponieważ nie jest przesadzona kolorystycznie w żadną stronę, pozostaje w ścisłej korelacji z potencjalnym charakterem źródła, pod które słuchawki te będą podpinane. Jeśli będzie to coś „grubego”, to średnica się zagęści, jeśli coś bardziej suchego, również na to zareaguje. Nie jest to bezkształtna masa, która zawsze gra na jedną modłę bez względu na to, co lub na czym się ją puści. Nie wiem czy na miejscu jest oczekiwanie od niej więcej w tak niskiej cenie, ale na pewno nie jest pozbawiona wad, jak np. całkiem sporego wrażenia ciasnoty. Niestety będzie ona towarzyszyć nam przez cały czas użytkowania tych słuchawek. Będzie ciasno i duszno z krótkim wybrzmiewaniem większości instrumentów, choć słychać wyraźnie, że mimo wszystko się stara i zasługuje za to na uznanie.

Góra jest wyraźnie przyciemniona i nie pokazuje po sobie zapędów dominujących, ale na pewno nie można jej zarzucić braku obecności. Nie błyszczy detalicznością, zwłaszcza w najwyższych swoich warstwach ale jednocześnie względu na ciemniejszy charakter bardzo dobrze uzupełnia się z sąsiadującymi do niej rejestrami. Na jaśniejszych źródłach potrafi być stosunkowo dobrze słyszalna i miejscami miałem wręcz przelotne wrażenie, jakbym słuchał jednoprzetwornikowych armatur, choć naturalnie to zupełnie nie jest ten poziom. O dziwo nie jest wyraźnie zapiaszczona, a czego też się przed przystąpieniem do testów obawiałem, niestety okazała się dosyć oberżnięta na najwyższych zakresach, dlatego nie będzie popisywała się specjalną ostrością i naturalnością. Będzie potrafiła czasami zabrzmieć dobrze, a czasami niemal metalicznie, gubiąc po drodze sporo detali. Przykład? Proszę bardzo: A Tattoo From Amsterdam od The Last Gambit. Ma on w sobie sporo sampli efektowych ulokowanych w górnych partiach pasma i powinien miejscami wyraźnie przybierać kształt szpicy na niektórych dźwiękach, a jednak wszystko brzmi tak jakoś otępiale i trudno jest nie tylko wymacać kształt dźwięków, ale też i ich położenie, a z czym swoją drogą wiąże się kolejny akapit, czyli…

…stereofonia. Ta jest stosunkowo wyczuwalna jak na tak ekstremalnie tanie słuchawki, choć w najmniejszym stopniu nie powala na kolana. Za to scena jest w nich bardzo mała, wręcz dramatycznie i będzie to prawdopodobnie największa ich wada – no cóż, nie można mieć wszystkiego. Już nawet wspomnianą wyżej ciemną górę, która potrafi pogubić część detali po drodze, można Alphom w mniejszym bądź większym stopniu darować, ale sceniczność w tych słuchawkach to swego rodzaju temat tabu. Słuchawki grają zatem małym rozmiarowo dźwiękiem w sposób bardzo bezpośredni, więc jakiekolwiek szerzej grające źródło może być dla nich czynnikiem mocno w tym miejscu korygującym.

W zasadzie nie recenzuję regularnie tak budżetowego sprzętu, ale tym razem zrobiłem wyjątek i jak się okazuje – całkiem słusznie. Powiem wręcz, że osobiście nie spodziewałem się po tych słuchawkach na samym początku zbyt wiele. Sądziłem, że zagrają bardzo standardowo, domyślnie wręcz dla tego przedziału cenowego. Myliłem się i to srodze. Alphy pokazały, że mogą zagrać poważnym brzmieniem o dobrym wyważeniu. Przygotowany byłem na zderzenie z pustym, punktowym basem, a otrzymałem tylko śladowe ilości takowego. Spodziewałem się jałowej do krzty średnicy, a znalazłem tylko nieznaczne jej domieszki. Liczyłem się z totalnym brakiem góry, a napadła mnie tylko przyciemniona. Jednym słowem pełne, pozytywne zaskoczenie w cenie, po której jeśli ktoś by dokonywał ich oceny w ciemno, to przegrałby sam z własną arogancją. Zaryzykowałbym spokojnie stwierdzeniem, że pod względem ogólnego zgrania się i realizmu Alpha potrafi przebić sporo podobnych sobie, a nawet droższych słuchawek.

Na koniec opisu brzmienia chciałbym zasugerować, aby Alphy w miarę możliwości przetestować także z innymi tipsami. Podczas testów okazało się, że po użyciu wysokiej jakości silikonowych tipsów NuForce, słuchawki zyskały na naturalności w całym swoim zakresie bez jakichkolwiek skutków ujemnych, także być może jest to kwestia najzwyklejszego dopasowania, ale sprawdzenie ich na końcówkach wziętych np. z do tej pory używanych słuchawek, które w nich jak najbardziej się sprawdzały, na pewno nie zaszkodzi, a może jeszcze bardziej sytuację dźwiękową poprawić.

Aby uprzedzić dodatkowe pytania w kontekście dalszych zakupów dodatkowych akcesoriów do tego modelu, przetestowaliśmy Alphy także na piankach Comply T400. Niestety wiele powiedzieć się tu nie da – na wyjściu brzmienie uległo zagęszczeniu i przyciemnieniu, także efekt był odwrotny od zamierzonego. Alphy zatem najlepiej sprawdzają się po prostu z normalnymi silikonowymi końcówkami, taka prawda i warto mieć to na uwadze.

