Hifiman HE-R9 – recenzja fatalnych zamkniętych dynamików

Niespodziewanym gościem tym razem są słuchawki Hifiman HE-R9, za których wypożyczenie serdecznie dziękuję p. Radosławowi. Jeszcze chwilę temu testowałem również budżetowe Hifimany, które wypadły szokująco dobrze jako pakiet całościowy. Brzmieniowo miało to ręce i nogi, wygoda też niczego sobie, żadnych wymaganych balansów, zmian kabli czy opasek, aby móc się nimi cieszyć. I to w bardzo sensownej cenie, bo ok. 400 zł. Z HE-R9 jest inaczej, bo już drożej (658 zł), ale na dynamiku i w zamkniętej obudowie, które to technicznie połączenie bardzo lubię. Niestety, nawet i to nie pomogło HE-R9 mnie do siebie przekonać.

Recenzja powstała dzięki użyczeniu prywatnego sprzętu przez jednego z czytelników. Jest to doraźne wsparcie jego działalności i publikowania niezależnych recenzji oraz pomiarów sprzętu audio. Jeśli również chciałbyś użyczyć swój sprzęt na weryfikację, zapraszam serdecznie do kontaktu.

Jeśli chcesz bezpośrednio wesprzeć moją pracę, możesz to również uczynić poprzez platformę ko-fi.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

 

Jakość wykonania i konstrukcja Hifiman HE-R9

Do Hifiman HE-R9 pochodziłem pełen optymizmu, który jak pisałem pozostał mi po testach zdumiewająco opłacalnych HE400se. W sumie Hifiman mógłby ujednolicić notację swoich modeli, bowiem niektóre są z myślnikiem, a inne nie. Pogubić się można. Ale to nieistotny szczegół.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

Mój optymizm wzmacniały również recenzje trzecie, opisujące Hifiman HE-R9 w zasadzie w superlatywach, czasami tylko zwracając uwagę na uproszczenia i budżetowość. No ale wiadomo, gdzieś zakręty trzeba było ściąć.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

W każdym razie oczom mym ukazało się doskonale znane pudełko stosowane we wszystkich innych modelach Hifimana, w zasadzie bez względu na cenę. Sięgam po słuchawki i… pierwsze wrażenie organoleptyczne niestety fatalne.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

Słuchawki są lekkie jak piórko, ale nie jest to ich zaleta. Są bardzo plastikowe, klekoczące i sprawiające wrażenie okrutnej tandety. Podobno lekkość miała być tu zaletą, ale daje też niestety ogólny pogląd na wkład materiałowy, który wg niektórych recenzji kwalifikuje słuchawki do bycia „audiofilskimi” oraz z „klasy premium”. Jest to oczywista nieprawda. Tym bardziej, że te same portale np. gloryfikowały jakość wykonania HD 620 S, które także kulały i to mocno.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

Sama waga nie jest oczywiście tu problemem, bo nie kupujemy sprzętu na kilogramy. Jest nim natomiast wkład materiałowy, który jest porównywalny lub gorszy od HE400se przy aktualnie 40% wyższej (polskiej) cenie. Naprawdę nie tego się tu spodziewałem, a już na pewno nie klekotania niczym w najtańszych marketówkach, które jaskrawo kontrastowało z opisami z recenzji. Przecież nie mogły one celowo kłamać i wprowadzać mnie w błąd, prawda?

 

Przetworniki Topology w nano-topologii

Bardzo mocno materiały marketingowe rozdmuchują temat przetworników, które są rzekomo w 100% autorską konstrukcją Hifimana. Oby tylko nie tak autorską, jak ZE3000 SV u Final Audio.

Recenzja słuchawek zamkniętych Hifiman HE-R9

Przez siatkę maskującą i metalowy ażur widać membranę przetwornika, która wygląda bardzo zwyczajnie i przypomina większość jednostek np. z Alibaby. Nie widzę tutaj żadnych cech, które mogłyby sugerować obcowanie z kosmiczną wręcz technologią. A takową opisują ją sklepy, np.:

HIFIMAN HE-R9 z autorskim przetwornikiem Topology

HE-R9 oparte są na przetworniku z membraną Topology, która jest autorskim rozwiązaniem HIFIMAN-a. Została ona stworzona w oparciu o pracę doktorską założyciela firmy, Fanga Biana, która dotyczyła różnic we właściwościach między nanomateriałami o różnej strukturze. Termin “przetwornik Topology” odnosi się do membrany, na której powierzchnię naniesiono specjalną powłokę z nanocząsteczek, która tworzy geometryczny wzór. Jej skład, grubość i wzór uformowany na powierzchni zostały tak dobrane, aby precyzyjnie kontrolować fale dźwiękowe i osiągnąć oczekiwane efekty dźwiękowe.”

Co więcej, ilustracja Hifimana mówi nam takie coś:

Różnorodne kształty przetwornika HE-R9

Nie mam pojęcia, co mają tu do rzeczy słuchawki True Wireless. Wykorzystują dokładnie te same zasady fizyki i materiały, co słuchawki pełnowymiarowe. Ale doliczając wspomniane wizualne analogie do przetworników z Alibaby czy innych chińskich platform sprzedażowych, śmiem osobiście wątpić w „nanotechnologię” Hifimana. Od razu przypominają mi się „patenty” Aune zastosowane w SR7000, albo „white papers” od Final Audio na temat działania ichniego 8K Sound, których do dziś nie mogłem się w obu przypadkach doszukać. No cóż, może po prostu nie umiem szukać…

 

Magnesy z ziem rzadkich i krain dalekich

Czytając opisy HE-R9 na sklepach, naprawdę ciężko było mi powstrzymać śmiech. Bardzo duża ilość ogólników i okrągłych haseł. Opis przetwornika Topology jest tylko drobnym tego wycinkiem. Przykładowo, na jednej z ilustracji Hifiman chwali się, że magnesy są wykonane z wykorzystaniem metali ziem rzadkich. Hasło mocno ostatnio spopularyzowane ze względu na geopolitykę.

Przekrój przetwornika HE-R9

Problem w tym, że jeśli pochylimy się nad tematem magnesów, to już sam magnes neodymowy wykorzystuje takowy. Jest nim – a jakże – tytułowy neodym (Nd). W połączeniu z żelazem (Fe) i borem (B) tworzy magnesy NdFeB. Ciekawostką jest, że słowo to… w ogóle nie pada. Hifiman nigdzie nie mówi wprost, jakiego pierwiastka używa.

Alternatywami są albo czysty ferryt, który nie zawiera pierwiastków ziem rzadkich, albo mieszanka samarynu (Sm) i kobaltu (Co), która jest droższa w stosowaniu od neodymu. Przy takim producencie i słuchawkach za tak małe pieniądze, jest na to szansa minimalna. I tu również nie pada wprost żadne słowo, które sugerowałoby stosowanie magnesów samarynowo-kobaltowych.

Jeśli miałbym więc osobiście postawić tu na coś pieniądze, stawiałbym na zwykłe magnesy neodymowe, jeśli już.

 

Wygoda wygodą, ale zapomniano o praktyczności

Jedyną póki co zaletą Hifiman HE-R9 jest duża wygoda. Ale nawet i ona nie odbywa się za darmo. Ceną jest stabilność na głowie.

Słuchawki latają sobie wesoło przy każdym większym ruchu głowy. Owalne pady są wygodne, ale pozostawiają bardzo dużo miejsca na ucho. Zbyt dużo. W rezultacie nie wiadomo, czy słuchawki założone w określony sposób znajdują się w swojej optymalnej pozycji.

Niestety wątpliwości te będą nam towarzyszyć przez cały czas obcowania z produktem. Skutkować to będzie notorycznym poprawianiem słuchawek na głowie, wiecznym ich dotykaniem i usadawianiem co rusz. Trudno mówić tu o komforcie i przekonaniu, że lepiej się nie da ich ułożyć.

 

Izolacja od otoczenia i mobilność, której nie ma

Podobno słuchawki, dzięki swojej zamkniętości, są wysoce mobilne, choć ich izolacja jest przeciętna. Tak mówią po raz kolejny recenzje trzecie.

Potwierdzić mogę jedynie ten ostatni aspekt Hifiman HE-R9. Ze względu na luźne leżenie na głowie, nie są specjalnie izolującym modelem. A opisywane wyżej majtanie się we wszystkie strony, będące konsekwencją luźnego chwytu, wyklucza wraz z tym jakiekolwiek zastosowania mobilne.

W każdym razie Hifiman HE-R9 nie są mobilne, nie są dobrze izolujące, nie są słuchawkami audiofilskimi, premium czy czymkolwiek cudownym. Więc może żeby nie przedłużać, przejdźmy do tematu dźwięku. Na razie nie wygląda to dobrze i wiedzą o tym chyba sami recenzenci. Możliwe, że tutaj uda się nazbierać Hifimanom sporo punktów…

 

Jakość dźwięku Hifiman HE-R9

… a przynajmniej taką miałem nadzieję. Pierwszy odsłuch był dla mnie trudnym doświadczeniem. Nie sądziłem, że Hifiman – mówiąc wprost – rzeczywiście nie potrafi robić słuchawek zamkniętych i nie jest to tylko pusty pejoratyw hejterów marki czy innych zawistników. Niestety jest to prawda, a zaklinanie rzeczywistości w recenzjach trzecich i toczenie zaciekłych bojów na forach na niewiele się tu zda.

HE-R9 w każdej pozycji grają inaczej, z czego najlepiej prezentują się albo dociśnięte do głowy, albo bez docisku cofnięte ku tyłowi. Optymalna jednak pod wieloma względami jest – a przynajmniej być powinna – pozycja centralna, wyjściowa. To na niej się tu skupimy.

 

Balans tonalny

Zamiast rozpisywać się na osobne podzakresy, potraktujmy to wszystko z grubsza.

Bas jest mocno podkreślony i niepotrzebnie nabuzowany. Nie brzmi on naturalnie. W większości materiału stawał się męczący. Nie przemawiało to do mnie. Wielokrotnie bardziej wolałbym bas z FiiO FT1, który też mógłby być lżejszy. Nawet lekki, krótki bas modelu HE400se znacznie bardziej mnie przekonywał.

Średnie tony są wycofane i boleśnie słychać to zwłaszcza na przełomie wyższego środka z niższą górą. Wraz z kilkoma innymi nierównościami powoduje to słyszalny efekt pudełka, studni i pogłosu. Bynajmniej kontrolowanego, bo taka rola przypadała bardziej S300 czy A990Z. Tam naprawdę świetnie się to sprawdzało. Tutaj zaś brzmi niesamowicie sztucznie.

Tony wysokie mocno wystrzelone, nadające słuchawkom ostrej, siarczystej barwy. Owa siarczystość wynika z pobudzonego THD, o którym za moment powiemy sobie więcej. W każdym razie, wraz z basem czynią one z Hifiman HE-R9 typową pogłosową V-kę na tym etapie. Na pewno nie jest to coś, czego spodziewałbym się po słuchawkach za 658 zł.

Na koniec wrażenia sceniczne. Choć Hifiman HE-R9 mają przyzwoitą szerokość, na tym kończą się pochwały. Głębia sceny jest zredukowana, a holografia bardzo przeciętna. Czytałem jakieś płonne opisy o wspaniałych separacjach dźwięku, ale niczego takiego się nie dosłyszałem.

 

Czystość

Jak to u Hifimana, potencjalnie dobry przetwornik zgwałcono potencjalnie kiepskim projektem i oszczędnościami pociągniętymi aż do bólu.

Przy 100 Hz mamy prawie że lampę, bo -43 dB THD+N. W 1000 Hz mamy z kolei naprawdę przyzwoite -64,4 dB uśredniając. Wszystko byłoby super, gdyby nie filozofia Hifimana, polegająca na łatwo słyszalnych zniekształceniach. W tym wypadku: w 4,1 kHz na poziomie średnio 4,4% THD (-27,3 dB). Dokładniej rzecz ujmując, lewy przetwornik ma tu 6%, a prawy 3,5%, notując ten sam wynik po drodze jeszcze w 3,1 kHz. Jeśli połączyć to z lekkim wybiciem w 2,1 kHz, to widzimy, że mniej więcej wartości pokrywają się skokowo co równy odcinek.

Jedyny plus jest taki na tle Anandów Nanów czy innych Aryjów Organików, że przynajmniej przetwornik nie próbuje wyskoczyć z ramy i nie wypluwa ton harmonicznych. Ale to już takie trochę szukanie pozytywów na siłę.

 

Sparowanie kanałów

Przypomina mi się trochę sytuacja z pierwszych Toronów 531 v1, ale w Hifiman HE-R9 jest ona zaznaczona w znacznie mniejszej skali. Chodzi o balans kanałów oraz coś znacznie gorszego dla użytkownika – szczelność muszli. Jedno i drugie jest ze sobą niestety powiązane.

Jedna z muszli notuje delikatny wyciek dźwięku, co może wzmacniać wrażenie pogorszenia się zestrojenia kanałów. Wydaje się, że dysproporcja kanałowa mniej więcej pokrywa się z nim ilościowo. Podczas pomiarów, odnotowałem min. 2 dB różnicy między lewym a prawym przetwornikiem. Jest to jeszcze poniżej granicy tolerancji u Chińczyków (3 dB), ale ciekawsza jest dysproporcja obszarowa.

Jeden przetwornik ma więcej basu, drugi więcej środka. To samo, ale znacznie mocniej, trapiło wspomniane Torony 531 v1. Mam w sumie kilka pomysłów, jak można byłoby to wykazać pomiarowo, ale to byłaby raczej ciekawostka na inny czas.

 

Całokształt

W zasadzie Hifiman HE-R9 można podsumować analizą dwóch cytatów. Postanowiłem skupić się jednak tylko na jednym, ponieważ drugi miał pochodzić z recenzji, którą chwalił się dystrybutor na oficjalnej stronie produktu. W bardzo wielu miejscach przeczyła ona sama sobie tak bardzo, że nie sądzę, aby była to treść autentyczna, a bardziej generowana sztucznie i potem redagowana. Nie ma więc sensu się nad nią pochylać i tracić w ten sposób czas.

Wydaje mi się, że nadrzędnym problemem tego modelu jest płyta z przetwornikiem, która praktycznie nie ma otworów dyfuzyjnych do wewnątrz komory odsłuchowej. Jest to konstrukcja niemal w pełni zamknięta, mająca tylko kilka drobnych otworów nad przetwornikiem. Gdzieś tutaj szukałbym źródła problemu. Definitywnie nie ma ona nic wspólnego z dawnymi MDR-R10. Równie dobrze można było dać zwykłą owalną puszkę i efekt byłby taki sam, a może nawet lepszy. Słuchawki po prostu grają źle i ktoś w ogóle nie pochylił się nad tym projektem. Nie byłem w stanie odszukać im żadnego konkretnego zastosowania: ani filmy, ani gry, ani muzyka. Może niewymagająca elektronika by się tu jeszcze jako tako dała słuchać, ale to głównie dla fanów mocnego basu i sopranu.

W każdym razie, co do zapowiedzianego pierwszego cytatu, jeden ze sklepów łaskaw był napisać, cyt.:

HIFIMAN HE-R9 z przetwornikiem z membraną Topology są jednym z najlepiej brzmiących nausznych słuchawek dynamicznych, które pod tym kątem mogą rywalizować ze znacznie droższymi modelami. Model gwarantuje mocne i dynamiczne niskie tony, klarowną średnicę, detaliczne wysokie tony oraz dużą scenę dźwiękową.”

Idąc od końca, dużą scenę mamy tylko na szerokość, detaliczne wysokie to po prostu wystrzelone wysokie, a klarowna średnica być może tyczy się THD, które rzeczywiście jest dobre. Mocne niskie tony to najzwyczajniej w świecie przesadzony bas. Technicznie nie napisano więc nic, co nie byłoby zgodne z prawdą, a po prostu manipuluje się skalą opisywanych zjawisk. Natomiast jak bardzo są to jedne z najlepiej brzmiących słuchawek dynamicznych i jak bardzo „rywalizują” ze znacznie droższymi modelami, pokazują sami sprzedawcy.

 

Gwałtowny zjazd cen

Słuchawki pierwotnie oferowane były za przytaczaną w jednej z pierwszych aktualności kwotę 3795 zł:

Cena sugerowana w artykule na temat HE-R9 w sieci.

Tak swoją drogą, artykuł na zrzucie wprowadza w błąd. Słuchawki nie mają na sobie skóry. To zwykła sztuczna skóra proteinowa. Ale mniejsza z tym.

Po czasie zjechano z ceną na 2490 zł. Nawet dziś są dostępne w takiej kwocie u niektórych sprzedawców:

Oferta na Hifimany HE-R9 z mp3store

Potem niby oferowane były jak rozumiem za 1890 zł, ale zaczęły stopniowo tracić wartość i finalnie zeszły do pułapu 658 zł, czyli tak jak widnieją obecnie u dystrybutora. Część sklepów przekreśliła więc stare ceny i ujednoliciła te aktualne:

Oferta na Hifimany HE-R9 z Q21

Nie przeszkodziło to HE-R9, aby wylądować poniżej niego na polskim Amazonie. Pokazuje to, że cały czas da się taniej:

Oferta na Hifimany HE-R9 z amazona

Natomiast rekord ustanawia Ali, gdzie u źródła (oficjalny sklep Hifimana) można je dostać jeszcze taniej:

Oferta na Hifimany HE-R9 z Aliexpress

Zobaczcie jak krótki jest czas dostawy. Każdemu sklepowi opłaca się Wam sprzedać te słuchawki za obecnie obowiązujące 658 zł, a już na pewno za 2490 zł, biorąc je po prostu z Ali i czekając te kilka lub kilkanaście dni. Mówiąc czysto hipotetycznie, nawet bez faktury i zatowarowania, po podatkach daje to jakieś 1450 zł dochodu na czysto. Oczywiście o ile dany sklep bawi się w tego typu rzeczy. Najpewniej ktoś zapomniał tu zaktualizować cenę, ale dysproporcja w cenach między sklepami wciąż jest kosmiczna.

Czemu o tym mówię? Ponad 10-krotne zejście sceną względem MSRP oznacza, że koszt produkcji HE-R9 i koszt ich zatowarowania były od samego początku minimalne. Strzelałbym, że koszt produkcji dla Hifimana to ok. 50-70 zł. Wszystko powyżej było (i wciąż jest) marżą lub wprost czystym zyskiem. Dlatego pisałem, że zakupy czegokolwiek droższego u Hifimana to z automatu nasza strata, jako konsumentów. To najlepiej podsumowuje wartość dźwiękową/materiałową HE-R9 i jako całokształt komentuje się samo.

 

Co tu się właściwie wydarzyło?

Trochę czuję się jak blogger śledczy, ale moim zdaniem wydarzyła się następująca rzecz (a raczej ciąg zdarzeń typowy na swój sposób dla tego producenta):

  • oparto się na modelu np. Deva, bo tak akurat było najprościej,
  • wywalono magnetostat i wpakowano pierwszy lepszy dynamik, jaki opłacało się brać hurtem z rynku,
  • dołożono plastikowe puszki wizualnie na wzór wygasłych patentów Sony, tworząc sztuczną wartość dodaną/sentymentalną,
  • kompletnie nie zważano na strojenie lub akustykę, tylko złożono to tak jak leżało na stole, bo tak było szybciej/taniej,
  • wykreowano marketingowe, bardzo ogólnikowe opowieści naukowo-techniczne, które audiofile zawsze uwielbiają i czytają z wypiekami na twarzy,
  • doklejono potężną marżę, aby uzyskać w krótkim czasie jak największy przychód z jednej sztuki i stworzyć wrażenie produktu premium,
  • z czasem zaczęto systematycznie schodzić z ceny w bardziej urealnione rejony, bliskie rzeczywistym kosztom produkcji z lekką marżą, aby podtrzymać sprzedaż i upłynnić resztę stanu magazynowego bez straty.

W efekcie dostajemy do rąk słuchawki stworzone specjalnie dla audiofilów i tylko dla szybkiego zbicia na nich utargu. Są do bólu źle zaprojektowane, a ich jedyną zaletą jest wygoda i lekkość. Grają różnie w zależności od założenia, klekoczą jak cygański tobołek, latają na głowie niczym napalony dzik po lesie, a marketingowe opisy brzmią jak sprzedawanie piasku na pustyni. A to wszystko w cieniu legendy, jaką były dawniej MDR-R10.

Słuchawki próbowano opisywać jako muzykalne (V-ka na bas i sopran to muzykalność?), z lekkim tylko wycofaniem średnicy (~6 dB to jest lekko?), klarownym sopranem (4% THD+N to jest klarowność?). Oczywistym jest, że w końcu ktoś to wszystko zweryfikuje i powie „sprawdzam”. Do tego czasu jednak co zdążyło się sprzedać, to się sprzedało. I za tyle, za ile miało sprzedać. Myślę, że nie ma drugiego takiego producenta audio na świecie jak Hifiman, który mógłby dowieźć taki numer. I to raz za razem. Naprawdę szacunek, szczerze i bez przekąsu.

 

Opłacalność Hifiman HE-R9

Dla nas, zwykłych użytkowników, niestety okazuje się, iż nie jest zasadą, że Hifiman w swoich tańszych modelach zawsze oferuje solidny współczynnik ceny do możliwości.

Choć można byłoby na upartego słuchawki te zaakceptować tonalnie w określonych sytuacjach, plasują się całościowo na poziomie może z 200 zł maksimum. Albo może inaczej: weźmy sobie cenę z Ali i uznajmy ją za nieprzekraczalną granicę. Ceny typu 658 zł to już jest abstrakcja, nie mówiąc o tych wyższych (pierwotne MSRP to ewidentny cash grab czyli próba szybkiego wzbogacenia się wykorzystując efekt nowości).

Ale nawet w 200 zł wolałbym inne słuchawki lub dołożenie do lepszego modelu zamkniętego. Mimo, że otwarte i z potencjalnie mniej trwałymi przetwornikami, o poprzednio testowanych HE400se już nie wspominam. Jest to znacznie lepszy zakup i to od tego samego producenta, mimo wszelakich obostrzeń i uwag, które wobec nich poczyniłem w recenzji.

Przy cenie 658 zł, moim zdaniem znacznie lepszym zakupem będą niewiele droższe Audio-Technica ATH-A990Z. Normalne słuchawki, wciąż zamknięte, które mają wielokrotnie lepiej zrobioną akustykę i efekty. Są za 133 zł więcej i sam osobiście ich używam z dużym powodzeniem. Nie jest to więc rekomendacja z pamięci, a z bezpośredniego starcia obu modeli.

Również nieco droższe od nich będą FiiO FT1. Tam także znajdziemy wiele dobra, a przede wszystkim porównywalną wygodę (minus opaska) i strojenie lepsze od HE-R9 na właściwie wszystkim. Tu już dopłacimy 191 zł.

Tak więc jak widać niewielkie kwoty dopłat, a znacznie lepszy sprzęt.

 

Synergiczność winna wszystkiemu?

Hifiman HE-R9 są kolejnym przykładem słuchawek, dla obrony których jak widziałem podniesiono temat synergiczności. I cały czas sprowadza się on do operowania na słuchu oraz braku wiedzy nt. tego, co się tak naprawdę posiada, jakie ma to parametry i jak się zachowuje.

HE-R9 teoretycznie mogą wydać się trochę lepsze na sprzęcie o wyższej impedancji wyjściowej, ale tylko dlatego, że zaczniemy wpadać w niekontrolowany damping factor. Może wyjdzie fajnie, może niefajnie. Jest to swego rodzaju funkcja losowa, którą przyjmuje się jako po prostu zachodzącą, bezrefleksyjnie. Dla audiofila jest to bowiem cecha, nie wada. Tak rodzą się mity, że trzeba specjalnie dobierać wzmacniacz pod sprzęt i czynić wokół tego jakieś wymyślne fikołki.

Przysłany egzemplarz HE-R9 podłączałem bezpośrednio pod Motu M4, ale też wzmacniacze: Sabaj A20h oraz gościnne Topping L70 i A90 Discrete. Wszystkie urządzenia charakteryzują się bardzo niską impedancją wyjściową, a słuchawki – nie tylko Hifiman HE-R9 – grały na nich dokładnie tak, jak powinny.

Jeśli jednak mimo wszystko na siłę podniesiemy tu argument o rzekomym braku synergii, to zapytam się wprost:

  • Jak bardzo zepsuty i zły musi być sprzęt, aby naprawić tak źle zestrojone słuchawki?
  • Jak potężnie musi być nierówny, stary, egzotyczny, audiofilski, aby uzupełniać takie braki w słuchawkach za 660 zł?
  • Czy jako użytkownik słuchawek za 660 zł, naprawdę mam poświęcać czas i środki na tego typu fikołki?
  • Skoro słuchawki zamknięte za 660 zł o tak nierównym strojeniu nie podobają mi się ze sprzętu idealnie równego i czystego, to jest to wina sprzętu, czy słuchawek?
  • Kiedy finalnie nastąpi moment, w którym trzeba będzie przyznać uczciwie, że słuchawki po prostu są kiepskie?

 

A może jednak gdzieś jest błąd…

Z poczucia odpowiedzialności, zawsze staram się zakładać błąd po swojej stronie. Stąd poniższa checklista, przez którą przelećmy sobie krok po kroku:

  • Słuchawki niewygrzane – nie. Jest to egzemplarz używany, więc ma swój przebieg i jeśli cokolwiek byłoby tu do wygrzania, wygrzało się już dawno na testach u mnie.
  • Kabel wadliwy lub gorszej jakości – nie. Testy przeprowadzone na moich ACX oraz kablu fabrycznym z HE400se nie wpłynęły na zmianę werdyktu.
  • Kabel nie był zbalansowany – nie. Specjalnie zrobiony na ten cel wariant ADX nie przełożył się na zmianę werdyktu.
  • Tor źle dobrany – nie. Motu M4, łącznie trzy różne wzmacniacze, trzy różne dongle, wszystko dało ten sam efekt.
  • Potrzebny jest duży zapas mocy na wzmacniaczu – nie. Przy mojej głośności docelowej (70 dB SPL), Hifiman HE-R9 potrzebowały 16.7 µW. Przy bardzo głośnych 80 dB byłoby to 167 µW. Więc nawet nie wchodzimy w miliwaty.
  • Wadliwe urządzenie pomiarowe – nie, weryfikacja na HE400se oraz DT1990 PRO MKI nie wykazała żadnych anomalii. Poza tym nie wpływa to i tak na wrażenia odsłuchowe.
  • Zła metodologia – nie, jest taka sama jak w przypadku wszystkich innych słuchawek, w tym HE400se.
  • Zabrakło synergii – już to omówiliśmy. Żaden poprawnie działający wzmacniacz nie zaoferuje synergii z tak źle zestrojonymi słuchawkami.
  • Inna rewizja produktu na testach – producent nie wypuścił żadnego czytelnie opisanego odświeżenia tego modelu. Nie ma obiektywnych dowodów, aby tak się stało i egzemplarz był niereprezentatywny lub inny względem tego z 2022 roku.
  • Egzemplarz niewiadomego pochodzenia – zakupiony z tego co wiem z oficjalnego sklepu Hifimana, prawie nowy. Nie ma również śladów ingerencji lub modyfikacji.

Jak widać, żadne okoliczności podważające wynik recenzji lub problemy techniczne nie zachodzą. Te słuchawki po prostu tak grają.

 

Modyfikacje na ratunek

Ostatnią deską ratunku dla Hifiman HE-R9 byłyby jak sądzę modyfikacje. Być może na padach X lub modach byłoby lepiej – takie wątpliwości mogą się oczywiście w głowie pojawić. Problem w tym, że producent ich nie dołożył do zestawu. Właściciel słuchawek z tego powodu również tego nie uczynił. Nie mogę więc tego w żaden sposób zweryfikować. Plus w sklepie też ich nie dostanę w pudełku, tak jak każdy normalny klient wprost z ulicy.

Drugim problemem jest elementarna ekonomia. Jak pisałem, między HE-R9 a A990Z mamy tylko 133 zł różnicy. Między R9 a FT1 jest to 191 zł. Jakiekolwiek zakupy: materiałów, wkładek, gąbki, filcu, padów, będą konsumowały tą różnicę. Gwarancji powodzenia naszych starań natomiast nie będzie żadnej.

Dlatego też moim zdaniem nie ma sensu przy cenie 658 zł inwestować dodatkowo w Hifiman HE-R9 jakichkolwiek pieniędzy. Lepiej jest już kupić inne, lepsze słuchawki od normalnego producenta, a nie „audiofilskiego”. Znacznie bowiem bliżej A990Z, a zwłaszcza FT1, do miana słuchawek „referencyjnych”, niż Hifimanom.

Czy przy cenie 314 zł również nie warto się bawić? Tu już chyba tylko po to, aby zaspokoić ciekawość. Ale nie stawiałbym na to żadnych pieniędzy. Tym bardziej, że większość takich modyfikacji jest robionych „na pałę” i w ciemno (na słuch). Często odbija się to m.in. na THD, którego takie osoby w ogóle nie weryfikują ani przed, ani po modyfikacjach.

Ostatecznie sprzętu zmodyfikować nie mogę, bo nie jest mój, ale radę mam dla zwykłych użytkowników prostą. Lepiej jest odpuścić i kupić normalny, sprawdzony sprzęt, który gra dobrze wprost z pudełka lub wymaga tylko drobnych modyfikacji.

 

Podsumowanie

Podczas odsłuchów Hifiman HE-R9 miałem cały czas wrażenie, że to tanie, zbyt duże kolumny w niezbyt dobrym pomieszczeniu i z problematycznym strojeniem. A czytając kolejne płonne recenzje trzecie i opinie przed oraz po własnych testach, coraz bardziej przecierałem oczy ze zdumienia. Jeśli tak ma wyglądać rynek recenzji audio, to czuję się niczym pielgrzym w ziemi przeklętej i widzę coraz większą misję w prowadzeniu swojego przybytku. Na koniec bowiem za bałamutne treści płacimy my – użytkownicy. Na szczęście rynek z czasem weryfikuje co jest prawdą, a co nie. Pomiary również.

Co by tu nie mówić, Hifiman HE-R9 to naprawdę nie są dobre słuchawki. Sprawiają wrażenie ulepionych na pałę, na siłę i pod wiatr, gdzie większość cytatów z materiałów marketingowych to potencjalny materiał na mem. Nawet w podsumowaniu mógłbym je cytować:

Charakterystyczne, krwistoczerwone muszle HE-R9 są duże, dzięki czemu tworzą pojemną komorę wewnętrzną dla przetwornika Topology. Przekłada się to na lepsze właściwości akustyczne – potężny przetwornik ma “więcej miejsca do oddychania” i może zaprezentować swój potencjał.”

Podsumujmy zatem ich potencjał…

 

Jakość wykonania

Przeciętna. Nawet bardzo. Cieniutki plastik, klekotanie… to już nawet HE400se robiły lepsze wrażenie, a były tańsze i na magnetostacie. Dodatkowo wrażenie przesunięcia izolacji (nieszczelność) na jednej muszli o 2 dB. Stąd daję przeciętną ocenę na poziomie 5/10.

 

Jakość dźwięku

Muzykalności, jakości i innych cudownych zjawisk nie uświadczyłem. Strojenie jest dziwne, pudełkowe, bas podkreślony i o jakości typowej lampy, góra jest wystrzelona i o jakości średnio na 4% THD. Tak więc niestety, ale modelem tym Hifiman udowadnia, że nie umie w zamknięte. Jedyny plus tak naprawdę, że przy docisku do głowy jest trochę lepiej, a w punkcie pomiarowym THD jest na poziomie bardzo przyzwoitym. Przy cenie 314 zł z Ali dałbym im ulgowo 5/10, ale ponieważ oferowane są u nas w Polsce za minimum dwa razy (ponad) więcej, niestety trzeba to także uwzględnić. Dlatego mizerne 3/10.

 

Ergonomia i praktyczność

Teoretycznie bardzo wygodne, z odpinanymi kablami, możliwością pracy na jednostronnym kablu TRRS (brak w zestawie), z modułem wireless (brak w zestawie), nie są trudne w napędzeniu. Z drugiej strony ani specjalnie nie izolują, ani nie oferują swobodnej zmiany padów. Nie są też mobilne, jak twierdzi jeden z recenzentów. Na głowie latają we wszystkie strony, a ich jednoznacznie właściwe założenie to cały czas dla użytkownika zagadka. Trudno także wskazać materiał, na którym się należycie sprawdzają. Dałbym im tu – również ulgowo – 5/10. Tak naprawdę w tej cenie wygoda jest tym, co trzyma te słuchawki na powierzchni w temacie oceny za ergonomię.

 

Sumarycznie

Ocena 4,0/10 mówi sama za siebie, choć i tak jestem zaskoczony, że jest aż tak wysoka. Przy cenie 314 zł wynosiłaby ona prawdopodobnie coś w okolicach nawet 5,3/10, ale cóż… za 658 zł znajdziemy lepsze modele, a już na pewno za 2490 czy 3795 zł. Tak też upada mit „rywalizowania ze znacznie droższymi modelami”. Te jakimś cudem swoich cen nie zmieniły, a faktycznymi przeciwnikami wobec Hifiman HE-R9 są takie słuchawki, jak FT1 czy A990Z. Ba, nawet wirelessy mają rację bytu w tym miejscu (S300BT, S35).

Największym rywalem są za to ich własne HE400se, mimo bycia słuchawkami otwartymi. Dlaczego z R9 nie uczyniono tak samo i od samego początku nie próbowano ani urealnić ich cenowo, ani przygotować należycie? Bo nie musiano. Od początku był to produkt nastawiony na trollowanie audiofilów. Ale audiofile sami są sobie winni, do dziś dzielnie broniąc takich praktyk. Skoro więc rynek tego chce, Hifiman robi takim osobom przysługę i jedynie odpowiada na potrzeby.

Czy da się z Hifiman HE-R9 żyć? Oczywiście że tak. Ale tylko i wyłącznie biorąc je jak najtaniej. Czy da się je zmodyfikować? Być może tak, ale czy nie prościej byłoby kupić lepsze słuchawki, zamiast tracić czas i środki na ratowanie po prostu złych słuchawek? Chyba nawet sam Hifiman to wie, dlatego słuchawki zaliczyły tak mocny zjazd z ceną.

 

4.0/10

Na dzień pisania recenzji, słuchawki najłatwiej i najpewniej można zakupić w cenie 658 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach) lub 542 zł na polskim Amazonie. O ile ktoś chce przekonać się na własnej skórze ile są warte dźwiękowo.

 

Dane techniczne

  • Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 35 kHz
  • Skuteczność: 100 dB / V
  • Impedancja: 100 Ohm
  • Waga: 328 g
  • W zestawie: dokładnie ten sam kabel co w modelu HE400se

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h, Topping L70, Topping A90 Discrete
  • Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
  • Słuchawki testowe dobrane jako punkty odniesienia: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-A990Z, Beyerdynamic DT1990 PRO MKI (zmodyfikowane), FiiO FT1, Audeze LCD-XC (zmodyfikowane), Hifiman HE400se
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX, ADX oraz AC2 (wykonywany na zamówienie)
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

3 komentarze

  1. W rzeczywistości kupuje się to na Ali również z dostawą z PL za poniżej 300zł, ostatnio jak były spore przeceny to dało się wyrwać np. zamknięte Sundary na planarach za około 450zł, a 400SE z planarami chyba z 250 czy coś koło tego (używając kuponów itd.) w praktyce to prawidłowym nawiązaniem do legendarnego Sony byłyby RE-10, ale to już większe, pieniądze zwłaszcza w wersji planarnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Logo Audiofanatyk M
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na mój blog i pomoc w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.