 

Zastosowanie

Jasność, jasność i jeszcze raz jasność – te słuchawki zyskują więcej z tego typu źródeł, zwłaszcza grających szeroko (np. tania Maya U5), co pozwoli podnieść trochę małą scenę dźwiękową i rozjaśnić chowającą się w ciemnościach górę. Powinny sprawdzić się najlepiej z żywiołowym materiałem opartym na basie i średnicy, który będzie miał na nich największe pole do popisu, a także wszystkim tym, co do tej pory potrafiło pokłuć w uszy wyższymi tonami.

Co tyczy się opłacalności, w tej cenie te słuchawki to prawdziwy „killer”. Jeśli ich konkurentem cenowym (60-80 zł) miałyby być np. popularne Creative EP-630, to stwierdzam z całą powagą i stanowczością, że Alphy robią z nimi co chcą, bez względu na kategorię takiego pojedynku. Gdyby ktoś, kto wcześniej zachwalał singapurski model, porównałby go z Alphami, EP-630 wylądowałyby na śmietniku w czasie mniejszym niż 20 sekund, ewentualnie na Allegro w oczekiwaniu na jakiegoś niezorientowanego w temacie nabywcę. Po prostu nie ma absolutnie żadnych szans, aby powyższa konfrontacja (w przypadku osoby w pełni zdrowej na ciele i umyśle) nie zakończyła się w inny sposób.

 

Podsumowanie

Nie jestem specjalnym fanem przesadnie ciemnego brzmienia i nazbyt wąskiego grania, ale niepozorne Alphy zrobiły na mnie absolutnie pozytywne wrażenie. Całkiem dobra ergonomia, nie najgorsze wykonanie, zadziwiająco wyważone i utrzymane na bezpiecznym poziomie brzmienie, a także rewelacyjna cena to największe ich atuty, które składają się na bardzo wysoką ocenę końcową tego modelu. Oczywiście to wciąż budżetówki i wad nie są pozbawione, dlatego wraz z ich zakupem dostaniemy małą sceną dźwiękową i czasami zbyt ciemną górę, ale nie zmienia to faktu, że ogólny poziom reprodukcji dźwięku stoi na poziomie wręcz deklasującym konkurencję w tym przedziale cenowym. Brainwavz Alpha to zatem pewny i bezpieczny budżetowy zakup, przysłowiowe „tak wiele za tak niewiele” o wysokiej atrakcyjności dla wszystkich, którzy liczą każdy grosz i nie chcą inwestować większej kwoty w swoje słuchawki, dlatego produkt ten dostaje naszą rekomendację.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

9 komentarzy

  1. Witam Serdecznie,
    Mam ciężki wybór ponieważ nigdy w uszach nie miałem słuchawek brainwavz a lubię głęboki bass bo głównie takiej muzyki słucham , stoję przed ciężkim wyborem między japońska firmą JVC która oferuje mi słuchawki Jvc Fx1x z dużą ilością dobrej jakości Basu oraz Brainwavz Alpha. Które z tych słuchawek wg. Pana mają najodpowiedniejszy Bass tz. Żeby wyciągał i niskie tony i wysokie żeby słuchawki nie brzmiały jakby miały wyzionąć ducha przy kolejnym basowym uderzeniu
    Z góry dziękuję

    • Witam,

      Niestety nie słuchałem podanego modelu JVC, toteż nie jestem w stanie dać Panu konkretnej odpowiedzi. Spodziewałbym się jednak w ciemno uzyskać większą ilość basu z JVC niż z Alph. Nie wiem który z nich będzie najodpowiedniejszy, jako że żadne z nich nie byłyby dla mnie pod względem jego jakości i ilości odpowiednie. Oczywiście z zastrzeżeniem mocnej subiektywności mojego osądu.

      Pozdrawiam.

    • Dziękuje za odpowiedź,
      Mam jeszcze jedno pytanie czy jest Pan w stanie wskazać takie słuchawki aby miały dobra jakosc basu który nie tlumi wokalu i reszty dźwięków No i najlepiej by było zeby nie przekraczały 100 zł
      Czy jest to prawda ze im grubszy magnes neodymowy w słuchawkach tym lepszy bas można osiągnąć ?

  2. Witam, zastanawiam się nad wyborem słuchawek do rocka, heavy metalu (ACDC, Metallica, Disturbed itp.), rapu amerykańskiego, czasem jakiegoś popu, house. Które według Ciebie będą najlepsze pod te gatunki? Słabo orientuje się w słuchawkach, dlatego postanowiłem się dopytać. Cena do 100zł. Myślałem nad Brainwavz Alpha, Delta i AKG K315. Z góry dzięki za pomoc 😉

    • Witam,

      Wszystkie wymienione przez Pana pary zostały obszernie opisane na blogu w swoich recenzjach, zarówno pod względem brzmienia, jak i najlepiej pasującego do nich materiału muzycznego. Dzięki temu bardzo łatwo jest dokonać samodzielnego wyboru porównując je między sobą pod kątem własnych, wysoce indywidualnych potrzeb, w których niestety sam tym razem słabo się orientuję. Unikam również na ogół wskazywania palcem co kto ma kupić, gdyż część osób oczekuje wzięcia przeze mnie odpowiedzialności w przypadku nietrafionego zakupu.

      Pozdrawiam.

  3. Witam Panie Jakubie czy owe słuchawki (Alphy) będą stanowić dobrą synergię z Fiio X1?

  4. Używałem tego modelu około 4 lat. Ze słuchawek jestem zadowolony, chociaż teraz uszkodzeniu uległ przewód i postanowiłem kupić inny model.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *